Wyjazd na saksy

Transkrypt

Wyjazd na saksy
Wyjazd na saksy
Matka: Pamiętaj synu żebyś nie otwierał okna w samolocie, bo cię owieje i możesz się
przeziębić, a musisz być zdrowy żeby pracować.
Tomek: Mamo! W samolocie okna się nie otwierają. Tam jest sztuczna atmosfera!
Ojciec: Tak jak u twojej mamusi na imieninach!
M: Nie bądź taki złośliwy! Moja mamusia sfinansowała Tomusiowi lot!
O: Ale się babka postawiła! Całe 84 zł! Z 1800 zł emerytury! A na Radio Maryja co miesiąc
wpłaca 100 zł!
M: Mamusia jest głęboko wierząca!
O: Pieniędzmi grzechów nie odkupi!
M: Za to twoja matka zamiast wesprzeć finansowo potrzebujących – na przykład nas – całe
swoje oszczędności życia wpakowała w wydanie swojego bzdurnego sennika, a Tomusiowi
dała na wyjazd 50 zł. O! niech ci pokaże ile za to kupił funtów w kantorze! Kupi sobie za to
szklankę wody w samolocie!
O: Wiesz dobrze, że moja mamusia nie zna się na nowych pieniądzach i dotąd posługuje się
starymi. Kiedy mu dawała te 50 zł zapytała mnie ile to jest na stare. Gdy jej odpowiedziałem,
że pół miliona, stwierdziła że tyle miała emerytury w 87 roku, więc niech sobie chłopak
porządzi. Takie ma dobre serce! A ten sennik mamusia pisała od naszego ślubu kiedy się
przekonała, że żmija we śnie oznacza niezgodną synową. Zawsze marzyła żeby wydać ten
sennik przed śmiercią.
M: To jak widać bardzo się pospieszyła. Ile jeszcze takich bzdurnych interpretacji w nim
zapisze?! / No to już wydała, więc może spokojnie …
O: A Twoja matka w swoim pamiętniku nazwała mnie hul…
T: Ciągle to samo! Tato, czy Wy musicie reagować na siebie z babcią jak pies z kotem?!
O: Spytasz o to babkę jak wrócisz. A poza tym teraz nie mówi się już jak pies z kotem tylko
jak PiS z Palikotem!
BIM! BOM! Podróżnych udających się do Londynu lotem nr WZ 626 o godz. 14.25
prosimy o podejście do odprawy przy stanowiskach 22 i 23.
O: O! Zapowiadają Twój samolot. Niedługo odprawa. Tomuś, nie zapomniałeś biletu?
T: Mam go w paszportówce! (podaje ojcu)
O: To jest bilet do Londynu?! Tu pisze Luton!
T: Bo w angielskim mówi się inaczej niż pisze. Pisze się Luton a mówi London!
O: Aha! To mnie uspokoiłeś!
M: A rozmówki polsko – angielskie wziąłeś?!
T: Wziąłem. Mam przy sobie w razie gdyby się Zenek spóźnił na lotnisko. No i tak w ogóle
żebym mógł się na początek dogadać z tymi Anglikami, bo na razie to znam tylko 3 zwroty:
Sękju, Ajlowju i Fakju!
O: A robota jak jest po angielsku? … Nie wiesz? Przecież po to tam lecisz!
T: Zapomniałem. Ale Zenek mi zapisał jak był ostatnio. O! Mam tę karteczkę!
Robota – Job!
O: Job?! A job ich mać! Śmieszny język ten angielski co?
T: No!
M: Śmieszny to jest czeski. A angielski jest wulgarny! W każdym filmie choć raz musi być
„Fak”.
O: Ty nawet nie wiesz co oglądasz. To są filmy amerykańskie!
T: No właśnie! To jest po amerykańsku. Wujek Mietek mi powiedział, a on był w Ameryce!
O: Wujek Mietek – braciszek twojej mamusi nie był w żadnej Ameryce. Miał być, ale nie był.
Wysadzili go z samolotu jeszcze przed startem, po tym jak klepnął w tyłek stewardesę.
M: Nie zrobił tego umyślnie. Chciał złapać muchę co siedziała na skraju fotela, w przejściu, a
ona się akurat schyliła żeby zapiąć pas bezpieczeństwa jakiemuś staruszkowi, co siedział za
wujkiem. Pech i tyle!
O: Pech! Może by w to uwierzyli, ale Mieciu był wstawiony i zamiast ją przeprosić rżał z tej
sytuacji do rozpuku. No to go ochrona lotniska skuła i wyprowadziła. Tyle widział Amerykę.
M: Daj już spokój! Syn wyjeżdża, może na zawsze, a ty o przeszłości gadasz!
O: Bo przyszłości to ja nijakiej w tym kraju nie widzę! Cameron powinien być premierem
Polski, bo on tworzy miejsca pracy dla Polaków, a nie Tusk!
T: Właśnie! Zenek powiada że, tam można konkretnie zarobić, a u nas co?! Głodowe pensje
i bezrobocie!
M: A gdzie on tam pracuje ten Zenek?
T: Na budowie w Londynie. Mnie też obiecał tam załatwić robotę. I mieszkał będę u niego w
bejsmencie. To taki apartament urządzony w piwnicy … Zenek mówi, że przez okno widać
tylko nogi. Dzięki temu nie musi mieć budzika, bo jak rano stukają obcasy, to znak, że czas
wstawać do roboty.
M: Nasz Tomuś jedzie do pracy na obczyznę. Jesteś ojcem, może dałbyś synowi jakieś rady!
O: Racja! Pracuj synu sumiennie. Rób karierę i korzystaj z życia za młodu. Baw się, rwij
laski. Tylko nie nadużywaj alkoholu!
M: Rwij laski?! – Dobre sobie, a jak się z nimi dogada, przecież nie zna języka!
T: To się nauczę, a na razie wystarczą mi te 3 zwroty. Chodzi tylko o to, żeby je umieć
dopasować do sytuacji, bo można dostać po gębie.
O: W podrywie język jest drugorzędny. Najważniejszy jest urok osobisty i szarmancja. Ja
poderwałem twoją matkę na zabawie dzięki mojemu wrodzonemu urokowi osobistemu i
kulturze.
M: Skleroza ci pamięć odebrała?! Byłeś zalany w trupa, zatoczyłeś się i rozbiłeś nos na
parkiecie. A ja cię opatrywałam. Gdy odzyskałeś przytomność wymamrotałeś: „Nie opuszczaj
mnie mój aniele!” I tak głupia zostałam.
O: Widzisz synu? Nie nadużywaj alkoholu, bo w nadmiarze odbiera wzrok i rozum, a przykre
konsekwencje mogą być na całe życie!
T: Zenek mówi, że Angielki są łatwe!
O: Pomimo to wujka Mietka naśladować nie próbuj. Chamstwem i grubiaństwem świata nie
zwojujesz. Bierz przykład ze mnie.
M: Lepiej kieruj się własną intuicją i nie bądź nudziarzem jak twój ojciec. A w tańcu czy
trzeźwy czy pijany zawsze stwarza niebezpieczeństwo.
O: Tego już za wiele! To przesada!
M: Drobna. Rzeczywiście to niebezpieczeństwo jest niewielkie. Ale ty na szczęście wrodziłeś
się do mnie – dlatego tak dobrze tańczysz. Możesz zawierać znajomości z panienkami w
dyskotece.
T: Ale żeby poprosić dziewczynę do tańca trzeba coś powiedzieć! A tańcząc też przydałoby
się …
M: Oj tam! Po prostu się ukłonisz, przedstawisz i poprowadzisz za rękę na parkiet. Która ci
odmówi?!
O: Najlepiej powiedz tak: „Kaman sa wa, komsi, komsi, kom sa”
T: A co to znaczy?!
O: To znaczy synu: „Chodź tu do mnie, poczuj się swobodnie”
T: Aha! Swobodnie. W tańcu?!!
O: Tak w ogóle…
T: A po jakiemu to jest? Bo jakoś tak dziwnie brzmi.
O: Chyba po angielsku!...
M: Nie po angielsku, tylko po francusku!
O: Po francusku, po francusku. Francuzka się znalazła. Po francusku to ty tylko …
M: Zamknij się i przestań się kompromitować!
O: Angielki to znają, bo często jeżdżą do Paryża na zakupy, a tam ich Francuzi podrywają.
T: A wiecie, że Zenek ma dziewczynę z Indii?
O: Widzisz? Twój braciszek Miecio żeby zapoznać Indiankę chciał do Ameryki lecieć, a
wystarczyło do Londynu.
M: Ona jest Hinduską.
O: A! jeśli tak to pochodzi z Chin a nie z Indii!
M: Gdyby nie kowalstwo, tatuś mógłby być najwyżej politykiem.
T: Dlaczego?
M: Bo tam nie żądają kwalifikacji.
O: Kowalstwo artystyczne dla ścisłości! … A, właśnie! Co ty Tomuś tak właściwie potrafisz
robić?
T: Tak właściwie? Tak właściwie to mogę robić wszystko.
O: Znaczy jest ci obojętne? A więc nie umiesz nic.
T: Zenek też nie miał fachu w ręku, a teraz maluje, tapetuje i takie tam …
O: W malowaniu facjaty i nakładaniu tapety to matka jest najlepsza! Może by ją tam wzięli?!
Byłby z niej większy pożytek.
M: A ty jesteś dobry w waleniu i rżnięciu. I to bynajmniej nie jest komplement. Bo najlepiej ci
wychodzi walenie w rogi i rżniecie głupa!
T: Zenek mówi, że najważniejsze są chęci.
O: Miecio też niby ma chęci, a już 10 lat jest bezrobotny!
M: Bo tak jest w Polsce! W Anglii wystarczy mieć chęci, a pracę się znajdzie.
O: To dlaczego nie wyjeżdża do Anglii, tylko żyje z matki emerytury? Pasożyt jeden!
M: Jest już za stary i cierpi na reumatyzm, a tam wkoło woda. Wiadomo – wyspa!
T: Ja chcę być ogrodnikiem albo kamerdynerem! Ale na razie zaczepię się w tej samej firmie
co Zenek!
O: Ogrodnikiem, to rozumiem. A ten kamerdynans czym się zajmuje?
T: To taki osobisty służący i kierowca. Chodzi ubrany w taki szykowny mundurek.
O: Wykluczone! Mój syn nie będzie niczyim służącym! Za żadne pieniądze!
T: A za 3 tysiące funtów miesięcznie?!
O: 15 tysięcy złotych?! No, jeśli w tym mundurku byłoby ci do twarzy, a pani niebrzydka, nie
stara i nie zrzędna jak twoja mamusia, to czemu nie?
T: Muszę już iść do odprawy. Moja kolej. No to do usłyszenia i zobaczenia na skypie. (całują
się) Jak mnie odprawią to od razu idę do strefy wolnocłowej kupić dla Zenka flaszkę.
Obserwujcie start z tarasu widokowego. Baj!
M: Baj!
O: Bywaj!

Podobne dokumenty