skurcze - WordPress.com
Transkrypt
skurcze - WordPress.com
SKURCZE (FRAGMENTY) Stowarzyszenie Literackie K.K. Baczyńskiego Łódź 2008 fru motyw ptaka to było wiele razy lecz co zrobić gdy latam po snach fru wam i sobie fru gdzieś w trans bez cen bez za dencji po prostu fru 2 nagła śmierć dźwięków trąbki słychać trąbki grają jerychońskie zamarło cisza rozchełstane ucho eustachiusz wybebeszony 3 dysleksja lucyperis tato tu pod drzewem leży szatan kasztan synu kasztan (z drzew lecą liście na małe małe różki to rośnie zło) 4 pierwsze chodzenie z listą św. pawła do społem wieje jesiennie proszę ja ciebie a ja do społem a ja wychodzę sennie trzykrokiem półmarszem schodek schodek schodek a propos jesiennie – jesienina wstyd się przyznać z rana skończyłem na kibelku a teraz jesiennie schodek schodek schodek czuć kotem na klatce myślę sobie proszę ja ciebie że to niedobrze że kotem że na klatce że znowu schodek schodek schodek a tu tak kotem je bie ciebie proszę ja ciebie oto słowo moje 5 zestaw małego demiurga sobota po pięć dziesięć piętnaście w kucki patykiem rozdzielam świat winniczki na lewo mrówki na prawo 6 pieśń grzewcza byle bliskomiciepło było w twoim kącie oka ucha palca brzucha w twoim gdziekolwiek byle bliskomiciepło było 7 odchodząc nie rozpaczaj nie wypaczaj mnie gdy w butach już nie rozpłaszczaj nie zawłaszczaj mnie tu na progu wytrzymania roztrzaskania niecofnięcia bywaj bywają takie bez powrotne korytarze 8 ptaki północy śpią w siebie dziobami pod skrzydła kluczem śpią w siebie lecą 9 liść kilka linii papilarnych na płaszczyźnie raz zielonej – potem żółtej piękny banał zawieszony mi nad głową przez magika bezwatowa żaróweczka która zgaśnie z pierwszym śniegiem lub gdy z ziemi deszcze zmyją pana boga 10 podróż a wtedy spływam ramionami w dół i dalej bezbożny flisak twoją rzeką 11 horacy prostacki wypnij się i spróbuj uśmiechnąć tak – lubię kiedy tak robisz nie – nie przestawaj płacę z góry więc nie płacz z dołu masz już swoje lata utraconą młodość dziewictwo i honor masz też sukienkę w kratę podwiniętą skończone podnosisz najpierw biust potem siebie a upychając to wszystko w świat przedstawiony patrzysz jak chowam w spodnie podmiot liryczny z kieszeni wysypuję drobne obole i wkładam w Twoje usta pod język co tak pięknie recytował wieszcza w podstawówce 12 empiria mówiła nie dotykaj więc dotknąłem jest szybko jest lepko jest raz a potem fuga wielu cisz i nic już nic 13 przystanek alaska biało przez kręgi raz po raz przebiegają elektrody chłodu podnoszę kołnierz by uziemnić dwa kroki ulicą tyle co za róg z wiatrem potem pod kawałek i już na miejscu coś kracze nad głową foki stoją przy zaspie dziś zimno to widać po niemrawych płetwach ulicą truchta łoś zwalnia ustępuje pierwszeństwa niżowi ciągnącemu z północnego - wschodu jeszcze chwila i wsiadam w szóstkę odważnie bez biletu ruszam na południe 14 ars amandi prze praszam prze chodzę prze z panią 15 brak miłości w rytmie pop ostatnio zauważam brak miłości w wielkim mieście i proszę się nie obrażać bo to jest wiersz o miłości a obrażać się nie wolno na miłość brak zauważam na ten przykład w radio na wielu stacjach wiele pań śpiewa o braku wtedy czuję że nikt mnie nie kocha w radio w wielkim mieście i proszę się nie obrażać bo to jest wiersz o miłości a obrażać się nie wolno na miłość brak zauważam w refrenach najbardziej odejdź zostaw nie wierzę umarło skończyło zdradziłeś sknociłeś żałuję nie czuję ufałam lecz za późno i wiem jesteś mi obcy w wielkim mieście skreślony zapluty zamazany 16 mzk zima płatki powiek opadają tak wolno tak wolno jadą myśli upchnięte w autobusach linii podmiejskich wspomnienia toczą się zygzakami od zaspy do zaspy zima od zaspy do zaspy mróz nie liż szyby jak to masz w zwyczaju świata nie da się badać tylko smakiem potrzyj ręce o twarz sprawdź czy to jeszcze twoja czy nie podmienili w tłoku w ścisku zima mróz w głowie potrzyj ręce o mózg poparuj poparuj popracuj jeszcze posłuż bo na razie przed oczami śnieg na razie zima 17 odmrożenie nierozważnie jest bez czapki lodowisko na zatoce to się ścina to się ślina ślini zamiera to myśl kostnieje 18 shower prayer po dniu pacierz ciała wznoszę zmywam wodą grzech po grzechu pacierz pacierz prysznic papież mój powiernik kafelkowy król ciepłowodna cowieczorna to audiencja ma ablucja mydła modły mydlin głodny rytualny do przesady do czystości do szamponu cały nurzam się wynurzam heretycki i dwa w jednym wśród glazury namydlony wymodlony tu spłukany po modlitwie po spowiedzi w ręcznik chowam ten najcięższy niewygodny przyrodzony ból 19 zrób to sam: yellow submarine rozmydlony wanną manną znurkowany dla spokoju pomarszczony i gąbczasty ne mo ne mo gdzie jest ne mo ciało zanurzone w cieczy wyborności wyporności dwa tysiące plum odyseja podwodna 20 savoir-vivre (albo małe uprzejmości) kupiłem co trzeba w żabce cytrynkę w jabłuszku węża proszę – dziękuję dziękuję – proszę do twarzy pani w kasie do twarzy panu w twarzy a może tak na kawę zabiorę na kawę zabrać się dam to miłe to słodkie proszę – dziękuję dziękuję – proszę lubię panią – wielbię pana kocham panią – kocham pana do zobaczenia – do widzenia do widzenia – do zobaczenia proszę nie zapomnieć siatki z kartoflami 21 dżem seszyn w śliwkowych słowach zanurzyć dwa palce po karku z wolna wytyczyć ścieg ścieżki dla mrówek dre - dreszczy gęsiej skórczyny które przebiegną od ciebie wprost ku mnie truskawko porzeczna zawekowałem lepkie sto cztery sonety i pięć madrygałów teraz w pierzynie po uszy schowani łyżeczką wykarmić możemy nawzajem usta zimowe a termoforem połączyć krwiobiegi 22 profeta liptonteapij przełykam herbatę noc szumi w rurach tuż za ścianą a ja patrzę na krawędź kubka za którą zaszedł bezdźwięcznie półksiężyc cytryny od okna zdaje się już nie wieje auta też jakby mniej dokuczliwe nic nie lata namolnie nic nie bzyczy tak jest zapisane o pewnej nieokreślonej godzinie wszystko cichnie ciemnieje wargami zbieram ostatni łyk nakładam fusy na twarz i wróżę z oblepionych oczu czytam niezapisane karty mózg wykręca się na lewą stronę i gdy widać jasno wszystko ciemne zasypiam cały w liściach herbaty czekając na ranek kiedy to zjem okrągłą bułkę przepowiedzianą do najmniejszego okruszka 23 poeta poeta czasem nie ma sił kładzie się na ziemi i wzdycha oczy mu się zamykają sufit rozjeżdża ale poeta nie widzi nad sobą biegającej gromadki dzieci systematycznie zwiększanej przez katolickich sąsiadów bo oto na linkach teatralnych zjeżdża do niego muza poprawia wulgarny makijaż gasi na biurku żółtego peta a natchnienie spływa po baleronowatym ciele skrapla się wprost na czoło poety naznaczając je grubą warstwą piętna z tłuszczu mane thekel fares 24 dies irae – załącznik nr 012 duszę po ważeniu i mierzeniu należy rozłożywszy strzepnąć 25 drugie chodzenie z listą św. pawła do społem cztery kilo skreślone (po co aż cztery kto to zje) dwa pasteryzowane (czemu nie świeże) w puszce w butelkach skreślone siedem sztuk (a nie sześć) pudełko trzy torebki (kiedyś nie było wziąć nie zaszkodzi) skreślone reszta: jeden z dziewięćdziesięciu dziewięciu schowane numerologia kabała (zabrakło) nowych chrześcijan (nie dowieźli) amen 26 tempus mi nie fugit przystań tu przystań po stój my po patrz my nie spiesz my nas nie spiesz my i się 27 grudniowy forest song w lesie początkowo grudniowym dochodzi się najlepiej dochodzi się do różnych rzeczy do sosny do wniosków i obwąchuje dokładnie dogłębnie w lesie początkowo grudniowym potem nie ma czasu potem są święta pora karpia pod choinką pora uśmiechnięta do bólu lecz teraz całkiem spokojnie chrzęst pod stopami rowy ścieżki wyręby górą leci równy klucz ptaków dołem zaś ja pies przyziemny 28 mały constans małe cienie w małych miastach raz gasną raz zapalają się w słońcu czasem tylko zwieje kapelusz widzę to wszystko z okna poddasza i powoli karmię szare gołębie oczu bez zbędnego przerażenia odczytuję godzinę którą rzucam na parapet zmierzch opadnie niepozornie 29 toking klałd zlepiła by się rozejść w rybę oraz w żółwia przegonić zająca wieloryba ćwierć kaczki jezusa cyrkowca torbę czyjąś niby na niby by myśl na ciąć na cię spaść KLAP 30 gdy to piszę o czternastej zero trzy, frank o’hara dłubie w nosie o wszystkim napisałeś franku o’ haro o jabłku o książce o tym co w radio w gazecie o spacerze i kupie o haro! haro’ wali piórem wszyscy poeci o tobie! o haro! wspominali poświęcali hołdowali o’ mawali odmieniali o hara o harę o harze o haro! więc i ja o czternastej zero trzy się o’ dważę o haro! nie dłub ! 31 w pracowni jest już późno georges de la tour macza pędzel w żółci świecy i staje w mroku nie chce spłoszyć pokutującej magdaleny teraz zaciąga się paletą nakłada magdalenę na płótno ona mruży oczy jęczy cienie poruszają się po murze blejtram drga na sztaludze a świeca powoli powoli gaśnie 32 zniknięcie gondolierów po targowiskach rozwiało próżności wyludniły się uliczki wkoło maski instrumenty niedbale cisza tylko wiatr muska domy i porusza lekko pochylonymi balkonami na których wije się uschnięty karnawał wenecji 33 brunona schulza i innych wiernych litania nie opuszczaj gdy jest bieda pani nie odkładaj gdzieś na półkę pani nie zastawiaj po lombardach pani pani zmiłuj się nad pa nami takimi jak ja pani ukaż ukarz obcasami objaw pani pani nogi całować pani 34 oddychanie na trawie wdech tai chi na trawie dłonie wykrzywiają się w dziób stopy oplatają czyste nic kwiat lekko ugina się i powraca wydech obrót kolana delikatnie przecina powietrze znajduje się w centrum kosmosu drzewa szumią wdech głowa obraca się wolno na wschód płatki spadają z korony świata ramiona zataczają półkola na tle płynących obłoków wydech palce jednoczą się w przestrzeni ręka obrócona o część ruchu strąca motyla na szyi wspiera się nieboskłon ziemia faluje w rytm oddechów wdech wydech 35