Pobierz plik
Transkrypt
Pobierz plik
Jan Michalewski* Cia³o i wiêŸ spo³eczna Ludzie nie patrz¹ ju¿ na siebie, istniej¹ instytuty, które zrobi¹ to za nich. Ju¿ siê nie dotykaj¹, istnieje za to terapia dotykiem. Nie poruszaj¹ siê, lecz uprawiaj¹ jogging. Wszêdzie odzyskuje siê na powrót utracone w³adze, utracone cia³o, utracon¹ wiêŸ spo³eczn¹ b¹dŸ utracon¹ chêæ jedzenia1. Trudno wyobraziæ sobie coœ bardziej indywidualnego, osobistego ni¿ w³asne cia³o. O ile mo¿emy poszukiwaæ cech wspólnych z drugim cz³owiekiem na p³aszczyŸnie charakteru, czy w sposobie postrzegania œwiata, o tyle wydaje siê, ¿e cia³o jest absolutnie i do koñca nasze. Najlepszym dowodem na to jest fakt, ¿e wraz ze œmierci¹ cia³a koñczy siê nasza egzystencja, przynajmniej w takim kszta³cie, w jakim znamy j¹ tutaj, na ziemi. Tak¿e ból, jaki mo¿e nam zadaæ w³asne cia³o odrywa od wspólnoty z innymi ludŸmi; jest w pewnym sensie nieprzek³adalny na doœwiadczenie ogólne i prowadzi do radykalnej samotnoœci. To inny rodzaj bólu ni¿ ten zadawany przez drugiego cz³owieka, który mo¿e zostaæ wypowiedziany, zrozumiany i ukojony. Jak pisze Hannah Arendt, „Doprawdy najbardziej intensywne ze znanych nam odczuæ, zdolne przyt³umiæ wszystkie inne doznania, mianowicie doœwiadczenie silnego bólu fizycznego jest zarazem najbardziej osobiste i najtrudniejsze do zakomunikowania. Jest nie tylko jedynym chyba doœwiadczeniem, którego nie potrafimy przekszta³ciæ tak, by nadawa³o siê do pojawienia w sferze publicznej, ale faktycznie odbiera nam wra¿liwoœæ na rzeczywistoœæ do tego stopnia, ¿e mo¿emy zapomnieæ o niej szybciej i ³atwiej ni¿ o czymkolwiek innym”2. Z czego wynika taki status cia³a? Otó¿ wydaje siê, ¿e zarówno nasz charakter, jak i rozum w du¿ej mierze s¹ kszta³towane spo³ecznie. Do ich uformowania dochodzi w interakcji z innymi ludŸmi, czêsto poprzez mechanizm naœladownictwa, zanim jeszcze jesteœmy w stanie œwiadomie kszta³towaæ w³asne ¿ycie. Charakter kszta³tuje siê w najwiêkszym stopniu w rodzinie i w pierwszych grupach spo³ecznych, do których 46 Ekspressje nale¿ymy. Rozum to z kolei efekt przynale¿noœci do okreœlonej kultury i zwi¹zanego z ni¹ dziedzictwa filozofii, sztuki i religii. Tylko cia³o wydaje siê byæ oderwane od zwi¹zków spo³ecznych. Czy jednak na pewno? Otó¿ g³êbsze przemyœlenie tematu pokazuje, ¿e cia³o – pomimo i¿ tak indywidualne i jednostkowe – ma swój wa¿ny kontekst spo³eczny. Pisa³ o tym m.in. Richard Sennett w niezwykle interesuj¹cej ksi¹¿ce Cia³o i kamieñ. Cz³owiek i miasto w cywilizacji Zachodu. Przedstawia³ tam relacje miêdzy sposobem postrzegania cia³a a organizacj¹ przestrzeni miejskiej w Europie ró¿nych epok3. W podobny sposób przeœledziæ mo¿emy zwi¹zki miêdzy wizerunkiem cia³a a pewnymi aspektami funkcjonowania spo³eczeñstwa. Po pierwsze, legitymizacja jak¹ czerpie w³adza mo¿e opieraæ siê na obrazie cia³a. Jak pisa³ œw. Tomasz z Akwinu, „wszyscy, którzy nale¿¹ do tej samej spo³ecznoœci, stanowi¹ jakby jedno cia³o”4. I to w³aœnie postrzeganie wspólnoty politycznej jako cia³a „usprawiedliwia” istnienie w³adzy. W koñcu cia³o ludzkie równie¿ ma g³owê, która steruje dzia³aniami, oraz cz³onki, które s¹ pos³uszne jej wskazaniom. Po drugie, spo³eczny wizerunek cia³a wp³ywa na budowanie wiêzi. To w³aœnie fizyczny kontakt, tak bardzo niedoceniany element relacji, mo¿e budowaæ wiêŸ spo³eczn¹. Nie kontakt wirtualny, zapoœredniczony za pomoc¹ mediów, czy kontakt ludzi oddzielonych od siebie, zamkniêtych w metalu samochodów czy szkle biurowców. Staro¿ytni Grecy dysponowali przestrzeni¹, w której mogli spotykaæ siê, rozmawiaæ, ale tak¿e odczuwaæ swoj¹ obecnoœæ fizycznie. My te¿ o tyle funkcjonujemy w spo³eczeñstwie, o ile mo¿emy cieleœnie odczuwaæ obecnoœæ obcych ludzi, nie baæ siê ich dotyku w czasie rozmowy, kontaktu z nimi. W momencie, w którym cia³o zostaje zredukowane tylko i wy³¹cznie do sfery intymnej, prywatnej, kiedy zamkniête zostaje w czterech œcianach domu, wiêŸ buduj¹ca wspólnotê mo¿e obumrzeæ. Cia³o i jego wizerunek nie pozostaje wiêc bez wp³ywu na sposób funkcjonowania spo³ecznoœci. W dalszej czêœci postaram siê zaprezentowaæ trzy negatywne tendencje we wspó³czesnej kulturze, jakim podlega cia³o, a które przyczyniaj¹ siê do zak³ócenia wiêzi spo³ecznej. S¹ to radykalny indywidualizm, umasowienie wizerunku cia³a i wynikaj¹ca z tego pogarda dla ró¿norodnoœci oraz zanik sfery intymnej. Zostawiam na inn¹ okazjê niezwykle interesuj¹cy temat relacji miêdzy cia³em a w³adz¹ polityczn¹. Cia³o zindywidualizowane i potrzeba wyró¿nienia Charles Taylor w Etyce autentycznoœci wskazuje indywidualizm jako jedn¹ z bol¹czek wspó³czesnoœci. Nie sposób 47 Ekspressje kwestionowaæ pozytywnych stron indywidualizmu, który sprawi³, ¿e mo¿emy sami suwerennie decydowaæ o w³asnym losie, w³asnym stylu ¿ycia, czy relacjach, w które siê anga¿ujemy. Nale¿y jednak zwróciæ uwagê równie¿ na wi¹¿¹ce siê z indywidualizmem zagro¿enia. „Ciemn¹ stron¹ indywidualizmu jest skupienie siê na sobie. Co zarazem sp³aszcza i zawê¿a nasze ¿ycie, czyni¹c je mniej znacz¹cym i mniej zwi¹zanym z innymi ludŸmi, czy spo³eczeñstwem”5. Ta indywidualistyczna tendencja, niew¹tpliwie wystêpuj¹ca we wspó³czesnych spo³eczeñstwach, widoczna jest tak¿e w sposobie traktowania w³asnego cia³a. Wizytówk¹ indywidualisty – ekscentryka, wznosz¹cego siê ponad to, co spo³eczne, jest nie tylko oryginalny ubiór. Œwiadczy o tym równie¿ sposób, w jaki kszta³tuje swoje cia³o. Przekszta³canie w³asnego cia³a, aby nadaæ mu oryginaln¹ formê, obejmuje takie zabiegi jak tatuowanie, kolczykowanie, ozdabianie ró¿nymi elementami (np. metalowymi æwiekami), a¿ po najbardziej radykaln¹ formê „cielesnego indywidualizmu”, jak¹ jest zmiana p³ci. Ten ostatni przypadek to objaw buntu, nie tyle wobec spo³eczeñstwa, ile wobec natury. Tak wiêc to, co na p³aszczyŸnie stylu ¿ycia manifestuje siê poszukiwaniem w³asnej drogi ¿yciowej, samotnym pod¹¿aniem szlakiem nieprzetartym do tej pory przez nikogo, objawia siê równie¿ w p³aszczyŸnie cielesnej. Czy w takim geœcie przejawia siê rzeczywiœcie tylko i wy³¹cznie radykalna chêæ zerwania kontaktu z innymi ludŸmi? Jak twierdzi³ Pierre Bourdieu, ka¿da forma wyró¿nienia pozostaje w ostatecznoœci manifestacj¹ przynale¿noœci. Tak wiêc nawet bardzo radykalne eksperymenty z w³asnym cia³em, bêd¹c wyrazem buntu wobec szerokiego spo³eczeñstwa, potwierdzaj¹ jednoczeœnie przynale¿noœæ do mniejszych grup, które okreœli³bym mianem „plemiennych”. Byæ mo¿e podobieñstwo w sposobie manifestacji tego typu buntu równie¿ nie jest przypadkowe. Tatuowanie w³asnego cia³a, kolczykowanie, czy nawet wymyœlne transformacje s¹ przecie¿ bardzo charakterystyczne dla rytua³ów i obyczajów plemiennych. Wspomniany wy¿ej Pierre Bourdieu w latach 60. XX wieku w nastêpuj¹cy sposób pisa³ o funkcjonowaniu cia³a w przestrzeni spo³ecznej: „(...) relacje, jakie utrzymujemy ze œwiatem spo³ecznym i z pozycj¹, jak¹ sobie w nim przyznajemy, ujawniaj¹ siê zawsze najwyraŸniej za poœrednictwem przestrzeni i czasu, które przyznajemy sobie w kontaktach z innymi, a œciœlej za poœrednictwem pozycji jak¹ zajmujemy swoim cia³em w przestrzeni fizycznej, poprzez postawê lub gesty pewne siebie lub wstrzemiêŸliwe, szerokie lub nieœmia³e (...)”6. W tym ujêciu cia³o – podobnie jak styl ¿ycia, gust i smak – staje siê elementem œwiadcz¹cym o przynale¿noœci do danej klasy spo³ecznej, jednoczeœnie ró¿nicuj¹cym poszczególne 48 Ekspressje klasy wewn¹trz spo³eczeñstwa. Jednak trzeba podkreœliæ, ¿e tego typu wyró¿nienie nadal lokuje nas w obrêbie spo³eczeñstwa, gdy¿ klasy spo³eczne s¹ w³aœnie elementem szerszej ca³oœci. Tymczasem procesy wyró¿niania w³asnego cia³a, z którymi mamy do czynienia dzisiaj, mog¹ œwiadczyæ raczej o „trybalizacji” i buncie wobec wartoœci wyznawanych przez szerokie spo³eczeñstwo. S¹ one manifestacj¹ przynale¿noœci do wspólnot kontestuj¹cych wartoœci wspólnoty politycznej, na rzecz w³asnych zindywidualizowanych stylów ¿ycia. Cia³o umasowione i model cia³a Paradoksalnie, ³¹cznie z procesem indywidualizacji cia³a postêpuje proces jego umasowienia. Narzuca siê wiêc pytanie, jak to siê dzieje, ¿e dwie, jak siê wydaje sprzeczne tendencje, pozostaj¹ we wzajemnym zwi¹zku. Okazuje siê, ¿e indywidualne strategie ró¿nicowania w³asnego cia³a s¹ bardzo czêsto w ostatecznoœci tylko wariacjami na temat jednego, dominuj¹cego modelu cia³a idealnego. Aby wyjaœniæ w jaki sposób tworzony jest ten model i na czym polega si³a oraz wszechobecnoœæ jego oddzia³ywania, warto siêgn¹æ do teorii symulakrów stworzonej przez francuskiego socjologa Jeana Baudrillarda. Uwa¿a³ on, i¿ w naszej rzeczywistoœci relacjê referencji (odpowiednioœci miêdzy znakiem a tym, co przedstawiane) zastêpuje symulacja, w której jakikolwiek zwi¹zek znaku z rzeczywistoœci¹ zostaje zagubiony7. W ten sposób powstaj¹ symulakry: kopie, modele rzeczywistoœci, doskonalsze od orygina³u, ale ¿yj¹ce w³asnym ¿yciem w œwiecie wirtualnym, medialnym, oderwane od rzeczywistoœci, ale realnie na ni¹ oddzia³ywuj¹cy. Jak pisze Baudrillard „Terytorium nie poprzedza ju¿ mapy, ani nie trwa d³u¿ej ni¿ ona. Od tej pory to mapa poprzedza terytorium (...)”8. Na czym konkretnie polega wiêc oddzia³ywanie modelu cia³a idealnego? Nasze cia³a nie mog¹ byæ takie, jakie s¹. Musz¹ staæ siê takie, jakie byæ powinny. Obraz cia³a jaki funkcjonuje w rzeczywistoœci spo³ecznej nie jest wypadkow¹ naszych cia³ indywidualnych, lecz jest to z góry narzucony „przezroczysty” model, który poprzedza rzeczywistoœæ. Model cia³a idealnego, cia³a na obraz i podobieñstwo, wed³ug którego powinniœmy ukszta³towaæ nasze cia³a w si³owniach i fitness klubach, stosuj¹c odpowiednie diety i ponosz¹c wyrzeczenia, w koñcu w najbardziej radykalnym wymiarze poddaj¹c siê operacjom plastycznym, jest ju¿ okreœlony. Tylko on gwarantuje sukces, on jest przepustk¹ do szczêœcia. Jednoczeœnie model ten pozostaje bez jakiegokolwiek zwi¹zku z rzeczywistymi cia³ami, funkcjonuj¹cymi w przestrzeni spo³ecznej. 49 Ekspressje To, co najbardziej uderza, to nie tyle fakt, ¿e za takim stosunkiem do cia³a kryje siê pokusa bardzo powierzchownej oceny drugiego cz³owieka – oceny przez pryzmat wi¹¿¹cego nasz¹ œwiadomoœæ, odrealnionego modelu. To, co bardziej niepokoj¹ce, to kryj¹ca siê za tak¹ postaw¹ pogarda dla ró¿norodnoœci. Oryginalnoœæ jest jak najbardziej w cenie, ale oryginalnoœæ, która pozostaje w zgodzie z modelem. Aby zrozumieæ drogê, jak¹ przebyliœmy w naszej kulturze w percepcji w³asnego cia³a, przenieœmy siê na chwilê do czasów œredniowiecza. Jak pisze C.S. Lewis, zgodnie ze œredniowieczn¹ koncepcj¹ odpowiednioœci miêdzy œwiatem (makrokosmosem) a cia³em cz³owieka (mikrokosmosem), cztery ¿ywio³y (ogieñ, powietrze, ziemia i woda) ³¹cz¹ siê w naszym ciele, aby tworzyæ tzw. „humory”9. To ich natê¿enie decyduje o tym, jakie posiadamy cia³o i temperament. I tak „choleryk jest wysoki i szczup³y, melancholik chudy ze sk³onnoœci¹ do niespokojnych snów i zadumy, flegmatyk czêsto oty³y, koloru bia³ego, powolny”10. W tak¹ koncepcjê cia³a wpisana jest zgoda na ró¿norodnoœæ zarówno ludzkiego wygl¹du, jak i ludzkich charakterów. I mimo i¿ jak ka¿de uogólnienie, upraszcza ono rzeczywistoœæ, to pozostaje z ni¹ w „zdroworozs¹dkowym” zwi¹zku, przyzwalaj¹c na egzystencjê ró¿nego rodzaju ludzi, którzy maj¹ swoje miejsce w porz¹dku œwiata, podobnie jak maj¹ w nim swoje miejsce ¿ywio³y. Oczywiœcie z punktu widzenia wspó³czesnej nauki, taki opis uderza swoj¹ naiwnoœci¹. Jednak nawet z punktu widzenia zdrowego rozs¹dku model cia³a lansowany we wszechobecnej kulturze obrazkowej, mo¿e byæ postrzegany jako „szalony”. Niepokoiæ musi zamkniêcie i zredukowanie wizerunku cia³a do jednego idealnego, „medialnego” wzorca, który napiera z ca³ych si³ na nasz¹ œwiadomoœæ. Pogarda dla ró¿norodnoœci, która jest konsekwencj¹ oddzia³ywania modelu, niesie olbrzymie konsekwencje dla ¿ycia wspólnoty politycznej. „Miasto sk³ada siê z ludzi ró¿nego rodzaju: ludzie podobni nie mog¹ stworzyæ miasta” – pisa³ w Polityce Arystoteles. Podobnie jest ze wspólnot¹ polityczn¹. Wizja ludzi zestandaryzowanych, podobnych w swojej cielesnoœci, nawet jeœli jest tylko medialn¹ konstrukcj¹, ma realne konsekwencje. Ludzie kszta³towani na wzór modelu nie tworz¹ wspólnoty, za to maj¹ tendencjê do transformacji w spo³eczeñstwo masowe z wyspami plemion. Modele cia³a idealnego zosta³y bowiem „wyprane” z tego, co jest fundamentem rozwoju wiêzi miêdzyludzkiej: zgody na ró¿norodnoœæ i akceptacji innoœci drugiego cz³owieka. Jeœli spogl¹damy na drugiego cz³owieka z punktu widzenia modelu, zamiast daæ mu prawo do istnienia w jego indywidualnoœci i niepowtarzalnoœci, nasz horyzont zawê¿a siê i pojawia siê kryzys w budowie relacji miêdzyludzkich. 50 Ekspressje Cia³o „na zewn¹trz”. Poza tym, ¿e wizerunek cia³a ukszta³towany przez model nie prowadzi do rozwoju wiêzi spo³ecznej, sprawia tak¿e, ¿e staje siê ono obce nie tylko innym ludziom, ale równie¿ nam samym. Staje siê nie naszym cia³em, ale cia³em „na zewn¹trz” nas. Nie jest integraln¹ czêœci¹ osoby; jest raczej narzêdziem, którym mo¿emy manipulowaæ. Pisa³em ju¿ o re¿imach, jakim poddajemy w³asne cia³o, aby uczyniæ je doskonalszymi. Mo¿na dodaæ jeszcze inny przyk³ad, jakim jest manipulacja mow¹ cia³a. Odkryliœmy znaczenie mowy cia³a dla kontaktu z drugim cz³owiekiem, wiemy, jak wielk¹ rolê odgrywa ona w relacjach miêdzyludzkich. Dlatego pracujemy nad tym, aby nasze cia³o wyra¿a³o nie tyle to, co czujemy, ile to, co powinniœmy czuæ: pewnoœæ siebie, optymizm, poczucie panowania nad sob¹ i innym. W ten sposób nawet taka umiejêtnoœæ, która powinna przecie¿ u³atwiaæ porozumienie miêdzyludzkie, prowadzi w konsekwencji do izolacji. Zamiast szczerego uœmiechu i przyjacielskiego kontaktu mamy wystudiowane gesty, które „skrywaj¹” prawdziwy œwiat i prawdziwe intencje, ale przynajmniej przynosz¹ z³udne poczucie sukcesu. Realne konsekwencje oddzia³ywania „wirtualnego” modelu to tak¿e bulimia czy anoreksja – choroby wspó³czesnej cywilizacji, które pokazuj¹ radykalny bunt i alienacjê wobec w³asnego cia³a. Cia³o „prywatne” vs. cia³o „publiczne” Podsumujmy krótko to, co zosta³o powiedziane do tej pory: cia³o, mimo i¿ tak mocno zwi¹zane z jednostkowym, intymnym ¿yciem, ma równie¿ znaczenie spo³eczne. Jak siê okazuje, spo³eczny wizerunek cia³a mo¿e decydowaæ o tworzonych wiêziach spo³ecznych. Oparty na oderwanym od rzeczywistoœci modelu sprawia, ¿e sk³onni jesteœmy poddawaæ nasze cia³o rozmaitym re¿imom i surowej dyscyplinie. W ten sposób staje siê ono nam obce, staje siê czymœ zewnêtrznym. Podobnie jest z cia³em drugiego cz³owieka, które nie jest przyjmowane i akceptowane po prostu, w swojej oczywistoœci, ale zawsze mierzy siê z wypranym z wszelkiej materialnoœci, wirtualnym modelem. Na zakoñczenie powróæmy jeszcze raz do przesz³oœci, tym razem do czasów staro¿ytnych Greków. Hannah Arendt pisze, i¿ „od pocz¹tku dziejów, a¿ do naszych czasów tym, co zawsze potrzebowa³o ukrycia w prywatnoœci, by³a w³aœnie cielesna czêœæ naszej egzystencji, to, co wi¹za³o siê z koniecznoœciami samego procesu ¿yciowego, który przed epok¹ nowo¿ytn¹ obejmowa³ wszelkie czynnoœci s³u¿¹ce utrzymaniu siê jednostki przy ¿yciu i przetrwaniu gatunku”11. 51 Ekspressje A wiêc cia³o w odniesieniu do funkcji biologicznych, jakie s¹ niezbêdne do tego, aby gatunek i jednostka mog³y przetrwaæ, jest bardzo silnie zwi¹zane ze sfer¹ intymn¹, sfer¹ gospodarstwa domowego, ukrytego przed wzrokiem innych. Z drugiej strony, jak powiedzieliœmy, istnieje równie¿ spo³eczna funkcja cia³a: to w³aœnie we wzajemnym kontakcie „cielesnym” tworzy siê sfera polityczna. Przecie¿ polis, wed³ug Arystotelesa, nie powinna byæ za du¿a, aby jej cz³onkowie byli w stanie identyfikowaæ i kontaktowaæ siê wzajemnie. Tak¿e i w tej materii dosz³o w naszej kulturze do kolosalnych zmian. Sfera intymna zostaje upubliczniona na niespotykan¹ skalê. Internet czy wspó³czesne media przekreœlaj¹ jak¹kolwiek prywatnoœæ sfery cielesnej. Popularne reality show „œledz¹” cia³o cz³owieka w³aœnie w sytuacjach intymnych. Takie wystawienie cia³a na widok publiczny nie s³u¿y jednak budowaniu ¿adnych wiêzi – nie mo¿e im bowiem s³u¿yæ wirtualne podgl¹dactwo. Mo¿e ono jedynie podkreœliæ dystans, jaki dzieli ludzi. W ten sposób spogl¹da siê na cz³owieka z bezpiecznej dla siebie odleg³oœci, bez kontaktu fizycznego, pozostaj¹c anonimowym i oddzielonym szk³em telewizora czy monitora. Wydawaæ by siê mog³o, ¿e otwarcie sfery intymnej sprawia, i¿ nie ma ¿adnych oporów w cielesnym kontakcie z drugim cz³owiekiem. Jednak w³aœnie tam, gdzie cia³o spe³nia funkcjê spo³eczn¹, tj. pozwala poprzez fizyczny kontakt budowaæ relacje i wiêzi miêdzyludzkie, jest „blokowane” poprzez liczne zahamowania wynikaj¹ce z presji jak¹ wywiera na nas model. Richard Sennett zauwa¿a z przera¿eniem, ¿e w dzisiejszych miastach nie ma miejsca na dotyk. „Lêk przed dotykiem, który zrodzi³ weneckie getto jeszcze siê wzmóg³ w dzisiejszym spo³eczeñstwie. Dziœ tworzy siê getta we w³asnych doznaniach w zderzeniu z ró¿norodnoœci¹”12. „Wydaje siê istnieæ w naturze relacji miêdzy dziedzin¹ publiczn¹ i prywatn¹, ¿e ostatniemu etapowi zaniku dziedziny publicznej towarzyszyæ bêdzie groŸba likwidacji równie¿ dziedziny prywatnej”13 – pisze Hannah Arendt. Jeœli odwróciæ kierunek przyczynowo-skutkowy, s³owa te mog¹ ods³oniæ zwi¹zek miêdzy „zabiciem” sfery intymnej cia³a cz³owieka a kryzysem, z jakim mamy do czynienia we wzajemnym kontakcie w sferze publicznej. Kilka s³ów pocieszenia zamiast zakoñczenia Przedstawiona powy¿ej diagnoza funkcjonowania wizerunku cia³a w przestrzeni publicznej wydaje siê bardzo pesymistyczna. Przypominam jednak, ¿e moim pocz¹tkowym zamiarem nie by³o zaprezentowanie ca³ego zagadnienia, a jedynie 52 Ekspressje pewnych negatywnych tendencji, które mo¿na dostrzec wspó³czeœnie. Mam nadziejê, i¿ uda³o mi siê pokazaæ w nieco szerszym kontekœcie, ¿e symptomy kryzysu wiêzi spo³ecznych mo¿na wyjaœniaæ pos³uguj¹c siê przy tym metod¹ nieco zbli¿on¹ do psychoanalizy. Pozwala to zrozumieæ uwarunkowania, tak¿e te nieœwiadome, jakim podlega wizerunek cia³a obecnie. Niew¹tpliwie takie zrozumienie to pierwszy krok do zahamowania negatywnych tendencji. --------------------------------Przypisy: 1 J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, Warszawa 2005, s.2021. 2 H.Arendt, Kondycja ludzka, Warszawa 2000, s. 57. 3 R. Sennett, Cia³o i kamieñ. Cz³owiek i miasto w cywilizacji Zachodu, Gdañsk 1996. 4 Tomasz z Akwinu, Summa teologiczna, t. 12, zagadnienie 81, art.1. 5 C. Taylor. Etyka autentycznoœci, Kraków 2002, s. 11-12. 6 P.Bourdieu, Dystynkcja. Spo³eczna krytyka w³adzy s¹dzenia, Warszawa 2005, s. 582. 7 J, Baudrillard, Selected Writing, Stanford: Stanford UP 2001, s.173. 8 J. Baudrillard, Symulakry i symulacja, Warszawa 2005, s 6. 9 C.S. Lewis, Odrzucony obraz, Kraków 1995, s.167. 10 Ibidem, s. 169. 11 H. Arendt, op. cit., s. 80. 12 R. Sennet, op. cit., s. 288. 13 H. Arendt, op. cit., s. 67. *Jan Michalewski (ur. 1980) – absolwent socjologii Uniwersytetu Jagielloñskiego. Obecnie przygotowuje pracê doktorsk¹ poœwiêcon¹ problematyce kapita³u spo³ecznego. Ostatnio opublikowa³: „Ukryty czynnik: jak kapita³ spo³eczny wp³ywa na zmiany spo³eczne?” w zbiorze Teorie zmiany spo³ecznej: mo¿liwoœci i ograniczenia (Kraków 2005). 53