Strona 98 - NOWE WINO
Transkrypt
Strona 98 - NOWE WINO
98-felieton-Porowski:Layout 1 2009-02-20 13:43 Page 98 felieton Jan Bernard Porowski TWÓRCA I WŁAŚCICIEL MARKI LA PASSION DU VIN – WYBITNY ZNAWCA WINA, MATEMATYK, PILOT I ŻEGLARZ. JAK MÓWI: „DOBRE WINO SZUKA SWOICH AMATORÓW. TO ONO SZUKA, A NIE NA ODWRÓT. NIESTETY, NIE ZAWSZE ICH ZNAJDUJE, BO DOBRE WINO NIE SMAKUJE WSZYSTKIM, WSZAK TO KWESTIA GUSTU. PONADTO, PÓŁPRAWDY O WINIE TO CAŁE KŁAMSTWO, DLATEGO UWAŻAM, ŻE WINO TO NIE ALKOHOL – NIE SŁUŻY TYLKO DO PICIA, A WRĘCZ BARDZIEJ DO JEDZENIA. JEDYNYM WIĘC UZASADNIENIEM ISTNIENIA WINA I NADRZĘDNĄ PRAWDĄ O NIM JEST – ZNALEŹĆ SIĘ NA STOLE W TOWARZYSTWIE ODPOWIEDNIO DOBRANEJ POTRAWY. TO CO NAS Z KOLEI OGRANICZA W POSZUKIWANIU WINNO-KULINARNEJ HARMONII TO ZŁE WINO: BANALNE, UBOGIE I NIJAKIE, PO PROSTU NUDNE I MASOWO PRODUKOWANE, NIEKWAŚNE, NIECIERPKIE, LEKKO SŁODKIE, UNIWERSALNE – DO WSZYSTKIEGO CZYLI DO NICZEGO". W naszą obyczajowość czasów minionych wpisane było zamiłowanie do picia alkoholu w dużych ilościach. Mówiąc wprost: piliśmy bez umiaru. Nasi herbowi przodkowie wypijali hektolitry węgrzyna i miodu pitnego. W czasach PRL-u zaś ilości spożywanych trunków się nie zmieniły, za to przestała istnieć kultura kulinarna, a wraz z nią wino. Zamiast lina na niebiesko lub szczupaka w szafranie „po dworsku” z lekko schłodzonym burgundzkim Chardonnay na polskich stołach królowały śledzik, ogórek kiszony i musztardówka wódki z czerwoną kartką. Tak oto powstała „kultura zakąskowa”, która trwa do dziś. Jest ona jeszcze żywa w domach spadkobierców tej wschodniej kultury i obecna (o zgrozo!) wśród dzisiejszych elit – głównie 60-latków. Nowy Polak III (IV) Rzeczpospolitej nie odnosi się do kultury szlacheckiej, a jednocześnie chce zerwać z minionym czasem błędów i wypaczeń. Wzoruje się zatem na obecnej kulturze cywilizacji Zachodu i edukuje się w postępie geometrycznym. Do połowy lat 90. w Polsce dobre wino można było spotkać jedynie w restauracjach, których zresztą nie było zbyt wiele. Już wtedy warszawski Świętoszek, krakowski Wierzynek posiadały w kartach win Chateauneuf-du-Pape, Chablis i Wielkie Cru z Bordeaux. Tak rodził się snobizm, który dotyczył jednak nielicznych. W sklepach natomiast królowała nadal wódka i słodki wermut. Tak naprawdę istotne zmiany zaszły w drugiej połowie lat 90. Nowi, coraz szybciej bogacący się Polacy zaczęli podróżować, a wracając z zagranicznych wojaży, przywozili (i przywożą do dziś) wspomnienia smaku wypitych tam Rioja, Brunello, Barolo i Bordeaux. Niemal natychmiast po powrocie z urlopów ruszali do sklepów winiarskich w poszukiwaniu… wakacyjnej laby i upalnych wieczorów spędzanych przy butelce lokalnego wina. Niestety, mimo że coraz częściej udawało im się kupić upatrzoną butelkę, prawie zawsze byli rozczarowani. Dlaczego? To proste, bo w sferze kulinarnej nadal tkwili „po tamtej stronie księżyca”. Wino bowiem nigdy nie istniało bez jedzenia i odwrotnie, a ściślej mówiąc, musi współistnieć z jedzeniem, pozostawać z nim w idealnej harmonii. Tymczasem importowane wina z Europy nie smakują z polską 98 WITTCHEN kuchnią – stąd to rozczarowanie. Zgodnie z modą na wino Polacy zaczęli szukać win, które z kuchnią nie muszą mieć nic wspólnego, za to idealnie sprawdzają się przy kominku, telewizji, dobrej książce lub w kawiarni. To zjawisko dotyczy nie tylko Polaków, jest wszędzie tam, gdzie w kulturze kulinarnej nie było wina. W ten sposób pojawił się ogromny rynek światowy na wina niekwaśne, niecierpkie, lekko słodkie, po prostu łatwe, obojętne dla podniebienia i niezbyt drogie. Niewyedukowane podniebienie bowiem bardzo dobrze reaguje na delikatną słodycz. Jest to wspomnienie dzieciństwa, bo wszystko, co słodkie, smakuje dzieciom. Ten popyt zauważyli producenci z nowych regionów winiarskich, takich jak Chile, Argentyna, Kalifornia, Australia, i odnieśli ogromny sukces. W ten sposób powstało nowe wino, którego ojcem nie jest wytwórca, właściciel winnicy, lecz odbiorca i jego nowe potrzeby. Jego zastosowanie i cechy własne zaczynają przypominać właściwości typowego alkoholu, wręcz drinka. To nowe wino zaczyna wkraczać w sferę piwa i innych gotowych do spożycia drinków produkowanych przez największe koncerny alkoholowe. Oczywiście całkowicie odmienny jest świat wina klasycznego, a więc stara Europa. Tam wina z Nowego Świata nie odnoszą sukcesu, tam nadal ceni się twórcę, ludzki geniusz, ziemię (terroir), a przede wszystkim kompozycję wina z potrawą. Wino bowiem towarzyszy jedzeniu od wieków. Gdy kończymy posiłek, wino na stole traci rację bytu, gdy zaś pijemy je nadal, staje się alkoholem par excellence. Europejska klasyka znajduje stabilnych odbiorców na całym świecie wśród miejscowych elit, choć jest to tylko szczyt góry lodowej w odniesieniu do światowej produkcji. Ponadto wina te nie należą do łatwych, są wręcz trudne i wymagające. Aby docenić ich walory, potrzebna jest długa, praktyczna edukacja. Na szczęście bliskość Europy, brak granic i niewątpliwy talent kulinarny Polaków sprzyjają rozwojowi kultury wina w Polsce. Może więc już niebawem na polskich stołach królować będzie prawdziwe wino, piwu zaś powiemy: Ein Moment, a wódce: Spasiba. fot. Bartłomiej Syta (IMAGE)/SELL NOWE WINO