Geopolityka okołokrymska

Transkrypt

Geopolityka okołokrymska
Geopolityka okołokrymska
Krym to półwysep, trudno go bronić. Gdy istniał chanat krymski, chroniły go nie tylko orda
i jej czambuły, ale również potęga Wielkiej Porty. No i pas dzikich pól, przez długi czas
ziemia niczyja na południe od województw południowo-wschodnich Rzeczypospolitej. W
czasie wojny domowej po bolszewickim przewrocie czerwoni po prostu na Krym wjechali,
mimo zażartego oporu białych. Podczas II wojny światowej Niemcy i Rumuni zdobyli Krym
łatwo, ale jak się załamał front, nie potrafiono go utrzymać jako enklawy III Rzeszy w
Sowietach. Jednym słowem Krym jest stabilny wtedy, gdy półwysep funkcjonuje w ramach
jakiegoś ładu o zasięgu regionalnym, nie lokalnym.
Ponieważ sytuacja polityczna na Ukrainie jest płynna i dynamiczna, sprawa Krymu nie jest
zakończona. Najmniej prawdopodobne jest to, że Kijów zdecyduje się odbić półwysep. Taka próba
spowoduje reakcję Kremla, najpewniej siłową, włącznie z inwazją Ukrainy. A co może zrobić Moskwa?
Putin ma kilka opcji. Może utrzymać Krym na takich samych zasadach jak Kaliningrad. Zgadzać się
na prawie każde wymagania sąsiada, czyli Ukrainy, w tym i restrykcji tranzytowych tak ostrych jak
te, na które naciskała Litwa. Tam obywatele Federacji Rosyjskiej nie mogą wysiadać z pociągów
przejeżdżających z terenów królewieckich przez terytorium Republiki Litwy. Ale Kreml zgodziłby się
być może na takie rozwiązanie tylko wtedy, gdy Ukraina uznałaby aneksję Krymu i przeszłaby nad
tym do porządku dziennego, co jest mało prawdopodobne.
Natomiast jeśli Kijów będzie kontynuował blokadę, embargo i wojnę gospodarczą, może nawet
całkowicie zamknie granicę, to koszty utrzymania Krymu dla Putina będą niebotyczne. Dlaczego?
Cała właściwie infrastruktura prowadzi na Krym z Ukrainy. Wszelkie drogi, elektryczność, łączność,
wymiana towarowa wewnętrzna, nawet turystyka płynęła przecież z państwa ukraińskiego. I stąd –
aby obciąć koszty i odwrócić widmo rekonkwisty przez Kijów – Moskwa może rozważyć opcję dalszej
aneksji ziem ukraińskich. Plan maksimum – w jakiejś przyszłości – to naturalnie cała Ukraina. Jednak
dziś plan minimum to Krym plus pas ziemi na północno-wschodnim wybrzeżu Morza Czarnego. Nie
bez kozery największa ruchawka ma miejsce przy południowo-wschodnich granicach państwa
ukraińskiego, a głównie między Donieckiem i granicą rosyjską. Tam toczą się regularne walki z
armią ukraińską. Tam sentyment separatystyczny jest najsilniejszy. Dlaczego nie w Charkowie, gdzie
jest raczej spokojnie? Dlaczego nie w Dniepropietrowsku i okolicach? Bowiem miejscowości te nie
leżą blisko zarówno Krymu jak i rosyjskiej granicy. Czyli jeśli Putin zdecyduje się okroić Ukrainę
jeszcze bardziej, zrobi to na południowym wschodzie kraju, aby uzyskać pomost do półwyspu
krymskiego. Nie musi naturalnie robić tego przemocą. Stąd też w grze i opcja federacyjna. Pozwoli
mu ona kontrolować filomoskiewskie części kraju i zawierać umowy, choćby o małym ruchu
granicznym czy tranzycie z Federalnym Ludowym Okręgiem Donieckim państwa Ukraina, a nie z
Kijowem.
Znając moskiewski modus operandi i chęć uspokojenia przez Putina Zachodu pożeranie Ukrainy
będzie trwało powoli, bardzo powoli. A części wchłonięte do Federacji Rosyjskiej będą w rozmaity
sposób trawione. I w różny sposób mogą współgrać z sąsiadami. Może będzie tak jak między Polską a
okręgiem kaliningradzkim, gdzie zachęca się wręcz do jak największego ruchu lądowego na styku
tych obszarów, chociaż cyklicznie, w zależności od potrzeb Moskwy, zaognia się problemy w polskiej
małej żegludze w Zatoce Wiślanej. Być może Kreml zastosuje opcję osetyńską. W 2011 r. Rosjanie
podjęli budowę potężnego płotu z drutu kolczastego wzdłuż granicy między Południową Osetią a
Gruzją. I dla ludności tamtejszej nie jest to abstrakcja. Kolczasty mur przecina całkiem pokaźną
liczbę wiosek na pół.
Czy Moskwa zdecyduje się odseparować rosyjskojęzycznych i Rosjan od reszty ludności
jednoznacznie deklarującej się jako Ukraińcy? Czy też dalej będzie prowadziła kampanię o
„słowiańskich braciach”? A może i to, i to. Albo na przemian. Wot, dialektyka.
Marek Jan Chodakiewicz
www.iwp.edu