Opowiadanie

Transkrypt

Opowiadanie
Opowiadanie
UTOPIA, Marzec 2008, STR.5
Opowiadanie
Niezwykły sen.
Piotrek jak w każdą niedzielę z samego rana poszedł do kościoła. Wracając dróżką prowadzącą do jego
domu nucił coś pod nosem i rozglądał się to tu, to tam. W pewnym momencie ujrzał opuszczony, stary dom,
który zawsze był zamknięty. Przystanął na chwilę i ujrzał światło wydobywające się z dziurki od klucza w
drzwiach. Bardzo go to zaintrygowało, lecz ruszył dalej. Postanowił tu jeszcze dzisiaj wrócić.
Po obiedzie, co sił w nogach Piotrek popędził do opuszczonego domu. Właśnie miał zamiar spróbować
otworzyć drzwi, gdy nagle coś poruszyło się w krzakach. Piotrek się zatrzymał, jego oczom ukazała się papuga,
na dodatek mówiąca.
-Witaj chłopcze.
Piotrka zatkało z wrażenia.
-Witaj-powtórzyła papuga.
-Yy...Witaj. Ty mówisz?
-No przecież słyszysz. Pewnie chciałbyś wejść do środka?
-No pewnie! -Radośnie krzyknął Piotrek i dodał-A, co jest
za tymi drzwiami?
-Za drzwiami znajduje się magiczny portal. Po przejściu
przez niego możemy zmienić się, w kogo chcemy, ale jest tylko
jeden warunek za przejście przez portal trzeba zapłacić.
-Z pieniędzmi u mnie krucho…
-Nie pieniędzmi. Dobrym uczynkiem.
Jeśli chcesz możesz skorzystać z portalu, ale wpierw przynieś mi
bochenek chleba, żebym się posiliła. Strasznie zgłodniałam.
Piotrek bez słowa ruszył pędem do domu i wrócił z zapłatą.
-Proszę oto chleb.
Papuga skosztowała odrobinę i drzwi się uchyliły.
-Pomyśl, kim chciałbyś zostać i wchodź.
-Zawsze chciałem być bohaterem.
Wszedł i znalazł się w innym świecie.
Spojrzał na siebie i ujrzał strój strażaka. Na głowie miał hełm, a w ręku wąż strażacki. Dookoła ludzie biegali w
popłochu i słychać było przeraźliwe krzyki. Po chwili Piotrek usłyszał jakieś wołania o pomoc, lecz były
niewyraźne. Obrócił się i ujrzał dom cały w płomieniach.
-Piotrek rusz się- rzucił ktoś z przodu.
Po chwili doszło do niego, co się dzieje. Wybuchł pożar, a on jest strażakiem i ma okazje zostać bohaterem
ratując kogoś. Postanowił wykorzystać te szanse. Ruszył w stronę pożaru i zaczął polewać ogień wodą. Walka
trwała, choć pożar wcale nie ustępował, a wręcz przeciwnie robiło się coraz cieplej. Strażacy wiedzieli, ze nie
mają szans z żywiołem i postanowili się wycofać. Zwijali węże, gdy Piotrka doszedł krzyk z budynku.
-Ratunku! Pomocy!
-To jest moja szansa.-I bez chwili zawahania ruszył.
Wszedł do pierwszego pomieszczenia, tam płomieni jeszcze nie było. Krzyki wyraźnie dochodziły z piętra.
Wbiegł po schodach i ujrzał palące się belki, a za nimi kobietę z dzieckiem. Wprawnym ciosem siekierki
utorował sobie drogę.
-Szybko biegnijcie ku wyjściu to za chwilę może runąć. Będę biegł za wami.
Ruszyli, co sił w nogach. Gdy byli już przy wyjściu na Piotrka runął strop. Chłopak stracił przytomność.
Po chwili obudził go głos jego siostry.
-Piotrek wstawaj już ósma spóźnisz się do kościoła!
-Uff…Na szczęście to był tylko sen.- Pomyślał- Dziś nie ruszam się z domu- dodał i zasnął.
Łukasz Stohnij