Phil kuchni

Transkrypt

Phil kuchni
- O, to jest moja dobra koleżanka.
- Czy wiesz, że została wyrzucona na bruk?
- Ale... Ale dlaczego?- teraz Isaura puściła wodze swoich aktorskich zdolności i rozpłakała się,
jak dziecko. W sumie nawet nie do końca musiała udawać. - Co ona zrobiła? Psze pani, co
ona zrobiła? Dywan ubrudziła u panienki Jannette? To ona wyczyści, naprawdę! Zjadła co ze
spiżarni? To chyba jeszcze nie powód! Psze pani, pani szanowna, niech się pani zlituje!
Philosophia to taka dobra koleżanka! Niech sie pani zmiłuje!- i tak wyła i wyła.
Padła na kolana. Uznała, że to w sumie nie zgorszy pomysł. A nuż, da się naprawdę
przebłagać Hepzibhę Tallstone?
-Dziecko. Twoja przyjaciółka nie była z tobą do końca szczera. Chodziła na te spotkania. Oto
jak zawiniła.
Isa wpadła w rozpacz, tym razem nie musiała udawać. Wiedziała też, że nie musi się
powstrzymywać. Teraz, pod płaszczykiem zmartwienia o to, że wyrzucono Phil, wypłakiwała
cały swój żal.
Że też wymyśliła te spotkania. Że też wciągnęła w to przyjaciółkę. Że też tak spaprała
sprawę! Długą chwilę po prostu płakała. Wreszcie Hepzibah kazała jej wstać i iść na kolację.
Z ociąganiem wykonała polecenie. Jednak już na schodach puściła się biegiem. Czuła, że zaraz
się potknie, zaraz spadnie z tych wszystkich schodków i sobie wszystko połamie, ale nie
mogła sie zatrzymać. Dopiero w kuchni stanęła. Kucharka i parę innych osób dziwnie na nią
spojrzało, ale nie dbała o to. Zwyczajnie usiadła obok Ann przy kuchennym stole i zaczęła
jeść.
-Słuchaj, mała. Phil się tu
gdzieś kręci. Umówiłam się
z nią, że odłożymy dla niej coś
niecoś
z kolacji i zaniesiemy. Jutro ze
śniadania, obiadu i kolacji też,
ale pamiętaj, cicho sza. Nie
możesz nikomu powiedzieć
i nie wzbudzaj podejrzeń.
Będziemy jej tak nosić, dopóki
sobie nie znajdzie jakiejś
pracy lub jej znowu nie
zamkną
w
sierocińcu.
Kumasz?
-Kumam.