Rzeczpospolita Tymoszenko w areszcie
Transkrypt
Rzeczpospolita Tymoszenko w areszcie
Rzeczpospolita Tymoszenko w areszcie Tatiana Serwetnyk. 05-08-2011 źródło: Associated Press Po decyzji sądu przed budynkiem wybuchły zamieszki Zwolennicy zatrzymanej przywódczyni opozycji zapowiadają masowe protesty Była premier, oskarżona o nadużycie władzy podczas podpisywania kontraktów gazowych z Rosją w 2009 roku, twierdzi, że jest prześladowana za krytykę obecnego szefa rządu Mykoły Azarowa. Decyzję o aresztowaniu Julii Tymoszenko podjął na prośbę prokuratury sędzia Rodion Kiriejew. Argumentował w piątek, że była premier świadomie przeciąga proces w swojej sprawie. Mówił, że traktuje sąd lekceważąco, nie udziela odpowiedzi na pytania o imię, nazwisko i adres, nie stawia się na rozprawach. Domagając się aresztowania Tymoszenko, prokurator Lilia Frołowa, która już wcześniej żądała zmiany środka zapobiegawczego wobec przywódczyni opozycji z zakazu wyjazdu z kraju na areszt, uzasadniała, że oświadczenia oskarżonej i jej zachowanie nie pozwalają na „przestrzeganie norm proceduralnych". Szturm na więźniarkę Wyprowadzeniu z sądu Julii Tymoszenko, która poprosiła, by nie zakładano jej kajdanek, towarzyszyły okrzyki jej zwolenników: „Julia, jesteśmy z tobą" i „Hańba Kiriejewowi". Doszło do bójki deputowanych Bloku Julii Tymoszenko z funkcjonariuszami milicji, gdy politycy próbowali wejść do pomieszczenia, do którego zaprowadzono oskarżoną. Do rękoczynów doszło też na dziedzińcu sądu, gdy deputowani próbowali dostać się do więźniarki. W sukurs przyszli im zwolennicy byłej premier. Zablokowali samochód, którego broniła setka milicjantów. Kilkuset innych broniło siedziby sądu, szturmowanej przez ludzi popierających byłą premier. Mimo oporu zwolenników Tymoszenko została wywieziona do aresztu. Pojazd opuszczał sąd w asyście około 400 milicjantów. Została odwieziona do aresztu Łukaniwka. Julia Tymoszenko doskonale zna to miejsce – trafiła tam w lutym 2001 roku, gdy prezydentem był Leonid Kuczma, i przesiedziała 42 dni. Apele o protesty Współpracownicy Julii Tymoszenko ostrzegają władze przed drugą pomarańczową rewolucją. Apelują do rodaków o wsparcie. – Rozpoczynamy mobilizację. Jeśli Ukraińcy będą bardziej aktywni, we wrześniu na Ukrainie będzie nowa władza – ogłosił przed gmachem sądu jej zastępca Ołeksandr Turczynow. Doradca byłej premier Ołeksandr Hudyma uważa, że władze wydały wyrok na siebie, bo aresztowanie Tymoszenko tylko przysporzy jej zwolenników. – Tymoszenko ma stabilny elektorat, ludzie jej współczują. Po jej aresztowaniu w 2001 roku okazało się, że ci, którzy jej współczuli, zostali jej zwolennikami. Tak będzie i tym razem – mówi „Rz" Hudyma. – Ludzie, którzy dobrze znają Tymoszenko, twierdzą, że można ją zniszczyć, ale nie można jej pokonać. Władze nie potrafią udowodnić jej winy i to je rozzłościło. Rewolucji nie będzie? Zdaniem ekspertów apele opozycji o masowe protesty mogą okazać się daremne. – Rewolucji nie będzie. Zwolennicy Tymoszenko będą próbowali organizować akcje protestu, ale czy okażą się skuteczne, nie wiadomo. Mamy czas urlopów – mówi „Rz" Wołodymyr Fesenko z Centrum Badań Politycznych w Kijowie. Pytany, dlaczego Tymoszenko została zatrzymana odpowiada. – Jej aresztowanie ma być testem: jak zachowają się jej zwolennicy i jaką będzie reakcja Zachodu. Poza tym rzeczywiście zachowywała się w sądzie prowokująco, licząc na jak największy rozgłos. Według portalu Ukraińska Prawda Julia Tymoszenko już we wrześniu zostanie skazana na pięć lat więzienia.