al, jaki czu∏a, zmuszona po˝egnaÁ si´ z Tamanim
Transkrypt
al, jaki czu∏a, zmuszona po˝egnaÁ si´ z Tamanim
Magia Avalonu 01.10.10.qxd 1.10.2010 10:04 Page 14 APRILYNNE PIKE ˝al, jaki czu∏a, zmuszona po˝egnaç si´ z Tamanim tak szybko, ledwie zdà˝yli si´ zobaczyç. Na szcz´Êcie obieca∏, ˝e do niej przyjdzie. Jamison zrobi∏ krok pod z∏oty ∏uk i skinà∏ na Laurel, puszczajàc jej r´k´. – Witaj z powrotem, Laurel – powiedzia∏ cicho. Laurel ruszy∏a ze ÊciÊni´tym gard∏em i przesz∏a przez próg, wkraczajàc po raz pierwszy do królestwa Avalonu. „Przecie˝ nie po raz pierwszy – poprawi∏a si´ w duchu. – Przecie˝ stàd w∏aÊnie pochodz´”. Przez chwil´ widzia∏a tylko liÊcie olbrzymiego d´bu i ciemnà, sypkà ziemi´ pod stopami, poroÊni´tà szmaragdowym pluszem trawy. Jamison poprowadzi∏ jà pod baldachimem utworzonym przez ga∏´zie drzewa i nagle s∏oƒce oÊwietli∏o jej twarz, ogrzewajàc policzki i zmuszajàc jà do zmru˝enia oczu. Znajdowali si´ w czymÊ, co wyglàda∏o jak otoczony murem park. PoÊród bujnej roÊlinnoÊci przeÊwitywa∏a czerƒ ˝yznej ziemi, a kamienny mur by∏ tak wysoki, ˝e Laurel nigdy nie widzia∏a czegoÊ podobnego. Zbudowanie takiej masywnej Êciany bez betonu musia∏o zabraç dziesiàtki lat. Tu i ówdzie ros∏o drzewo, po którego pniu pe∏z∏y d∏ugie, liÊciaste pnàcza i owija∏y si´ wokó∏ ga∏´zi. Widaç by∏o kwiaty, ale wszystkie ich kielichy by∏y szczelnie pozamykane w ochronie przed upa∏em. Laurel odwróci∏a si´, by popatrzeç na bram´. Pomi´dzy z∏otymi s∏upkami zamkni´tego wejÊcia widnia∏a tylko ciemnoÊç. Brama sta∏a na Êrodku parku i nie ∏àczy∏a si´ z niczym – stanowi∏a samotnà konstrukcj´, otoczonà mniej wi´cej dwudziestoma stra˝niczkami p∏ci pi´knej. Laurel przechyli∏a g∏ow´: co za widok! Zrobi∏a krok do przodu, ale drog´ zagrodzi∏y jej szerokie w∏ócznie o ostrzach b∏yszczàcych, jakby wykonano je z kryszta∏u. – Wszystko w porzàdku – us∏ysza∏a za plecami g∏os Jamisona. – Pozwólcie jej popatrzeç. W∏ócznie rozstàpi∏y si´, a Laurel podesz∏a bli˝ej, myÊlàc, ˝e wzrok p∏ata jej jakiegoÊ figla. Ale nie, tu˝ obok bramy, pod kà- 14