Moja mała lipiecka ojczyzna
Transkrypt
Moja mała lipiecka ojczyzna
Danuta Łaska Fundacja im. Władysława Stanisława Reymonta w Lipcach Reymontowskich Moja mała lipiecka ojczyzna Urodziłam i wychowałam się na południu Polski, w uroczym miasteczku Rabka-Zdrój, w którym nie sposób nie zauważyć piękna otaczającej przyrody i folkloru góralskiego obecnego w budownictwie i podczas różnych uroczystości, niestety, raczej nie rabczańskich. Po ukończeniu studiów w Krakowie (filologia polska) w 1989 r., wraz z mężem pochodzącym ze środkowej Polski, rozpoczęliśmy poszukiwania swojego miejsca pracy, a jednocześnie miejsca realizacji osobistych pasji i rodzinnych planów. Wówczas ofert pracy z mieszkaniem na wsi dla nauczycieli z wyższym wykształceniem było mnóstwo. Wybraliśmy Lipce, bo dla dwójki polonistów miejscowość z taką literacką sławą wydała się najciekawsza, poza tym spodobały nam się najbardziej podczas pierwszej wizyty incognito. Do pracy przystąpiliśmy z zapałem starając się równoważyć szanse dzieci wiejskich w korzystaniu z dóbr kultury tak łatwo dostępnych w mieście. Organizowaliśmy zatem wycieczki, uroczystości, akcję wiejskiego kina, udzielaliśmy się w Społecznej Radzie Programowej działającej przy miejscowym Gminnym Ośrodku Kultury, itp. do momentu, gdy zorientowaliśmy się, że mamy tu jeszcze ważniejsze zadanie. Sygnałem była wypowiedź jednego z moich uczniów, który na prośbę o pomoc przy urządzaniu mojej klasy w stylu regionalnym z prawdziwą dezaprobatą stwierdził, że „będzie jak na wsi”. Zdarzenie to stało się dla mnie punktem zwrotnym i wyznacznikiem kierunku dalszych działań. Nie można przecież pozwolić, by potomkowie lipieckich „Chłopów”, mieszkańcy najbardziej znanej, symbolicznej wręcz wsi, wstydzili się swojej „wiejskości” i skrupulatnie zacierali jej ślady w otoczeniu, miast szczycić się i pielęgnować ten literacki mit, a także związane z nim pewne społeczne zobowiązania. Symbol wsi bowiem powinien uosabiać to, co dla jej mieszkańców święte bądź ważne. Dzieło Reymonta stało się dla wielu emigrujących „za chlebem” epopeją chłopską przypominającą Ojczyznę, stąd oczy zwrócone na Lipce nie tylko z polskiej strony. Poza tym utworzony w 1932 r. Zespół Artystyczny (dziś Amatorski Zespół Regionalny im. Wł. St. Reymonta zwany też „Weselem Boryny”) to już nie tylko barwne wspomnienie tradycji przodków, ale wielokrotny ambasador kultury polskiej w Europie i nie tylko. Rozmowy z panią Marią Nowicką – współzałożycielką wspomnianego zespołu oraz z panią Małgorzatą Kroc – szkolną panią woźną pochodzącą również z południa Polski, a będącą również członkiem li- 80 pieckiego zespołu, utwierdziły mnie w przekonaniu, że szkoła w tej miejscowości ma do spełnienia szczególną rolę. Uczniom trzeba przecież uświadomić wyjątkowość tej wsi, rozbudzić dumę z literackiej sławy, przekonać do obowiązku pielęgnacji rodzimych tradycji, dorobku ludowej kultury, na której można budować pełną perspektyw przyszłość. Sprawa była pilna, bo już niektórzy wróżyli zespołowi koniec, gdyż młodzież nie garnęła się w jego szeregi tak chętnie jak niegdyś, zaś wielu naszych absolwentów marzyło o ułożeniu sobie dalszego życia poza swoją miejscowością. Moim pierwszym, wydaje mi się ważnym działaniem na tej niwie, było utworzenie i prowadzenie od 1996 r. klasy autorskiej o profilu folklorystycznym. Jej program był poszerzony na każdym etapie o treści związane z poznawanym regionem. Była to historia, charakterystyczna flora i fauna, język, strój, legendy, tańce itp. Klasa IV poznawała w ten sposób swój łowicki folklor, w klasie V pracowała nad folklorem góralskim, natomiast zaplanowane dla klasy VI Kaszuby nie zostały zrealizowane, ponieważ ze względów oszczędnościowych zdecydowano o połączeniu w naszej szkole dwóch równoległych klas szóstych co łączyło się automatycznie z likwidacją tej jednej z dwu w Polsce klas realizujących program autorski o profilu folklorystycznym. To zdarzenie właśnie spowodowało, że postanowiłam zaangażować się w szerszą działalność społeczną i wystartować w najbliższych wyborach do Rady Gminy, aby mieć realny wpływ na politykę oświatową, i nie tylko, w mojej Reymontowskiej Gminie. Spotkałam się ze zrozumieniem ówczesnego wójta gminy pana Jerzego Kabata, który zaproponował mi członkostwo w Zarządzie Gminy, zostałam też wybrana na przewodniczącą Komisji Rozwoju Gospodarczego i Spraw społecznych, a także przewodniczącą Społecznej Rady Programowej przy Gminnym Ośrodku Kultury Sportu i Rekreacji. W kadencji tej (lata 1998-2002) miał miejsce wyjątkowy dla Lipiec i dla mnie osobiście również Rok 2000, który został przez Sejm Rzeczpospolitej Polskiej przyjęty jako Rok Reymontowski. Wiedząc o tych tak doniosłych dla naszej gminy zamierzeniach już pod koniec 1999 r. rozpoczęliśmy wraz z panem wójtem pracę w Gminnym Komitecie Obchodów Roku Reymontowskiego. Była to wszak wspaniała okazja, by o Reymoncie i Lipcach przypomnieć światu i szansę tą chcieliśmy jak najlepiej wykorzystać. Poza tym ustaliliśmy, że ponieważ pan wójt reprezentował będzie naszą gminę w Ogólnopolskim Komitecie Organizacyjnym Obchodów Roku Reymontowskiego, ja będę pracować i reprezentować naszą gminę także w komitecie wojewódzkim. Dzięki zapałowi wielu, bogatemu kalendarzowi imprez, Reymont i Lipce cieszyły się niesłabnącym zainteresowaniem zarówno w kraju, jak i poza jego granicami. Owocem tegoż roku było również nawiązanie przez ówczesnego wójta gminy i jednocześnie prezesa Fundacji im. Wł. St. Reymonta współpracy z bliźniaczą Fundacją w Kanadzie. Wzajemne wizyty i wymiana doświadczeń zaowocowały organizacją Ogólnopolskiego Konkursu Recytatorskiego „Mówimy Reymontem”, który cieszy się coraz więk- 81 szym zainteresowaniem. To już V edycja tego konkursu, a ja po raz trzeci będę miała zaszczyt wręczać laureatom niezwykłe nagrody: zaproszenia do Kanady na tygodniowy pobyt pełen atrakcji. W tym roku będzie to tym większa radość, że udało się połączyć tą inicjatywę ze Zjazdem Szkół Reymontowskich, podczas którego gościć będziemy i delegację z Kanady. Szkoły noszące imię Wł. St. Reymonta zrzeszone w Ogólnopolskim Klubie Szkół Reymontowskich, którego Lipce Reymontowskie są członkiem-założycielem, to kolejne pokłosie Roku Reymontowskiego i ciągle żywa organizacja z sercem bijącym w naszej małej mazowieckiej wiosce. Podsumowując swoją 20-letnią pracę nauczycielską i społeczną w Lipcach Reymontowskich czuję, że Lipce Reymontem stoją. Zespół pięknieje wielopokoleniowym entuzjazmem, wyludnienie też nam nie grozi, słowem: prawdziwie jesteśmy stolicą chłopskiej epopei. To oczywiście zasługa wielu, jednak dumna i zobowiązana jestem za zaufanie, jakim mnie tu obdarzono i pracuję ile sił, by jak najpiękniej służyć mojej małej lipieckiej Ojczyźnie. Powierzono mi przecież funkcję Przewodniczącej Rady Gminy Lipce Reymontowskie, jestem też prezesem Fundacji im. Wł. St. Reymonta z siedzibą w Lipcach Reymontowskich oraz Przewodniczącą Parafialnej Caritas. Przy tym wszystkim, od tych moich dwóch lipieckich dekad, jestem wielbicielką Amatorskiego Zespołu Regionalnego im. Wł. St. Reymonta, bo folklor to dla mnie najbardziej autentyczna potrzeba piękna człowieka wsłuchanego w najdźwięczniejsze melodie Ziemi, zapatrzonego w jej najbarwniejsze obrazy i próbującego bogactwo to naśladować swoim strojem, tańcem i śpiewem. Bez wątpienia moją pasją lipiecką stał się Reymont. Zarażam nią co roku kolejnych uczniów, którzy z powodzeniem startują w poważnym konkursie o życiu i twórczości tak bliskiego nam Noblisty, czyli w Reymontiadzie, odpowiadając w szkole podstawowej na pytania trudne i dla licealistów. Kochać swoją ziemię to znać jej historię. Od lat organizuję więc rajdy piesze do miejsc związanych z jakimiś wydarzeniami historycznymi, ciekawą legendą, opiekujemy się grobami naszych bohaterów. Dzień Nauczyciela w naszej szkole to okazja do poznania postaci i dokonań jakiegoś szczególnie zasłużonego pedagoga. Był więc dzień poświęcony pani Zofii Grabowskiej (uczestniczce powstania warszawskiego pochowanej na lipieckim cmentarzu), pani Marii Nowickiej (współzałożycielce „Wesela Boryny”, która całe życie poświęciła Lipcom), panu Stanisławowi Kozłowskiemu (założycielowi lipieckiej Straży Ogniowej), w tym roku natomiast panu Tadeuszowi Kwaśniewskiemu (założycielowi zespołu). Zebrałam, zapisałam i z pomocą swojej stażystki i jej męża, własnym sumptem, w niewielkim nakładzie wydrukowaliśmy „Lipieckie legendy i Reymontowskie anegdotki”. Przygotowałam także mały albumik „Lipce w starej fotografii”, który ma podpisy także w języku angielskim. Priorytetowym zadaniem na najbliższe miesiące, może lata, jest teraz dla mnie utworzenie w Lipcach prawdziwego, nie tylko ogólnopolskiego, ale Europejskiego, czy nawet Światowego Centrum Reymontowskiego. Staraniem Zarzą- 82 du i lipieckiej Fundacji udało się na teren Manufaktury Winklów już w 2002 r. przenieść kilka zagród pamiętających Lipce końca XIX w., jednak nie zostały one właściwie wykończone i wyposażone. Zebrane w społecznej akcji, w której również uczestniczyłam, przedmioty codziennego użytku niszczeją, domagając się skutecznych działań zabezpieczających. Chciałam nie tylko pozyskać środki na remont, ale i na warsztaty dla twórców ludowych, kuchnię regionalną, itp. Poza tym urządzić salę przeznaczoną na reymontowskie konferencje, a obok bibliotekę wszystkich dzieł Noblisty i o Nobliście, z najbogatszą kolekcją wydań „Chłopów”. W takim otoczeniu występ naszego zespołu, wszelkie lekcje i warsztaty regionalne dla młodzież, a także wspomniane debaty czy konferencje nabierałyby niepowtarzalnej atmosfery, bo gdzie piękniej można mówić o Reymoncie, jak nie w Lipcach? W tym celu od kwietnia 2009 r. uczestniczyłam w spotkaniach szkoleniowych „Liderzy – aktywni mieszkańcy”, którego owocem był napisany przeze mnie w imieniu Fundacji wniosek pod nazwą „Zapomniane zawody – tradycja – nowe perspektywy”. Już rozpoczynamy realizację marzeń i za unijne pieniądze organizujemy warsztaty strzecharskie, czyli takie, po których przynajmniej 5 mężczyzn z naszej gminy posiądzie umiejętność krycia dachów słomą. Potem 10 pań przypomni starą szkołę papierowych ogrodów na warsztatach bibułkarskich. To dopiero początek ożywiania terenu lipieckich zagród. Dzięki współpracy z firmą „Opus” z Łodzi udało się zorganizować w październiku 2009 r. sympozjum poświęcone kulturze ludowej, a inspirowane setną rocznicą ukończenia pracy nad „Chłopami”. Z mojej inicjatywy, również przy wielkim wsparciu wspomnianej firmy, udało się także zorganizować w Spale spotkanie, którego uczestnikami byli przedstawiciele różnych lipieckich organizacji oraz wielbiciele Lipiec i Reymonta. Owocem jest opracowana strategia działań Fundacji i jej partnerów na najbliższe lata. Jest tam pomysł na główną ulicę Lipiec, której zabudowa może rozczarować turystów poszukujących u nas Reymonta. Będą więc domy malowane w kwiaty, tęczowe jak łowicki folklor. Marzy nam się drewniana karczma z regionalnym jadłem, gospodarstwa agroturystyczne, turystyczne szlaki, może fragment starej „wiedenki”, salonka przy torach, kolejny pomnik Noblisty. Najważniejsi są jednak ludzie i ich zamiłowanie do tradycji i kultury tej ziemi. Dlatego Fundacja wspiera również wszelkie bliskie założeniom statutowym inicjatywy mieszkańców. Właśnie uruchomiliśmy trzecie muzeum w Lipcach, a jest to Galeria Staroci Zbigniewa Stania z wydatną pomocą Fundacji, która miedzy innymi zaprosiła na przecięcie wstęgi Honorową Obywatelkę Lipiec Reymontowskich – panią Emilię Krakowską. Prace wszystkich placówek koordynuje powołana przez starostę skierniewickiego pana Józefa Dzieżbińskiego Rada Muzeum, w której pełnię funkcję zastępcy przewodniczącego. Jest szansa na powtórzenie zorganizowanego kiedyś przez Fundację Ogólnopolskiego Pleneru Rzeźbiarskiego, którego owocem są postacie z „Chłopów” strzegące sadu przy naszym Regionalnym Muzeum. 83 Regionalizm to dla mnie współczesne oblicze patriotyzmu. W dobie zjednoczonej Europy to pielęgnacja odmienności, która nie dzieli, a ubogaca. Jednolitość, zrozumiały pęd do wyrównywania poziomu życia, stanu gospodarki i szans rozwojowych tworzy pewną bezkształtną masę. Kto może być zewsząd – jest znikąd. Nasza tradycja, obyczaje, różnorodny folklor to najcenniejszy posag, jaki wnosimy do wspólnej Europy, by mogła być prawdziwą Ojczyzną Ojczyzn, nie zaś rozległym miejscem na mapie. To zadanie prawdziwego patrioty, który kocha swoją ziemię i dla jej dobra otwiera się na świat nie zapominając o swojej tożsamości. „Pamięć i tożsamość”, „Polska jest potrzebna Europie – Europa jest potrzebna Polsce” to najbardziej wymowne lekcje, jakie pozostawił nam nasz wielki rodak Jan Paweł II. Nawet trudna historia łączy, jeśli jest lekcją wyciągania wniosków i podstawą pewnej historiozofii, a nie polem zmagań, kłamstwem, które dyplomatycznie zwie się polityką. Starając się w powyższy sposób polskiemu społeczeństwu służyć, czuję się regionalistą, a zatem patriotką. Tylko działając w tym przekonaniu i na wielu polach mogę wierzyć, że tą drogą pójdą i moi wychowankowie. Dewizą mają nam być słowa Wł. St. Reymonta: „Żyć to działać, rozsiewać po świecie talenty, w czasach teraźniejszych służyć pokoleniom przyszłym”. 84