Sojusz z wrogiem,Ruch to zdrowie

Transkrypt

Sojusz z wrogiem,Ruch to zdrowie
Sojusz z wrogiem
„Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” — głosi popularne
porzekadło. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem
etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami
człowieka w walce z nowotworami (jako narzędzia terapii genowej), czy
groźnymi chorobami, takimi jak WZW typu B, gruźlica, cholera, dur
brzuszny, AIDS i zapalenie płuc (w roli szczepionki). Właśnie udało się
otrzymać szczep Salmonelli minimalizujący wystąpienie skutków
ubocznych, zachowując przy tym jego potężna siłę działania .
O rekombinowanych szczepionkach opartych na atenuowanych
szczepach Salmonella (RASV) coraz częściej mówi się, że są klasą bardzo
obiecujących środków profilaktycznych. Strategia polega na wykorzystaniu
patogenu jako pokładu ładunkowego, dostarczającego antygeny innego
chorobotwórczego organizmu, przeciwko któremu ma być skierowana
szczepionka. Stara znajoma Salmonella, może niekoniecznie dobrze się kojarzy,
ale za to świetnie sprawdza w roli takiego konia trojańskiego. Doustnie podana
szczepionka RASV stymuluje reakcję z ramienia wszystkich trzech dróg
odpowiedzi układu immunologicznego. Aktywacja odpowiedzi humoralnej,
komórkowej i na błonach śluzowych zapewnia skuteczną ochronę przeciwko
patogenicznym szczepom pneumokoków, które są czarnym charakterem tej
historii.
Streptococcus pneumonia, bakteria tlenowa to najczęstsza przyczyna zapalenia
płuc, zapalenia ucha wewnętrznego, zapalenia opon mózgowych i bakteriemii.
Należy do niechlubnego grona wiodących zabójców — samo dziecięce zapalenie
płuc powoduje 3 miliony zgonów rocznie, przeważnie w biedniejszych krajach.
Obecnie stosowane szczepionki nie gwarantują wielosezonowej ochrony
wyjątkowo podatnych populacji. Konieczność ich stabilizacji, aby chronić je przed
inaktywacją cieplną oraz podanie poprzez iniekcję są bardzo uciążliwe,
szczególnie przy objęciu społeczeństw programem szczepień masowych w
państwach rozwijającego się świata. Co więcej, wytworzenie pełnej odporności,
wymaga ponawiania inokulacji. Wreszcie, zawrotnie duże koszty tych szczepionek
sprawiają, że są niedostępne dla najbardziej potrzebujących. Problem zaostrza
pojawienie się antybiotykoopornych szczepów pneumokoków, ponaglając
naukowców do projektowania nowych, efektywnych i tanich szczepionek
przeciwko tym bakteriom.
Z odsieczą przychodzi oczywiście Salmonella. Rekombinowane szczepy są
stosunkowo wszechstronnym wektorem — zdolne do dostarczenia antygenów
pochodzenia wirusowego, bakteryjnego i pasożytniczego. Czasem jednak po ich
podaniu występują efekty uboczne, w tym gorączka i dolegliwości jelitowe. Wiele
z nich wiąże się z reakcją na lipid A, lipopolisacharyd znajdujący się w błonie
zewnętrznej bakterii (LPS) gram-ujemnych. Zespół pod kierownictwem doktora
Roy’a Curtissa, szefa Centrum Biodesignu Chorób Infekcyjnych i Wakcynologii na
Uniwersytecie Stanu Arizona opracował metodę pozwalającą na uzyskanie
szczepu wywołującego pięciokrotnie mniej efektów ubocznych i tak samo silnych
właściwościach immunogennych, co szczepy typu dzikiego. Wyniki ich pracy
znalazły się na okładce najnowszego wydania Journal of Immunology.
W tych badaniach Salmonella została zmodyfikowana tak, by wytwarzała
defosforylowaną formę lipidu A, zachowując przy tym swoje silne właściwości
immunostymulujące. Osiągnięto to przy pomocy genu innego patogenu —
fosfatazy lipidu A1 (lpxE) z polimorficznej pałeczki Francisella tularensis,
wywołującej tularemię.
W kolejnych doświadczeniach grupa wykazała, że dalej ulepszane szczepy
Salmonella mogą efektywnie syntezować białko powierzchniowe pneumokoków
(PspA), główny antygen odpowiedzialny za wyzwalanie produkcji przeciwciał
przeciwko dwoince zapalenia płuc. Ten świetny kandydat na RASV odznaczał się
niemal całkowitą defosforylacją lipidu A i niską toksycznością. Doświadczenia na
zwierzętach potwierdziły skuteczność wywoływania silnej odpowiedzi humoralnej,
ze znacznie lepszą ochroną przed szczepami Streptococcus pneumoniae typu
dzikiego.
Szczepionka na bazie zmodyfikowanej Salmonelli przeciwko dwoince zapalenia
płuc jest już w trakcie I fazy badań klinicznych. Czy ta koalicja przyniesie
zwycięstwo? Oby tak.
Martyna Franczuk
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Źródło:
Science Daily.
Ruch to zdrowie
psychiczne
—
także
Z badań epidemiologicznych wynika, że dzieci, których matki w czasie
ciąży przechodziły grypę, są w grupie podwyższonego ryzyka zachorowania
na schizofrenię. Wiąże się to z atrofią hipokampa — ośrodka mózgu
odpowiedzialnego za uczenie się i zapamiętywanie. Zespół naukowców z
Uniwersytetu w Zurychu, Centrum Terapii Regeneracyjnych oraz
Niemieckiego Centrum Chorób Neurodegeneracyjnych w Dreźnie wykazał,
że aktywność fizyczna może kompensować to ryzyko.
Dzieci zainfekowanych wirusem matek rozpoczynają życie ze zmniejszoną pulą
komórek prekursorowych neuronów, co ma ujemny wpływ na procesy
neurogenezy w dalszym życiu. Hipokamp odgrywa kluczową rolę w wielu
chorobach natury psychicznej, co wiąże się ściśle z jego udziałem w procesach
zapamiętywania, uczenia się, poznania, odpowiedzi na stres, regulacji nastroju, a
także emocji. Obok wielu czynników genetycznych i środowiskowych, zapalenia
tego obszaru są silnie zaangażowane w etiologię schizofrenii.
Do sprawdzenia wpływu ruchu na przebieg i rozwój tego tajemniczego schorzenia,
niemieckich i szwajcarskich badaczy zainspirowały doniesienia innych zespołów,
w których przedstawiano wyniki dowodzące, że ćwiczenia fizyczne są bodźcem
stymulującym neurogenezę w dorosłym życiu. Podwyższona aktywność koreluje ze
zwiększonym przepływem krwi i neuroplastycznością w hipokampie, a u starszych
polepsza zdolności poznawcze i pamięciowe.
W trakcie doświadczeń na mysim modelu, u potomstwa zakażonych grypą samic
zaobserwowano deficyty behawioralne, a także zmniejszoną neurogenezę w
obrębie hipokampa. Aktywność telomerazy w komórkach prekursorowych
neuronów była znacznie obniżona już od momentu urodzenia, co skutkowało
szybkim skracaniem się telomerów. W przypadku zwierząt podejmujących
aktywność fizyczną obserwowano poprawę ich zachowania i spowolnienie
starzenia się komórek.
„Czasem lepiej odejść od zmysłów, by nie zwariować” — śpiewała Edyta
Bartosiewicz, a więc może lepiej po prostu… poćwiczyć?
Martyna Franczuk
Źródło:
S. A. Wolf, A. Melnik, G. Kempermann, Physical exercise increases adult
neurogenesis and telomerase activity, and improves behavioral deficits in a mouse
model of schizophrenia, „Brain, Behavior, and Immunity” 5 (2011), s. 971-980.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Bakteryjne czy wirusowe? Nowy
test pozwoli szybko określić rodzaj
zakażenia
Popularne zakażenia mają często podobne objawy, ale wymagają zupełnie
innego leczenia, gdyż antybiotyki zabijające bakterie nie działają na
wirusy. Zespół Roberta Marksa i Darii Prilutsky z izraelskiego
Uniwersytetu Ben-Guriona w Negev opracował nowy test, umożliwiający
lekarzom szybkie postawienie właściwej diagnozy.
Autorzy pracy, która ukazała się pod koniec kwietnia w czasopiśmie Analytical
Chemistry, podkreślają wagę prawidłowego rozpoznania przyczyny infekcji,
odpowiednio szybkiej reakcji i wdrożenia stosownego leczenia. W przypadku
nieleczonej bakteryjnej infekcji gardła, może ona ulec pogorszeniu. Z kolei
niepotrzebne przyjmowanie antybiotyków przez pacjentów zakażonych wirusem
przyczynia się do pogłębienia problemu lekoopornych szczepów bakterii. Obecnie
stosowane metody rozróżniania obu typów infekcji są czasochłonne i czasem
nierzetelne. Test zaprezentowany przez izraelskich naukowców ułatwi lekarzom
szybkie i trafne rozpoznanie choroby.
Badacze wykorzystali fakt, że układ immunologiczny pacjentów z infekcjami
bakteryjnymi reaguje inaczej niż u tych zarażonych wirusem. Test opiera się na
stworzeniu poszczególnych wzorców odpowiedzi, jakie zostały zidentyfikowane w
krwi pacjentów. Jest właściwie nowym zastosowaniem techniki rutynowo
wykorzystywanej w laboratoriach immunologicznych do oznaczania aktywności
granulocytów lub fagocytów.
Granulocyty i fagocyty odgrywają główne role w odpowiedzi obronnej gospodarza
w czasie trwania infekcji. Przechodzą wówczas zmiany funkcjonalne, które różnią
się w zależności od jej rodzaju. Ich aktywność może być określona przez ilościową
analizę powstających reaktywnych form
chemiluminescencyjny związek — luminol.
tlenu,
które
utleniają
„Metoda jest szybka, łatwa i może być dostępna komercyjnie, stąd przedstawia
dużą wartość predykcyjną i nadaje się do wprowadzenia w wielu placówkach
medycznych jako wskazówka przy podejmowaniu klinicznych decyzji” —
prognozują autorzy publikacji.
Martyna Franczuk
Źródła:
Science Daily.
Analytical Chemistry.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
E. coli i warzywna panika — czy to
wina nadmiernego stosowania
antybiotyków?
Escherichia
coli
jest
niezwykłym
i
bardzo
zróżnicowanym
mikroorganizmem. W normalnych warunkach jest komensalem, który
poprzez nabycie ruchomych elementów genetycznych staje się patogenem
zdolnym do wywołania szerokiego spektrum chorób, od nieżytu jelit po
infekcje układu moczowego, krwi, centralnego systemu nerwowego.
Niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka ogłosił oficjalnie, że falę ostrych
zatruć spowodowanych E. coli EHEC wywołały zanieczyszczone kiełki fasoli.
Wiadomość na pewno pozwoli kontrolować źródła potencjalnych zakażeń i
ograniczny występowanie nowych, jednak, jak uważa wielu badaczy zajmujących
się tą tematyką, ważniejsze jest zrozumienie tego jak bakteria powstała i w jaki
sposób dostała się do żywności.
Jak donosi serwis internetowy czasopisma „Nature”, naukowcy, podejmując próbę
odpowiedzi na te pytania, zasugerowali, że pojawienie się patogennego szczepu E.
coli to konsekwencja nadmiernego stosowania antybiotyków w rolnictwie, a swoją
hipotezę oparli na następujących faktach:
Fakt pierwszy — zwierzęta były źródłem zanieczyszczenia kiełków
Wprawdzie kiełki mogłyby być zanieczyszczone bakteriami żyjącymi w glebie lub
wodzie, niemniej jednak bardziej prawdopodobnym źródłem są zwierzęta.
Patogenne szczepy E. coli są przenoszone na ludzi głownie ze zwierząt
przeżuwających takich jak krowy czy owce, poprzez zanieczyszczone odchodami
lub spożywanie surowych produktów mięsnych i mleka.
Fakt drugi — E. coli wytwarza toksynę Shiga
Bakteria która wywołała „warzywną panikę” w Europie jest opisywana jako E.coli
szczep O:104:H4, oporny na wiele klas antybiotyków oraz produkujący toksynę
Shiga odpowiedzialną za wystąpienie zespołu hemolityczno-mocznicowego (ang.
Haemolytic Uremic Syndrom, HUS) u zakażonych pacjentów. Geny kodujące
toksynę Shiga nie są jednak genami bakteryjnymi, lecz genami bakteriofagów,
które ulegają ekspresji w komórce bakteryjnej. Zainfekowana przez faga
kodującego toksynę Shiga E. coli, staje się w efekcie groźnym patogenem dla
ludzi.
Fakt trzeci — stosowanie antybiotyków uwalnia bakteriofagi do środowiska
Kiedy bakteria poddana jest działaniu antybiotyków, w jej komórce dochodzi do
uruchomienia mechanizmów obronnych, które indukują także aktywację
bakteriofaga.
W przypadku niewykształcenia mechanizmów oporności na antybiotyki, komórka
baktryjna ginie, a znajdujące się w jej wnętrzu bakteriofagi uwalniane są do
środowiska.
Wyciągnąwszy wnioski z przedstawionych wyżej faktów, badacze uznali, że
stosowanie antybiotyków w rolnictwie jako dodatku do paszy przyczyniło się do
uwolnienia bakteriofagów kodujących toksynę Shiga z bakterii wrażliwych na
działanie antybiotyków. Uwolnione do jelita bakteriofagi infekowały oporne na
antybiotyki E.coli. W ten sposób powstały szczep E. coli O104:H4, produkujący
toksynę Shiga, dostał się wraz z odchodami zwierzęcymi do gleby lub wody, które
nastepnie zanieczyściły kiełki.
Oczywiście jest to tylko hipoteza, która wymaga poparcia szczegółowymi
badaniami, niemniej jednak należy zwrócić uwage na to, że przy tej okazji po raz
kolejny podniesiono problem negatywnych efektów nadmiernego stosowania
antybiotyków.
Marcin Wawrzyniak
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Neutrofile
mikroby
zarzucają
sieć
na
Neutrofile stanowią od 50 do 70% spośród wszystkich leukocytów krwi
obwodowej. Ich jądro komórkowe podzielone jest na 2-5 segmentów, a
cytoplazma zawiera dużą liczbę ziarnistości barwiących się neutralnymi
barwnikami (stąd też wywodzi się ich nazwa). Neutrofile jako wysoce
wyspecjalizowane komórki fagocytujące, w odpowiedzi na reakcję zapalną
migrują z krwioobiegu do tkanek, gdzie rozpoznają, wiążą i pochłaniają
mikroby. Sfagocytozowane bakterie zabijane są następnie przez
proteolityczne enzymy, reaktywne formy tlenu i inne czynniki
bakteriobójcze.
Do znanych dotychczas funkcji neutrofilii należy dodać opisaną przez zespół
profesora Arturo Zychlinsky’ego na łamach „Nature”, nową, niezwykle ciekawą
właściwość.
W wyniku aktywacji neutrofile uwalniają z ziarnistości cytoplazmatycznych białka,
a z jądra komórkowego chromatynę, które w zewnątrzkomórkowym środowisku
tworzą włókna wiążące bakterie. Produkowane włókna noszą nazwę
„zewnątrzkomórkowych pułapek” (ang. Neutrophil Extracellular Traps, NETs), a
ich zadaniem jest neutralizacja mikrobów, poprzez uniemożliwienie
rozprzetrzeniania i zapewnienie lokalnych warunków dla wysokiego stężenia
czynników szkodliwych dla bakterii.
Tworzenie sieci NET wydaje się być, obok apoptozy i nekrozy, nowym rodzajem
śmierci komórkowej, która wymaga produkcji reaktywnych form tlenu (ROS).
Neutrofile wyizolowane z krwi pacjentów cierpiących na przewlekła chorobę
ziarniniakową, gdzie ROS nie są produkowane, nie produkują również
„zewnątrzkomórkowych pułapek”.
Dokładny mechanizm powstawania NETs nie został jeszcze rozpoznany, ale samo
odkrycie świadczy o tym, że nawet tak dobrze opisane komórki jak neutrofile
potrafią „zaskoczyć” badaczy nieznanymi dotąd, wyjątkowo interesującymi
cechami.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Białka skóry żaby w walce z rakiem
Badacze z Uniwersytetu Królowej w Belfaście odkryli nieznane dotąd
właściwości komórek skóry żaby, które mogą przyczynić się do leczenia
nowotworów, cukrzycy, chorób serca i udarów mózgu. Wyizolowane z
żabiej skóry białka, wpływające na proces angiogenezy, mają także szansę
na znalezienie zastosowania w transplantologii.
Zidentyfikowano dwa białka, które mogą zostać wykorzystane w leczeniu
celowanym wielu schorzeń poprzez regulację procesu wzrostu naczyń
krwionośnych w organizmie. Pochodzą one z wydzielin skóry dwóch gatunków
żab: chwytnicy wzorzystobrzuchej (Phyllomedusa sauvagii) oraz kumaka
olbrzymiego (Bombina maxima).
Badane substancje wykazują (odpowiednio) właściwości hamujące i stymulujące
proces angiogenezy. Z uwagi na to, że większość guzów nowotworowych może
rosnąć tylko do określonych rozmiarów bez tlenu i środków odżywczych,
pochodzących z naczyń krwionośnych, zatrzymanie procesu angiogenezy guza
może zmniejszyć prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania się nowotworu.
Białko wyizolowane ze skóry chwytnicy wzorzystobrzuchej niejako „wyłącza”
wzrost naczyń krwionośnych i potencjalnie może doprowadzić do obumarcia guza,
natomiast białko wyodrębnione ze skóry kumaka olbrzymiego stymuluje
angiogenezę.
Ze względu na wspomnianą właściwość tego drugiego białka, istnieje możliwość
wykorzystania go w sytuacjach wymagających szybkiej naprawy uszkodzeń
naczyniowych, na przykład w gojeniu się ran, przeszczepie narządów
wewnętrznych oraz innych uszkodzeń związanych z udarem mózgu i chorobami
serca [1].
Zespół prowadzony przez profesora Chrisa Shawa otrzymał za swoje odkrycie
Cardiovascular Innovation Award — jedną z najbardziej prestiżowych nagród w
Europie, którą przyznaje się naukowcom i klinicystom za wybitne, innowacyjne
odkrycia w dziedzinie opieki zdrowotnej i biznesu.
***
Angiogeneza, zwana także neowaskularyzacją, jest procesem tworzenia nowych
naczyń krwionośnych na bazie już istniejących. Może występować zarówno na tle
patologicznym, jak i być reakcją fizjologiczną organizmu. Przebiega wieloetapowo
i stanowi odpowiedź naczyniową na niedotlenienie i zapalenie. Fizjologiczną
angiogenezę obserwuje się przy regeneracji naczyń śluzówki macicy w cyklu
menstruacyjnym oraz w gojeniu się ran.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
W Niemczech zabija nowy szczep
E. coli
Chińskie konsorcjum BGI (Beijing Genomic Institute) donosi dziś o
odcyfrowaniu DNA bakterii E. coli — sprawczyni niemieckiej epidemii.
Najważniejszy wniosek ze wstępnej analizy genomu tego konkretnego
zabójczego szczepu EHEC został streszczony krótko: jest to serotyp nowy,
nieizolowany dotąd w czasie żadnej z epidemii wywołanej przez pałeczkę
okrężnicy.
Wykazuje on 93% podobieństwa do szczepu oznaczonego symbolem EAEC 55989,
który wywoływał ciężkie biegunki w Afryce centralnej, różni się jednak od niego
obecnością sekwencji odpowiedzialnych za wysoką częstość występowania
śmiertelnego powikłania (zespołu hemolityczno-uremicznego). Naukowcy
wstępnie sugerują, że za obecność „nowych” sekwencji odpowiadać może tzw.
horyzontalny transfer genów. Nie ma jeszcze danych, których konkretnie
sekwencji transfer ten dotyczy i z jakiego innego gatunku bakterii miałyby one
pochodzić. Dodatkowo szczep zawiera geny oporności na różne antybiotyki (z
grupy makrolidów, aminoglikozydów i pochodne beta-laktamowe), co powoduje
niewrażliwość na podejmowane próby terapii.
Na zsekwencjonowanie DNA bakterii o długości 5Mb, współpracujący z
Uniwersytetem w Hamburgu, Chińczycy potrzebowali trzech dni. BGI zasłynęła
uprzednio równie szybkim opracowaniem pełnego genomu wirusa SARS.
Źródło.
Margit
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Dlaczego bakteria E. coli jest
niebezpieczna?
Od kilku dni jesteśmy bombardowani wiadomościami o fali zakażeń
bakterią E. coli. W mediach znajdują się liczne wiadomości dotyczące skali
epidemii oraz sposobów i źródeł możliwego zakażenia. Nieczęsto
wspomina się jednak o tym dlaczego ta bakteria jest tak niebezpieczna.
Pod nazwą Escherichia coli kryje się prawie 200 różnych bakterii (180 typów
serologicznych). Większość z nich jest niegroźna, a wręcz niezbędna dla naszego
organizmu. Są one odpowiedzialne między innymi za syntezę witamin B i K, a
także za ochronę przed niebezpiecznymi drobnoustrojami w przewodzie
pokarmowym. Jednak w grupie E. coli znajdują się też i takie, które są bardzo
groźne dla ludzi. Zakażenie E. coli, zwaną też pałeczką okrężnicy, jest
niebezpieczne, gdyż pierwsze jego symptomy bardzo łatwo jest pomylić ze zwykłą
grypą albo niestrawnością.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Zakażenie bakteryjne przebiega najciężej u dzieci i osób starszych, których układ
immunologiczny, niedojrzały (u najmłodszych) lub osłabiony (u ludzi w podeszłym
wieku), nie potrafi poradzić sobie ze skalą problemu. Jednym z najgroźniejszych
szczepów pałeczki okrężnicy jest E. coli O157:H7. Infekcja tym szczepem
powoduje bardzo ciężkie objawy, szczególnie u dzieci. Szczep produkuje toksynę,
dla której receptory znajdują się w śródbłonku naczyń krwionośnych, a liczba tych
receptorów jest największa u najmłodszych i maleje wraz z wiekiem. Zakażenie
szczepem O157:H7 powoduje zespół hemolityczno-mocznicowy, który prowadzi do
anemii i bardzo wysokiego ciśnienia krwi. Bakteria powoduje hemolizę
erytrocytów, co w konsekwencji prowadzi do ostrej niewydolności nerek. U
pacjentów u których istnieje podejrzenie infekcji należy przeprowadzić transfuzję
krwi, aby oczyścić ciało z toksyn i przywrócić odpowiedni poziom krwinek. Jeśli
zespół hemolityczno-mocznicowy już wystąpił, niezbędne jest przeprowadzenie
dializy w celu ustabilizowania czynności nerek. W najpoważniejszych przypadkach
konieczna okazuje się być transplantacja nerek. Śmiertelność wynosi od 3 do 5%.
Gruźlica w parze z cukrzycą
Diabetycy są narażeni na pięciokrotnie większe ryzyko zachorowania na
gruźlicę niż osoby niechorujące na cukrzycę. Podstawy do takiego wniosku
dają wyniki badań przeprowadzonych niedawno przez zespół naukowców z
University of Texas Health Science Center w Houston.
W badaniu wzięło udział 61 pacjentów z południa Teksasu oraz 172 pacjentów z
północno-wschodniego Meksyku.
Uzyskane rezultaty wskazują na to, że 25% przypadków wystąpienia gruźlicy
wykazywało związek z cukrzycą, a około 6% przypadków z HIV.
Znaczenie wpływu cukrzycy na rozwój gruźlicy było zróżnicowane, zarówno pod
względem regionalnym, jak i zależnie od badanej grupy etnicznej. Najbardziej
zauważalna korelacja wystąpiła u Latynosów oraz dwóch głównych populacji o
zwiększonym ryzyku wystąpienia obu chorób: Afroamerykanów i Indian [1].
Ujawniony związek przyczynowo-skutkowy sugeruje, że u pacjentów z gruźlicą
powinno zostać przeprowadzone badanie w kierunku cukrzycy i vice versa.
Społeczeństwa wielu krajów mogłyby z pewnością skorzystać na zintegrowaniu
programów profilaktyki i kontroli zachorowalności na tuberkulozę i przewlekłą
hiperglikemię.
Gruźlica jest chorobą zakaźną, wywoływaną przez Mycobacterium tuberculosis
complex. Szacuje się, że jedna osoba prątkująca może w ciągu roku zarazić drogą
kropelkową kilkanaście innych osób. Szczególne zagrożenie epidemiologiczne
stanowi gruźlica wielolekooporna (ang. multi-drug-resistant tuberculosis, MDRTB). Jej szczepy bakteryjne są oporne na najpowszechniej stosowane leki
przeciwgruźlicze — rifampicynę i izoniazyd — co sprawia, że leczenie chorych na
MDR-TB jest wyjątkowo trudne.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Wśród przyczyn zagrożenia gruźlicą wymienia się czynniki globalne: migrację
polityczną i ekonomiczną z krajów ubogich, szerzenie się pandemii HIV, rozwój
turystyki masowej oraz czynniki regionalne, w tym między innymi lekceważenie
zagrożenia gruźlicą w krajach o niskich wskaźnikach zapadalności na tę chorobę i
umieralności z nią związanej, a także niekorzystne zmiany infrastruktury
organizacyjnej, która służy walce z gruźlicą.
Gruźlica co roku zbiera obfite żniwo, zabijając miliony osób na świecie. W 2009
roku zdiagnozowano ponad 9 milionów nowych zachorowań, a niemalże 2 miliony
chorych zmarło z powodu tuberkulozy. Word Health Organization przypuszcza, że
tak ogromny wzrost zachorowalności na gruźlicę może mieć związek z wciąż
zwiększającą się liczbą cukrzyków, która w tej chwili wynosi 285 milionów.
Według WHO do roku 2030 liczba ta może wzrosnąć do 438 milionów.
***
Zainteresowanym skalą problemu gruźlicy na świecie polecamy najnowszy Raport
WHO, obejmujący epidemiologię, prewencję, stosowane leczenie i jego rezultaty,
organizowane programy profilaktyczne oraz różne inne statystyki dotyczące tej
choroby.
Nadzieja dla chorych na WZW typu
C
Wątroba jest strategicznym miejscem w naszym organizmie. Pełni ona
kilka istotnych funkcji: detoksykacyjną, metaboliczną, filtracyjną oraz
magazynującą. W związku z pełnioną rolą narażona jest na zatrucia,
szkodliwe działanie alkoholu, infekcje pasożytnicze i wirusowe. W
przypadku działania wirusów HBV i HCV za uszkodzenie wątroby
odpowiada przede wszystkim interakcja układu immunologicznego
gospodarza z antygenami wirusa i antygenowo zmienioną błoną
komórkową hepatocytów, a w mniejszym stopniu bezpośrednie
oddziaływanie wirusa na hepatocyty.
Oszacowano, że HBV i HCV stanowią przyczynę 57% marskości wątroby oraz
78% pierwotnego raka wątroby w światowej populacji.
Wielu chorych pozostaje niezdiagnozowanych z powodu niskiej świadomości
społecznej. Z tego też powodu w przypadku HCV często rozwija się przewlekła
forma zakażenia. Transmisja wirusa następuje przy kontakcie z zakażoną krwią.
HBV jest w stanie przetrwać w „zasuszonej” krwi (przykładowo na
niezdezynfekowanym blacie stołu) nawet kilka tygodni, podczas gdy
HCVzachowuje taką zdolność zaledwie przez 16 godzin. Należy jednak uważać
na magazynowane próbki krwi w których HCV może przeżyć nawet do 4 dni.
W przeszłości doskonałą drogą transmisji wirusów była transfuzja krwi. Obecnie,
dzięki większej dbałości bezpieczeństwo pacjenta, odsetek przeztransfuzyjnych
zakażeń jest minimalny. Wciąż istnieje jednak ryzyko zakażenia związane z
wykonywaniem tatuażu i zabiegów kosmetycznych.
Dzisiaj ludzkość dysponuje już skuteczną bronią prewencyjną przeciwko HBV jaką
jest szczepienie ochronne. Szczepienia przeciw HCV nie istnieją. Efektywna
kontrola i prewencja WZW jest często złożona. Może ona obejmować programy
szczepień ochronnych, badania krwi, używanie jednorazowego sprzętu
medycznego, programy edukacyjne i wiele innych. Globalny nacisk na te ostatnie
jest jednak niewielki. W projekcie WHO z 2009 roku tylko 41% okręgów w 54
państwach przeprowadziło kampanie uświadamiające w ww. zakresie w ciągu
ostatnich pięciu lat.[1]
W Polsce zapadalność na WZW typu C wykazywała trend wzrostowy: od
wartości 2,58 na 100 000 ludności w 1997 roku do 7,85 w 2005 roku. W 2007
roku odnotowano nieznaczny spadek zachorowalności (7,22).
Dane te mogą ulec zmianie ze względu na przewlekły charakter choroby.
Zapadalność roczna może kumulować się latami prowadząc do wysokiej
chorobowości (1% ogólnej populacji). W 2007 roku najwyższy współczynnik
zapadalności odnotowano w grupie wiekowej 50-54 lata (11,63). W podziale na
województwa zdecydowanie najwieksza liczba zachorowań wystapiła w
województwie świętokrzyskim (13,62). [2]
Szacunkowe dane epidemiologiczne Państwowej Inspekcji Sanitarnej (PIS) z 2009
roku pozwalają sądzić, że liczba osób zakażonych HCV w Polsce sięga 730
tysięcy.[3]
Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom współczesnych społeczeństw
Food and Drug Administration (FDA) zaakceptowało nowy lek, Victrelis
(boceprevir), adresowany do chorych na WZW typu C.
Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym
zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w
walce z nowotworami
Lek jest skierowany do pacjentów z zachowaną przynajmniej częściowo funkcją
wątroby, którzy nie otrzymali wcześniejszego leczenia lub też okazało się ono
nieskuteczne. Można stosować go razem z peginterferonem alfa i ribavirinem.
Bezpieczeństwo i skuteczność nowego terapeutyku zostały potwierdzone w trzech
fazach badań klinicznych, przeprowadzonych z udziałem 1500 dorosłych
pacjentów.
Działanie nowego leku różni się zasadniczo od dotychczas stosowanych środków
farmakologicznych (wzmagały odpowiedź układu immunologicznego chorego) i
opiera się na hamowaniu proteazy, która wspomaga namnażanie się wirusa[4].
Wirusowe zapalenie wątroby typu C stanowi poważny i narastający problem
epidemiologiczny. Wczesne wykrycie zakażenia HCV zwiększa szanse na
skuteczne leczenie przeciwwirusowe. Rozpoznanie zakażenia w ciągu roku od
chwili zakażenia daje 90-100% szanse wyleczenia. Szansa wyleczenia w
przypadku stanu przewlekłego nie przekracza 40%. Tak obiecujące wyniki
skłaniają do dążenia w kierunku zwiększenia dostępności konsultacji
specjalistycznych oraz podkreślenia wagi roli diagnostyki laboratoryjnej zakażeń
wirusami hepatotropowymi.

Podobne dokumenty