o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Początek kosmogenezy stworzeniu świata, kontynuowana jest w creatio
continua. Stworzenie świata wraz z creatio continua to jedna wielka
komogeneza. Na początku byt stworzony znajduje się w stanie zalążkowym,
rozproszonym, wymaga jednoczącego rozwoju, pleromizacji, a dokładniej –
trynitaryzacji. Proces jednoczenia nie doprowadza do zlania się wszystkiego,
lecz zachowuje relacje między bytami stworzonymi, które są analogiczne do
relacji wewnątrztrynitarnych. Mocą jednoczącą jest miłość, która nie może
doprowadzić do zlania się bytów. Bez wielości (wielości osób) nie może być
miłości. Miłość zespala, a jednocześnie (tym samym) dopełnia poszczególne
byty osobowe, które w jedności z innymi stają się osobami jeszcze bardziej.
Pełnia, Pleroma, Omega, to pełnia jedności i pełnia odróżnienia specyfiki
personalnej poszczególnych osób. Materia w procesie kosmogenezy totalnej
jest personalizowana, wchłonięta w życie międzyosobowe, w sieć
personalnych relacji. Energia jednocząca kosmos wypływa z życia Trójcy
immanentnej i prowadzi do Niej. Wszczepienie bytów stworzonych w jedność
Bożą w Chrystusie będzie na miarę danego bytu stworzonego. Moc
jednocząca to Duch Święty wychodzący (wypływający) od Ojca. W efekcie cała
rzeczywistość (a także teologia Teilharda de Chardin) jest przyobleczona w
vestigium trinitatis. Odbicie trynitarne Boga w stworzeniach nie jest tylko
statycznym znakiem, lecz czymś dynamicznym, żyjącym. Vestigium trinitatis
to Bóg Trójjedyny, Stwórca działający w stworzeniach i przyciągający
wszystko do swego wnętrza /Tamże, s. 256/. Dokonująca się w świecie
pleromizacja ma strukturę analogiczną do struktury Trójcy immanentnej.
Świat przemienia się, dokonuje się metamorfoza świata. Przebóstwienie ma
charakter trynitarny, wszczepienie w Boga to nie jakieś bezkształtne
wszczepienie w naturę Boga lecz w życie Osób Bożych, ma charakter
relacyjny. Relacje bytów stworzonych z poszczególnymi Osobami Bożymi
tworzą
jedną
relację
łączącą
wertykalność
z
„horyzontalnością”
wewnątrztrynitarną. Struktura przekroju relacji bytu stworzonego do Boga
jest obrazem struktury wnętrza Boga. Dzieje naznaczone krzyżem zmierzają
do pełni życia w pełni eschatycznej /Tamże, s. 357.
+ Początek kosmologii chrześcijańskiej konkret Jezusa Chrystusa. Osoba
Jezusa Chrystusa jest początkiem (fundamentem), w którym Bóg przemówił,
jest też „momentem” początkowym mówienia Boga. Przed wszystkim,
cokolwiek istnieje, było mówienie Boga: w Chrystusie, przez Niego. Dlatego
Jezus Chrystus jest Słowem, będącym „na początku” (por. Ap 21, 6; 22, 13;
Kol 1, 18). „teologia katolicka nie zaczyna się: od chaosu (jak grecka), od
kosmosu (jak w wielu religiach), od założeń ideologicznych, zaczyna się od
konkretu Jezusa Chrystusa”. Św. Jan rozpoczyna Ewangelię od „początku”,
który jest „spełnieniem”. „Z osoby pana czyni on pierwszy Wyraz czy nawet
pierwszą Literę (jam Alfa). Z osoby Pana czyni także ostatnie Słowo, ostatnią
Literę (Jam Omega)” /T. Paszkowska, Integrująca rola Słowa, RWKUL, Lublin
2000, s. 102/. Prolog św. Jana (J 1, 1) rozwija linię zapoczątkowana przez
Rdz 1, a wyjaśnianą przez Mdr 18, 14n oraz Syr 24, 6-8. Termin Słowo nie
tylko wyodrębnia osobę, inną od osoby Jahwe, lecz jednocześnie wiążą je ze
1
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
sobą w sposób istotny. Wyrażenie Słowo to tłumaczenie hebrajskiego Memra
oznaczające Boga. Znaczenie tego terminu zostało przeniesione na Jezusa
Chrystusa. „Wszystko, co się stało” jest zamysłem i dziełem konkretnej
osoby, Osoby Słowa. Wszelkie zajmowanie się dziełami jest tylko prologiem
do poznania Osoby. „Kosmologia amputowana od personologii w świetle
myśli objawionej nie ma sensu (Logosu). Wydaje się, że zarówno metafizyka,
jak i nauki szczegółowe współczesne (w oryginale jest: współcześnie) pilnie
potrzebują integracji z Logosem. Myśl starożytna, hellenistyczna dostrzegała
tę potrzebę, w tym czasie jednak tajemnica osoby nie była jeszcze ujęta w
słowa „logii-„. To miało dokonać się w refleksji nad konkretną Osobą
Chrystusa. […] tendencję do ujęcia osobowego, tęsknotę za taką możliwością
ujawniają personifikacje Logosu (Mądrości, Tory). Wciąż zdarzają się
personifikacje różnych rzeczywistości, np. nauki (bezwiednie mówimy o niej
jakby była kimś). A hipostatyzowanie nie skończyło się z chwilą tzw.
odmitologizowania kosmosu. Nasze czasy również mają tę tendencję, aż po
absurd np. hipostatyzowania niewiedzy” /Tamże, s. 103; T. Paszkowska
odsyła do: W. Tłokiński, Mowa. Przegląd problematyki dla psychologów
psychologów pedagogów, Warszawa 1982, s. 11.
+ Początek kosmologii chrześcijańskiej od Kopernika. „Kopernik odmienił
tradycyjną astronomię i fizykę, dokonując jednej małej poprawki w
Ptolemeuszowym
schemacie
ruchu
astronomicznego:
z
centrum
wszechświata usunął ziemię, ustawiając na tym miejscu Słońce. I choć
mogło się to wydać niewielką zmianą, przynajmniej w jednym względzie była
to zmiana ogromna. Zgodnie z popularną podówczas fizyką Arystotelesa
Ziemia zajmowała „centrum wszechświata, ponieważ była najcięższą z rzeczy,
a im cięższa jest dana rzecz, tym silniejsza jej dążność do pozostawania w
spoczynku” /Western Civilization, t. 2, The Expansion of Empire to Europe in
the Modern World, wyd. W. L. Langer, New York: Harper and Row, Publishers
Inc., 35/. Zmieniając pozycję Ziemi Kopernik, bardziej lub mniej świadomie,
zaczął podważać wiarygodność fizyki Arystotelesa jako całości. Jeżeli nie
Ziemia jest najcięższą z rzeczy, to co nią jest? A poza tym, czy ma to
jakikolwiek sens w świecie chrześcijańskim, aby wymagać, by coś koniecznie
uważane było za naturalnie cięższe lub lżejsze i po co konieczne jest pojęcie
jakiegokolwiek w ogóle centrum? Przy całym szacunku dla zmian, jakich
Kopernik dokonał w kosmologii Arystotelesa jako całości, to zmiany te
wydają się niewielkie. Mógł przez to lepiej wyjaśnić ruch wsteczny planet
oraz, co stanowiło jego osobistą motywację, uczynić ruch całego
wszechświata bardziej zrozumiałym. Wzięte jednak w całości, kosmologia i
astronomia Kopernika są raczej Arystotelesowskie – one bowiem również
bazują na przekonaniu, że ruch kolisty jest wspanialszy od jakiegokolwiek
innego. Kopernika, jako katolika „raziła metoda Ptolemeusza, który
rozpoczynał od ujednoliconego ruchu słońca, księżyca i każdej jednej planety
wokół ziemi, a dopiero potem doczepiał do każdego okręgu, niczym jakieś
geometryczne gadżety, odśrodkowości, epicykle czy równostajności, jakich
potrzebował do pogodzenia obserwowanej pozycji planety z jej domniemanym
ruchem /Tamże, s. 34/. Sądził on, że „przypisywanie tak licznych, zawiłych
sztuczek Stwórcy stawia pod znakiem zapytania jego umiejętności oraz
doskonałość Jego stworzenia. Jak długo jednak przyjmowano nieruchomość
ziemi, aby wytłumaczyć widoczne drogi planet, wprost nieodzowna była cała
2
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
skomplikowana maszyneria geometrii niebieskiej” /Tamże, s. 34/” P. A.
Redpath, Odyseja mądrości. Od filozofii do transcendentalnej sofistyki,
(Wisdom's Odyssey. From Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright
by Editions Rodopi B. V., Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 255.
+ Początek Kosmos pierwotny nie miał struktury czasu zorganizowanej tak,
jak to jest obecnie. Entropia początkowo była niezmiennie maksymalna, nie
podlegała upływowi czasu. Czas ogólny obejmujący całość w nim jeszcze nie
istniał. Etap początkowy nie posiadał punktów odniesienia potrzebnych dla
stwierdzenia, że czas płynie tak czy inaczej. Podobnie można powiedzieć, że w
mikroświecie i w każdej sytuacji odpowiadającej pierwszemu etapowi, czasu
w ogóle nie ma, gdyż brak jest wewnętrznego punktu odniesienia (Por. B. K.
Ridley, Czas przestrzeń rzeczy, s 81 n, 140 n; D. Layzer, Strzałka czasu,
„Problemy” 6 (1976) 47; za „Scientific American”, XII, 1975). Fizycy
współcześni próbują formułować teorie opisujące współczesny wszechświat
tak, aby mimo wszystko wskazać możliwości płynięcia czasu w przeciwną
stronę. Czynione są liczne badania doświadczalne wraz z eksperymentami z
dziedziny psychotroniki, wykraczające poza zakres fizyki. Na razie jednak
tworzone są tylko hipotezy (Por. J. Grobbin, Wehikuł czasu, „Problemy” 1
(1982) 51-54; za „New Scientist” 28 IV 1980). Dlatego korzystanie z tego
rodzaju przemyśleń na terenie teologii prowadzić może również tylko do
hipotez. Istotnym źródłem dynamicznego kształtowania modelu czasu jest
obecność w nim ludzi. Podmiotowość ludzka panuje nad czasoprzestrzenią i
dokonuje transformacji anizotropowego czasu naturalnego na izotropowy, a
Bóg jako stwórca może kształtować czas w sposób dowolny. Opis tak
określonej struktury personalistycznej czasu wymaga nie tylko zrozumienia
czasu fizykalnego, lecz wymaga również odczytania tego, jak rozumiane są
struktury temporalne w źródłach Objawienia, a zwłaszcza w Piśmie Świętym
TH1 47.
+ Początek kosmosu obecnego tworzy jakaś pierwsza mikrocząsteczka.
„Zmierzając ku coraz bardziej mikroskopijnym strukturom, trzeba dojść do
świata mikrocząsteczek, w którym następuje poruszenie się jakiejś
mikrocząsteczki, czy też pojawienie się jakiegoś nowego drgania fal
elektromagnetycznych, które zapoczątkowuje historię człowieka co do ciała.
Wskazanie punktu, w którym to następuje jest niemożliwe. Niemożliwość tę
wyjaśnia kwantowa teoria odnosząca się do mikroświata. Nieliniowe makromodele czasoprzestrzeni określają początek jako osobliwości, czyli miejsce,
gdzie zanikają wszelkie prawa fizykalne. Dlatego wyznaczenie początku nie
jest możliwe. Możliwe jest jedynie podanie w jakimś przybliżeniu miejsca,
wewnątrz którego ten tajemniczy punkt się znajduje. Skoro niemożliwe jest
jego precyzyjne umiejscowienie, tym bardziej niemożliwe jest opisanie tego,
co się w tym „punkcie” dokonuje. Dlatego początek życia człowieka, a w tym
również wydarzenie wcielenia jest niemożliwe do umiejscowienia w czasie, nie
tylko ze względu na jego odrębny, transcendentny charakter, lecz po prostu z
powodów wewnątrzfizykalnych. Początek życia człowieka jest niemożliwy do
umiejscowienia w czasie. Jeszcze trudniejsze jest określenie początku
istnienia duszy. Dusza człowieka (człowiek duchowy, człowiek jako byt
duchowy...) egzystuje na ziemi z ciałem w taki sposób, że faktycznie te dwie
płaszczyzny istnienia nie są odrębne, lecz tworzą istotną jedność. Pojawienie
się duszy następuje w punkcie zaistnienia ciała danego człowieka. Jak wyżej
3
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
powiedziano, nie jest to możliwe do ustalenia w czasie. Niezależnie od tego
można pytać o relację między ciałem i duszą. W jaki sposób tworzą one
jedność? Jak ta jedność powstała, czyli jaki jest jej początek? Otóż odpowiedź
na to pytanie wymaga jeszcze dodatkowych refleksji, dotyczących początku
istnienia duszy” /P. Liszka, Wpływ nauki o czasie na refleksję teologiczną,
Palabra, Warszawa 1992, s. 123.
+ Początek kosmosu obecnego, Wielki Wybuch. „Według teorii
hiperprzestrzeni, przed Wielkim Wybuchem nasz kosmos był doskonałym,
dziesięciowymiarowym wszechświatem, w którym istniała możliwość
podróżowania między wymiarami. Ten dziesięciowymiarowy świat był jednak
niestabilny i w końcu „załamał się”, tworząc dwa oddzielne wszechświaty:
cztero- i sześciowymiarowy. Wszechświat, w którym żyjemy, narodził się
właśnie w tym kosmicznym kataklizmie. Nasz czterowymiarowy świat
rozszerzał się gwałtownie, podczas gdy bliźniaczy sześciowymiarowy
wszechświat szybko się kurczył, aż stał się nieskończenie mały” /Tamże, s.
51/. „Teoria ta, jeśli okaże się prawdziwa, wyjawi, że szybka ekspansja
Wszechświata była jedynie niewielką reakcją na dużo większy kataklizm:
załamanie się przestrzeni i czasu. Energia napędzająca obserwowaną
ekspansję Wszechświata jest, zgodnie z ta teorią, pozyskiwana z zapadania
się dziesięciowymiarowej czasoprzestrzeni. Odległe gwiazdy i galaktyki
oddalają się od nas z astronomicznymi prędkościami wskutek początkowego
zapadania się dziesięciowymiarowej przestrzeni i czasu. Teoria ta przewiduje,
że nasz Wszechświat ciągle ma skarlałego bliźniaka – wszechświat
towarzyszący – który zwinął się w sześciowymiarową kulkę, zbyt małą, aby
można było ją zaobserwować. Ów sześciowymiarowy wszechświat, z
pewnością nie będący bezużytecznym dodatkiem do naszego Wszechświata,
może ostatecznie okazać się dla nas zbawieniem” /M. Kaku, Hiperprzestrzeń.
Naukowa podróż przez wszechświaty równoległe, pętle czasowe i dziesiąty
wymiar, tłum. E. L. Łokas i B. Bieniok, wyd. Prószyński i S-ka, Warszawa
1995, s. 52.
+ Początek kosmosu przedmiotem filozofii przyrody nieożywionej.
„Współczesna filozofia przyrody uprawiana jest w dwóch zasadniczych
działach jako: – f i l o z o f i a p r z y r o d y n i e o ż y w i o n e j (zwana także
niekiedy kosmologią), zajmująca się naturą i właściwościami bytów
materialnych martwych; przedmiotem jej rozważań jest między innymi
zagadnienie istnienia w przestrzeni i czasie, podleganie ruchowi i zmianom, a
także struktura ciał materialnych, pojęcie prawa przyrody, problem
determinizmu,
indeterminizmu,
przyczynowości,
skończoności
lub
nieskończoności kosmosu itp.; – f i l o z o f i a p r z y r o d y o ż y w i o n e j ,
badająca byty obdarzone życiem organicznym; obszar jej zainteresowań
obejmuje: filozoficzną analizę podobieństw i różnic między materią martwą i
żywą, problem istoty życia, jego genezy i ewolucji, oraz filozoficzne
zagadnienia związane z cielesną naturą człowieka i jego pochodzeniem,
ponadto problematykę przyczynowości w zakresie przyrody żywej, jej
celowość i stopień indeterminizmu /Podstawowa literatura dotycząca filozofii
przyrody: S. Mazierski, Prolegomena do filozofii przyrody inspiracji
arystotelesowsko-tomistycznej, Lublin 1969; tenże, Elementy kosmologii
filozoficznej i przyrodniczej, Poznań 1972; K. Kłósak, Z teorii i metodologii
filozofii przyrody, Poznań 1980; M. Heller, M. Lubański, S.W. Ślaga,
4
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Zagadnienia filozoficzne współczesnej nauki. Wstęp do filozofii przyrody,
Warszawa 1980; M. Heller, Wobec wszechświata, Kraków 1970; tenże,
Filozofia świata. Wybrane zagadnienia i kierunki filozofii przyrody, Kraków
1992; tenże, Teoretyczne podstawy kosmologii, Warszawa 1988; tenże,
Filozofia przyrody. Zarys historyczny, Kraków 2004; M. Heller, J. Życiński,
Dylematy ewolucji, Tarnów 1996; A. Latawiec, A. Lemańska, Filozoficzne i
naukowo-przyrodnicze elementy obrazu świata, Warszawa 1998; A.G. van
Melsen, Filozofia przyrody, Warszawa 1968; E.L. Mascall, Chrześcijańska
koncepcja człowieka i wszechświata, Warszawa 1986; L. Wciórka, Filozofia
przyrody, Poznań 1993; H.D. Mutschler, Wprowadzenie do filozofii przyrody.
Wybrane zagadnienia, Kraków 2005/” /M. Kiwka, Rozumieć filozofię, atla 2,
Wrocław 2007, s. 118.
+ Początek kosmosu składał się z olbrzymiej ilości całkowicie niezależnych
regionów, „które w najwcześniejszych chwilach historii wszechświata nie
mogły nawet wzajemnie wiedzieć o swym istnieniu. […] Sygnały wysłane w
chwili początku ekspansji Wszechświata z dwóch różnych punktów A i B nie
spotykają się do chwili D. Wnętrze obszaru CAD przedstawia część
czasoprzestrzeni, do której dociera sygnał z A, DBE przedstawia obszar, do
którego dociera sygnał z B. Ograniczenie to wynika z faktu, że prędkość
sygnałów nie może być większa od prędkości światła. Oznacza to, że przekaz
informacji jest ograniczony jedynie do wnętrza stożków. Zauważ, że A nie
może przewidzieć przyszłości. Warunków w D nie determinuje jedynie sygnał
z A, ale również sygnał przychodzący z B” /J. D. Barrow, Teorie wszystkiego.
W poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of Everything. The Quest
for Ultimate Explanation, Oxford University Press, New York 1991), przeł. J.
Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 76/.
„Wspomniany problem nazywa się problemem horyzontu. Patrząc na nasz
opis, dobrze widać, skąd taki problem pochodzi. Wszechświat rozszerzał się
na początku na tyle wolno, że obecny obserwowalny wszechświat musiał się
wyłonić ze względnie dużego początkowego obszaru. Taki obszar był znacznie
większy od jakiegokolwiek obszaru, który pozostawałby w tym czasie gładki i
regularny za sprawą fizycznych procesów, których wpływ ograniczała
skończona prędkość światła. Hipoteza przyspieszonej ekspansji, która
charakteryzuje wczesną ewolucję modeli inflacyjnego Wszechświata, pozwala
na to, aby nasz cały obserwowalny wszechświat rozwinął się ze znacznie
mniejszego obszaru, który istniał w tak wczesnym czasie jak 10-35 sekundy.
Jeśli okres inflacji trwałby jedynie minimalnie krótko – od 10~36 do 10-sa
sekundy - to cały obserwowalny wszechświat mógłby powstać z obszaru na
tyle małego, że byłby w całości w zasięgu sygnałów świetlnych w tym
wczesnym okresie. Mamy więc prawdopodobne wytłumaczenie globalnej
regularności obserwowanej części Wszechświata: wyrosła ona z maleńkiego
obszaru, na tyle małego, że możliwe było jej „wygładzenie” przez procesy
fizyczne, których zasięg zgodny był z ograniczeniami narzuconymi przez
teorię względności” /Tamże, s. 77.
+ Początek kosmosu ustala wartość stałej kosmologicznej tak małą, że daje
gwarancję, iż wartość ta dalej będzie mała. „Być może, potrzebna jest jakaś
zasada typu „zrób i zapomnij”, która na początku tak ustala małą wartość
stałej kosmologicznej, że daje gwarancję, iż wartość ta dalej będzie mała.
Może jednak musimy się odwołać do jakiejś zasady nowego typu, która
5
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
gwarantowałaby, że stała kosmologiczna przybiera znikomą wartość w
procesie prowadzącym do rozszerzenia się Wszechświata do dużych
wielkości, porównywalnych z jego obecną wielkością równą piętnastu miliardom lat świetlnych. Pewną zagadkową możliwość ujawniły ostatnie badania
stawiające sobie za cel odkrycie, jaką postać miałaby kwantowa teoria, która
opisywałaby cały Wszechświat. Z tym kierunkiem badań zetknęliśmy się już
wcześniej, w rozdziale trzecim, kiedy to zajmowaliśmy się warunkami
początkowymi. Okazuje się, że jeśliby tak uogólnić procedurę służącą do
wyliczenia funkcji falowej Wszechświata, aby uwzględnić również pewną
nową spekulatywną możliwość, to uzyskamy dokładne informacje o wartości
stałej kosmologicznej, a również i o pochodzeniu wszystkich pozostałych
stałych przyrody. / Odwołując się do pewnej eleganckiej zasady, którą w
1748 roku odkrył francuski uczony Moreau de Maupertuis, możemy wyznaczyć po jakich trajektoriach poruszają się ciała i fale, którymi rządzą
jakieś prawa ruchu. Rozważmy wszystkie możliwe trajektorie, po których
porusza się ciało od punktu A do punktu B, przy założeniu, że nie istnieje
żadne „prawo” ograniczające ruch” /J. D. Barrow, Teorie wszystkiego. W
poszukiwaniu ostatecznego wyjaśnienia (Theories of Everything. The Quest for
Ultimate Explanation, Oxford University Press, New York 1991), przeł. J.
Czerniawski, T. Placek, Wydawnictwo Znak, Kraków 1995, s. 142/.
„Maupertuis pokazał, że jest pewna wielkość zwana „działaniem”, która dla
trajektorii wyznaczonej przez Newtonowskie prawa ruchu przyjmuje zawsze
minimalną wartość. Można więc odwołać się do tej zasady w celu odkrycia
praw ruchu. W rzeczywistości stosowanie tej zasady nie ogranicza się jedynie
do newtonowskich praw ruchu. Postępując za pewnym ogólnym przepisem,
można wyliczyć działanie a następnie, w oparciu o nie, wyprowadzić
wszystkie inne prawa ruchu, które zachodzą w obecności innych sił
przyrody. Przy takim sformułowaniu mechaniki kwantowej, będziemy rozważali wszystkie możliwe trajektorie układu (w tym przypadku całego
Wszechświata), które prowadzą od stanu początkowego do stanu przyszłego.
Trajektorie możemy „ważyć” w pewien szczególny sposób, dzięki czemu
uzyskujemy p r a w d o p o d o b i e ń s t w o , że układ będzie miał taką a nie
inną historię” /Tamże, s. 143.
+ Początek kosmosu w aspekcie naukowym nie interesował teologa
średniowiecznego. „astronomia należała do artes liberales stanowiących
część programu średniowiecznych uniwersytetów. […] Świat, pisał Wilhelm z
Conches, jest uporządkowanym zbiorem stworzeń” /N. M. Wildiers, Obraz
świata a teologia od średniowiecza do dzisiaj, Instytut Wydawniczy Pax,
Warszawa 1985, s. 19/. „Aby należycie ocenić to zainteresowanie
problemami kosmologicznymi, nie wolno zapominać, że średniowieczny
teolog ujmował je zupełnie inaczej niż czyni to dzisiejszy uczony. Nie chodzi
mu bowiem o studiowanie kosmosu jako takiego. Jego studium
wszechświata dokonywało się raczej w ramach refleksji teologicznej. Chodzi
mu przede wszystkim o chrześcijańską interpretację kosmosu jako dzieła i
objawienia Bożego, jako drogę do poznania Boga i jako świata
towarzyszącego nam w procesie zbawienia. […] Średniowiecznemu teologowi
nie chodziło głównie o naukową interpretację powstania i struktury
kosmosu. Pytanie, jakie sobie stawiał, było raczej natury teologicznej: jak
chrześcijanin powinien widzieć świat?” [Tamże, s. 20/. Zwłaszcza szkoła z
6
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
Chartres miała stać się sławna dzięki swoim próbom pogodzenia Timaiosa
Platona z opisem z Księgi Rodzaju” /Tamże, s. 21/. „Słowo starych mistrzów
bardziej zasługiwało na zaufanie niż własne doświadczenie. […] Jest faktem
ogólnie znanym, że studiowanie kosmosu było rzeczywiście częścią greckiej
„paideia” /Tamże, s. 23/. „Ciała niebieskie natomiast są nieprzemijające i
zawsze pozostają takie same. Należy więc stąd wnioskować, że są one
obdarzone duszą i kierowane rozumem. Świat jest istotą żywą, ma duszę i
rozum naprawdę. Bóg zrobił go istotą żywą. […] Jego ojczyzną jest królestwo
wiecznych gwiazd: „Bo nie wydała nas ziemia, jak rośliny, tylko z nieba
jesteśmy”. […] W platońskim obrazie świata zawartych było wiele elementów
bardzo ponętnych dla średniowiecznego teologa i łatwych do przełożenia w
duchu chrześcijańskim. […] Wszystkie rzeczy były hierarchicznie
uporządkowane podług swojej wewnętrznej wartości, a to, co najbardziej
wartościowe, znajdowało się na samej górze. O ile platońska teoria duszy
świata sprawiała wiele kłopotów i była przedmiotem sporów, to nauka o
człowieku jako mikrokosmosie spotkała się z powszechną aprobatą /Tamże,
s. 25.
+ Początek kosmosu w Bogu Trójjedynym. Hierarchiczność kosmosu, według
Pseudo Dionizego Areopagity, nie jest zależna od stworzenia, wynika ona z
wewnętrznego życia samego Boga. Nie można mówić o boskiej hierarchii bez
przyjęcia istnienia Trójcy Świętej oraz przyjęcia, że można sensownie
powiedzieć coś o jej strukturze immanentnej. Wszechświat – Kosmos
odzwierciedla ten najdoskonalszy porządek, doskonałą jedność, ale też
doskonałą różnorodność, jaka jest w Bogu. Konsekwentnie różnice pomiędzy
bytami stworzonymi mogłyby istnieć tylko na płaszczyźnie personalnej.
Trzeba by przyjąć istotową równość. Czy Dionizy daje podstawy do
zróżnicowania hierarchicznego w świecie, a w szczególności w Kościele, czy
raczej wykazuje istotową równość wszystkich członków Kościoła? W1 21.
Kosmos (gr. świat, ozdoba) oznacza ład i piękno, kulturę i sztukę.
Przeciwieństwem tego jest akosmia. Pseudo Dionizy mówi nie tylko, ze
Kosmos odzwierciedla Boga, ale też, że zmierza do Tego, od którego wyszedł.
Droga zstępowania i wstępowania charakterystyczna jest dla neoplatonizmu.
Różnica między Ojcami Kościoła a filozofią nurtu platońskiego polegała na
tym przyjęciu stworzenia z nicości a nie z wcześniej istniejącej materii, jak
głosił Platon. Wychodząc z założenia, że Bóg nie może być przyczyną zła,
filozofowie źródło zła widzieli w wiecznie istniejącej materii, a chrześcijanie w
wolności człowieka. Stworzenie z nicości wiąże się z odrzuceniem
deterministycznego obrazu świata i przyjęciem Bożej Opatrzności W1 22.
+ Początek kosmosu wyznacza reguły jego kształtowania. Kosmos nie może
kształtować się w dowolny sposób, a jedynie według określonych reguł
wyznaczonych przez wydarzenie początku. Struktura kosmosu, czyli obecne
zorganizowanie materii nie pojawiło się bezpośrednio z nicości. Między
sytuacją nicości (a nawet między sytuacją próżni) a sytuacją obecną znajduje
się etap fluktuacji. Pomiędzy nicością a stanem obecnym znajduje się
„szczelina czasowa”, o której nic sensownego w kategoriach obecnego czasu
powiedzieć nie można. W szczelinie czasowej nie istnieje zasada
przyczynowości. Warto zauważyć, że istnienie tego etapu nie jest
przyjmowane przez wszystkich naukowców (Por. M. Heller, Własności czasu
według Z. Augustynka, „Analecta Cracoviensia” 3 (1971) 118. Z. Augustynek
7
o. prof. Dr hab.
Piotr Liszka CMF
przyjmuje zasadę absolutnego determinizmu i neguje możliwość istnienia
stanu fluktuacji). Fizycy współcześni są przekonani o istnieniu takiego stanu
i wiążą go z sytuacją początku świata (Por. M. Heller, Kwantowa kosmologia i
ostateczne rozumienie wszechświata, „Problemy” 2 (1989) 6). Według nich
przejście od sytuacji próżni do sytuacji obecnej z pewnością nie nastąpiło
bezpośrednio. Dokonało się ono w etapie pośrednim, który przyrównywany
jest do tunelu, o którym wiadomo, że istnieje, ale którego nie da się opisać,
stosując kategorię takiego czasu, jaki istnieje obecnie w wyżej
zorganizowanej materii. W etapie tym czas mógłby istnieć tylko lokalnie, jako
miara ruchu jakiejś cząsteczki względem innej (innych) TH1 40.
+ początek kosmosu, Stworzył Bóg dwa duże ciała świecące: jedno większe,
żeby świeciło za dnia, i drugie mniejsze, żeby rozpraszało mroki nocy. Nadto
uczynił Bóg również gwiazdy, które umieścił na sklepieniu niebieskim, żeby
oświetlały ziemię; żeby określały dzień i noc, oddzielając światło od
ciemności. I widział Bóg, że tak było dobrze. tak upłynął wieczór i poranek
dnia czwartego. (Rdz 1,16-19) br
+ początek kosmosu. Cztery elementy materii otrzymują swoją misję służenia
człowiekowi. Według Pryscyliana działanie Słowa Bożego w stworzeniu jest
procesem, który przechodzi od stanu „bez-formy i w ciemnościach” do stanu
„uformowanego i oświeconego”. Najpierw porządek Boży działa w materii,
jeszcze będącej „bez formy” i ciemnej, niemożliwej do poznania, nieruchomej,
głuchej; później Słowo Światła oświeca i daje poznawalność, formę,
dostępność zmysłową dla ustanowienia dialogu („słuch”); a w końcu daje
materii jej własny charakter i misję. W nieforemnym substrakcie materii
działa Słowo, które daje jej formę i charakterystykę personalną. W1.1 118
8