Nie powinno się śmiać z ułomnych

Transkrypt

Nie powinno się śmiać z ułomnych
Niezależny serwis społeczności blogerów
Nie powinno się śmiać z ułomnych ...
MacGregor, 17.02.2017 16:02
Dlatego też z niesmakiem odnotowuję cytowane na różnych ( w tym prawicowych ) portalach
wypowiedzi np. Wściekłego Stefana, czy „człowieka drobnych krętactw”, bo niby czemu ma to służyć?
Naigrawaniu się ze starszych ludzi?
Nieco inaczej wygląda to z niepełnosprawnymi umysłowo redaktorami „Strefy Wolnego Słowa” ( która
to nazwa jakoś kojarzy mi się z chobielińską strefą zdekomunizowaną Radka Applebauma, no ale nie
przywiązujmy zbytniego znaczenia do luźnych skojarzeń ) – są młodsi i aspirują do kreowania kierunków
polityki polskiej.
Dr Jerzy Targalski, resortowe dziecko w ścisłym tego określenia znaczeniu, targany antyrosyjskimi i
antypolskimi fobiami, jest zatrudniony jako kierownik Studiów Przestrzeni Postsowieckich w …
Akademii Sztuki Wojennej, mimo, że osobiście nie powierzyłbym mu kierownictwa straganu z
pietruszką.
[ Do poziomu jego wypowiedzi nawiązuje pan Ewaryst Fedorowicz w godnym ze wszech miar polecenia
felietonie: Jak świat światem, nie będzie banderowiec Polakowi bratem! ( Autor pisze o banderowcach, a
nie o normalnych Rusinach czy Ukraińcach ) ].
Przejdźmy do szefa „Strefy” czyli red. Sakiewicza. Na lewo i prawo szasta zarzutami o prorosyjską
agenturalność, o współpracę z KGB, a sam ... szczyci się odznaczeniem KGB ( wszak między SBU a
KGB jest ciągłość nie tylko instytucjonalna, ale też osobowa ).
W dzisiejszym komentarzu politycznym pt. czy Putin teraz zachoruje? pisze:
Wiara rosyjskich służb i samego Władimira Putina, że będą w stanie kontrolować nowego prezydenta
Stanów Zjednoczonych, musiała gwałtownie lec w gruzach. Oto bowiem Donald Trump otwarcie relacji
nowej amerykańskiej administracji z Federacją Rosyjską, zamiast od spodziewanego resetu, zaczął od
twardego stanowiska w sprawie Ukrainy ( itd ).
strona 1 / 4
Niezależny serwis społeczności blogerów
( przypomina mi to słynną wypowiedź dr Targalskiego„Jeżeli Władimir Putin jest ciężko chory, to jest to
jego koniec. Dla Polski oznacza to katastrofę”por. Wypijmy za zdrowie Putina ).
Obawiam się, że próby polemiki z Sakiewiczem czy Targalskim mogłyby zostać zakwalifikowane jako
okrutne nabijanie się z ułomnych – to prawda, ale ci ułomni sa jak ślepi, którzy prowadzą za sobą cały
tłum naiwnych. A ja się nie zgadzam na powtórzenie wydarzeń Nocy Listopadowej, kiedy frustracja
garstki podchorążych bez widoków na szybki awans w pracy uruchamia maszynerię, która w rezultacie
kosztuje nas Królestwo Polskie i likwidację polskości na kresach wschodnich ( rozumianych wówczas
jako ziemie pierwszego zaboru rosyjskiego, do których dziś już nawet polska myśl i pamięć nawet nie
sięga ). Naprawdę wszystko mi jedno, czy dr Targalski ma na lodówce zdjęcie gołej panienki czy
Włodzimierza Putina, bo o gustach trudno dyskutować, ale nie jest mi wszystko jedno, czy z Akademią
Sztuki Wojennej współpracuje fachowiec czy furiat.
By zobaczyć, czym się różni odpowiedzialny politolog od prymitywnego probanderowskiego
propagandzisty, proponuję skontrastować wywiad dr Andrzeja Zapałowskiego dla NDz:
Jaka będzie cena amerykańsko-rosyjskiego resetu?
z linkowanym wczesniej belkotem Sakiewicza.
Nie raz słyszałem opinie, iż Koszerna i GaPol, Michnik i Sakiewicz, to dwie strony tego samego medalu
– chodziło o stosunek obu środowisk i osób do psuedointelektualnej koncepcji Jerzego Giedroycia (
giedroycizm pod względem racjonalności porównać można jedynie do genderyzmu ). Myślę, że
podobieństwa sięgają głębiej – ten sam pseudointelektualny sznyt, zastepowanie racjonalnego dyskursu
pseudomoralistyką i arbitralnie przyklejanymi etykietkami wartościującymi, podobne, kreatywne
podejście do prawdy i kierowanie się mądrością etapu.
Na zakończenie i jako podsumowanie przytoczę w całości bardzo wartosciowy artykuł prof.
Wielomskiego. Jak wiadomo, probanderowska propaganda Sakiewicza, Targalskiego et consortes
zasadza się na fundamencie rzekomego stałego i potęgującego się zagrożenia Polski ze strony rosyjskiego
militaryzmu. A tymczasem z ujawnionej przez min. Waszczykowskiego notatki wynika zupełnie cos
przeciwnego. Polemika z min. Waszczykowskim wprawdzie tez podpada pod znęcanie się nad ułomnym,
ale z prawa wielkich liczb wynika, że nawet on czasami powie prawdę.
Adam Wielomski: Notatka o Rosji.
Minister Witold Waszczykowski zrobił ostatnio rzecz, która zapewne przejdzie do światowych annałów
niekompetencji w polityce międzynarodowej, a mianowicie przedstawił polskiej opinii publicznej – a tym
samym i dyplomacji rosyjskiej – tajną dotąd notatkę z marca 2008 roku „Tezy o polityce RP wobec Rosji
i Ukrainy”. Prawdę mówiąc, nie wyobrażam sobie ministra spraw zagranicznych Rosji przedstawiającego
strona 2 / 4
Niezależny serwis społeczności blogerów
odtajnioną notatkę „Tezy o polityce Federacji Rosyjskiej wobec Polski”, powstałej za czasów jego
poprzednika…
Nie piszę tego po to, aby nabijać się z niekompetencji dyplomatycznej Witolda Waszczykowskiego.
Zajrzałem sobie bowiem do dostępnej on-line treści notatki i przyznam, że jest ona bardzo ciekawa. Cóż
się w niej znajduje? Autor notatki stawia pytanie czy „Rosja wkroczyła na drogę swoich poprzednich
imperialnych wcieleń: Cesarstwa Rosyjskiego i Związku Sowieckiego?” i odpowiada na to pytanie
negatywnie, argumentując to następująco:
1/ „współczesna Rosja nie kieruje się mesjanistyczną ideologią (jak uniwersalistycznie pojmowane
prawosławie, panslawizm czy doktryna komunistyczna), która uzasadniałaby jej paneuropejskie czy
globalistyczne pretensje„;
2/ „społeczeństwo rosyjskie nie zostało wprowadzone (z braku powyższego typu sugestywnej ideologii) w
stan „mesjanistycznej mobilizacji”, motywującej do wielkich dokonań historycznych. Społeczeństwo to
raczej cechuje apatia (…)„;
3/ „system polityczny w Rosji, choć nabierający cech autorytarnych, daleki jest od biurokratycznej,
policyjnej i militarnej sprawności poprzednich rosyjskich/sowieckich autorytaryzmów. Ucieleśniające go
elity mniej dziś kierują się dalekosiężnymi celami, bardziej potrzebą przetrwania w obliczu sprzeczności i
konfliktów w obrębie tych elit (…) oraz w społeczeństwie (…)„.
4/ „zasoby materialne Rosji, chociaż pokaźne, nie są wykorzystywane w sposób sprzyjający modernizacji
tego kraju i szybkiemu rozwojowi. Zresztą ich wykorzystanie wymaga wysokiej ingerencji zewnętrznych
czynników (kapitały, technologie) z zewnątrz. Siła ekonomiczna Rosji jest więc ograniczona„.
Po dwóch kolejnych punktach na temat sytuacji międzynarodowej Rosji, autor notatki
konkluduje: „Zważywszy na powyższe należy więc pamiętać, że możliwości ekspansji Rosji w rozumieniu
politycznym i gospodarczym – a już tym bardziej militarnym – są dość ograniczone. (…) możliwości
wpływania Moskwy (w sensie uzyskania przez nią „specjalnych praw”) na kraje Europy
Środkowo-Wschodniej, przynależące do UE i NATO, są znikome lub zgoła żadne” (podkr.- autor notatki).
Dlaczego tekst tej notatki uważam za tak ważny i istotny, że zdecydowałem się na zacytowanie tak
obszernych fragmentów? Dlatego, że obnażają kłamstwo polityczne, którym jesteśmy karmieni zgodnie
przez polityków wszystkich partii politycznych wyrosłych z tradycji solidarnościowej. Czy to politycy
PO czy PiS, czy to „Gazeta Polska” czy to „Gazeta Wyborcza”, czy „Republika” czy TVN – zewsząd
słyszymy zgodnie o wszechobecnym rosyjskim zagrożeniu. Gdzie nie posłuchamy, czego nie włączymy,
tam wszyscy postsolidarnościowi politycy i dziennikarze – przy wszystkich podziałach frakcyjnych w
walce o podzielenie władzy i apanaży – są zgodni, że Rosja stanowi dla nas realne zagrożenie, że Rosja
się szykuje, że Rosja się zbroi, że Rosja gotowa, że Putin już planuje atak na Kraje Nadbałtyckie, na
Polskę, że Putin chce użyć bomb jądrowych, że już podjął decyzje o marszu na Warszawę, itp, itd.
strona 3 / 4
Niezależny serwis społeczności blogerów
Posłuchajmy sobie najpierw pół godzinki tego jazgotu telewizyjnego polityków, potem poczytajmy sobie
pół godzinki co piszą solidarnościowi dziennikarze w gazetach i internecie, a potem porównajmy sobie
to, co ci sami ludzie dostają – w formie notatek – na stół jako ekspertyzy na temat realności zagrożenia
militarnego, politycznego i ekonomicznego ze strony Putinowskiej Rosji. Przypomnę raz jeszcze
konkluzję: „możliwości wpływania Moskwy (w sensie uzyskania przez nią „specjalnych praw”) na kraje
Europy Środkowo-Wschodniej, przynależące do UE i NATO, są znikome lub zgoła żadne„.
Jak wytłumaczyć tę rozbieżność między wypowiedziami postsolidarnościowych polityków, a tym, co
dostają na biurka? Są chyba tylko dwie możliwości:
1/ Notatka pochodzi z 2008 roku, czyli sprzed dziewięciu lat. W tym czasie Rosja rozwijała się w takim
tempie ekonomicznym, że potroiła swój PKB, unowocześniła gospodarkę wyrastając na ekonomiczną
potęgę, przestarzałe siły zbrojne osiągnęły sprawność i gotowość bojową, dorównując potędze byłego
Związku Radzieckiego, a społeczeństwo rosyjskie przesiąknięte jest prawosławno-komunistyczną
ideologią imperialną, wykazując bezgraniczną gotowość do poświęceń, jeśli tylko Putin skinie ręką i da
rozkaz „atakujemy”.
2/ Przez ostatnich dziewięć lat Rosja rozwijała się w przeciętnym tempie, modernizując i
unowocześniając nieco siły zbrojne. Jej pozycja w świecie relatywnie nieco wzrosła, ale nadal jest
państwem słabszym i od Stanów Zjednoczonych i Chin i od Unii Europejskiej. Wszystko zaś co się nam
mówi o rosyjskim zagrożeniu jest częściowo wyssane z palca, a częściowo przesadzone.
Jestem zdania, że prawidłowa jest odpowiedź druga, zresztą kto czytuje moje teksty, ten wie, że nie jest to
u mnie opinia specjalnie nowa. Dlatego uważam, że minister Witold Waszczykowski zachował się
nieprofesjonalnie nie tylko w stosunkach międzynarodowych, ale także w polityce wewnętrznej.
Otóż, minister Waszczykowski pokazał nam, że postsolidarnościowe elity władzy doskonale zdają sobie
sprawę z tego, że Rosja nie stanowi dla nas realnego zagrożenia. Czując jednak gwałtowną, historycznie
zresztą uzasadnioną, rusofobię w Polsce, podsycają antyrosyjskie nastroje, aby mobilizować opinię
publiczną przeciwko Rosji, a samemu pokazać się jako „prawdziwi patrioci” (czyli antyrosyjscy), na
których trzeba głosować, gdyż oni jako jedyni rozumieją putinowskie zagrożenie i jako jedyni mogą nas
uratować. Rusofobia jest narzędziem mobilizacji politycznej solidarnościowców i taka tylko jest jej
rola…
Adam Wielomski
Tekst ukazał się w tygodniku Najwyższy Czas!
strona 4 / 4
Powered by TCPDF (www.tcpdf.org)