O łączeniu animacji kultury i etnografii Animacja kultury ma wielu

Transkrypt

O łączeniu animacji kultury i etnografii Animacja kultury ma wielu
O łączeniu animacji kultury i etnografii
Animacja kultury ma wielu krytyków, którzy zarzucają jej głównie kolonialne zapędy i
narzucanie wzorów kultury wysokiej, miejskiej czy wyimaginowanych w pewnych kręgach
„dobrych” wzorów kultury społecznościom, które ich nie znają. Oczywiście może być to
otwierające, bo ludzie nagle zyskują prawo do wyboru z szerszego spektrum stylów życia,
poszerzonego przez działania animacyjne. Jednak zawsze istnieje niebezpieczeństwo, kiedy
animator przekonany jest, iż wie lepiej co potrzebne jest danej grupie, szczególnie zakładając, że
występuje pewien niedobór, brak który jego działania powinny uzupełnić. Większość świadomych
animatorów, którzy zdają sobie sprawę ze swojej roli i z horyzontalnego układu sił między nimi a
ludźmi z którymi współpracują, stara się nie popełniać tego błędu. Trzeba jednak przyznać, że
mimo szczerych chęci jest to pułapka, w którą często wpadamy nawet nieświadomie. Trudno jest
bowiem zupełnie wyzbyć się swoich prezałożeń, głęboko zakorzenionych przekonań dotyczących
tego, co wartościowe, tego co estetycznie akceptowalne i tego co wywiera pozytywny wpływ na
społeczności ludzkie.
Bez tych prezałożeń, animacja kultury nigdy nie wykształciłaby się jako dziedzina, czy jako
ruch. Należy więc być ich świadomym, ale również starać się je weryfikować, sprawdzać czy nie
wpadło się zbyt głęboko w pułapkę naiwnego myślenia o tym, co jest dla ludzi dobre. Jak to robić?
Jakie narzędzia są tu skuteczne? Z moich doświadczeń i z animacyjnej praktyki wynika, że są to
etnografia i sztuka. Etnografia jako baza dla działań animacyjnych a sztuka jako język przekazu i
wyrazu.
Etnografia czyli badania terenowe, obserwacja uczestnicząca i wywiady z ludźmi to bardzo
dobry sposób na „wejście w teren”, poznanie społeczności, uświadomienie sobie jej potrzeb i
zagrożeń z jakimi się spotyka. Takie działania prowadzę zawsze, ze wszystkimi grupami
współpracowników – zarówno w Broniowie i Ostałówku na południowym Mazowszu, w Legnicy
na Dolnym Śląsku jak również w Warszawie, gdzie ze Stowarzyszeniem Badawczo-Animacyjnym
Flâneur działamy na Bazarze Szembeka.
Etnografowie zazwyczaj starają się pozostać dość przezroczyści dla swoich badanych, co
jest zabiegiem z góry skazanym na porażkę. Zawsze ich inność będzie oczywista, ich pytania
nienaturalne, ich styl bycia inny, nawet gdyby robili badania we wsi za własnym miastem.
Oczywiście etnografia jest dziś tego świadoma, więc postulaty o zaznaczanie subiektywizmu
badacza są coraz częściej spełniane, a naukowe teksty zgodnie z rozpoznaniami Jamesa Clifforda,
dyskutują znaczenie etnograficznego autorytetu. Etnografia co często nieuświadamiane przez
samych badaczy, również posiada ładunek animacyjny. Zadając pytania o życie codzienne, o
przyzwyczajenia i zwyczaje, porusza się na przykład tematy zapomniane, do których współczesny
świat zdaje się nie przykładać wagi. Samo zainteresowanie etnograficzne niesie ze sobą, to co
brytyjscy community artists nazywają empowerment – uprawomocnienie kulturalnych doświadczeń
badanych, przyznanie im wartości przez samo ich dostrzeżenie.
Tak właśnie działaliśmy w Broniowie i Ostałówku, gdzie działania Kolektywu Terenowego
– głównie animacyjne, poprzedzone były oraz wciąż przeplatane są badaniami terenowymi. Dzięki
nim udało nam się wychwycić kulturalne aktywności mieszkańców, takie jak konstruowanie
sprzętów i maszyn, siłowni, przygotowywanie zawodów sportowych, tuning samochodów,
gotowanie, przygotowywanie świąt i rytuałów, religijność, muzykowanie, samopomoc sąsiedzka,
budownictwo czy nawet snucie rozważań o charakterze socjologicznym. Na tych rozpoznaniach
zbudowaliśmy szereg działań animacyjnych, pobudzających istniejące już we wsiach sposoby
uczestnictwa w kulturze. Główną więc zagadką było rozpoznanie, w czym dopomógł nam warsztat
etnografa.
Badania terenowe prowadzone w Legnicy, były zgoła inne. Przede wszystkim odbywały się
w mieście, co przesuwało punkt ciężkości z obserwacji uczestniczącej na aranżowane z
wyprzedzeniem wywiady. Drugą różnicą był konkretny temat naszych badań – pamięć o
stacjonującej tam przez niemal 50 lat Armii Radzieckiej, która opuściła miasto w 1993 roku. Dzięki
jednak naszej wieloletniej obecności badawczej – a później również towarzyskiej w mieście na
Dolnym Śląsku, zdołaliśmy dokonać wielu rozpoznań, których konsekwencje zdały się wykraczać
poza stricte etnograficzne doświadczenie. Najpierw dr Zuzanna Grębecka została zaangażowana
przez jednego z miejskich aktywistów w projekt młodzieżowy, gdzie wygłosiła wykład o naszych
działaniach, a nawet oprowadziła wycieczkę śladami etnograficznej Legnicy. Przygotowaliśmy
również publikację z cytatami z wywiadów – specjalnie dla mieszkańców. Kilkoro etnografów
statystowało przy produkcji filmu Waldemara Krzystka „Fotograf”. Przede wszystkim jednak,
włączyliśmy się w przygotowywane przez miasto obchody 20 rocznicy wyjścia Armii Radzieckiej
planując działanie animacyjne. We współpracy z miejską Galerią Sztuki mamy zamiar wykonać
projekt polegający na włączeniu w szlak Radzieckiej Legnicy Lasku Złotoryjskiego, gdzie na
kilkudziesięciu drzewach widnieją podpisy stacjonujących tam żołnierzy, wraz z datami ich pobytu
i miastami z których pochodzą. Są tam również rysunki, krzyże prawosławne i inne inskrypcje.
Lasek ten zdał nam się nieodwiedzaną, żywą galerią zachowującą pamięć nie tyle o armii, co o
ludziach, indywidualnościach, które często stapiają się w ludzkiej pamięci tworząc jednolitą grupę
„Ruskich”. Działanie ma na celu przeniesienie odbitych na papierze napisów z drzew do Galerii
Sztuki. Działanie to – proste i wykonywane przez mieszkańców, inspirowane jest ruchem land art –
sztuką ziemi. Jedynym zabiegiem jest tu zmiana kontekstu – poprzez przeniesienie do galerii,
zostaną one włączone do świata sztuki, przez co zostaną dostrzeżone i dyskutowane. Nie
dostrzeglibyśmy jednak tego, gdyby nie nasza gęsta etnograficzna obecność, a nawet zupełnie
nieetnograficzne znajomości, które nawiązaliśmy w trakcie naszych badań. Samo działanie,
planowane na wrzesień 2013 – również będzie miało wymiar badawczy. Jesteśmy przekonani, że
poprzez to działanie, niejako sprowokujemy mieszkańców do wspomnień, wygłaszania opinii i
komentowania współczesnej sytuacji miasta, które jest niejako na tożsamościowych rozdrożach, nie
wiedząc jak wykorzystać schedę po „Ruskich” w celach promocyjnych.
Sztuka jako sposób przekazu i prezentacji, wydaje nam się we wszystkich wspominanych
działaniach, bezpiecznym ogólnoludzkim językiem. Poszerzamy jej znaczenie za Josephem
Beyusem, który twierdził, że każdy jest artystą. Wszystkie działania twórcze wykonywane przez
ludzi mogą więc być traktowane jako część świata sztuki zazębiającego się ze światem życia.
Zwracając się ku sztuce uciekamy od tekstu, od uproszczonych, jednowymiarowych przekazów.
Staramy się sprowokować dyskusję i skłonić do refleksji. Dzięki swojej niejednoznaczności a
jednocześnie swojej prostocie, działania animacyjne wykorzystujące elementy sztuki są
inkluzywne, dostępne dla szerszej rzeszy odbiorców, niż naukowe teksty.
Etnografia, animacja i sztuka przenikać się więc mogą dając bardzo interesujące efekty
poznawcze, zarówno z naukowego jak i osobistego punktu widzenia. Pozwalają one angażować
mieszkańców, oddać im głos. Animator czy badacz, staje się katalizatorem, a jego działania
przyczynkiem do dyskusji nad frapującymi społeczność tematami. Jego obecność – skoro i tak już
nieprzezroczysta, może być wykorzystana inaczej, twórczo. A efekty tak rozumianej pracy
badawczej często są bogatsze i pełniejsze niż „czyste” badania etnograficzne.
Maja Dobiasz - antropolożka i animatorka kultury. Od wielu lat zaangażowana w projekty
badawcze i animacyjne min. na Południowym Mazowszu oraz na Dolnym Śląsku. Doktorantka w
Instytucie Kultury Polskiej UW. Koordynatorka projektów kulturalnych i antydyskryminacyjnych w
Centrum Edukacji Obywatelskiej. Prezeska Stowarzyszenia Badawczo-Animacyjnego Flâneur.
Główne inspiracje w jej pracy to land art, reportaż i barter.