Silniejsza niż starość

Transkrypt

Silniejsza niż starość
ŁU K A SZ T I SC H N E R
Z niemal dziesięcioletnim opóźnieniem trafia do polskiego czytelnika trzeci tom prozy Janiny Katz – Opowieści dla Abrama.
Znając poprzednie (Moje życie barbarzyńcy
i Puckę), wiemy, że pojawiający się na
okładkach ekscentryczny szyld: „literatura
skandynawska” ma jedynie związek z językiem oryginału. Katz pisze po duńsku wariacje na temat polsko-żydowskiego losu.
Opowieści dla Abrama to jednak inna historia, ponieważ tym razem tło autobiograficzne zostało zredukowane do minimum.
Bezimienna protagonistka nazwana w finale Starą Sulamitką wywodzi się wprawdzie
z krakowskiego Kazimierza, ma za sobą
młodzieńcze zauroczenie komunistyczną
utopią i doświadczenie polskiego Marca ’68,
mieszka też w Kopenhadze i jest równolatką autorki, ale poza tym prawie wszystko
jest zmyśleniem. Janina Katz tworzy nie tyle wspomnienia/powieść, ile przypowieść.
Jak ją buduje? Pomysł wydaje się prosty, choć karkołomny. Na pierwszy rzut
oka Opowieści dla Abrama to romans o miłości rozwiedzionej sześćdziesięcioletniej
kobiety do żonatego osiemdziesięcioletniego mężczyzny Abrama. On ma liczną
rodzinę, w tym sporo wnuków, ona syna
homoseksualistę, który mieszka w Kalifornii. Spotykają się najpierw w Izraelu,
potem w Paryżu, gdzie mieszka dystyngowany starszy pan. Biografie głównych bohaterów sprawiają zarazem, że jest to hi-
157
ŁUK A SZ T ISCHNER SIL NIEJSZ A NIŻ S TA ROŚĆ
Silniejsza
niż starość
storia o przezwyciężaniu obcości między
dwiema generacjami ocalonych z Zagłady.
Pokoleniem ojca i córki. Pokoleniem tych,
którzy niosą w sobie bolesną tajemnicę
przetrwania, i tych, którzy ocaleli dzięki
zapobiegliwości dorosłych lub mieli
szczęście urodzić się po wojnie. Różni ich
także to, że pokolenie Abrama wciąż zdaje się wierzyć w obietnicę daną Abrahamowi, podczas gdy Stara Sulamitka nie
jest już religijną Żydówką. Ujmuje to następująco: „Abram wierzy w Boga. Ja nie.
(…) Słowami Gershoma Scholema, które
dotyczą Franza Kafki, mogę powiedzieć
o sobie: »Jestem pobożną ateistką«. Łączy
nas to, że on wierzy w tego samego Boga,
w którego ja nie wierzę” (s. 10).
Bohater powieści ma niewątpliwie
przypominać biblijnego imiennika – przeżył podobnie traumatyczną próbę i pewnie dlatego jest małomówny, wygląda na
wiecznie młodego i cieszy się licznym potomstwem. Ale wiele jego cech nie pasuje
do hagiografii – jest niezbyt uczony, wręcz
ograniczony, o jego religijności można powiedzieć: Żyd, ale bez przesady. Kim jest
naprawdę? Tego właściwie nie wiemy.
Przewrotny zabieg formalny, który czyni tę powieść intrygującą i wybitną, polega
na tym, że Janina Katz wprowadza narrację
pierwszoosobową Starej Sulamitki, która
durzy się w Abramie, prowadząc równocześnie prywatne śledztwo na temat jego
przeszłości. Jest zarazem szekspirowską Tytanią, która potrafi adorować osła, i skrupulatną archiwistką, próbującą dociec, jak
i gdzie przeżył Abram zagładę i czy ich losy
mogły się kiedyś przeciąć. Jak trzeźwo spostrzega – nie mają wspólnej przyszłości, mogą mieć tylko wspólną przeszłość.
Stąd bierze się zastanawiający tytuł Opowieści d l a Abrama. Narratorka próbuje
ŁUKASZ
TISCHNER,
krytyk
i historyk
literatury,
adiunkt
na Wydziale
Polonistyki UJ.
ZDARZENIA – KSIĄ ŻKI – LUDZIE
opowiedzieć Abrama Abramowi. Ale przede
wszystkim sobie. Jej narracje są początkowo pensjonarskimi baśniami o „super-Abramie”, „dzielnym survivorze”, który mężnie
walczył w Sobiborze i wychodził bez szwanku (także moralnego) z każdej opresji. Potem traci większość złudzeń i ostatecznie
godzi się z własną niewiedzą. Czy oznacza
to, że przeszłość nie ma już dla niej znaczenia? Chyba nie. Może doświadcza „teszuwy” – wewnętrznej przemiany i skruchy?
Ten bardzo zmysłowy romans, w którym nie dochodzi do zbliżenia, choć wrażenia dotykowe i pocałunki rozsadza pożądanie, jest także opowieścią o szukaniu namiastki absolutu/nieśmiertelności. Widać
to już w samym języku, który przekornie
korzysta z fraz baśniowych (wpływ Andersena?): na początku narratorka nazywa
Abrama (i innych ocalonych z jego pokolenia) nieśmiertelnym, potem używa słów
bliskoznacznych – niezmordowany, niepocący się, o zawsze wyprasowanym ubraniu,
niezwyciężony, czyli śmiertelnych i prozaicznych ekwiwalentów nieśmiertelności.
Słowo nieśmiertelny traci swój baśniowo-mitologiczny blask i okazuje się niewinnym żartem: „wcześniej natknęłam się na
nieśmiertelnych tego samego typu, którzy
później umarli” (s. 7). Jednak nie do końca, bo Sulamitka dodaje: „pamiętam, że
śmierć każdego z nich wydawała się przypadkowa; zdrowi do końca, zazwyczaj nie
umierali z powodu chorób, padali bez
ostrzeżenia i śmierć ich wszystkich zaskakiwała – w gruncie rzeczy prezent od Boga. Jakby w ten sposób chciał przeprosić za
wszystko, na co ich wszystkich naraził”
(s. 7). Co jednak począć z tą hipotezą, skoro domniemania na temat intencji Boga
wypowiada osoba, która nie wierzy w Boga? Pod koniec powieści narratorka usprawiedliwia swoją niefrasobliwość: „Czasem
zapominam, że nie wierzę w Boga i życie
po śmierci” (s. 196).
Balansowanie między żartem, baśnią,
snem i religią ujawnia najgłębiej ukryty
motyw powieści. Stara Sulamitka pożąda
Abrama, ale tęskni też do jego Boga, który pomimo domniemanego nieistnienia
przecież ich łączy.
Czym ostatecznie okazuje się poszukiwany absolut? Jednak nie Bogiem, ale miłością (powieść kończy się przewrotnym
nawiązaniem do Pieśni nad pieśniami).
Narratorka nie może o niej powiedzieć:
silniejsza niż śmierć. Formułuje swą nadzieję ostrożniej: silniejsza niż starość.
Janina Katz
Opowieści dla Abrama
TŁUM. BOGUSŁAWA SOCHAŃSKA
WARSZAWA: CZARNA OWCA, 2010
159

Podobne dokumenty