Nerozumiem po slovensky

Transkrypt

Nerozumiem po slovensky
Nerozumiem po slovensky
Wyjazd w ramach programu Erasmus jest znakomitym połączeniem
studiowania, zawierania nowych znajomości, poznawania nowych miejsc
obyczajów… .
Nie ukrywam, iż przed wyjazdem miałem sporo wątpliwości, dotyczących
głównie powrotu na uczelnię macierzystą.
Wyjechałem na Słowację, na Uniwersytet w Zilinie będąc na ostatnim
semestrze studiów inżynierskich. Po powrocie czekała mnie obrona pracy oraz
szereg spraw z nią związany. Lecz jak się później okazało skończyło się tylko na
obawach i wszystko udało się sfinalizować bez najmniejszego problemu. Oceny
z przedmiotów zaliczonych na Słowacji zostały przepisane, a te które pozostały
do zaliczenia po powrocie, dzięki życzliwości i wsparciu wykładowców, zdałem
bez najmniejszego problemu.
Z uwagi na fakt, iż wyjechałem na ostatnim semestrze studiów, zajęć na
uczelni nie było zbyt wiele. Odbywały się one zarówno w języku słowackim jak
i angielskim, a podczas indywidualnych konsultacji z prowadzącym nawet po
polsku. Uczelnia położona jest niemalże u podnóża gór, co jest dużym atutem.
Świeże, górskie powietrze oraz brak dużych ulic w pobliżu kampusu, a zatem
spokój stwarzają idealne warunki do nauki i wypoczynku.
Podczas pobytu zauważyłem ( i nie jest to tylko moje spostrzeżenie) że w
Zilinie czas wolniej płynie. Jest to niewielkie miasto położone między pięknymi
górami. Wychodząc na ulicę czuje się spokój i bliskość natury. Może dzięki
temu ludzie są bardzo przyjaźni, życzliwi i uśmiechnięci. Na uwagę zasługuje
również fakt, iż podczas całego pobytu tzn. od września do grudnia, nie
zauważyłem aby na jakiejkolwiek ulicy powstał korek!.
Nawiązując do tytułu mojej wypowiedzi „Nerozumiem po slovensky” co
jak nie trudno się domyśleć znaczy: nie rozumiem po słowacku, chcę
powiedzieć iż : nie trudno się domyśleć. Nasze języki są bardzo podobne i
podczas rozmowy ze Słowakiem da się zrozumieć kontekst zdania. Słowacy
natomiast rozumieją Polaków jeszcze lepiej niż my ich. Zatem porozumiewanie
się z naszymi sąsiadami wcale nie jest takie trudne. Pamiętam, że będąc w
kościele na Mszy Świętej zrozumiałem niemalże całe kazanie wygłoszone
wówczas przez księdza, co bardzo mnie ucieszyło.
Erasmus to nie tylko uczelnia, język, miasto. Erasmus to możliwość
poznania całego kraju i nie tylko. Niejednokrotnie razem z pozostałymi
studentami robiliśmy jednodniowe tripy czy to w góry czy do ruin zamku.
Malownicze widoki i różnego rodzaju sytuacje pozostaną w pamięci na całe
życie.
Erasmus w Zilinie to również sport. Od akademika, w którym mieszkałem
znajdującym się przy ulicy Hlińskiej, do uczelni na Wielkim Dielu było 30 min
pieszo, pod górkę i dodatkowo przez park, a więc nic dodać nic ująć.
Dodatkowo blisko akademika była siłownia i pełnowymiarowy basen z czego
można korzystać do woli.
Ogólnie rzecz biorąc wyjazd uważam za naprawdę bardzo udany i
polecam taką przygodę każdemu studentowi.
Grzegorz Winiarski