Zobacz - I Liceum Ogólnokształcące w Chełmie
Transkrypt
Zobacz - I Liceum Ogólnokształcące w Chełmie
Gazeta Samorządu Uczniowskiego I LO im. Stefana Czarnieckiego w Chełmie XVII/05 Cooltura www.1lo.chelm.pl listopad/grudzień 2005 Najlepsze życzenia świąteczne dla wszystkich Czarniecczyków, naszych profesorów, koleżanek i kolegów, czytelników Cooltury składa redakcja Pierwsze koty za płoty – czyli próba matury za nami Wprawdzie kasztany jeszcze nie kwitną, ale nasi starsi koledzy już mieli okazje poczuć atmosferę matur. W ostatnim tygodniu bowiem we wszystkich polskich szkołach odbywały się próbne egzaminy maturalne. Nie ominęły i naszego liceum. Wszyscy trzecioklasiści, zmierzyli się po raz pierwszy z tą formą egzaminu. Zapytaliśmy kilkoro zdających o przebieg, temat, który wybrałam do pisania. Na prawdziwej stopień trudności, sensowność przedsięwzięcia i maturze już bym popłynęła. Dziś na szczęście to oto co usłyszeliśmy od naszych rozmówców. tylko próba, więc nie ma strachu. W maju tego „Kto to widział maturę w grudniu? To na błędu na pewno już nie powtórzę.” prawdziwy sprawdzian zdecydowanie za wcześnie. „Pierwsze śliwki robaczywki. Wszystko chyba Jeszcze sporo materiału pozostało do źle napisałem. Skąd ja mam wiedzieć co poeta zrealizowania, więc z tego punktu widzenia pora myślał sobie kiedy bazgrolił jakieś wierszydło. Czy tego egzaminu to nieporozumienie” to w życiu najważniejsze. Ta cała matura bez sensu „A mnie się wydaje, że prób nigdy za wiele, i jest.” nie ważne kiedy się odbywają. Moim zdaniem to „A dla mnie najważniejsze było to, że mogłam był bardzo ważny sprawdzian naszych się zapoznać z procedurami egzaminu. Czas umiejętności, które będą podlegały kontroli na trwania, przerwy, punktualne rozpoczęcie i prawdziwej maturze”. zakończenie, sposób podpisywania się na „Trochę nudziłam się. Odniosłam wrażenie, że arkuszach, to że nie wolno mieć telefonów, czas trwania całego egzaminu jest za długi, maskotek itd. itd. To niby są rzeczy drugorzędne zwłaszcza kiedy pisało się najpierw pierwszy a ale jak się okazuje tylko pozornie. Jednym z potem drugi arkusz.” pozoru błahym błędem można wszystko stracić i „Stopień trudności? Trudno jednoznacznie przekreślić całą trzyletnia pracę w liceum.” ocenić. To oczywiście zależy od wiedzy każdego z Na temat próbnej matury jest tyle opinii i ocen nas. Dla mnie zadania arkusza podstawowego z ilu maturzystów brało w niej udział. Jedno jest języka polskiego były trudne, natomiast z pewne. Na pewno te trzy dni nie były stracone. angielskiego wręcz przeciwnie.” Uczniowie zdobyli doświadczenia, które w maju „Takie arkusze to my rozwiązujemy już od okażą się bezcenne. pierwszej klasy, więc to dla mnie ,nie nowość. red. Chociaż okazało się , że zapomniałam podkreślić listopad/grudzień 2005 Cooltura 1 Samorząd Uczniowski to druga władza w szkole Dziennikarze wytwarzają wiele szumu medialnego wokół nowego rządu i prezydenta. Wobec tego pomyśleliśmy, że my też możemy wyjść z podobną inicjatywą. A o kogo i co chodzi? O nowego Przewodniczącego Samorządu Uczniowskiego Michała Wawryszuka oraz plany SU na obecny rok szkolny. W październiku odbyły się wybory do nowego Samorządu Uczniowskiego – gratulujemy wyboru na stanowiska przewodniczącego. M.W- Bardzo Dziękuję. Jak współpracuje się z wybranym składem samorządu? M.W- Współpraca z całym składem samorządu jak na razie układa się bezkonfliktowo. Jednak nie wszyscy wybrani włączają się aktywnie w życie szkoły. Ogólnie samorząd działa sprawnie, bez większych problemów. Plan pracy na bieżący rok już powstał, ale czy uda się zrealizować wszystkie jego podpunkty? M.W- Czy uda się zrealizować to ciężko powiedzieć. Będziemy się starać przeprowadzić wszystkie zaplanowane działania. Jak na razie niczego pominęliśmy, a nawet wykraczamy ponad program. Na przykład: nasz SU czynnie udziela się na świeżo powstałym Forum Samorządów Chełmskich. Został ustalony harmonogram panoram poszczególnych klas, ale czy jest sposób aby uniknąć ubiegłorocznych wpadek przy ich realizacji, w większości klas pierwszych? M.W- Nie można mówić o błędach w realizacji panoram z jednej prostej przyczyny – ich po prostu nie było. W zeszłym roku jedynie dwie klasy zorganizowały panoramy. W tym roku jest trochę lepsza frekwencja. Pierwsze klasy zachęcam do pokazania się w szkole, każda inicjatywa jest dobra. Może jakieś rady dla pierwszaków? M.W- To naprawdę nie wymaga zbyt dużo pracy lecz tylko trochę chęci. Mam nadzieję, że pierwsze klasy pojawią się na korytarzach z ciekawymi pomysłami. Nasza szkoła coraz aktywniej bierze udział w różnych akcjach charytatywnych. Czy pomoc Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy będzie najważniejszą z nich, czy mamy też inne szczytne cele? M.W- Pomoc w organizacji WOŚP to nie jedyna akcja organizowana w naszej szkole. Zbieraliśmy słodycze dla na Mikołajki dla Chełmskiego Domu Dziecka. W tej chwili odbywa się zbiórka rzeczy na akcję POMÓŻ DZIECIOM PRZETRWAĆ ZIMĘ. W szkole działa także wolontariat pod opieką ks. Marcina Wójtowicza. Jeżeli pojawią się jakieś nowe akcje charytatywne, a nasza szkoła będzie się mogła w nie włączyć, na pewno to uczynimy. Na miesiąc styczeń zapowiadany jest przegląd twórczości uczniowskiej. Mógłbyś przybliżyć co się pod tym hasłem kryje? M.W- Chodzi tu o Idola Czarniecczyków - jest to organizowany co roku przegląd twórczości artystycznej uczniów naszej szkoły i uczniów ze szkół współpracujących. Cała impreza jest oparta na formie niegdyś popularnego programu telewizyjnego, a także od niego wzięła swoją nazwę. Dziękujemy za rozmowę M.W- Również dziękuję. Beata Król i Dominik Dziadosz II c 2 Cooltura listopad/grudzień 2005 Co było pierwsze...dziennikarz czy gazeta? 7 grudnia w I Liceum Ogólnokształcącym im. Stefana Czarnieckiego odbyła się sesja naukowa pod hasłem „Historia prasy”. Uczniowie klasy II „c” o rundzie, która wyłoniła dwie grupy testowi na predyspozycje do profilu medialnym, pod najlepszą okazała się reprezentowana pracy redaktora oraz przejrzeć kierownictwem pani Elżbiety przez klasę I „i”. Zwycięzcy oprócz wydawnictwa szkolne Pietrzykowskiej i pani Ewy ogromnej satysfakcji zostali przedstawiające życie szkoły. Betiuk zorganizowali spotkanie nagrodzeni znaczkami z logo szkoły, Na koniec spotkania cały poświęcone szeroko pojętemu ufundowanymi przez „Stowarzyszenie zespół organizacyjny stanął do dziennikarstwu. Wykład odbył Przyjaciół Czarnieckiego”. Wykład wspólnego zdjęcia, wraz z się w ramach tzw. „Panoramy oraz część konkursowa były przybyłym na spotkanie klas” w czasie, której przeprowadzone z myślą o młodszych Karolem Garbaczem, poszczególne klasy z I LO mają kolegach „po fachu”, głównie po to, dziennikarzem „Nowego możliwość zaprezentowania aby zachęcić ich do rozwijania swoich Tygodnia Chełmskiego”. swoich zainteresowań. zainteresowań w dziedzinie –Zdecydowaliśmy się na tę sesję, ponieważ profil naszej klasy kładzie duży nacisk na doskonalenie warsztatu dziennikarskiegomówi Grzegorz Olifirowicz, gospodarz klasy. Organizatorzy przy pomocy prezentacji multimedialnych opowiedzieli o początkach piśmiennictwa, przedstawili abecadło sztuki redakcyjnej oraz pomogli w sformułowaniu cech prawidłowo zbudowanej informacji prasowej. Po teorii, bez której niewątpliwie żaden dziennikarz nie odniósłby sukcesu, odbył się konkurs wiedzy o prasie. W zmaganiach rywalizowały klasy pierwsze z I LO o profilach dziennikarstwa. Dominik Dziadosz II c humanistycznych. Walka była Po zakończeniu oficjalnej części zacięta, jednak po pierwszej sesji uczestnicy mogli poddać się Jak to z tą prasą było? Wiadomo, że gazety są wszechobecne w dzisiejszym świecie, prasę uznaję się za czwartą władzę w kraju. Ale jak długa i interesująca jest historia prasy na świecie? Jaka jest jej rola w życiu codziennym? Jak trudna jest praca dziennikarza? Myślę, że wielu z nas się nad tym zastanawiało. Jako klasa o profilu medialnym, postanowiliśmy zająć się tym zagadnieniem. W końcu po długich, którą zorganizowaliśmy 7 i 8 spotkanie było wprawdzie trwających ponad.... uznajmy, że grudnia, pod przewodnictwem pani adresowane do uczniów klas długich przygotowaniach prof. Elżbiety .Pietrzykowskiej oraz młodszych, ale i dla nas było mogliśmy zaprezentować pani prof. Ewy Betiuk. Gościem także pożyteczne. Zaproszony odpowiedzi na te i inne pytania.. honorowym imprezy był nasz ekspert, gość udzielił nam, możliwe, że O czym mowa? O pan Karol Garbacz z redakcji Nowego w przyszłości nowemu sesji poświęconej historii prasy, Tygodnia Chełmskiego. Choć nasze pokoleniu dziennikarzy, wieli cennych wskazówek. listopad/grudzień 2005 Cooltura 3 Pierwszego dnia gościliśmy klasy I naszej szkoły, natomiast drugiego uczniów z chełmskich szkół gimnazjalnych. Na tą okazję przygotowaliśmy prezentację multimedialną na temat historiü prasy. Oprócz wiadomości czysto teoretycznych nasi goście mogli dowiedzieć się czegoś o budowie artykułu, informacji prasowej. Nie zabrakło też wyjaśnień czym jest lead, szpalta. Uczestnicy sesji wykazali zainteresowanie, a wielu z nich robiło notatki. Ale nie bez powodu. Przygotowywali się do ostatniej części spotkania. Na koniec postanowiliśmy sprawdzić wiedze reprezentacji klas pierwszych. Został przeprowadzony quiz, w którym wzięły udział cztery zespoły. Wszyscy wykazali się dobrą pamięcią, bez problemu odpowiadali na pytania. Walka była wyrównana do końca. Zwycięzców – klasę I i (prawniczo-językowa) wyłonił finał. Zostali uhonorowani pamiątkowymi „medalami” z wizerunkiem naszego patrona. Impreza otrzymała pozytywne opinie, spotkała się z zainteresowaniem uczestników. Czekamy na następny sprawdzian. Beata Król II c Wielkie kwestowanie Już niedługo będziemy mieć ręce pełne roboty. I to nie tylko z powodu przygotowań do Wigilii klasowych czy Sylwestra. Szkoła już po raz drugi wspomoże ogólnopolską akcję „Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy”. Finał WOŚP jest całodzienną zbiórką pieniędzy prowadzoną przez osoby posiadające "orkiestrowe" identyfikatory na terenie całego kraju i nie tylko. Na cel XIII Finału zebrano na całym świecie 9 864 292,87 USD. 38 wolontariuszy naszego sztabu, wśród których byli także uczniowie gimnazjum, zebrało 9 stycznia 2005 roku do puszek 4127 PLN. Kwestujący pomimo srogiej zimy wykazali się wielkim zapałem do pracy i entuzjazmem. Łączna kwota zebrana przez nasz sztab opiewała na ponad 7500 PLN. W tym roku szkolnym odbędzie się już XIV edycja tej imprezy. Zebrane pieniądze zostaną przeznaczone na ratowanie życia dzieci poszkodowanych w wypadkach, w tym na naukę udzielania pierwszej pomocy. WOŚP zagra w Polsce 8 stycznia 2006 r. Odpowiedzialność za działania sztabu przyjęła na siebie pani Teresa Kiwińska – opiekun SU. Pieniądze dla poszkodowanych będzie mogło zbierać 30 wolontariuszy naszego sztabu. Opiekę nad nimi będą sprawowali również Anna Popielewicz, Lucyna Jędruszczak, Janusz Krzywicki. Mamy nadzieję, że uczestnicy XIV Finału dołożą wszelkich starań, by powtórzyć rezultat ostatniego finału, a my wierzymy że uda im się go nawet poprawić. Beata Król Dominik Dziadosz II c Dzień Papieski czyli koncert młodych talentów 23 października 2005, niedziela. Choć większość moich rówieśników zapewne odsypia kolejny ciężki tydzień, ja wstaję dość wcześnie po to by na godzinę 10 zdążyć do CHDKu. W jakim celu? Z okazji Dnia Papieskiego już po raz trzynasty odbywają się tam Międzynarodowe Spotkania z Piosenką i Pieśnią Religijną. Pamiętając atmosferę tej imprezy w ubiegłym roku spodziewałam się mile spędzonego czasu. I nie rozczarowałam się. Można tam posłuchać scholii, solistów i zespołów wokalno-instrumentalnych z całej Polski a także z zagranicy. Niektóre z nich są naprawdę interesujące i słucha się ich z przyjemnością i podziwem. Z pewnością do tej grupy mogę zaliczyć zespół założony przez kolegów i koleżanki z naszej szkoły o nazwie Boanerges. Wielokrotnie mogliśmy już ich oglądać na szkolnych akademiach i uroczystościach. Występują w składzie: Katarzyna Czerniej (wokal), Barbara Derlak (klarnet,wokal), Anna Kuligowska (gitara basowa), Bartłomiej Jasiocha (gitara, wokal), Michał Miszczuk (perkusja) i Michał Wilgocki (gitara). Tym razem wykonali trzy utwory – „Nikt nie urodził się”, „Pieśń nad pieśniami” i „Hava nagila”, które zapewniły im wygraną. Dla samych muzyków było to zaskoczenie a zdaniem Michała Wilgockiego o wiele lepiej zagrali podczas ubiegłorocznego Dnia Papieskiego. Istniejąca od dwóch lat grupa ma za sobą wiele znaczących i udanych występów. I choć członkowie zespołu twierdzą, że ograniczą swoją działalność na rzecz nauki, można się po nich spodziewać wszystkiego. Tak jak powstanie zespołu tak i większość ich pomysłów jest spontaniczna. Nie można więc być pewnym, który ze swoich szalonych planów wcielą w życie, miejmy jednak nadzieję, że będą się wiązały z dobrą zabawą i dalszymi sukcesami, których serdecznie im życzymy! Paulina Tchurzewska LOŻA NIEPOKORNYCH KOMENTATORÓW ? !!! Prawo szkoły prawem dżungli Michał N: Matematyka jest do bani. Powinni zakazać jej nauczania, mat-fizy to masochiści… Grzegorz O.: Raczej nie powinieneś tak mówić. Ściany mają uszy… M.N: I co z tego? Mam prawo do swobodnego wyrażania swoich opinii. G.O: Teoretycznie tak, ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. M.N: Więc jak to jest z tym prawem? Czy ono jest, czy też go nie ma? Myślałem, że w demokratycznym państwie mówić możesz co chcesz, a tylko robić musisz to, co ci każą. G.O: Ale są pewne granice. Poza tym szkoła rządzi się własnymi prawami. M.N: Czyli najlepiej trzymać język za zębami? G.O: Tak to wygląda. Na swobodną rozmowę możesz pozwolić sobie tylko w gronie zaufanych przyjaciół. M.N: Jak myślisz, dlaczego do tego doszło? G.O: Nie mam pojęcia.. M.N: To ja ci powiem. Przyjrzyj się mojej pierwszej wypowiedzi. G.O: No i…? M.N: Czy wydaje ci się przynajmniej trochę kulturalna i poparta choćby jednym racjonalnym argumentem? G.O: Raczej nie. M.N: No właśnie, taką sytuację mamy dlatego, iż mało kto potrafi dziś wyrazić swoją krytyczną opinię w grzeczny sposób, nie urażając przy tym nikogo. G.O: Zgadzam się, ale chciałbym poruszyć inny temat. A mianowicie: czy uważasz, że prawa ucznia w szkole są przestrzegane? M.N: To my mamy jakieś prawa? G.O: Otóż to. Trudno mówić o przestrzeganiu praw, gdy większość uczniów nawet ich nie zna. M.N. Zauważyłem, że nauczyciele często podkreślają, że razem z prawami uczniów idą ich obowiązki. G.O: Owszem, ale należy zadać sobie jedno, bardzo ważne pytanie: co jest ważniejsze? Czy ślepe wykonywanie swoich obowiązków, czy też znajomość praw, korzystanie z nich, a także ich obrona w razie konieczności. M.N: Zależy z czyjego punktu widzenia. Dla nauczycieli oczywiście ważniejsze jest wykonywanie obowiązków przez uczniów. G.O: A dla uczniów ważniejsze jest przestrzeganie ich praw. M.N: O tak, zapewne. Ale przejrzyj sobie kartę naszych praw. Takie pozycje jak: „Każdy uczeń ma prawo uczęszczać na zajęcia lekcyjne”, czy też „Każdy uczeń ma prawo do nauki” nie budzą wielkiego zainteresowania młodych tym dokumentem. G.O: Myślę, że znajomość praw i tak nie na wiele się zda, bowiem każdy nauczyciel ustala swoje zasady, które często nie są zbieżne z ogólnie przyjętymi. M.N: Wniosek nasuwa się sam: szkoła nie jest do końca sprawiedliwą instytucją. A starcie na linii uczeń – nauczyciel rzadko kiedy kończy się zwycięstwem tego pierwszego. G.O: Tą jakże optymistyczną wizją proponuję zakończyć nasze rozważania. A ty uczniu pamiętaj o tym, by wałczyć o swoje prawa, bowiem, nie zawsze musisz być na straconej pozycji. listopad/grudzień 2005 Cooltura 5 A słyszeliście, moi drodzy, o edukacji teatralnej? Co, co, co? Nie? Jakim cudem? Przecież została wdrożona w wasz program wychowawczy...? Zakres rozszerzony No cóż, na nasze barki to spadło – realizujemy (my, to znaczy II c), ową nieszczęsną edukację za was wszystkich razem wziętych, w zakresie rozszerzonym – toteż w piątek, 7 października, byliśmy odjechani do Lubl..., tfu, odjechaliśmy do Lublina, machając łapką Chełmowi i oczekując dreszczu przeżyć artystycznych na X Lubelskich Konfrontacjach Teatralnych. Było tak, jak było, w piątek wieczorem mało kto pokwapił się z nami jechać (oprócz paczki z III...) – a teraz – buuuuu! – żałujcie! Surrealistyczne i awangardowe „Derevo”, artyści – dla niewtajemniczonych w arkana sztuki, w przeciwieństwie do nas - z gatunku tych, co miast pozwalać obrzucać się błotem, wolą obrzucić czymś publiczność (w tym wypadku skończyło się na zeschłych liściach, złożyliśmy rączki, Bozi dzięki, a mnie ksiądz chyba nareszcie wyrzuci z katechezy za nadużywanie imienia Bożego nadaremno). Abstrahując od tego (i tym razem poważnie, wierzcie mi), mimo mojej mylnej postawy, osobiście przyłożę temu, kto spróbowałby rzucić w nich pomidorem czy jajeczkiem. Inaczej na przykład z „Makbetem” według „Biura Podróży” („Kim jest ten człowiek we krwi?”, lub, jak kto woli, „w spalinach” – Nobla dla Rafała Króla). Aktorzy, po zmroku i w pięknej scenerii, bo pod zamkiem (widowiskowe pochodnie, spektakl światła), dali wyraz powszechnemu dziś mniemaniu, że wszędzie można wtłoczyć terrorystów. Jedno wielkie „pruuu...” (kto był, ten słyszał) i „k... mać!” (cytując Różewicza, oczywiście). Moja samowola w postaci nieudolnej próby zilustrowania tych oto wypocin czy też wygryzienia z roboty mistrza fachu, głównego ilustratora i cynika, Joanny B. (dobra, to wcale nie było po znajomości), wbrew wszelkim pozorom nie jest wyrazem dezaprobaty dla występów białorusko – niemieckich gości („Derevo”); to po prostu przejaw mojego idiotyzmu i wisielczego humoru, towarzyszącego mi przy każdej okazji, zarówno w teatrze, jak i w WC. Pozdrawiam, wesołych świąt życzę i do zobaczenia na „Masce 2006”!!! Marta Bajkiewicz II c Tysiąc w rozumie – tysiąc w kieszeni Dnia 7.12.2005 roku odbył się finał szkolnego konkursu „Tysiąc w rozumie”. Wyłonieni drogą listopadowych eliminacji uczniowie naszego liceum: Malwina Birus (kl.IIIj), Krzysztof Zagraba (kl.Ig), Paweł Magryta (kl.IIf) oraz Mateusz Sławiński (kl.IIIg) zmierzyli się w walce o główną nagrodę – tysiąc złotych. Konkurs składał się z testu pisemnego z języka angielskiego oraz trzech ustnych etapów. Zwyciężył Paweł Magryta. Rozmowa z panią profesor Teresą Kiwińską, opiekunką SU i organizatorką konkursu „Tysiąc w rozumie”. K.L. Pani profesor, jakie są główne założenia konkursu? T.K. Głównym założeniem konkursu jest wypromowanie najzdolniejszego, najlepszego ucznia naszej szkoły, który potrafi publicznie zaprezentować swoją wiedzę i umiejętności z zakresu przedmiotów humanistycznych i ścisłych. K.L. Od kiedy konkurs jest organizowany? T.K. Pierwszy raz konkurs odbył się w 1997 roku, a jego organizatorką była ówczesna opiekunka SU, pani Wiesława Mazurek. Od roku 2002 ja jestem odpowiedzialna wraz z SU za jego organizację. K.L. Czy w porównaniu z ubiegłymi latami popularność konkursu rośnie, czy spada? T.K. Konkurs cieszy się dużą popularnością wśród uczniów naszej szkoły. Każdego roku w eliminacjach uczestniczy ok. 100 uczniów. Niestety w bieżącym roku w eliminacjach wzięło udział tylko 40 uczniów. K.L. Czy konkurs obejmuje tylko naszą szkołę? T.K. Dwukrotnie w roku szkolnym 2002/03 i 2003/04 zorganizowaliśmy miejski finał konkursu, w którym uczestniczyli uczniowie chełmskich liceów. W każdym z nich zwycięzcą został uczeń naszej szkoły. K.L. Czy według pani konkurs jest trudny i wymaga od ucznia ponadprogramowych umiejętności? T.K. Pytania konkursowe układają nauczyciele naszej szkoły. Obejmują one zakres materiału I-III klasy liceum, więc najzdolniejszym naszym uczniom nie powinny sprawiać trudności. K.L. Dziękuję za rozmowę. Katarzyna Lichtarska, kl.Ii 6 Cooltura listopad/grudzień 2005 Rzecz na temat męskich spodni (bez uwag na temat zawartości) czyli „Chełmsto(c?)k 2005” Na wstępie przyznam, że wybierałam się na „Chełmstok”, „z biegu”, nie wiedząc, na co się porywam ani (tak, nie rozdrabniaj się, wal prosto z mostu) o co w ogóle chodzi, toteż rozentuzjazmowany tłum chełmskich gimnazjalistów (no dobra, nie tylko gimnazjalistów) przed wejściem do ChDK – u nieco zbił mnie z pantałyku (w uszach brzmią mi przestrogi kogoś, kogo dane osobowe tym razem ochronię, a kto niezłomnie obstaje przy stanowisku, że gimnazjalistów należy się bać i w miarę możliwości wystrzegać). Spytacie: co w takim razie zwabiło mnie i mą towarzyszkę J. na rzeczoną imprezę? Otóż już wyjaśniam – była to chęć usłyszenia drogiej nam obu Ali Gierczak (oraz drogiego – mi chyba bardziej, ze względu na „staroklasowe” wspomnienia – Sławka Plizgi). Nim się obejrzałam, wyżej wspomniany rozentuzjazmowany tłum poniósł mnie oraz J. w kierunku sali, gdzie już po chwili siedziałyśmy, spoglądając na prowadzących, urobionych na podobieństwo prezenterów VIVY, słuchając ich żartów na temat gestapowców i podziwiając młodszych i starszych chłopców (do wyboru do koloru) w skórzanych lub (też podług woli) za dużych spodniach. I oczekując na pojawienie się Alicji i Sławka... W tym roku miałam okazję pierwszy raz wziąć udział w tym festiwalu. Powiadają, że najtrudniejszy pierwszy krok jednak nie było tak źle. Moim zdaniem Chełmstok jest jedynym w Chełmie przeglądem, gdzie swoją niezależną muzykę mogą zaprezentować młodzi, kreatywni ludzie, którzy nie boją się zamanifestować swojego indywidualnego sposobu na życie. Jedyną jego wadą jest to, że muzycy i publiczność podzieleni są na zwolenników hip hopu lub cięższego brzmienia. Ja wystąpiłam z repertuarem jazzowym. Chwilami miałam wrażenie, że znalazłam się w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie. Jednak mimo wszystko wyszłam na scenę. Zaśpiewałam cudowną piosenkę, przy świetnym akompaniamencie, genialnego gitarzysty- Sławka Plizgi. To było dla mnie najważniejsze. Alicja Gierczak II „c” „ Gitara płakała jak anioł, który właśnie odkrył dlaczego stał po niewłaściwej stronie.” Eh… rozmarzyłam się, ale brutalny powrót z krainy puszystych, różowych obłoczków rychło zafundowali mi prowadzący, zapowiadając kolejne występy. Czas płynął niczym rzeka Heraklita, a impreza powoli zmierzała w kierunku drzwi z napisem „EXIT”. Po ponad dwóch godzinach spędzonych w niewielkiej odległości od głośnika czułam, że moje procesy myślowe są odrobinę spowolnione (a czy ty również zmieniłeś opony mózgowe na zimowe??), jednak mojej uwadze nie umknął fakt, że wygrali, całkiem zasłużenie zresztą, Totalnie Pomarańczowi. Gratulujemy młodym Czarniecczykom- rewolucjonistom. Przydałyby się na koniec jakieś budujące wnioski, prawda? Moim zdaniem fakt, że młodzież w taki niekonwencjonalny sposób pragnie spędzić wolny czas, mówi sam za siebie. Widzę światełko w ewolucyjnym tunelu, którym idzie ludzkość i wbrew pozorom nie jest to miotacz ognia. Nie wracajmy do prehistorii, czasu skulonych sylwetek o owłosionych piersiach, niskich czołach i inteligencji publiczności teleturnieju, nie skazujmy się na „zwarzywienie”. Pozwolę sobie w imieniu moim i Marty podziękować organizatorom i uczestnikom za Chełmstok i uroczyście ślubuję w przyszłym roku klaskać. Joanna Białowicz II „c” Śladami naszych wędrówek Tradycją chyba pozostaną już coroczne wyjazdy integracyjne klas pierwszych w naszym liceum. W tym roku pierwszoklasiści także mięli okazję zawrzeć znajomości oraz dobrą zabawą rozpocząć trzyletni okres wspólnej nauki. Klasa Ia integrowała się w Krasnobrodzie. Ich rówieśnicy z klasy Ib bawili się w Wereszczynie, natomiast klasy Ii oraz Ih wybrały się na wspólną wycieczkę do Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Uczniowie klasy Ic – humanistycznej zrezygnowali z dłuższego wyjazdu na rzecz wyprawy do położonej nieopodal Chełma miejscowości Żółtańce. Wyjazdy integracyjne mają duże znaczenie w nawiązywaniu przyjaźni w nowej grupie. Moi rozmówcy zgodnie stwierdzili, że integracja jest potrzebna i chętnie jeszcze raz pojechaliby razem z klasą na wycieczkę, gdyż to pozwala lepiej się poznać. Zastrzeżenia? Owszem, są – wycieczki powinny być dłuższe.„Mogłam zaprzyjaźnić się z innymi i dużo zobaczyłam, chociaż wyjazd był męczący, a pogoda nam nie sprzyjała.” – powiedziała uczennica kl. Ii. A wrażenia? „Pozytywne” – podsumowuje z uśmiechem ktoś inny. Jedno jest pewne – po tych wyjazdach pozostaną nie tylko zdjęcia i notatki w klasowych kronikach. Pozostaną wspomnienia i znajomości na całe życie. Katarzyna Lichtarska, kl.Ii listopad/grudzień 2005 Cooltura 7 Kącik Języka Łacińskiego i Kultury Antycznej (5) Nowy odcinek „Kącika..” chciałbym rozpocząć od złożenia życzeń (troszkę spóźnionych;) w związku z początkiem nowego roku szkolnego... Pewnie domyślacie się, że będą po łacinie. wykonane były z różnych roślin np. w Olimpii z Wątpię jednak, by ktokolwiek zgadł ile linijek gałązek drzewa oliwnego, w Delfach z gałązek mi to zajmie... Zatem: QFFFQS ! I to już koniec. wawrzynu (czyli lauru) w Nemei zaś i na Istmie z Skrót oznacza quod felix, faustum fortunatumque liści dzikiego selera(!!!). Rzymianie także nie gardzili sit <oby to było szczęśliwe, sprzyjające i pomyślne> tą wysublimowaną skądinąd formą nagradzania. W i jest używany bardzo często przy okazji otwarcia armii rzymskiej stosowano wieńce jako odznaczenia roku akademickiego. dla żołnierzy np. dla tych którzy pierwsi wdarli się na Przejdźmy do właściwego tematu tego wydania mury miasta nieprzyjacielskiego (corona muralis„Kącika..”. Tym razem uwagę czytelnika wykonana ze złota), za odznaczenie się w bitwie zwrócę na wieńce. Każdemu (mam nadzieję:) morskiej (corona navalis- także złota), za ocalenie jednoznacznie kojarzą się one ze Starożytnością. życia obywatelowi rzymskiemu (corona civica) i Miały one wtedy niezwykle szerokie zastosowanie inne. Zwycięski wódz odbywający triumf nakładał w życiu publicznym i prywatnym. Wieniec czyli po wieniec z liści laurowych (corona triumphalis); grecku stephanos (albo corona w języku Poza tym podczas uczt biesiadnicy często zdobili łacińskim) posiadał wiele różnych odmian. Na swoje głowy wieńcami z żywych kwiatów (o czym przykład ten wykonany z gałązek i kwiatów niezbicie dowodzi film Quo vadis). nakładali na głowę kapłani i urzędnicy podczas Takie, a nie inne formy nagradzania zasłużonych sprawowania obrzędów religijnych, wieńczono nim stawiają w bardzo chlubnym świetle Starożytnych. W również posągi i zwierzęta ofiarne. W starożytnej dobie postępu cywilizacyjnego i kulturowego nie Grecji to właśnie wieniec stanowił nagrodę dla potrafimy się zdobyć na podjęcie wysiłku z pobudek zwycięzcy w igrzyskach i konkursach literackich innych niż materialne. Przeliczając sukcesy lub muzycznych oraz dla obywateli zasłużonych w sportowców na pieniądze zapominamy , że wieki służbie państwowej (dzisiaj sportowcy raczej wolą temu wystarczającą zapłatą był skromny wieniec samochody:) a politycy no cóż...). W zależności od laurowy. Adam Staruch II e miasta, w którym odbywała się olimpiada wieńce Gruźlik w zatłoczonym autobusie Złota, polska jesień zdobyła się na ostatni desperacki zryw i na początku listopada przywitała nas naprawdę słonecznie. Ten radosny dzionek postanowiłam spędzić w dość nietypowy sposób i w niecodziennej scenerii... Na cmentarzu przy ulicy Lwowskiej czekały już na mnie koleżanki z TOnZ (laikom wyjaśniam, że nie jest to skrót od nazwy jakiejś tajnej organizacji pozarządowej, TOnZ, to Towarzystwo Ochrony nad Zabytkami)-Olga i Marta, z którymi dzielę smutki i radości związane z uczęszczaniem do klasy o profilu medialnym. Postanowiłyśmy czynić naszą powinność i do puszek w kolorze nadziei zaczęłyśmy zbierać datki na szczytny cel jakim jest konserwacja zabytkowych nagrobków. Usytuowałam się przy pierwszym wejściu i usiłowałam przybrać wyraz twarzy przywodzący na myśl zranioną łanię, ale obawiam się, że w moim wykonaniu wyglądało to jak klaun z natręctwami i maniakalną depresją, niezrażona trwałam jednak na posterunku. Podzwaniając to puszką, to zębami, co okazało się wyjątkowo trudnym sprawdzianem moich manualnych zdolności, poczyniłam pewne spostrzeżenia, którymi na nieszczęście czytających ten tekst zamierzam się podzielić. „Może i jestem biedny emerytem, ale ile mogę, tyle dam”- słyszałam i sympatyczny, starszy pan wrzucał garść monet do puszki. Ludzie młodzi obchodzili mnie szerokim łukiem, tak jakbym była siedliskiem czegoś wyjątkowo cieknącego i niesamowicie zaraźliwego lub miała za chwilę poszczuć ich prątkami. Dlaczego? Co było przyczyną minimalnego zainteresowania młodzieży akcją? Owszem, może i nie budzę społecznego zaufania, ale nawet małe dzieci, które dostawały pieniądze od rodziców, nie uciekały na mój widok z płaczem i urazem psychicznym wymagającym interwencji specjalisty! Czyżby ochrona zabytków nie była celem na tyle ważnym, by poświęcić garść drobnych? Bo na dobrą sprawę kogo dziś interesuje kupa kamulców, która obrasta mchem? Z proszku o różnym składzie chemicznym powstałeś w proszek się obrócisz, et cetera. Nie moja sprawa, mam inne problemy, mogę się spóźnić na mój ulubiony serial, mam słabą baterię w telefonie i cierpię, bo ułamał mi się paznokietek, aj, aj, aj ten ból istnienia. 8 Cooltura listopad/grudzień 2005 Kiedy dobiegł kres mojej warty, udałam się wraz z Olgą, bo Marta zaginęła na polu walki, do bazy głównej, by się odmeldować. Uwieńczenie naszej akcji było przyjemnie szeleszczące, a zawdzięczałyśmy je pewnej kobiecie, która jak sama powiedziała od lat wspiera zbiórki, które mają na celu pielęgnowanie przeszłości, byśmy mogli lepiej zrozumieć naszą skomplikowana teraźniejszość. Terry Pratchett powiedział „Wcale nie jest lepiej dawać niż brać, ale moim zdaniem jest to mniej krępujące” uśmiechnęłam się więc promiennie do starszej pani, podziękowałam gorąco i pomknęłam do domu, w którym już czekała na mnie ładowarka do telefonu. Joanna Białowicz IIc Pedagog szkolny zaprasza. Masz problem- porozmawiaj o tym Praca pedagoga szkolnego – z pozoru mało ważna – we współczesnym świecie staje się coraz bardziej potrzebna. Według statystyk z roku na rok jesteśmy słabsi psychicznie i częściej korzystamy z pomocy różnego rodzaju terapeutów. Przyczynia się do tego stres, jaki przeżywamy codziennie, a także ogrom obowiązków. W gabinecie naszej pani pedagog mgr Wiesławy Bielak, w widocznym miejscu na ścianie w wisi plakat z hasłem: „Zapamiętaj! Wszystko, co tu zostało powiedziane pozostaje wyłącznie między nami!”. Rzeczywiście jest to jedna z żelaznych zasad tej pracy. Wyjątkiem są problemy, których nie można rozwiązać bez pomocy osób takich jak rodzice, wychowawca czy tez policja. Każdy uczeń ma prawo do poufnej rozmowy z pedagogiem, jednak reakcje rówieśników częstokroć zniechęcają nas do tych, niekiedy niezbędnych, wizyt. „Nigdy nie korzystałam z pomocy pedagoga. Nawet gdybym jej potrzebowała nie skorzystałabym z niej. Przed gabinetem zawsze jest tłum ludzi. Wszyscy zauważyliby, że tam wchodzę, a to by mnie bardzo krępowało” - mówi Ewelina. „Kilka lat temu wdałem się w ostry konflikt z kolegą. Coraz częściej dochodziło między nami do bójek. Postanowiłem poradzić się pedagoga szkolnego. Całą sprawę wspominam raczej niemiło, ale najważniejsze, że się udało i problem mam już za sobą” – opowiada Tomek. Pedagog czasami występuje jedynie w roli słuchacza, i to wystarcza, aby pomóc rozmówcy. Wyrzucenie z siebie żalu, podzielenie się swoimi troskami z drugim człowiekiem już może przynieść ulgę. Nie wszyscy jednak mają dość odwagi, by mówić o swoich problem w bezpośrednim kontakcie, bądź co bądź, obcą osobą. „Pewnego dnia dostałam anonimowy list od jednego z uczniów. Napisał w nim o swoich rozmyślaniach na temat sensu życia”. Takich i innych listów dostaję sporo – tłumaczy pani Wiesława Bielak. Najczęstszymi problemami młodzieży, z którymi zwracają się uczniowie są konflikty z rówieśnikami i rodzicami, trudności w nauce lub zwyczajne zwątpienie w sens życia. Lecz mają miejsce też sytuacje wprost przeciwne, kiedy uczeń chce podzielić się z kimś swoimi radościami. „Kilka lat temu zajęłam się pewną uczennicą - Magdą. Dziewczyna notorycznie opuszczała lekcje, była w głębokiej depresji. Pewnego dnia zaginęła. Dzięki interwencji policji i zaangażowaniu wielu innych osób udało się ją odnaleźć. Okazało się, ze przyczyną kłopotów Magdy był alkohol oraz przemoc w rodzinie"– opowiada pani Wiesława. Praca pedagoga niezaprzeczalnie należy do trudnych. Osoba wykonująca ten zawód musi posiadać określone cechy osobowości takie jak: otwartość, życzliwość, wyrozumiałość i łatwość w nawiązywaniu kontaktów. Powinien też wzbudzać zaufanie i umieć spełnić oczekiwania zarówno uczniów, rodziców jak i nauczycieli. Jest to trudne zdanie, gdyż każda ze stron ma przecież inne wymagania i oczekiwania. Pedagog dla lepszej efektywności swoich działań współpracuje z różnorodnymi instytucjami. Są to m.in. Komenda Miejska Policji, Komitet Ochrony Praw Dziecka, Ośrodek Pomocy Rodzinie, Centrum Informacji i Planowania Kariery Zawodowej, a nawet sąd. Niejednokrotnie współdziała również z psychologiem, czy psychiatrą. I mimo to, iż każda z tych osób ma inne zadania i sposób pracy połączenie sił tych trzech instytucji daje bardzo korzystne efekty. Należy pamiętać o tym, że pedagog nie jest strażnikiem naszej wolności, lecz ma nam pomagać w dokonywaniu słusznych wyborów. Nie ma złych ludzi, lecz nieprawidłowe zachowania, które pedagog może zmienić, pod warunkiem, że damy mu na to szansę. Edyta Łoza kl. I i listopad/grudzień 2005 Cooltura 9 Szkolne Radio Węzeł - woła „ratunku !” Już nie po raz pierwszy piszemy o naszych kłopotach. Nie po to żeby biadolić i narzekać, ale żeby trochę ponarzekać i pobiadolić. We wrześniu ruszyliśmy do walki o środki na remont naszego studia. Sami uzbieraliśmy pewną sumę podczas zjazdu absolwentów sprzedając cegiełki. Jednak koszty całego przedsięwzięcia są zbyt wysokie. A miało być tak pięknie. Nowe wzmacniacze, profesjonalny mikser, japońskie mikrofony, nowe głośniki na korytarzach i w klasach, rewelacyjna jakość dźwięku, komputerowe sterowanie systemem itd. itd. a co mamy? To co mieliśmy, czyli … ach szkoda gadać. Tylko zapału do pracy nam na razie nie brakuje. Gramy jak się da i na czym się da. Odtwarzacze domowe ratują sytuacje, ale już niedługo to ratunkiem będzie TUBA. Wiecie co to jest Tuba? Taka metalowa rura z ustnikiem i rozszerzona z drugiej strony. Przystawiona do ust lub głośnika wzmacnia głos. A miało być tak pięknie. Nowe wzmacniacze, profesjonalny mikser… Jesienią roznieśliśmy kilkanaście pism z prośba o finansowe wsparcie przebudowy naszego studia do chełmskich firm i instytucji. Owszem pisma przyjęli, nawet obiecali, że się …. ustosunkują do naszych próśb. Mijają miesiące, a pomocy nie widać. Jeszcze mamy nadzieję, że Rada Rodziców naszej szkoły wyasygnuje na nasze przedsięwzięcie jakąś kwotę, która przynajmniej pozwoli rozpocząć nowelizację naszego radia. Nie ukrywamy, że koszta całej inwestycji są niemałe. Ale cóż na razie gramy jak się da i na czym się da. A miało być tak pięknie. Nowe wzmacniacze, głośniki…… redakcja Szkolnego Radia „Węzeł” I to by było na tyle… Dziękujemy za uwagę i za to, że kupiliście nasza gazetkę. Następna ukaże się już w nowym semestrze i w nowym roku 2006. Wszystkim czytelnikom jeszcze raz życzymy wesołych świąt Bożego Narodzenia i samych sukcesów w nowym roku i nowym semestrze. Maturzystom połamania piór podczas egzaminów i bezproblemowego dostania się na wymarzone kierunki studiów. Acha. Poszukujemy fotografa dysponującego czasem, aparatem cyfrowym i chęcią współpracy z naszą redakcją. Jak zauważyliście w tym numerze zamieściliśmy bardzo mało zdjęć i już zapewne domyślacie się dlaczego. Poszukujemy również redaktora sportowego, który zająłby się działalnością sportową Czarniecczyków, a jest o czym pisać. W stołówce szkolnej prawdopodobnie polepszyło się jedzonko. W basenie woda jest cały czas czyściutka i ciepła. Drożdżówki w szkolnym sklepiku są coraz świeższe, a ksero za kratą potaniało do 15 groszy. Żyć nie umierać ! Średnia ocen w semestrze pierwszym osiągnęła szczyt marzeń wychowawców i dyrekcji. W drugim półroczu zniesione będą oceny niedostateczne i sprawdziany. Pani szatniarka będzie się do wszystkich uśmiechać i wydawać ubrania bez karteczek. Będzie się można kąpać w fontannie. Czapla będzie miała młode pisklęta, a na kasztanach będą rosły pomarańcze. Hej! Redakcja: Joanna Białowicz, Marta Bajkiewicz, Michał Nyszka, Grzegorz Olifirowicz, Grzegorz Siudem, Adam Staruch, Dominik Dziadosz, Katarzyna Lichtarska, Edyta Łoza. Opiekunowie: Wojciech Derlak, Elżbieta Pietrzykowska. 10 Cooltura listopad/grudzień 2005