PICIORYS Moi rodzice byli wspaniali. Ojciec pracował w kopalni i

Transkrypt

PICIORYS Moi rodzice byli wspaniali. Ojciec pracował w kopalni i
PICIORYS
Moi rodzice byli wspaniali. Ojciec pracował w kopalni i był dla mnie
prawdziwym oparciem. Bawiliśmy się razem, jeździliśmy na rowerach,
chodziliśmy na ryby. Nigdy nie czułem się samotny, zaniedbany, opuszczony.
Mama pracowała w przedszkolu. Miała dla mnie świętą cierpliwość. Dla mnie
i dla mojej siostry, z którą Ŝyłem raczej poprawnie, nie licząc małych woje
domowych na poduszki i kapcie. Szkołę podstawową ukończyłem czerwonym
paskiem. Prawdziwy prymus. I nawet byłem ministrantem. Uwielbiałem czas
kolędowania, bo w tamtych czasach zdobyte czekolady były naprawdę w cenie.
Chodziłem na pielgrzymki, grałem w komputerowe gry, miałem kolegów
i pierwszą koleŜankę z wakacyjnej wycieczki.
Potem szkoła średnia – technikum budowlane. Wyjazdy i spotkania przy
ognisku. I znów ta dziewczyna, ale poznana zupełnie w innych okolicznościach.
Gwar rozmów, brzęk szkła. Pierwsze piwo. W wielu 17 lat. I było zabawnie!
Zniknęła nieśmiałość, blokada, niepewność. Nie czułem się nieatrakcyjny.
Byłem kimś!
Zacząłem z nią rozmawiać i zaczęliśmy się spotykać. Zawsze przed
spotkaniem musiałem uraczyć się piwem. No i zawsze spełniło swoją rolę.
Nie miałem pojęcia, Ŝe juŜ wtedy miałem ugruntowany stosunek do
alkoholu. Rozluźniał mnie i uspokajał. Pomagał, ratował. Stawał się waŜny.
Później zacząłem pić systematycznie. Były to niezbyt wielkie ilości piwa
dziennie, ale były. Gdy nie piłem – nosiło mnie. Czułem się zagroŜony. Do
wojska nie poszedłem, bo studiowałem informatykę. Dalej dobrze się czułem,
ale nie czerpałem z tego zadowolenia. Oddaliłem się od rodziców. Zacząłem
łamać złoŜone im obietnice, wprowadzałem w ich Ŝycie ból i strach. Stawałem
się nieprzewidywalny w swoich pomysłach, wypadach poza dom.
Zostawiła mnie moja wakacyjna dziewczyna. Miała dosyć moich kłamstw
i kolejnych obietnic. I wiecie, co?? Wcale sienie martwiłem! Pasowało mi to!
Byłem wolny! Zacząłem pić z kolegami. DuŜo i często. Zaczął urywać mi się
film. Nic potem nie pamiętałem. Inni mi opowiadali o moich ”ekscesach”, ale ja
śmiałem się tylko. AŜ do dnia, gdy po pijanej imprezie wsiadłem do auta
i wyhamowałem na drzewie. Wypadłem przez przednią szybę i ledwo uszedłem
z Ŝyciem. Miałem strasznie pokiereszowana twarz, połamane ręce, nadwyręŜony
kręgosłup. Umierałem. Ale wróciłem.
I wtedy się zatrzymałem nad samym sobą. Rozejrzałem się po Ŝyciu.
Byłem w nim sam. Ci, którzy mięli mnie dość odeszli, innych opuściłem sam.
Moje fizyczne budzenie się do Ŝycia stało się przebudzeniem duchowym.
Wyszedłem z tego. Z ranami, bliznami i depresją. Z rozpaczą na granicy
próby samobójcze. Z poszytą twarzą i poszytym Ŝyciem. Ale Ŝyłem.
I zdecydowałem, ze skoro KTOŚ dał mi szansę to ją wykorzystam. Wróciłem do
rodziców. Zarejestrowałem siew Porani UzaleŜnień. Skończyłem leczenie
w oddziale dziennym. Dziś nie pije 9 miesięcy. To tak jak dziecko, prze,
którym rozpoczyna się droga. Mam tego świadomość. Inni są waŜni. Pomoc
grupy, terapeuty. Sam juŜ próbowałem. To na nic.
Autor anonimowy