CZĘSTO POPEŁNIANE BŁĘDY1 Przykładów jest wiele

Transkrypt

CZĘSTO POPEŁNIANE BŁĘDY1 Przykładów jest wiele
CZĘSTO POPEŁNIANE BŁĘDY1
Przykładów jest wiele, zdecydowaną większość zostawiamy dla naszych klientów ale chcemy się
podzielić z Państwem niektórymi.
PRZYKŁAD 1. Inwestycje w obligacje strukturyzowane bez analizy tego jakie mam realne
szanse na sensowny zysk.
Przykład: Obligacja strukturyzowana na 5 lat: 100% gwarancji kapitału i 75% (0,75) udziału we
wzroście indeksu giełdowego (czyli jak indeks wzrośnie o 100% to my dostaniemy 75%). Inwestycja
1,000,000 zł.
Sposób rozumowania: Wydaje się rozwiązaniem perfekcyjnym dla inwestora. Kupuję produkt z
nadzieją, że jak indeks urośnie to nieźle zarobię, a w najgorszym przypadku dostanę kapitał z
powrotem. Niewiele ryzykuję, a mogę dużo zarobić. Produkt bardzo bezpieczny bo przecież
gwarantuje kapitał. Kupuję.
Błąd:
- przyjmuje się, że długoterminowa różnica między zyskiem na akcjach, a zyskiem na lokatach (tzw.
premia za ryzyko) na świecie to około 5% rocznie (np. obligacje 4%, akcje 9% czyli 9% - 4% = 5%)2;
- ale w ramach tych 9% około 30-40% to dywidendy3. Obligacje strukturyzowane są z reguły
tworzone na bazie indeksów, które nie uwzględniają dywidend (np. jest to WIG20, a prawie nigdy
niemiecki DAX, który uwzględnia dywidendy – proszę zwrócić na to uwagę). To oznacza, że dla mnie
nie byłoby 9%, a jedynie średnio 6% (9% minus 3%, które przyniosły dywidendy, które nie są
uwzględnione w indeksie);
- policzmy. Na przykładowej lokacie (4% rocznie) po 5 latach będę miał 1,216,500 zł. Na obligacji
strukturyzowanej będę miał BYĆ MOŻE: 1,255,000. A zatem mój potencjalny zysk ponad to co mam
bez prawie żadnego ryzyka (lokata), a o który dopiero walczę to: 38,500 zł4;
- czym ryzykuję w przypadku gdyby indeks nie urósł lub spadł: 1,000,000 po 5 latach z inflacją 2,5%
będzie realnie warte 880,000. Innymi słowy walczę o 38,500 zł. ponad lokatę bankową ryzykując, że
realnie stracę 120 tys. na kapitale (tzn. mój 1 mln realnie będzie wart 880 tys.);
1
Wszelkie dane historyczne mogą nie mieć odzwierciedlenia w przyszłości (a nawet z reguły ich nie mają).
„Premia za ryzyko” = stopa zwrotu na akcjach minus stopa zwrotu z krótkoterminowych obligacji rządowych
(w tym przykładzie podano „lokaty” dla uproszczenia). 5% to przeciętna premia za ryzyko w latach 1900-1999
(The Economist, 17.03.2012). Dość długi okres aby uznać go za wiarygodny. Różne dane są dla różnych okresów
np. za lata 2000-2011 jest ona ujemna (co oznacza, że na akcjach zarabiało się mniej niż na obligacjach, i to
sporo). 9% i 4% to jedynie przykład aby premia wyniosła 9%-4% = 5%.
3
Stopa dywidendy też różni się w zależności od okresu np. dzisiaj wynosi 5% na WIG20 (www.gpw.com.pl).
4
6% po 5 latach da zysk = 34%. Z czego dla nas 0,75 * 34% = 25,5%, a zatem 1,000,000 urośnie do 1,255,000 zł.
2
- wariant alternatywny: przecież mogę kupić po prostu akcje ponosząc pełne ryzyko i wtedy mam
przeciętny potencjalny zysk w wysokości 9% rocznie czyli po 5 latach: 1,538,000. Tutaj walczę o
322,000 zł. ponad lokatę. Ponoszę wprawdzie większe ryzyko utraty kapitału (ale tak naprawdę
rzadko się zdarza, aby rynek giełdowy po 5 latach nie był przynajmniej na tym samym poziomie co 5
lat wcześniej choć tu już nikt nie daje takiej gwarancji) ale i nagroda potencjalna jest pokaźna. To
może mieć sens, ponoszę ryzyko ale i mam godziwy potencjał zarobku.
Pozostaje pytanie co jest lepsze: czy walczyć w pocie czoła o 37,100 zł ponad lokatę bankową czy też
z trochę większym ryzykiem o 322,000 zł. A nawet jeśli nie chcę ponosić ryzyka kupowania akcji
(wariant alternatywny) czy w ogóle ma sens wchodzenie w coś co średnio może mi dać niewiele
ponad lokatę (obligacja strukturyzowana z naszego przykładu), a jak źle pójdzie poniosę realnie duże
straty?
PRZYKŁAD 2. Polisy ubezpieczeniowe z funduszami inwestycyjnymi w środku.
Przykład: Kupujemy polisę i możemy wybrać dowolne fundusze inwestycyjne bez opłat za wejście i
zmieniać je w ciągu trwania polisy dowolnie za darmo.
Sposób rozumowania: Kupujemy fundusze inwestycyjne w ramach polisy bez opłat, jak jest
koniunktura to mamy większość funduszy akcji, jak jest bessa to zamieniamy je na fundusze
obligacji/pieniężne. Doradca nam doradzi albo sami będziemy decydować o zmianach. I to wszystko
bez żadnych extra kosztów.
Błąd:
Najpierw załóżmy inwestowanie pasywne czyli nic nie zmieniamy tylko kupujemy fundusze np. akcji i
trzymamy.
Premia za ryzyko (z poprzedniego przykładu) to 5% (przy założeniu bez-kosztowego inwestowania
czyli czyste indeksy giełdowe). Fundusze akcji w Polsce pobierają około 3,5-4% kosztów zarządzania
(przyjmijmy 3,5%). Dodatkowo, w polisie są koszty administracyjne średnio na poziomie 1,8%-2,0%
rocznie. Razem daje to obciążenie dla inwestora 3,5% plus 1,8% = 5,3%. To tak naprawdę oznacza, że
z naszych potencjalnych 9% rocznie (z poprzedniego przykładu) robi się nam przeciętnie 3,7% rocznie
zysku. No chyba, że trafimy na nowego Warrena Buffeta, który będzie pobijał indeks giełdowy
notorycznie (bo większość funduszy nie pobija).
Ale możemy raz mieć akcje, raz nie mieć czyli stosować timing. To spójrzmy na wyniki funduszy
timingowych lub hedgingowych w Polsce czy zagranicą – idzie im dość opornie jako cała branża, a są
obciążeni przeciętnie kosztami rzędu tylko 1,5 – 2% czyli dużo mniejszymi niż w naszej polisie. Innymi
słowy amatorowi – klientowi, nie mającemu na dodatek zbyt dużo czasu proponuje się aby liczył na
to, że będzie miał lepszy wynik niż profesjonalista – zarządzający i to jeszcze o około 1,5% - 3%
rocznie (żeby pokryć różnicę w kosztach). Teoretycznie może się udać ale prawdopodobieństwo, że
się uda jest bardzo niewielkie.
Jesteśmy skłonni się założyć, że miażdżąca większość klientów tzw. polis z funduszami
inwestycyjnymi, w perspektywie 10 lat będzie miała istotnie mniej pieniędzy niż gdyby je trzymała
na prostych lokatach bankowych.