Uwolnić śmieci od polityki! - Związek Pracodawców Gospodarki

Transkrypt

Uwolnić śmieci od polityki! - Związek Pracodawców Gospodarki
FORUM
Uwolnić śmieci
od polityki!
Ostatnio wiele mówi się i pisze o śmieciach, wypowiadają się
w tej sprawie specjaliści od polityki zagranicznej i uboju rytualnego, czy – jak zawsze – eksperci od wszystkiego. Najparadniej
jednak, gdy do tematu zabierają się politycy.
Przykładowo jeden z liderów opozycji jest
przeciw ustawie o utrzymaniu czystości
i porządku, choć ją gorąco wraz z całym
klubem popierał (jedna z jego posłanek
wręcz przechwalała się, że napisała „bliźniaczy” projekt wraz z szefem jednej komunalnej spółki). Inny lider – kolorowej
tym razem – opozycji na początku 2011 r.
nie znalazł czasu na półgodzinną rozmowę,
choć kilkakrotnie zwracaliśmy się o to pisemnie; lider zaś opozycji wewnątrzkoalicyjnej uciekał korytarzami sejmowymi,
aby nie doszło do umówionego już spotkania. Wszyscy ci mężowie stanu (wolnego)
stają dzisiaj mężnie na czele ogólnopolskiej
ligi obywatelskiego oporu przeciw „złej”
ustawie i tylko frontmeni z PO zachowują się przyzwoicie, a nawet momentami
z wdziękiem.
„Za”, a nawet „przeciw”
Przypomnijmy bowiem fakt atomowy:
„za” ustawą głosowali wszyscy (za wyjątkiem dwóch posłów, którym niniejszym
nisko się kłaniamy). Wypowiedzmy więc
tę oczywistość, że od polityków, którzy
po wielokroć nie zgadzają się ze sobą, wiele się nie dowiemy, od nich możemy jedynie nauczyć się, jak uprawiać złą politykę.
Jej podstawowy chwyt to piętrzenie puszczanych do ludu wywrotowych haseł,
konfliktowanie grup społecznych i brak
poszanowania dla sfer neutralnych (jakimi powinny być polityka historyczna
i zagraniczna, a nade wszystko gospodarka). Co z tego, że głosowaliśmy „za”,
a teraz jesteśmy „przeciw”? Rajfurzenie
przestaje być naganne, a co gorsza, zaraża
się nim świat okołopolityczny. Jeden z wielkich bossów – wtedy, gdy sprawy się rozstrzygały – naigrywał się, że ostro krytykując plany noweli rządowej, przypominamy dziewkę, co głośno krzyczy, że gwałcą,
a na której nikt nie ma ochoty nawet oka
zawiesić. Forum Obywatelskiego Rozwoju
było głuche na nasze apele, zaś szef Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową
poparł ten antyrynkowy bolszewizm. Teraz
zaś wszyscy mężnie powstali przeciw
noweli z… 2011 r.! A ileż odwagi musieli
w sobie odnaleźć, aby nie zgodzić się
ze sobą (sprzed kilkunastu miesięcy)! Nawet dziennikarze grający w drużynie ministra Kraszewskiego i przez niego nagra-
76
Przegląd Komunalny nr 8/201 3
dzani umilkli lub zmienili ogniskową, zajmując się teraz detalami (kolorem worków,
zaokrągleniami do pełnej złotówki itp.).
I nad tym wszystkim dyskutanci z prime
time’u, którzy nie odróżniają wysypiska
od instalacji przetwarzania odpadów byli,
są i będą „czystą, niezapisaną tablicą”.
Przestępczy
charakter kalkulacji
A czy ustawa jest zła? W zakresie monopolizacji odbioru odpadów niepotrzebna
(sfokusować strumień można było inaczej)
i bardzo niebezpieczna (jak się spodziewaliśmy, JST zechcą zrobić drugi – rozstrzygający – krok w kierunku supermonopolu).
Ten ostatni motyw jest bardzo ważny, jeśli
bowiem instytucje nadzorujące nie wyciągną surowych konsekwencji względem
gmin, które – wbrew nakazowi – nie stosują prawa, w tym przypadku nie rozpisując przetargu na odbiór odpadów, będzie
to oznaczało daleko idącą wiarołomność
państwa. Niemniej, kwestia sprowadza
się do tego, iż od tej legislacji nie ma już
odwrotu, dlatego błagamy: nie manipulujcie przy noweli! Pomysł „policji odpadowej” jest jak najbardziej na miejscu,
gdyż wyeliminowałby problemy moralne
porządnych firm, które nie chciałyby legitymować bezprawnych działań marszałka
(tego lub owego) ustanawiającego pseudo-RIPOK-i, ale też nie mogą sobie pozwolić na samobójcze gesty i też zgłaszają do homologacji pseudo-RIPOK-i.
Ale czy zanim powstanie (lub nie) tego typu „policja”, da się napiętnować absurdy,
falandyzujące „mruganie okiem”, porozumiewawcze gesty w logice niemożności,
zadowalanie się produktami „ekopodobnymi”? Ależ owszem, trzeba tylko chcieć!
Czy naprawdę nic nie da się zrobić z cenami na przetargach, w których kalkulacja
ma charakter przestępczy, bo nie da się
za 2 zł od osoby odebrać i zagospodarować
odpadów zmieszanych? To daje się wyliczyć z ołówkiem w ręku, nawet bez algorytmów Excela. Przecież to jest przyzwolenie na powszechne łamanie prawa! Dlaczego nie mogłaby powstać czarna lista
gmin, gdzie istnieje daleko idące domniemanie, że nie zamierzają respektować
noweli? Dlaczego nie miałyby powstać
„ślepa kalkulacja” i erygowana cena minimalna? Naprawdę potrzebne jest „muskularne” centrum decyzyjno-sterujące, nawet
jeśli niewielkie będzie miało instrumentarium (u nas od razu wszystkie agendy
władzy chcą mieć na wyposażeniu kolta
i kajdanki, tu zaś może wystarczyć
podręczny pręgierz i notesik z adresami
RIO, NIK-u, UOKiK-u i prokuratur miejscowych)? Dużo więcej można by uzyskać, gdyby autorzy ustawy byli bardziej
wyraziści i umieli dbać o priorytety.
Ale i same gminy mają narzędzia dobrej
roboty, np. w zakresie przetargów. Dlaczego nieużywany jest tzw. dialog techniczny? W niewielu gminach go zastosowano,
ale tam, gdzie się odbył, KIO nie miała
co robić, choć niezadowolonych było wielu. Ale ulec w czystej walce jest znacznie łatwiej (ma się do siebie pretensję,
iż chciwość wzięła górę nad rozsądkiem),
ma się poczucie, że jesteśmy przegrani,
ale nie upokorzeni (co ma miejsce w ustawkach itp.).
Nie lekceważyć
patologii
A co z RIPOK-ami? Nikt nie wie, że połowa to fikcje, niespełniające standardów
ani w zakresie technologii (AT4), ani skali
120 tysięcy obsługiwanych mieszkańców,
ani BAT (komu np. służy interpretacja
MŚ, że do pozwoleń niezintegrowanych
nie stosuje się BAT)? A fikcja 100% zbiórki selektywnej i zwalnianie się w ten sposób wójtów z ich ekopodobnymi gminami z realizacji obowiązków dostarczania zmieszanych odpadów do RIPOK-ów?
Nie wolno rozumować w ten sposób:
mamy czas, będziemy się do tych skubańców dobierać, ale powolutku, zobaczymy,
jak to się rozwinie. Nie wolno, bo węzły
gospodarcze są „życiem płacone”, nawet
porządne firmy, mając do wyboru śmierć,
wybiorą życie w patologii, to się nie odwraca tak jak urzędniczej rutyny „wylaniem z roboty”, to są ogromnie mocne
węzły, powiązania, podżyrowania itp.
Nie wolno mówić: niech trochę pobrykają,
bo to nie zabawa, od początku należy mocno, asertywnie karać i trzymać w ryzach.
Tym bardziej że ten system to – używając analogii – masowiec statystycznych
„zawęźleń”, który – gdy zareagujemy kołem sterowym – lekko zmieni kurs dopiero
za paręnaście mil, a zagrożenia są na wyciągnięcie ręki. Nie wolno lekceważyć
patologii, Neapol tylko dlatego nam dotąd
nie groził, że struktura odbioru była
rozproszona, teraz zaś kumulacja w niewłaściwym kierunku skierowanych odpadów może doprowadzić do podobnej
jak tam sytuacji.
Witold Zińczuk
przewodniczący Rady Programowej
Związku Pracodawców
Gospodarki Odpadami
Śródtytuły od redakcji