do zniewolenia

Transkrypt

do zniewolenia
To dzieje się na
naszych oczach
Moc
świadectwa
Przez jogę
do zniewolenia
Świadectwo Pawła
Joga
Pierwszy raz spotkałem się z jogą
parę lat temu. Pierwsze zajęcia: półtorej
godziny, maty, kadzidełka. Jako jeden
z dwóch mężczyzn wśród kilkunastu
kobiet czułem się trochę nieswojo, jednak potraktowałem to jako mały minus
w stosunku do tego, co joga miała mi
dać – relaks, rozluźnienie, wzmocnienie
ciała. Zacząłem ćwiczyć, nie wiedząc, że
jest wiele odmian jogi. Dla mnie joga to
była po prostu joga. Jak się później okazało, ten rodzaj, z którym ja się zetknąłem, był chyba najpopularniejszą w naszym kraju odmianą – hatha-joga. Ku-
16 M i e s i ę c z n i k
Egzorcysta
marzec 2013
piłem książkę do nauki ćwiczeń i z czasem zacząłem ćwiczyć także w domu.
Pozycje ciała (asany), określane często
nazwami zwierząt (np. pies, krowa czy
żółw), wydawały mi się idealnym sposobem wyciszenia po nerwowości i stresie w pracy. Po zajęciach czułem duży
przypływ energii, mniej czasu potrzebowałem na sen. Wzmocniła się także odporność. W młodości podatny na przeziębienia, teraz zacząłem być coraz silniejszy fizycznie.
Z książki dowiedziałem się, że oprócz
ćwiczeń fizycznych warto również rozpocząć praktykę medytacji czy ćwiczeń oddechowych (zwanych pranajama). Można powtarzać w głowie zwroty
(mantry) w celu wyciszenia umysłu czy
układać dłonie w specjalne zamknięcie
energii (mudry) – wszystko po to, by żyć
zdrowiej, pełniej i szczęśliwiej. Z czasem zacząłem zaopatrywać się w sklepach ze zdrową żywnością, jadać w barach wegetariańskich, bywać na targach
medycyny naturalnej. Zrezygnowałem
z medycyny tradycyjnej, wizyt u lekarzy,
lekarstw. Jeśli pojawiły się jakieś większe dolegliwości fizyczne, sięgałem po
zioła, akupunkturę i akupresurę.
Po pewnym czasie uszkodziłem sobie
łękotkę boczną kolana, wykonując jedną
z asan. Stanąłem przed wyborem: operacja albo zaprzestanie niektórych czynności związanych z większym obciążeniem kolan, jak narty czy tenis. Nie zraziło mnie to. Nadal poszukując metod
© Pixel & création - Fotolia.com
pierwszy raz zaprowadziła mnie
do gabinetu bioenergoterapeutycznego. Przez 10 lat chodziłem tam w złudnym przekonaniu,
że ci ludzie chcą mi pomóc. Zaczynając od kontaktów z bioenergoterapeutami, powoli wszedłem w jogę, akupunkturę, akupresurę, ustawienia rodzinne Berta Hellingera, wreszcie Metodę Silvy. Największych spustoszeń duchowych dokonały we mnie joga, Metoda Silvy i ustawienia rodzinne. Najtrudniejszymi doświadczeniami chciałbym
się podzielić.
zdjęcie:
Dwanaście lat temu mama
Na mojej rodzinie ciąży grzech międzypokoleniowy.
Babcia dokonała aborcji, a moją mamę wychowała
w przekonaniu, że to nic złego. Za jej namową również
moja mama dokonała dwóch aborcji. Szukając po tym
ukojenia, zwracała się do bioenergoterapeutów,
mistrzów Reiki, radiestetów, poddawała się akupunkturze.
Od najmłodszych lat czułem pustkę i lęk, nie wiedząc,
że są to objawy tzw. syndromu ocaleńca od aborcji.
Chcąc się od nich uwolnić, poszedłem w zupełnie
niewłaściwym kierunku.
Joga doprowadziła
mnie do rozbicia
wewnętrznego,
porzucenia tego,
co kiedyś dawało
mi radość, wreszcie
do ogromnej
samotności. Stałem
się indywidualistą,
egoistą,
maksymalnie
skoncentrowanym
na swoim ciele i na
umyśle .
Moc świadectwa
wyciszenia umysłu, opanowania lekkiej depresji, trafiłem na szkołę medytacji, kryjącej się pod nazwą „bhakti joga”,
związanej z intonowaniem mantr, śpiewem, dźwiękami gitary. Teraz żałuję, że
nie zapytałem wówczas, co owe mantry znaczą. Poprzez asany, mudry, ćwiczenia oddechowe, powtarzanie mantr
starałem się zapanować nad umysłem,
w którym było dużo lęku i napięcia
związanego z problemami osobistymi
i zawodowymi.
Kiedyś zdałem sobie sprawę z tego,
że zmienił mi się krąg znajomych. Coraz
chętniej przebywałem z osobami „pracującymi nad sobą” poprzez takie metody, jak joga czy tai chi (chińskie ćwiczenia fizyczne), coraz mniej było kontaktu ze starymi znajomymi. Zaprzestałem też picia alkoholu jako powodującego zanieczyszczenie organizmu, zmieniającego świadomość. Przestałem także z powodu kontuzji kolana uprawiać
sporty, które uwielbiałem jako dziecko
– tenis, koszykówkę, siatkówkę. Zacząłem koncentrować się coraz bardziej na
sobie, na sygnałach, jakie daje moje ciało. Po drodze zostałem wegetarianinem.
To była jedna strona medalu. Z drugiej
zacząłem odczuwać coraz większą samotność. Chociaż miałem lepsze samopoczucie fizyczne, psychicznie nie czułem się dobrze. Pamiętam, że po medytacji czy ćwiczeniach jogi czułem rozbicie, smutek, depresję, co wydawało mi
się zaprzeczeniem idei metody, o której
mówiło się, że ma prowadzić do samorozwoju i poprawy jakości życia. A jednak wchodziłem w to dalej. Nazajutrz po
intensywnej medytacji zdarzało mi się
całkowicie zamknąć się w sobie i do nikogo nie odzywać przez cały dzień – nawet do osób, które były mi życzliwe.
Pamiętam wakacje, podczas których
poszedłem na serię indywidualnych zajęć z jogi. Po zajęciach czułem się zmasakrowany psychicznie, zaczęły pojawiać się myśli, których nie byłem w stanie się pozbyć, myśli negatywne o samym sobie. Medycznie chyba nazywa
się to nerwica natręctw.
Po jakimś czasie zacząłem czytać
o wcieleniach, reinkarnacji, karmie. Potem dowiedziałem się o czakrach, punktach energetycznych, które ma każdy
człowiek, wreszcie o samej energii, aktywizowanej przez ćwiczenia, mantry,
mudry, medytacje. Przestałem się modlić. Byłem przekonany, że jestem sa18 M i e s i ę c z n i k
Egzorcysta
marzec 2013
mowystarczalny i że sam poradzę so- chowo uwikłany, zniewolony nie tylko
bie z problemami przez obudzenie we- przez jogę, ale także przez wiele rzewnętrznej siły. Pismo Święte dla mnie czy związanych z okultyzmem. Zapronie istniało, czułem wręcz niechęć do ponował spowiedź generalną, rekolekjego czytania. Spowiedź – tak, lecz pro- cje, czytanie Pisma Świętego, szczególblem polegał na tym, że pomimo spo- nie Ewangelii św. Marka, i regularne sawiedzi i komunii natrętne myśli nie zni- kramenty, by Jezus mógł zacząć oczyszkały. Dziś wiem, że już wtedy potrzebo- czać mnie wewnętrznie z duchów i duwałem modlitwy o uwolnienie czy kon- chowości rodem z innych kultur i religii.
taktu z kapłanem znającym tematykę
Joga to system filozoficzny, a jej prakzagrożeń duchowych. Moja wola stawa- tykowanie wiąże się z przyjęciem nauk
ła się coraz bardziej ograniczona.
hinduizmu. Dzisiaj wiem już to, czego
Joga doprowadziła mnie do rozbi- nie powiedziano mi na zajęciach – że
cia wewnętrznego, porzucenia tego, co powtarzane w sanskrycie mantry mogą
kiedyś dawało mi radość, wreszcie do być imionami hinduskich bóstw czy duogromnej samotności. Stałem się indy- chów. Czytam o zagrożeniach duchowidualistą, egoistą, maksymalnie skon- wych i przecieram oczy ze zdziwienia,
centrowanym na swoim ciele i na umy- że tak głęboko i bezkrytycznie w to
śle jako narzędziu wpływania na ciało, wszedłem. Opinie o. Jamesa Manjackala
samopoczucie. Nie liczyłem się z wolą czy o. Aleksandra Posackiego pozwalaBoga, Jego planem wobec mojego życia. ją mi też lepiej zrozumieć, czym jest joga
Dusza została gdzieś pominięta. Coraz dla chrześcijanina. Jogi z chrześcijańgłębiej wchodziłem w duchowość hin- stwem nie da się pogodzić. Joga to nie
duizmu. Jako chrześcijanina coraz bar- ćwiczenia fizyczne. To duchowość, któdziej mnie ona kaleczyła i odsuwała od ra doprowadziła mnie do ogromnego
własnej natury. Zmiana diety doprowa- cierpienia fizycznego i duchowego, oddziła do wyniszczenia organizmu, utraty wagi i wielkiego
skoncentrowania się
Mantry wyryte na kamieniach, Tybet
na zdrowej żywności. Zrozumiałem, że
jestem zniewolony.
Nie mogę robić tego,
co chcę, nawet jeśli
chodzi o tak podstawową potrzebę człowieka, jak jedzenie.
Nie mam możliwości
swobodnego wyboru. Pewnego dnia po
ćwiczeniach straciłem przytomność. Zaczęły się problemy fizyczne, dolegliwości
neurologiczne. Badania lekarskie wychodziły dobrze, a ja czułem się coraz gorzej.
Przypomniałem sobie kazanie pewnego franciszkanina, sunięcia od znajomych i tego, co dawało
usłyszane kilka miesięcy wcześniej. Mó- mi kiedyś prawdziwą radość.
wił on o zagrożeniach duchowych medytacji, akupunktury i innych praktyk Metoda Silvy
Równolegle do wpływu jogi odczupochodzących z Indii i Chin. Wówczas
nie wziąłem tego za ostrzeżenie, teraz wałem skutki przebycia kursu Metopostanowiłem odszukać tego kapłana. dy Silvy. Był rok 2001. Kolega opowieUdało się. Długo rozmawialiśmy. Oka- dział mi, jak bardzo pomogła mu w żyzało się, że jestem bardzo mocno du- ciu metoda samokontroli umysłu Meto-
Jezus przyszedł na świat nie dla tych,
co się dobrze mają,
ale dla takich grzeszników jak ja.
© Shawn hemPel - Fotolia.com, wikiPedia
■
zdjęcia:
To dzieje się na naszych oczach
dą Silvy, jak łatwo dzięki temu szła mu
nauka w szkole, jak wiele osiągnął. Zaciekawił mnie. Wyszukałem w internecie kurs i poszedłem sprawdzić te rewelacje na trzydniowym treningu. Za kilkaset złotych.
Na początku dowiedziałem się o falach, na jakich pracuje mózg: beta, alfa,
theta i gamma, oraz o półkulach mózgowych. Celem metody okazało się świadome wprowadzanie umysłu ze stanu
beta (dominująca częstotliwość myślenia logicznego, analitycznego, częstotliwość, na jakiej zwykle pracuje umysł
w czasie dnia) do stanu alfa. Alfa to stan
głębokiego rozluźnienia, charakteryzującego się zwolnieniem częstotliwości
impulsów mózgowych. Dzięki wejściu
w stan alfa, przez uspokojenie umysłu,
zaczyna pracować prawa półkula mózgowa, odpowiedzialna za intuicję, wyobraźnię. Przez zamknięcie oczu, odpowiednie ułożenie palców (technika
neuroasocjacji) czy liczenie umysł miał
wchodzić na inną częstotliwość. Według
prowadzącego, stan alfa ma umożliwić
osiągnięcie wielu korzyści. Propagowane na kursie techniki miały poprawić
pamięć, pomóc w szybszym przyswajaniu wiedzy, nauczyć techniki zdawania
egzaminów oraz rozwiązywania różnego rodzaju problemów, takich jak trudności w podejmowaniu trafnych decyzji, przezwyciężanie nałogów, budzenie
się o dowolnej porze bez budzika. Przejście w stan alfa zaleca się praktykować
3 razy dziennie po 15 minut. Dużo miejsca poświęcono także samouzdrawia-
niu i uzdrawianiu innych za
pomocą odpowiednich wizualizacji w stanie alfa, a także projektowaniu pozytywnej przyszłości. Podkreślano, że nasze życie zależy od
dwóch osób: od nas samych
i od Boga. Właśnie w tej kolejności.
Metoda Silvy mówi wprost,
że umysł jest najważniejszą
rzeczą, takim twardym dyskiem, na którym jest wszystko zapisane. Dzięki umiejętnemu postępowaniu możesz
osiągnąć to, co chcesz: mieć
doskonałe zdrowie, pracę,
relacje z ludźmi i samym
sobą. Jesteś panem swojego
losu i życia.
Ważnym elementem kursu było zaznajomienie się
z technikami afirmacji i wizualizacji. W stanie alfa warto było afirmować, czyli powtarzać w pierwszej osobie liczby pojedynczej pozytywne stwierdzenia na własny temat, np.: jestem wyjątkowym człowiekiem, jestem
genialną osobą, jestem osobą lubianą i kochaną. Natomiast dzięki wizualizacji
można było – według prowadzących kurs – osiągnąć
dosłownie wszystko, co się
chciało: od idealnego partnera, przez wyśniony samochód, po wymarzoną pracę
czy wyleczenie chorób. Należało po prostu utrzymywać w stanie alfa
obraz tego, co chcemy osiągnąć.
Po pierwszym kursie uznałem, że uda
mi się tą metodą rozwiązać większość
moich problemów, z niskim poczuciem
własnej wartości i nieśmiałością włącznie. Po całodniowym kursie nie czułem
też żadnego zmęczenia fizycznego. Prowadzący mówił tak ciekawie, wprowadzając nas w poszczególne ćwiczenia,
że nawet 10 godzin wykładów nie powodowało znużenia. Po zakończeniu
kursu zacząłem pisać afirmacje, nagrywać je dyktafonem. Poczułem ogromną pewność siebie. Zacząłem też wizualizować pracę, jaką chciałbym zdobyć. Pomogło to o tyle, że podczas rozmowy kwalifikacyjnej o pracę nie czułem żadnego lęku. Jednak po zdobyciu
marzec 2013
Miesięcznik
E g z o r c y s t a 19
Uleczenie
W końcu zrozumiałem, że byłem
przez złego ducha prowadzony jak na
sznurku: od aborcji matki i odrzucenia
przez nią po bioenergoterapię, jogę, Metodę Silvy i ustawienia rodzinne. Przestałem twierdzić, że sam poradzę sobie
ze swym bałaganem życiowym. Sięgnąłem po Biblię, wyrzekłem się wiary w reinkarnację i karmę. Od prawie dwóch
lat nie mam styczności z okultyzmem.
W ciągu ostatnich dwóch lat odbyłem
wiele rekolekcji, rozmów, modlitw u
księży egzorcystów i innych. Oddałem
Jezusowi całe życie: przeszłość, teraźniejszość i przyszłość, najpierw prosząc
Go o przebaczenie mojej przeszłości, potem ogłaszając Go moim Panem i Zbawicielem. Jezus jest dla mnie wszystkim:
jedyną drogą, jedyną prawdą i jedynym
życiem. Ufam, że przyszedł na świat nie
dla tych, co się dobrze mają, ale dla takich grzeszników jak ja. Jest moją nadzieją i najlepszym lekarzem. Jedynym
lekarzem.
Moja mama przestała chodzić do bioenergoterapeutów, odbyła spowiedź generalną, jest po długiej modlitwie wstawienniczej, czyta Biblię. Paweł
Moja modlitwa, podobnie jak wcześniej
innych egzorcystów, była bardziej
wsparciem w drodze uwolnienia niż
czynnikiem decydującym. Zawsze
podkreślam, że gdybyśmy byli wierni
zwyczajnym praktykom religijnym,
jakie proponuje przeciętna parafia,
egzorcyści byliby niepotrzebni albo
mieliby znacznie mniej pracy. Jest też
wielką łaską – a może przyczynia się
do tego jego obecna gorliwość – że
skutki zaangażowania w różne formy
okultyzmu, jakich doświadcza Paweł
obecnie, objawiają się przede wszystkim
na płaszczyźnie dolegliwości fizycznych
(nieuzasadnionych medycznie). Dziękować
powinien nieustannie Bogu za możliwość
modlitwy i łaskę przystępowania do
sakramentów. Wszak tak wielu, którzy
przeszli drogę niechrześcijańskich praktyk,
podobnych do jego doświadczeń, nie może
w ogóle wypowiedzieć najprostszych
słów modlitwy, a zetknięcie z sacrum
objawia się natychmiastową manifestacją
demoniczną.
Pozostanie tajemnicą ludzkiego
serca, dlaczego u jednych osób skutki
są bardziej dramatyczne, a u drugich
mniej. Jednakowoż subiektywnie
odczuwane cierpienie może być znacznie
poważniejsze, niż zewnętrzny obserwator
jest w stanie ocenić. Niech Bóg będzie
uwielbiony w tym, jak pochyla się nad
Pawłem i wydobywa go z otchłani grzechu
i uwikłania demonicznego.
Ks. Jarosław Międzybrodzki
Egzorcysta archidiecezji katowickiej
20 M i e s i ę c z n i k
Egzorcysta
marzec 2013
mm
o sttaosañtañ stñstaa³ast³y³yañmca
³y
osikZ
ZZ
Pos
czczyyczteteylnlnteiklnieieikmmiePmosP³aosñ³acañca
Wydawca: Księża Misjonarze Saletyni
Wydawca:
Księża
Misjonarze
Prenumerata
naSaletyni
rokSaletyni
2013
Wydawca:
Księża
Misjonarze
Prenumerata
na–rok
6 numerów
tylko
Prenumerata
na2013
rok 27zł
2013
6 numerów
– tylko
27zł35b
Zamówienia:
Kraków,
ul–Sucha
6 numerów
tylko
27zł
Zamówienia:
ul Sucha
35b777
tel: 12 Kraków,
2595649;
797
907
Zamówienia:
Kraków,
ul Sucha
35b
tel:
12
2595649;
797
907
777
e−mail:
[email protected]
tel: 12
2595649; 797 907 777
e−mail:
[email protected]
e−mail:
[email protected]
Pomoc
na
drodze
życia!
Pomoc
na
drodze
życia!
Pomoc
na
drodze
życia!
www
www.list.media.pl
3
Przedstawiona historia jest
przykładem, w którym egzorcysta
pełni rolę pomocniczą w procesie
uwolnienia. Jednak to nawrócenie
samego Pawła, jego zaangażowanie,
lektura Słowa Bożego, wierność
sakramentom, codziennej
Eucharystii i częstej spowiedzi są
czynnikami zasadniczymi walki
duchowej, jaką prowadzi.
– świadectwa, wywiady,
– świadectwa,
wywiady,
–reportaże
świadectwa,
wywiady,
reportaże
reportaże
– piszą Górny, Terlikowski,
– piszą
Górny,
Terlikowski,
–Tekieli,
piszą
Górny,
Terlikowski,
Witkowski
Tekieli,
Witkowski
Tekieli,
Witkowski
– dla
świeckich
i duchownych
– dla
świeckich
i duchownych
– dla
świeckich
i duchownych
do 65
br P
ze O
pr R
ze A
ży D
ć
ro
k
do świadectwa Pawła
k
Pamiętam, że po
medytacji czy
ćwiczeniach jogi
czułem rozbicie,
smutek, depresję,
co wydawało mi się
zaprzeczeniem idei
metody, o której
mówiło się, że ma
prowadzić do
samorozwoju
i poprawy
jakości życia.
KOMENTARZ
EGZORCYSTY
nie członków innych rodzin. Jednak po
pewnym czasie pojawiły się nerwica natręctw i myśli samobójcze. Dzisiaj wiem,
że znane są przypadki samobójstw wywołanych przez ustawienia. Rozmowy z księżmi uświadomiły mi, że metoda Hellingera to czysty spirytyzm; obok
bioenergoterapii i Metody Silvy główna
przyczyna zwracania się po pomoc do
egzorcystów. Również wielu psychologów sprzeciwia się tej metodzie z racji
tego, w jak niebezpieczny sposób traktuje człowieka: otwiera go i pozostawia
samemu sobie.
ja
Kolejne bardzo niebezpieczne doświadczenie, z którym się zetknąłem, to
ustawienia rodzinne Berta Hellingera.
Czułem, że przez liczne w mojej rodzinie
aborcje nie funkcjonujemy jako ludzie
szczęśliwi. Kiedyś trenerka jogi zasugerowała całej grupie zainteresowanie się
warsztatami ustawień rodzinnych. Podjąłem ten pomysł, dowiedziawszy się,
że ustawienia dotykają w szczególnym
stopniu kwestii wykluczeń z rodziny,
jak mówi jej autor – aborcji i poronień.
Przed warsztatami oglądałem nagrania
starych konferencji Hellingera w Polsce.
Miałem nadzieję, że będę mógł pomóc
matce, która do dziś cierpi na ciężką depresję i syndrom poaborcyjny.
Warsztaty – tworzenie „wszechwiedzącego pola”, psychodrama – okazały
się niesamowicie niebezpieczną sztuczką złego ducha. Terapeutka wprowadzała ludzi w traumatyczne przeżycia, zostawiając otwarte rany. To, co się
działo na ustawieniach, było dla mnie
niesamowite: emocje, reprezentowa-
- Fotolia.com
Ustawienia rodzinne
Paul PreScott
samej pracy, na co dzień w niej nadal byłem nieśmiały i rozbity. W rozmowach
z przełożonymi czułem, że jestem kimś
wyjątkowym, lepszym od nich. Moje ego
po afirmacjach rosło, tak samo jak koncentracja na sobie. Ogarniała mnie pycha. Afirmacje powodowały dobre samopoczucie, ale były powierzchownym
przykrywaniem słabości charakteru
i ran duszy.
Po pewnym czasie zauważyłem, że
odciąłem się od emocji. Do wszystkiego zacząłem podchodzić zbyt intelektualnie. Moje ciało było napięte, a umysł
niespokojny. Zamykając oczy, czułem
gonitwę myśli. Nie pomagało wchodzenie w stan alfa czy głębiej – theta. Nadal
tkwiłem w smutku i rozbiciu, coraz bardziej zamykając się w sobie. Natomiast
rozmawiając z innymi, nie mogłem wyzbyć się poczucia wyższości.
Po paru latach zdałem sobie sprawę
z tego, że wymarzona praca, którą wizualizowałem na jednym z kursów, okazała się daleka od tego, czego się spodziewałem. Marzyłem o zatrudnieniu się
w wielkiej firmie, gdzie będę mógł zabłysnąć, zrobić karierę. Zdobyłem tę
pracę, ale zamiast satysfakcji spotkało mnie wszystko, co najgorsze: stres,
mobbing, bezwzględność, przedmiotowe traktowanie ludzi.
r E k l a M a
Moc świadectwa
©
■
zdjęcie:
To dzieje się na naszych oczach
Wybitny francuski psycholog i terapeuta, Yves Boulvin
podpowiada, jak odnaleźć w sobie siłę, pogodzić się
z przeszłością i spojrzeć na siebie oczami Boga. 508
stron, które pomagają żyć.
Yves Boulvin, Anne Vilemin
Moje życie zaczyna się dziś - 365 terapeutycznych
podpowiedzi, str. 508, format: 235 x 155
cena 35 zł + wysyłka 5 zł
ZAMÓWIENIA: LIST, ul. Dominikańska 3/12, 31-043 Kraków,
tel. 012 423 11 99, e-mail: [email protected]

Podobne dokumenty