Sojusz z wrogiem,Ruch to zdrowie
Transkrypt
Sojusz z wrogiem,Ruch to zdrowie
Sojusz z wrogiem „Wróg mojego wroga jest moim przyjacielem” — głosi popularne porzekadło. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami (jako narzędzia terapii genowej), czy groźnymi chorobami, takimi jak WZW typu B, gruźlica, cholera, dur brzuszny, AIDS i zapalenie płuc (w roli szczepionki). Właśnie udało się otrzymać szczep Salmonelli minimalizujący wystąpienie skutków ubocznych, zachowując przy tym jego potężna siłę działania . O rekombinowanych szczepionkach opartych na atenuowanych szczepach Salmonella (RASV) coraz częściej mówi się, że są klasą bardzo obiecujących środków profilaktycznych. Strategia polega na wykorzystaniu patogenu jako pokładu ładunkowego, dostarczającego antygeny innego chorobotwórczego organizmu, przeciwko któremu ma być skierowana szczepionka. Stara znajoma Salmonella, może niekoniecznie dobrze się kojarzy, ale za to świetnie sprawdza w roli takiego konia trojańskiego. Doustnie podana szczepionka RASV stymuluje reakcję z ramienia wszystkich trzech dróg odpowiedzi układu immunologicznego. Aktywacja odpowiedzi humoralnej, komórkowej i na błonach śluzowych zapewnia skuteczną ochronę przeciwko patogenicznym szczepom pneumokoków, które są czarnym charakterem tej historii. Streptococcus pneumonia, bakteria tlenowa to najczęstsza przyczyna zapalenia płuc, zapalenia ucha wewnętrznego, zapalenia opon mózgowych i bakteriemii. Należy do niechlubnego grona wiodących zabójców — samo dziecięce zapalenie płuc powoduje 3 miliony zgonów rocznie, przeważnie w biedniejszych krajach. Obecnie stosowane szczepionki nie gwarantują wielosezonowej ochrony wyjątkowo podatnych populacji. Konieczność ich stabilizacji, aby chronić je przed inaktywacją cieplną oraz podanie poprzez iniekcję są bardzo uciążliwe, szczególnie przy objęciu społeczeństw programem szczepień masowych w państwach rozwijającego się świata. Co więcej, wytworzenie pełnej odporności, wymaga ponawiania inokulacji. Wreszcie, zawrotnie duże koszty tych szczepionek sprawiają, że są niedostępne dla najbardziej potrzebujących. Problem zaostrza pojawienie się antybiotykoopornych szczepów pneumokoków, ponaglając naukowców do projektowania nowych, efektywnych i tanich szczepionek przeciwko tym bakteriom. Z odsieczą przychodzi oczywiście Salmonella. Rekombinowane szczepy są stosunkowo wszechstronnym wektorem — zdolne do dostarczenia antygenów pochodzenia wirusowego, bakteryjnego i pasożytniczego. Czasem jednak po ich podaniu występują efekty uboczne, w tym gorączka i dolegliwości jelitowe. Wiele z nich wiąże się z reakcją na lipid A, lipopolisacharyd znajdujący się w błonie zewnętrznej bakterii (LPS) gram-ujemnych. Zespół pod kierownictwem doktora Roy’a Curtissa, szefa Centrum Biodesignu Chorób Infekcyjnych i Wakcynologii na Uniwersytecie Stanu Arizona opracował metodę pozwalającą na uzyskanie szczepu wywołującego pięciokrotnie mniej efektów ubocznych i tak samo silnych właściwościach immunogennych, co szczepy typu dzikiego. Wyniki ich pracy znalazły się na okładce najnowszego wydania Journal of Immunology. W tych badaniach Salmonella została zmodyfikowana tak, by wytwarzała defosforylowaną formę lipidu A, zachowując przy tym swoje silne właściwości immunostymulujące. Osiągnięto to przy pomocy genu innego patogenu — fosfatazy lipidu A1 (lpxE) z polimorficznej pałeczki Francisella tularensis, wywołującej tularemię. W kolejnych doświadczeniach grupa wykazała, że dalej ulepszane szczepy Salmonella mogą efektywnie syntezować białko powierzchniowe pneumokoków (PspA), główny antygen odpowiedzialny za wyzwalanie produkcji przeciwciał przeciwko dwoince zapalenia płuc. Ten świetny kandydat na RASV odznaczał się niemal całkowitą defosforylacją lipidu A i niską toksycznością. Doświadczenia na zwierzętach potwierdziły skuteczność wywoływania silnej odpowiedzi humoralnej, ze znacznie lepszą ochroną przed szczepami Streptococcus pneumoniae typu dzikiego. Szczepionka na bazie zmodyfikowanej Salmonelli przeciwko dwoince zapalenia płuc jest już w trakcie I fazy badań klinicznych. Czy ta koalicja przyniesie zwycięstwo? Oby tak. Martyna Franczuk Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Źródło: Science Daily. Ruch to zdrowie psychiczne — także Z badań epidemiologicznych wynika, że dzieci, których matki w czasie ciąży przechodziły grypę, są w grupie podwyższonego ryzyka zachorowania na schizofrenię. Wiąże się to z atrofią hipokampa — ośrodka mózgu odpowiedzialnego za uczenie się i zapamiętywanie. Zespół naukowców z Uniwersytetu w Zurychu, Centrum Terapii Regeneracyjnych oraz Niemieckiego Centrum Chorób Neurodegeneracyjnych w Dreźnie wykazał, że aktywność fizyczna może kompensować to ryzyko. Dzieci zainfekowanych wirusem matek rozpoczynają życie ze zmniejszoną pulą komórek prekursorowych neuronów, co ma ujemny wpływ na procesy neurogenezy w dalszym życiu. Hipokamp odgrywa kluczową rolę w wielu chorobach natury psychicznej, co wiąże się ściśle z jego udziałem w procesach zapamiętywania, uczenia się, poznania, odpowiedzi na stres, regulacji nastroju, a także emocji. Obok wielu czynników genetycznych i środowiskowych, zapalenia tego obszaru są silnie zaangażowane w etiologię schizofrenii. Do sprawdzenia wpływu ruchu na przebieg i rozwój tego tajemniczego schorzenia, niemieckich i szwajcarskich badaczy zainspirowały doniesienia innych zespołów, w których przedstawiano wyniki dowodzące, że ćwiczenia fizyczne są bodźcem stymulującym neurogenezę w dorosłym życiu. Podwyższona aktywność koreluje ze zwiększonym przepływem krwi i neuroplastycznością w hipokampie, a u starszych polepsza zdolności poznawcze i pamięciowe. W trakcie doświadczeń na mysim modelu, u potomstwa zakażonych grypą samic zaobserwowano deficyty behawioralne, a także zmniejszoną neurogenezę w obrębie hipokampa. Aktywność telomerazy w komórkach prekursorowych neuronów była znacznie obniżona już od momentu urodzenia, co skutkowało szybkim skracaniem się telomerów. W przypadku zwierząt podejmujących aktywność fizyczną obserwowano poprawę ich zachowania i spowolnienie starzenia się komórek. „Czasem lepiej odejść od zmysłów, by nie zwariować” — śpiewała Edyta Bartosiewicz, a więc może lepiej po prostu… poćwiczyć? Martyna Franczuk Źródło: S. A. Wolf, A. Melnik, G. Kempermann, Physical exercise increases adult neurogenesis and telomerase activity, and improves behavioral deficits in a mouse model of schizophrenia, „Brain, Behavior, and Immunity” 5 (2011), s. 971-980. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Bakteryjne czy wirusowe? Nowy test pozwoli szybko określić rodzaj zakażenia Popularne zakażenia mają często podobne objawy, ale wymagają zupełnie innego leczenia, gdyż antybiotyki zabijające bakterie nie działają na wirusy. Zespół Roberta Marksa i Darii Prilutsky z izraelskiego Uniwersytetu Ben-Guriona w Negev opracował nowy test, umożliwiający lekarzom szybkie postawienie właściwej diagnozy. Autorzy pracy, która ukazała się pod koniec kwietnia w czasopiśmie Analytical Chemistry, podkreślają wagę prawidłowego rozpoznania przyczyny infekcji, odpowiednio szybkiej reakcji i wdrożenia stosownego leczenia. W przypadku nieleczonej bakteryjnej infekcji gardła, może ona ulec pogorszeniu. Z kolei niepotrzebne przyjmowanie antybiotyków przez pacjentów zakażonych wirusem przyczynia się do pogłębienia problemu lekoopornych szczepów bakterii. Obecnie stosowane metody rozróżniania obu typów infekcji są czasochłonne i czasem nierzetelne. Test zaprezentowany przez izraelskich naukowców ułatwi lekarzom szybkie i trafne rozpoznanie choroby. Badacze wykorzystali fakt, że układ immunologiczny pacjentów z infekcjami bakteryjnymi reaguje inaczej niż u tych zarażonych wirusem. Test opiera się na stworzeniu poszczególnych wzorców odpowiedzi, jakie zostały zidentyfikowane w krwi pacjentów. Jest właściwie nowym zastosowaniem techniki rutynowo wykorzystywanej w laboratoriach immunologicznych do oznaczania aktywności granulocytów lub fagocytów. Granulocyty i fagocyty odgrywają główne role w odpowiedzi obronnej gospodarza w czasie trwania infekcji. Przechodzą wówczas zmiany funkcjonalne, które różnią się w zależności od jej rodzaju. Ich aktywność może być określona przez ilościową analizę powstających reaktywnych form chemiluminescencyjny związek — luminol. tlenu, które utleniają „Metoda jest szybka, łatwa i może być dostępna komercyjnie, stąd przedstawia dużą wartość predykcyjną i nadaje się do wprowadzenia w wielu placówkach medycznych jako wskazówka przy podejmowaniu klinicznych decyzji” — prognozują autorzy publikacji. Martyna Franczuk Źródła: Science Daily. Analytical Chemistry. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami E. coli i warzywna panika — czy to wina nadmiernego stosowania antybiotyków? Escherichia coli jest niezwykłym i bardzo zróżnicowanym mikroorganizmem. W normalnych warunkach jest komensalem, który poprzez nabycie ruchomych elementów genetycznych staje się patogenem zdolnym do wywołania szerokiego spektrum chorób, od nieżytu jelit po infekcje układu moczowego, krwi, centralnego systemu nerwowego. Niemiecki Federalny Instytut Oceny Ryzyka ogłosił oficjalnie, że falę ostrych zatruć spowodowanych E. coli EHEC wywołały zanieczyszczone kiełki fasoli. Wiadomość na pewno pozwoli kontrolować źródła potencjalnych zakażeń i ograniczny występowanie nowych, jednak, jak uważa wielu badaczy zajmujących się tą tematyką, ważniejsze jest zrozumienie tego jak bakteria powstała i w jaki sposób dostała się do żywności. Jak donosi serwis internetowy czasopisma „Nature”, naukowcy, podejmując próbę odpowiedzi na te pytania, zasugerowali, że pojawienie się patogennego szczepu E. coli to konsekwencja nadmiernego stosowania antybiotyków w rolnictwie, a swoją hipotezę oparli na następujących faktach: Fakt pierwszy — zwierzęta były źródłem zanieczyszczenia kiełków Wprawdzie kiełki mogłyby być zanieczyszczone bakteriami żyjącymi w glebie lub wodzie, niemniej jednak bardziej prawdopodobnym źródłem są zwierzęta. Patogenne szczepy E. coli są przenoszone na ludzi głownie ze zwierząt przeżuwających takich jak krowy czy owce, poprzez zanieczyszczone odchodami lub spożywanie surowych produktów mięsnych i mleka. Fakt drugi — E. coli wytwarza toksynę Shiga Bakteria która wywołała „warzywną panikę” w Europie jest opisywana jako E.coli szczep O:104:H4, oporny na wiele klas antybiotyków oraz produkujący toksynę Shiga odpowiedzialną za wystąpienie zespołu hemolityczno-mocznicowego (ang. Haemolytic Uremic Syndrom, HUS) u zakażonych pacjentów. Geny kodujące toksynę Shiga nie są jednak genami bakteryjnymi, lecz genami bakteriofagów, które ulegają ekspresji w komórce bakteryjnej. Zainfekowana przez faga kodującego toksynę Shiga E. coli, staje się w efekcie groźnym patogenem dla ludzi. Fakt trzeci — stosowanie antybiotyków uwalnia bakteriofagi do środowiska Kiedy bakteria poddana jest działaniu antybiotyków, w jej komórce dochodzi do uruchomienia mechanizmów obronnych, które indukują także aktywację bakteriofaga. W przypadku niewykształcenia mechanizmów oporności na antybiotyki, komórka baktryjna ginie, a znajdujące się w jej wnętrzu bakteriofagi uwalniane są do środowiska. Wyciągnąwszy wnioski z przedstawionych wyżej faktów, badacze uznali, że stosowanie antybiotyków w rolnictwie jako dodatku do paszy przyczyniło się do uwolnienia bakteriofagów kodujących toksynę Shiga z bakterii wrażliwych na działanie antybiotyków. Uwolnione do jelita bakteriofagi infekowały oporne na antybiotyki E.coli. W ten sposób powstały szczep E. coli O104:H4, produkujący toksynę Shiga, dostał się wraz z odchodami zwierzęcymi do gleby lub wody, które nastepnie zanieczyściły kiełki. Oczywiście jest to tylko hipoteza, która wymaga poparcia szczegółowymi badaniami, niemniej jednak należy zwrócić uwage na to, że przy tej okazji po raz kolejny podniesiono problem negatywnych efektów nadmiernego stosowania antybiotyków. Marcin Wawrzyniak Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Neutrofile mikroby zarzucają sieć na Neutrofile stanowią od 50 do 70% spośród wszystkich leukocytów krwi obwodowej. Ich jądro komórkowe podzielone jest na 2-5 segmentów, a cytoplazma zawiera dużą liczbę ziarnistości barwiących się neutralnymi barwnikami (stąd też wywodzi się ich nazwa). Neutrofile jako wysoce wyspecjalizowane komórki fagocytujące, w odpowiedzi na reakcję zapalną migrują z krwioobiegu do tkanek, gdzie rozpoznają, wiążą i pochłaniają mikroby. Sfagocytozowane bakterie zabijane są następnie przez proteolityczne enzymy, reaktywne formy tlenu i inne czynniki bakteriobójcze. Do znanych dotychczas funkcji neutrofilii należy dodać opisaną przez zespół profesora Arturo Zychlinsky’ego na łamach „Nature”, nową, niezwykle ciekawą właściwość. W wyniku aktywacji neutrofile uwalniają z ziarnistości cytoplazmatycznych białka, a z jądra komórkowego chromatynę, które w zewnątrzkomórkowym środowisku tworzą włókna wiążące bakterie. Produkowane włókna noszą nazwę „zewnątrzkomórkowych pułapek” (ang. Neutrophil Extracellular Traps, NETs), a ich zadaniem jest neutralizacja mikrobów, poprzez uniemożliwienie rozprzetrzeniania i zapewnienie lokalnych warunków dla wysokiego stężenia czynników szkodliwych dla bakterii. Tworzenie sieci NET wydaje się być, obok apoptozy i nekrozy, nowym rodzajem śmierci komórkowej, która wymaga produkcji reaktywnych form tlenu (ROS). Neutrofile wyizolowane z krwi pacjentów cierpiących na przewlekła chorobę ziarniniakową, gdzie ROS nie są produkowane, nie produkują również „zewnątrzkomórkowych pułapek”. Dokładny mechanizm powstawania NETs nie został jeszcze rozpoznany, ale samo odkrycie świadczy o tym, że nawet tak dobrze opisane komórki jak neutrofile potrafią „zaskoczyć” badaczy nieznanymi dotąd, wyjątkowo interesującymi cechami. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Białka skóry żaby w walce z rakiem Badacze z Uniwersytetu Królowej w Belfaście odkryli nieznane dotąd właściwości komórek skóry żaby, które mogą przyczynić się do leczenia nowotworów, cukrzycy, chorób serca i udarów mózgu. Wyizolowane z żabiej skóry białka, wpływające na proces angiogenezy, mają także szansę na znalezienie zastosowania w transplantologii. Zidentyfikowano dwa białka, które mogą zostać wykorzystane w leczeniu celowanym wielu schorzeń poprzez regulację procesu wzrostu naczyń krwionośnych w organizmie. Pochodzą one z wydzielin skóry dwóch gatunków żab: chwytnicy wzorzystobrzuchej (Phyllomedusa sauvagii) oraz kumaka olbrzymiego (Bombina maxima). Badane substancje wykazują (odpowiednio) właściwości hamujące i stymulujące proces angiogenezy. Z uwagi na to, że większość guzów nowotworowych może rosnąć tylko do określonych rozmiarów bez tlenu i środków odżywczych, pochodzących z naczyń krwionośnych, zatrzymanie procesu angiogenezy guza może zmniejszyć prawdopodobieństwo rozprzestrzeniania się nowotworu. Białko wyizolowane ze skóry chwytnicy wzorzystobrzuchej niejako „wyłącza” wzrost naczyń krwionośnych i potencjalnie może doprowadzić do obumarcia guza, natomiast białko wyodrębnione ze skóry kumaka olbrzymiego stymuluje angiogenezę. Ze względu na wspomnianą właściwość tego drugiego białka, istnieje możliwość wykorzystania go w sytuacjach wymagających szybkiej naprawy uszkodzeń naczyniowych, na przykład w gojeniu się ran, przeszczepie narządów wewnętrznych oraz innych uszkodzeń związanych z udarem mózgu i chorobami serca [1]. Zespół prowadzony przez profesora Chrisa Shawa otrzymał za swoje odkrycie Cardiovascular Innovation Award — jedną z najbardziej prestiżowych nagród w Europie, którą przyznaje się naukowcom i klinicystom za wybitne, innowacyjne odkrycia w dziedzinie opieki zdrowotnej i biznesu. *** Angiogeneza, zwana także neowaskularyzacją, jest procesem tworzenia nowych naczyń krwionośnych na bazie już istniejących. Może występować zarówno na tle patologicznym, jak i być reakcją fizjologiczną organizmu. Przebiega wieloetapowo i stanowi odpowiedź naczyniową na niedotlenienie i zapalenie. Fizjologiczną angiogenezę obserwuje się przy regeneracji naczyń śluzówki macicy w cyklu menstruacyjnym oraz w gojeniu się ran. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami W Niemczech zabija nowy szczep E. coli Chińskie konsorcjum BGI (Beijing Genomic Institute) donosi dziś o odcyfrowaniu DNA bakterii E. coli — sprawczyni niemieckiej epidemii. Najważniejszy wniosek ze wstępnej analizy genomu tego konkretnego zabójczego szczepu EHEC został streszczony krótko: jest to serotyp nowy, nieizolowany dotąd w czasie żadnej z epidemii wywołanej przez pałeczkę okrężnicy. Wykazuje on 93% podobieństwa do szczepu oznaczonego symbolem EAEC 55989, który wywoływał ciężkie biegunki w Afryce centralnej, różni się jednak od niego obecnością sekwencji odpowiedzialnych za wysoką częstość występowania śmiertelnego powikłania (zespołu hemolityczno-uremicznego). Naukowcy wstępnie sugerują, że za obecność „nowych” sekwencji odpowiadać może tzw. horyzontalny transfer genów. Nie ma jeszcze danych, których konkretnie sekwencji transfer ten dotyczy i z jakiego innego gatunku bakterii miałyby one pochodzić. Dodatkowo szczep zawiera geny oporności na różne antybiotyki (z grupy makrolidów, aminoglikozydów i pochodne beta-laktamowe), co powoduje niewrażliwość na podejmowane próby terapii. Na zsekwencjonowanie DNA bakterii o długości 5Mb, współpracujący z Uniwersytetem w Hamburgu, Chińczycy potrzebowali trzech dni. BGI zasłynęła uprzednio równie szybkim opracowaniem pełnego genomu wirusa SARS. Źródło. Margit Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Dlaczego bakteria E. coli jest niebezpieczna? Od kilku dni jesteśmy bombardowani wiadomościami o fali zakażeń bakterią E. coli. W mediach znajdują się liczne wiadomości dotyczące skali epidemii oraz sposobów i źródeł możliwego zakażenia. Nieczęsto wspomina się jednak o tym dlaczego ta bakteria jest tak niebezpieczna. Pod nazwą Escherichia coli kryje się prawie 200 różnych bakterii (180 typów serologicznych). Większość z nich jest niegroźna, a wręcz niezbędna dla naszego organizmu. Są one odpowiedzialne między innymi za syntezę witamin B i K, a także za ochronę przed niebezpiecznymi drobnoustrojami w przewodzie pokarmowym. Jednak w grupie E. coli znajdują się też i takie, które są bardzo groźne dla ludzi. Zakażenie E. coli, zwaną też pałeczką okrężnicy, jest niebezpieczne, gdyż pierwsze jego symptomy bardzo łatwo jest pomylić ze zwykłą grypą albo niestrawnością. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Zakażenie bakteryjne przebiega najciężej u dzieci i osób starszych, których układ immunologiczny, niedojrzały (u najmłodszych) lub osłabiony (u ludzi w podeszłym wieku), nie potrafi poradzić sobie ze skalą problemu. Jednym z najgroźniejszych szczepów pałeczki okrężnicy jest E. coli O157:H7. Infekcja tym szczepem powoduje bardzo ciężkie objawy, szczególnie u dzieci. Szczep produkuje toksynę, dla której receptory znajdują się w śródbłonku naczyń krwionośnych, a liczba tych receptorów jest największa u najmłodszych i maleje wraz z wiekiem. Zakażenie szczepem O157:H7 powoduje zespół hemolityczno-mocznicowy, który prowadzi do anemii i bardzo wysokiego ciśnienia krwi. Bakteria powoduje hemolizę erytrocytów, co w konsekwencji prowadzi do ostrej niewydolności nerek. U pacjentów u których istnieje podejrzenie infekcji należy przeprowadzić transfuzję krwi, aby oczyścić ciało z toksyn i przywrócić odpowiedni poziom krwinek. Jeśli zespół hemolityczno-mocznicowy już wystąpił, niezbędne jest przeprowadzenie dializy w celu ustabilizowania czynności nerek. W najpoważniejszych przypadkach konieczna okazuje się być transplantacja nerek. Śmiertelność wynosi od 3 do 5%. Gruźlica w parze z cukrzycą Diabetycy są narażeni na pięciokrotnie większe ryzyko zachorowania na gruźlicę niż osoby niechorujące na cukrzycę. Podstawy do takiego wniosku dają wyniki badań przeprowadzonych niedawno przez zespół naukowców z University of Texas Health Science Center w Houston. W badaniu wzięło udział 61 pacjentów z południa Teksasu oraz 172 pacjentów z północno-wschodniego Meksyku. Uzyskane rezultaty wskazują na to, że 25% przypadków wystąpienia gruźlicy wykazywało związek z cukrzycą, a około 6% przypadków z HIV. Znaczenie wpływu cukrzycy na rozwój gruźlicy było zróżnicowane, zarówno pod względem regionalnym, jak i zależnie od badanej grupy etnicznej. Najbardziej zauważalna korelacja wystąpiła u Latynosów oraz dwóch głównych populacji o zwiększonym ryzyku wystąpienia obu chorób: Afroamerykanów i Indian [1]. Ujawniony związek przyczynowo-skutkowy sugeruje, że u pacjentów z gruźlicą powinno zostać przeprowadzone badanie w kierunku cukrzycy i vice versa. Społeczeństwa wielu krajów mogłyby z pewnością skorzystać na zintegrowaniu programów profilaktyki i kontroli zachorowalności na tuberkulozę i przewlekłą hiperglikemię. Gruźlica jest chorobą zakaźną, wywoływaną przez Mycobacterium tuberculosis complex. Szacuje się, że jedna osoba prątkująca może w ciągu roku zarazić drogą kropelkową kilkanaście innych osób. Szczególne zagrożenie epidemiologiczne stanowi gruźlica wielolekooporna (ang. multi-drug-resistant tuberculosis, MDRTB). Jej szczepy bakteryjne są oporne na najpowszechniej stosowane leki przeciwgruźlicze — rifampicynę i izoniazyd — co sprawia, że leczenie chorych na MDR-TB jest wyjątkowo trudne. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Wśród przyczyn zagrożenia gruźlicą wymienia się czynniki globalne: migrację polityczną i ekonomiczną z krajów ubogich, szerzenie się pandemii HIV, rozwój turystyki masowej oraz czynniki regionalne, w tym między innymi lekceważenie zagrożenia gruźlicą w krajach o niskich wskaźnikach zapadalności na tę chorobę i umieralności z nią związanej, a także niekorzystne zmiany infrastruktury organizacyjnej, która służy walce z gruźlicą. Gruźlica co roku zbiera obfite żniwo, zabijając miliony osób na świecie. W 2009 roku zdiagnozowano ponad 9 milionów nowych zachorowań, a niemalże 2 miliony chorych zmarło z powodu tuberkulozy. Word Health Organization przypuszcza, że tak ogromny wzrost zachorowalności na gruźlicę może mieć związek z wciąż zwiększającą się liczbą cukrzyków, która w tej chwili wynosi 285 milionów. Według WHO do roku 2030 liczba ta może wzrosnąć do 438 milionów. *** Zainteresowanym skalą problemu gruźlicy na świecie polecamy najnowszy Raport WHO, obejmujący epidemiologię, prewencję, stosowane leczenie i jego rezultaty, organizowane programy profilaktyczne oraz różne inne statystyki dotyczące tej choroby. Nadzieja dla chorych na WZW typu C Wątroba jest strategicznym miejscem w naszym organizmie. Pełni ona kilka istotnych funkcji: detoksykacyjną, metaboliczną, filtracyjną oraz magazynującą. W związku z pełnioną rolą narażona jest na zatrucia, szkodliwe działanie alkoholu, infekcje pasożytnicze i wirusowe. W przypadku działania wirusów HBV i HCV za uszkodzenie wątroby odpowiada przede wszystkim interakcja układu immunologicznego gospodarza z antygenami wirusa i antygenowo zmienioną błoną komórkową hepatocytów, a w mniejszym stopniu bezpośrednie oddziaływanie wirusa na hepatocyty. Oszacowano, że HBV i HCV stanowią przyczynę 57% marskości wątroby oraz 78% pierwotnego raka wątroby w światowej populacji. Wielu chorych pozostaje niezdiagnozowanych z powodu niskiej świadomości społecznej. Z tego też powodu w przypadku HCV często rozwija się przewlekła forma zakażenia. Transmisja wirusa następuje przy kontakcie z zakażoną krwią. HBV jest w stanie przetrwać w „zasuszonej” krwi (przykładowo na niezdezynfekowanym blacie stołu) nawet kilka tygodni, podczas gdy HCVzachowuje taką zdolność zaledwie przez 16 godzin. Należy jednak uważać na magazynowane próbki krwi w których HCV może przeżyć nawet do 4 dni. W przeszłości doskonałą drogą transmisji wirusów była transfuzja krwi. Obecnie, dzięki większej dbałości bezpieczeństwo pacjenta, odsetek przeztransfuzyjnych zakażeń jest minimalny. Wciąż istnieje jednak ryzyko zakażenia związane z wykonywaniem tatuażu i zabiegów kosmetycznych. Dzisiaj ludzkość dysponuje już skuteczną bronią prewencyjną przeciwko HBV jaką jest szczepienie ochronne. Szczepienia przeciw HCV nie istnieją. Efektywna kontrola i prewencja WZW jest często złożona. Może ona obejmować programy szczepień ochronnych, badania krwi, używanie jednorazowego sprzętu medycznego, programy edukacyjne i wiele innych. Globalny nacisk na te ostatnie jest jednak niewielki. W projekcie WHO z 2009 roku tylko 41% okręgów w 54 państwach przeprowadziło kampanie uświadamiające w ww. zakresie w ciągu ostatnich pięciu lat.[1] W Polsce zapadalność na WZW typu C wykazywała trend wzrostowy: od wartości 2,58 na 100 000 ludności w 1997 roku do 7,85 w 2005 roku. W 2007 roku odnotowano nieznaczny spadek zachorowalności (7,22). Dane te mogą ulec zmianie ze względu na przewlekły charakter choroby. Zapadalność roczna może kumulować się latami prowadząc do wysokiej chorobowości (1% ogólnej populacji). W 2007 roku najwyższy współczynnik zapadalności odnotowano w grupie wiekowej 50-54 lata (11,63). W podziale na województwa zdecydowanie najwieksza liczba zachorowań wystapiła w województwie świętokrzyskim (13,62). [2] Szacunkowe dane epidemiologiczne Państwowej Inspekcji Sanitarnej (PIS) z 2009 roku pozwalają sądzić, że liczba osób zakażonych HCV w Polsce sięga 730 tysięcy.[3] Wychodząc naprzeciw oczekiwaniom i potrzebom współczesnych społeczeństw Food and Drug Administration (FDA) zaakceptowało nowy lek, Victrelis (boceprevir), adresowany do chorych na WZW typu C. Bakterie z rodzaju Salmonella, będące częstym czynnikiem etiologicznym zatruć pokarmowych, mogą okazać się sprzymierzeńcami człowieka w walce z nowotworami Lek jest skierowany do pacjentów z zachowaną przynajmniej częściowo funkcją wątroby, którzy nie otrzymali wcześniejszego leczenia lub też okazało się ono nieskuteczne. Można stosować go razem z peginterferonem alfa i ribavirinem. Bezpieczeństwo i skuteczność nowego terapeutyku zostały potwierdzone w trzech fazach badań klinicznych, przeprowadzonych z udziałem 1500 dorosłych pacjentów. Działanie nowego leku różni się zasadniczo od dotychczas stosowanych środków farmakologicznych (wzmagały odpowiedź układu immunologicznego chorego) i opiera się na hamowaniu proteazy, która wspomaga namnażanie się wirusa[4]. Wirusowe zapalenie wątroby typu C stanowi poważny i narastający problem epidemiologiczny. Wczesne wykrycie zakażenia HCV zwiększa szanse na skuteczne leczenie przeciwwirusowe. Rozpoznanie zakażenia w ciągu roku od chwili zakażenia daje 90-100% szanse wyleczenia. Szansa wyleczenia w przypadku stanu przewlekłego nie przekracza 40%. Tak obiecujące wyniki skłaniają do dążenia w kierunku zwiększenia dostępności konsultacji specjalistycznych oraz podkreślenia wagi roli diagnostyki laboratoryjnej zakażeń wirusami hepatotropowymi.