Podwyżki w MZA - NSZZ SOLIDARNOŚĆ MZA i TW
Transkrypt
Podwyżki w MZA - NSZZ SOLIDARNOŚĆ MZA i TW
ISSN 1640-9566 188 czerwiec 2015 Podwyżki w MZA Rozmowa z Przewodniczącym NSZZ „Solidarność” MZA i TW, Leszkiem Grzechnikiem Aleje Jerozolimskie – wąskie gardło komunikacji tramwajowej Autoryzowany wywiad z Marcinem Kozoniem, kierownikiem Działu Nadzoru Ruchu Tramwajów Warszawskich Jak wiadomo, od pierwszego maja wprowadzony został nowy system taktowania ruchu tramwajów, zwany w mediach systemem „czeskim” lub „praskim” (od nazwy stolicy Czech), połączony z gruntownymi zmianami rozkładu jazdy. Jaki jest udział Tramwajów Warszawskich w tworzeniu rozkładów jazdy tramwajów i czy Spółka współuczestniczyła w tworzeniu tego systemu? Rozkłady jazdy są przekazywane Spółce do realizacji przez organizatora przewozów, czyli ZTM. Na etapie ustalania czasów przejazdu między przystankami i wartości postojów, jak również na etapie eliminowania problemów zgłoszonych przez motorniczych współpraca ze strony naszej Spółki oczywiście istnieje. Wszystkie zgłaszane problemy z rozkładami są weryfikowane pod kątem ich zasadności i po potwierdzeniu kierowane dalej do ZTM w celu wyeliminowania. Poszczególne Działy Spółki mają możliwość szczegółowego sprawdzenia wszystkich aspektów zgłaszanych problemów z rozkładem jazdy i przekazania odpowiednich danych zarówno z własnej inicjatywy, jak i z inicjatywy ZTM. Jednak, jeśli chodzi o sam nowy model taktowania, to został on finalnie dopracowany przez ZTM, a Tramwaje Warszawskie są przede wszystkim wykonawcą. dokończenie na str. 3 Panie Przewodniczący, wydarzyło się coś, co jeszcze nie tak dawno wydawało się prawie nieprawdopodobne – Prezes Kuźmiński zdecydował wreszcie o podwyżkach dla kierowców. Jak Pan to skomentuje? Po długich negocjacjach osiągnęliśmy porozumienie z Zarządem MZA i od pierwszego lipca kierowcy autobusów w Spółce otrzymają (z pewnymi wyjątkami, o których za chwilę) po 100 złotych podwyżki. Przy okazji udało się też wynegocjować pewne przetasowanie stawek zasadniczych: zamiast poprzednich sześciu pozostanie pięć stawek – 3300 zł, 3500 zł, 3700 zł, 3900 zł i 4100 zł. Z tym właśnie wiążą się wyjątki, o których wspomniałem, ponieważ likwidacja stawek wewnętrznie niezgodnych z treścią Regulaminu Wynagradzania spowoduje, że kierowcy, którzy do tej pory mieli 3350 zł przejdą do stawki 3500 (150 zł podwyżki), natomiast ci, którzy zarabiali 3650 otrzymają 3900 zł (250 zł podwyżki). Jak rozumieć to, że zlikwidowane stawki były niezgodne z treścią Regulaminu Wynagradzania? Dosłownie. Od samego początku sygnalizowałem, że projekt Regulaminu Wynagradzania jest nieudany i wewnętrznie sprzeczny, dlatego też nie wyraziłem zgody na jego wprowadzenie. Teraz, po ponad roku od tamtych wydarzeń, kiedy Prezes Kuźmiński, wykorzystując powolność niektórych związków zatwierdził Regulamin Wynagradzania nie oglądając się na zdanie „Solidarności”, widać, że odmawiając podpisania porozumienia w sprawie Regulaminu miałem rację. Stawki typu 3650 złotych nie były legalne w świetle treści Regulaminu, który zakładał zaokrąglenie stawek do pełnych setek. Czyli dopuszczalna byla stawka 3600 lub 3700, ale nie 3650. Przez to w tej chwili pojawiła się nierówność podwyżek, za którą ani ja, ani Związek nie ponosimy żadnej odpowiedzialności – wynika ona z błędów dokumentu wprowadzonego przez Zarząd. Powiedzmy szczerze – Regulamin Wynagradzania obowiązuje już prawie od roku, był kilka razy poprawiany i NADAL zawiera błędy! Zanim uda się to wszystko wyprostować na pewno będą cyklicznie pojawiały się różne kłopoty i absurdy. Czy jest Pan zadowolony z osiągniętego porozumienia? Nie chciałbym krytykować samego faktu podwyżek, oczywiście cieszę się, że przedstawiciele najbardziej niedowartościowanej, a zarazem najliczniejszej i najważniejszej grupy zawodowej w MZA – kierowcy – wreszcie dostaną więcej pieniędzy. Jednak propozycja Prezesa Kuźmińskiego jest bardzo daleka od tego, co chciałaby osiągnąć „Solidarność” i czego oczekują pracownicy. Naszym zdaniem sumaryczne wynagrodzenie netto kierowcy zaszeregowanego do najniższej stawki powinno wynosić minimum 3 tys. zł. Także liczba stawek jest zbyt duża – nasza wyjściowa propozycja przewidywała tylko trzy stawki zasadnicze: 3500, 3800 i 4200 zł brutto plus regulaminowe dodatki. 3500 zł dla kierowców początkujących, 3800 dla takich, którzy przepracowali co najmniej trzy lata i mają stałą umowę i 4200 zł dla pozostałych. Tak naprawdę nawet i trzy stawki to nadal zbyt wiele – w rzeczywistości, jeśli chcemy pozostać w zgodzie z Kodeksem Pracy, w MZA powinna obowiązywać tylko jedna stawka zasadnicza. Udało się również wynegocjować pewne złagodzenie obciążeń finansowych dla ukaranych kierowców? Tak, wprawdzie nie jest to wciąż realizacja wszystkich postulatów „Solidarności”, jednak przedstawione przez Zarząd MZA propozycje są znacznym złagodzeniem obowiązujących dzisiaj przepisów, które dopuszczały niesprawiedliwe i nierówne traktowanie kierowców. Pamiętajmy, że kierowcy są karani najczęściej i najbardziej dotkliwie – w okresie sześciu miesięcy 2014 roku upomnieniem lub naganą zostało ukaranych przeszło siedmiuset pracowników MZA w tej grupie zawodowej! Dlatego sprawa kar jest dla „Solidarności” bardzo ważna, obserwujemy poczynania przełożonych i staramy się interweniować w najbardziej skrajnych przypadkach. dokończenie na str. 2 2 czerwiec 2015 Wydarzenia, rozmowy, polemiki Podwyżki w MZA dokończenie ze str. 1 A jeśli chodzi o negocjacje z Zarządem, to przede wszystkim doszliśmy do porozumienia w sprawie absurdalnej – kiedy kierowca był złapany przez inspektora ZTM potrącano mu tylko równowartość tzw. kwoty nienależnej, natomiast takie samo wykroczenie odnotowane przez inspektora wewnętrznego Nadzoru Ruchu MZA było traktowane jako upomnienie z potrąceniem premii w wysokości 600 zł. To było niedopuszczalne i w końcu te kary będą zrównane – to znaczy niezależnie od tego, czy kierowca zostanie złapany przez ZTM, czy przez nasz Nadzór, zapłaci karę w wysokości kwoty nienależnej bez potrącenia premii. Z kolei w sprawach potrącenia premii w przypadkach innych upomnień również osiągnęliśmy pewien postęp – Zarząd zgodził się, żeby w przypadku pierwszego upomnienia potrącano kierowcy połowę premii (300 zł) zamiast całości, jak to miało miejsce do tej pory. Warto też wspomnieć, że Regulamin Wynagradzania ma być uzupełniony o dodatkowy paragraf dotyczący zawinionej przez kierowcy stłuczki lub uszkodzenia autobusu np. podczas manewrów w zajezdni. Jeśli strata Spółki z tytułu takiego wydarzenia nie przekroczy 300 zł, to – o ile będzie to pierwsze upomnienie – potrącona zostanie tylko połowa premii, a nie całość. Mówimy wciąż o kierowcach. A co z podwyżkami dla pracowników zaplecza i umysłowych? Oczywiście, Związek nie zapomina także o nich. Na spotkaniach z Zarządem poruszaliśmy także ten temat, wywiązała się m.in. dyskusja o sposobie i terminie przeprowadzenia regulacji płac w tych grupach. Jednak z woli Zarządu sprawa jest jeszcze odległa w czasie; Prezes oświadczył, że odpowiednie regulacje powiązane ze zmniejszeniem liczby stawek zaszeregowania będą miały miejsce najwcześniej w czwartym kwartale br. Dziękuję za rozmowę. PODZIĘKOWANIE Rodzice i Dziadkowie ciężko chorego siedmioletniego Piotrusia Cabaja serdecznie dziękują wszystkim darczyńcom za pomoc w leczeniu chłopca. Aleje Jerozolimskie – wąskie gardło komunikacji tramwajowej dokończenie ze str. 1 Pan, jako kierownik Nadzoru Ruchu, na pewno dobrze zna wszystkie aspekty ruchu tramwajów w mieście. Czy po pierwszych dwóch tygodniach funkcjonowania uznałby Pan nowy system taktowania za udany, czy jednak widzi Pan jakieś słabe punkty? Staram się być na bieżąco z sytuacją na torach. Co do systemu taktowania - wyciąganie wiążących wniosków na podstawie relatywnie krótkiego czasu funkcjonowania nowego modelu jest w moje ocenie przedwczesne. Widzimy, że obciążenie wielu szlaków tramwajowych zmieniło się w poszczególnych porach dnia. Bacznie też obserwujemy skutki zagęszczenia wagonów w Alejach Jerozolimskich od czasu pożaru mostu Łazienkowskiego. Jednak warto pamiętać, iż na funkcjonowanie komunikacji tramwajowej ma wpływ wiele aspektów, a taktowanie jest tylko jednym z nich. Zacznijmy może od czasów przejazdu – dochodzą do nas sygnały od motorniczych, że czasy na Alejach Jerozolimskich nawet w sytuacji poza godzinami szczytu są nieco zbyt krótkie. W rozkładach są podobno tylko czterominutowe przeloty np. od placu Starynkiewicza do skrzyżowania z Marszałkowską przy Rotundzie? Na podanym odcinku w godzinach szczytu czas przejazdu został zwiększony. Natomiast bez względu na odcinek, gdy motorniczy ma utrudnienia w przejeździe, to jego podstawową „obroną” jest wpisanie tych utrudnień do karty drogowej, co w uzasadnionej sytuacji spowoduje pozytywne rozliczenie jego opóźnienia. Jeżeli sytuacja ma charakter globalny i raporty spływają od wielu motorniczych, to wtedy Spółka ma podstawę do wystąpienia do organizatora, czyli ZTM, z prośbą o wyłączenie całego odcinka spod kontroli punktualności. Inaczej mówiąc, w przypadku utrudnień o charakterze lokalnym, motorniczy może być w pewnych przypadkach wewnątrz firmy nierozliczany za opóźnienia, a przy większej skali utrudnień Spółka ma możliwość uzyskania „taryfy ulgowej” u organizatora przewozów – w związku z tym, co się dzieje np. w al. Jerozolimskich. I dodam, że z naszej strony pewne ruchy w celu czasowego wyłączenia punktualności na tym ciągu się odbywają. Warszawa – mimo deklaracji Ratusza – nie wydaje się miastem dobrze przystosowanym do komunikacji szynowej. Motorniczowie narzekają bardzo często na krótkie fazy świateł na skrzyżowaniach, typową sytuacją jest też blokowanie przejazdu przez samochody, które pozostały na skrzyżowaniu po zmianie „świateł”. Jakby Pan to skomentował? Pamiętajmy, że obecnie mamy do czynienia z nietypową sytuacją, kiedy z ruchu wyłączony jest całkowicie jeden z mostów. To dotkliwie odbiło się nie tylko na tramwajach, chociaż w ich przypadku jest to najbardziej widoczne. Do korków samochodowych zdążyliśmy się już przyzwyczaić, a tramwajowe do tej pory były raczej rzadkością. Oczywiście, ich pojawienie się to nie jest sprawa, nad którą należy przejść do porządku dziennego. Jeśli chodzi o ruch na ciągu Alej Jerozolimskich, to jest on sterowany w ramach zintegrowanego systemu, który został zaprogramowany na pomaganie tramwajom. Należy jednak cały czas mieć na uwadze, że ciąg Alej Jerozolimskich jest dość „nieszczęśliwy”, gdyż - zgodnie z topografią miasta - krzyżują się z nim dwa inne ważne ciągi tramwajowe: Marszałkowska i al. Jana Pawła II. Oba są również silnie obciążone, a ponieważ cyklu sygnalizacji świetlnej nie można wydłużać w nieskończoność, to w którymś momencie w końcu trzeba przepuścić tramwaje jadące w poprzek Alej. W oczywisty sposób wpływa to na to, co dzieje się z ruchem w al. Jerozolimskich. W kwestii przejazdów przez zatłoczone skrzyżowania mogę powiedzieć, że Dział Nadzoru Ruchu w sytuacjach największych problemów zgłasza się o pomoc do służb porządkowych. Ponadto, instruktorzy na zasadach pracy operacyjnej starają się wspierać motorniczych podczas przejeżdżania przez najbardziej krytyczne skrzyżowania (np. Rondo Czterdziestolatka, Rondo Dmowskiego). Czasem wiąże się to z koniecznością chwilowego wstrzymania ruchu samochodów. Instruktorzy Nadzoru Ruchu TW są odpowiednio przeszkoleni i wyposażeni w uprawnienia, które wprawdzie nie pozwalają im w pełni regulować ruchu samochodowego, ale umożliwiają m.in. wstrzymanie ruchu pojazdów w celu przepuszczenia tramwajów. Oczywiście priorytetem jest bezpieczeństwo uczestników ruchu oraz samych instruktorów, więc wszystko trzeba robić z wyczuciem. Operatorzy naszej Centrali Ruchu współpracują także z operatorami Centrali ZTM, koordynując działania w celu rozładowania korków. Przykładem takiej współpracy może być np. operacyjne wycofywanie linii 77 na most Śląsko-Dąbrowski, co już kilkukrotnie miało miejsce. Jeśli sytuacja jest już bardzo „gorąca” i nie daje perspektyw rozładowania trasy na najbliższe kwadranse, to wtedy operacyjnie, za zgodą i wiedzą ZTM, część tramwajów jest wycofywana z zablokowanych ciągów i kierowana na tymczasowe trasy, a niejako automatycznie kierujący nimi motorniczowie są również „wyjmowani” spod kontroli punktualności. Sprawą często poruszaną przez motorniczych jest problem wprowadzania trybu bezpośredniego sterowania. Np. słyszymy skargi, że na niektórych liniach taki tryb jest wprowadzany, na innych nie – mimo tego, że ich trasy nakładają się na siebie i opóźnienie jednej z linii powoduje także opóźnianie innej. Jak to jest z tym TSB? Jeżeli chodzi o Tryb Sterowania Bezpośredniego, to Umowa Wykonawcza między M.st. Warszawa i Tramwajami Warszawskimi precyzuje sytuacje, w których ten tryb jest uruchamiany. Zespół Ekspedycji w ostatnim czasie dokonał pewnych przesunięć swoich pracowników, dzięki czemu m.in. udało się na stałe obsadzić ekspedycję na krańcu P+R Aleja Krakowska. Powoduje to, że linie 7 oraz 9, przejeżdżające ciągiem Alej Jerozolimskich, co do zasady są nadzorowane na co najmniej jednym krańcu przez ekspedytora, który taki tryb Wydarzenia, rozmowy, polemiki może wdrożyć. Ciężko mi się odnieść do opisywanej sytuacji nie znając konkretów, natomiast obecnie praktycznie wszystkie linie (poza linią 41), mają na swojej trasie krańce obsługiwane przez ekspedytorów. A to właśnie ekspedytorzy wprowadzają tzw. TSB, jeśli wagony przyjeżdżają opóźnione. Nie jest to kwestia dowolnej interpretacji, gdyż opóźnienie musi spełnić ustalone kryterium. Na liniach objętych tym trybem automatycznie wyłączana jest kontrola punktualności. A warunkiem wprowadzenia trybu bezpośredniego jest przyjazd na kraniec co najmniej jednej brygady dziesięć minut po czasie jej odjazdu zgodnie z rozkładem jazdy. Skargi motorniczych dotyczą też sytuacji na pętli Gocławek. Dochodzi tam podobno do zajeżdżania opóźnionych linii z ciągu Alej Jerozolimskich przez inne linie niejeżdżące po tym ciągu, co dodatkowo utrudnia sytuację ruchową? Owszem, sytuacja na tej pętli może powodować takie problemy, bowiem tam mamy cztery linie i trzy tory, więc dwie linie dzielą jeden tor między sobą. Jest faktem, że układ torów na tej pętli może stanowić wąskie gardło, jednak odpowiednim sterowaniem ruchem w jej obszarze zajmują się ekspedytorzy. Ale zgodzi się Pan, że w sytuacji, kiedy zmienił się system taktowania i zwiększyła ogólnie częstotliwość kursowania tramwajów, takie wąskie gardła będą coraz bardziej widoczne na mapie torów tramwajowych, chociaż kiedyś nie były tak istotne? Wpływają one na sytuację motorniczych, którzy skarżą się, że mają coraz mniej czasu na postoje na pętlach, a w sytuacjach opóźnień jeżdżą praktycznie nonstop. W nowym systemie nie tylko zwiększono częstotliwość kursowania, ale także ponownie zwiększono liczbę tramwajów w ruchu w stosunku do kwietnia bieżącego roku. Czyli nie tylko mamy częściej kursujące tramwaje, ale także jest ich fizycznie więcej na mieście. Jest oczywiste, że w tej sytuacji rola pewnych miejsc zmienia się i automatycznie uwypuklają się najsłabsze punkty sieci. Natomiast widać też inne zmiany: ostatnio analizowane były postoje na linii 9 i okazało się, że parametry dotyczące rozkładowych czasów postojów na tej linii są lepsze niż przed zmianami. Chciałbym jednak nadmienić, że w przypadku zaburzeń w realizacji rozkładu jazdy motorniczowie powinni na bieżąco zgłaszać ekspedytorom potrzeby w zakresie realizacji przerw oraz odnotować w kartach drogowych zdarzenia, w wyniku których nie mają czasu na postój. Rozmowy między motorniczymi, wyłącznie we własnym towarzystwie, nie dają szansy Spółce, by skutecznie zadziałać. Znacznie lepiej jest wyrazić swoje uwagi pisząc raport i zgłaszając problem do przełożonych lub patronów, dla których jest to informacja umożliwiająca wszczęcie odpowiednich działań. Natomiast w kwestii „zerowego postoju” to warto zaznaczyć, że – pomijając sytuacje, gdzie brak postoju na pętli wynika wprost z rozkładu jazdy – w ramach trybu sterowania bezpośredniego zaleceniem jest umożliwienie motorniczym skorzystania z pięciominutowego postoju na krańcu. Takie są regulacje w tej sprawie i motorniczowie powinni o tym pamiętać. Dziękuję za rozmowę. 3 czerwiec 2015 System „praski” z punktu widzenia motorniczego Kiedy Zarząd Transportu Miejskiego zdecydował o wprowadzeniu w Warszawie systemu „praskiego” organizacji ruchu tramwajów (nazwa od Pragi czeskiej, a nie naszej pięknej stołecznej dzielnicy), mającego poprawić komfort podróżowania naszych pasażerów, przeszedł chyba samego siebie. Jak wszyscy wiemy, ciąg Alej Jerozolimskich zawsze był odcinkiem narażonym na niebezpieczeństwo powstawania częstych korków tramwajowych. Do czasu zamknięcia mostu trasy Łazienkowskiej z powodu pożaru ruch na Alejach odbywał sie w miarę płynnie, choć co jakiś czas występowały okresowo utrudnienia. To pamiętają wszyscy, którzy z racji wykonywanego zawodu przemieszczają się Alejami. Niestety, osoby decyzyjne, zza biurka doszły do wniosku, że pomimo zwiększenia ruchu samochodowego w centrum Warszawy, spowodowanego pożarem mostu, należy jeszcze powiększyć ilość brygad wszystkich linii, żeby usprawnić przewozy pasażerów. Jaki jest tego efekt? Do dnia 1 maja 2015 (wprowadzenie systemu „praskiego”) każdy motorniczy mający w grafiku wystawiony wóz przemieszczający się przez centrum miał świadomość tego, że może się spodziewać ewentualnych opóźnień względem rozkładów jazdy. Od tej magicznej daty każdy już przed przejęciem zmiany wie, że w godzinach popołudniowego szczytu rozkład przestaje obowiązywać. Zapowiedzi rzecznika ZTM o poprawie punktualności komunikacji miejskiej oraz o maksymalnym czasie oczekiwania na tramwaj nieprzekraczającym jednej minuty można włożyć do szuflady. Co z tego, że pasażer wchodzi na przystanek i od razu wsiada do stojącego pojazdu? Ruszamy z przystanku i po 10-15 metrach stajemy. Wszyscy są na pewno zadowoleni jadąc z dworca centralnego do centrum od 15 do 25 minut. Ile to czasu na podziwianie widoków... Niestety, nie jest to jednak taka sielanka. To my, prowadzący tramwaje, wysłuchujemy pretensji osób ściśniętych w stojących wozach. Jak ma się zachować motorniczy, mający za sobą tłum często nieprzebierający w słowach i najczęściej żądający otwarcia drzwi? Może dobrym wyjściem byłoby umieszczenie w każdym tramwaju znajdującym się w zatrzymaniu pracownika ZTM, udzielającego informacji, dlaczego jedziemy co chwila się zatrzymując. Myślę, że góra po dwóch dniach wszystko wróciłoby do stanu przed 1 maja. Ale już dość o pasażerach. Może teraz parę słów o nas, pracownikach, którzy przez nowe rozkłady jeżdżą praktycznie bez możliwości uniesienia się z fotela. Zmieniony rozkład kursowania tramwajów spowodował skrócenie czasów przejazdów oraz zmniejszenie postojów na pętlach. Wszystko dobrze, ale organizmu nie można oszukać. Wielokrotnie możemy usłyszeć od pracownika ekspedycji „jedź, bo za tobą stoją już kolejne wozy”. Czyli mam jechać kolejne półtorej godziny z pełnym pęcherzem? W takiej sytuacji dochodzi do spięć, ale gdzie się podziało te nasze pięć minut na skorzystanie z toalety? Wspaniałym przykładem tego typu przypadków jest pętla Gocławek. Ktoś wpadł na świetny pomysł zwiększenia częstotliwości kursowania linii 6. Każdy, kto kiedyś jechał „szóstką” wie, że od zawsze była to trasa mało uczęszczana przez pasażerów. Z jakiegoś powodu jeżdżą tam solówki 105-tek. Dzisiaj ta właśnie 6 ze stojącą na jednym torze 3 wielokrotnie blokują wjazd 9 i 24 na pętlę. Dzieje się tak dlatego,że na peronie stoją wozy obu linii (3 i 6) a na żeberku mieszczącym tylko jeden wóz kolejny. Każdy następny podjeżdżający z wyżej wymienionych jest zmuszony oczekiwać na przystanku dla wysiadających. Ale jak może być inaczej skoro mamy teraz 20 (!) brygad na linii 6 i 14 brygad linii 3. Na jednym torze!!! A co mają zrobić motorowi z 9 i 24? Są opóźnieni, wściekają się, ale wszyscy muszą solidarnie stać w kolejce do wypuszczenia pasażerów. Wozów 9 jeździ 31 sztuk, natomiast linii 24 tylko 22 w szczycie. A co można powiedzieć o słynnej już linii 9? Część jeździ na Gocławek, część na Wiatraczną. Wszystko jest ok, kiedy nic się nie dzieje na mieście. Przy najmniejszym zatrzymaniu brygady ulegają przetasowaniu i wtedy dopiero robi się porządek. Jazda z opóźnieniami powyżej 15-20 minut jest normą. Mając postoje po 5 lub 6 minut nic nie możemy zrobić, aby wrócić do punktualnej jazdy. A jeżeli chodzi o ogólną punktualność pracowników to zapewne w miesiącu maju jest zupełną abstrakcją. Nikt nie potrafi udzielić nam informacji jak będzie wyglądało rozliczanie punktualności poszczególnych pracowników za ten miesiąc. Pracujemy ciężko i każdy z nas rozumie, co to jest stracić premię za złamanie przepisów. Ewentualny brak premii za utrudnienia w ruchu na mieście może boleć. Mam nadzieję, że ktoś zechce nas motorowych poinformować czy i jak będziemy rozliczani. Premia za punktualność nie jest jakąś kolosalną kwotą, ale wielu rodzinom naszych pracowników te pieniądze mogą pomóc przeżyć miesiąc. Pętla na Gocławku jest zatłoczona nawet poza godzinami szczytu (godz. 11) N a r y b ac h 4 czerwiec 2015 s e j t e i n faj Zawody Wędkarskie W dniach 22 – 23 maja 2015 na terenie Ośrodka Wypoczynkowego SUS w Rybitwach nad jeziorem Roś (okolice Piszu na Mazurach) odbyły się doroczne zawody wędkarskie o puchar Przewodniczącego KM NSZZ „Solidarność” MZA i TW. W tym roku zawody wyjątkowo znalazły miejsce nad jeziorem, zwykle odbywały sie one na łowiskach specjalnych. Do zawodów było zgłoszonych dwanaście dwuosobowych drużyn z zakładów MZA i TW. Ostatecznie na jeziorze rywalizowało ze sobą osiem zespołów wędkarzy. Do dyspozycji na miejscu mieli łódki i wszelką pomoc logistyczną, ale łowili oczywiście własnym sprzętem. W pierwszym dniu wypłynęli na jezioro łowić na spławik, w drugim – na spining. Konkurencje nie były łatwe – wędkarze wypływali o szóstej rano, by spędzić na wodzie czas do godziny 13. Nie wszyscy wytrzymali tak długo na łódkach, część załóg spływała wcześniej, żeby kontynuować wędkowanie na pomostach przy brzegu jeziora. Niestety ryba „nie brała”, więc żeby zdobyć miejsce na podium wędkarze musieli naprawdę sporo się napracować. W tych zawodach liczy się jednak nie tylko sportowa rywalizacja. Jest to wspaniała okazja, żeby spotkać się w wąskim gronie związkowym i poznać kolegów z innych zakładów, dlatego też rozmowy i dyskusje zdominowały prawie cały czas wolny od sportowej rywalizacji. Chętni mogli też zabawić się w barze położonym nad brzegiem jeziora. Wprawdzie przed sezonem w ośrodku jest raczej pusto, ale tak się złożyło, że w piątek na swoja imprezę integracyjną zjechali członkowie „Solidarności” z ZTM Warszawa, co dało okazję do nawiązania kolejnych znajomości na przekór antagonizmom. Pisząc o zawodach warto też wspomnieć o wyjątkowym ośrodku w Rybitwach. Od ponad czterdziestu lat służy on pracownikom warszawskiej komunikacji miejskiej. Wspaniale położony na urwistym brzegu malowniczego jeziora Roś, jest prawdziwa perłą w ofercie SUS. Ośrodek składa się z 26 drewnianych, czteroosobowych domków typu „MAZUR” (łącznie 104 miejsca) oraz ośmiu segmentów trzyosobowych typu „DWOREK” ( w sumie 24 miejsca), składających się z dwóch pokoi z łazienką. Wszystkie domki mają tarasy przed wejściem. Domki czynne są sezonowo od maja do października. W ośrodku jest także całoroczny hotel „NOWY MAZUR”, w którym są dostępne 23 miejsca. Zawody można podsumować krótko – jak zwykle były udane. Nikt nie wracał niezadowolony, choć oczywiście, jak to w sporcie wszyscy nie mogli wygrać. Ale liczy się przecież nie tylko złowiona ryba i jej wymiar, najważniejsi są ludzie i ich sprawy. Dzięki wspólnemu wyjazdowi mogliśmy się lepiej poznać i zintegrować, a to daje siłę Związkowi. Warto wspomnieć, że dla członków „Solidarności” udział w zawodach jest bezpłatny. Dlatego drodzy Koledzy wędkarze, jeśli jeszcze nie byliście – już teraz pomyślcieo udziale w przyszłorocznych zawodach! 5 czerwiec 2015 Zawody Wędkarskie Zwycięzcy zawodów wędkarskich 2015 WYNIKI ZAWODÓW W RYBITWACH Drużynowo 1. R-1 TW Czesław Bułaj, Piotr Fabisiak 2. R-4 MZA Piotr Nowacki, Jacek Adamus 3. R-3 MZA Bogdana Jureczko, Edward Pawlicki Jarosław Kulczyk Indywidualnie 1. Czesław Bułaj 2. Piotr Fabisiak 3. Jacek Adamus Zwycięska załoga będzie reprezentować NSZZ „Solidarność” MZA i TW w wędkarskich zawodach sportowych pracowników komunikacji miejskiej o puchar Przewodniczącego Krajowej Sekcji Komunikacji Miejskiej, które odbędą się w Charsznicy koło Miechowa w dniach 17-20 września 2015. Jacek Adamus i Piotr Nowacki Stanisław Klimczak - główny sędzia zawodów (R-2 Kleszczowa) 6 czerwiec 2015 Puzon Rubryka niepokornych kierowców i miłośników MZA Puzon to wytwór wyobraźni kierowców zasypiających po pracy z klaksonem pod poduszką. Długość instrumentu może dostosować każdy kierowca MZA w zależności od fantazji i swoich potrzeb. Po co mu to było 25 lutego środa Nadgorliwy kierowca autobusu linii 189 wstrzymał proces przewozów z powodu pasażera podróżującego z psem bez kagańca i bez aktualnego świadectwa szczepienia czworonoga. Kierowca odmówił kontynuowania jazdy nie ulegając groźbom i prośbom przybyłych przedstawicieli Nadzoru Ruchu, ZTM i Straży Miejskiej. Naraził się przełożonym, którzy wyrychtowali wniosek o ukaranie. Po ciężkich bojach udało mu się uniknąć kary. Wszyscy Ci funkcjonariusze i przełożeni zapomnieli bowiem o instrukcji dotyczącej przewozów pasażerskich. Takowy zapis bezczelnie umieszczony jest w każdym autobusie do wiadomości podróżnych. Ku satysfakcji przełożonych donosimy, że już w sobotę tenże kierowca został dotkliwie pokąsany przez nieznanego psa. Stało się to w momencie kiedy opuszczał budynek w którym zamieszkuje. Królopo ls ego ki Nasze raporty yk pt Try Pisać każdy może Pisać każdy może choć nie każdy czytać musi. Szczęśliwi Ci, co mogą pisać, ale nie muszą… żeby z tego żyć. My nie musimy. Dzięki temu pozostajemy w komfortowym położeniu niezależności myśli i lekkości bytu. Co nie oznacza braku odpowiedzialności za słowo. Popełniamy błędy stylistyczne i gramatyczne. Łamiemy sztuczne bariery i pozorne świętości. Całą poprawność tekstów i piękno języka pozostawiamy zawodowcom pochłoniętym misją przekazu. Domeną niesfornych kierowców pozostaje natomiast zamiłowanie do wyśmiewania zjawisk powszechnie uznanych za „trendy” i postaw lizusowskich. Dotyczy to, również wszelkich przywar jakie obserwujemy u siebie i innych osobników zatrudnionych w MZA lub stykających się z nami na co dzień. Czynimy to za pomocą tekstów trudnych do zrozumienia bez stosownych wytycznych. Niestety w naszej naturze nie leży zamieszczanie do nich instrukcji obsługi. Zemsty czworonogów ciąg dalszy… 24 marca wtorek Nasz kolega dotkliwie pokąsany przez czworononoga nieustalonej rasy ledwie zdążył wylizać rany, a już spotkała go przykra niespodzianka. Skargę na niego za pośrednictwem swojej Pani skierował duży pies rasy mieszanej. Przedmiotem sporu jest odmowa przewozu autobusem owego zwierzaka z powodu niewłaściwej konstrukcji kagańca. Kierowca i Przewoźnik niecierpliwie oczekują na wynik ekspertyzy biegłego sądowego z dziedziny kynologii. Monitorujemy na bieżąco przebieg gehenny naszego bohatera. Sukces procesu pedagogicznego 24 kwietnia piątek Trochę to trwało, ale nasz walczący o pryncypia kierowca doczekał się pełnego triumfu. I to z najmniej oczekiwanej strony. Wdzięcznym uczniem okazał się pies usunięty w przeszłości z autobusu, który wraz z właścicielem zaprezentował nowy kaganiec ze smyczą i dumnie wparadował do pojazdu pierwszymi drzwiami. Sukcesu naszego bohatera dopełniła starsza pani, która bez protestu opuściła autobus ze swym czworonożnym przyjacielem wyrażając podziękowanie za kulturalne poinstruowanie w temacie przewozu zwierząt w pojazdach transportu publicznego. Ten niezwykle wydajny szkoleniowo dzień pracy zakończyła stanowcza interwencja w sprawie spożywania lodów na pokładzie autobusu. Para młodzieńców ze skruchą pozbyła się lizania przyjemności na rzecz podróżowania bez ryzyka utytłania garderoby innych pasażerów. W związku ze zbliżającym się sezonem letnim nasz bohaterski kierowca już wykuł na pamięć wszystkie paragrafy związane z przewozem rowerów i smakowaniem artykułów spożywczych w transporcie publicznym. Drżyjcie niekompetentni przełożeni i nieświadomi pasażerowie. Nadmieniamy, że ma poparcie Naszego „Watykanu” ponieważ otrzymał Nagrodę Roczną Prezesa. Puzon Czarci Paluch czyli sznyt Pana Janka W kwietniowy wiosenny dzień, dwóch doświadczonych kierowców MZA sumiennie woziło pasażerów, nowoczesnym autobusem, obsługując linię ,,171”.Obaj bardzo przykładali się do swojej pracy – jeździli przepisowo, zgodnie z rozkładem jazdy, byli uprzejmi i mili. Po służbie wrócili do domu z przekonaniem, że swoją pracę tego dnia wykonali wzorowo, zasługując chociażby na to aby zupa nie była za słona. Zupa nie tylko jednak straciła swój smak, ale zawierała wkładkę trudną do strawienia. Wkrótce, wezwani „na dywanik” Szefa dowiedzieli się, że cały ich wysiłek poszedł na marne. Powodem niestrawności okazał się zbyt gruby paluch wskazujący kierowcy zmiany „”A. No nie… nie wpadł on do zupy, lecz wstukał w sterownik ,,MONETEL” cyfrę „4” zamiast znajdującej się poniżej „7-emki”. I tak zamiast „171” na kasownikach rozparło się „141”. Tego strasznego faktu nie dostrzegł również kierowca zmiany ,,B” i w błogiej niewiedzy jeździli tak cały dzień razem z nieświadomymi niczego pasażerami. Nie uszło to jednak uwadze wytrawnym kontrolerom ZTM, którzy zgodnie z podpisaną przez przewoźnika umową, unieważnili cały dzień ich pracy, nie zapłacili za wykonane przewozy i jeszcze dowalili karę. Tylko Szef o gołębim sercu nie pozwolił na dalsze tortury nieboraków w postaci zwrotu kasy za paliwo, utracone wpływy, dobre imię, honor, wizerunek, zużycie klocków hamulcowych, ogumienia i zapalenia opon mózgowych związanych nieuchronnie z tym uchybieniem. Ograniczył się w swojej wielkoduszności do odebrania krnąbrnym w swojej niewiedzy kierowcom tylko po 600 zł premii, wlepieniem upomnienia, utratą praw do nagrody rocznej Prezesa i awansu do wyższej stawki zaszeregowania. Zrozpaczona firma nosi się ze swej strony z zamiarem, aby na podstawie obrazu z monitoringu zidentyfikować wszystkich uczestników tego nieudanego Procesu Przewozów i przeprosić ich na piśmie za nieświadome uczestnictwo w tych unieważnionych przez ZTM przejazdach. Ale dlaczego Panie Janku , za co te represje? Dlaczego zbyt gruby paluch przyłożony w niewłaściwym miejscu stał się przyczyną lawiny nieszczęść? Ano właśnie, autobus jeździł, przewoził ludzi, którzy kasowali w nim bilety. W dobie biletów czasowych, bilet można skasować w podmiejskim pociągu, następnie wskoczyć do tramwaju, podjechać WKD, zanurkować w metrze i dopiero na końcu wylądować w tym nieszczęsnym autobusie na linii ,,171”. Na ważność biletu wpływa tylko data i czas od momentu jego skasowania przez 75 minut.Ukarani kierowcy plują sobie w brodę, że nie wzięli dnia wolnego na żądanie lub nie zapadli ciężko na przysłowiowy „paluszek i główkę”. Za 1200 zł, mogli pojeść, popić w eleganckiej restauracji z tańcem erotycznym i to na Warszawskiej Starówce, a potem z fasonem wrócić dorożką do domu. A co na to Zarząd - Prezesi, czy nie dostrzegają absurdów podpisanej umowy? Nie wiem, za krótki jestem, ale wydaje mi się, że Pan Prezes patrzy na to z niepokojem. Niedawno przecież wypłacił kierowcom skromną „nagródkę” i odkłada już pieniądze na NAGRODĘ. Jak tak dalej pójdzie, to nie będzie miał pod koniec roku komu jej wręczyć. Tragedia by się stała, gdyby zmasowany atak kontrolerów różnej maści przetrwało zaledwie dwóch lub trzech z 3500 tysiąca kierowców. Wtedy zgodnie z regulaminem otrzymają tak bardzo wysokie nagrody, że ten fakt zostanie natychmiast opisany w „FAKCIE” – opatrzony tytułem „MZA trwoni pieniądze podatników na ogromne nagrody dla swoich kierowców”. Biada nam wszystkim, biada. Panie Janku przecież zawsze jest Pan Dobry, a tu taka kicha? Żadna kicha, właśnie umówiłem się w salonie piękności na manicure moich przygrubych paluchów. To plan „A” - bo plan „B” przewiduje, awaryjną rezerwację stolika w dobrej restauracji na Starówce z tańcem erotycznym włącznie. Mój osobisty dorożkarz będzie miał na sobie liberię w postaci ubrania służbowego kierowcy MZA z krawatem najnowszego wzoru. No to jak Dziadku Włodku, zaczniemy od lornety z meduzą? Panie Janku, Przepraszam, że w Pana wątpiłem… Pan jest jednak Najlepszy! 7 czerwiec 2015 ,,Pan Janek jest dobry” – czyli : Porady Pana Janka Inspekcja Pana Janka Panie Janku….co robić? Komunikacja Autobusowa w Warszawie rozwija się. Pomimo naszych usilnych starań, radykalnego wzmożenia wszelakich kontroli, wielu uchybień w Procesie Przewozów nie jesteśmy w stanie wychwycić i ukarać krnąbrnych kierowców, motorniczych czy maszynistów. No, ale obserwuję , że walicie w dobrą stronę !!! Linie autobusowe jeszcze nie weszły pod strzechy, a Wy już kupiliście piękne radiowozy terenowe z napędem na cztery koła. To doskonały pomysł, ale trzeba iść za ciosem i globalnie zacząć kontrolować wszystkich przewoźników. Co Pan ma na myśli Panie Janku? No bo dlaczego walicie pałą, tylko kierowców autobusów?. Następnym zakupem, powinny być nowoczesne amfibie. Mosty u nas płoną z byle powodu, a taka amfibia to Wisłę sprawnie przepłynie i jeszcze skontroluje po drodze Tramwaj Wodny na trasie. Punktualność z prądem obliczy, dowali za przyśpieszenie, za dziurawą szalupę ratunkową lub za zejście z kursu albo za nieusprawiedliwiony dryf. To ogromna szansa na rozwój katalogu uchybień do grubości Biblii Panie Janku! Niech Pan rozwinie swoje głębokie myśli. Dorzucę nieskromnie ekologiczne pojazdy typu ,,Meleks”. Wyposażone w woltomierze i amperomierze posłużą do kontrolowania zużycia prądu przez nie kupione jeszcze elektryczne autobusy do obsługi staromiejskiej części Warszawy. „Radiowozy – Drezyny” służące do szybkiego poruszania się po dynamicznie rozwijającej się sieci tramwajowej. Oczywiście z funkcją badania i wyszukiwania nierówności w torach. Za te nierówności oczywiście kara z katalogu uchybień uzależniona od częstotliwości i amplitudy garbów na danym odcinku torowiska. Oj Panie Janku! Ale czad! A jak!– Sonary i Echosondy do poszukiwania i pozycjonowania pod ziemią wagonów metra. No i czas kupować helikoptery do Zarządzania Transportem Miejskim z powietrza. Tak - to jest przyszłość kontrolerów Komunikacji Miejskiej. Zmasowany atak z lądu, ziemi, podziemi, wody i powietrza. Każde, nawet najmniejsze uchybienie nie umknie uwadze tym wytrawnym, doskonale wyposażonym kontrolerom. Panie Janku, a te wielkie Centrale Dowodzenia Ruchem, nowoczesne ergonomiczne pomieszczenia, kilometry okablowania, GPS – y, systemy łączności, programy komputerowe, ogromne monitory, tabuny analityków. Co z tym? Dupa tam. W MZA to sobie kupili, nadęli się, napięli i co??? Nie działa – autobusy jeżdżą bez ładu i składu, załadowane rzadko, puste co chwilę, a pasażer cierpi i pisze skargi do ZTM. Tylko doskonale wyposażony i wyszkolony funkcjonariusz w terenie jest w stanie na bieżąco zapewnić prawidłowe, ba wzorowe, funkcjonowanie komunikacji publicznej w naszym mieście. No tak, Panie Janku, ale to przyszłość. Musimy wyłapać uchybienia teraz, kasy natrzepać i dopiero potem te Amfibie. Co teraz? Eeee… to banalnie proste. Zatrudnić trzeba jeszcze kilkadziesiąt, no może dla świętego spokoju kilkaset osób. Dołożyć do tych co już macie i wywalić to całe towarzystwo zza biurek w teren. ,,Cirka ebałt” licząc, starczy wam kontrolerów do obsadzenia po jednym w każdym środku komunikacji publicznej. No i wtedy taki rzetelny kontroler spokojnie policzy bilety prowadzącemu pojazd, bo najważniejsze by je miał, zorganizuje zakup kontrolowany, biletomat sprawdzi, no i gitara. A za czyje pieniądze ten zakup kontrolowany? No jak to? Przecież nie za swoje. He, he, he. Pasażer i tak głupka przypali. Powie, że nie umie kupić, drobnych nie posiada , bank mu karty nie wyrobił itd. No, to wtedy kontroler odda pasażerowi ten swój bilet, co go kupił w czasie kontroli, aby znowu nie jechał na gapę. Myślę, że do zimy zrobią oni nareszcie porządek z komunikacją w Warszawie. No, a potem to już tylko ,,splendory” z Ratusza i kasa na helikoptery. Wszechobecna kontrola wykreuje setki nowych miejsc pracy. Fundusze z Unii Europejskiej popłyną strumieniem… i staną się bazą dla rozwoju nowych technik szpiegowskich. Nowe kamery, superczułe rejestratory dźwięku – żadne przypadkowe pierdnięcie nie ujdzie uwadze czujnego kontrolera… Panie Janku, Panie Janku! Czas odjeżdżać, tak się Pan smacznie zdrzemnął na tym 713 w Koperkach…. Ale nawet we śnie… Pan to jest dobry Panie Janku! Wielka feta w tramwajach 15 maja na terenie dwóch Zakładów Realizacji Przewozów Tramwajów Warszawskich – R-2 przy ul. Kawęczyńskiej na Pradze i R-3 przy Woronicza na Mokotowie – odbyła się zamknięta dla publiczności część obchodów połączonego jubileuszu 90-lecia zajezdni praskiej i 60-lecia zajezdni mokotowskiej. Uroczystości zaczęły się w zabytkowym zakładzie na Pradze. Kilka minut po godz. 9 rano wagonem promocyjnym na teren zabytkowej hali wjechali przedstawiciele Zarządu TW z Prezesem mgr. Krzysztofem Karosem na czele. Prezes Karos wygłosił krótkie przemówienie do zgromadzonych w wydzielonym miejscu hali zaproszonych pracowników R-2 i specjalnych gości. Para konferansjerów – pani Teresa Kotwica, kierowniczka Działu Marketingu TW i Mateusz Hładki, dziennikarz TV – przedstawiła historię zakładu, posiłkując sie planszą z historycznymi fotografiami, stanowiącą tło za zaimprowizowaną sceną. Następnie goście wsiedli do specjalnie podstawionych tramwajów PESA i przejechali na teren mokotowskiej zajezdni przy Woronicza. Po drodze dosiedli się do nich popularni aktorzy udający kontrolerów biletów, co stało się okazja do świetnej zabawy. Główna gala obchodów rozpoczęła się o godz. 11 w hali R-3. Także i tutaj krótkie przemówienie wygłosił Prezes Karos. Powiedział on m. in.: „Serdecznie dziękuję wszystkim za przybycie, bardzo dziękuje pracownikom – byłym i obecnym – za to, że wkładają tyle trudu, wysiłku, swojego zdrowia, poświęcają czas rodzinny, żeby komunikacja tramwajowa w Warszawie była na jak najwyższym poziomie, a nasi pasażerowie byli w jak największym stopniu zadowoleni.” Po nim przemawiał także obecny na gali wiceprezydent Warszawy, pan Jarosław Joźwiak, który podkreślił znaczenie tradycji i historii tramwajów w połaczeniu z historią naszej stolicy. Po części oficjalnej na halę wjechał wózek z tortem w formie wagonów tramwajowych typu A i 120Na „Swing” ufundowanymi przez PESA S.A Natomiast w sobotę i niedzielę miały miejsce publiczne obchody obu jubileuszy połączone z doroczną „Nocą Muzeów”. Odbyła się parada tramwajów, można było zwiedzać zajezdnie, kursowała także specjalna linia dowozowa (przejazd bezpłatny) na trasie Zajezdnia „Woronicza’ – pętla „Wyścigi”. O 23 na terenie zajezdni R-3 odbył sie równiez specjalny koncert Teatru Muzycznego „Roma”. Tekst powstał przy współpracy z Zespołem Komunikacji Społecznej TW. Zespół redakcyjny: Henryk Boetcher. Skład komputerowy: SapStudio Adres: 03-429 Warszawa, ul. Stalowa 77 (zakład R4) tel. 22 837 20 27, fax 22 501 42 54 www.mkz-solidarnosc.escsa.com.pl numer zamknięto 1 czerwca 2015 roku nakład 2300 egz. czerwiec 2015 Biuletyn lidarność Miejskich Zakładów Autobusowych i Tramwajów Warszawskich