13-16

Transkrypt

13-16
13
historia
Ë
Mały Bedeker Gminy Szemud
swiata nie bełë widzec. Doka tako, że nożę bë ję
krajac, a tej jeż na przegrzechę co szterk chlastnãłë
mżawicą. Julis nolepi zneł te stronë, to téż jemu
przepadłë prowadzec dreszków ôd chëczé do
chëczé ë swiécec taszenlampą. Franck, jak blós
mógł nolepi przekriwëł wãpsę szopkę, żebë sę
ôd fócht leftu ë deszczu nie rozlejca. Sztrëcholcë téż zmôkłë ë nie szłë jima zapalec na żóden
ort swiécczi. To béł klops na całigô. Trzeba bełë
przerwac dalszi kôlãdowâni ë worpac pôd dodom
seszec ruchna, a szopkę ju gwes.
- To béł plegawi wieczór - rzekł zachrapiałi
Julis.
- Co bë lë cebie nie chwoca jako grépa, abô
nén wiëldżi kaszel, nén koklusz, jak szkólni godo?
- martwił sę na werost za Julisa Wików Zyga.
Trzecy adwentowi tydzeń béł ju lepszi. Dokę
wcygnę môrze, a szlaga ucekła w róską stronę.
Tak sę złożełë, że na barabónach spôtkalë sę naszi
kôlędnicë z tą starszą paką, chtërna barżi ôczkowa
do dzeusów ë zamiast chwalec Bôga, mia wrejë w
głowie. Na detczi belë chcewi, bô karczmorz swój
towor na dobri ôcze nikômu nie wedowëł. Mielë
pretensjë, że naszi kôlędnicë jich uprzedzelë, a
to béł czesti przepodk. Ledzë jednëch dredżëch
kôlędników téż nie ledelë, a detczi dlo tëch dredżëch bełë téż skrómniészi. Jeden z tech lapsów
kôpnął Zygę w rzec, ale Prangów pies to przezauważëł ë zmerkeł, do czegô sę rechtejë. Zrobił
taczi juwer, że Pranga welejceł buten z tobacznikã,
a to zachãcełë tósza do ôbrone pôkrziwdzonigô.
Sadzéł na lapsa tak noglë, że tén sã nie spôstrzegł
ë werwëł mu sztek buksowczi, a téż haps tegô,
co bełë pôd buksama. Lapse sę zwinęlë rechli
niżbë chtosz sę spôdzéwëł. Rechôcąc na miónczi
wenioslë sę z barabónów. Naszi kôlędnicë mielë
szczesci, że akurat do wsë jacheł z jachtë lesné ë z
nim sę zabralë, bô co moglë bë lorbase w drodzë
werechtowac, nigdë nie móżemë wiedzec. Tak to
je, wiéta wa, że lóbaszë wiedno pô swiece łażelë,
chôc nikt jich tak naprowdę nie séł ë do złégô
nie namowiéł.
Pô czwiorti niedzeli adwentowi nasza czwórka
mia na ôku sąsednią wies, ale jak do nich doszłë
słeszi, że tam kôlędeją tamtejszi, zaniechalë tegô
zamiaru. I tak kôlędowani wzę kuńc w roku peńsczim 1937. Trzeba jesz dodac, że pô naszi wsi
pôd kuńc adwentu chôdzeła trójka nomłodszech
kôlędników, a bëlë to dwaji braca ë jich sostra.
Pôchôdzelë z baro biedni familié ë jima naszi
nie chcelë wlezc w drogã. Za to dostelë w szkôle
pôchwałã ôd szkólnigô.
Bolesław Bork
• październik 2005 •
Będargowo
Wieś jest najdalej wysuniętym na
południowy zachód sołectwem gminy
Szemud. Do niej prowadzi droga o nawierzchni asfaltowej, która odchodzi od
szosy łączącej Łebno z Karuzami. Położona jest na terenie pagórkowatym,
niedaleko rzeczki Dębnicy. Najwyższe
wzniesienie, położone przy drodze prowadzącej do Zęblewa, ma 206,4 m n.p.m. We
wsi znajduje się znacznej wielkości staw.
Oprócz sklepów mamy tu budynek szkolny, obecnie przeznaczony na mieszkanie.
Zajmuje go ostatni kierownik szkoły Leszek Grzenia – działacz społeczny, pisarz,
malarz, regionalista, zapalony myśliwy.
Obok starych chat kaszubskich powstają
we wsi nowoczesne zabudowania. Obszar
sołectwa wynosi 820 ha. Ten obszar zajmuje 75 gospodarstw rodzinnych i sześć
firm usługowo-produkcyjnych. Władzę
sołecką sprawuje obecnie Bronisław Hewelt, a przewodniczącym Rady Sołeckiej
jest Marek Dawidowski.
Będargowo było już zasiedlone w
okresie przedpiastowskim od wieku VII.
W następnym wieku obok osady otwarej
powstał najpierw gródek dwuczłonowy,
wyżynny, złożony z dwóch kwadratowych członów przedzielonych w miejscu
dawnej fosy sześciometrowym wałem
wewnętrznym, pełniącym rolę pomostu.
Wały rozbudowanego grodu zbudowane
były z ziemi i polnych kamieni. Było to
jedno z nielicznych na Lesôkach osiedle
obronne. Na terenie grodziska i podgrodzia odkryto w czasie przeprowadzonych
badań skarb kultury łużyckiej, w skład
którego wchodziły paciorki bursztynowe,
osełki, duża ilość ceramiki lepionej w
ręku, prześlik gliniany i przedmiot żelazny
trudny do określenia.
Osadę Będargowo wymienia po raz
pierwszy dokument z 1248 roku, wystawiony przez księcia Mszczuja II, mocą
którego gród i wieś uzyskał rycerz Piotr
Glabuna. Od tej pory Będargowo stało
się wsią rycerską, której właścicielami
byli m.in. rycerze: Jakub, Reczen, Lewka,
Paweł, Wojciech. Rządziło się prawem
polskim. Później przeszło w ręce Janow-
skich z Bolszewa, następnie Donimirskich
z Donimierza. Pod koniec XVIII wieku,
oprócz folwarku i młyna wodnego, istniało
tu dwanaście zagród gburskich. W 1897
roku nastąpiła parcelacja folwarku.
Zaborca pruski prowadził aktywną
politykę germanizacyjną. Aby temu zapobiec Towarzystwo Czytelni Ludowych
uruchomiło w Będargowie w 1887 roku
wypożyczalnię książek polskich. W latach
1913–1918 bibliotekarzem tego tajnego
punktu bibliotecznego był Paweł Miotk.
On też znalazł się wśród założycieli Banku
Kaszubskiego w Wejherowie.
Tragiczny dla mieszkańców omawianej wsi i okolicy był wrzesień 1939 roku
i cały okres okupacji hitlerowskiej. W
wojnie obronnej życie za Polskę oddali:
Alojzy Arendt, Władysław Bobka, Bernard
Czech, Mateusz Kanka, Augustyn Mach,
Leon Pionk. Życie stracili z rąk oprawców
hitlerowskich: Brunon Dargacz, Stanisław
Labuda, Grzegorz Blok, Klemens i Franciszek Konkolowie, Franciszek Kwidziński.
W Królewcu został ścięty na gilotynie
Stanisław Miotk. W Różnym Dębie w dniu
22 czerwca 1944 roku zostali rozstrzelani:
Ignacy i Fabian Miotkowie, Leon i Mikołaj Nastałowie, Władysław i Wojciech
Doszowie, Franciszek Milka, Benjamin
Kreft, Franciszek Kiepka i Franciszek Kieliński. Wielu z nich było związanych z
Będargowem. W obozie koncentracyjnym
Stutthof ponieśli śmierć: Teodor Brylla,
Jan Fularczyk, Roman Miotk, Stanisław
Miszka, Bernard Waldowski, zaś podczas
ewakuacji obozu zginęli: Juliusz Domarus,
Jan Grzenkowicz, Juliusz Stenkowski, Jan
Kanka, Józef Kierznikiewicz, Franciszek
Kierznikiewicz i jego syn o tym samym
imieniu. W obozie Potulice osadzono 46
osób. Z obozu nie wróciła 51-letnia Cecylia Belgrau. Po okrutnej wojnie, mimo
tylu ofiar, życie postępowało naprzód, a
postęp torował drogę ku nowym dniom
w tej, będącej na uboczu gminy Szemud,
wiosce. Przykładem postępu może być
zagroda Ryszarda Okroja wyróżniona w
konkursie „Piękna Wieś”. Liczba ludności
w 2005 roku osiągnęła stan 436 osób.
14
podróze
WANOŻENIE
Wśród rozległych lasów rejonu konińskiego, nad Jeziorem
Konińskim, na malowniczym wzgórzu znajduje się sanktuarium,
w którym nad każdą ludzką troską i niedolą pochyla się z miłością
Bolesna Królowa Polski. Sanktuarium licheńskie, zwane Jasną Polaną
(jak określił to miejsce prymas polski kardynał Józef Glemp), jest
jednym z największych w Polsce miejsc kultu maryjnego, ustępujące
pod względem liczby pielgrzymów jedynie Jasnej Górze.
W dniu 15 sierpnia w uroczystość Wniebowzięcia NMP i w 117
rocznicę objawień maryjnych w roku 1967 został ukoronowany koroną
papieską Cudowny Obraz Matki Boże Licheńskiej. Wtenczas teren
sanktuarium wynosił 16 hektarów, dziś liczy ich 96. Ogromny obiekt,
w tym kościoły, obszerny klasztor dla zakonników, Golgota, domy
pielgrzyma, kaplice, pomniki, parkingi, aleje procesyjne wśród zieleni
i krzewów ozdobnych. Na kościelnych wieżach dzwony i kuranty, w
lesie grąblińskim Kaplica Objawień, kaplice Drogi Krzyżowej. W tej
przepięknej scenerii panuje podniosły, uroczysty nastrój, wstępuje
radość w skołatane ludzkie serca.
„Zamek Królewski” na Licheńskiej Górze, niegdyś bardzo skromny, dziś wypiękniał i wzbogacił się o wielkie dzieło, jakim jest obszerna, nad wyraz piękna bazylika. Największa w Polsce (jedenasta
na świecie), z najwyższą wieżą kościelną w Polsce: 141 m, 31 pięter,
ze złotym krzyżem na szczycie oraz największym w Polsce, a trzecim w Europie dzwonem „Maryja – Bogurodzica” o wadze blisko
15 ton. To polskie Lourdes skąpane w promieniach słońca, oblane
srebrzystymi falami jeziora, zamknięte ramą bujnych lasów i szerokich łąk pradoliny Warty przyciąga pielgrzymie rzesze, które pragną
zaczerpnąć łaski i siły z rąk ukochanej Matki Maryi.
***
Ziemia chełmińska to kraina wspaniałych budowli, jezior i
ciszy. Niegdyś nieopatrznie oddany Krzyżakom obszar, na którym
przez kilka wieków ścierały się wpływy polskie i krzyżackie, czego
pozostałością są wyjątkowo liczne budowle. Pamiątki przeszłości
stanowią żelazne punkty tras turystycznych. Warto zatrzymać się w
Golubiu-Dobrzyniu. Dziś miasto powiatowe, powstało w roku 1951
z połączenia Golubia, położone go na prawym brzegu rzeki Drwęcy,
i Dobrzynia położonego na lewym. Historię obu części obecnego
miasta widać w ich rozplanowaniu i atrakcyjności turystycznej.
Nad miastem, na skraju urwiska, góruje bryła golubskiego zamku
zbudowanego w latach 1293–1306 przez Krzyżaków jako warownia
gotycka. Przebudowany w okresie późnego renesansu w związku z
przeznaczeniem na rezydencję Anny Wazówny, siostry króla polskiego
Zygmunta III Wazy. Zamek należał do jednych z najpiękniejszych
w Polsce. Najwspanialszy swój okres rozwoju przeżywał właśnie za
czasów Anny Wazówny – starościny golubskiej. Był znanym ośrod-
Młodzi Kaszubi słuchają historii o golubskim zamku
Rycerz z Kielna w ciężkiej zbroi atakowany przez rycerza golubskiego
kiem życia kulturalnego nie tylko w kraju, ale daleko poza granicami
Rzeczypospolitej. Był siedzibą starostów królewskich.
Późniejsze wieki przyniosły wiele zniszczeń. Odbudowywany
z uporem od 1957 r. przywraca stopniowo swoje dawne kształty i
blask. Przed zamkiem zachowały się fragmenty murów obwodowych: basteje wyrastające nad urwiskiem, pełnią funkcję platformy
widokowej, z której roztacza się fantastyczny widok. Przejścia przez
fosę strzeże potężna kolubryna, którą to w „Potopie” wysadzał imć
Olbrychski za pomocą kiszki wypełnionej prochem. Na piętro zamku
prowadzą szerokie „końskie schody”, po których Krzyżacy wjeżdżali
konno do przebieralni, gdzie byli ściągani z siodeł i rozdziewani z
ciężkich zbroi. Dla turysty wejście to jest bardzo niebezpieczne, bo
jak się obejrzy za siebie w nieodpowiedniej chwili, to zarży. W kaplicy znajdują się zbroje, szable, chorągwie; część militariów została
wykonana współcześnie. Na zamku odbywają się bale sylwestrowe, a
przybywających gości witają salwy armatnie. Potężny huk z armaty
wita również turystów.
Zamek tętni życiem kulturalnym dzięki bractwu rycerskiemu
należącemu do najstarszych w kraju. W zamkowych szrankach
toczą się turnieje, z których pierwszy zorganizowano (oczywiście w
czasach współczesnych) w roku 1977. Uczestnicy mogą się popisać
wyszukanymi umiejętnościami jadąc na galopującym koniu. Na
dziedzińcu organizowane są także widowiska. W role rycerza, jego
wybranki, giermka wcielają się turyści. „Rycerzowi” nakłada się ciężką
trzydziestokilogramową zbroję. Jego wybranka profesjonalnie włada
szablą. Składają przyrzeczenie małżeńskie, rycerz opuszcza Golub i
wyrusza na wojnę, a wybranka pozostaje pod kontrolowaną opieką
giermka i „ducha” Anny Wazówny, która tak ukochała zamek, że
co noc przybywa, aby sprawdzić, czy jakaś krzywda się komuś nie
dzieje.
Urok tych miejsc z pewnością urzeknie i pielgrzyma, i turystę.
Adela Wenzel
• październik 2005 •
dzień chłopaka
30 września 2005 roku świętowaliśmy w naszej szkole Dzień
Chłopaka. Do obchodów tej uroczystości dziewczęta przygotowywały
się pilnie i bardzo długo. Wszystko zostało dokładnie przemyślane,
zaplanowane, a następnie wcielone w czyn.
Impreza szkolna rozpoczęła się przemówieniem pani dyrektor
Katarzyny Miąskowskiej, która w imieniu wszystkich dziewcząt złożyła
najserdeczniejsze życzenia naszym małym szkolnym mężczyznom.
Gościem honorowym był pan Mariusz Marszałek, któremu także
przekazano piękne życzenia wszelkiej pomyślności.
Po oficjalnym przywitaniu nadszedł moment na niespodzianki,
które przygotowały uczennice naszej szkoły. Przede wszystkim uświetniono uroczystość wspaniałym pokazem tańca zespołu cheerliderek.
Dziewczynki z klasy czwartej, piątej i szóstej w starannie dopasowanych
strojach prezentowały się doskonale. Kolorowe pompony, które wirowały
w powietrzu oraz dynamiczna muzyka podkreśliły choreografię. Występ
udał się i chłopcy nagrodzili dziewczęta gromkimi brawami. Pani Anna
Uczciliśmy naszych małych mężczyzn!
Tupalska, która trenuje zespół cheerliderek, jest
bardzo zadowolona ze swoich podopiecznych.
Kolejnym prezentem dla chłopców było
przedstawienie przygotowane przez uczennice
klasy szóstej. W organizacji występu pomagały
panie Elżbieta Bigus i Anna Kloska. Zaprezentowany program artystyczny nosił tytuł „Święto
chłopa”. Główne role odegrały Monika Witt oraz
Mirosława Sobolewska. Na co dzień dziewczyny
są dobrymi koleżankami, jednak podczas przedstawienia zdołały doskonale udawać kłótnie
i spory. Przedstawienie opowiadało historię
chłopa, który z powodu nadmiaru codziennych
obowiązków, nie ma czasu świętować. Występ zawierał wiele elementów
humorystycznych, które wzbudzały w publiczności śmiech. Szczególnie
ciekawe i zabawne kreacje stworzyły uczennice odgrywające role zwierząt
w oborze. Wspaniałe kostiumy i dźwięki wydawane przez dziewczęta
nie pozostawiały wątpliwości, kto jakie zwierzę kreuje. Historia zapracowanego chłopa zakończyła się na szczęście pomyślnie i razem z babą
i resztą wsi poszedł biedaczyna w końcu na zabawę do remizy. Warto
zwrócić jeszcze uwagę na fakt, że uczniowie wprowadzili do tekstu
przedstawienia wiele słów kaszubskich, co nadało przedsięwzięciu
regionalnego wymiaru.
Po przedstawieniu wszyscy uczniowie naszej szkoły udali się
do sal, gdzie dziewczęta wręczyły chłopcom symboliczne upominki.
Dla żartu niektórzy chłopcy otrzymali od swoich koleżanek bukiety
uschniętych polnych kwiatów. Było bardzo dużo śmiechu! Cukierki
i ciastka także osłodziły naszym małym mężczyznom ten dzień. W
całej szkole panowała atmosfera radości i zabawy. Życzymy wszystkim – i dużym i małym mężczyznom – aby takich dni wzajemnej
życzliwości było coraz więcej!
• październik 2005 •
15
16
oświata
Ekologia w naszej szkole
Społeczna Szkoła Podstawowa w Dobrzewinie-Karczemkach,
idąc za szczytnym przykładem koleżanek i kolegów z innych szkół,
w tym roku szkolnym podejmuje szeroko rozumiane działania z
zakresu ekologii i ochrony środowiska lokalnego. Szkoła bierze udział
w projekcie edukacyjnym „Wyprawy w poszukiwaniu Ekolandii,
konkursie „Zielona Szkoła”, „Zielone Przedszkole” oraz programie
„Reba”. Prowadzimy też we współpracy z KZG Doliny Redy i Chylonki
selektywną zbiórkę odpadów: makulatury, puszek aluminiowych,
butelek z tworzywa sztucznego PET, baterii itp.
24 września w naszej szkole odbyła się akcja „Sprzątanie Świata”.
Z tej okazji szkołę odwiedził pan leśniczy i myśliwy z Wojskowego
Koła Łowieckiego „Łoś” oraz pan Karol Adamski z Koła Łowieckiego
„Łowiec” – tutejszy pan myśliwy.
Zanim zaczęliśmy sprzątać panowie myśliwi zaprosili wszystkich
uczniów do wspólnej zabawy w przeciąganie liny. Ku zadowoleniu
wszystkich zebranych wygrała klasa piąta.
Goście umilili dzieciom ciężką pracę przy
sprzątaniu świata oraz
poprosili młodzież o pomoc w ramach ogłoszonego konkursu „Dar dla
zwierząt”, którego celem
jest pozyskanie przez
dzieci żołędzi dla zwierzyny leśnej.
C elem p o djętych
działań jest, by nasze
dzieci zrozumiały, że
chociaż rozwój cywilizacji odpowiedzialny
jest za narastające problemy środowiskowe, to
mądre postępowanie ich
samych oraz ich rodzin
może łagodzić powstające
szkody.
Elżbieta Bigus
• październik 2005 •