Prawo i prawnicy w polskiej kinematografii po 1989 r

Transkrypt

Prawo i prawnicy w polskiej kinematografii po 1989 r
Prawo i prawnicy w polskiej kinematografii po 1989 r.
Dla człowieka żyjącego na początku XXI wieku sztuka filmowa stanowi jedno
z najważniejszych źródeł wiedzy na temat prawa. Ma ona znaczny wpływ na istniejącą
w społeczeństwie ocenę funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości oraz na powszechne
wyobrażenia o jakości i sprawiedliwości obowiązującego prawa. Jeśli oceny filmów, których
przedmiotem są problemy prawne, dokonują sami prawnicy, analizowana jest zazwyczaj
zgodność przedstawionych na ekranie wydarzeń z normami rzeczywiście obowiązującymi
w danym systemie prawnym i przyjętymi w zawodzie zwyczajami. Wypowiedzi o takim
charakterze, formułowane w mediach i na łamach prasy profesjonalnej, spełniają ważną rolę
i zapobiegają utrwaleniu się mylnych poglądów, co do stanu prawnego lub praktyki wymiaru
sprawiedliwości, które mogą powstać u widzów nie posiadających specjalistycznej wiedzy
w zakresie określonej gałęzi prawa.
Przedstawiony powyżej kontekst nie wyczerpuje oczywiście prawniczych aspektów
interpretacji. W filmach, których głównym tematem jest prawo, można zazwyczaj dopatrzyć
się szeregu ocen dotyczących pewnego systemu prawnego albo prawa w ogóle, relacji
pomiędzy systemem prawnym a moralnością czy refleksji nad sprawiedliwym charakterem
prawa pozytywnego ustanowionego przez państwo. Ten obraz stanowi zazwyczaj zarówno
odbicie pewnych sądów, istniejących w określonej zbiorowości na temat prawa, jak i ważny
czynnik, wpływający na kształtowanie opinii w tej materii. O ile, ze względu na brak
odpowiednich do tego celu narzędzi, trudno o precyzyjną ocenę wpływu kinematografii na
postrzeganie prawa przez Polaków, to można podjąć się próby rekonstrukcji ocen
formułowanych co do prawa i wymiaru sprawiedliwości w polskim kinie po 1989 r.
Niekiedy, dokonując oceny jakiegoś okresu w dziejach kina, możemy zaryzykować
tezę o istnieniu pewnej dominującej narracji, która przez szereg lat, na danym obszarze
kulturowym, porządkowała znaczną część dyskursu. Narracja ta oczywiście nigdy nie
obejmuje całości dyskursu, nawet w ściśle określonym miejscu i czasie. Teza tego rodzaju jest
formułowana w odniesieniu do amerykańskiego kina tzw. „Złotej Ery Filmu Prawniczego”,
czyli lat 50. i 60. XX wieku. Powstające wówczas produkcje, takie jak „12 gniewnych ludzi”
Sidneya Lumeta czy „Wyrok w Norymberdze” Stanleya Kramera, wyróżnia relatywnie spójna
wizja prawa. Pojęcie sprawiedliwości zdaje się mieć charakter obiektywny, a prawo jawi się
jako narzędzie, które prowadzi do jej realizacji. Prawda zostaje ostatecznie ustalona przy
użyciu środków, jakimi dysponuje sąd, mimo niejednokrotnie towarzyszących temu
procesowi trudności.
Postawienie tak ogólnej tezy można zaryzykować także w odniesieniu do polskiego
kina prawniczego ostatniego dwudziestolecia. Na przestrzeni tego okresu powstało
przynajmniej kilka filmów prawniczych, które uzyskały uznanie zarówno krytyki, jak
i publiczności. „Dług” Krzysztofa Krauzego z roku 1999 opowiada autentyczną historię
dwóch biznesmenów, którzy w obliczu inercji organów ścigania i braku jakiejkolwiek
pomocy ze strony organów państwa decydują się na zabicie szantażujących ich gangsterów.
„Symetria” Konrada Niewolskiego z 2003 roku pokazuje bezradność jednostki wobec
zbiurokratyzowanego aparatu państwa i głęboką nieadekwatność systemu penitencjarnego
wobec stawianych mu celów. „Bezmiar sprawiedliwości” Wiesława Saniewskiego z roku
2005 to z kolei opowieść o niesprawiedliwym wyroku, który staje się przedmiotem
zainteresowania absolwenta prawa 20 lat po tym, jak został wydany. „Komornik” Feliksa
Falka, którego premiera odbyła się w roku 2005 jest moralitetem, pokazującym wynaturzenia,
do jakich dochodzi przy okazji wykonywania zawodów prawniczych i wskazującym
w sposób niezmiernie wyrazisty, że działanie w granicach prawa nie zawsze równoważne jest
działaniu sprawiedliwemu.
Te i wiele innych filmów polskich, podejmujących tematykę prawniczą, łączy bardzo
krytyczna ocena polskiego porządku prawnego w pierwszym dwudziestoleciu III RP.
Wskazują one na nadmierną biurokratyzację wymiaru sprawiedliwości oraz nieudolność
sądów i organów ścigania w wypełnianiu swoich funkcji. Widoczna jest w nich wyraźna
bariera pomiędzy jednostką, która ma uczestniczyć w procesie sądowym, a aparatem
sądowym i administracyjnym, z którym przychodzi jej się zmierzyć. Dostrzegalne jest także
poczucie nieadekwatności prawa obowiązującego do tego, co stanowi w odczuciu znacznej
części społeczeństwa kryteria sprawiedliwości. Towarzyszy temu podkreślenie nadużyć,
których dopuszczają się osoby wykonujące zawody prawnicze.
Przekonanie to można w znacznej mierze łączyć z problemami czasów transformacji
ustrojowej, w tym głębokim niedostosowaniem struktur państwa do zmieniających się
warunków społeczno-ekonomicznych. Znaczenie ma także heurystyka dostępności i fakt, że
w okresie PRL znacznie mniej osób niż w III RP dysponowało pochodzącą z mediów wiedzą
na temat szerzących się wówczas patologii związanych z wymiarem sprawiedliwości. Nie
wyczerpuje to jednak listy przyczyn tak głębokiego sceptycyzmu wobec całego systemu
prawa.

Podobne dokumenty