POL55-0403 Społeczność dzięki odkupieniu VGR

Transkrypt

POL55-0403 Społeczność dzięki odkupieniu VGR
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
1
Spoeczno·¸ dzi„ki odkupieniu
` Dzie§ dobry, przyjaciele. Jestem szczŸ™liwy, Œe tutaj
znowu mogŸ byø, równieŒ dzisiejszego poranka w suŒbie
Pa§skiej. Jestem trochŸ zmŸczony, jak byo powiedziane. Nie
byo to^ My™lŸ, Œe miaem równieŒ grypŸ, lecz byem po
prostu przepracowany. Miaem piŸø tygodni, bezpo™rednio po
sobie, i wygldao to poniekd^ moja wytrzymao™ø zostaa
poniekd nadwerŸŒona, aczkolwiek to mi nie pomaga, bym nie
przybiera na wadze. Po prostu coraz bardziej przybieram na
wadze, przez cay czas. Ja^ Lecz wiŸkszo™ø z moich ostatnich
naboŒe§stw po™wiŸciem mniej wiŸcej tylko na goszenie,
rozumiecie, i to jest ta przyczyna. OtóŒ, jest to^ Mieli™my
wprawdzie kilka naboŒe§stw uzdrowieniowych, lecz wiŸkszo™ø
z nich bya po™wiŸcona na goszenie.
„ Jeste™my naprawdŸ wdziŸczni za ten przywilej, Œe moŒemy
byø dzisiaj tutaj, by suŒyø Panu, by byø w kaplicy, by byø
znowu tutaj z bratem Neville. On mia takie cudowne
wprowadzenie i to sprawia, Œe czowiek czuje siŸ lepiej, jeŒeli
siŸ czu niedobrze.
… Sprawio to, Œe siŸ czowiek czuje dobrze (nieprawdaŒ?),
po prostu kiedy wiadomo, Œe ciŸ ludzie lubi. NuŒe, czy po
prostu nie lubicie, jeŒeli was kto™ lubi? [Zgromadzenie mówi:
Amen” _ wyd.] Ja _ ja lubiŸ.
† Pewnego wieczora wychodziem z tej kaplicy tutaj. NuŒe,
mam nadziejŸ, Œe to jeszcze nie jest nagrywane. Lecz ja
wychodziem z tej kaplicy tutaj, o, byo to kilka lat temu, a
pewna pani spotkaa siŸ ze mn tam w tyle. Ona rzeka: O,
bracie Bill.” Ona rzeka: To byo naprawdŸ dobre Poselstwo
dzisiaj wieczorem.”
‡ Ja odrzekem: DziŸkujŸ ci, siostro.” O, to sprawio, Œe siŸ
czuem dobrze, wiecie.
ˆ Podszedem do drzwi, a sta tam pewien jegomo™ø i rzek:
Wiesz, ja bym siŸ z tym nie zgodzi.”
A ja rzekem: Co takiego?”
‰ On rzek: O, ja nie chcŸ, Œeby miŸ kto™ wychwala albo co™
mówi.”
Š Ja rzekem: Wa™nie^ Ja natomiast chcŸ, rozumiesz.”
Powiedziaem: Jest tylko jedna róŒnica miŸdzy tob i mn; ja
mówiŸ prawdŸ, rozumiesz.” To siŸ zgadza. To rzeczywi™cie
sprawia, Œe kto™^ Ty^ JeŒeli _ jeŒeli ty próbujesz^ Kto™
ci mówi, Œe docenia wysiki, które podejmujesz. To sprawia, Œe
siŸ czujesz w wyniku tego o wiele lepiej. Czy tak nie jest?
[Zgromadzenie mówi: Amen” _ wyd.]
2
MÓWIONE S~OWO
‹ NuŒe, dzisiaj bym chcia podaø do wiadomo™ci, o ile brat
Neville i zbór ciesz siŸ z dobrodziejstwa Pana, Œe^ JuŒ od
siedmiu czy o™miu lat staraem siŸ to uczyniø, a udao mi siŸ to
dwukrotnie. W nastŸpn niedzielŸ do poudnia chciabym
urzdziø regularne naboŒe§stwo uzdrowieniowe, je™li to bŸdzie
moŒliwe, po prostu regularne naboŒe§stwo uzdrowieniowe.
Próbowali™my je urzdziø juŒ kilkakrotnie.
ƒ‚ I udao nam siŸ tutaj _ pewnego wieczora mieli™my takie
naboŒe§stwo. A Pan by tak dobrym dla nas, On pozwoli^
Bya tam^ Pisay o tym gazety. Bya tutaj pewna dziewczyna
w wózku inwalidzkim, bya tutaj juŒ dugi czas. My™lŸ, Œe to
by jedyny wózek inwalidzki, jaki mieli™my w budynku. A ona
bya juŒ^ co™ byo z ni nie tak. Ona co™ zlekcewaŒya _
woanie Pana. I byo jej powiedziane, Œe jest juŒ siedemna™cie
lat” czy co™ w tym sensie w tym wózku inwalidzkim. A wa™nie
tutaj, kiedy przyniesiono jej wózek inwalidzki tutaj i
usadowiono j do niego, ona zaraz powstaa i wysza z
budynku _ normalna, zdrowa niewiasta.
ƒƒ Mieli™my tutaj czowieka, który tu leŒa na podium, jak
mówia ta gazeta, i by to tylko cie§ czowieka. A Pan go
uzdrowi. On juΠnie przychodzi tutaj, ja nie wiem jak dugo.
On powsta i odszed.
ƒ„ Potem pewnego wieczora tam w ™redniej szkole, byli™my
tam zebrani, a Duch šwiŸty zstpi i mieli™my regularne
naboŒe§stwo uzdrowieniowe. WiŸc oni^ My™lŸ, Œe niektórzy
z nich s tutaj. My™lŸ, Œe siostra Rooks lub^ My™lŸ, Œe to by
ten wieczór, kiedy ona zostaa uzdrowiona, nie mylŸ siŸ, bya
tam. I wiele innych spraw dziao siŸ w tym czasie _ od tych
naboŒe§stw uzdrowieniowych.
ƒ… OtóŒ, próbowali™my je urzdziø juŒ dwu- lub trzykrotnie
od tego czasu. Nie jest to zanadto czŸsto; tutaj jestem w domu.
KaŒdy wie, co Pismo mówi o tym, byø w swoim domu i w™ród
swych ludzi, i tak dalej. Jest to nieco dziwne. Po prostu to nie
funkcjonuje, jak by to miao funkcjonowaø, rozumiecie.
Ġ [Brat Beeler ustawia mikrofon na kazalnicy _ wyd.] Czy
czyniŸ co™ niewa™ciwie, bracie Beeler? [Brat Beeler mówi:
Nie, to jest w porzdku.”] Czy stojŸ dobrze? Tak jest. [O, ja
go tylko obniŒŸ, Œeby moŒna atwo przechodziø koo niego.”] W
porzdku.
ƒ‡ OtóŒ, kiedy _ kiedy w tych naboŒe§stwach, nuŒe, jeŒeli
Pan^ Ilu z was chciaoby przeŒyø prawdziwe naboŒe§stwo
uzdrowieniowe tutaj w kaplicy? Moi drodzy, to^ Czy siŸ o
nie bŸdziecie modliø? [Zgromadzenie mówi: Amen” _ wyd.]
ƒˆ NuŒe, poleciem Leo i Gene^ Oni byli gdzie™ tutaj.
Miaem im zamiar daø kilka kart dzisiaj do poudnia. A potem
sobie pomy™laem, otóŒ, ja bym móg przyj™ø tutaj i rozdaø
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
3
karty modlitewne i ustawiø ludzi do kolejki modlitwy. A potem
zmŸczyem siŸ tak bardzo. I patrzcie, pomy™laem sobie, Œe
bŸdzie lepiej, je™li tutaj przyjdŸ i bŸdŸ przemawia krótk
chwilŸ dzisiaj, a potem rozpoczniemy^ NastŸpnej niedzieli
do poudnia _ co gdyby^
ƒ‰ Czy bŸdzie naboŒe§stwo o wschodzie so§ca? [Brat Neville
mówi: Tak.”] NaboŒe§stwo o wschodzie so§ca, które siŸ
rozpocznie o _ uwaŒam, Œe od pitej do szóstej godziny, czy co™
w tym sensie. Czy tak? Od pitej^ O której godzinie
wschodzi so§ce? [O szóstej godzinie.”] O szóstej godzinie. W
porzdku. Ono powinno byø zatem od pitej do szóstej. BŸdzie
to godzina oddawania chway Bogu, rozumiecie.
ƒŠ OtóŒ, nie zaszkodzi wam wstanø tak wcze™nie. Moi
drodzy! NuŒe, katolicy wstawaj tak kaŒdego poranka _ kaŒd
niedzielŸ rano i id do ko™cioa. A protestanci powinni to
ochoczo uczyniø raz w roku. Czy nie my™licie? Jest to wschód
so§ca. OtóŒ, to nie jest^
ƒ‹ Ja teraz bŸdŸ przemawia przez kilka chwil, a potem
bŸdziemy^ Jest to naboŒe§stwo uwielbiania. NastŸpnie
po™pieszycie prosto do domu i spoŒyjecie swoje ™niadanie; ja
nie bŸdŸ. Zatem, ja moŒe pozostanŸ w kaplicy. NastŸpnie, jeŒeli
Pan pozwoli^
„‚ OtóŒ, brat Neville ogosi to w swoim programie, nastŸpnej
soboty, czy bŸdziemy postŸpowaø w ten sposób. BŸdzie to w
programie _ nastŸpnej soboty do poudnia, miŸdzy dziewit i
dziewit trzydzie™ci, ja my™lŸ, Œe to siŸ zgadza, nieprawda,
bracie? [Brat Neville: Amen” _ wyd.] Na WLRP, z New
Albany.
„ƒ Zatem, moŒemy równieŒ podaø mae ogoszenie w gazecie
wychodzcej w Jeffersonville i w gazecie wychodzcej w New
Albany, bowiem wielu z naszych ludzi przychodzi z tych cz٪ci
kraju. BŸdzie to w nastŸpnym tygodniu _ w pitkowej lub w
sobotniej gazecie. A zatem, chcieliby™my przyj™ø tutaj.
„„ A nastŸpnie, potem polecŸ chopcom przyj™ø tutaj i rozdaø
wam karty modlitwy _ o dziewitej _ dokadnie o dziewitej. I
to nam pozwoli, Œeby siŸ wszystko uspokoio do dziewitej
trzydzie™ci. A nastŸpnie ja wyjdŸ z pokoju i rozpoczniemy, i
bŸdziemy mieø w niedzielŸ do poudnia wielkanocny wschód
so§ca, regularne naboŒe§stwo, a potem rozpoczniemy kolejkŸ
modlitwy.
„… A zatem, zostanie to rozstrzygniŸte w tym tygodniu, czy
nie. Maj tutaj kilku ludzi, którzy s kandydatami do chrztu. A
ja my™lŸ, Œe Wielkanoc to jedna z najcudowniejszych okazji do
chrztu. I bŸdziemy go mieø albo w Wielkanoc, zaraz po
naboŒe§stwie uzdrowieniowym, albo wieczorem _ uroczysto™ø
chrztu. I to znaczy, Œe caa niedziela bŸdzie zajŸta _ nastŸpna
niedziela, wiŸc módlcie siŸ.
4
MÓWIONE S~OWO
„† Jeste™my bardzo wdziŸczni Panu. By to po prostu krótki
raport teraz odno™nie naboŒe§stw. Syszaem brata
mówicego, Œe wszyscy byli™cie pogrŒeni w modlitwie. Ja
naturalnie jestem zaleŒny od tego. Moi drodzy, kiedy widzŸ, Œe
czasem co™ ukada siŸ wrŸcz odwrotnie, to sobie po prostu
my™lŸ: OtóŒ, gdzie™ siŸ kto™ modli.” Rozumiecie? I to mi potem
dodaje odwagi, abym wyruszy i szed naprzód.
„‡ Miaem najlepsze naboŒe§stwo uzdrowieniowe, jakie
miaem kiedykolwiek na kontynencie Pónocnej Ameryki _
byo to podczas ostatniego naboŒe§stwa. Brat Gene i Leo byli
tam w tym czasie _ ci modzie§cy, siedzcy tutaj. Byo to w
rezerwacie Indian Apaczów. Oni mi dali jeden dzie§, Œebym
odpocz i ja to przyjem; i udaem siŸ do rezerwatu Indian,
miaem tam najwspanialsze zgromadzenie, jakie kiedykolwiek
miaem, wzglŸdnie najlepsze.
„ˆ I utkwi we mnie taki may sentyment, tak mocno, kiedy
przechodziem przez kolejkŸ modlitwy. Podczas gdy ci chopcy
byli tam, a oni wziŸli mój fotoaparat oraz swój fotoaparat, i
zrobili tyle zdjŸø, ile potrafili. A my™lŸ, Œe tam byo trzydzie™ci
piŸø lub wiŸcej wizji. I czowiek by mówi do tych ludzi, tylko
Œe oni po prostu nie potrafili^ oni _ oni nie reaguj tak, jak
my, poniewaŒ oni nie umiej mówiø, i oni nie umiej^ A
tumaczenie _ oni nie maj pisanego jŸzyka. I jest to _ jest to
poniekd trudne. Oni nie maj zda§ _ u tych Apaczów. I oni
po prostu rozpoczynaj i mówi wszystko. A wiŸc jest to grupa
sów, i jest to poniekd trudne, aby im to daø zrozumieø.
Niektórzy z nich nie rozumiej angielskiego jŸzyka.
„‰ Przypominam sobie, Œe pierwsza wizja przedstawiaa
kobietŸ z jej niemowlŸciem. A to niemowlŸ byo ™lepe. I On jej
powiedzia, na czym polega problem _ jaskra,” co jest
bardzo znane miŸdzy Indianami; raczej wystŸpuje bardzo
czŸsto u Indian. A kiedy ta kobieta przysza do kolejki
modlitwy, jej mae niemowlŸ zostao uzdrowione.
„Š NastŸpn rzecz, która przysza jako pierwsza, my™lŸ, Œe to
byo okoo piŸciu, czterech lub piŸciu niemych, guchoniemych
ludzi. Pan uzdrowi kaŒdego z nich.
„‹ A zatem, oni s cakiem pro™ci _ po prostu cakiem pro™ci.
Oni sobie nie próbuj niczego wyobraziø. Oni ci po prostu
wierz. A zatem, czowiek musi ich wa™ciwie nauczaø o Panu,
rozumiecie; nie o samym sobie, poniewaΠto si٠na nic nie zda.
Lecz musi to byø o Panu. A gdy oni to naprawdŸ zrozumiej, s
jak grupa dzieci; po prostu im powiesz, by co™ uczynili, a oni to
czyni.
…‚ A pó›niej dalej w tej kolejce modlitwy bya piŸkna moda
india§ska ksiŸŒniczka, mniej wiŸcej tak wysoka; miaa mae,
czarne oczy, piŸkne i rozpromienione, ale tak ™lepe jak pónoc.
A brat Marshall, misjonarz pracujcy tam w™ród Indian,
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
5
powiedzia mi o niej. On rzek^ Kiedy przyszed w kolejce
modlitwy, prowadzc j w tej kolejce, rzek: Bracie Branham,
ona jest ™lepa.”
Ja powiedziaem: Te mie, wielkie oczy, wspaniae,
wielkie, ™liczne, czarne oczy?”
…ƒ On rzek: Tak. Ona jest tak ™lepa, jak tylko moŒe byø,
bracie Branham.”
…„ I ja pomachaem moj rŸk przed jej oczyma, ot tak, a
ona^ jej oczy byy po prostu szeroko otwarte i nieruchome.
Ona nie widziaa. OtóŒ, pomodliem siŸ za to biedne stworzenie
i zaczem^ Spojrzaem, poruszaem znowu moj rŸk, a jej
oczy byy cigle szeroko otwarte i nieruchome. Pomy™laem
sobie: O, moi drodzy! Ci^” Biedne mae stworzenie, mniej
wiŸcej tej wysoko™ci, ™lepe. A nie wiedziaem, Œe jej tata, zaraz
obok niej, by równieŒ ™lepy.
…… OtóŒ, wydarzyo siŸ co™, czego, jak sdzŸ, nie widziaem
nigdy przedtem. Nie bya to, bracie Neville, wizja, jak by™ ty
oglda. Lecz wygldao to tak, jak bym widzia samego siebie,
biorcego to biedne stworzenie do góry przed BoŒy Tron, Tam
przed Boga, i mówiem do Boga: Ojcze, ta biedna moda
dziewczyna, ona jest ™lepa” i zastosowaem Krew Pana Jezusa
dla tego dziecka.
…† Potem, kiedy ona usiada, a brat^ Miaem mój palec
podniesiony do góry, ot tak. Powiedziaem: Bracie Marshall,
co™ siŸ wydarzyo teraz.” Powiedziaem: Wygldao to, jak
bym widzia samego siebie idcego do góry poprzez nieboskon
i trzymajcego to dziecko za rŸkŸ.”
…‡ I poruszaem siŸ, ot tak, kiedy mówiem. Spojrzaem, a te
wielkie oczy ™ledziy moj rŸkŸ, poruszajc siŸ ot tak. I ona
tam bya z doskonaym, normalnym wzrokiem.
…ˆ I przeprowadzono j przez t kolejkŸ, my™lŸ, Œe lekarze lub
niektórzy z tych, którzy tam byli. Bya tam grupa wytwornie
ubranych mŸŒczyzn, którzy tam stali. Widziaem, jak siŸ z ni
wygupiali, wiecie, próbujc j skoniø do tego, aby siŸ patrzya
na ich palce i aby ™ledzia ich ruchy. A ona bya^
…‰ Ja powiedziaem: ProszŸ bardzo, tylko j badajcie dalej.
Ona jest w porzdku.” I ona tam staa, normalna i zdrowa.
…Š NastŸpnym by jej ojciec i on by ™lepy. A Bóg przywróci
mu na nowo wzrok, by znowu normalnym i on tam wa™nie
sta na ziemi. Jest to po prostu cudowne, co bŸdzie czyni nasz
Pan Jezus. NuŒe, tych spraw nie przypisujemy czowiekowi.
Prawda? Przypisujemy je Bogu. Ja nie wiem, czy^
…‹ Bracie Cox, czy brat Józef juŒ posa Zwiastuna Wiary”?
My go jeszcze nie mamy _ tych? [Brat Cox mówi: Nie, jeszcze
nie” - wyd.] Sucham? [Nie, jeszcze nie, jeszcze nie.”]
Otrzymacie go wkrótce.
6
MÓWIONE S~OWO
†‚ Ta sprawa tutaj na przedzie, to pani, któr nie przyjŸto na
klinice Mayo. A jakŒe, Pan powiedzia jej, gdzie ona bya i w
jakim stanie bya, i co siŸ stao. Na klinice Mayo powiedzieli,
Œe ona po prostu nie potrafi Œyø. A On jej powiedzia^
Widzicie tam nosze, na których ona leŒaa, tak. Ona po prostu
zaraz powstaa i odesza do domu, i jest po prostu tak
normalna i zdrowa, jak tylko moŒe byø.
†ƒ A na nastŸpnej stronicy jest naprawdŸ uderzajcy may
artyku: šlepo urodzony.” MoŒe bym to przeczyta. Czy by™cie
siŸ zgodzili, Œebym po prostu przeczyta ten krótki odcinek
tutaj? [Zgromadzenie: Amen” _ wyd.] Nie potrwa to _ tylko
chwileczkŸ. [Brat Branham czyta nastŸpujcy artyku pani
John Scarlato ze Zwiastuna Wiary” seria 22. nr 4.]
Mój syn urodzi siŸ ™lepy. On i ja, oboje byli™my
stuprocentowo zatruci. A na ile naszym lekarzom
wiadomo, nigdy nie byo podobnego wypadku^”
[Puste miejsce na ta™mie; kontynuacja artykuu]
gdzie zarówno matka jak i dziecko przeŒyli, lecz may
John by ™lepy.
On mia _ on mia, jak to okre™laj: suche oczy.’ On
nigdy nie uroni zy aΠdo czasu, kiedy kazn. Branham
modli siŸ za niego. A kiedy go brat Branham trzyma i
modli siŸ, zy spyway po ramionach brata
Branhama. I od tej wa™nie chwili on widzi. Kiedy
my^
Potem
wziŸli™my
do
jego
maej^
Odwrócili™my jego ma gówkŸ, a kiedy on zobaczy
ludzi, nie wiedzia, co to ma wszystko znaczyø. On
nigdy w swoim Œyciu nie widzia.
Zabraam go z kaplicy i zawiozam jego matce, i
pooŒyam go do óŒeczka. A on wzi swoj^ on
wzi, rozglda siŸ wokoo po pokoju i zacz siŸ
bawiø ze swoj grzechotk.
Miaam umówiony termin, Œeby go zawie›ø do Mayo
kliniki w Rochester, Minnesota, w przyszym tygodniu.
Dotrzymaam ten termin i zabraam go tam. Oni nie
mogli stwierdziø Œadnych niedomaga§ u jego oczu.
Powiedzieli mi, Œe on ma dobr i doskona parŸ oczu.
Zabraam maego Johna do przychodni lekarza, aby
mu pokazaø, co siŸ wydarzyo, poniewaŒ lekarz siŸ
informowa o miejscu dla niego, by go umie™ciø w
szkole dla ™lepców, na cae jego Œycie.”
†„ Jak Pan Jezus uczyni tego maego chopca^ Czy wiecie
co? Matka i ojciec, obaj zatruci, oni zazwyczaj^ wzglŸdnie
matka i dziecko: jedno z nich zazwyczaj umiera, a czasami
obydwoje. Lecz may John siŸ urodzi, a jego oczy byy suche,
po prostu nieruchome i suche. A kiedy trzymaem tego maego
chopca na moich rŸkach, czuem co™ ciepego, a byy to zy,
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
7
które mu spyway po twarzy i ™ciekay mi po ramieniu, ot tak.
A on patrzy na mnie swymi maymi, rozpromienionymi
oczami. I od tego czasu mia on doskonay wzrok. Bracia Mayo
powiedzieli, Œe jego oczy s normalne.
†… Czy On nie jest cudowny? [Zgromadzenie mówi: Amen” _
wyd.] NuŒe, my Go po prostu miujemy.
†† Módlcie siŸ zatem w tym tygodniu, Œeby nam Bóg pomóg.
A nastŸpnej niedzieli rano, o ile Pan pozwoli, od pitej do
szóstej godziny bŸdzie naboŒe§stwo o wschodzie so§ca.
Przyjd›cie. A wiŸc pozostaniemy tam do tej godziny. A skoro
tylko wzejdzie so§ce, oddamy Bogu chwaŸ za to, co On
uczyni przed niespena dwoma tysicami lat _ wzbudzi
Jezusa Chrystusa o wschodzie so§ca.
†‡ A my oczekujemy na powstanie kolejnego Syna _ na
Przyj™cie Pana Jezusa, po raz drugi, w chwale.
†ˆ A potem nastŸpne, potem o dziewitej godzinie, bŸdzie^
BŸd tutaj modzie§cy, Œeby rozdaø karty modlitwy. A o
dziewitej trzydzie™ci rozpocznie siŸ szkoa niedzielna. NuŒe,
je™li macie kogo™ umiowanego, przyprowad›cie go, Œeby móg
otrzymaø kartŸ. PoniewaŒ^
†‰ A potem _ a potem _ potem ja chcŸ przyj™ø tutaj, pragnŸ
zajø sobotŸ^ pitek, sobotŸ i niedzielŸ, jeŒeli Pan pozwoli, i
bŸdŸ po prostu po™ci i modli siŸ. I bŸdŸ Go prosi, Œeby mi da
przynajmniej jeszcze jedno naboŒe§stwo uzdrowieniowe tutaj
w tej kaplicy, nastŸpnej niedzieli, o ile Pan pozwoli. A potem
zobaczymy. JeŒeli to nie bŸdzie Jego wol, hm, oczywi™cie, to _
to ja na to nic nie poradzŸ. Lecz bŸdziemy siŸ modliø i staraø
siŸ zrozumieø, czy On pozwoli i da nam to naboŒe§stwo
uzdrowieniowe.
†Š A potem bŸdzie usuga chrztu. A wy wszyscy, którzy
jeste™cie kandydatami do chrztu teraz, a nie zostali™cie jeszcze
nigdy ochrzczeni, otóŒ, bŸdziemy siŸ cieszyø, je™li przyjdziecie.
Wierzcie w Pana Jezusa i wyznawajcie wasze grzechy, a
nastŸpnej niedzieli zostaniecie ochrzczeni. Brat Neville ogosi
cay program podczas swojej audycji radiowej nastŸpnej
soboty rano.
†‹ Ilu z was sucha tej audycji radiowej? Czy nie uwaŒacie, Œe
ona jest dobra? MówiŸ wam, to ™piewanie jest naprawdŸ dobre.
Onegdaj syszaem w niej brata Temple, tak my™lŸ. I ja sobie ceniŸ
t pie™§, któr nam dedykowae™. My™my to wszyscy suchali.
‡‚ Dzisiaj rano nie my™leli™my, Œe siŸ nam uda przyj™ø. O,
nasza maa córeczka miaa ubiegej nocy gwatown gorczkŸ.
Moi drodzy! Ona nie spaa ca noc i cigle krzyczaa _ maa
Sara. Ja chciaem przyj™ø, a z ni byo tak ›le! I podszedem do
jej óŒka dzisiaj rano, przedtem, po prostu woŒyem na siebie
moje odzienie i podszedem do jej óŒka. A tam leŒao to biedne
8
MÓWIONE S~OWO
mae stworzonko _ po prostu rozpalona na skutek gorczki.
PooŒyem moje rŸce na to mae dziecko i powiedziaem:
Drogi BoŒe, ja chcŸ i™ø do zboru. A ja j zabiorŸ ze sob. WiŸc,
gorczko, ty jej nie moŒesz juŒ duŒej trzymaø, wynijd› z niej.”
Ona tam siedzi, tam w tyle, tak normalna i spokojna, jak tylko
moŒe byø, widzicie. On po prostu^ On jest cudowny, prawda?
[Zgromadzenie mówi: Amen” _ wyd.]
‡ƒ Mam tutaj dzi™ rano dobrego przyjaciela. Ja wiem, Œe on
jest _ on jest trochŸ nie™miay i ocigajcy siŸ. On jest jednym
z moich braci. On siŸ sta moim wspópracownikiem i moim
kompanem z okolicy tej Wielkiej Autostrady na Alasce.
‡„ Miewaem zgromadzenia tam, gdzie je bŸdŸ mia znowu za
kilka dni od dzi™ _ w Grand Prairie. Byem koo Dawson
Creek, w Brytyjskiej Kolumbii, a potem dalej w Grand Prairie.
A pewnego razu wstpi tam pewien mody czowiek na to
naboŒe§stwo, które siŸ tam odbywao. A Bóg go uchwyci i on
musia przyj™ø ponownie. I on otrzyma chrzest Duchem
šwiŸtym. I je™li on bŸdzie taki askawy, Œeby przynajmniej
powstaø, brat Fandler, tylko aby ludzie wiedzieli. On pochodzi
ze Szwajcarii. I on jest^ Niech ci Pan bogosawi, bracie
Fandler. Cieszymy siŸ, Œe go moŒemy mieø miŸdzy nami dzisiaj.
‡… To jest wa™nie on, który ma to synne lekarstwo, które siŸ
niebawem pojawi na rynku, które zdobŸdzie cay ™wiat _
lekarstwo na artretyzm. Pan mu je da. I oni to teraz maj na
urzŸdach, i tak dalej. A oni s^ Jest to lekarstwo na
artretyzm, które mu poda sam Pan Bóg, amen _ powiedzia
mu, co ma uczyniø. AŒ do dzisiaj nie ma na rynku Œadnego
lekarstwa, które by leczyo artretyzm. Lecz obecnie Pan da je
bratu Fandlerowi i my siŸ z tego radujemy.
‡† Byli™my kilka dni temu u chrze™cija§skich biznesmenów w
Los Angeles, gdzie oni równieŒ^ Bóg po prostu cudownie
dziaa w™ród chrze™cijan. Pewien mody brat, którego wszyscy
bardzo dobrze znamy, wzglŸdnie on jest czŸ™ci nas tutaj, brat
Shakarian, po prostu cudowny brat. A Pan wynalaz co™ przy
pomocy niego. Tylko aby wam pokazaø, w jaki sposób to Bóg
czyni. Taka maa rzecz, któr on przykada wprost na swój
Œodek, ot tak, i trzyma j przed sob ot tak, i potrafi znale›ø
ropŸ naftow gŸboko w^ I znalaz tryskajcy szyb ropy
naftowej w Kolorado, z dochodem dwadzie™cia piŸø milionów
dolarów, jak sdzŸ, tylko z tego jednego tryskajcego szybu.
Oddaje to wszystko na wysyanie misjonarzy na obce pola
misyjne. Amen.
‡‡ To samo uczyni brat Fandler ze swoim dochodem. BŸd to
miliony dolarów za rok.
‡ˆ A oprócz tego, istnieje po prostu^ O, ten brat tutaj
wynalaz ten oto przyrzd do pobierania krwi, przy czym oni
mogli j przechowywaø tylko przez pewien czas.
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
9
‡‰ OtóŒ, s to mŸŒowie prowadzeni Duchem šwiŸtym. Czy
wiecie o tym? W naszym Biaym Domu _ czterdzie™ci procent
naszych mŸŒów stanu to zielono™witkowcy, amen, wzglŸdnie
posiadajcy pochodzenie zielono™witkowe. O, moi drodzy!
Narody siŸ rozpadaj, Izrael siŸ budzi.”
‡Š I oni to potrafi. Ci bracia odkryli przepis na dehydratacjŸ
krwi i moŒna j przechowywaø nieograniczony czas. I maj
urzdzenia techniczne w warto™ci miliona dolarów, aby to po
prostu mogli dostarczaø. O, jakim bogosawie§stwem jest Pan,
gdziekolwiek!
‡‹ Widzicie, co siŸ bŸdzie dziaø? On teraz wysya szybko tych
posa§ców Ducha šwiŸtego do wszystkich czŸ™ci ™wiata, bo ten
czas jest tuŒ. Oto, gdzie siŸ znajdujemy. Nie czas na traktaty;
przy czym traktaty s zawsze tak dobre. Lecz trzeba przynie™ø
Poselstwo o Boskim wyzwoleniu tym pojmanym, którzy siedz
w ciemno™ciach. My Go miujemy. W porzdku.
Teraz bŸdziemy czytaø Pismo šwiŸte, bardzo szybko.
ˆ‚ PamiŸtajcie zatem, w nastŸpn niedzielŸ, o ile Pan pozwoli.
PamiŸtajcie, dzisiaj wieczór jest Wieczerza Pa§ska, my™lŸ, Œe
on tak powiedzia. A w ™rodŸ wieczorem zgromadzenie
modlitewne w ™rodku tygodnia. Wszyscy jeste™cie zaproszeni
na wszystkie te naboŒe§stwa. W nastŸpn niedzielŸ rano od
pitej do szóstej _ o wschodzie so§ca. A o dziewitej
rozpoczynamy nasze naboŒe§stwa^ wzglŸdnie o dziewitej
trzydzie™ci, raczej, nasze naboŒe§stwo w niedzielŸ do poudnia.
A potem bŸdzie naboŒe§stwo uzdrowieniowe oraz uroczysto™ø
chrztu.
Teraz otwórzmy t bogosawion star KsiŸgŸ.
ˆƒ Zanim to uczynimy, za™piewajmy po prostu. Gdzie jest
siostra Gertie? Ona bya tutaj na podium przed kilku
minutami. Czy by™ przysza z powrotem, tylko na chwilŸ? A ja
bŸdŸ siŸ stara nie trzymaø was dugo _ tylko okoo pó
godziny, jeŒeli mi siŸ uda, na tej lekcji dzisiaj do poudnia.
Za™piewajmy tylko jedn zwrotkŸ tej cudownej, starej pie™ni:
Ma wiara spoglda ku Tobie.” Ilu z was j zna? Ona jest w
zbiorze hymnów albo j znacie, widzicie.
ˆ„ [Kto™ w zgromadzeniu zaczyna podawaø sprawozdanie o
swoim cielesnym uzdrowieniu sprzed jedenastu lat. Puste
miejsce na ta™mie _ wyd.]
ˆ… Nasze najwewnŸtrzniejsze istoty dzisiaj _ nasze serca s
przepenione rado™ci, kiedy my™limy, Œe pewnego dnia^ Ten
stary ziemski przybytek, w którym przebywamy obecnie,
podobnie jak klatka, w której trzyma siŸ ptaka, ta brya gliny;
nasze dusze odlec pewnego dnia jak ten ptak z klatki, do
ramion swego Ukochanego. Gdy widzimy, Œe Ty przychodzisz,
ta szata ciaa odpadnie i powstaniemy.
10
MÓWIONE S~OWO
ˆ† Nasza wiara spoglda ku Tobie _ dzisiaj, teraz. Przebacz
nam wszystko, co popenili™my, wszystkie nasze grzechy i
przestŸpstwa. Modlimy siŸ, aby™ Ty teraz zamieszka w nas.
Wejd› do naszych serc. Bogosaw nas. We› to Sowo, Sowo
BoŒe, i podaj Je kaŒdemu sercu, dokadnie tyle, ile Go
potrzebujemy dzisiaj. A my Ci bŸdziemy oddawaø chwaŸ,
bowiem prosimy o to w Twoim Imieniu. Amen.
ˆ‡ Otwórzmy teraz szybko list do Hebrajczyków, 9. rozdzia,
poczwszy od 11. wersetu. A dzisiaj do poudnia bŸdziemy
mówiø, jeŒeli Pan pozwoli, na temat: Spoeczno™ø dziŸki
odkupieniu.” Zatem, do ydów 9, wszyscy, którzy macie swoje
Biblie i chcieliby™cie studiowaø razem z nami przez krótk
chwilŸ. Ja miujŸ Sowo. Wy wiecie: Wiara przychodzi przez
suchanie, suchanie Sowa BoŒego.”
Lecz Chrystus, który siŸ zjawi jako arcykapan
dóbr przyszych, wszed przez wiŸkszy i doskonalszy
przybytek, nie rŸk zbudowany, to jest nie z tego
stworzonego ™wiata pochodzcy,
Wszed raz na zawsze do ™wityni nie z krwi kozów
i cielców, ale z wasn krwi swoj, dokonawszy
wiecznego odkupienia.”
ˆˆ A u Joba, 19. rozdzia i 23. 24. i 25. wersety, przeczytamy to,
tam jest mowa o odkupieniu.
ˆ‰ Pawe tutaj w li™cie do ydów, mówi nam, kto by naszym
odkupicielem, i jak: Jedn ofiar On uczyni doskonaymi na
wieki tych, którzy wstŸpuj przez Niego.”
ˆŠ Teraz w 23. wersecie, tutaj mówi Job:
Oby teraz napisane byy sowa moje! oby je na
ksiŸgach wyrysowano!
Oby rylcem Œelaznym i oowiem na wieczn
pamitkŸ na kamieniu wydrŒone byy!
Aczci ja wiem, iŒ Odkupiciel mój Œyje, a iŒ w
ostateczny dzie§ nad prochem stanie.
A choø ta skóra moja roztoczona bŸdzie, przecieŒ w
ciele moim ogldam Boga.
Którego ja sam ogldam, i oczy moje ujrz go, a nie
inny; choø zniszczay nerki moje we wnŸtrzno™ciach
moich.”
ˆ‹ Niechby Pan doczy Swoje bogosawie§stwa do Swego
Sowa, mówicego o odkupieniu i o spoeczno™ci.
‰‚ A wiele razy, kiedy patrzymy i widzimy, Œe _ Œe^ My,
bŸdc ™miertelnymi istotami tej ziemi, jak bardzo jeste™my
porozrzucani i rozproszeni wszŸdzie po caym obliczu ziemi! Ja
nie wierzŸ, Œe by by kto™, kto ma chrze™cija§skiego ducha, a
mógby patrzeø na ten ™wiat dzisiaj, a nie wzdychaby w swoim
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
11
duchu. CzŸsto zastanawiaem siŸ nad tym, jak to, Œe ludzie
dzisiaj bior to Œycie tak na lekk wagŸ. Ono nie jest niczym
atwym. To jest wa™nie powodem, czemu jeste™my postawieni
tutaj na ziemi, mianowicie aby przyj™ø do Boga i oddawaø Mu
cze™ø, i wej™ø do spoeczno™ci z Nim. A widzimy, Œe ludzie
irytuj siŸ wszŸdzie, Œe nie ma Boga, poniewaŒ oni nie maj
Boga! Czowiek wypŸdzi samego siebie i dosta siŸ do takiego
stanu.
‰ƒ A ja wierzŸ, Œe w tym czasie, w którym Œyjemy obecnie,
spraw najbardziej konieczn, której bym siŸ spodziewa u
kaŒdego przemawiajcego kaznodziei, jest przyprowadziø ludzi
z powrotem do podstawowych zasad Ewangelii _ powróciø
znowu do tego.
‰„ Bowiem, je™li nie jeste™cie zbudowani na wa™ciwym
fundamencie, to po prostu nie jest dobre. Jaki by by poŒytek z
budowania na fundamencie, który juŒ zosta uznany za
nieodpowiedni? Co za poŒytek, jak ja mówiŸ, z próbowania^
Jaki byby poŒytek z tapetowania czy malowania starego
budynku, który przez urzŸdy zosta uznany za nie nadajcy siŸ
do uŒytku? A to wa™nie próbuje czyniø dzisiaj wielu ludzi
przez reformowanie _ próbuj reformowaø. ZaoŒymy ko™ció
i odwrócimy now stronicŸ, i bŸdziemy to czyniø trochŸ
inaczej, niŒ czynili™my zazwyczaj.” W ten sposób nie
dostaniecie siŸ nigdzie. Jest to po prostu gupstwo nawet
próbowaø co™ takiego. Rozumiecie? Tylko marnujecie czas.
‰… Mówicie: OtóŒ, nuŒe, ja my™lŸ, Œe gdybym tylko zaniecha
mego kamania i kradzenia, i^” Wszystkie te sprawy, bez
wzglŸdu na to, jak s dobre, jeste™cie cigle o milion mil od
wa™ciwej drogi.
‰† Musicie rozpoczø na nowo od fundamentu. Musicie
budowaø na nowym miejscu, nie ataø co™ na starym miejscu.
Zbudujcie sobie cakiem nowy. Musicie zawróciø i rozpoczø
wa™ciwie. Dlatego wa™nie widzicie tak wiele wadliwych
bŸdów, tak duŒo obojŸtnych ludzi, ludzi, którzy wyznaj
chrze™cija§stwo.
‰‡ Widzicie teraz, jest to poniekd _ trochŸ twarde. Lecz wy
jeste™cie jedyn Bibli, któr wielu ludzi bŸdzie kiedykolwiek
czytaø _ wy chrze™cijanie. Wasze Œycie jest jedyn Bibli,
któr ludzie, wielu mŸŒczyzn i kobiet bŸdzie kiedykolwiek
czytaø _ po prostu w jaki sposób postŸpujecie i zachowujecie
siŸ. Zatem chrze™cijanie powinni byø Œyjcym wzorem tego,
czym jest Chrystus. A jeŒeli Chrystus jest w sercu czowieka, to
On bŸdzie z pewno™ci Œy Swym Wasnym yciem, poniewaŒ
Chrystus jest w tobie. A jeŒeli Duch Chrystusowy jest w tobie,
to siŸ stajesz nowym stworzeniem.
‰ˆ OtóŒ, ja lubiŸ rozmy™laø o tym, Œe gdyby chrze™cijanie,
wszŸdzie _ gdyby kaŒdy czowiek, który wzywa Pana Jezusa
12
MÓWIONE S~OWO
Œy dokadnie chrze™cija§skim yciem, patrzcie, ten ™wiat by
by nawrócony w nastŸpnych dwudziestu czterech godzinach.
On by z pewno™ci by.
‰‰ Biblia mówi, Œe: Wy jeste™cie sol ziemi.” A sól potrafi
zachowaø tylko wtedy, gdy siŸ zetknie z ulegajc rozkadowi
ziemi. Ziemia ulega rozkadowi, gnije. Wy to wiecie. A sól
musi siŸ zetknø z t ziemi; inaczej, jeŒeli siŸ nie zetknie, to
ona zaniknie.
‰Š OtóŒ, przed kilku tygodniami w Chicago byem tak bardzo
wzruszony, kiedy widziaem, wiecie, jak Sowo BoŒe zostao
udowodnione, Œe jest prawd. MŸŒczy›ni i kobiety musz
powróciø do Sowa. SpŸdziem praktycznie cay mój czas^
‰‹ W Kalifornii, kiedy widziaem, Œe powstao tak wiele
kultów, tak wiele marnych spraw, tak wiele bzdur, które nie s
od Boga^ Ja tutaj nie jestem dzisiaj w tym celu, by kogo™
skrytykowaø. Jestem tutaj tylko dlatego, aby siŸ staraø gosiø
EwangeliŸ. Lecz kiedy widzicie, Œe powstaje tak duŒo róŒnych
spraw przez pochlebstwo i usugi duszpasterskie, oparte na
osobisto™ciach _ w takim wypadku bŸdziecie siedzieø na
grzŸzncym piasku. Usuga musi byø zbudowana zupenie i
cakowicie na Panu Jezusie Chrystusie, na Biblii, bez wzglŸdu
na to, jakakolwiek nowa rzecz powstaje.
Š‚ Przed kilku dniami tutaj, bratu Moore, jednemu z moich
wspópracowników _ jego synowi przyznano promocjŸ
doktora nauki. A gdy ten wielki naukowiec przyjecha z
Waszyngtonu, aby mu przekazaø t promocjŸ, gdy go obj
swymi ramionami, rzek: Synu, w Waszyngtonie D.C., w
najwyŒszej instancji nauki, jest sto dwadzie™cia cztery prac
naukowych, podajcych dowody o nowoczesnej nauce.” On
rzek: Gdybym ciŸ tam mia zabraø, trwaoby ci to dwa lata,
aby™ przeczyta kaŒd z tych ksiŒek _ bez przerwy, kaŒdy
dzie§.” I powiedzia: Gdyby™ przewertowa tych^
dwadzie™cia cztery ksiŒek, wzglŸdnie sto dwadzie™cia cztery
ksiŒek” _ powiedzia on _ to nastŸpnie by™ musia
zapomnieø o kaŒdym najdrobniejszym szczególe z tego,
poniewaŒ oni w miŸdzyczasie wynale›li co™ nowego, co to
przewyŒsza.”
Šƒ Kiedy on to powiedzia, pomy™laem sobie: Lecz chwaa
Bogu, ja znam KsiŸgŸ, która istnieje juŒ od tysiŸcy lat. Ona siŸ
nigdy nie zmieni, ani nic nie bŸdzie nigdy do Niej dodane.”
Š„ Jest to KsiŸga wszystkich ksig. A wszystkie inne ksiŒki
krŸc siŸ koo niej zataczajc krŸgi, nie wiedzc na czym stoj.
A jeŒeli oni chc fakty, musz powróciø do tej Biblii, aby je
otrzymaø. To jest BoŒa KsiŸga, jedyna KsiŸga. NuŒe, jak
bardzo uwielbiamy Pana za t wspania, cudown KsiŸgŸ! A
w Niej jest zawarta wola BoŒa, obietnice BoŒe. Ona jest _ Ona
jest KsiŸg wszystkich ksig. Wszystkie inne ksiŒki zawiod,
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
13
one przepadn; ich wiedza przepada. Ale w tej KsiŸdze s
zawarte Wieczne Prawdy BoŒe. Dlatego na To, co mówi Biblia,
moŒecie powiedzieø amen.”
Š… Przed jakim™ czasem^ Kiedy chodziem do szkoy, jako
may chopiec, mawiano mi, Œe so§ce ™wieci na gwiazdy i
sprawia, Œe one ™wiec. Oni to obecnie zmienili. Tak nie moŒe
byø. Byem pewnego dnia w planetarium na Mount Palomar,
koo Los Angeles, tam na tej górze, gdzie jest najwiŸksze na
™wiecie planetarium; by tam przewodnik i zwiedzali™my je. On
rzek: Oni tak my™leli kilka lat temu. Lecz stwierdzono, Œe
kaŒda gwiazda wydaje swoje wasne ™wiato.” To zostao
obalone. So§ce by nie mogo podróŒowaø tak daleko miŸdzy
nie.”
Š† Mawiano mi, Œe ziemia toczy siŸ wokó so§ca, a so§ce stoi
w zupenym bezruchu. Wy, moi rówie™nicy, nauczano was tego.
Obecnie to zmienili. So§ce siŸ toczy.” Widzicie? Oni tego po
prostu nie wiedz. Tak siŸ ma ta sprawa.
Š‡ A tutaj jest jedyna KsiŸga, która to wie. NuŒe, te sprawy, w
których grzebi juŒ na przestrzeni sze™ciu tysiŸcy lat! Jozue
rozkaza so§cu, Œeby siŸ zatrzymao,” jak mówi Biblia, i tak
siŸ stao.” Widzicie? Wszystko to przyjdzie z powrotem Tutaj.
Wszystko zbiega siŸ z powrotem w Biblii.
Šˆ Niedawno naukowcy na™miewali siŸ z czowieka, choø^
w Biblii. A Biblia mówi: Cae twoje ciao jest pene ™wiata.”
Š‰ Naukowcy mówi: Twoje ciao, a pene ™wiata? Kto
kiedykolwiek sysza o czym™ takim! Tak nie moŒe byø. Nie ma
Œadnego ™wiata w twoim ciele.” Lecz stwierdzili, Œe to nie jest
prawd. Wynaleziono promienie Roentgena. A te promienie
rejestruj twoje wasne wska›niki ™wiata. Nie trzeba Œadnego
innego ™wiata. Twoje wasne ™wiato wydaje te promienie.
Promienie Roentgena nie maj swego wasnego ™wiata. Jest to
twoje ™wiato, które zostaje utrwalone na zdjŸciu; te ™wiata,
które s w twoim ciele. WiŸc Bóg mia racjŸ, mimo wszystko.
ŠŠ Wy wiecie, a oni tam powiedzieli: Bóg popeni bd,
kiedy powiedzia: Czowiek rozmy™la swoim sercem.’ Co™
takiego nie istnieje. Nie ma Œadnych umysowych
predyspozycji w ludzkim sercu, przy pomocy których by móg
rozmy™laø. To jego rozum, przy pomocy którego on my™li.”
Lecz nie dawniej niŒ przed okoo dwoma miesicami
stwierdzono, Œe Bóg ma racjŸ. Oni siŸ tym zajmowali w
ludzkim sercu i stwierdzili, Œe w nim znajduje siŸ malutka
komora, wokó której nie ma nawet Œadnej komórki krwi, czy
czego™ innego. Nie ma jej w sercu zwierzŸcia ani w sercu ptaka,
ani w Œadnym innym sercu; tylko w ludzkim sercu. Jest to takie
malutkie miejsce i ono jest nazwane: Miejscem zamieszkania
duszy.” Zatem Bóg ma z pewno™ci racjŸ _ czowiek rozmy™la
w swoim sercu.
14
MÓWIONE S~OWO
Š‹ NuŒe, czowiek moŒe mieø intelektualn wiarŸ. I do tego
dochodzi dzisiaj wielu ludzi, nazywajcych siŸ chrze™cijanami.
Powodem, dlaczego widzicie takie zachowywanie siŸ, jakie
widzicie pod paszczykiem chrze™cija§stwa, jest jedynie wiara
intelektualna. Co masz na my™li, mówic o intelektualnej
wierze, bracie?” Chodzi o to^
‹‚ Czowiek wierzy ku zbawieniu.” OtóŒ, wiara przychodzi
przez suchanie, suchanie Sowa.”
‹ƒ NuŒe, ja bym móg gosiø Sowo. Mógby™ Je przyjmowaø i
powiedzieø: To jest w porzdku. Tak, ja Temu wierzŸ.” OtóŒ,
nuŒe, jeŒeli to jest wszystko, do czego dochodzisz, to siŸ nigdy
nie dostaniesz daleko z Bogiem. To intelektualna wiara.
‹„ Powodem, dlaczego ludzie nie zostaj uzdrowieni, jest to,
Œe maj tylko intelektualne spojrzenie na to, co pojmuje ich
umys. Lecz umys bŸdzie rozumowa. Umys powie: Tak nie
moŒe byø. Ja siŸ nie czujŸ lepiej.” Mój zmys wzroku mówi:
Moje ramiŸ nie jest bardziej proste, niŒ byo wczoraj.” Mój
zmys uczucia mówi: Nie czujŸ siŸ wcale inaczej, niŒ siŸ
czuem wczoraj.”
‹… Rozumowanie, umysowa teologia co™ wymy™li i powie:
Hm, czekaj chwileczkŸ, my™lŸ, Œe To jest gupstwo.” Widzicie,
wy rozumujecie. Ta intelektualna wiara bŸdzie tak czyniø.
‹† Lecz kiedy ta wiara wejdzie raz do tej komórki tutaj, nigdy
nie bŸdzie kwestionowaø Tego tutaj u góry, wcale nie. Jest to
absolutnym faktem i ona siŸ bŸdzie zgadzaø z kaŒdym Boskim
Sowem Boga.
‹‡ To jest powodem, dlaczego ludzie nie dochodz tam, gdzie
powinni byø. Staje siŸ to umysowym pojŸciem o Bogu. Lecz
je™li masz to umysowe pojŸcie, to Mu wierzysz intelektualn
wiar, ale to nie zda egzaminu.
‹ˆ Musi to byø przeŒycie znowuzrodzenia, przy którym twoja
wiara zostaje przeniesiona do tej maej komory tutaj. I bez
wzglŸdu na to, jak to wyglda, wiara mówi, Œe tak jest, mimo
wszystko. Rozumiecie?
‹‰ NuŒe, czowiek zosta raz stworzony^ Nawet w naszym
skalanym stanie, w jakim siŸ dzi™ znajdujemy, czowiek zosta
stworzony do suŒenia Bogu. To jest cay Jego obowizek na
ziemi. Suchajcie tego wielkiego, najmdrzejszego czowieka,
Salomona, i wszystkich innych. U Kaznodziei Salomonowego
on powiedzia: Suma wszystkiego, co™ sysza: Boga siŸ bój, a
przykaza§ Jego przestrzegaj, bowiem to jest cay obowizek
czowieka.” To jest cay obowizek czowieka.
‹Š Dziwimy siŸ, dlaczego tyle biegamy tutaj, mŸŒczy›ni i
kobiety, dlaczego nosimy odzienie i musimy siŸ usiowaø, by
co™ osignø, a zwierzŸta nie. Bóg karmi Swoje ptaszki i
troszczy siŸ o wszystko inne. Lecz my musimy radziø sobie
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
15
sami. Jest tak dlatego, poniewaΠgrzech oddzieli nas od
naszego Stwórcy. To jest przyczyn tego. NuŒe, czowiek, kiedy
on posuwa siŸ naprzód^
‹‹ Nie zobaczycie, Œeby siŸ zwierzŸ polepszao. Ono siŸ nie moŒe
samo polepszyø. JeŒeli jest lepiej traktowane, musi to przyj™ø z
jakiego™ innego ›róda. Ono sobie nie buduje jakiego™ lepszego
domu. Ono sobie nie smaŒy miŸsa, skoro je zawsze poŒerao
surowe. Rozumiecie? Tak musi siŸ dziaø, poniewaŒ ono^
ƒ‚‚ Nie ma w nim niczego, co by mu dao duszŸ. ZwierzŸ nie
posiada duszy.
ƒ‚ƒ Lecz czowiek posiada duszŸ. I dlatego ta dusza jest czŸ™ci
Boga. A nawet w swoim upadym stanie on jest najwyŒszym
gatunkiem ze wszystkich gatunków na ziemi; jest to czowiek.
A zatem, niech siŸ tylko poczy ze swoim Stwórc, on siŸ staje
niemal nadczowiekiem, poniewaŒ on jest synem BoŒym. On siŸ
zapoznaje je swoim Stwórc, ze Stworzycielem wszystkich
rzeczy. A potem, kiedy ten czowiek tutaj zapoznany ze swym
Stwórc, staje siŸ czŸ™ci swego Stwórcy, powraca znowu do
spoeczno™ci ze swoim Stwórc. KaŒde Boskie Sowo staje siŸ
dla niego Œyjc rzeczywisto™ci i on mu wierzy.
ƒ‚„ Nic dziwnego, Œe ludzie nie mog dzisiaj uwierzyø w
Boskie uzdrowienie! Oni nie maj niczego, czym by mogli
wierzyø. Dopóki Bóg nie wejdzie do ludzkiego serca, czowiek
nie jest nic lepszy niŒ jakie™ bydlŸ. Jego rozum _ on to
wszystko przemy™li i powie: Jak To moŒe byø?” I obala To
wszystko.
ƒ‚… Lecz kiedy Bóg zajmie Swoj pozycjŸ w ludzkim sercu, to
wszelkie rozumowanie zniknie. Bóg staje siŸ pierwszym. Amen.
ƒ‚† NuŒe, na pocztku, kiedy Bóg stworzy czowieka, Œeby Mu
oddawa cze™ø i Œy, Bóg troszczy siŸ o niego, Œywi go.
Czowiek mia doskona spoeczno™ø z Bogiem. Nie byo tam
nic zego. Bóg zstŸpowa na ziemiŸ wieczorem i rozmawia z
Adamem i z Ew. Jaki to piŸkny obraz! adne zo; nic ich nie
mogo skrzywdziø. adna choroba nie moga kiedykolwiek
przyj™ø na nich. Oni nawet nie wiedzieli, co to jest choroba.
Oni nie wiedzieli, co to jest podeszy wiek. Oni nie wiedzieli, co
to znaczy zostaø zranionym. Oni nie mogli zostaø zranieni. Oni
byli w Obecno™ci wszechmocnej mocy Boga, która miaa nad
nimi wadzŸ i prowadzia ich Jego Duchem. Nie byo tam
niczego, co by im mogo wyrzdziø krzywdŸ.
ƒ‚‡ Gdyby™cie kiedykolwiek pomy™leli^ Ja wierzŸ, Œe gdyby
ta maa grupa wierzcych tego do poudnia potrafia kaŒdym
razem odoŒyø na bok wszelkie my™li i dobraø siŸ do tej
rzeczywisto™ci! eby™cie wiedzieli, iŒ wielki Jahwe Bóg, który
was stworzy na pocztku, jest na Swojej pozycji _ miejscu
dzisiaj, tutaj w tej kaplicy, w sercu kaŒdego wierzcego. Czy
temu wierzycie? [Zgromadzenie mówi: Amen” _ wyd.]
16
MÓWIONE S~OWO
ƒ‚ˆ NuŒe, na pocztku, kiedy Bóg zstŸpowa wieczorem i
rozmawia z Adamem i Ew w chodzie wieczora, a Jego wielki
Gos szepta do nich. I oni mieli spoeczno™ø; miowali siŸ
wzajemnie. JakŒe, powiew Ducha rozchodzi siŸ poprzez busz!
Lwy wstay i tygrysy, wszystkie zwierzŸta i oddaway Panu
cze™ø. Czowiek by przez cay czas ™wiadomy tego, Œe Jego
Obecno™ø bya z nim.
ƒ‚‰ Suchajcie teraz. Ja wam chcŸ co™ powiedzieø i suchajcie
tego uwaŒnie _ tej uwagi. Dzisiaj do poudnia bŸdŸ postŸpowa
trochŸ inaczej. Dam upust czemu™ z mojej wasnej teologii,
niektórym z moich wasnych my™li, mojego wasnego pojŸcia o
Pi™mie šwiŸtym, czego nigdy przedtem nie mówiem w tym
zborze ani w Œadnym innym ko™ciele. Lecz ja czujŸ, Œe by to
mogo byø dla was korzy™ci dzisiejszego do poudnia.
ƒ‚Š KaŒdy czowiek ma w swym wasnym sercu idee i tak dalej,
którym on wierzy i uwaŒa za ™wiŸte w swoim sercu _ sekrety
miŸdzy nim a Bogiem, o których nikt inny nie wie prócz niego
samego i Boga. Wy to wiecie. KaŒdy z was wierzcych to wie.
Tylko sam wierzcy i jego Stwórca!
ƒ‚‹ Ja nigdy nie wierzyem, Œe Niebiosa to jakie™ miejsce, gdzie
znajduje siŸ wiele budynków, gdzie znajduje siŸ wiele domów
_ Tam w górze, uczynionych przy pomocy zaprawy murarskiej,
z naklejonymi tapetami i wymalowanymi ™cianami. Nigdy nie
wierzyem, Œeby nadprzyrodzona Istota musiaa Œyø w
dosownym domu. Ja wierzŸ, Œe kiedy Jezus mówi w Gen-^
w ew. Jana 14. powiedzia: W domu mego Ojca jest wiele
mieszka§,” Œe On mia na my™li ciao, miejsce zamieszkania.”
ƒƒ‚ Bowiem Pismo šwiŸte potwierdza to samo i mówi: JeŒeli
ten ziemski przybytek zostanie zburzony, mamy juŒ inny, który
na nas czeka.” Czy to rozumiecie?
ƒƒƒ šmiertelne istoty s jedynymi istotami, które Œyj w
™miertelnych miejscach zamieszkania. Nie™miertelne istoty
Œyj w nie™miertelnych miejscach zamieszkania. Zatem to
miejsce, do którego pielgrzymujemy, dopóki nie wrócimy z
powrotem, nie jest miejscem z cegie i zaprawy murarskiej, i
gliny albo kosztownych kamieni, czy klejnotów. Jest to pewien
stan, my mianowicie przechodzimy z tego wymiaru, w którym
Œyjemy, do innego wymiaru. I to jest ten dom, przybytek,
miejsce zamieszkania.
ƒƒ„ Jezus powiedzia: Zburzcie t ™wityniŸ, a Ja j wzniosŸ w
cigu trzech dni.” A oni sobie my™leli, Œe On mówi o ™wityni
Salomona, lecz On mówi o Swoim Wasnym ciele.
ƒƒ… I On odszed, Œeby przygotowaø miejsce dla kaŒdego
wierzcego, mianowicie w tej wa™nie chwili, gdy wykroczymy
z tych ™miertelnych rejonów, nie wejdziemy do jakiego™ mitu
lub jakiego™ nadprzyrodzonego ducha, lecz wejdziemy do
przybytku, do miejsca zamieszkania. A to moŒe byø wprost
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
17
tutaj w tym budynku dzisiaj do poudnia _ w miejscu, którego
nie mog dotknø Œadne fale radiowe, ani nic innego. Ono
istnieje przygotowane wycznie przez samego Boga.
ƒƒ† Suchajcie. MojŒesz by martwy juŒ osiemset lat. Eliasz
zosta porwany Œywcem do nieba przed okoo sze™ciu- czy
siedmiuset laty. A oni tam stali na Górze Przemienienia, obaj,
w swoim ™miertelnym wygldzie, rozmawiali z Jezusem tuŒ
nim On poszed na GolgotŸ. Czy rozumiecie co mam na my™li?
ƒƒ‡ Zatem, ja pragnŸ powiedzieø: Czy my wygldamy czego™
mitycznego, bardzo daleko po drugiej stronie, oddalonego sto
milionów lat ™wietlnych?
ƒƒˆ Otrzymaem objawienie owego dnia, kiedy staem tam na
Mount Palomar w obserwatorium, i widziaem czas,
przestrze§, aŒ do Marsa i do ostatnich kontynentów, i tak
dalej, oraz ™wiato, podróŒujce tyle i tyle tysiŸcy mil za
sekundŸ.
ƒƒ‰ Gdyby anio wyruszy z najdalszej gwiazdy i przychodzi
tutaj, trwao by mu to miliardy miliardów miliardów lat, aby
siŸ dosta tutaj. Gdyby on wyruszy z Marsa i przyszed tutaj,
lecc z prŸdko™ci ™wiata _ przestrzeni kosmicznej, wzglŸdnie
z prŸdko™ci ™wiata. Trwao by mu to miliardy lat, Œeby siŸ
dosta tutaj.
ƒƒŠ Ja nie mogŸ uwierzyø, Œe istnieje jaki™ dom daleko po
drugiej stronie. Lecz ja wierzŸ, Œe ten dom, o którym mówi
Bóg, jest obecny wa™nie teraz tutaj. Mianowicie jest to
miejsce, gdzie te ™miertelne istoty _ gdy przestaniemy byø
™miertelnymi tutaj, wkroczymy tam do nie™miertelno™ci, na
pewne miejsce.
ƒƒ‹ A ja wierzŸ, Œe wa™nie tam jest Jezus dzisiaj _
zmartwychwstay Pan Jezus; nie gdzie™ tam po drugiej stronie
milion mil daleko, lecz bezpo™rednio tutaj obecny miŸdzy nami
teraz.
ƒ„‚ W czwartym wymiarze, ludzie to potrafi udowodniø, Œe
wprost przez to pomieszczenie przechodz teraz fale radiowe,
audycje radiowe. Bezpo™rednio przez ten budynek przechodz
teraz obrazy telewizyjne, lecz one s zanadto szybkie dla
naszych oczu.
ƒ„ƒ NuŒe, udajcie siŸ miliony mil ponad ten wymiar, a
dostaniecie siŸ na miejsce, które jest tak samo realne, jak te
obrazki telewizyjne, które s w tym pomieszczeniu dzisiaj do
poudnia. Oto jest Pan Jezus Chrystus, zmartwychwstay Syn
BoŒy stojcy tutaj, a powodem, dlaczego Go nie moŒecie
zobaczyø jest to, Œe nasze serca nie s na Niego dostrojone.
ƒ„„ A powodem, dlaczego nie moŒemy widzieø telewizyjnych
obrazów jest to, Œe jeste™my _ nasze ciaa nie s sposobnymi
instrumentami, by uchwyciø sprawy, nadawane mechanicznie.
18
MÓWIONE S~OWO
ƒ„… Lecz kiedy nasze ciao zostaje dostrojone do Boga, stajc
siŸ Jego czŸ™ci, wtedy nasza dusza potrafi odczuwaø moc
Ducha šwiŸtego, aby potwierdziø Obecno™ø Pana Jezusa
Chrystusa i wszelk Jego potŸgŸ i wszechmoc. On powsta z
martwych. On Œyje dzisiaj miŸdzy nami. I On chce mieø na
powrót spoeczno™ø ze Swoim ludem. Jego wielki Majestat,
Jego Chwaa rozchodzi siŸ obecnie wszŸdzie. On pragnie mieø
znowu spoeczno™ø ze Swoim ludem, tak jak On j mia w
ogrodzie Eden.
ƒ„† Ja wiem, Œe to jest poniekd przydugie, lecz chciaem wam
przedstawiø ten obraz, aby™cie tego nigdy nie zapomnieli.
ƒ„‡ Bez wzglŸdu na to, gdzie siŸ znajdujesz, jeŒeli jeste™ w
basenie pywackim, jeŒeli jeste™ w hali gier hazardowych;
istnieje Kto™ niewidzialny, obserwujcy ciŸ; jeŒeli znosisz
prze™ladowania z powodu Imienia Pa§skiego. Nie dbam o to,
co to jest, obserwuj kogo™, kogo sobie tylko Œyczysz i patrz: ten
czowiek bŸdzie zbiera to, co sieje, kaŒdym razem. [Brat
Branham stuka w kazalnicŸ czterokrotnie _ wyd.] JeŒeli on
niewa™ciwie postŸpuje, nie ujdzie mu to na sucho. JeŒeli
postŸpuje wa™ciwie, on musi z tym wej™ø do Chway. Nie
moŒecie tego przewyŒszyø. Jest to Bóg. On jest tutaj. On zna
najgŸbsze wnŸtrze twego serca. On wie, kim jeste™ i wszystko,
co uczynie™.
ƒ„ˆ W zgromadzeniach obserwujŸ czasami, jak te wizje siŸ
materializuj. Pomy™laem sobie: O, BoŒe, jak to moŒliwe!
Gdy _ przed chwil sta tutaj MŸŒczyzna i mia zoŒone Swoje
ramiona i patrzy na mnie. A ja syszaem Jego gos, którym
mówi do mnie, i powiedzia mi sprawy, które siŸ wydarz, a to
nigdy nie zawodzi.” [Brat Branham stuka w kazalnicŸ
piŸciokrotnie _ wyd.] A jednak On znikn ode mnie.
ƒ„‰ A ja wiem, Œe istnieje Kraj tam za rzek, tam gdzie™ po
drugiej stronie istnieje kraina, w której te chwalebne istoty _
wielcy anioowie BoŒy i Jego Istota maj znowu spoeczno™ø.
ƒ„Š Spoeczno™ø! Bóg wówczas na pocztku zstŸpowa w dó. A
dusza Adama i Ewy nie bya zepsuta. Oni syszeli oskot gromu
i widzieli t cudown šwiato™ø, ™wiecc tam poprzez krzaki.
By to Jahwe, mówicy do nich.
ƒ„‹ Potem ich grzech oddzieli. Oni upadli do grzechu. Bóg
mia tylko jeden przygotowany sposób, Œeby grzeszny czowiek
móg dotrzeø do ™wiŸtego Boga. A nie byo to przez wasn
sprawiedliwo™ø. Nie polegao to na zaataniu starej rzeczy.
Bya to ™mierø i zmartwychwstanie; to by jedyny sposób. Bóg
potŸpi czowieka w ogrodzie Eden, bowiem on zgrzeszy, a
cae jego ciao byo pene brudu. Czowiek nie móg tylko
odwróciø nowej stronicy.
ƒ…‚ Suchajcie! Nie dbam o to, jak bardzo siŸ przyczacie do
ko™cioa; jak wiele dobrych uczynków czynicie! One wszystkie
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
19
s dobre. Kupisz wdowie wŸgiel, kiedy jej jest zimno; kupisz jej
pokarm, kiedy jest godna; zabierzesz mae dzieci z ulicy. To
jest dobre. Nie mówiŸ nic przeciwko temu, nie lekcewaŒŸ tego.
Lecz mój bracie, siostro, jeste™ poŒaowania godn istot, póki
ten stary fundament nie zostanie zupenie zmieciony i póki siŸ
nie staniesz nowym stworzeniem w Jezusie Chrystusie, Œeby
twoja dusza moga mieø kontakt z Bogiem by mieø spoeczno™ø.
Czy To rozumiecie?
ƒ…ƒ Potem gdy siŸ dostaniesz do tej cudownej, chwalebnej
spoeczno™ci Jego Istoty, wszystkie te mae sprawy po prostu
przemijaj. O, wydaje siŸ to byø tak mao waŒne, tak dziecinne.
Dlatego wa™nie mamy kopoty. Wa™nie dlatego widzicie
rzekomych chrze™cijan Œyjcych po prostu^ Oni s dzisiaj w
porzdku, a jutro s zupenie w bŸdzie, nastŸpnego dnia s^
Jest tak dlatego, poniewaΠoni nie zburzyli wcale tego starego
fundamentu. Oni nigdy nie budowali na Chrystusie.
ƒ…„ Obserwujcie go zatem w jego chwale tam wówczas. Kiedy
on zgrzeszy, Bogu byo tak bardzo Œal tego biednego
czowieka, widzia go i EwŸ, jak odchodz precz bez^
Odeszli z tej spoeczno™ci i musieli sobie sami radziø. Co oni
mogli uczyniø? Oni mieli miujcego Ojca, Który siŸ potrafi o
nich zatroszczyø, lecz teraz na skutek nieposusze§stwa
spoeczno™ø ta zostaa przerwana. Nie mieli wiŸcej Œadnej
spoeczno™ci. Musieli sobie sami radziø; musieli uprawiaø glebŸ
i w pocie czoa zarabiaø na swoje Œycie. Musieli siŸ staø chorzy
i umrzeø. Oni mieli wszelkiego rodzaju kopoty, bole™ci serca i
rozczarowania. Dlaczego? Przerwali t spoeczno™ø! Nie mogli
mieø wiŸcej spoeczno™ci z Bogiem.
ƒ…… Oto, gdzie czowiek znajduje siŸ dzisiaj. Z tego powodu
widzicie ich na ulicy, pracujcych w niedzielŸ. Z tego powodu
widzicie ich, jak chodz na ryby i na polowanie w niedzielŸ.
Wa™nie dlatego widzicie ich wyjechanych gdzie™ na wy™cigi
konne albo na wy™cigi samochodowe, dlatego widzicie ich w
basenach pywackich i skaczcych do wody, i tak dalej. Co™
jest w czowieku, Œe pragnie Czego™, a nie potrafi Tego znale›ø.
A ten ™wiat nie potrafi Tego wyprodukowaø. Ko™ció nie
potrafi Tego wyprodukowaø w oparciu o umysow teologiŸ.
Oni tego nie potrafi osignø.
ƒ…† Czowiek musi zburzyø stary fundament; czowiek musi
zostaø odrodzony, musi siŸ narodziø na nowo i powróciø do
Boga. Nie tylko odwracanie nowych stronic; w ten sposób tego
nie osigniesz. Byø moŒe jest to dobre. Nie mam nic przeciwko
temu _ przeciw dobrym uczynkom, które czynisz, ale one tego
nie sprawi. Nie sprawi tego przyczenie siŸ do ko™cioa. Nie
sprawi tego to, Œe zabierzesz swe dzieci i pójdziesz do ko™cioa.
ƒ…‡ Dopóki siŸ to nie stanie twoj osobist spraw! Dopóki nie
wejdziesz z powrotem do tej spoeczno™ci! Wiemy bowiem, Œe
20
MÓWIONE S~OWO
przeszli™my ze ™mierci do ycia, bo Jego Duch po™wiadcza
duchowi naszemu, Œe jeste™my synami i córkami BoŒymi.”
Wszystkie stare rzeczy przeminŸy, a wszystkie stay siŸ
nowymi.” Tutaj to macie. O, moi drodzy! Kiedy pomy™lŸ o tym,
jak nieznaczne wydaj siŸ byø te stare rzeczy.
ƒ…ˆ Moja Œona ™piewaa zazwyczaj pie™§:
Piaski zostay juŒ zmyte ze ™ladów
Tego Cudzoziemca z wybrzeŒa Galilei,
Ten gos, który uciszy gro›ne way morskie,
Nie bŸdzie wiŸcej syszany w Judei.
Lecz ™cieŒk tego samotnego Galilejczyka
Ja pójdŸ rado™nie kaŒdego dnia.
A sida na tej drodze nie bŸd niczym,
Kiedy dotrŸ do ko§ca tej drogi.”
ƒ…‰ Tam po drugiej stronie za zason jest co™, co przyciga
chrze™cijanina. On Tego nie potrafi wyja™niø. On Tego sam nie
zrozumiewa. Lecz spoeczno™ø, któr on ma z Chrystusem, ma
pewne znaczenie!
ƒ…Š Oderwij go Stamtd, a on siŸ stanie tuaczem. Z tego
powodu s dzisiaj biedni, tuajcy siŸ Amerykanie, biedni,
pro™ci ludzie tam na ulicy, mode panie, modzi mŸŒczy›ni, nie
maj wcale spoeczno™ci. Oni chodz do ko™cioa; oni tam Tego
nie mog otrzymaø, poniewaŒ ko™ció jest po prostu tak
formalny i peen obrzdków. Nie mog tam Tego znale›ø. Oni
chodz do basenów kpielowych, ale nie mog tam Tego
znale›ø. Oni wychodz za przyjemno™ciami na plaŒe, ale nie
mog tam Tego znale›ø. Szatan ma nad nimi wadzŸ, zdejmuje
z nich odzienie, i tak dalej. Oni Œyj we wszelkiego rodzaju
cudzoóstwie. Biedni, pro™ci ludzie zatrzymaj siŸ gdzie™ na
zgromadzeniu i mówi: O, bracie, jak ja^ ja popeniŸ
samobójstwo.” Nie mog Tego znale›ø. Nie. Grzech oddziela
czowieka od spoeczno™ci.
ƒ…‹ NuŒe, przyjaciele, istnieje tylko jedna droga z powrotem.
Widziaem wielu takich, którzy potrafili ta§czyø w Duchu,
którzy potrafili mówiø w jŸzykach i mogli biegaø wszŸdzie po
budynku, i czynili wszystko inne; a cigle nie mieli
spoeczno™ci i byli po prostu tak poŒaowania godni, jak tylko
mogli byø, poniewaŒ oni budowali na faszywym fundamencie.
To siŸ zgadza. Najpierw musimy otrzymaø t wa™ciw rzecz,
to najwaŒniejsza sprawa. JeŒeli tak nie jest, cay wasz pocztek
jest zy. Musicie wróciø z powrotem do fundamentu.
ƒ†‚ Stwierd›my teraz, czym jest ten fundament. Potem, kiedy
siŸ nam uda znale›ø fundament, prawdziwie z BoŒego Sowa,
to nie bŸdzie wiŸcej Œadnych pyta§. Obserwujcie tylko, co siŸ
dzieje. Suchajcie mnie teraz, moi bracia i siostry w Panu.
Istnieje tylko jeden fundament dla spoeczno™ci. Jest tylko
jeden czas i jeden powód, dla którego Bóg w ogóle rozpostar
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
21
przywitaln rogóŒkŸ dla upadej rasy Adama, tylko jeden. Byo
to w ogrodzie Eden, kiedy On rozpostar j z powrotem dziŸki
przelanej krwi.
ƒ†ƒ Ja wierzŸ w Krew. Nie tylko mówiø o Niej; mam na my™li
oddawaø cze™ø dziŸki Niej.
ƒ†„ OtóŒ, kiedy Bóg dokona pojednania dla Adama i Ewy, On
tego dokona przez przelanie krwi niewinnego zastŸpcy _
przez przelanie krwi.
ƒ†… O, dzisiaj te wielkie, formalne ko™cioy odeszy zupenie od
Niej, nie gosz Jej wcale. Mówi trochŸ o polityce i przejmuj
wszelkiego rodzaju fandango ta§ce z tego ™wiata. Takie s
formalne ko™cioy.
ƒ†† A ko™ció Penej Ewangelii zdryfowa do tak wielu -izmów
i innych drobnych spraw i: Oni powinni czyniø to” i mae
znaki, i tym podobne rzeczy, aŒ siŸ znajd daleko od Tego. I
cay ™wiat staje siŸ zbiorowiskiem niedorzeczno™ci. To siŸ
zgadza. Jest to poŒaowania godny stan _ w tym stanie, kiedy
na to patrzymy. JeŒeli Bóg szybko czego™ nie uczyni, to caa ta
sprawa bŸdzie zrujnowana.
ƒ†‡ BoŒe, po™lij nam dzisiaj kaznodziei, którzy bŸd staø na
tym fundamencie i wzywaø grzesznych mŸŒczyzn i kobiety:
Droga do Domu prowadzi przez przelan Krew Pana Jezusa,
to jedyna droga.” Nie tylko mówiø o Tym; ale mam na my™li
wej™ø w To!
ƒ†ˆ Bóg poleci zabiø baranka i okry Adama i EwŸ skór; i
przela krew _ jest to droga z powrotem, aby zostaa na nowo
przywrócona spoeczno™ø z Bogiem. Zatem Adam móg przyj™ø
z powrotem do Boga tylko przez przelan krew.
ƒ†‰ Kain wyszed z pierwsz ide Adama. Uczyni sobie sam
religiŸ spiwszy sobie figowe li™cie, Adam to uczyni dla siebie
i dla Ewy. Lecz oni stwierdzili, Œe to nie by odpowiedni, BoŒy
sposób, dlatego oni nie mogli stanø w Jego Obecno™ci.
ƒ†Š A dzisiaj posugujemy siŸ cigle t sam zarozumiao™ci.
Posugujemy siŸ wszystkimi moŒliwymi pojŸciami i próŒnymi
filozofiami ludzi, a one s absolutnym zerem. Jezus powiedzia:
Ludzie Mi oddawaj cze™ø, nauczajc jako doktrynŸ tradycji
ludzkich, i oddawaj cze™ø na próŒno.” MoŒecie oddawaø Panu
cze™ø, a pomimo tego nie oddawaø Mu czci we wa™ciwy
sposób. Nie zostanie wam to zaliczone do waszego pojednania.
ƒ†‹ NuŒe, kaplico, pragnŸ, Œeby™cie o tym rozmy™lali. Nie
pozwólcie, Œeby to po prostu przeszo koo was i nie mówcie:
Brat Bill przyszed tutaj i powiedzia tak-i-tak.” Przyjmijcie
to do waszego serca. RozwaŒajcie o tym. Dlaczego mamy cigle
nasze wzloty i upadki? Dlaczego sprawy dziej siŸ tak, jak siŸ
dziej? Jest tak dlatego, poniewaŒ najpierw musimy wróciø do
fundamentu.
22
MÓWIONE S~OWO
ƒ‡‚ OtóŒ, Adam z pewno™ci my™la, Œe gdyby po prostu
przykry swoj nago™ø, wiecie, to by by w porzdku.
ƒ‡ƒ Ludzie my™l dzisiaj tak samo. PójdŸ i przyczŸ siŸ do
ko™cioa.” MoŒe wielu ludzi mówi: Ja chcŸ byø takim, jak inni,
wiŸc ja po prostu^ Ja potrafiŸ wierzyø. Ja potrafiŸ klaskaø w
moje donie tak, aŒ krzyczŸ.” Inni mówi: Ja wierzŸ, Œe gdybym
po prostu trochŸ mówi obcymi jŸzykami, to bym by w
porzdku.” I moŒe siŸ wam pomieszaø jŸzyk, a wcale nie mówicie
obcymi jŸzykami, wzglŸdnie moŒecie otrzymaø prawdziwe
mówienie obcymi jŸzykami, a pomimo tego nie byø w porzdku.
ƒ‡„ Pawe powiedzia: Choøbym mówi jŸzykami ludzkimi i
anielskimi, a nie miabym mio™ci, jestem niczym.”
ƒ‡… Wy powiecie: OtóŒ, gdybym móg wyj™ø tutaj i wkadaø
rŸce na chorych, a oni by zostali uzdrowieni, to bym by w
porzdku.” Pawe powiedzia, Œe wielu bŸdzie^
ƒ‡† Jezus powiedzia: Wielu przyjdzie do Mnie w owym dniu i
powiedz: Panie, czy nie wypŸdzaem diabów w Twoim
Imieniu? Czy nie prorokowaem i gosiem w Twoim Imieniu?
Czy nie czyniem w Twoim Imieniu wiele potŸŒnych spraw?’
Potem Ja im wyznam: Nigdy was nie znaem. Odstpcie ode
Mnie, czyniciele nieprawo™ci.’”
ƒ‡‡ Przychodzicie w jaki™ inny sposób! Pozwólcie, aby to teraz
gŸboko wsiko. Przychodzicie w jaki™ inny sposób, a nie w
BoŒy odpowiedni sposób _ przez Krew! Adam wyszed z
dobrym okryciem, po prostu tak fundamentalny, jak tylko
móg byø, lecz to byo niewa™ciwe. A dzisiaj ludzie maj
ko™cioy i oni siŸ przyczaj, wpisuj swoje nazwiska,
zaczynaj siŸ poprawiaø, powstaj i przyjmuj komuniŸ, i
czyni róŒne inne sprawy, po prostu tak religijni, jak tylko
mog byø. Lecz pomimo tego to cigle nie jest ta wa™ciwa
droga. To nie jest to, co powiedzia Bóg.
ƒ‡ˆ Zatem na podstawie przelanej krwi Adam i Ewa mieli
przygotowan drogŸ z powrotem do domu, aby mogli mieø na
nowo spoeczno™ø z Bogiem. Ona bya uŒywana na przestrzeni
wieków. Ona bya uŒywana poprzez wszystkie wieki.
ƒ‡‰ Job _ najstarsza KsiŸga w Biblii; z powrotem do naszego
czytania Pisma šwiŸtego; on siŸ ni posugiwa. KsiŸga Joba
zostaa napisana zanim zostaa napisana 1. MojŒeszowa.
KsiŸga Joba jest najstarsz KsiŸg w Biblii. NuŒe, oczywi™cie,
MojŒesz napisa 1. MojŒeszow kilkaset lat pó›niej. Lecz Job,
otóŒ, jedyny sposób, jaki on mia, by przychodziø do Boga aby
mieø spoeczno™ø, polega na przelanej krwi baranka i ofierze
caopalnej. A pewnego razu^
ƒ‡Š Bóg go pobogosawi i on siŸ sta wielkim czowiekiem. On
mia nagromadzone bogactwa, wielbdy, i woy, i owce. O,
jakim on by wielkim czowiekiem! I kaŒdy kania siŸ przed
nim i mówi: Jobie, o, ty jeste™ wzorem!”
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
23
ƒ‡‹ Potem przyszed szatan, oskarŒyciel, i mówi przed Bogiem.
A Bóg powiedzia: Czy zastanawiae™ siŸ nad Moim sug
Jobem, sprawiedliwym mŸŒem, doskonaym mŸŒem? Nie ma
nikogo takiego jak on na caej ziemi.” Pomy™lcie o tym. Nikt
podobny do niego na caej ziemi.”
ƒˆ‚ On powiedzia: Oczywi™cie. Ogrodzie™ go potem. I ten mŒ
mia wszystko: dobre zdrowie, czu siŸ silny, mia mnóstwo
pieniŸdzy i obfito™ø wszystkiego. Oczywi™cie, on Ci moŒe suŒyø.
Lecz” - powiedzia on _ daj mi go na kilka minut.” On rzek:
Ja go z pewno™ci rozerwŸ na kawaki.” I rzek: ZmuszŸ go do
tego, Œe CiŸ bŸdzie przeklina _ do Twej twarzy.”
ƒˆƒ Zwróøcie teraz uwagŸ. O, ja to miujŸ. Bóg, znajcy serce! Job
mia tylko jeden sposób, jak mieø spoeczno™ø _ przez przelanie
krwi. On mówi z Bogiem. On wiedzia, Œe On istnieje. Bóg mia
zaufanie do Joba, poniewaŒ On mia spoeczno™ø z Jobem.
ƒˆ„ O BoŒe! Niechby to Kaplica Branhama zrozumiaa dzisiaj!
Jedyny sposób, jak Bóg moŒe mieø zaufanie w tobie, nie polega
na tym, Œe ty co™ czynisz albo dokonujesz czego™ przy pomocy
swej wiary, lecz Œe masz spoeczno™ø! Amen. Spoeczno™ø!
ƒˆ… Wielkie baptystyczne przebudzenie jest obecnie w toku.
Syszaem baptystycznego kaznodziejŸ, który mówi onegdaj
rano: Na Wydmach Churchilla _ bŸdzie wiŸcej czonków na
Wydmach Churchilla niŒ tych, którzy bŸd uczŸszczaø na
zgromadzenia ewangelizacyjne baptystów.” To jest prawd.
Dlaczego? Dlatego, Œe baptystyczny ko™ció popu™ci cugli. Oni
siŸ staj baptystami dziŸki czonkom. Oni siŸ staj baptystami
przez przyczenie siŸ do ko™cioa. Oni siŸ staj baptystami
przez sadzawkŸ do chrztu.
ƒˆ† Lecz gdyby oni mieli spoeczno™ø ze swoim Stworzycielem
w Obecno™ci BoŒej, to rozmawiaø z Nim i mieø spoeczno™ø
byoby o wiele wiŸkszym skarbem niŒ rzeczy tego ™wiata. Nie
musieli by siŸ nigdy martwiø o tych, którzy id na takie
miejsca. Nie musisz siŸ nigdy martwiø o to, jeŒeli jaki™
czowiek wstŸpuje do spoeczno™ci. Amen.
ƒˆ‡ Mogliby™cie mi opowiadaø, jakim wspaniaym czowiekiem
jest brat Neville, jakim on jest zacnym czowiekiem. Gdybym
to tylko usysza, to by byo w porzdku, ja bym temu uwierzy.
O, oczywi™cie, ja w to wierzŸ. Lecz nigdy bym go nie pozna
osobi™cie, dopóki bym z nim nie mia przez chwilŸ spoeczno™ci
_ dopóki by™my nie usiedli razem do stou, patrzyli na siebie
ponad ten stó i wylali przed sob wzajemnie nasze serca; a
nasze duchy zaczŸy by siŸ czyø razem, potem bym mniej
wiŸcej wiedzia, z czego on jest zrobiony.” A póki^
ƒˆˆ Byø moŒe syszae™ o Jezusie dziŸki goszeniu. Byø moŒe
syszysz, jak twoja matka mówi: On jest cudowny.” MoŒe
syszysz, jak kaznodzieja mówi: On uzdrawia chorych.” I byø
moŒe On zesa Swoj moc i uzdrowi ciŸ.
24
MÓWIONE S~OWO
ƒˆ‰ Lecz ty nigdy nie bŸdziesz wiedzia, kim On jest, dopóki
nie usidziesz raz z Nim, by mieø spoeczno™ø, a wasze duchy
zcz siŸ razem, Skadajc sobie wzajemnie ™wiadectwo, Œe
jeste™cie synami i córkami BoŒymi.” NastŸpnie Stare rzeczy
przeminŸy.” Nie musisz siŸ juŒ wiŸcej troszczyø o ten ™wiat.
Albowiem przez jedn ofiarŸ On uczyni doskonaymi na
wieki tych, którzy mieli z Nim spoeczno™ø _ poprzez Krew.”
Spoeczno™ø!
ƒˆŠ NuŒe, Bóg mia zaufanie do Joba. On mia spoeczno™ø z
nim i On wiedzia, Œe Job móg Mu zaufaø. WiŸc On powiedzia:
W porzdku, szatanie, kontynuuj. On jest w twoich rŸkach,
lecz nie odbieraj mu Œycia. MoŒesz mu wyrzdziø wszystko
inne.” WiŸc szatan, który by biegym w swojej robocie,
odchodzi i zabija wszystkie dzieci Joba.
ƒˆ‹ PragnŸ, aby™cie teraz zwrócili uwagŸ na ma rzecz. Ja
my™lŸ, Œe Job mia poniekd przeczucie o tym. Czy
zauwaŒyli™cie, gdy jego dzieci _ zebrali siŸ wszyscy pewnego
dnia, oni mieli wspaniay, wielki bankiet.
ƒ‰‚ Oto, gdzie siŸ zazwyczaj dostaniesz do jakich™ kopotów _
kiedy chodzisz na te wielkie przyjŸcia towarzyskie. W biurze
urzdz wielki bankiet. Pójdziesz tam w wigiliŸ šwit BoŒego
Narodzenia,” jak powiedzia onegdaj Billy Graham w gazecie, i
czujesz siŸ naprawdŸ dobrze i po raz pierwszy wypijesz. Musisz
daø upust swojej duszy i wyadowaø siŸ.” [Puste miejsce na
ta™mie _ wyd.] Bye™ tak dugo zamkniŸty jak w klatce, musisz
siŸ wiŸc gdzie™ wyrwaø i popu™ciø cugli swojej duszy na chwilŸ.
Musisz siŸ po prostu gdzie™ wyrwaø i mieø siŸ duŒszy czas
dobrze, trochŸ siŸ odprŸŒyø na wczasach. Bracie, to ™wiadczy o
tym, Œe ty nie miae™ nigdy spoeczno™ci z Chrystusem. JeŒeli
jaki™ mŸŒczyzna czy kobieta rzeczywi™cie zakosztowali
kiedykolwiek Boskiej spoeczno™ci z Chrystusem, ja bym jej
chcia raczej niŒ wszystkich wczasów i innych rzeczy na tym
™wiecie. Oczywi™cie. JeŒeli mi chcecie daø relaks, to mi pozwólcie
dotknø Chrystusa. Pozwólcie mi rozmawiaø z Nim przez chwilŸ,
a moje brzemiona potoczyy siŸ precz. Wszystko jest zaatwione.
No^ Ja bym raczej rozmawia z Nim, niΠcokolwiek innego, co
znam na tym ™wiecie. Mieø spoeczno™ø z Nim.
OtóŒ, Bóg wiedzia, Œe Job tego zakosztowa.
ƒ‰ƒ Dawid powiedzia: Skosztujcie a obaczcie, jak dobrym
jest Pan.” Skosztuj tylko raz z Niego, a zobaczysz, czy On nie
jest dobry. Smakuje to jak miód ze skay.”
NuŒe, ta wspaniaa spoeczno™ø!
WiŸc szatan zstpi na ziemiŸ.
ƒ‰„ Lecz zanim on tam przyszed, Job powiedzia: OtóŒ, moje
dzieci s gdzie™ na przyjŸciu towarzyskim dzisiaj wieczorem.”
Zastanawiam siŸ, czy by™my nie mogli mieø wiŸcej ojców i
matek podobnych do Joba; rodziców! Powiedzia: Moje dzieci
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
25
s dzi™ wieczorem gdzie™ na bankiecie. Oni zaprosili do siebie
niektórych ze ™wieckich ssiadów. NuŒe, prawdopodobnie, byø
moŒe, Œe oni grzesz.” O, moi drodzy!
ƒ‰… Gdyby matki i ojcowie postŸpowali wiŸcej w ten sposób, to
by nie mieli Œadnego przestŸpstwa w™ród modzieŒy. Dzieci by
tak nie biegay po ulicach, jak biegaj. Rozumiecie?
ƒ‰† On powiedzia: NuŒe, gdyby moŒe przypadkiem grzeszyy,
pójdŸ i zoŒŸ za kaŒde z nich ofiarŸ. Mianowicie, gdyby siŸ co™
wydarzyo, to one bŸd juŒ mieø przygotowan przelan krew,
Œeby mogy przej™ø.” O, moi drodzy! Ja zoŒŸ za nich ofiarŸ.
OtóŒ, tutaj jest za Jana. BoŒe, ja zoŒŸ ofiarŸ za Jana. OtóŒ,
jeŒeli on tam przypadkowo zejdzie na manowce^ Duch
šwiŸty jeszcze nie przyszed, Œeby go prowadzi. WiŸc je™li on
zejdzie z wa™ciwej drogi, Panie, przygotujŸ mu tutaj ™cieŒkŸ.”
O, moi drodzy! Maria, ona tam jest równieŒ dzi™ wieczorem.
WiŸc Panie, jeŒeli ona zejdzie na manowce^ Wychowywaem
j wa™ciwie. Lecz je™li ona zejdzie z wa™ciwej drogi, ja jej
przygotujŸ ™cieŒkŸ powrotu dziŸki tej przelanej krwi.”
ƒ‰‡ BoŒe, daj nam trochŸ wiŸcej tych dawniejszych matek,
które siŸ nocami tak modliy za swoje dzieci! Jest to krŸgosup
kaŒdego narodu. W porzdku. Ja im przygotujŸ ™cieŒkŸ.”
ƒ‰ˆ WiŸc, po chwili zstpi gniew diaba i pozabija je
wszystkie _ wyszed i pozabija wszystkie jego owce, i cae
jego bydo, i wszystko, co mia. Nawet podupad na zdrowiu.
On siŸ pokry wrzodami i siedzia na kupie popiou i skroba
swoje wrzody czerepem. Przepado wszystko, co mia. O, moi
drodzy! Tutaj to jest. Patrzcie. Co gdyby on mia wówczas
tylko intelektualn wiarŸ? Jego rozum by powiedzia, kiedy^
ƒ‰‰ Bildad i wszyscy pozostali przyszli i zaczŸli mówiø: NuŒe,
popatrz Jobie, pragnŸ, Œeby™ teraz rozwaŒy t sprawŸ. Popatrz
wiŸc. To wskazuje na to, Œe jeste™ w bŸdzie. Caa twoja
teologia jest bŸdna, Jobie, widzisz bowiem, Œe Bóg odwróci
siŸ do ciebie plecami. Przyczye™ siŸ do niedobrego ko™cioa.
Widzisz Jobie, popatrz, wszystko uoŒyo siŸ niepomy™lnie.”
ƒ‰Š Lecz Job _ gdyby to byo wszystko, co on posiada, gdyby to
byo wszystko, o czym by on by zdolny pomy™leø, jego wasny
umys by mu powiedzia _ on by rozwaŒa o tym i powiedzia:
Ja my™lŸ, Œe oni maj racjŸ. UwaŒam, Œe oni maj racjŸ.”
ƒ‰‹ Lecz (amen) _ Job mia spoeczno™ø. Odrzek: Nie
przyczyem. Bowiem ja pokadam moj wiarŸ na tej jednej
rzeczy, Œe z Nim rozmawiaem. A ja przyszedem w
przewidziany przez Niego sposób. Ja przyszedem na drodze
przelanej Krwi, a wa™nie tego On wymaga. Ja rozmawiaem z
Nim i moja dusza Œyje w Nim.” Tutaj to macie, spoeczno™ø; nie
ma niczego jak to.
ƒŠ‚ Zaniechaj swego formalnego oddawania czci i wejd› raz do
spoeczno™ci z Nim. Zaniechaj tego chodzenia do ko™cioa w
26
MÓWIONE S~OWO
niedzielŸ” i zmówienia krótkiej modlitwy kaŒdego wieczora,
zanim siŸ uoŒysz do óŒka” i wyjd› rzeczywi™cie, i wejd› do
spoeczno™ci. Moi drodzy! Ty siŸ po™pieszysz ze zmywaniem
naczy§, Œeby™ moga znowu wróciø do spoeczno™ci, do
czytania Sowa, do rozmawiania z Nim. Tego nam wa™nie
trzeba. Tego wa™nie potrzebuje dzisiaj ™wiat, przyjaciele
chrze™cijanie. Tego ci wa™nie trzeba. Tego mi wa™nie trzeba.
Tego wa™nie trzeba caemu ™wiatu _ wróciø do spoeczno™ci,
do spoeczno™ci z Nim _ poznaø Jego.
ƒŠƒ Pawe powiedzia: Uczestniczyø w Jego cierpieniach,
znoszc prze™ladowania razem z Nim.” Wy wiecie, Pawe
by^ On by czowiekiem, który cierpia z Chrystusem. A gdy
ten niewolnik wówczas zbieg^ Ja to lubiŸ. Pawe znosi tyle
prze™ladowa§ _ tak wiele rzeczy dla Chrystusa, Œe kiedy ten
niewolnik uciek, Pawe powiedzia _ napisa z powrotem do
jego pana, potem gdy ten niewolnik siŸ nawróci. On rzek:
Nie traktuj go wiŸcej jako niewolnika.” Powiedzia: Traktuj
go jako brata.” Powiedzia: JeŒeli ci jest winien cokolwiek,
przypisz to mnie. Kiedy ja przyjdŸ, zapacŸ ci to.” Widzicie? On
mia tak spoeczno™ø z Chrystusem w Jego cierpieniach, Œe on
wiedzia, co to znaczy byø wygna§cem. Czy wiecie, co to
znaczy byø wygna§cem? On wiedzia, co to znaczy uczestniczyø
w Jego cierpieniach, wiŸc on umia wspóczuø z innymi.
ƒŠ„ Dlatego wa™nie Chrystus sta siŸ czowiekiem, aby On
móg poznaø jŸczenie na skutek choroby; by On móg poznaø
smutek z powodu rozczarowania; aby On móg mieø
spoeczno™ø razem z nami, bowiem On sta siŸ uczestnikiem
tego Œycia, które my posiadamy _ rozczarowa§, smutku i
chorób, bowiem On niós nasze choroby i nasze utrapienia na
Swoim wasnym ciele. Spoeczno™ø!
ƒŠ… ZwaŒajcie teraz, szybko. Sko§czymy te rozwaŒania na
temat spoeczno™ci.”
ƒŠ† NuŒe, Job mia spoeczno™ø i co to by za cudowny czas! A
wiŸc Bóg nie móg^
ƒŠ‡ Raczej szatan nie potrafi pozbawiø Joba tej spoeczno™ci.
WiŸc potem przysza jego Œona _ ostatni ™rodek. Szatan rzek:
DostanŸ go przy pomocy jego Œony. Ja j zmuszŸ^ Dzieci
tego nie potrafiy, wiŸc ja^ utrata wszystkich jego bogactw
nie potrafia tego uczyniø, utrata jego zdrowia nie potrafia
tego uczyniø.” WiŸc, najbliŒszym czowiekowi na ziemi jest
jego Œona, wzglŸdnie powinna byø.
ƒŠˆ WiŸc on posuŒy siŸ jego Œon i przyszed tam. I ona
rzeka: Jobie, patrz, jak wygldasz.” Powiedziaa: Wydaje
siŸ, Œe niektórzy z nich maj na pewno racjŸ. Patrz, ty z
pewno™ci naleŒysz do zego ko™cioa. Ty jeste™ na pewno cay
pomylony, Jobie. Byø moŒe bye™ w bŸdzie. OtóŒ, nuŒe,
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
27
popatrz, dlaczego po prostu nie zorzeczysz Bogu, a umrzesz.
Popatrz na siebie! Mogliby™my siŸ przyczyø do lepszego
ko™cioa.”
ƒŠ‰ A on powiedzia: Ty mówisz jako gupia niewiasta.” On
wiedzia, na czym stoi; nie dziŸki jakiej™ umysowej teologii, nie
na skutek jakiej™ intelektualnej wiary. Lecz dziŸki spoeczno™ci
z Chrystusem, poprzez ofiarŸ caopaln, krew on oddawa
chwaŸ Bogu. On powiedzia: Mówisz jako gupia niewiasta.”
On rzek: Pan da, Pan wzi; niech bŸdzie bogosawione ImiŸ
Pa§skie!” Tutaj to macie. Oto czciciel w spoeczno™ci. To by
czowiek, który rzeczywi™cie rozmawia z Nim. Potem czowiek
wie, o czym mówi. Gdyby™ wzi po prostu co™ innego^
ƒŠŠ A te sprawy s dobre _ wszystkie te inne sprawy s w
porzdku; nie mam niczego przeciwko nim, lecz to cigle nie
jest ta podstawa. Nie buduj tylko na tym _ na intelektualnej
wierze. Powróø do tej podstawy Tutaj, we› to tutaj do
wewntrz, a potem Go uwielbiaj, rozmawiaj z Nim, miej
spoeczno™ø z Nim. A potem buduj na tych innych sprawach _
przyprowad› te inne sprawy na ten fundament. Lecz ty
próbujesz przynie™ø te fundamentalne prawdy na fundament,
który nie ma Œadnego znaczenia. To jest jak by™ pooŒy^
ƒŠ‹ Brat Woods tutaj, gdzie™ w budynku, on jest budowniczym.
OtóŒ, na co by siŸ zdao, gdyby on wzi stary, roztoczony przez
robaki budynek _ termity poŒary ten budynek i on jest
zbutwiay aŒ do fundamentu? I on by poszed i kupi trochŸ
najlepszych tarcic, jakie by móg zdobyø; dobrych, suchych,
wysuszonych sekwoi, poprzybija je na ten dom; poszedby tutaj
i kupi by farbŸ, która jest zalecana przez najwiŸksze pa§stwo
lakierów w^ przez najwiŸksz na ™wiecie spókŸ, produkujc
lakiery? On by powiedzia: Popatrz tutaj, kaznodziejo, ja ci
mogŸ pokazaø, Œe to jest prawdziwa, autentyczna sekwoja.”
Ja bym powiedzia: Tak, bracie Woods, to siŸ zgadza.”
ƒ‹‚ Popatrz tutaj, tutaj jest pieczŸø, zatwierdzajca, Œe to jest
najlepsza farba, któr moŒna pomalowaø dom.”
ƒ‹ƒ To siŸ zgadza, bracie Woods. Lecz twój fundament jest
zy. To musi zostaø zburzone.”
ƒ‹„ Oto, na czym to polega. Czytanie Pisma šwiŸtego jest
wa™ciwe [Brat Branham stuka w kazalnicŸ czterokrotnie _
wyd.], goszenie Ewangelii jest wa™ciwe, lecz twój fundament
jest zy. Odrzuø twoje umysowe pojmowanie tych spraw.
Przyjmij Boga do swego serca dziŸki przelanej Krwi, a potem
zacznij budowaø od tego. Twoje drewno jest dobre, jeŒeli
je masz na wa™ciwym fundamencie. Tutaj to macie. ProszŸ, nie
gniewajcie siŸ na mnie teraz. MoŒe was to trochŸ
bole™nie dotyka, lecz to jest Prawda. To wam pomoŒe.
ZwaŒajcie teraz. Powróøcie do wa™ciwego fundamentu _ do
spoeczno™ci.
28
MÓWIONE S~OWO
ƒ‹… NuŒe, jak dostaniemy siŸ do tej spoeczno™ci, bracie
Branham? Co nas doprowadzi do tej spoeczno™ci?” Przelanie
Krwi. Byo to w Edenie. Byo to znowu tutaj _ u Joba, po Edenie.
ƒ‹† Przejd›my z tym teraz do jeszcze jednego miejsca, i, albo
dwu, a potem siŸ po™pieszymy i zako§czymy.
ƒ‹‡ Suchajcie teraz uwaŒnie. Oto, jak siŸ dostaniecie do tej
spoeczno™ci. Jak to otrzymasz, bracie Branham? Jak w ogóle
wejdziesz do tej spoeczno™ci?” DziŸki przelanej Krwi.
ƒ‹ˆ Nie na skutek jakiego™ przeŒycia. O nie. Nie na skutek
jakiej™ umysowej emocji. O nie. Nie na skutek cielesnego
øwiczenia. O nie. Te rzeczy s w porzdku, dobre jak tylko
mog byø, lecz pomimo tego to nie jest fundamentaln Prawd.
Zostawcie to tutaj, po jednej stronie, aΠsi٠dostaniecie z
powrotem wprost tutaj; z powrotem tutaj, aΠprzyjdziecie do
otarza i: Wszystkie stare rzeczy przeminŸy.” Pokój, który
przewyŒsza wszelki rozum” wchodzi do ™rodka i juŒ nie moŒesz
wiŸcej nienawidziø, nie moŒesz wiŸcej zazdro™ciø, i jest tam
co™, co sprawia, Œe miujesz najgorszego wroga, jakiego miae™
kiedykolwiek. Nie wyobra›nia. Co™, co ciŸ powstrzymuje od
obmawiania ssiada, który ciŸ prze™laduje. Co™, co sprawia, Œe
ci^ Œe miujesz tych, którzy siŸ odnosz do ciebie zo™liwie.
To sprawi, Œe siŸ modlisz za tych, którzy s obojŸtni i paskudni
wobec ciebie. To jest ten fundament.
ƒ‹‰ Kiedy pieczŸtujcy anio przechodzi przez kraj, on mia
rozkaz, by PopieczŸtowaø tych, którzy wzdychaj i woaj z
powodu obrzydliwo™ci, która siŸ dzieje w mie™cie.” MówiŸ to
teraz z czci i z respektem. Nie w™ciekajcie siŸ na mnie; raczej
nie gniewajcie siŸ. Ale co, gdyby pieczŸtujcy anio przechodzi
przez nasz naród dzisiaj? Gdzie by on znalaz mŸŒów tak
gŸboko po™wiŸconych Bogu, Œe by woali dniem i noc z
powodu grzechów tego rozpadajcego siŸ narodu, z powodu
grzechów? Gdzie by on popieczŸtowa ko™ció, który po™ci i
modli siŸ, i tŸskni: Panie Jezu”? Gdzie by on znalaz takiego
czowieka?
ƒ‹Š My™my poszli za wyksztaceniem. My™my poszli za
wspaniaymi, kwiecistymi przemówieniami. Poszli™my za
ubiorami Hollywoodu i za fanatyzmem. Ko™cioy musz byø
tak wielkie. Musz byø wypluszowane. WszŸdzie musi wisieø
krucyfiks. Musz tam byø organy piszczakowe. Te rzeczy s w
porzdku. Lecz my™my dodali do tego wszystkie nasze my™li, a
opu™cili™my t prawdziw Rzecz.
ƒ‹‹ Zielono™witkowcy poszli za pocztkowym dowodem _ za
mówieniem w jŸzykach, krzyczeniem i czym™ podobnym. One
s w porzdku, lecz wy pominŸli™cie t prawdziw Rzecz. Bo
siŸ okazuje, Œe nie moŒecie miowaø Boga i nienawidziø w tym
samym czasie. Gorzka i sodka woda nie bŸd wychodziø z
tego samego ›róda.” Nie moŒecie mieø mówienia w jŸzykach i
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
29
Boskiego uzdrowienia w zborze, a mieø cigle zawi™ø,
niesnaski, zo™liwo™ø i nienawi™ø. Nie moŒecie tak postŸpowaø.
To siŸ nie zmiesza. Bóg to wycignie z tak pewno™ci jak
™wiat. Musicie wróciø z powrotem. To siŸ wa™nie wydarzyo z
ko™cioem.
„‚‚ Mówicie: Czy jeste™ przeciw mówieniu w jŸzykach? I^”
O nie. Ja jestem za tym. Jest to zgodne z BoŒym Sowem.
„‚ƒ Lecz ja widzŸ, gdzie poszed ko™ció _ za jakimi™ ta§cami
fandango, a nie powróci nigdy z powrotem, dotychczas tego
wcale nie pozna. Bowiem oni czyni te sprawy, a zo™liwo™ø i
nienawi™ø, i niesnaski mieszaj do tego samego. A olej nie
zmiesza siŸ z wod. Rozumiecie, co mam na my™li? Powróømy.
„‚„ Niech ta maa jednostka dzisiejszego poranka tutaj w
Kaplicy Branhama zadecyduje w swoich sercach, Œe wrócimy.
Wrócimy z powrotem do fundamentu. BoŒe, stwórz we mnie
wa™ciwego rodzaju ducha. Stwórz we mnie mio™ø i pokój,
który przewyŒsza wszelki rozum. I, o, Wszechmogcy BoŒe,
buduj mnie od tego stadium dalej. Kiedy widzŸ, Œe co™ dzieje siŸ
niewa™ciwie, pozwól mi wróciø z powrotem do fundamentu i
rozpoczø na nowo.” Pozrywaj te tarcice i wróø na nowo do
fundamentu. On musi byø zbudowany wa™ciwie. Bowiem, on
bŸdzie tylko^ Bowiem bez wzglŸdu na to, jak wysoki go
zbudujesz, bŸdzie to wiŸkszy upadek, kiedy upadniesz. Amen.
O, ludzie.
„‚… NuŒe, Izrael _ kiedy oni weszli do spoeczno™ci z Bogiem,
byo tylko jedno miejsce, gdzie oni mogli mieø spoeczno™ø z
Bogiem, a mianowicie w ™wityni. W ™wityni bya wa™nie
skadana przez cay czas krwawica ofiara. Ludzie^ Bóg
nigdy nie obieca, Œe siŸ spotka z lud›mi gdziekolwiek indziej
niŒ pod przelan krwi. Pomy™lcie o tym. PozwolŸ, Œeby to
teraz wsikao przez chwilŸ.
ZbliŒamy siŸ do zako§czenia.
„‚† Patrzcie! Bóg nigdy nie obieca, Œe siŸ spotka z czowiekiem
na podstawie jego zasug, na podstawie tego, jak dobrym on
jest albo jak dobr ona jest. On wcale nie obieca, Œe siŸ tam z
nimi spotka. Nie istnieje spoeczno™ø z Bogiem na podstawie
twoich wasnych zasug. Jedynie miejsce spoeczno™ci istnieje
pod przelan Krwi. Od 1. MojŒeszowej do Objawienia jest to
tylko przez Krew _ niewinny ™rodek zastŸpczy, by przykryø
winnego, skruszonego grzesznika. Tylko Krew!
„‚‡ ZwaŒajcie, teraz szybko. Izrael przychodzi do tego
budynku, oni przelali krew. A w tym budynku byo jedyne
miejsce, gdzie Bóg spotyka siŸ i mia spoeczno™ø z wierzcym.
W budynku _ wa™nie tam bya przelana krew. Codziennie
baranek umiera na otarzu. Krew wysza, a czarny dym wisia
nad ™wityni. I Bóg nie widzia grzechu, wiŸc ludzie weszli
pod krew i mieli spoeczno™ø.
30
MÓWIONE S~OWO
„‚ˆ ZwaŒajcie teraz. W 2. MojŒeszowej, okoo 19. rozdziau
znajdujemy tam, jak dzieci izraelskie rozpoczynay swoj
pielgrzymkŸ. Dajcie mi teraz przez chwilŸ wasz niepodzieln
uwagŸ, zanim zako§czymy. Bóg powiedzia MojŒeszowi _ On
powiedzia: ChcŸ, by™ poszed tam i wzi jaówkŸ, czerwon
jaówkŸ; czerwon jaówkŸ, na któr jeszcze nie woŒono
jarzma. Ja chcŸ, Œeby™ j wzi i zabi. A potem, gdy j bŸdziesz
zabija, niech kapan Eleazar stoi przy tym jako ™wiadek. A
gdy on tam bŸdzie sta, podczas gdy jaówka jest martwa, id› i
zanurz swoje palce we krwi i pokrop ni zgromadzenie, pokrop
miejsce oddawania czci, pokrop siedem razy ponad drzwiami,
ot tak. Siedem razy ponad^ przed skrzyni przymierza, to
publiczne miejsce oddawania czci. Potem we› t jaówkŸ,
pozbieraj j i spal j. I we› popió z niej i zmieszaj z drzewem
cedrowym, szkaratem i hizopem.”
„‚‰ O, szkoda, Œe nie mamy czasu, by to rozpatrzyø i zrozumieø,
co one oznaczaj: szkarat, hizop i drzewo cedrowe. Wy by™cie
stwierdzili, Œe Jezus nie umar na dzikim dereniu, jak siŸ o Nim
mówi.
„‚Š Zwróøcie uwagŸ: A potem to wszystko spal razem. I poóŒ to
na czystym miejscu, poza obozem, dla wody oczyszczenia. A
kaŒdym razem, kiedy kto™ znajdzie siŸ poza spoeczno™ci, musi
przyj™ø i daø siŸ pokropiø t wod oczyszczenia, potem moŒe
wej™ø do spoeczno™ci. A poza tym on nie moŒe wej™ø do ™rodka.”
„‚‹ ZwaŒajcie teraz, jak to jest piŸkne, zanim zako§czymy. Po
pierwsze _ czerwona jaówka, czerwony kolor co™ oznacza.
„ƒ‚ OtóŒ, czerwony oznacza dla nas niebezpiecze§stwo.” Jest
to zy znak, kiedy widzimy czerwony kolor; oznacza Stop.”
Jest to niebezpiecze§stwo.
„ƒƒ A czerwony kolor oznacza równieŒ w Biblii przykrycie.
Czerwie§ jest zado™øuczynieniem za grzechy. Czerwie§ jest
bezpieczno™ci. Przypominacie sobie, kiedy wszetecznica
Rachaba spu™cia szpiegów w dó po czerwonym powrozie do
bezpiecznego miejsca? Pod czerwonym kolorem jest zawsze
bezpiecze§stwo. NuŒe, krew jest czerwona.
„ƒ„ Przypatrzcie siŸ. Zróbcie do™wiadczenie naukowe. We›cie
co™ czerwonego, kawaek czerwonej materii albo kawaek
czerwonego materiau, celofanu, i spójrzcie przeze§ na co™
czerwonego, i czerwony kolor przez czerwony wyglda biay.
Spróbujcie to. We›cie co™ czerwonego i popatrzcie na to przez
czerwone, wyglda to biae.
„ƒ… OtóŒ, my na skutek zego postŸpowania jeste™my czerwoni.
Choøby wasze grzechy byy jako szkarat,” czerwone. Przez
przelan Krew Pana Jezusa _ Bóg patrzy poprzez ni,
czerwone przez czerwone wyglda biao. Oni bŸd biali jak
™nieg.” Rozumiecie? Nie przez wasze co™ innego,” lecz przez
Krew, to jedyne miejsce, gdzie On moŒe mieø spoeczno™ø. Na
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
31
zewntrz Tego _ twoja wasna sprawiedliwo™ø _ On nie bŸdzie
na to wcale patrzy. Twoje dobre uczynki _ On ich nigdy nie
uzna, dopóki nie przyjdziesz pod Krew; potem On widzi ciebie
jako Swego Wasnego umiowanego syna albo Swoj córkŸ.
Czerwone przez czerwone wyglda biao.
„ƒ† Bez wzglŸdu na to, co uczynie™, przyjacielu grzeszniku.
Gdy Bóg patrzy, widzi, Œe wyznajesz swoje grzechy jako ze, a
Bóg patrzy przez Krew Pana Jezusa, On widzi ciŸ biaego jak
™nieg. NiezaleŒnie od tego, co uczynie™, On patrzy na ciebie
przez Krew Chrystusa. Jeste™ odkupionym; kim™ kosztownym.
Bóg ciŸ nigdy wiŸcej nie potŸpi. On ciŸ nie moŒe potŸpiø.
„ƒ‡ Kiedy Bóg stworzy pierwszego czowieka, On stworzy
niebiosa i ziemiŸ, a kiedy Bóg sta wówczas u tego pierwotnego
stworzenia i spoglda na nie, On nie patrzy na nie, Œeby je
sdziø. On spoglda na nie i mówi: Jak ono jest dobre!” On
je podziwia. O, moi drodzy! Czy to pojmujecie? On spoglda i
widzia, jak ono byo dobre. Wszystko byo doskonae, drzewa i
wszystko inne. MŸŒczyzna, kobieta, wszystko byo doskonae.
On powiedzia: Jest to bardzo dobre.”
Lecz szatan to nastŸpnie wypaczy.
„ƒˆ Lecz je™li Bóg nie móg potŸpiø Swego pierwszego
stworzenia, o ile wiŸcej jest dla Niego niemoŒliwe potŸpiø
Swoje drugie stworzenie, skoro jeste™ stworzonym na nowo w
Jezusie Chrystusie!
„ƒ‰ Ty tego nie moŒesz uczyniø sam. Bez wzglŸdu na to, ile by™
chcia, ty tego nie moŒesz uczyniø. Jest to BoŒy dar. Nikt nie
moŒe przyj™ø do Mnie, je™li by go nie pocign Mój Ojciec. A
kaŒdy, kto przyjdzie, temu dam ywot wieczny i wzbudzŸ go w
ostatecznym dniu.”
„ƒŠ A je™li Bóg zrodzi ciŸ na nowo przez Ducha šwiŸtego, On
moŒe tylko patrzeø na ciebie jako na doskonae dzieo,
poniewaŒ On je uczyni Sam. Chwaa! [Brat Branham klasn
jeden raz w swoje donie _ wyd.] Amen. Amen. On ciŸ nie moŒe
potŸpiø, poniewaŒ jeste™ dzieem Jego rk. Amen. O, moi
drodzy! Chciabym krzyczeø jak metodysta. Pomy™l o tym.
Jeste™ dzieem BoŒych rk. On to uczyni przez co? DziŸki
suwerennej asce. Nie dlatego, Œe skakae™, nie dlatego, Œe
chodzie™ do ko™cioa, nie dlatego, Œe odwrócie™ now stronicŸ!
Lecz dlatego, Œe Bóg dziŸki Swemu miosierdziu wprowadzi
ciŸ do Chrystusa i do spoeczno™ci, i patrzy na ciebie jako na
Swoje wasne doskonae dzieo. Czemu? Ja go wprowadziem,
Ja go przedstawiem poprzez Krew, a w Moim dziele nie ma
niczego zego” powiedzia On. Ty jeste™ dzieem BoŒych rk.
„ƒ‹ NuŒe, chwileczkŸ teraz. OtóŒ, jak oni obecnie przyszli? Oni
podchodzili, a je™li uczynili co™ zego^ Te wody oczyszczenia
musiay byø przechowywane na czystym miejscu. O, szkoda, Œe
nie moŒemy siŸ tym zajmowaø przez chwilŸ _ czyste miejsce.”
32
MÓWIONE S~OWO
„„‚ Wodami oczyszczenia jest Sowo. Pawe powiedzia tutaj w
li™cie do Efezów: Albowiem on obmy nas wod Sowa.”
Widzicie, wody oczyszczenia, Sowo! Goszenie Sowa
oczyszcza ciŸ. Suchasz Sowa i mówisz: Jestem w bŸdzie,
raczej tego zaniecham. BawiŸ siŸ na ko™ció. Raczej tego
zaniecham.” Rozumiecie? To s wody oczyszczenia.
„„ƒ A powinne byø przechowywane na czystym miejscu.” Nie
jaki™ kaznodzieja, palcy papierosy. O nie. Nie jaki™
kaznodzieja, który je›dzi po kraju, wóczy siŸ z innymi
kobietami i tym podobne rzeczy. Nie jaki™ ko™ció, który
praktykuje woln mio™ø i wszystkie te bezboŒne sprawy i
chodzi na mecze base-ballu i urzdza wielkie zabawy i ta§ce
towarzyskie w ko™ciele. Ono musi byø przechowywane _
Sowo BoŒe, ono ma byø przechowywane na czystym miejscu.
Amen. Czyste miejsce _ mianowicie, kiedy przewrotny
czowiek przechodzi wokoo, on moŒe wej™ø do czystego
miejsca i zostaø pokropiony wodami oczyszczenia.
„„„ Zatem, co to jest, kiedy on naucza Sowa, otóŒ, czy to
wa™ciwe wody?
„„… OtóŒ, jeŒeli jeste™ pokropiony z wod, oni powiedz:
Chod›, przycz siŸ do tego ko™cioa, to jest fajny ko™ció.
Powiniene™ wpisaø swoje nazwisko do tej ksiŒki. O, my To
mamy! Chwaa Bogu, my To mamy!” To s te ze wody.
„„† Ta wa™ciwa woda oczyszczenia _ co to byo? Ona mówia
o niewinnym zastŸpcy, który umar za winnego grzesznika.
„„‡ Czerwona jaówka umara, by to przedobraz Chrystusa. I
przypomnijcie sobie: nigdy nie byo jarzmo na jej szyi.”
Chrystus nie by ujarzmiony przez jak™ organizacjŸ. On siŸ z
nimi wcale nie zadawa. On nie by ujarzmiony niczym z tych
rzeczy. Gdyby™my mieli trochŸ czasu, rozpatrzyliby™my to.
Dobrze.
„„ˆ Lecz sporzdzano wodŸ oczyszczenia. Rozumiecie, ona siŸ
nie chlubi ko™cioem, denominacj. To z tym nie ma nic
wspólnego. Ona bŸdzie mówiø tylko o zmarym zastŸpcy, Który
umar zamiast ciebie. Nie my ludzie,” nie nasz wielki
ko™ció,” nie nasza organizacja.” Lecz co to byo? Niewinny
zastŸpca, Który umar na naszym miejscu, a by to Pan Jezus
Chrystus. Zatem, kiedy jest nam podawane Sowo, wtedy te
wody oczyszczenia zostaj wylane na czowieka.
ZwaŒajcie teraz, szybko, zanim zako§czymy.
„„‰ Teraz nastŸpna sprawa. Ta Krew tego niewinnego zastŸpcy
zostaa uderzona siedmiokrotnie, ot tak, jako publiczne
™wiadectwo. Siedem jest doskona BoŒ liczb. Siedem
wieków ko™cioa^ Ostatnich siedem wieków ko™cioa, ko™ció
filadelfijski, ko™ció laodycejski, i ko™ció^ KaŒdy wiek
ko™cioa musi przyj™ø przez t sam przelan Krew.
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
33
„„Š OtóŒ, ten czowiek przyszed. On siedzi w zgromadzeniu.
On sucha Sowa. ZwaŒajcie teraz. On pragnie spoeczno™ci.
On nie moŒe wej™ø do^
„„‹ Budynek, ten budynek jest jedynym miejscem spoeczno™ci.
Jedyne miejsce, gdzie oni mogli przyj™ø, aby mieø spoeczno™ø z
Bogiem, byo w tym budynku, bowiem Bóg spotyka siŸ z nimi
tylko tam. ZwaŒajcie teraz uwaŒnie. Jaki to przedobraz
Chrystusa!
„…‚ Dzisiaj _ Bóg nie obieca mieø spoeczno™ø poprzez
metodystów, przez baptystów, przez zielono™witkowców. On
obieca mieø spoeczno™ø w Jezusie Chrystusie. Oto, gdzie
macie wasz spoeczno™ø.
„…ƒ MoŒecie mieø spoeczno™ø z lud›mi waszego rodzaju _
przyczyø siŸ. MoŒecie i™ø dalej, przyczyø siŸ do ~osi
Ameryka§skich,” do ~osi,” albo do Dziwnych Facetów” _
do tych klubów. One s w porzdku. One s dobre. Lecz nie o
tym mówiŸ dzisiejszego do poudnia.
„…„ Ja mówiŸ o spoeczno™ci z Chrystusem, z Tym Wiecznym!
„…… NuŒe, zatem, kiedy Krew zostaa pokropiona, te wody _
obmycie wod Sowa” _ wyszo Sowo.
„…† Wy mówicie: OtóŒ, popatrz, ja siŸ przyczyem do
ko™cioa. Ja to uczyniem, lecz w rzeczywisto™ci nie miaem
tego przeŒycia. Co to jest?” Jest to woda oczyszczenia. OtóŒ,
my™laem, Œe jestem w porzdku, jeŒeli siŸ przyczyem do
ko™cioa matki.” O to nie chodzi, bracie. O nie. Kto™ umar za
ciebie, by to Jezus Chrystus. Ty Go musisz przyjø. Potem
przyjmujesz To.
„…‡ Potem, nastŸpna rzecz, zaczynasz szukaø spoeczno™ci.
Chodzisz tutaj. OtóŒ, bracie Branham, gdzie mogŸ mieø
spoeczno™ø?” W Chrystusie, w ™wityni, w tym przybytku,
gdzie On przebywa. Jak to mam uczyniø?” Najpierw podejd›
do drzwi. Usyszae™ Sowo, wtedy podszede™ do drzwi.
Otrzymae™ umysow wiarŸ; mówisz: Tak, suchaem Sowa.
Ja Mu wierzŸ.”
„…ˆ OtóŒ, zanim moŒesz wstpiø to tego miejsca, to tam wisi
zasona Krwi dla oczyszczenia. I ty musisz uznaø t Krew za
niewinny ™rodek zastŸpczy. Na skutek goszenia Sowa zostaa
zerwana ta zasona Krwi. Ty tam widzisz, Œe Kto™ umar
zamiast ciebie. I ty porzucasz wszystek twój ziemski majtek,
wszystkie twoje my™li o ™wieckich uciechach, wszelkie twoje
ta§czenie, twój niemoralny sposób Œycia i wszystkie te sprawy,
które sam w sobie wymy™lie™. Mianowicie, Œe chodzisz do
ko™cioa, i twoje nowe zasady, twoich dziesiŸø przykaza§,
twoje nie-spoŒywanie” miŸsa i wszystkie te sprawy, ty to
odkadasz na bok.
34
MÓWIONE S~OWO
„…‰ Zanurz siŸ cay w tej Krwi i powiedz: Panie, obmyj mnie i
oczy™ø mnie.” Potem Duch šwiŸty wewntrz tej komórki Krwi,
gdzie jest ta spoeczno™ø, cignie ciŸ przez Krew oczyszczenia
do Pana Jezusa _ przez Ducha šwiŸtego. Potem znajdujesz siŸ
w spoeczno™ci. Stare rzeczy przeminŸy. Wtedy jeste™ w
spoeczno™ci dziŸki Duchowi šwiŸtemu, który ciŸ cignie do
pokrewie§stwa z Bogiem. A potem jest tylko^
„…Š Tutaj to macie. Jest tylko jedno miejsce spotkania, gdzie
kaŒdy czowiek moŒe siŸ zawsze spotykaø i oddawaø Bogu
chwaŸ dzisiaj w prawdziwej spoeczno™ci, a ono jest w Jezusie
Chrystusie.
„…‹ Czy to zrozumiewasz, zborze? Ja juŒ przeduŒam dzisiaj do
poudnia. Nie my™laem, nie miaem zamiaru byø tu tak dugo.
Lecz ja _ ja mam nadziejŸ, Œe zrozumiewacie to, co wam
próbowaem przedstawiø.
„†‚ Zatem, bez wzglŸdu na to jaki fundament^ MoŒe
jeste™cie bardzo dobrzy. MoŒe naleŒycie do wspaniaego
ko™cioa. To jest wszystko dobre. Nie mam nic przeciw temu.
Lecz czy doszli™cie juŒ kiedykolwiek do tego, by mieø
spoeczno™ø z Nim? Przychodzicie, a jest tylko jeden sposób,
jak to osigniecie, mianowicie poprzez Krew Jego cierpienia.
„†ƒ Potem gdzie™ przyjdziesz i suchasz Sowa i mówisz: Tak,
Jezus umar zamiast mnie. Ja w to wierzŸ. Ja muszŸ teraz
zostaø oczyszczony z wszelkiego zego usposobienia i z
wszystkich tych rzeczy, które mnie cigle obarczaj. Zatem,
Panie, we› mnie poprzez Krew. Oto jestem.”
„†„ A po pewnej chwili sodki pokój, który przewyŒsza wszelki
rozum, wejdzie do serca czowieka. Potem spojrzysz Tam do
góry i moŒesz powiedzieø: Teraz ŒyjŸ w spoeczno™ci.
Gdziekolwiek idŸ, cokolwiek czyniŸ, jestem w tej cudownej
spoeczno™ci: Pokój, który przewyŒsza wszelki rozum.’ Duch
šwiŸty Œyje we mnie. yjŸ kaŒdy dzie§^”
„†… JeŒeli przyjdzie ™mierø, co mi ona moŒe uczyniø? Nie moŒe
mi zaszkodziø!” Twoja dusza tŸskni po czym™ Tam. Codziennie
Tego wygldasz i patrzysz, gdzie To jest. Twój stary przybytek
tutaj boleje i wzdycha, i kwili, i, o moi drodzy, kiedy te
niezno™ne bole™ci porodowe przychodz na§. To siŸ zgadza. Co
to oznacza? Ta stara brya gliny zniknie pewnego dnia. Lecz w
tej bryle gliny znajduje siŸ co™, co próbuje wyj™ø, próbuje
wydostaø siŸ na wolno™ø. O, co to jest? Jest to ten ptaszek,
nazywany dusz. A jest jedyny sposób, w jaki on moŒe siŸ
wydostaø na wolno™ø: pewnego poranka ta glina siŸ rozpadnie i
my wypadniemy, i podniesiemy siŸ i na zawsze zajmiemy w
posiadanie wiecznie trwajc nagrodŸ, kiedy ta dusza pójdzie z
obu wycigniŸtymi ramionami, aby siŸ spotkaø tam po drugiej
stronie ze swym Umiowanym. Jedyn rzecz, która was tutaj
powstrzymuje jest ta stara, zniszczona brya gliny.
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
35
„†† Bóg moŒe gosiø EwangeliŸ dzisiaj tylko w jeden sposób _
poprzez t bryŸ gliny i wa™nie dlatego On zachowywuje ciebie
tutaj. I wa™nie dlatego wy, chorzy ludzie, macie prawo przyj™ø
do Chrystusa. Powiedzcie: Panie Jezu, jeŒeli mnie Ty teraz
uzdrowisz, ja pójdŸ. Ja moŒe nie jestem kaznodziej, ale ja
bŸdŸ o Tym mówi. UczyniŸ wszystko, na co mnie staø. Ty
jeste™ Winnym Krzewem; ja jestem jedn z latoro™li.” NuŒe,
Winny Krzew nie przynosi owoców. Latoro™le przynosz
owoce. Nie Winny Krzew, latoro™l! Winny Krzew tylko wkada
do niej energiŸ. Ewangelia moŒe byø goszona przez Chrystusa
wtedy, je™li ty otworzysz samego siebie i staniesz siŸ latoro™l,
która bŸdzie przynosiø owoce. Inni mog ogldaø Chrystusa w
tobie, dziŸki twemu ™wiadectwu, dziŸki twemu Œyciu i
sposobowi twego Œycia. On jest t energi, lecz ty jeste™ tym
pokazanym obrazem. Ty jeste™ chodzc Bibli.
„†‡ Niech ci Bóg bogosawi, przyjacielu. Ufam, Œe we›miesz te
nieuszeregowane sowa tego poranka, poniewaΠja osabem w
moim ciele, i tak dalej, i przyjmiesz je do swego serca, i
u™wiadomisz sobie, Œe ja je przyniosem z mego serca. Zatem,
wejd› na ten fundament _ z powrotem do spoeczno™ci z
Chrystusem, potem nie bŸdziesz musia nigdy biegaø z miejsca
na miejsce, i tam na drug stronŸ i naokoo. Jeste™ w
ustawicznej spoeczno™ci z Nim, przez cay czas.
„†ˆ Skonimy nasze gowy na chwilŸ. Siostro pianistko, czy by™
podesza tutaj. KaŒda gowa niech jest pochylona.
„†‰ Podczas gdy o tym rozmy™lamy, pragnŸ, aby to teraz kaŒdy
z was wzi gŸboko do swego serca. Czy rzeczywi™cie mam _
czy jestem rzeczywi™cie tam, gdzie powinienem byø? Czy mam
rzeczywi™cie pokój, który przewyŒsza wszelki rozum”? Czy
mam rzeczywi™cie t spoeczno™ø z Chrystusem, któr
naprawdŸ potrzebujŸ? Czy rozmawiam z Nim? Czy moje serce
ponie do tej rozmowy kaŒdy dzie§? Kiedy zaprzepaszczŸ mój
krótki czas na modlitwŸ, czy moje serce tŸskni, by siŸ dostaø ku
Niemu? JeŒeli twój stan nie jest taki, przyjacielu, przyjd›
dzisiaj. Czy nie przyjdziesz? Ty _ jedyn rzecz, któr bŸdziesz
musia uczyniø jest po prostu przyjø Jego.
„†Š Chrystus powiedzia w Swoim Sowie: Kto sucha Moich
Sów,” to znaczy tego, co byo goszone dzisiaj do poudnia, i
wierzy w Tego, który Mnie posa,” (nie w twoim umy™le), w
twoim sercu, wierzy w Tego, który Mnie posa, ma ywot
Wieczny,” zaraz potem, skoro tylko uwierzy, nie pójdzie na
sd, lecz przeszed ze ™mierci do ycia.”
„†‹ Nasz Niebia§ski Ojcze, kiedy zbliŒamy siŸ do zako§czenia
tego Poselstwa o spoeczno™ci,” dziŸkujemy Tobie, poniewaŒ
moŒemy siedzieø w Niebia§skich miejscach w Chrystusie
Jezusie i mieø spoeczno™ø koo Sowa, podczas gdy Duch
šwiŸty podaje Je nam tak mile i sodko, wzmacnia nasze sabe
istoty i czyni nas Swoim dzieem. DziŸkujemy Ci za to, Panie.
36
MÓWIONE S~OWO
„‡‚ Niebia§ski Ojcze, czy uczynie™ kogo™ dzisiaj gdziekolwiek
tam nowym stworzeniem? Podczas gdy Sowo wyszo, czy oni
przyszli do wody oczyszczenia? Oni wstŸpuj teraz do tej Krwi,
bowiem odczuwaj, Œe Co™ cignie ich w ich sercach. Czy
uczynie™ kogo™ nowym stworzeniem dzisiaj do poudnia,
Ojcze? Tylko Ty moŒesz to uczyniø. JeŒeli tak uczynie™, Ojcze,
niechby to teraz rozpoznali.
„‡ƒ A kiedy mamy skonione nasze gowy i kto™ odczuwa, Œe
Bóg mówi do ciebie, i ty siŸ pragniesz staø Jego sug, nie jest
potrzebne, Œeby™ czyni cokolwiek w tym ™wiecie.
„‡„ Niechaj teraz nikt nie patrzy, prócz samego Chrystusa i
mnie. Ty nie podnosisz swej rŸki do brata Branhama.
Podnosisz j do Jezusa Chrystusa, mówic: Panie, ja
naprawdŸ wierzŸ.”
„‡… Niech ci Bóg bogosawi, bracie. Kto™ inny podnosi swoj
rŸkŸ i mówi: Ja _ ja^” Niech ci Bóg bogosawi, bracie.
Kto™ inny podnosi swoj rŸkŸ i mówi: Ja wierzŸ teraz, na
podstawie przelanej Krwi.” Niech ci Bóg bogosawi, panie.
Niech ci Bóg bogosawi, mój bracie. Niech ci Bóg bogosawi,
mój bracie. Niech ci Bóg bogosawi, moja siostro. Niech ci Bóg
bogosawi, mój bracie tam w tyle. Na podstawie przelanej
Krwi, BoŒe, tutaj jest moja rŸka. Od tej godziny na przyszo™ø,
Panie, wierzŸ, Œe co™ wydarzyo siŸ w moim sercu tego
poranka, co mi dao nowy pocztek. Wa™nie teraz, ja temu
wierzŸ. Co™ siŸ urzeczywistnio _ mam pokój w moim sercu.”
„‡† Co tego dokonao wedug Jego sów? Nikt tego nie moŒe
uczyniø, je™li go nie pocignie Ojciec. A wszyscy, którzy Go
przyjm, maj ywot Wieczny, wa™nie wtedy. Wa™nie w tej
chwili, kiedy podniesiesz swoj rŸkŸ; Bóg to widzi.
„‡‡ Czy jest jeszcze kto™, zanim siŸ bŸdziemy modliø? Niech ci
Bóg bogosawi, pani. Ja ciŸ widzŸ. Niech ci Bóg bogosawi,
bracie. Ja ciŸ widzŸ. Niech ci Bóg bogosawi, bracie.
„‡ˆ Przychodzicie na podstawie czego? Na podstawie: Bowiem
ja chcŸ chodziø do ko™cioa, bowiem ja chcŸ odwróciø now
stronicŸ w moim Œyciu”? Nie. Dlatego, Œe Co™ mówio do mnie
dzisiaj do poudnia i ja odczuwam, Œe znajdujŸ siŸ teraz w tej
komórce Krwi. Co™ siŸ ze mn wydarzyo. Ja naprawdŸ wierzŸ
inaczej dzisiaj do poudnia, niΠwierzyem kiedykolwiek w
moim Œyciu. Wa™nie teraz wierzŸ, Œe siŸ staem synem lub
córk BoŒ. I ja podnoszŸ moj rŸkŸ do Ciebie, BoŒe, (nie do
brata Branhama), lecz do Ciebie, BoŒe, Œe CiŸ teraz przyjmujŸ
jako mego wasnego, osobistego Zbawiciela. Co™ mi mówi w
moim sercu, Œe Ty jeste™ moim Zbawicielem. I ja CiŸ teraz
przyjmujŸ do mego serca. I od dzisiejszego dnia bŸdŸ inn
kobiet lub innym mŸŒczyzn. Ja to po prostu wiem.”
„‡‰ Niech ci Bóg bogosawi, siostro. Czy by by jeszcze kto™?
Kilka tuzinów rk podnioso siŸ jeszcze, wa™nie tutaj w tej
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
37
maej grupie ludzi, liczcej parŸ setek ludzi lub wiŸcej. Czy by™
podniós swoj rŸkŸ i powiedzia: Ja to przyjmujŸ”? Ty tego
nie potrafisz, jeŒeli ci tego nie powie Bóg, bowiem ty by™ czyni
co™ niedobrego. Lecz ludzie, którzy wa™nie podnie™li swoje
rŸce przed kilku minutami, ocieraj swoje oczy.
„‡Š Co siŸ stao? Wasne Sowo Boga tak mówi. Kto sucha
Moich Sów” _ to bye™ ty _ i wierzy w Tego, który Mnie
posa.” Jak to moŒesz uczyniø, jeŒeli On nie objawi ci Samego
Siebie? A dlatego, Œe On to uczyni i ty podniose™ swoj rŸkŸ,
Bóg mówi: On posiada ywot Wieczny i nie pójdzie na sd,
lecz przeszed ze ™mierci do ycia,” nigdy nie stanie przed
tronem sdu. Ty juŒ zostae™ osdzony. Bóg ciŸ osdzi,
wcign ciŸ do ™rodka. Ty to przyje™, przyjmujesz Chrystusa
za swego Zbawiciela. A dzisiaj _ ty jeste™ teraz zbawiony
dlatego, Œe uwierzye™ w Niego.
„‡‹ Czy jest jeszcze kto™, zanim siŸ bŸdziemy modliø? W
porzdku. Podczas gdy pochylamy nasze gowy w cicho™ci.
„ˆ‚ Zatem, Niebia§ski Ojcze, ja nie wiem, co by moŒna jeszcze
uczyniø. Ja prosiem, Œeby to Sowo wyszo i Œeby znalazo
Swoje miejsce zakotwiczenia. Wielu, wielu podnioso dzisiaj
swoje rŸce. Oni wierz Tobie. I oni teraz prosz, Panie, o askŸ i
o przebaczenie. A oni u™wiadomili to sobie wa™nie w tej
chwili, kiedy Ty mówie™ do nich. Oni poznali, Œe Ty dae™ co™
do ich serc; co™, nie co™ emocjonalnego, lecz byo to co™, co siŸ
palio tam wewntrz. A oni to przyjŸli.
„ˆƒ A Ty powiedziae™: Dlatego, Œe to uczynili, Ty ich
przyje™.” WiŸc oni s teraz zbawieni na podstawie Twego
Sowa. KaŒdy, kto temu wierzy z caego swego serca, ma zaraz
teraz ywot Wieczny wedug niezawodnego Sowa Pana Jezusa
Chrystusa. My Ci za to dziŸkujemy.
„ˆ„ Modlimy siŸ teraz, Œeby™ im Ty da dugie Œycie. Uczy§ ich
Twoimi sugami, Panie, i przyjmij ich w Umiowanym. Niechby
zostali teraz napenieni Duchem šwiŸtym, kaŒdy jeden z nich,
zapieczŸtowani do Królestwa BoŒego aŒ do Dnia Odkupienia.
Teraz, kiedy mamy pochylone nasze gowy.
„ˆ… Wy, którzy podnie™li™cie swoje rŸce, czy by™cie powstali,
tylko na chwilŸ? Powsta§cie, proszŸ, na swoje nogi _ kaŒdy,
kto podniós swoj rŸkŸ. Niech ci Bóg bogosawi. Tylko
powsta§. To jest wa™ciwe. KaŒdy, kto podniós swoj rŸkŸ,
niech po prostu powstanie na swoje nogi. Pozosta§cie, proszŸ,
staø kilka chwil, je™li chcecie _ wszyscy, którzy podnie™li™cie
swoj rŸkŸ. W porzdku, pozosta§cie po prostu staø.
Teraz niech suchacze podnios swoje gowy.
„ˆ† Ci s waszymi wspóobywatelami Królestwa. Rozejrzyjcie
siŸ wokoo, kim s ci, którzy przyjŸli Chrystusa. U™ci™nijcie im
38
MÓWIONE S~OWO
rŸkŸ, czy chcecie? Kto™, kto stoi obok nich, niech wycignie
swoj rŸkŸ i u™ci™nie ich rŸkŸ, i niech powie: Niech ci Bóg
bogosawi, mój bracie,” kaŒdemu poszczególnemu.
„ˆ‡ Ty teraz skadasz publicznie ™wiadectwo, przyjacielu.
Jezus powiedzia: Kto Mnie wyzna przed lud›mi, Ja go
wyznam przed Ojcem i ™wiŸtymi anioami.” Wa™nie teraz
nie™miertelne Œycie przebywa w tobie. Jeste™my wdziŸczni za
ciebie. Niech ci Bóg bogosawi, niech ci da dugie Œycie i
najwiŸksze BoŒe bogosawie§stwo. Oby™ zawsze pamiŸta o tej
cudownej spoeczno™ci w twoim sercu, przez Jezusa Chrystusa.
Niech ci teraz Bóg bogosawi!
MoŒecie usi™ø.
„ˆˆ NuŒe, jeŒeli wam wa™ciwie cytowaem miejsce Pisma,
suchajcie tego, co Bóg powiedzia tutaj w Swoim Sowie. [Brat
Branham przerywa i przewraca stronice w swej Biblii _ wyd.]
Suchajcie, co Jezus powiedzia tutaj. Kto sucha Moich
Sów,” to znaczy Ewangelii, która jest goszona, i wierzy” w
swoim sercu w Tego, który Mnie posa, ma” _ to jest czas
tera›niejszy, wa™nie teraz ywot Wieczny,” który nie moŒe
umrzeø. A poprawne^ OtóŒ, moŒe nie znacie jŸzyka
greckiego. Lecz poprawne greckie tumaczenie ma Zoe, to
znaczy Wasne ycie Boga.” Ma Zoe i nie pójdzie na sd,
lecz przeszed ze ™mierci do ycia.”
„ˆ‰ To wa™nie dzieje siŸ potem, je™li teraz umrzesz. Zgodnie ze
Sowem BoŒym ty przestajesz istnieø, a ludzie mog ciŸ ogldaø
w Jego Obecno™ci. I ty tam Œyjesz. MoŒesz spojrzeø wstecz. Jeste™
w^ Nie jeste™ wiŸcej w tym ™wiecie. Znajdujesz siŸ w innym
™wiecie. I co potem czynisz? Jeste™ podobny do tych dusz pod
otarzem, mówicych: Panie, jak dugo to jeszcze bŸdzie?”
Rozumiesz? Nigdy nie bŸdziesz anioem. Ty nie bye™ stworzony
jako anio. Wy zostali™cie stworzeni jako mŸŒczy›ni i kobiety,
wiŸc tŸsknicie, by przyj™ø z powrotem. Bowiem kiedy dostaniecie
siŸ tutaj do góry, wtedy moŒecie widzieø i mówicie: O,
rozumiem, o co tutaj chodzi. Ja wiem, dlaczego tam musiaem
umrzeø. Wiem, dlaczego siŸ to stao. Nie jestem^”
„ˆŠ Ty nie umierasz. Jezus powiedzia: Kto sucha Moich Sów
i wierzy w Tego, który Mnie posa, ma ywot Wieczny.” Ty nie
moŒesz umrzeø. Ty nie moŒesz umrzeø. Ty tylko^ Ty
umierasz dla tej ™miertelnej czŸ™ci. Lecz ty Œyjesz tutaj, twój
duch jest wa™nie tutaj z Chrystusem.
„ˆ‹ Potem mówisz: Panie, jak dugo to potrwa?” Bowiem ty
nie zostae™ stworzony w tym celu, by byø tam. Ty nie zostae™
tak stworzony, bowiem jeste™ ludzk istot. I ty tŸsknisz, by
powróciø do tego ciaa _ znowu doskonay.
„‰‚ A On powiedzia: Jeszcze tylko ma chwilŸ, dopóki wasi
wspósudzy nie ucierpi podobnie, jak cierpieli wówczas
mŸczennicy.” Potem powrócicie, zstpicie w dó^
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
39
„‰ƒ Potem, gdy wyjdziecie z tego ciaa, z kosmicznego ™wiata i
zwizków organicznych i z tego, z czego jeste™cie stworzeni, i
wejdziecie do czwartego wymiaru; a z niego do pitego
wymiaru, a potem do szóstego wymiaru. Potem, Bóg jest w
siódmym. Wy znajdujecie siŸ zaraz pod Jego otarzem.
„‰„ Potem, gdy Bóg pu™ci twego ducha wolno, co on natrafi?
Wychodzi z szóstego wymiaru do pitego _ kosmicznego
™wiata; wychodzisz z ™wiata do zwizków organicznych; ze
zwizków organicznych do zmysów. I tutaj jeste™, ponownie
na ziemi jako cakiem nowa osoba; nie stary i zaamany, by juŒ
nigdy nie byø chorym. Twoje wosy juŒ nie posiwiej. Nigdy juŒ
nie pokryjesz si٠zmarszczkami. Nigdy juΠnie odejdziesz.
Nigdy juŒ nie umrzesz. Nigdy juŒ nie bŸdziesz godny. Nigdy
juŒ nie bŸdziesz mia zmartwie§. BŸdziesz siŸ przechadza ze
swymi umiowanymi, u™ci™niesz im rŸce i bŸdziesz jad, pi,
budowa domy i mieszka w nich, i Œy na zawsze i na zawsze w
Obecno™ci Pana Jezusa. Oto, co otrzymae™ dzisiaj do poudnia
dlatego, Œe syszae™ Sowo BoŒe.
„‰… Czy to nie jest proste? Kaznodzieje robi to tak bardzo
skomplikowane _ ty musisz przyj™ø i przyjø prohibicjŸ, i
wszystkie inne sprawy. Tak nie jest. Biblia mówi: Jest to tak
jasne, Œe nawet gupi nie zbdzi.” Po prostu To przyjmujesz,
wierzysz w To i co™ dzieje siŸ tutaj. Potem Bóg wchodzi do
wewntrz ze Swym Duchem do tego maego, pustego miejsca
tam w sercu _ do tej duszy. Ty teraz wierzysz Sowu BoŒemu i
posiadasz ywot Wieczny.
„‰† OtóŒ, jeŒeli jeszcze nie zostae™ ochrzczony w wodzie,
potrzebujesz zostaø ochrzczony na odpuszczenie z twoich
grzechów. A potem _ Bóg obieca, Œe ci da Ducha šwiŸtego,
wa™nie w tej chwili, kiedy zostajesz ochrzczony. On to moŒe
uczyniø zaraz teraz, nawet bez tego, Œeby™ zosta ochrzczony.
„‰‡ Potem do twego serca wchodzi pokój i tym podobnie.
Wtedy ty rozpoczynasz. Potem moŒesz naprawdŸ krzyczeø tak,
jak powinien krzyczeø chrze™cijanin. NastŸpnie przychodzi
mówienie w jŸzykach. A potem dary Ducha šwiŸtego
zaczynaj siŸ manifestowaø na fundamencie czystego serca, na
prawdziwym fundamencie. Obserwuj, co siŸ potem dzieje.
Potem to jest rzeczywisty Duch šwiŸty.
„‰ˆ Lecz je™li tylko natrafisz na jak™ niewielk emocjŸ, to nie
bŸdzie nigdy dziaaø. Zaraz z tego wyjdziesz z powrotem i
odczuwasz wstrŸt.
„‰‰ Obserwujcie teraz wasze serca, jak bardzo bŸdziecie pragnø
czytania Biblii. Jak chcecie odej™ø na samotno™ø, Œeby
rozmawiaø z Nim i powiedzieø: O, Ojcze! O, ja CiŸ po prostu
miujŸ!” To jest ta spoeczno™ø. Rozumiecie? Tego wa™nie
potrzebujemy. Czy tak nie my™licie, przyjaciele? [Zgromadzenie
mówi: Amen” _ wyd.] Niech was Bóg bogosawi.
40
MÓWIONE S~OWO
„‰Š OtóŒ, jest tutaj kilku chorych ludzi z pro™b o modlitwŸ. A
my nie rozdali™my kart, czy czego™ takiego, by przyprowadziø
ludzi, by ich ustawiø do kolejki. WiŸc ja was poproszŸ^
My™lŸ, Œe widzŸ, jak tutaj wprowadzaj pewnego czowieka,
wa™nie teraz, i sadowi go tutaj. By tam pewien czowiek^
Siedziaem tam miŸdzy dwoma braømi dzisiejszego poranka. A
zatem, siedziaem tam i wiedziaem, Œe obaj potrzebuj
uzdrowienia. Potem, zupenie w tyle zobaczyem wchodzcego
kogo™ innego, o którym wiedziaem, Œe jest bardzo chory.
„‰‹ OtóŒ, jeŒeli wierzycie, Œe jestem Jego sug^ Spójrzcie
teraz. Co to jest?
„Š‚ W ogrodzie Eden spoeczno™ø miŸdzy Bogiem i Jego
arcydzieem, Jego ludzk istot, bya doskonaa. Bóg by zaraz
obok, obserwujc Adama.
„Šƒ NuŒe, potem gdy Krew Jezusa Chrystusa oczy™cia nas od
grzechu, czym jest znowu Bóg? Wprost tutaj w spoeczno™ci na
nowo. On jest tutaj. My mamy spoeczno™ø. To wa™nie On,
którego odczuwasz w Swoim sercu. To wa™nie On, który
sprawia, Œe zapominasz o wszystkich kopotach. One zniknŸy.
To sprawio^ Wa™nie to dokonao tego.
„Š„ OtóŒ, ten sam Pan Jezus, który umar za twoje grzechy,
umar za twoje choroby. Zatem, ty nie moŒesz nigdy, bez
wzglŸdu na to, co siŸ dzieje, ty nie moŒesz nigdy, nigdy, nie
dostaniesz siŸ gdziekolwiek z Nim, dopóki najpierw nie
uwierzysz w swoim sercu, Œe On umar za twoje grzechy, czy za
twoje choroby. Czy siŸ to zgadza? [Zgromadzenie: Amen” _
wyd.]
„Š… NuŒe, istnieje taka rzecz jak dary. To siŸ zgadza. A Bóg z
Swej aski da dar, Œe ty moŒesz staø tutaj i on ci powie, kim
bye™, prawdopodobnie, skd pochodzisz, co™ o tym, i skd siŸ
wziŸa twoja choroba, i co z tego wyniknie dla ciebie. Tak moŒe
byø. Lecz na czym by siŸ to zakadao? Na niczym innym, niŒ
na Sowie BoŒym, rozumiesz, na twojej osobistej wierze w
Pana Jezusa Chrystusa. To siŸ dokadnie zgadza.
„Š† Zatem, czy nie wierzycie, Œe Jego Duch moŒe siŸ poruszaø
w tym budynku i uzdrowiø kaŒdego chorego? [Zgromadzenie:
Amen.”]
„Š‡ Mój chory bracie, czy w to wierzysz? [Brat mówi: Amen”
_ wyd.] Ty wierzysz Œe tam, wiedzc Œe ty^ Jedyn rzecz,
któr moŒesz uczyniø, jest albo przyjø Jego albo umrzeø; bo
rak by ciŸ u™mierci, ty by™ po prostu musia umrzeø, widzisz.
A czy nie wierzysz, Œe Jezus Chrystus ciŸ uzdrowi? Jest tylko
jedna nadzieja, któr masz, a mianowicie w Nim. Czy tak nie
jest, bracie? [Amen.”] A zatem, to jest jedyny sposób, jak w
ogóle moŒesz zostaø zdrowym. OtóŒ, lekarze zostawili ciŸ
zrezygnowani. Oni nie potrafi^ nie mog niczego uczyniø w
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
41
tej sprawie. Rak posuwa siŸ cigle dalej i u™mierci ciŸ po
prostu. NuŒe, to jest wszystko, co oni potrafi uczyniø. Oni s
szczerzy. Oni siŸ troszczyli o ciebie.
„Šˆ Pani Morgan, czy pani stoi gdzie™ tam w tyle? My™lŸ, Œe
pani widziaem wchodzc do ™rodka przed chwil, pani
Morgan.
„Š‰ Tutaj, odwróø siŸ. Czy siŸ moŒesz ogldnø, panie, po
prostu odwróciø swoj gowŸ i spojrzeø?
„ŠŠ Niech pani powstanie, pani Morgan, jeŒeli bŸdzie pani tak
askawa, tylko na chwilŸ. Tam jest pani pielŸgniarka, jedna z
moich pierwszych przypadków, przed okoo dwunastu czy
czternastu laty umieraa tutaj, po prostu nic prócz gromady
ko™ci _ szkielet. Ona bya chora na raka, poŒarta na wskro™
przez raka. Spójrz na ni teraz.
„Š‹ Czy by™ nie chcia mieø znowu takiego zdrowia? Co siŸ
stao? Ona uwierzya wa™nie w to samo, odno™nie czego ja ciŸ
proszŸ, by™ w to uwierzy.
„‹‚ A ona by nie moga, bez wzglŸdu na^ Nie mógby™ tego
osignø w Œaden inny sposób. Przyszed lekarz i powiedzia:
OtóŒ, jeszcze kilka nastŸpnych godzin albo kilka nastŸpnych
dni, a ona odejdzie.”
„‹ƒ S tutaj i inni! Tutaj siedzi pani, która przed kilku
Wielkanocami (wa™nie tutaj, grajca na pianinie) umieraa na
raka. Oni s tutaj po prostu wszŸdzie. Rozumiecie? Umieraa
na raka.”
„‹„ Co siŸ zatem wydarzyo? Czy kaŒdy, kto przyszed, zosta
uzdrowiony? Nie. Niektórzy z nich uwierzyli w to tutaj u góry,
w swojej gowie. Lecz niektórzy z nich podnie™li swój wzrok ku
Bogu i to zstpio tutaj niŒej. Nie dbam o to, co mówi lekarze,
lub co mówi ktokolwiek inny. Jest to tak. Rozumiecie? Tak siŸ
ma ta sprawa, poniewaΠto jest tutaj.
„‹… Czy potrafisz temu uwierzyø w ten sposób? Czy wierzysz,
Œe On ci pozwoli Œyø, mój bracie? Czy by™ chcia suŒyø Bogu
przez cae swoje Œycie? JeŒeli On pozwoli ci Œyø, czy temu
uwierzysz caym swoim sercem? Czy wierzysz, Œe Jezus umar,
aby ciŸ uzdrowiø, mój bracie? Niech Bóg bogosawi twoje
serce. Ja wierzŸ, Œe to otrzymasz. Racja. Szczerze mówic, ja
wierzŸ, Œe to masz teraz, rozumiesz. Bowiem otrzymujesz to
wa™nie w tej chwili, kiedy wierzysz.
„‹† NuŒe, ilu z was, którzy jeste™cie chorzy, powstaniecie
razem z nim na swoje nogi, tylko na chwilŸ? Wy, którzy
jeste™cie chorzy, czy powstaniecie razem z tym bratem? Tylko
powsta§cie na swoje nogi. Niech was Bóg bogosawi. ProszŸ,
powsta§cie. Po prostu pozosta§cie staø na chwilŸ. To jest
wa™ciwe. To jest wa™ciwe.
Czy powstaniesz teraz, mój bracie? W porzdku.
42
MÓWIONE S~OWO
„‹‡ PragnŸ teraz, Œeby kilku zdrowych stanŸo koo nich,
woŒyo na nich swoje rŸce, czy to uczynicie? Niech siŸ po
prostu kto™ odwróci i woŒy swoje rŸce na tych ludzi. To jest
wa™ciwe. O, co za czas!
Najlepszy Lekarz,” siostro.
„‹ˆ Ja jestem odpowiedzialny za Sowo. MówiŸ wam na
podstawie Sowa BoŒego, Œe Jezus Chrystus, Ten, Który umar,
aby mieø t spoeczno™ø, jest teraz wa™nie tutaj. On jest
wa™nie teraz w tym budynku z wami wszystkimi. To jest On.
Ta sprawa _ nie chodzi tu o dotkniŸcie siŸ nawzajem albo o
dotkniŸcie siŸ mnie, wzglŸdnie o dotkniŸcie siŸ jakiego™
kaznodziei. Chodzi o dotkniŸcie siŸ Jego. Rozumiecie? Chodzi o
dotkniŸcie siŸ Jego. Czy wierzysz teraz, Œe twoja wiara siŸgnŸa
do góry do tego miejsca, Œe odczuwasz w swoim sercu, iŒ
wyzdrowiejesz? Je™li wierzysz, powiedz: Amen.” [Ci ludzie,
którzy stoj, mówi: Amen” _ wyd.]
Sko§my teraz nasze gowy.
„‹‰ PragnŸ teraz, Œeby kaŒdy z was^ Ja siŸ bŸdŸ modli t
modlitwŸ, a wy j powtarzajcie z caego waszego serca. Mówcie
teraz tylko to, co ja mówiŸ.
„‹Š Drogi BoŒe, [Zgromadzenie mówi: Drogi BoŒe,” _ wyd.] ja
teraz przychodzŸ do Ciebie, [ja teraz przychodzŸ do Ciebie,”]
wierzc, [wierzc,”] Œe Ty dae™ Jezusa, [Œe Ty dae™ Jezusa,”]
aby uzdrowi moje ciao [aby uzdrowi moje ciao”] i zbawi
moj duszŸ. [i zbawi moj duszŸ.”] PrzyjmujŸ Go jako Mego
Zbawiciela. [PrzyjmujŸ Go jako Mego Zbawiciela.”] A teraz
przyjmujŸ Go jako mego lekarza. [A teraz przyjmujŸ Go jako
mego lekarza.”] Twoi sudzy, lekarze, [Twoi sudzy, lekarze,”]
uczynili dla mnie wszystko, co potrafili. [uczynili dla mnie
wszystko, co potrafili.”] Lecz oni s tylko lud›mi, [Lecz oni s
tylko lud›mi,”] i oni _ oni siŸ nie mog posunø dalej. [i oni _
oni siŸ nie mog posunø dalej.”] WiŸc ja przynoszŸ moje ciao
Tobie, [WiŸc ja przynoszŸ moje ciao Tobie,”] wielki Stwórco,
[wielki Stwórco,”] Ty, Który mnie stworzye™. [Ty, Który
mnie stworzye™.”] Ty znasz kaŒd moj czŸ™ø. [Ty znasz kaŒd
moj czŸ™ø.”] I ja wierzŸ teraz w moim sercu, [I ja wierzŸ teraz
w moim sercu,”] Œe bŸdŸ zdrowym, [Œe bŸdŸ zdrowym,”]
poniewaŒ stojŸ tutaj i wierzŸ w to. [poniewaŒ stojŸ tutaj i
wierzŸ w to.”] A na podstawie przelanej Krwi, [A na podstawie
przelanej Krwi,”] ja wierzŸ. [ja wierzŸ.”] A w moim sercu [A
w moim sercu”] stao siŸ co™ [stao siŸ co™”] i ja wiem, Œe
wyzdrowiejŸ. [ i ja wiem, Œe wyzdrowiejŸ.”] I ja Ci za to teraz
oddajŸ chwaŸ, Panie. [I ja Ci za to teraz oddajŸ chwaŸ,
Panie.”] I ja Ci bŸdŸ suŒy przez cae moje Œycie, [I ja Ci bŸdŸ
suŒy przez cae moje Œycie,”] i oddajŸ moje ciao, [i oddajŸ
moje ciao,”] i mój czas, [i mój czas,”] dla Twojej suŒby. [dla
Twojej suŒby.”] Panie, ja wierzŸ. [Panie, ja wierzŸ.”]
SPO~ECZNOšØ DZI£KI ODKUPIENIU
43
„‹‹ Kiedy macie teraz skonione wasze gowy, zachowajcie to
w swoich sercach. Zachowajcie to, wyznajc: Panie, ja
wierzŸ.” Wa™nie teraz, o to chodzi, jeste™cie uzdrowieni. Duch
šwiŸty, ta Prawda, ta wiara, wstpiy do twego serca. Ja siŸ
teraz bŸdŸ za was modli. A ta rzecz, któr bŸdŸ czyni, to
modlitwa i wyrzucenie tego za, tej wtpliwo™ci, która by
wisiaa wokó was, a to sprawi, Œe ona was opu™ci, aby™cie
mogli odej™ø std naprawdŸ wdziŸczni.
…‚‚ Niebia§ski Ojcze, ja przychodzŸ teraz do Ciebie, jako Twój
nieuŒyteczny suga. Lecz przypominam sobie^ Skoro odciski
moich palców s na tym otarzu tutaj, przypominam sobie te
lata, kiedy suŒyem Tobie tutaj. Przypominam sobie tego
Anioa, z Którym spotkaem siŸ tutaj. Przypominam sobie Jego
Sowa do mnie, to, co by™ Ty czyni, gdybym prosi i
pozyskiwa ludzi do uwierzenia. A ja przychodzŸ teraz, Panie,
do tej zej mocy wtpliwo™ci, która siŸ unosia koo tych ludzi i
zmuszaa ich w jakikolwiek sposób do niedowiarstwa. Ja
przychodzŸ poprzez Krew Pana Jezusa. Ja przychodzŸ po tej
powitalnej rogóŒce, któr pooŒono przede mn dzi™ rano,
przynoszc kaŒd z tych dusz, tak jak uczyniem tej maej
india§skiej dziewczynce, bezpo™rednio do góry do Biaego
Tronu Boga, stojcego tam po drugiej stronie, i obserwujcego
™wiŸtych anioów latajcych, zakrywajcych skrzydami swoje
twarze. Ja ich przedkadam Tobie, dzisiejszego poranka, Panie,
i stosujŸ Krew naszego Pana Jezusa Chrystusa dla nich.
…‚ƒ I potŸpiam kaŒdego diaba, kaŒdego diaba wtpliwo™ci,
wszelk ciemno™ø, kaŒdy cie§ ™mierci. Ja ciŸ gromiŸ. W Imieniu
Jezusa Chrystusa, wynijd› z tych ludzi, aby mogli powróciø i
byø zdrowi i czuø siŸ dobrze.
…‚„ Udziel tego, Wszechmogcy BoŒe. Przez Jezusa, Syna
BoŒego, ja siŸ modlŸ o to i mówiŸ, Œe tak siŸ stanie. Amen.
…‚… Podnie™cie teraz wasze rŸce i powiedzcie: DziŸki Ci,
Panie, za moje uzdrowienie.” [Zgromadzenie mówi: DziŸki Ci,
Panie, za moje uzdrowienie.”] Spójrzcie tam. To jest wa™ciwe.
DziŸki Ci, Panie, za moje uzdrowienie.” O, moi drodzy!
…‚† Niech teraz kto™ powstanie i u™ci™nie im rŸce, i zoŒy im
gratulacje za ich wiarŸ w Pana Jezusa Chrystusa.
JuΠpo kopocie!
…‚‡ Spójrzcie teraz, widziaem, jak tam w tyle trzymano
pewnego czowieka. Widziaem mŸŒczyznŸ tutaj. Panie, nie
bŸd ciŸ musieø wyprowadzaø. Masz dosyø swej wasnej siy.
Bóg ci daje siŸ.
O, jaka spoeczno™ø, o jaka boska rado™ø,
Opierajc siŸ na wiekuistych ramionach.
Mam bogosawiony pokój z mym Panem,
Opierajc siŸ na wiekuistych ramionach.”
44
MÓWIONE S~OWO
…‚ˆ SiŸgnijcie teraz rŸk wokó siebie i u™ci™nijcie sobie z
kaŒdym rŸce. Odwróøcie siŸ teraz i u™ci™nijcie sobie rŸce,
wszyscy.
Cao i bezpiecznie od wszelkiej trwogi;
Opierajc siŸ^”
Odwróøcie siŸ; u™ci™nijcie sobie wszyscy rŸce.
…‚‰ [Brat Branham i cae zgromadzenie u™ciskaj sobie
wzajemnie rŸce, podczas gdy dalej ™piewaj: Opierajc siŸ na
wiekuistych ramionach” _ wyd.]
`
Spoeczno™ø dziŸki odkupieniu, Seria 8 Nr. 2
(Fellowship By Redemption, Vol. 26 No. 17)
Poselstwo wygoszone przez Brata Williama Marriona Branhama w niedzielŸ
rano, dnia 3. kwietnia 1955, w Kaplicy Branhama w Jeffersonville, Indiana,
U.S.A. Zostao ono przepisane z nagrania na ta™mie magnetofonowej i
wydrukowane w penym brzmieniu, i jest rozpowszechniane bezpatnie przez
Voice of God Recordings. Niniejszy polski przekad opublikowano w 1995 r.
VOICE OF GOD RECORDINGS
P.O. Box 950, Jeffersonville, Indiana 47131 U.S.A.
Informacja o prawach autorskich
Wszelkie prawa zastrzeżone. Książka ta może być wydrukowana
na domowej drukarce, do użytku osobistego. Może być również
bezpłatnie rozdawana jako narzędzie do szerzenia Ewangelii
Jezusa Chrystusa. Książka nie może być sprzedawana, powielana
na dużą skalę, zamieszczana na stronach internetowych,
umieszczana w systemach wyszukiwania, tłumaczona na
inne języki, ani wykorzystywana do pozyskiwania środków
finansowych bez pisemnej zgody Voice Of God Recordings®.
W celu uzyskania dalszych informacji lub otrzymania innych
dostępnych materiałów, prosimy o kontakt:
VOICE OF GOD R ECORDI NGS, EUROPEAN OFFICE
P.O. BOX 78, 9520 AB NIEUW-B UINEN, N ETHERLANDS
VOICE OF GOD R ECORDI NGS
P.O. BOX 950, JEFFERSONVILLE, I NDIANA 47131 U.S.A.
www.branham.org

Podobne dokumenty