Pomoc rozwojowa w perspektywie antropologicznej Globalny
Transkrypt
Pomoc rozwojowa w perspektywie antropologicznej Globalny
Pomoc rozwojowa w perspektywie antropologicznej prof. Marek Gawęcki Globalny rozwój w kontekście społeczno-gospodarczych wyzwań Azji Środkowej i Kaukazu Południowego Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach programu POLSKA POMOC www.iw.amu.edu.pl www.polskapomoc.gov.pl Globalny rozwój w kontekście społeczno-gospodarczych wyzwań Azji Środkowej i Kaukazu Południowego Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach programu POLSKA POMOC www.iw.amu.edu.pl www.polskapomoc.gov.pl POMOC ROZWOJOWA W PERSPEKTYWIE ANTROPOLOGICZNEJ Znalazłem się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ, jak sądzę, jestem najmniej predysponowany, aby mówić, zwłaszcza w formie słowa wstępnego, o zagadnieniach, którym poświęcone jest dzisiejsze seminarium. Nigdy nie zaangażowałem się bowiem bezpośrednio w procesy badań rozwojowych. Mam dość krytyczne spojrzenie na to, co się w tej dziedzinie dzieje w skali globalnej. Jestem antropologiem, ale reprezentuję raczej nurt pozytywistyczny, tych „matuzalemów” antropologii, niż tak zwanych antropologów zaangażowanych, chociaż coraz bliższe wydaje mi się to podejście, od którego trudno współcześnie uciec. Co prawda zawsze starałem się uciekać w swoich badaniach od wszelkiego zaangażowania politycznego. Jako że zaczynałem działalność w okresie, który na szczęście odszedł, wybrałem na mapie Afganistan, który wydawał się zapomnianym przez Boga i ludzi krajem, w którym można prowadzić ciekawe badania niemal w warunkach laboratoryjnych. Nie na długo to się zdało, bo za nami, już w 1978 roku, przyszła rewolucja. Potem Iran - znowu nie doszło do badań, bo i tam niebawem doszło do rewolucji . Podobnie było z Pakistanem. Prowadząc swoje badania zajmowałem się zagadnieniami transformacji, ale nie nakierowanymi na praktyczną aplikacje wyników tych badań. Wydawało się, że moja monografia wsi afgańskiej ma już tylko archiwalną wartość, gdy w ubiegłym roku zwróciła się do mnie jedna z duńskich organizacji pomocowych, która prowadzi duże projekty rolnicze w Afganistanie, z zapytaniem, czy mogą na swoje potrzeby przetłumaczyć pewne rozdziały, ponieważ interesuje ich problem systemów dzierżawy, systemów zarządzania wodą. Oczywiście była to duża satysfakcja dla mnie jako autora, niemniej nie było to przeze mnie oczekiwane i sprowokowane, ponieważ jak powiedziałem, mam duże zastrzeżenia co do czynnego angażowania się antropologów w projekty rozwojowe. Aby jeszcze raz podkreślić swoją niekompetencję w zakresie pomocy rozwojowej, muszę powiedzieć, że dopiero gdy się dowiedziałem, że będę na ten temat dzisiaj mówić, zacząłem przeglądać różne źródła i dowiedziałem się, że 6 lutego w MSZ odbyła się duża konferencja „Nauka dla pomocy rozwojowej.” Konkluzją było sformułowanie, iż polscy naukowcy rzadko angażują się w projekty pomocy rozwojowej. Pada pytanie - dlaczego? Odpowiedź brzmi, że środowisko naukowe nie jest zorientowane w istniejących możliwościach oraz, w podtekście, że gdyby było, zapewne bardziej angażowałoby się w projekty. I konkluzja - czas to zmienić. Zastanawiam się, czy faktycznie trzeba to zmieniać? Czy do priorytetów naukowców należy tak czynne angażowanie się w procesy rozwojowe? 2 Globalny rozwój w kontekście społeczno-gospodarczych wyzwań Azji Środkowej i Kaukazu Południowego Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach programu POLSKA POMOC www.iw.amu.edu.pl www.polskapomoc.gov.pl Uważam, ze istnieje wyspecjalizowana kadra ludzi o dobrym przygotowaniu naukowym, która zajmuje się tymi problemami sama z siebie i ma rozeznanie w środowiskach naukowych, aby się do nich zwracać. A zatem, czy naukowcy powinni szukać możliwości bezpośredniego angażowania się w jakieś projekty, czy być gotowym do pomocy? Ja osobiście uważam, że to drugie. Tutaj tez widzę pewne zagrożenie. Zwłaszcza w czasie, gdy pojawiły się nowe możliwości, gdy MSZ dysponuje dość dużymi środki na pomoc rozwojową. Wszelako musimy pamiętać, że pomoc ta ma służyć przede wszystkim generowaniu pozytywnego wizerunku naszego państwa, bo to jest głównym zadaniem MSZu. W związku z tym to nie jest tak, że "pomagamy, bo jest bieda”, ale „pomagamy, bo chcemy kreować nasz pozytywny wizerunek”. Zresztą każde państwo postępuje w ten sposób i nie widzę w tym nic zdrożnego, chociaż można odczuwać pewne moralne "szczypanie" w okolicach serca. Zauważam także pewne niebezpieczeństwo, pojawiające się w związku z nowymi perspektywami w naszych środowiskach naukowych, z możliwością uzyskiwania grantów na pomoc rozwojową. Otóż badacze zaczynają się zastanawiać, jak się tu „wstrzelić” ze swoim projektem, który ich interesuje, a który przeszedłby przez wszelkie sita kwalifikacyjne i dzięki któremu można by zdobyć pieniądze na ich finansowanie. To jest pewne odwrócenie porządku. Z drugiej strony, jest to signum temporis, gdy jeszcze nie potrafimy sprawnie wykorzystywać innych wariantów finansowania badań czy też szanse na ich znalezienie mamy faktycznie ograniczone. W każdym bądź razie, powstaje niebezpieczeństwo wymyślania i poszukiwania projektów "na siłę". Nieodparcie kojarzy mi się to z sytuacją, jak to harcerze czy zuchy, aby zdobyć sprawność, przeprowadzali staruszki przez ulicę niezależnie od tego, czy one tego chciały, czy nie. W analogiczny sposób naukowcy poszukują możliwości "wstrzelenia się" z projektami - znalezienia tematu, który z pozytywnym skutkiem przejdzie przez sito kwalifikacyjne. Wczoraj w telewizji usłyszałem informację, że jakaś organizacja pozarządowa zajmująca się górami przygotowała program szkolenia kobiet w Nepalu jako przewodniczek wysokogórskich. Z jednej strony dlatego, że jej członkowie są właśnie w tym kompetentni, jako że są alpinistami, z drugiej - ponieważ kobiety w Nepalu cierpią wskutek bezrobocia. Czy jest to jednak właśnie ta forma działalności, którą powinno się propagować, powinno się polecać właśnie kobietom? Mam co do tego poważne zastrzeżenia. 3 Globalny rozwój w kontekście społeczno-gospodarczych wyzwań Azji Środkowej i Kaukazu Południowego Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach programu POLSKA POMOC www.iw.amu.edu.pl www.polskapomoc.gov.pl I wreszcie kolejne zastrzeżenie to pewnego rodzaju „akcyjność.” Opiera się ono na moich spostrzeżeniach czy doświadczeniach z oglądu skutków niektórych projektów rozwojowych w Afganistanie, które zaczęły się jeszcze w latach 60. Obserwowałem je w latach 7o., a czytałem o nich jeszcze wiele lat później. Projekty te motywowane były bardzo humanitarnymi ideałami, natomiast ich realizacja pozostawiała wiele do życzenia. Skończyły się środki, ustało zainteresowanie, eksperci wyjechali, a społeczność powróciła do starych zajęć. Pozostał niesmak i rozczarowanie. Wdrażany był między innymi słynny niemiecki projekt, który opisywany jest w opracowaniach naukowych jako przykład niepowodzenia zalesianie terenów w prowincji Paktia w Afganistanie, na pograniczu z Pakistanem. Rzeczywiście, lasy tam przydałyby się i są warunki do ich egzystowania, więc tereny te zalesiano przez kilka lat. Tym niemniej, młode sadzonki były systematycznie niszczone, ponieważ obszary, na których je sadzono, znajdowały się na szlaku tradycyjnych przekoczowań nomadów, Pasztunów, między terenami Afganistanu i Pakistanu. Wreszcie budzi moją wątpliwość pomoc rozwojowa świadczona przez wojska okupacyjne. Pomoc często przyjmowana ze strachu, mimo że intencje ofiarodawców są bardzo dobre. Zaliczyć do niej można słynne latawce dawane przez wojskowych czy budowanie studni nie w tych miejscach co trzeba. Budzi to moje poważne zastrzeżenia co do niektórych form działalności pomocowej.... Gdyby bowiem w takiej ekipie był antropolog, można by zredukować liczbę błędów. Ale zarazem mnie jako antropologowi, temu, który uciekał od politycznie zaangażowanej rzeczywistości, uświadamia, że jednak tak nie można, że należy myśleć pozytywnie o aplikacyjności wyników badań. Błędy przy programach pomocowych zawsze będą popełniane, to jest nieuniknione. Na szczęście w środowiskach naukowych coraz silniejsza jest świadomość potrzeby antropologicznego w nie zaangażowania. Nie na darmo w USA na uniwersytetach, nie tylko humanistycznych, wykłada się antropologię kulturową, tak jak u nas, w okresie minionym, nauczano z marksizmu i leninizmu jako dyscypliny podstawowej. Nie sposób bowiem wyobrazić sobie projekt, który nie byłby poprzedzony ekspertyzą antropologiczną. W Polsce jest to nowość. Gdy sięgam w przeszłość do naszych powojennych doświadczeń antropologicznych, to chyba jedynym czynnie zaangażowanym w zagraniczny projekt antropologiem był nieżyjący już prof. Leszek Dzięgiel, który uczestniczył w projekcie modernizacji rolnictwa na północy Iranu - jedyny etnolog który brał pieniądze ze to, że jest ekspertem, etnologiem... Tutaj rodzi się mój szacunek i uznanie dla antropologii stosowanej. Pomijam pewne kontrowersje 4 Globalny rozwój w kontekście społeczno-gospodarczych wyzwań Azji Środkowej i Kaukazu Południowego Projekt współfinansowany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP w ramach programu POLSKA POMOC www.iw.amu.edu.pl www.polskapomoc.gov.pl terminologiczne - czy antropologia stosowana jest jeszcze dziś do przyjęcia? Wszak termin ten jest emocjonalnie obciążony, budzi skojarzenia z antropologią kolonialną i angażowanie się tej nauki na rzecz umacniania dominacji kolonialnej. Stąd tak długo nie uznawano w naszej rzeczywistości, a jeszcze dłużej w rzeczywistości radzieckiej, badań Bronisława Malinowskiego - uważano go za ideologa kolonialnego. A zatem, lepiej zapewne mówić raczej o antropologii rozwojowej bądź antropologii rozwoju - jak najbardziej zaangażowanej. Antropolog powinien rozpocząć działalność przed realizacją projektu. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby wchodził on w społeczność, w której mamy zamiar realizować działalność pomocową, pozostawał tam i był niejako rzecznikiem społeczności, wśród której ekipa praktyków będzie działać. Chodzi o to, aby nasze działania rozwojowe były do przyjęcia przez społeczność, by były zgodne z systemem wierzeniowym, systemem ideologicznym i realnymi potrzebami badanej zbiorowości, oraz aby obok generowania skutków pozytywnych projekt prowadził do jak najmniejszej destrukcji systemów wartości. Aby projekty, które proponujemy, były do przyjęcia jako swoje. Nam często wydaje się , że wiemy lepiej, czego ludziom potrzeba... I znowu jakbyśmy te staruszki przeprowadzali na siłę... Przy realizacji projektów często okazuje się, jak model, według którego zostały skonstruowane, odstaje od rzeczywistości i jak go trzeba na bieżąco korygować. Godne polecenia jest podejście action research, czyli badanie niejako "w biegu" - ciągłe monitorowanie antropologiczne tejże działalności rozwojowej i jej korygowanie. Oczywiście, nie neguję potrzeby, zasług ani wielkich osiągnięć działalności rozwojowej, światowej i polskiej. Wszelako widzę różnice pomiędzy czystą działalnością rozwojową wynikającą z pobudek humanitarnych a tą, której celem jest autopromocja, czy to państwa, czy organizacji, czy czasami jednostki. Najwłaściwsza wydaje się tu hipokratesowska zasada obowiązująca od stuleci w medyczne: Primus non nocere - przede wszystkim nie szkodzić. Musimy pamiętać, że pomagając w zasadzie zawsze w jakimś stopniu szkodzimy. Coś niszczymy, coś zmieniamy w szeroko rozumianej kulturze. Oby te szkody były jak najmniejsze! 5