nieznany portret krakowa

Transkrypt

nieznany portret krakowa
3
Od autorów
Książka, którą wzięli Państwo do ręki, zawiera wiele obrazów dotychczas nieznanych lub mało znanych. Pochodzą one ze zbiorów
archiwalnych, muzealnych i kolekcji prywatnych. Znajdą Państwo na nich – w zgodzie z tytułem – nieznany portret Krakowa
i krakowian ujęty na fotografiach od końca XIX wieku do połowy
lat czterdziestych wieku XX. Do tych obrazów przygotowaliśmy
komentarze, które są dłuższe od zwykle proponowanych opisów
fotografii.
Autorzy z rozmysłem nie umieścili tu Wawelu (występuje najwyżej w tle), kościoła Mariackiego, Collegium Maius, Bramy Floriańskiej, Barbakanu czy Sukiennic. Zamiast tego pokazujemy,
używając trudnych przykładów, jak patrzeć na stare fotografie,
jak pomagać sobie planem miasta, własną pamięcią, spacerem.
Wskazujemy, jak – śledząc szczegóły – dostrzec można to, w której
jesteśmy epoce i jak wyglądały kiedyś miejsca położone „na końcu
świata”, dziś będące częścią ruchliwych dzielnic.
Opisy mają skłonić Państwa do uważnego obejrzenia obrazów –
verba volant, scripta manent. Jeśli rzeczywiście jeden obraz zdolny
jest powiedzieć więcej niż tysiąc słów, to tego doświadczyliśmy.
Mimowolne niekiedy uchwycenie tysięcy składników zamrożonej
w kadrze rzeczywistości daje autorom i czytelnikom pole do niekończących się poszukiwań.
Fotografia Krakowa miała swoich licznych bohaterów, począwszy od chwili, kiedy możliwe stało się utrwalanie obrazu na płycie. Obok dobrze znanych w drugiej połowie XIX wieku nazwisk –
8
Ignacego, Natana czy Amalii Kriegerów, Walerego Rzewuskiego
czy Józefa Sebalda – wiek XX wprowadza przed nasze oczy ognistą fotografię prasową. Układne i pozowane sceny z atelier, gdzie
nasze praprababcie grzecznie trzymały rączki w małdrzyk u boku
szabelnych i wąsatych żołnierzy Najjaśniejszego Pana, marynarskie kołnierzyki chłopców i bufiaste sukienki dziewczynek… Ich
odpowiedniki znajdziemy i dziś w świecie rodzinnej fotografii. Ale
tak zwana Wielka Wojna, jak nazywano I wojnę światową, sprawiła, że nic już nie było takie jak dawniej. Fotografia też uległa amerykanizacji i rewolucji obyczaju. I tak miejsce rodzinnej sielanki
z atelier zajęła scena katastrofy kolejowej „dawana” na pierwszej
stronie bulwarowego dziennika.
Dziennik nie był już „Czasem”, elegancką i właściwą gazetą finansistów, profesorów czy ziemian. Masowa prasa drukowana i prenumerowana w setkach tysięcy egzemplarzy, dostępna w kiosku na
rogu i na wiejskiej poczcie, obrastająca ilustrowanymi i tematycznymi dodatkami, kierowana przez właścicieli i wydawców tak wpływowych jak Marian Dąbrowski – to był nowy świat koloru i reklamy.
Ten świat prowadził ze sobą gromady wybitnych dokumentalistów,
których dziś nazywamy fotoreporterami. Mimo nieogarnionego postępu, który dzieli lata dwudzieste od dzisiejszych łączy satelitarnych, sieci i cyfrowego przekazu, nadal jedno pozostało niezmienne:
na miejscu musi znaleźć się człowiek, który zrobi zdjęcie.
Podporą tej pracy są fotografie wykonane przez fotoreporterów
Agencji Fotograficznej „Światowid”, stanowiącej część koncernu
wydawniczego „Ilustrowany Kurier Codzienny”. Dużą część z nich
wykonał Stanisław Mucha. Dokumentowaniem Krakowa zajmowali się, niejako „po godzinach”, znakomici krakowscy fachowcy
parający się na co dzień fotografią portretową: Tadeusz Jabłoński,
Stanisław Kolowca i Antoni Pawlikowski.
Zachęcamy więc, by skłaniać swoich rodziców, dziadków i pradziadków (oraz samych siebie!) do odświeżania rodzinnej pamięci.
A to, co uda się w tej pamięci odkurzyć, można przekazać dzieciom.
Bardzo to pomaga tradycji, która jest przecież ustnym podaniem.
To pomaga nam samym być lepszymi krakowianami.
9
Ta praca ma się stać także wskazówką dla miłośników dobrej
architektury – i dla krytyków złej. W portretowanych przez nas
latach stworzono w Krakowie mnóstwo bardzo dobrej architektury – i niewiele złej. Pomagały temu między innymi: dobrze sporządzane prawo, kultura jego respektowania, a także sumienne
egzekwowanie. Istniały POMYSŁY na miasto, czego o dzisiejszych
czasach powiedzieć nie można. A szkoda.
Prowadzimy Państwa w świat trudny do identyfikacji. Często
nie sposób rozpoznać tego, co przedstawiają klisze. Dlatego zwiedziliśmy to, co widać. Przypomnieliśmy to, co się dzieje, odmroziliśmy kilka światów zastygłych w rozmaitości miejsca i życia.
Kierujemy Państwa uwagę na obiekty, które nie dosłużyły się zainteresowania ze strony historyków.
Przedstawiając niemiecką fotografię propagandową w jej hitlerowskim wydaniu, wskazujemy na szachrajstwa nachalnej agitacji. Przywołujemy czas, w którym służyła ona do przykrycia tego,
o czym wielu Niemców chciałoby zapomnieć, a szczególnie dogodnie jest zapomnieć o czymś, czego się nigdy nie wiedziało. Sam
fałszywy zamysł nie umniejsza jakości pracy niemieckich fotografów, którzy tym samym tworzyli ważny rozdział dokumentacji
miasta.
Technika zapisu cyfrowego w połączeniu z możliwościami skanowania i druku pozwoli nam odszukać na kartach szczegóły
dotąd niedostrzegalne. Szkło powiększające otworzy treść możliwą do odczytania ze strzępów afiszy, przybliży rodzaj tkaniny
i konstrukcję lokomobili albo szczegóły szyldów. Jeśli ta książka
zainteresuje Państwa w takim stopniu, by sprowokować rodzinne
spacery, jeśli będzie towarzyszyć w przechadzkach po najbliższym
sąsiedztwie, dzielnicy i mieście, to zadziała jak należy. Może powszechna dostępność fotografii cyfrowej skłoni Państwa do samodzielnego dokumentowania zmian, wyburzeń, wznoszonych
konstrukcji...
W opisach fotografii znalazły się cytaty z prasy i oficjalnych
dokumentów, nieznane dotąd materiały archiwalne i relacje
świadków. Posłużyła nam do tego szeroka kwerenda archiwalna
10
i biblioteczna. Dokumenty i świadectwa ilustrują politykę władz
Krakowa, podejmowane przez te władze decyzje i ich dobre skutki.
Nie znajdą Państwo w tej książce rozdziału o historii fotografii,
o technikach naświetlania, wywoływania, utrwalania, drukowania i oprawy zdjęć. Pozycji o tym traktujących napisano wiele,
a pośród nich także wiele bardzo dobrych. Zamiarem autorów nie
jest uzupełnianie tej listy, ale skupienie się na portrecie miejsca.
Dla wygody czytelnika dołączamy do książki plan miasta
z roku 1939 z zaznaczonymi na nim miejscami i kierunkami wykonania zdjęć. Numery na planie odpowiadają kolejności fotografii
w książce. To – w razie spaceru, do którego jeszcze raz namawiamy – ułatwi Państwu orientację w terenie.
Jak zrodził się pomysł na powstanie tej książki? Jeden z autorów zwrócił się do drugiego z tak zwanym małym zapytaniem.
A to zrodziło długą odpowiedź: co widać na tym zdjęciu? Uświadomienie sobie, że trzeba Państwu dostarczyć większej liczby takich
odpowiedzi, było już (doprawdy) kwestią chwili. To wersja nieoficjalna. W rzeczywistości każde z nas przejrzało w życiu niezliczone ilości starych fotografii. Jesteśmy wyczuleni na ukryte w nich
skarby i wiemy, jak wielu z nich nikt dotąd nie odkrył. Do napisania tekstów potrzeba było wiedzy historycznej, ale i rozeznania w wielu innych dyscyplinach. Staraliśmy się temu sprostać,
sprawdzając fakty po wielekroć.
Do poprawności tekstów zawartych w tej książce przyczyniły
się Panie i Panowie: Mariusz Bembenek, Jacek Gad, Lili Haber,
Paweł Jagło, Kazimierz Łatak, Paweł Myślik, Katarzyna Pelc, Wojciech Rzeszutko i Wanda Styczeń. Bardzo im za to dziękujemy.
Prosimy Pana Profesora Jacka Purchlę o przyjęcie oddzielnych
podziękowań za to, że zgodził się zostać pierwszym czytelnikiem
tej pracy, za celne uwagi i komentarze. Życzeniem naszym jest, by
nasza praca wsparła wysiłki, które w sprawach poznania historii
i dziedzictwa Krakowa podejmuje on od ponad trzydziestu lat.
Barbara Zbroja, Konrad Myślik
Kraków, luty 2010 r.
11