Wokół noweli… - Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami

Transkrypt

Wokół noweli… - Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami
Wspomniana w tytule nowela to oczywiście ta z 1 lipca ub.r.,
zmieniająca treść ustawy o utrzymaniu czystości i porządku
w gminach. Już na wstępnym etapie zakładała ona brawurowo-rewolucyjną interwencję w istniejący system, jednocześnie
tworząc przepisy przejściowe, tak aby aktem destrukcji (wraz
z wywłaszczeniami!) nie ziścił się rewolucyjny chaos (z brakami
aprowizacyjnymi włącznie).
Obawiamy się jednak, że przejściówki nie
do końca są przemyślane, więc pewne ślady
dekompozycji pojawiły się już z dniem
wejścia w życie ustawy.
Przykładowo rejestr działalności regulowanej gminy miały uruchomić 1 stycznia
br. Niektóre wywiązały się z tego obowiązku, a inne nie. Dlaczego? Bowiem
nie ma jeszcze stosownego rozporządzenia, które powinno określić wymagania
wobec przedsiębiorców odbierających odpady komunalne od właścicieli nieruchomości. Cały sens rejestru polega na oświadczeniu, że się te wymagania spełnia, problem tylko w tym, że nie wiadomo, jakie
to wymagania. Niektóre gminy – stojąc
na stanowisku, że rejestr być musi – każą
odnosić się do starych wymagań, a inne
uważają, że można kierować się… projektem rozporządzenia (sic!). Przedsiębiorcy więc spieszą się składać wnioski
(bo dotychczasowe wymagania są dużo
lżejsze), które jednak równie szybko wycofują (bo gminy grożą, że gdy wyjdą
wymagania, to każą im „oświadczać się”
po raz wtóry, ale wtedy przedsiębiorcy
zostaną bez zezwoleń, które ich chronią
do końca roku). Czy to poważne? Do 15
grudnia ub.r. tylko trzy projekty rozporządzeń skierowano do konsultacji społecznych, najwyraźniej wszystkie akty
wykonawcze (a jest ich sześć) wejdą w życie najwcześniej w drugim kwartale br.
Czy to poważne? Lepiej zrobiły gminy,
które rejestru nie odpaliły – z prostego
powodu: fikcji nie należy przykrywać.
Ktoś powie: nie pierwsza to ustawa „niepełna”, bo bez szczegółowych rozporządzeń. Tu jednak kreowana jest sytuacja
praktycznie nie do przyjęcia. Nowy podmiot – podejmujący decyzję o wejściu
na rynek – nie może tego zrobić, ponieważ
instytucja zezwolenia już nie działa, a instytucja rejestru – jeszcze nie. Tym bardziej
że decyzja o wejściu na rynek bez wiedzy,
czy wymieniona w projekcie rozporządzenia baza ma mieć charakter transportowologistyczny, czy transportowo-instalacyjny
(magazynowanie w sensie ustawy o odpadach), będzie szaleństwem!
I sprawa najważniejsza: regiony gospodarki
odpadami komunalnymi (RGOK-i) i regionalne instalacje przetwarzania odpadów komunalnych (RIPOK-i). W artykule J. Ziory
i B. Pasko („Przegląd Komunalny” 1/2012)
autorzy odważnie idą w kierunku odtworzenia sensu ustawy. Tekst znakomity, a przecież w trakcie legislacji byliśmy po różnych
stronach barykady. Nie ma ważniejszej
kwestii niż przyznanie, że w nowych realiach prawnych odbiór odpadów winien być
maksymalnie konkurencyjny, a ich zagospodarowanie – na odwrót – winno być
kwintesencją praw wyłącznych. Nie może
bowiem być tak, że ktoś (podmiot publiczny czy prywatny) inwestuje ogromne kwoty, a nie ma gwarancji dopływu do instalacji
strumieni odpadów. RIPOK-i więc, zdefiniowane w art. 4 ust. 1 noweli, muszą mieć
zapewniony wsad, zatem – nie bójmy się
tego sformułowania – muszą funkcjonować
w monopolistycznym otoczeniu.
Oczywiście tutaj kłania się cały obszar
negocjacji cenowych, blokujących wygórowane żądania, których elementem mogłaby
być – w marzeniach – renta monopolistyczna. Nawiasem mówiąc, przed wynegocjowaniem ceny zagospodarowania odpadów
gminy nie powinny kalkulować podatku
śmieciowego, a negocjacje te nie są możliwe do przeprowadzenia przed ostatecznym
zdefiniowaniem RIPOK-ów „upchniętych”
w RGOK-u. RGOK-i muszą być „ciasne”
– nie może być tak, że jest w nich dużo więcej odpadów niż mocy przerobowych
RIPOK-ów (zdefiniowanie tego „dużo więcej” jest kwestią wyczucia, ale podkreślamy
tu tę konieczną ciasnotę). Nawet przecież
gmina w warunkach konkurencji nie będzie miała gwarancji przerobu, bo zrezygnowano z instytucji „wskazywania” instalacji.
Zdajcie się na gminy!
Obok obawy o tworzenie monopoli dedykowanych konkretnym osobom czy firmom
pojawiła się ostatnio „na giełdzie” teza:
zdajcie się na gminy! Urzędy marszałkowskie nie chcą być kreatorami gospodarki
Wywody
nad luką prawną
I na koniec pokaz próby „rozwałkowania”
słabej (niekoherentnej) ustawy przez uczonych w prawie. W „Rzeczpospolitej”
z 17 stycznia br. opublikowano artykuł
M. Kliczkowskiej i K. Sarnackiej, w którym
zaprezentowano m.in. pogląd, iż ustawodawca pominął (luka prawna) rolę kapitału
prywatnego w budowie RIPOK-ów, zgodnie z artykułem 3a ust. 1 noweli. Stanowisko autorek (z kancelarii Baker&McKenzie)
tego artykułu w tej części wywodu jest
absolutnie niezrozumiałe, gdyż twierdzenie,
iż ustawodawca „zapomniał” o możliwości
budowania instalacji regionalnych przez
podmioty prywatne (jako ich właścicieli)
albo jest próbą tworzenia artefaktu prawnego (udajemy, że nie rozumiemy, o co ustawodawcy chodziło), albo wynika rzeczywiście z niezrozumienia intencji ustawodawcy. Ta intencja to – jakby to brutalnie nie
zabrzmiało – wykluczenie od 1 stycznia br.
inwestorów prywatnych z możliwości
budowania instalacji regionalnych jako ich
właścicieli. Ta oczywistość wynika z zapisu
literalnego ustawy, z intencji projektodawców i ustawodawcy (m.in. nasz Związek
przyczynił się do osłabienia wymogu posiadania takowych instalacji i wprowadzenia zapisu o wystarczalności uzyskania
do 31 grudnia ub.r. tzw. decyzji środowiskowej), a także z porównania zapisów
poprzednio obowiązujących w tym zakresie
(argument à contrario). Piszący te słowa
nie wypowiada się tutaj, czy takie rozstrzygnięcie jest dobre, czy złe, natomiast punktem wyjścia do rozsądnej dyskusji powinno być zrozumienie i konsensus w sprawie
istniejącego stanu prawnego.
Witold Zińczuk
przewodniczący Rady Programowej
Związku Pracodawców
Gospodarki Odpadami
Śródtytuły od redakcji
Przegląd Komunalny nr 3/2012
Forum
INFORMATOR
Wokół
noweli…
odpadami, spychają to na gminy, a resort
środowiska w jednej ze swoich oficjalnych
interpretacji je w tym utwierdza: „w przypadku gdy w RGOK-u nie ma takiej instalacji (RIPOK-u), budowa, utrzymanie i eksploatacja RIPOK-u będzie obowiązkiem
gminy”. Fajnie, tylko której? Jedna gmina
– jeśli liczy poniżej 120 tys. mieszkańców
– nie może wybudować RIPOK-u. Musi,
ale nie może – to istota dialektyki racjonalnego ustawodawcy!? Ponadto gminy nie
są teraz tak wyrywne, bo schyłek finansowania unijnego już na horyzoncie. „Zdajcie
się na gminy!” to hasło zamiany tej reformy
w anarchię (co przy rewolucyjnym impecie
jest dość realne). Twórzcie wielkie regiony
z wieloma RIPOK-ami, a nic się nie zmieni
i okaże się, że jedynym „sukcesem” reformy jest wyprodukowanie armii urzędników,
którzy będą ściągać, liczyć i używać
na swoje potrzeby pieniędzy konsumentów
(właścicieli nieruchomości).
91