Żądanie - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF

Transkrypt

Żądanie - prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
51-611 Wrocław, ul. Wieniawskiego 38
www.piotr-liszka.strefa.pl
+ Żądanie absolucji od przełożonego uprawnione w sytuacji poprawy
przestępcy. „Cenzura raz wymierzona wyrokiem lub dekretem przełożonego,
czy zaciągnięta siłą faktu, zobowiązuje do zaniechania czynności
zabronionych. Przy cenzurze latae sententiae winowajca wolny jest od jej
wykonania, jeśli pociągnęłoby to jego zniesławienie (kan. 2232 § 1);
wniesienie apelacji od wyroku lub dekretu przełożonego rodzi tylko skutek
dewolutywny (kan. 2243). Ta sama osoba może popaść w większą liczbę
cenzur (zbieg cenzur) według zasady tot poenae, quot delita. Cenzura latae
sententiae zwielokrotnia się: przez popełnienie kilku różnych przestępstw
zagrożonych cenzurą, przez kilkakrotne popełnienie tego samego
przestępstwa zagrożonego cenzurą lub ukaranie cenzurą tej samej osoby za
jedno przestępstwo przez różnych przełożonych. Cenzura ab homine
zwielokrotnia się, jeżeli przełożony wydał kilka nakazów lub wyroków albo
zagrożenie cenzurą powtórzył w tym samym nakazie lub wyroku kilkakrotnie
(kan. 2244)” /J. Krukowski, Cenzury kościelne, w: Encyklopedia katolicka, T.
III, red. R. Łukaszyk, L. Bieńkowski, F. Gryglewicz, Lublin 1989, 4-6, k. 4/.
„4. Zwolnienie z cenzury może nastąpić tylko przez absolucję (kan. 2248 § 1);
poprawa przestępcy uprawnia go do żądania absolucji od przełożonego;
przełożonemu nie wolno jej odmówić, jeśli sprawca przestępstwa okazał
skruchę, zadośćuczynił za wyrządzoną szkodę i naprawił zgorszenie albo
przynajmniej zobowiązał się wypełnić powyższe (kan. 2248 § 2). Absolucji
udziela się w zakresie zewnętrznym, gdyż cenzura jako kara wywiera skutki
przede wszystkim w tym zakresie; ma to także znaczenie w zakresie
wewnętrznym. Absolucja dana w zakresie wewnętrznym wystarcza niekiedy
również w zakresie zewnętrznym i po jej otrzymaniu można np. przystępować
publicznie do sakramentów, o ile to nie powoduje zgorszenia; jeżeli jednak
udzielenie absolucji nie może być udowodnione ani domniemane, przełożony
może żądać zachowania cenzury, dopóki nie nastąpi zwolnienie z niej w
zakresie zewnętrznym (kan. 2251). Absolucji może udzielić przełożony, który
karę ustanowił, jego zwierzchnik, następca w urzędzie oraz jego delegat (kan.
2236 § 1)” /Tamże, s. 5.
+ Żądanie Baków wywieszenia flagi baskijskiej, gdy wywieszono flagę Katalonii
w mieście baskijskim San Sebastián. Partie polityczne uczestniczące w
uchwalaniu Statutu Katalonii miały świadomość, że uczestniczą w
gigantycznym dziele, nieznanym dotąd w Hiszpanii (J. Arrarás, Historia de la
segunda república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora
Nacional, Madrid 1970, s. 10). Odtąd rozpoczęło się nowe rozumienie polityki
a nawet nowe rozumienie życia. Maciá od razu zauważył, że Statut pozwala
na utworzenie autonomicznego rządu Katalonii. Barcelona na wieść o
uchwaleniu Statutu stała się miejscem wielkiego narodowego święta.
Lewicowa partia katalońska, Esquerra, przeżywa swą godzinę tryumfu.
Azaña zachęcał Katalończyków przez radio, aby szli jeszcze dalej (Tamże, s.
11). Finałem sprawy było podpisania dokumentu przez prezydenta republiki,
co stało się w mieście San Sebastián (Tamże, s. 14). Parlamentarzyści
katalońscy przybyli do San Sebastián wieczorem 14 września. Nacjonaliści
1
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
baskijscy wykorzystali ich obecność do zamanifestowania swej potęgi (José
Antonio Aguirre, Entre la libertad y la revolución (1930-1935), Verdes y
Achirica, Bilbao 1935 s. 319). Prezydent Zamora w przemowie z okazji
podpisania dokumentu powiedział: „Uczyniliśmy coś bardzo wielkiego, coś
niezmierzonego, czego jeszcze rewolucja polityczna nie zna. Uczyniliśmy
historyczną konstrukcję i zaprezentowaliśmy nowy gmach dziewiczy, czysty,
przestronny i jasny” (J. Arrarás, Historia…, s. 16). Gdy wywieszono flagę
Katalonii tłum zażądał wywieszenia flagi baskijskiej. Wtedy Indalecio Prieto
wywiesił również tę flagę. Lider socjalistów był przekonany, że Statut Kraju
Basków zostanie uchwalony w krótkim czasie. Chciał ze względów politycznych
pojednać się ze swoimi dawnymi adwersarzami. Starał się być wobec nich
tolerancyjny, prawie wielkoduszny, a nawet w pewnych momentach
patriarchalny (J. Arrarás, Historia…, s. 17). Socjaliści bali się nacjonalizmu
baskijskiego z powodu jego nastawienia religijnego. Spodziewali się jednak
ewolucji mas w sensie liberalnym i antyreligijnym. Prieto był wrogiem
nacjonalizmów, autonomii. Obecnie jednak manifestował swoje zaangażowanie
i oferował się jako przewodnik na drodze do uzyskania autonomii Kraju
Basków. Dnia 19 października specjalna komisja reprezentantów baskijskich
zebrała się w San Sebastián, aby wybrać nową komisję dla zaadaptowania
tekstu Statutu do aktualnych wymagań (Tamże, s. 18). Do wyborów
katalońskiego parlamentu stanęły w szranki następujące partie: Concentración
Catalanista Rapublicana, Acción Catalan, Esquerra, Partido Radical, Lliga
Regionalista, Estat Catalá, Federal, Partido Comunista, Bloque Obrero y
Campesino, Alianza de Extremas Izquierdas, Derecha de Cataluńa (katolicy i
monarchiści), Concentración Española, kandydaci koalicji oraz Partido
Nacionalista Catalán. Anarchiści nie wystawili swoich kandydatów. „Nie
pozwólcie, aby was oszukano” pisał anarchistyczny dziennik „Solidaridad
Obrera” 19 listopada. „Jesteście zawsze ofiarami. Nie głosujcie”. Wygrała
wybory Esquerra. System większościowy faworyzował zwycięzców. Esquerra
otrzymała 192.000 głosów i miała 69 posłów, natomiast Lliga otrzymała
104.000 głosów a miała tylko 18 posłów. Prawica otrzymała 15.300, a
komuniści otrzymali 10.900 głosów (Tamże, s. 22). Otwarcie parlamentu
katalońskiego i pierwsza sesja miała miejsce 6 grudnia 1932 roku (Tamże, s.
23). Marszałkiem sejmu katalońskiego został Companys a premierem rządu
(Generalidad) Maciá (Tamże, s. 25).
+ Żądanie Boga od ludzi w swych różnych objawieniach sprzecznych rzeczy;
wniosek twierdzenia o niepoznawalności istoty. „Wciąż wracam do problemu
niepoznawalności Boga. Zgadzam się, że na początku jest to kwestia
abstrakcyjna. Ale rozstrzygnięcie takich pozornie abstrakcyjnych kwestii
decyduje potem o jakości kultury. […] Zdaniem licznych i wpływowych
myślicieli,
doświadczenie
niepoznawalności
Boga
jest
zjawiskiem
charakterystycznym dla współczesności. Jedni z nich uważają, że ogrom
doznanego zła w ostatnim stuleciu uniemożliwia przyjęcie dotychczasowego
obrazu bóstwa. Rozumiem, że fakt niewinnego cierpienia przemawia przeciw
przyjęciu istnienia dobrej i wszechmocnej istoty najwyższej. Nie pojmuję
jednak, dlaczego argument ten miałby zyskiwać na słuszności, gdyby faktów
niewinnego cierpienia było w danym okresie i w danym miejscu więcej. Ilość
nic nie znaczy dla rozstrzygnięcia kwestii metafizycznej, jaką jest problem
zła” /P. Lisicki, Doskonałość i nędza, Biblioteka „debaty”, Warszawa 1997, s.
2
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
7/. „Jeden fakt niezawinionego cierpienia w całej historii ludzkości już
wystarczy, aby umysł ludzki postawił sobie pytanie o zło. I odpowiedź na nie
może być zależna od matematyki. […] przyjęcie twierdzenia o
niepoznawalności istoty najwyższej okazuje się mieć bardzo praktyczne
skutki. Sądzę, że ich przyjęcie prowadzi albo do sceptycyzmu, albo
samozakłamania. […] W pierwszym wypadku dochodzimy bowiem do
wniosku, że ten sam Bóg żądał w swych różnych objawieniach sprzecznych
rzeczy. Od jednych wymagał, aby uznali Jezusa z Nazaretu za Boga, od
innych wręcz przeciwnie, aby nigdy mu boskości nie przyznawali. Jednym
kazał umierać za wierność temu wyznaniu, które innym dopuścił zwalczać.
Jeśli faktycznie różne religie pochodzą w tej samej mierze od jednego
boskiego założyciela, to jest on w sobie sprzeczny i nie może być prawdą.
Istnieje wprawdzie argument, który osłabia to rozumowanie. Mianowicie, ze
względów praktycznych można niekiedy rezygnować z podkreślania tego, co
w różnych tradycjach religijnych odmienne, aby dotrzeć do pewnego
doświadczenia wspólnego. Szuka się wtedy tego, co podobne – choćby wiary
w jednego Boga albo zasad moralnych – pomija to, co specyficzne: np. wiarę
w Jezusa pośrednika, czy niezbędność sakramentów” /Tamże, s. 8/. Takie
podejście wcale nie musi oznaczać, jak sądzę, rezygnacji z chrześcijaństwa.
[Nie jest to jednak spełnienie nakazu głoszenia Ewangelii – całej Ewangelii, a
nie tylko części, bo wtedy jest tylko częściowe spełnienie nakazu Jezusowego,
a nie pełne, jakie powinno być]. Po prostu cofamy się do tego miejsca, gdzie
odkrywamy naturę człowieka, to co w niej niezmienne i zawsze obecne
niezależnie od religii czy kultury, w której przyszło mu żyć, a następnie
pokazujemy, że właśnie chrześcijańska prawda najlepiej tej naturze
odpowiada” /Tamże, s. 9.
+ Żądanie Boga od ludzi w swych różnych objawieniach sprzecznych rzeczy;
wniosek twierdzenia o niepoznawalności istoty. „Wciąż wracam do problemu
niepoznawalności Boga. Zgadzam się, że na początku jest to kwestia
abstrakcyjna. Ale rozstrzygnięcie takich pozornie abstrakcyjnych kwestii
decyduje potem o jakości kultury. […] Zdaniem licznych i wpływowych
myślicieli,
doświadczenie
niepoznawalności
Boga
jest
zjawiskiem
charakterystycznym dla współczesności. Jedni z nich uważają, że ogrom
doznanego zła w ostatnim stuleciu uniemożliwia przyjęcie dotychczasowego
obrazu bóstwa. Rozumiem, że fakt niewinnego cierpienia przemawia przeciw
przyjęciu istnienia dobrej i wszechmocnej istoty najwyższej. Nie pojmuję
jednak, dlaczego argument ten miałby zyskiwać na słuszności, gdyby faktów
niewinnego cierpienia było w danym okresie i w danym miejscu więcej. Ilość
nic nie znaczy dla rozstrzygnięcia kwestii metafizycznej, jaką jest problem
zła” /P. Lisicki, Doskonałość i nędza, Biblioteka „debaty”, Warszawa 1997, s.
7/. „Jeden fakt niezawinionego cierpienia w całej historii ludzkości już
wystarczy, aby umysł ludzki postawił sobie pytanie o zło. I odpowiedź na nie
może być zależna od matematyki. […] przyjęcie twierdzenia o
niepoznawalności istoty najwyższej okazuje się mieć bardzo praktyczne
skutki. Sądzę, że ich przyjęcie prowadzi albo do sceptycyzmu, albo
samozakłamania. […] W pierwszym wypadku dochodzimy bowiem do
wniosku, że ten sam Bóg żądał w swych różnych objawieniach sprzecznych
rzeczy. Od jednych wymagał, aby uznali Jezusa z Nazaretu za Boga, od
innych wręcz przeciwnie, aby nigdy mu boskości nie przyznawali. Jednym
3
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
kazał umierać za wierność temu wyznaniu, które innym dopuścił zwalczać.
Jeśli faktycznie różne religie pochodzą w tej samej mierze od jednego
boskiego założyciela, to jest on w sobie sprzeczny i nie może być prawdą.
Istnieje wprawdzie argument, który osłabia to rozumowanie. Mianowicie, ze
względów praktycznych można niekiedy rezygnować z podkreślania tego, co
w różnych tradycjach religijnych odmienne, aby dotrzeć do pewnego
doświadczenia wspólnego. Szuka się wtedy tego, co podobne – choćby wiary
w jednego Boga albo zasad moralnych – pomija to, co specyficzne: np. wiarę
w Jezusa pośrednika, czy niezbędność sakramentów” /Tamże, s. 8/. Takie
podejście wcale nie musi oznaczać, jak sądzę, rezygnacji z chrześcijaństwa.
[Nie jest to jednak spełnienie nakazu głoszenia Ewangelii – całej Ewangelii, a
nie tylko części, bo wtedy jest tylko częściowe spełnienie nakazu Jezusowego,
a nie pełne, jakie powinno być]. Po prostu cofamy się do tego miejsca, gdzie
odkrywamy naturę człowieka, to co w niej niezmienne i zawsze obecne
niezależnie od religii czy kultury, w której przyszło mu żyć, a następnie
pokazujemy, że właśnie chrześcijańska prawda najlepiej tej naturze
odpowiada” /Tamże, s. 9.
+ Żądanie Boga od Nierządnicy Wielkiej poniesienia kary za krew swoich
sług. „Potem usłyszałem jak gdyby głos donośny wielkiego tłumu w niebie –
mówiących: Alleluja! Zbawienie i chwała, i moc u Boga naszego, bo wyroki
Jego prawdziwe są i sprawiedliwe, bo osądził Wielką Nierządnicę, co
znieprawiała nierządem swym ziemię, i zażądał od niej poniesienia kary za
krew swoich sług. I rzekli powtórnie: Alleluja! A dym jej wznosi się na wieki
wieków. A dwudziestu czterech Starców upadło i czworo Zwierząt, i pokłon
oddało Bogu zasiadającemu na tronie, mówiąc: Amen! Alleluja! I wyszedł głos
od tronu, mówiący: Chwalcie Boga naszego, wszyscy Jego słudzy, którzy się
Go boicie, mali i wielcy! I usłyszałem jakby głos wielkiego tłumu i jakby głos
mnogich wód, i jakby głos potężnych gromów, które mówiły: Alleluja, bo
zakrólował Pan Bóg nasz, Wszechmogący. Weselmy się i radujmy, i dajmy
Mu chwałę, bo nadeszły Gody Baranka, a Jego Małżonka się przystroiła, i
dano jej oblec bisior lśniący i czysty – bisior bowiem oznacza czyny
sprawiedliwe świętych. I mówi mi: Napisz: Błogosławieni, którzy są wezwani
na ucztę Godów Baranka! I mówi im: Te słowa prawdziwe są Boże. I upadłem
przed jego stopami, by pokłon mu oddać. I mówi: Bacz, abyś tego nie czynił,
bo jestem twoim współsługą i braci twoich, co mają świadectwo Jezusa:
Bogu samemu złóż pokłon! Świadectwem bowiem Jezusa jest duch
proroctwa. Potem ujrzałem niebo otwarte: i oto – biały koń, a Ten, co na nim
siedzi, zwany Wiernym i Prawdziwym, oto ze sprawiedliwością sądzi i walczy.
Oczy Jego jak płomień ognia, a wiele diademów na Jego głowie. Ma wypisane
imię, którego nikt nie zna prócz Niego. Odziany jest w szatę we krwi skąpaną,
a imię Jego nazwano: Słowo Boga. A wojska, które są w niebie, towarzyszyły
Mu na białych koniach – wszyscy odziani w biały, czysty bisior. A z Jego ust
wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą
żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu wszechmocnego
Boga. A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW PAN
PANÓW. I ujrzałem innego anioła stojącego w słońcu: I zawołał głosem
donośnym do wszystkich ptaków lecących środkiem nieba: Pójdźcie,
zgromadźcie się na wielką ucztę Boga, aby zjeść trupy królów, trupy wodzów
i trupy mocarzy, trupy koni i tych, co ich dosiadają, trupy wszystkich –
4
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wolnych i niewolników, małych i wielkich! I ujrzałem Bestię i królów ziemi, i
wojska ich zebrane po to, by stoczyć bój z Siedzącym na koniu i z Jego
wojskiem. I pochwycono Bestię, a z nią Fałszywego Proroka, co czynił wobec
niej znaki, którymi zwiódł tych, co wzięli znamię Bestii i oddawali pokłon jej
obrazowi. Oboje żywcem wrzuceni zostali do ognistego jeziora, gorejącego
siarką. A inni zostali zabici mieczem Siedzącego na koniu, [mieczem], który
wyszedł z ust Jego. Wszystkie zaś ptaki najadły się ciał ich do syta” (Ap 19,
1-21).
+ Żądanie chłopstwa stanowiącego przytłaczającą większość ludności Rosji
roku 1917 chciał spełnić tylko Lenin: pokój i ziemia. „Słabość Rządu
Tymczasowego […] Sowiet stał się drugą władzą w kraju. Ale Sowiet też nie
miał wyraźnej linii postępowania. 1-go marca podpisał słynny „Rozkaz Nr 1”,
wprowadzający w jednostkach piotrogrodzkiego garnizonu komitety
wyborcze, rozporządzające bronią, której nie wydaje się oficerom i znoszący
tradycyjne formy dyscypliny. Rozkaz ten niezwłocznie rozciągnięto na całą
armię rosyjską, nie zważając na wyjaśnienie Sowietu, że dotyczy on
wyłącznie oddziałów na tyłach. „Rozkaz Nr 1” stał się głównym czynnikiem
rozkładu armii, a na armię liczył Sowiet dla kontynuacji wojny z Niemcami,
które nie odpowiedziały na propozycję zawarcia „pokoju bez aneksji i
kontrybucji”. Wahali się również bolszewicy. […] 3 kwietnia przyjeżdża Lenin.
[…] jest zdumiony, że powracając do kraju z pomocą władz niemieckich, nie
zostaje aresztowany, wręcz przeciwnie, jest uroczyście witany, także przez
przedstawicieli nowej władzy. […]. Siła Lenina polegała na tym, że każdy
sposób, przybliżający zwycięstwo rewolucji, którą on sam kierował, uważał za
godny i właściwy. Należy – nauczał bolszewików – umieć stosować wszelkie
fortele, podstępy, nielegalne chwyty, przemilczenia, zatajanie prawdy. Lenin
zdawał sobie doskonale sprawę, że Niemcy są zainteresowane w pomocy
rosyjskim rewolucjonistom, walczącym o porażkę własnego kraju. […]
Ludendorff […] W kwietniu i maju 1917 roku – pisze niemiecki generał […]
uratowała nas wyłącznie rosyjska rewolucja. […] Tezy kwietniowe – program,
z którym Lenin wystąpił 4 kwietnia na posiedzeniu piotrogrodzkiego Sowietu,
wprawiły w osłupienie obecnych, nie wyłączając bolszewików” /M. Heller i A.
Niekricz, Utopia u władzy. Historia Związku Sowieckiego, T. 1, tłum. A.
Mietkowski, Polonia, Londyn 1985, s. 19/. „Być może członkowie partii
byliby mniej zdumieni, gdyby mieli możność przeczytać Listy z daleka,
wysyłane przez Lenina ze Szwajcarii. Jednakże „Prawda” opublikowała
pierwszy list z cięciami, a następnych trzech nie wydrukowała w ogóle.
Redaktorzy „Prawdy” – L. Kamieniew i J. Stalin – mieli własny plan:
zjednoczenie z mieńszewikami i współpracę na określonych zasadach – z
Rządem Tymczasowym. […] „Prawda” opublikował Tezy 7 kwietnia, a
następnego dnia – 8 kwietnia – dała komentarz redakcyjny […] „wydaje się
nam on nie do przyjęcia, jako że wychodzi z założenia, że rewolucja
burżuazyjno-demokratyczna już jest zakończona i liczy na niezwłoczne
przekształcenie jej w rewolucję socjalistyczną”. […] Lenin nie był w Rosji od
1900 roku. […] Ale […] rozumiał to, co najistotniejsze: Rosja stała się
najwolniejszym krajem na świecie, a władza słaba i niezdecydowana. […]
Lenin […] uwzględniał dwa główne żądania stanowiącego przytłaczającą
większość ludności chłopstwa: pokoju i ziemi” /Tamże, s. 20/. [to miał być
5
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rewolucja chłopów a nie robotników]. „Robotnicy usposobieni byli mniej
rewolucyjnie” /Tamże, s. 21.
+ Żądanie czci boskiej dla siebie od miast greckich przez Filipa II
macedońskiego. Antropolatria ubóstwianiem ludzi. „Przyczyną powstania i
rozwoju antropolatrii był upadek życia religijnego i moralnego,
zdeprecjonowanie pojęcia Boga, poglądy filozoficzne (Platona, Pitagorasa),
podkreślające przesadnie wartość duszy, która przez kult i praktyki
ascetyczne upodabnia się do bóstwa, a następnie przemienia się w nie.
Ponadto powoływanie się na autorytet boski przy ustanawianiu i
wykonywaniu praw ułatwiało rządzenie ludem. Prawa wydawane przez
władcę-boga traciły charakter samowoli ludzkiej i zobowiązywały do
bezwzględnego posłuszeństwa. Wyrazem uznawania boskości władcy było
spełnienie symbolicznego aktu, np. składanie kadzidła przed jego posągiem.
Wielu czyniło to raczej z tytułu lojalności wobec władzy państwowej niż z
przekonania. Tym praktykom przeciwstawiali się chrześcijanie, uważając je
za bałwochwalstwo. Taka postawa chrześcijan była w cesarstwie rzymskim
powodem do oskarżania ich o nielojalność wobec władcy i stwarzała
podstawę do prześladowań, w czasie których wielu ponosiło śmierć” /T.
Chodzidło, Antropolatria, w: Encyklopedia Katolicka, t. 1, red. F. Gryglewicz,
R. Łukaszyk, Z. Sułowski, Lublin 1985, 678-679, kol. 679/. „Antropolatria
istniała przede wszystkim w zasięgu kultury śródziemnomorskiej. Spartiacie
Lizandrowi stawiano ołtarze i składano ofiary w czasie wojny peloponeskiej
(do 404 prz. Chr.). Filip II macedoński (zm. 356 prz. Chr.) zażądał od miast
greckich czczenia go jako boga. Król Egiptu Ptolomeusz I Soter (IV/III w.) z
żoną Berenike byli nazywani theoi soteres. Prolomeusz II Filadelf i jego
siostra, a zarazem żona – theoi foladelfoi. Podobnie Seleucydzi: Antiochowie I,
III, IV w Syrii (1 Mach 6, 1-16), królowie w Baktrii (wschodni Iran) i inni
żądali od swoich podwładnych kultu boskiego dla siebie i swoich żon. W
cesarstwie rzymskim wodzów i rządców otaczały czcią boską początkowo
tylko miasta wschodnio azjatyckie i greckie. Po raz pierwszy kult boski
Juliusza Cezara (zm. 44 prz. Chr.) wprowadzono już po jego śmierci. Augusta
Oktawiana (zm. 14 po Chr.) czczono już za życia poza Rzymem, a po jego
śmierci także w Rzymie. Kaligula (zm. 41) i jego następcy odbierali cześć
boską już za życia. Kult cesarzy osiągnął swój szczyt za Dioklecjana (zm.
316). Cześć boską odbierały także kobiety, m. in. Poppea, Sabina, Domicylla
i inne” /Tamże, kol. 679.
+ Żądanie człowieka nowożytnego wobec Jezusa nie są wysuwane. Jest On
postacią obojętną, która dla codziennej egzystencji nie jest potrzebna.
Początek ery nowożytnej cechuje odkrycie „nieskończonych przestrzeni”,
których milczenie przerażało Błażeja Pascala. Obok narastania świadomości
nieskończoności kosmosu pojawia się szeregu problemów związanych z
odkrywaniem „nowego świata”. Wielość różnych religii, różnice kulturowe,
problem jedności i wielości rodzaju ludzkiego – narzucają się w sposób nowy
i dramatyczny. Gotthold E. Lessing prawdy historyczne uznał za
przypadkowe. Dzieje świata są według niego chaotycznym zbiorem wydarzeń.
Czy można znaleźć w nich prawidłowości, prowadzące świat do określonego
celu. Jeżeli tak, to co jest ich fundamentem? Jakie znaczenie ma w tym
kontekście Wcielenie? Coraz więcej ludzi traktuje to wydarzenie z
obojętnością albo nawet w ogóle odrzuca. Kardynał Christoph Schönborn
6
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
najbardziej obawia się odrzucenia postaci Jezusa przez dramat życia, jako
postaci obojętnej, wobec której nikt nie ma żadnych żądań, która dla
codziennej egzystencji nie jest potrzebna. Spośród wszystkich kryzysów
najbardziej niebezpieczny jest kryzys egzystencjalny T49.13 158. Wobec tego,
że nic się na świecie nie zmieniło, pojawia się wątpliwość, czy Jezusa był
prawdziwym mesjaszem T49.13. 160. Niebezpieczeństwo tworzenia
własnych, prywatnych obrazów Jezusa, niezgodnych z przekazem biblijnym,
jest powszechne. „Trudności języka i mowy mogą wprawić czytelnika w
zakłopotanie; może więc on już na tym etapie się zatrzymać, nie dochodząc
wcale do Jezusa, o jakim mówi Pismo Święte. Paraboliczny charakter słów
Jezusa może także pozostawić czytelnika na polu jego własnych refleksji”
T49.14 167.
+ Żądanie Dawida do Iszbaala syna Saula, zwrócenia żony Dawida, Mikal.
„Abner wysłał posłów do Dawida, do Hebronu, aby mu oświadczyli: Czyj to
kraj?, chcąc powiedzieć: Zechciej zawrzeć ze mną przymierze, a wtedy
pomogę ci w tym, by cały Izrael ku tobie się zwrócił. Odpowiedział: Dobrze.
Zawrę z tobą przymierze, lecz stawiam ci jeden warunek, którego od ciebie
żądam, mianowicie: Nie będziesz widział mojej twarzy, jeżeli nie sprowadzisz
mi Mikal, córki Saula, gdy przyjdziesz mnie zobaczyć. Dawid wysłał też
posłów do Iszbaala, syna Saula, żądając: Zwróć moją żonę, Mikal, którą
nabyłem za sto napletków filistyńskich. Iszbaal kazał ją więc zabrać od męża
jej Paltiela, syna Lajisza. Mąż szedł za nią, a towarzysząc jej płakał aż do
Bachurim. Abner rzekł jednak do niego: Wróć się! I wrócił się. Przeprowadził
też Abner rozmowy ze starszyzną Izraela oznajmiając im: Już dawno
okazywaliście pragnienie, aby mieć nad sobą Dawida królem. Dokonajcie
tego teraz, gdyż Pan dał Dawidowi taką obietnicę: Oto za pośrednictwem
mojego sługi Dawida uwolnię lud mój izraelski z rąk filistyńskich i z rąk
wszystkich wrogów. Podobnie też tłumaczył Abner Beniaminitom. Potem udał
się Abner, by donieść Dawidowi w Hebronie o wszystkim tym, co wydało się
słuszne Izraelitom i całemu domowi Beniamina. Abner w towarzystwie
dwudziestu mężczyzn udał się do Dawida do Hebronu. A Dawid wyprawił
ucztę Abnerowi i jego towarzyszom. Wtedy Abner oświadczył Dawidowi:
Zobowiązuję się, że pójdę, zgromadzę wszystkich Izraelitów wokół pana
mojego, króla. Oni zawrą z tobą przymierze i będziesz sprawował nad nimi
rządy według swego upodobania. Potem Dawid odprawił Abnera, który
poszedł w pokoju. Tymczasem gdy słudzy Dawida wraz z Joabem wracali z
wyprawy, przynosząc bogatą zdobycz, Abnera już nie było u Dawida w
Hebronie, gdyż go odprawił, i tamten poszedł w pokoju. Po powrocie Joaba i
całego wojska, które mu towarzyszyło, doniesiono Joabowi, że Abner, syn
Nera, przybył do króla, a ten go odprawił, tak że odszedł w pokoju. Udał się
więc Joab do króla i rzekł: Coś ty uczynił? Przecież przyszedł do ciebie Abner.
Dlaczego go odprawiłeś, że odszedł w pokoju? Czyż nie znasz Abnera, syna
Nera? Toż on przyszedł cię oszukać i wywiedzieć się o twych zamiarach i o
twych wszystkich przedsięwzięciach” (2 Sm 3, 12-25).
+ Żądanie diabłów wcielonych w ludzi i o ludzkich twarzach przez
nowoczesne wierzenia świeckie; stąd antysemityzm. „Włoscy marksiści
zawsze mieli pretensję do Marksa, że nie rozumiał wystarczająco dobrze
istoty ludzkiej; pomijał siłę mitu, zwłaszcza narodowego. Teraz, kiedy Freud
zademonstrował – i to naukowo – że jednostką ludzką poruszają ukryte siły i
7
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
ciemne moce, czyż nie nadeszła chwila, by sprawdzić ich wpływ na masy?
/P. Johnson, Historia świata od roku 1917 do lat 90-tych, wyd. 2 Puls
Publications Ltd, London 1992, s. 129/. „Mussolini […] Socjaliści, sami
sięgnąwszy po przemoc, dali mu to, czego pragnął. Ich mentorem był wątły,
młody marksista Antonio Gramsci, który legitymował się dokładnie tą samą
tradycją intelektualną, co Mussolini: marksizm, Sorel, syndykalizm, odwrót
od determinizmu historycznego, akcent na woluntaryzm, potrzeba
przyspieszonego biegu historii przez nacisk na walkę, przemoc i mitologię, a
do tego pragmatyzm Machiavellego […] w roku 1920, socjaliści poszli za jego
radą i czerwona flaga załopotała nad zakładami pracy, jak kraj długi i
szeroki” /Tamże, s. 130/. „Ale nowa partia komunistyczna (jak później w
Niemczech) wiązała swoje nadzieje z reżimem faszystowskim, który w jej
ocenie miał przyspieszyć rewolucję marksistowską” /Tamże, s. 132/.
„Mussolini […] Kiedy wieczorem 28 października [1922] jego źle wyposażona,
źle ubrana, nie dokarmiona armia zatrzymała się w ulewnym deszczu u wrót
Rzymu, nie wyglądała groźnie” /Tamże, s. 133/. „Mussolini nie miał serca do
faszyzmu, ponieważ w głębi duszy pozostał marksistą, choć heretykiem”
/Tamże, s. 135/. „faszyzm […] czym naprawdę był – herezją marksistowską
lub wręcz modyfikacją herezji leninowskiej” /Tamże, s. 136/. „Bertolt Brecht
[…] W komunizmie pociągała go przemoc, przypominająca amerykańskie
gangsterstwo […] zaprojektował swój własny mundur, pierwszy strój lewicy:
skórzana czapka, okulary w drucianej oprawie i skórzany płaszcz” /Tamże, s.
154/. „antysemityzm […] Chrześcijaństwu wystarczyła znienawidzona,
samotna postać szatana, mająca wyjaśnić istotę zła, lecz nowoczesne
wierzenia świeckie żądały diabłów wcielonych w ludzi i o ludzkich twarzach. I
to różnych kategorii. Wróg, aby można było w niego uwierzyć, musi być całą
klasą lub rasą. Wymyślenie przez Marksa burżuazji było najłatwiejszą do
przyjęcia teorią nienawiści i dało podstawy wszystkim paranoicznym ruchom
rewolucyjnym – czy to faszystowsko-narodowym, czy też komunistycznointernacjonalistycznym. Współczesny teoretyczny antysemityzm wyszedł z
marksizmu, wybierając (dla narodowej, politycznej i ekonomicznej wygody)
jako przedmiot ataków szczególną kastę burżuazji. […] Lenin używał
sloganu: „Antysemityzm jest socjalizmem głupców”. Znamienne, iż wszystkie
reżimy marksistowskie, oparte na paranoicznym wyjaśnianiu ludzkich
zachowań, degenerują się wcześniej czy później w antysemityzm” /Tamże, s.
160.
+ Żądanie doświadczenia duchowego pod pretekstem, że Duch jest wolny i
bez ograniczeń jest anarchizmem. Grzegorz Palamas kontynuował linię
Makarego i Symeona. Twierdził on, że „niektórzy zaawansowani duchowo
mnisi dochodzili w ten sposób do oglądania światła Bożego i czuli się
zanurzeni w ogniu Ducha – oczywiście we własnym ciele” [święci „stają się
Duchem i widzą w Duchu”]. Grzegorz Palamas to doświadczenie przypisywał
tylko niektórym chrześcijanom – świętym. „Znamienne jest przy tym, że
odpowiedź Barlaama nosi tytuł: Przeciw messalianom. Ci wszyscy, którzy się
domagali świadomego doświadczenia Ducha Świętego, popadali w
niebezpieczeństwo przyznawania sobie samym tego właśnie wyróżnika.
Zdumiewający jest fakt, że w dwa wieki po potępieniu mniej lub bardziej
nieprzystępnej duchowości „entuzjastów” Kościół bizantyjski uznał jako
doktrynę oficjalną teologię duchową Grzegorza Palamasa. Wyraźne
8
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zakorzenienie duchowości hezychastycznej w chrzcie i Eucharystii, a zatem
w życiu eklezjalnym, nie jest niewątpliwie całkowicie obce temu uznaniu. W
tej wielkiej kwestii odniesień pomiędzy strukturą eklezjalną a życiem w
Duchu należy przeto unikać dwóch raf podwodnych. Pierwsza z nich polega
na domaganiu się zgoła anarchicznego doświadczenia duchowego pod
pretekstem, że Duch jest wolny i bez ograniczeń” /M. H. Congourdeau,
„Ducha nie gaście”: Kościół a „uduchowieni”, w: Duch Odnowiciel, Kolekcja
Communio 12, Pallotinum, Poznań 1998, 233-244, s. 242/. „Druga rafa
polega na uważaniu, iż samo przyjmowanie sakramentów wystarcza, i na
odrzucaniu jako podejrzanego o nieprawowierność wszelkiego dążenia do
świadomego i uczuciowego doświadczenia obecnego Ducha” /Tamże, s. 243.
+ Żądanie dowodów egzegetycznych przez przedstawiciele synagogi na
potwierdzenie tego, co głoszono o Jezusie. Historia wspólnoty Janowej
wpisana jest w tekst Ewangelii Jana. Na tej podstawie J. L. Martin (History
and Theology in the Fourth Gospel, 2 ed., Nashville 1979 /pierwsze wydanie
w New York 1968/) wysunął hipotezę, „że stadium preewangelijne stanowi
formowanie się oddzielnych homilii, w których kaznodzieja starał się
przekonać Żydów, że Jezus jest prawdziwym Mesjaszem. W wyniku tej
działalności kaznodziejskiej powstała grupa chrześcijan, która trwała ‘w
relatywnie niezakłóconym nurcie społecznej i teologicznej kontynuacji
wewnątrz synagogi’. Jeden z kaznodziejów zebrał tradycje i homilie o Jezusie
w elementarną formę pisemną, coś w rodzaju Ewangelii znaków lub źródła
znaków. W latach 80-tych wzrastająca grupa mesjańska zaczęła być
podejrzana. Przedstawiciele synagogi żądali dowodów egzegetycznych na
potwierdzenie tego, co głoszono o Jezusie. To doprowadziło do debat i
ustosunkowania się w synagodze do wspólnoty Janowej (za lub przeciw). W
tym czasie nastąpiły dwa decydujące wydarzenia: wyklęcie wyznawców
Jezusa i wprowadzenie procesów sądowych przeciwko nim” 04 28.
+ Żądanie dowodów typowe dla nauk przyrodniczych, nie jest to możliwe w
zagadnieniach dotyczących osoby ludzkiej i egzystencji ludzkiej.
Aksjologiczna logika komunikacji „Soren Kierkegaard powołuje do życia
jeden z bardziej fascynujących problemów w nowoczesnej filozofii, jest nim –
niebezpośrednia komunikacja /Roger Poole, Kierkegaard. The Indirect
Communication, Charlottesville and London 1993, s. 1. Autor wydobywa z
struktury pisarstwa S. Kierkegaarda paralelę życia i myśli. Przede wszystkim
zaś w sposób doskonały przedstawia werbalną sofistykę Duńczyka. Z
pasjonującą precyzją kreśli literacko – filozoficzną teorię dzieł. W polskiej
literaturze filozoficznej znajdujemy pracę T. M. Jaroszewskiego, Osobowość i
wspólnota. Problemy osobowości we współczesnej antropologii filozoficznej –
marksizm, strukturalizm, egzystencjalizm, personalizm chrześcijański,
Warszawa 1970. Zawiera się w niej rozdział: O tzw. niekomunikowalności i
niepoznawalności
osób.
Autor
wprawdzie
porusza
zagadnienie
niekomunikowalności egzystencji ludzkiej, a zatem takiej, która nie da się
opisać z zewnątrz za pomocą metod stosowanych w naukach empirycznych i
wyrazić w języku powszechnie zrozumiałym, ale nie dotyczy ono wprost
ujęcia przedstawionego w tejże pracy. Podobnie rzecz się przedstawia z
tłumaczoną na język polski przez Cz. Piecuch książką Karla Jaspersa, Rozum
i egzystencja. Nietzsche a chrześcijaństwo, Warszawa 1991. Natrafiamy w
niej na wykład zatytułowany Prawda jako komunikowanie, gdzie Jaspers
9
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
omawia m. in.: Komunikację w istnieniu empirycznym, w świadomości w
ogóle, w duchu; Rozumową i egzystencjalną wolę komunikacji; Sens
prawdziwego bycia i totalnej woli komunikacji/. Jej instrumentarium to
ironia, humor, metafora i dialektyka /Reidar Thomte, Kierkegaard’s
Philosophy of Religion, New York 1969, s. 193/. Niebezpośrednia zaś forma
dyskursu opiera się na dystynkcji dwóch dróg wiedzy. Pierwsza z nich to,
wiedza o czymś (posiada obiektywny charakter). Drugi natomiast to, wiedza o
sobie (wyraża się subiektywnie) /Søren Kierkegaard’s Journals and Papers. 7
vol. Edited and translated by Howard V. Hong and Edna H. Hong, assisted
by Gregor Malantschuk, Bloomington: Indiana University Press 1967-1978,
t. I, s. 270/. Szerzej, pierwsza charakteryzuje nauki przyrodnicze /Tamże/,
zawsze żądając dowodowego wsparcia, druga dotyczy osoby, jej świadomości
i nie jest ujmowana przedmiotowo. Wyrażona jest w formule inskrypcji z
przedsionku świątyni Apollina w Delfach: […] (poznaj samego siebie).
Przypomina ona, traktując rzecz po sokratejsku /J. A. Prokopski, Søren
Kierkegaard. Dialektyka Paradoksu wiary, Wrocław 2002, s. 49.
+ Żądanie dowodu prawomocności od religii. Wypieranie dążenia wieczności
przez cele doczesne biologiczne, zmysłowe, bezpośrednie. „podczas gdy punkt
ciężkości życia przeniósł się z Logosu do Etosu, samo życie wydarło się poza
wszelkie granice” – zauważa Guardini. Chcemy, aby religia dała dowód swej
prawomocności i staramy się ją ożywić, czyli włączyć w doczesny bieg świata.
Nie wystarcza nam ani kontemplowanie najwyższej prawdy, ani gorliwe
dążenie do szczęścia wiecznego. […] „Zdziechowski miał rację, gdy mówił, iż
los chrześcijaństwa zależy od podjęcia na nowo kwestii zła. Uważam jednak,
że autora Pesymizmu… zawiodła wrażliwość. Polski myśliciel, mimo
wyrażania wielu krytycznych sądów choćby pod adresem Fichtego czy Hegla,
nie pojął w pełni radykalizmu gnostyckiego przewrotu, który dokonał się w
myśli filozofów i pisarzy romantycznych. Współczucie, będąc pewnego
rodzaju cnotą moralną, uniemożliwiło mu głębsze wejrzenie. To bowiem, co
postrzegał jako źródło odrodzenia chrześcijaństwa – a mianowicie nadejście
ducha Azji, utożsamienie cierpienia z bytem – przyczyniło się do
przyspieszenia sekularyzacji. Czy można ją w ogóle pokonać? Nie zamierzam
zwiastować agonii chrześcijaństwa. Wielokrotnie to czyniono i proroctwa te
zawsze okazały się chybione. Nie wiem, jakimi drogami Pan prowadzi Kościół
przez historię. Patrząc po ludzku, trudno dostrzec wiele znaków nadziei na
jego odrodzenie i zrzucenie przez niego garbu doczesności. Wiem tylko, że
historia, jak to powiedział Bossuet, którą nie kierowałaby Opatrzność, byłaby
jednym wielkim absurdem. Jeśli nie byłoby Opatrzności, los ludzi nie
różniłby się od dziejów mrowisk czy pszczelich królestw. Spory o prawdę
miałyby takie samo znaczenie jak pojedynek wilczych plemion. Nie byłoby
ani zwyciężonych, ani pokonanych, ani dobrych, ani złych. Wierzę, że jest
inaczej – ze dzieje są próbą, dzięki której okazują się tajne zamysły serc” /P.
Lisicki, Szantaż serca, „Fronda” 13/14 (1998) 228-254, s. 254. „Choćby więc
świat przeminął, nie należę do niego. Jego wzloty i upadki, chwała i sława, są
wobec Słowa jak trawa polna. I gotów jestem być taką suchą trawą albo
zwiędłym kwiatem, z którego jedynym pożytkiem jest to, iż dostarcza
zapachu i dymu kadzidła. Nie sądzę, abym zasłużył na więcej. Tych, którzy
chcieliby mnie o tym przekonać, lekceważę. Pewny swojej słabości, ufam
10
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
miłosierdziu Tego, do którego docieram przez mgłę i niewyraźnie, ale w
poddaniu” Tamże, s. 255.
+ Żądanie dowodzenia pierwszych zasad za pomocą intuicji jest niedorzeczne.
Pascal „do pojęć pierwotnych zalicza w szczególności pojęcie przestrzeni, czasu,
ruchu, liczby czy równości. Możemy je przyjąć bez definicji, gdyż „sama
natura dała nam bez słów jaśniejsze pojęcie tych rzeczy niż to, które mogą
dać nasze kunsztowne objaśnienia” (Rozważania...); co więcej, natura obdarzyła wszystkich ludzi podobnymi ideami. Analogicznie rzecz się ma z
prawdami pierwotnymi, czyli aksjomatami – czujemy je sercem; twierdzenia
zaś wyprowadzamy za pomocą dowodów, czyli w porządku rozumu. Jedno i
drugie jest pewne, mimo że dokonuje się na różne sposoby. Niedorzecznością
byłoby żądanie od serca, by dowiodło pierwszych zasad, podobnie jak
niedorzeczne byłoby, aby serce żądało od rozumu czucia wszystkich
twierdzeń, które ten udowadnia /por. Myśli 479/. Należy więc, z jednej
strony, unikać używania terminów „choćby tylko trochę niejasnych lub
wieloznacznych” bez ich uprzedniego zdefiniowania oraz wprowadzania
zasad, nawet zdawałoby się jasnych i oczywistych, bez sprawdzenia, czy
wszyscy je uznają; z drugiej zaś strony nie należy próbować definiować
terminów doskonale znanych same przez się czy dowodzić prawd powszechnie
uznanych. Pascal dodaje, że wymienione przez niego zasady mogą być
uznane za banalne i niezbyt użyteczne, bo ograniczone w swych
zastosowaniach tylko do matematyki. Istotnie, są one proste, niemniej
jednak nie są rozpowszechnione, co więcej: „jeśli wyłączymy geometrów, którzy
są tak nieliczni, że – rozproszeni wśród narodów i wśród niezliczonych lat
historii – stanowią wyjątek, nie znajdziemy nikogo innego, kto by je również
znał” (Rozważania ...). Stanowią one wzorzec i model wszelkiej wiedzy
racjonalnej. Dodajmy jeszcze na koniec, że Pascal odróżnia wiedzę o istnieniu
danej rzeczy od wiedzy o jej naturze. Znamy zarówno istnienie, jak i naturę
skończoności („ponieważ jesteśmy skończeni i rozciągli jak ona” – Myśli 451;
por. antologia, ss. 89-90); znamy istnienie nieskończoności („Wiemy, że
fałszem jest, aby liczby były skończone; zatem prawdą jest, że istnieje
nieskończoność w liczbie” – Myśli 451), ale nie znamy jej natury („ponieważ
ma ona rozciągłość jak my, ale nie ma granic, jak my je mamy” – Myśli 451)”
/R. Murawski, Filozofia matematyki, Zarys dziejów, Wydawnictwo naukowe
PWN, Warszawa 1995, s. 46.
+ Żądanie etyki od jednostki stawania się sobą; dokonuje się to przez
myślenie o sobie. Pojedynczy człowiek musi nie tylko myśleć o rodzaju osoby,
jaką chce być, lecz powinien stać się tą osobą. „Rodzaj wiedzy, który
Kierkegaard nazywa istotną jest w bliskiej korelacji do zakresu działania
refleksji i wyboru. Ten punkt jest wyeksplikowany w Albo – albo, mowa w
nim o tym, iż: „Jednostka etyczna poznaje samą siebie, ale poznanie to nie
ma charakteru kontemplacji – pozwoliłoby to jednostce ująć siebie jedynie
pod względem konieczności, jest to refleksja nad samym sobą, która sama
już jest działaniem i dlatego świadomie zamiast pojęcia «samopoznanie»
posługiwałem się zwrotem «wybór samego siebie»„ /Søren Kierkegaard, Albo –
albo, przeł.: Karol Toeplitz, Warszawa 1982, t. II, s. 352/. Istotna wiedza,
albo pytania, które powodują wzrost tejże, muszą przyczyniać się do
konieczności działania, przerywając łańcuch abstrakcyjnej kontemplacji.
Prawdziwe działanie nie jest czymś zewnętrznym, ale wewnętrzną decyzją, w
11
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
której pojedynczy człowiek identyfikuje siebie z treścią swojej myśli, w
porządku do egzystowania w niej /Søren Kierkegaard, Zamykające
nienaukowe postscriptum do Okruchów filozoficznych. Kompozycja mimiczno –
patetyczno – dialektyczna. Przyczynek egzystencjalny, pióra Johannesa
Climacusa wydane przez Sørena Kierkegaarda (Afsluttende uvidenskabelig
Efterskrift til de Filosofiske Szuler, 1846), s. 339/. Idzie zatem o
transformację konceptualizacji na aktualizację /Por. Gregor Malantschuk,
Kierkegaard’s Thought, edited and translated by Howard V. Hong and Edna
H. Hong, Princeton 1971, s. 122/. Pojedynczy człowiek musi nie tylko myśleć
o rodzaju osoby, jaką chce być, lecz powinien stać się tą osobą. Kierkegaard
wyraża to w formie etycznego żądania. Etyka koncentruje się na
pojedynczym człowieku, zatem etycznie rzecz biorąc, zadaniem każdego z
osobna jest stać się w całości ludzką istotą /Søren Kierkegaard, Zamykające
nienaukowe postscriptum do Okruchów filozoficznych. Kompozycja mimiczno –
patetyczno – dialektyczna. Przyczynek egzystencjalny, pióra Johannesa
Climacusa wydane przez Sørena Kierkegaarda (Afsluttende uvidenskabelig
Efterskrift til de Filosofiske Szuler, 1846), s. 346/. Kierkegaard w iście
kantowskim stylu, powiada, że cokolwiek jest wielkie w sferze uniwersalności
człowieka, musi przeto nie być komunikowalne przedmiotowo, ale jako
etyczne żądanie /Tamże, s. 358/.” /J. A. Prokopski, Søren Kierkegaard.
Dialektyka Paradoksu wiary, Wrocław 2002, s. 50/.
+ Żądanie godności wzbudzane przez Ewangelię. „(Popieranie wspólnego
dobra). Z coraz ściślejszej zależności wzajemnej, z każdym dniem
ogarniającej powoli cały świat wynika, że dobro wspólne – czyli suma
warunków życia społecznego, jakie bądź zrzeszeniom, bądź poszczególnym
członkom społeczeństwa pozwalają osiągać pełniej i łatwiej własną
doskonałość – staje się dziś coraz bardziej powszechne i pociąga za sobą
prawa i obowiązki, dotyczące całego rodzaju ludzkiego. Każda grupa
społeczna musi uwzględnić potrzeby i słuszne dążenia innych grup, co
więcej, dobro wspólne całej rodziny ludzkiej. Równocześnie rośnie
świadomość niezwykłej godności, jaka przysługuje osobie ludzkiej, która
przerasta wszystkie rzeczy, i której prawa oraz obowiązki mają charakter
powszechny i nienaruszalny. Należy zatem udostępnić człowiekowi to
wszystko, czego potrzebuje do prowadzenia życia prawdziwie ludzkiego, jak
wyżywienie, odzież, mieszkanie, prawo do swobodnego wyboru stanu i do
założenia rodziny, do wychowania i pracy, do dobrej sławy i szacunku, do
odpowiedniej informacji i do postępowania według słusznej normy własnego
sumienia, do ochrony życia prywatnego oraz do sprawiedliwej wolności także
w dziedzinie religijnej. Porządek zatem społeczny i jego rozwój winien być
nastawiony nieustannie na dobro osób, ponieważ od ich porządku winien
być uzależniony porządek rzeczy, a nie na odwrót. Sam Pan wskazuje na to
mówiąc, że szabat ustanowiony został dla człowieka, a nie człowiek dla
szabatu. Porządek ów stale trzeba rozwijać, opierając na prawdzie, budować
w sprawiedliwości, ożywiać miłością; w wolności zaś powinno się odnajdywać
coraz pełniej ludzką równowagę. Żeby tego dokonać, trzeba wprowadzić
odnowę w sposobie myślenia i szeroko zakrojone przemiany życia
społecznego. Duch Boży, który przedziwną opatrznością kieruje biegiem
czasu i odnawia oblicze ziemi, pomaga tej ewolucji. Zaczyn zaś ewangeliczny
12
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wzbudzał i wzbudza w sercu człowieka nieodparte żądanie godności” (KDK
26).
+ Żądanie Greków starożytnych, aby mądrość i nauka były trwałe i
niezmienne. Materia według starożytnych Greków była źródłem zła. Jeżeli
bogowie mieli być absolutnie dobrzy, nie mogli mieć oni żadnego kontaktu ze
zniszczalną materią. Bylibyśmy w błędzie sądząc, że te zmiany w
powszechnym dla starożytnych Greków pojęciu bogów – a także towarzyszące
temu zmiany w poglądach na naturę ludzką i wszechświat – przeszłyby bez
sprzeciwu ze strony poetów. Podobnie jak pewne słabości metody filozoficznej
nie mogły przejść nie zaatakowane przez poetów czy innych starożytnych
sofistów, sceptyków, czy cyników. Tak jak dawni filozofowie przyrody, którzy
postawili pod znakiem zapytania mądrość mito-teologów, i tak jak Sokrates,
który poddał wątpieniu mądrość poetów i filozofów przyrody; podobnie i
poeci, mniejsi sokratycy oraz myśliciele eklektyczni okresu hellenistycznego
oraz czasów Imperium Rzymskiego mogli postawić pod znakiem zapytania
całość filozofii teoretycznej /Platon, Obrona Sokratesa, 19C. Zob. także.
Platon. Fedon. 96A-100a; G. Reale, Historia filozofii starożytnej, t- 3, s. 4546/. Dzięki temu zrozumiałym wydaje się: (l) nieugięte żądanie starożytnych
Greków, aby mądrość i nauka były trwałe i niezmienne, oraz (2) pragnienie
starożytnych filozofów, aby uwolnić ludzkie rozumowanie od ślepego
dogmatyzmu mitu, magii i przesądu. Klimat polityczny w owym czasie
pogorszył sprawę czystości spuścizny filozoficznej po śmierci Platona i
Arystotelesa. Jedna z przyczyn wiązała się z Platońskim i Arystotelesowskim
immaterializmem, lecz inne wynikały z polityki Platona i Arystotelesa oraz z
braku zwartego programu w ich szkołach /P. A. Redpath, Odyseja mądrości.
Od filozofii do transcendentalnej sofistyki, (Wisdom's Odyssey. From
Philosophy to Transcendental Sophistry, Copyright by Editions Rodopi B. V.,
Amsterdam-Atlanta, 1997), Lublin 2003, s. 56.
+ Żądanie instytucji rządowych dostarczania im podarków od kurii
biskupich. „Wielu z nas sądziło, że z chwilą ustąpienia stalinizmu Kościół nie
będzie już prześladowany, lżony, atakowany. Słyszy się nawet „życzliwe”
głosy, co się stanie z Kościołem w Polsce w „warunkach cieplarnianych”.
Tymczasem ze zdumieniem odkrywamy inną sytuację Kościoła, kiedy
zanalizujemy liczne wystąpienia w mass mediach oraz w niektórych pismach
postkomunistycznych, nazywających się niezależnymi lub mieniącymi się
katolickimi, jak „Gazeta Wyborcza” i „Tygodnik Powszechny”. […]
antyjudaizm stał się jakimś głównym hasłem w trudnych do zrozumienia
rozgrywkach politycznych, bez podstaw w rzeczywistości” Cz. S. Bartnik,
Kościół jako sakrament świata, Dzieła zebrane, T. IV, Lublin 1999, s. 50. […]
Jeśli ktoś jest katolikiem, to przed wejściem na scenę publiczną powinien
wiarę zostawić w świątyni lub skryć ja tak, żeby jej nikt nie rozpoznał. Są to
poglądy komunizmu marksistowskiego oraz masonerii i stary sposób walki z
religią. Uważa się niestety, że Kościół polski jest wielkim bogaczem. Zarzuca
mu się, że buduje świątynie, plebanie, domy diecezjalne, sale katechetyczne.
Nie rozumie się, że od początku zaborów, zwłaszcza rosyjskiego, nie było
wolno wznosić budynków sakralnych. Wiadomo było, że bez budowli Kościół
katolicki będzie tylko podziemiem bez większego wpływu na życie polskie. […]
Niektóre instytucje, nawet rządowe, przysyłają do Kurii żądania, czego im
dostarczyć: od lekarstw po komputery. Niektóre seminaria duchowne przy
13
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
tym płacą za gaz tę samą wyższą stawkę, co przedsiębiorstwa dochodowe –
żeby utrudnić im kształcenie kleryków. Są pewne próby nakładania ceł na
dary charytatywne. Nie chce się zrozumieć, że Kościół żyje z ofiar, własnych i
zachodnich, że biedni katolicy polscy wspierają często jeszcze biedniejszych
sąsiadów” Tamże, s. 51. /Lublin, 23. VIII. 1990. Tekst odesłany przez
redakcję „Gościa Niedzielnego”/
+ Żądanie Jezusa akceptowane tylko przez niektórych słuchaczy. Jezus
zaczął objawiać swą boskość bez mówienia wprost, że jest On Bogiem. Z
jednej strony ukazuje się jako człowiek, doskonale włączony w moment
historyczny, w swój czas i miejsce. Z drugiej zaś domaga się niesłychanych
prerogatyw. Przyznaje sobie autorytet ponad Prawem i jego instytucjami:
ustala sens szabatu, rozgrzesza, wskazuje na siebie, a nie na świątynię, jako
miejsce spotkania z Bogiem. Jego słuchacze nie poznają więc wszystkiego od
razu. Jedni zaakceptowali żądania Jezusa, inni je odrzucili. Ludzie zaczęli się
określać jako zwolennicy lub przeciwnicy Jego boskości, najpierw dość
ogólnie, a później coraz bardziej wyraźnie B1 196.
+ Żądanie Katalonii Na spotkanie masońskiego Komitetu Rewolucyjnego w San
Sebastián, który miał przygotować zamach stanu, nie podpisano żadnego
dokumentu, który byłby znany jako „Pakt z San Sebastián”. Dlatego pakt ten
był w różny sposób interpretowany. Delegaci katalońscy byli bardzo
zainteresowani w sporządzeniu końcowego dokumentu z konkluzjami, które
jasno wyrażały ich żądania. Reprezentanci Katalonii zredagowali więc dokument, który stwierdzał, że tryumf rewolucji oznacza sam przez się uznanie
osobowości prawnej Katalonii oraz nakazywał podjęcie starań przez rząd
tymczasowy, zmierzających do prawnego rozwiązania kwestii związanych z
niepodległością Katalonii (Jaime Aiguader, Cataluña y la revolución, Ed.
Zeus, Madrid 1932). Po raz pierwszy w Historii Hiszpanii sprawa Katalonii
była rozważana przez hiszpańskie siły polityczne. Poprzez ten pakt Republika
pozbywała się znacznej części swoich prerogatyw a nawet swojej władzy nad
całością Hiszpanii już przed swoim narodzeniem (Joaquin Arrarás, Historia de
la Segunda República Española, t. 1, wyd 5, Editora Nacional, Madrid 1970 s.
54).
+ Żądanie kobiet zrównania prawnego i faktycznego z mężczyznami tam,
gdzie tego jeszcze nie osiągnęły. „(Coraz powszechniejsze pragnienie
ludzkości). Tymczasem wzrasta przekonanie, że ród ludzki nie tylko może i
powinien coraz bardziej umacniać swoje panowanie nad rzeczami
stworzonymi, lecz że ponadto jego jest rzeczą ustanowić taki porządek
polityczny, społeczny i gospodarczy, który by z każdym dniem coraz lepiej
służył człowiekowi i pomagał tak jednostkom, jak i grupom społecznym w
utwierdzaniu i wyrabianiu właściwej sobie godności. Dlatego bardzo wielu
ludzi z całą natarczywością domaga się tych dóbr, których dotkliwie czują się
pozbawieni na skutek niesprawiedliwości lub nierównego ich podziału.
Narody będące na drodze rozwoju, jak te, które niedawno uzyskały
samodzielność, pragną nie tylko w dziedzinie politycznej, ale i gospodarczej
mieć udział w dobrach dzisiejszej cywilizacji oraz swobodnie odgrywać swą
rolę w świecie; tymczasem rośnie wciąż dystans dzielący je od innych
narodów bogatszych, rozwijających się szybciej, a także często wzrasta
zależność gospodarcza od nich. Narody trapione głodem zwracają się do
narodów zamożniejszych. Kobiety żądają dla siebie zrównania prawnego i
14
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
faktycznego z mężczyznami tam, gdzie tego jeszcze nie osiągnęły. Robotnicy i
rolnicy chcą nie tylko zdobywać środki nieodzowne do życia, lecz także w
pracy rozwijać swe wartości osobowe, co więcej, mieć swój udział w
organizowaniu
życia
gospodarczego,
społecznego,
politycznego
i
kulturalnego” (KDK 9).
+ żądanie kolejarzy rosyjskich roku 1918 od bolszewików utworzenia
jednolitego rządu socjalistycznego wszystkich socjalistycznych partii i
zagrozili powszechnym strajkiem. „Lenin wziął dekret o ziemi z „Izwiestii
chłopskich”, wydawanych przez lewe skrzydło eserów. […] zachowywał
spokój, ponieważ tylko on rozumiał, że nie da się utrzymać w Rosji władzy
bez poparcia chłopstwa. I tylko on jeden wiedział, że mając władzę bez trudu
można odebrać wszystko, co zostało przyznane i wszystko, co zostało
obiecane” /M. Heller i A. Niekricz, Utopia u władzy. Historia Związku
Sowieckiego, T. 1 (napisał M. Heller: r. I-VI), tłum. A. Mietkowski, Polonia,
Londyn 1985, s. 32/. „Najpoważniejszą opozycję napotyka Lenin w
pierwszym tygodniu po dojściu do władzy wśród najbliższych towarzyszy w
KC i rządzie. 29 października Ogólnorosyjski Komitet Wykonawczy Związku
Zawodowego Kolejarzy (tzw. Wikżel) zażądał od bolszewików utworzenia
:jednolitego rządu socjalistycznego” wszystkich socjalistycznych partii i
zagroził powszechnym strajkiem. […] Delegacja KC, która stawiła się na
naradę zwołaną przez Wikżel, przystała na stworzenie rządu koalicyjnego […]
Obecna na naradzie delegacja robotników z Zakładów Putiłowskich […]
Jeden z robotników podsumował opinie piotrogrodzkiego proletariatu: do
diabła z Leninem i Czernowem. Powiesić obu! […] L. Kamieniew, zapoznany
ojciec przyszłego „eurokomunizmu”, niejednokrotnie za życia Lenina
proponował środki, które miałyby złagodzić charakter władzy bolszewickiej.
Zawsze jednak szybko się ze swoich propozycji wycofywał” /Tamże, s. 33/.
„Lenin […] w „Prawdzie” nazajutrz po zdobyciu pałacu Zimowego […]
„objąwszy władzę będziemy żelazną ręką rozprawiać się z wrogami” […] Dla
Lenina „dyktatura proletariatu” oznaczała dyktaturę partii bolszewickiej, jego
partii. […] Decyzja o zwołaniu Konstytuanty [[[] podjęta została przez Rząd
Tymczasowy […] Wybory do Zgromadzenia Ustawodawczego – najbardziej
wolne wybory w historii Rosji – odbyły się już po przewrocie
październikowym. Jego skład – partie socjalistyczne – 59,6% (w tym eserzy
40,4%, mieńszewicy 2,7%), bolszewicy – 24%, partie burżuazyjne – 16,4%, określił stosunek doń partii rządzącej. Stosunek stanowczo negatywny. Tym
niemniej 5 stycznia 1918 roku Konstytuanta została zwołana” /Tamże, s.
34/. „Lenin stracił ostatecznie wszelkie zainteresowanie dla Zgromadzenia
Ustawodawczego po tym, jak odmówiło ono przekazania swych
pełnomocnictw rządowi bolszewickiemu. […] Usunąwszy ze Zgromadzenia
Ustawodawczego partię kadetów i korzystając z poparcia lewych eserów,
Lenin bez żadnego trudu mógł rozpędzić parlament” /Tamże, s. 35/.
„Demonstrację, która miała miejsce w Piotrogrodzie po rozpędzeniu
Konstytuanty powitały salwy Czerwonej Gwardii. […] robotnicy […] pod
czerwonymi sztandarami rosyjskiej partii socjaldemokratycznej […] Tych
właśnie robotników rozstrzeliwano” /Tamże, s. 36.
+ Żądanie króla grzechem dodanym do wszystkich win Izraela. „Pan wysłał
wtedy Jerubbaala, Bedana, Jeftego i Samuela. Uwolnił was z ręki wrogów
okolicznych, tak iż mieszkaliście bezpieczni. Gdy spostrzegliście, że Nachasz,
15
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
król Ammonitów, nadciąga przeciw wam, powiedzieliście mi: Nie! Król będzie
nad nami panował! Tymczasem Pan, wasz Bóg, jest królem waszym. Teraz
więc oto jest król, którego wybraliście, ten, o którego prosiliście. Oto Pan
ustanowił nad wami króla. Jeśli będziecie się bali Pana, służyli Mu i słuchali
Jego głosu, nie sprzeciwiali się nakazom Pana, jeśli będziecie tak wy, jak i
wasz król, który nad wami panuje, szli za Panem, Bogiem waszym wtedy Pan
będzie z wami. Ale jeżeli nie będziecie słuchać głosu Pana i sprzeciwiać się
będziecie Jego nakazom, ręka Pana będzie przeciw wam, podobnie jak była
przeciw waszym przodkom. Przystąpcie teraz, a zobaczycie wielkie
wydarzenie, którego Pan dokona na waszych oczach. Czy to nie teraz są
żniwa pszeniczne? Zawołam do Pana, a ześle grzmoty i deszcz, abyście
poznali i zobaczyli, że wielkie jest wasze wykroczenie, którego dopuściliście
się wobec Pana domagając się króla dla siebie. Samuel wołał więc do Pana, a
Pan zesłał grzmoty i deszcz w tym samym dniu. Cały naród bardzo się
przeląkł tak Pana, jak i Samuela. Mówił cały naród do Samuela: Módl się do
Pana, Boga twego, za swymi sługami, abyśmy nie zginęli. Dodaliśmy bowiem
do wszystkich naszych win to, że żądaliśmy dla siebie króla. Na to Samuel
dał ludowi odpowiedź: Nie bójcie się! Wprawdzie dopuściliście się wielkiego
grzechu, nie opuszczajcie jednak Pana, lecz służcie Mu z całego serca! Nie
odstępujcie od Niego, idąc za marnością, za tym, co nie pomoże i nie ocali,
dlatego że jest marnością. Nie porzuci bowiem Pan ludu swojego, postanowił
was bowiem uczynić ludem swoim przez wzgląd na swe wielkie imię. Jeśli o
mnie chodzi, niech to będzie ode mnie dalekie, bym zgrzeszył przeciw Panu,
przestając się za was modlić: będę wam pokazywał drogę dobrą i prostą.
Bójcie się jedynie Pana, służcie Mu w prawdzie z całego serca: spójrzcie, jak
wiele wam wyświadczył. Lecz gdybyście trwali w przewrotności, zginiecie tak
wy, jak i wasz król” (1 Sm 12, 11-25).
+ Żądanie króla przez Izarelitów. „Kiedy jednak Samuel się postarzał,
sędziami nad Izraelem ustanowił swoich synów. Pierworodny syn jego
nazywał się Joel, drugiemu było na imię Abiasz: sądzili oni w Beer-Szebie.
Jednak synowie jego nie chodzili jego drogą: szukali własnych korzyści,
przyjmowali podarunki, wypaczali prawo. Zebrała się więc cała starszyzna
izraelska i udała się do Samuela do Rama. Odezwali się do niego: Oto ty się
zestarzałeś, a synowie twoi nie postępują twoimi drogami: ustanów raczej
nad nami króla, aby nami rządził, tak jak to jest u innych narodów. Nie
podobało się Samuelowi to, że mówili: Daj nam króla, aby nami rządził.
Modlił się więc Samuel do Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj głosu
ludu we wszystkim, co mówi do ciebie, bo nie ciebie odrzucają, lecz Mnie
odrzucają jako króla nad sobą. Podobnie jak postępowali od dnia, w którym
ich wyprowadziłem z Egiptu, aż do dnia dzisiejszego, porzucając Mnie i
służąc innym bogom, tak postępują i z tobą. Teraz jednak wysłuchaj ich
głosu, tylko wyraźnie ich ostrzeż i oznajmij im prawo króla, który ma nad
nimi panować. I powtórzył Samuel wszystkie słowa Pana ludowi, który od
niego zażądał króla. Mówił: Oto jest prawo króla mającego nad wami
panować: Synów waszych będzie on brał do swego rydwanu i swych koni,
aby biegali przed jego rydwanem. I uczyni ich tysiącznikami,
pięćdziesiątnikami, robotnikami na roli swojej i żniwiarzami. Przygotowywać
też będą broń wojenną i zaprzęgi do rydwanów. Córki wasze zabierze do
przyrządzania wonności oraz na kucharki i piekarki. Zabierze również
16
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
najlepsze wasze ziemie uprawne, winnice i sady oliwkowe, a podaruje je
swoim sługom. Zasiewy wasze i winnice obciąży dziesięciną i odda ją swoim
dworzanom i sługom. Weźmie wam również waszych niewolników,
niewolnice, waszych najlepszych młodzieńców i osły wasze i zatrudni pracą
dla siebie. Nałoży dziesięcinę na trzodę waszą, wy zaś będziecie jego sługami.
Będziecie sami narzekali na króla, którego sobie wybierzecie, ale Pan was
wtedy nie wysłucha. Odrzucił lud radę Samuela i wołał: Nie, lecz król będzie
nad nami, abyśmy byli jak wszystkie narody, aby nas sądził nasz król, aby
nam przewodził i prowadził nasze wojny! Samuel wysłuchał wszystkich słów
ludu i powtórzył je uszom Pana. A Pan rzekł do Samuela: Wysłuchaj ich
żądania i ustanów im króla! Wtedy rzekł Samuel do mężów izraelskich: Niech
każdy wróci do swego miasta” (1 Sm 8, 1-22).
+ Żądanie kultu przez szatana (1 Kor 10, 20-21; 2 Kor 6, 15-16; Ap 9, 20),
który staje się właściwie anty-kultem. „W Listach szatan jest ujmowany nie
tyle jako anty-mesjasz, ile bardziej egzystencjalnie, raczej jako ważne źródło
grzechu i złej kondycji ludzkiej. Jest to więc zagrożenie moralne,
hamartologiczne, zniewalające (1 Kor 7, 5; Rz 6, 6.20; 2 Kor 11, 3.13-14; 1 J
3, 8). Dosięga ono wszystkich ludzi na świecie, stanowiących zresztą jedną
rodzinę, ale najbardziej odnosi się do chrześcijan (1 P 5, 8-10), którzy mają
teraz niejako zaostrzoną próbę ich wartości w nowej epoce. Szatan działa tu
głównie przez sytuację cierpień, fizycznych i moralnych, ponętne hedonizmy
odsuwając na później. Chce odwieść chrześcijan od wiary w Mesjasza głównie
przez prześladowania i podburzanie innych przeciwko nim (Ap 2, 10; 1 P 4,
12-16). Szatan wiąże się zawsze z kontekstem cierpienia: „temu żarowi, który
pośrodku was trwa dla naszego doświadczenia, nie dziwcie się” (1 P 4, 12).
Cierpienia należą do „kontekstu Węża”, choć stanowią raczej przeciwieństwo
złudnej przynęty (Rdz 3, 6). Na różne sposoby szatan chce zniewolić
człowieka, uwikłać go w grzech i wreszcie rzucić go w ramiona śmierci (Rdz
6, 6.20; Ga 4, 3.8; Rz 5, 12-14). Dla siebie chce jedynie kultu (1 Kor 10, 2021; 2 Kor 6, 15-16; Ap 9, 20), który staje się właściwie anty-kultem. W
Nowym Testamencie jest pełna korelacja antytetyczna między szatanem a
Mesjaszem. Chrystus przyszedł na świat, „aby zniszczyć dzieła diabła” (1 J 3,
8), wybawić świat „ode Złego” (Mt 6, 13) i przeprowadzić człowieka „od
śmierci do życia” (Rz 6, 13; por. J 1, 4; 3, 15). Dojrzały tu motywy z Księgi
Rodzaju. Szatan targnął się na życie człowieka przez podstępne uzyskanie
jego zgody na to, ale jest dojaśnienie: chodzi nie tyle o życie doczesne, które
jest domeną stworzenia, ile raczej – i to przede wszystkim – o życie wieczne,
które jest domeną zbawienia: śmierć fizyczna jest tylko obrazem śmierci
wiecznej (Hbr 2, 14-15). Dzięki Chrystusowi nieprzyjaźń między człowiekiem
a Bogiem przeszła w nieprzyjaźń między człowiekiem a szatanem (Rdz 3, 15).
Główne zło szatana polega na tym, że on rozrywa pozytywne więzi między
człowiekiem a Bogiem, między osobami ludzkimi a Osobami Bożymi, a
główne dobro Mesjasza polega na tym, że On jest Mediatorem osobowym i
Restytutorem owej Przyjaźni, owej Komunii Miłości (Ef 1, 10; Kol 1, 14 nn.).
Jak widzimy, motywem głównym i Mesjasza, i szatana jest problem osobowej
więzi między człowiekiem a Bogiem, chociaż ze stron przeciwnych” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000,
s. 474/. „W każdym razie istnienie szatana nie podlega żadnej wątpliwości,
chociaż mamy do czynienia z pierwotnym językiem obrazowym. Wyrzucenie
17
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
szatana z Pisma jako rzekomego mitu lub uznanie go za literacką
personifikację zła ipso facto odebrałoby Jezusowi z Nazaretu istotny wymiar
tematyki mesjańskiej i uczyniłoby niezrozumiałą i mniej realną całą postać
Chrystusa” /Tamże, s. 475.
+ Żądanie marynarzy oprotestowały wszystko, czego Lenin dokonał po
dojściu do władzy. „o niemieckiej pomocy dla bolszewików. […] w postaci
oficerów Freikorps, amunicji, a po pewnym czasie doradztwa technicznego
przy budowie nowych fabryk produkujących na potrzeby wojenne. […] alians
[…] starannie ukrywany. Robocze spotkania generałów, ekspertów
wojskowych, później tajnej policji, w takiej czy innej formie trwały aż do 22
czerwca 1941. Jest paradoksem historii, że to niemieccy specjaliści nauczyli
komunizm sowiecki, jak produkować wspaniałe czołgi, użyte następnie do
zniszczenia Niemiec w latach 1943-1945” /P. Johnson, Historia świata od
roku 1917 do lat 90-tych, wyd. 2 Puls Publications Ltd, London 1992, s.
104/.
„Lenin
zrobił
Stalina
ludowym
komisarzem
do
spraw
narodowościowych. […] metoda ta podtrzymywała dawne tradycje
rusyfikacji” /Tamże, s. 105/. „w początkach 1921 r. bolszewizm stał się
ogólnie niepopularny, […] żądania marynarzy […] oprotestowali wszystko,
czego Lenin dokonał po dojściu do władzy. Łagodnie powiedziawszy, byli
naiwni, myśląc, że którekolwiek z ich żądań mogłoby zostać spełnione inaczej
niż po trupie Lenina, w dosłownym tego słowa znaczeniu. […] po zdławieniu
buntu zamordowano setki, może tysiące osób” /Tamże, s. 108/. „Zdławiwszy
bunt Lenin uznał, że nie będzie dłużej tolerował żadnej formy działalności
politycznej poza partią. […] I tak wyłoniła się najważniejsza zapewne cecha
totalitarnego państwa komunistycznego: równoległa hierarchia instancji
partyjnej w mieście, dzielnicy, regionie, republice – na każdym szczeblu
zwierzchnia wobec odpowiedniego organu państwa” /Tamże, s. 109/. „Lenin
zastąpił jedną klasę rządzącą inną: była nią partia. […] do rzeczywistej
władzy nie miała dostępu. Miała być wyłącznym prawem awangardy
wewnętrznej, tajnej elity. Jak przepowiedziała Róża Luksemburg, najbardziej
ponurym rysem reżimu Lenina było niemal świadome odtworzenie
wszystkich najgorszych cech caratu. […] Oznaczało to stłamszenie wszelkiej
opozycji wewnątrz partii – trzecie stadium budowanego przez Lenina systemu
autokracji” /Tamże, s. 110/. „Lenin wykorzystał dreszcz przerażenia, jaki
bunt kronsztadzki wywołał w partii, by skończyć z wszelką mrzonką o
demokratyzmie” /Tamże, s. 111/. „Lenin musiał posiadać w Komitecie
Centralnym dwie trzecie większości, na której mógł całkowicie polegać –
zapewnił mu to Stalin” /Tamże, s. 113.
+ Żądanie miłosierdzia od ludzi przez Boga. „Pewnego razu Jezus przechodził
w szabat wśród zbóż. Uczniowie Jego, będąc głodni, zaczęli zrywać kłosy i
jeść. Gdy to ujrzeli faryzeusze, rzekli Mu: «Oto Twoi uczniowie czynią to,
czego nie wolno czynić w szabat». A On im odpowiedział: «Nie czytaliście, co
uczynił Dawid, gdy był głodny, on i jego towarzysze? Jak wszedł do domu
Bożego i jadł chleby pokładne, których nie było wolno jeść jemu ani jego
towarzyszom, tylko samym kapłanom? Albo nie czytaliście w Prawie, że w
dzień szabatu kapłani naruszają w świątyni spoczynek szabatu, a są bez
winy? Oto powiadam wam: Tu jest coś większego niż świątynia. Gdybyście
zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście
niewinnych. Albowiem Syn Człowieczy jest Panem szabatu».” (Mt 12, 1-8)
18
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Żądanie nauki, by odpowiedź była jedna i niepodważalna, żeby można ją
było umieścić w podręcznikach uniwersyteckich. „zmiana oblicza nauki nie
jest li tylko sprawą wzrastającej złożoności i potęgi. Jest to zasadnicza
zmiana kursu. Dla porównania: medycynę uważamy dzisiaj za część nauki,
choć pierwotnie zaliczano ją do sztuki” /J. James, Muzyka sfer. O muzyce,
nauce i naturalnym porządku wszechświata, (Tytuł oryginału: The Music of
the Spheres. Music, Science, and the Natural Order of the Uniwerse, Grove
Press, New York 1993), przełożył Mieczysław Godyń, Znak, Kraków 1996, s.
15/. “w przypadku nauk ścisłych doszło do zmiany ich najgłębszej istoty.
Podczas gdy współcześni lekarze nadal składają przysięgę Hipokratesa, a
większość naszych praw nawiązuje do bardzo dawnych tradycji angielskiego
prawa zwyczajowego (ostatecznie do Kodeksu Hammurabiego!), to nauka
klasyczna stanowi znikomą część wykształcenia dzisiejszych uczonych. […]
W przypadku większości naukowców dziedziny ich badań powstają z dnia na
dzień: jesteś tylko tak dobry jak twój najnowszy artykuł, zwłaszcza jeśli
rozprawiasz się w nim z artykułem, który ktoś inny opublikował rok
wcześniej. Choć jednak sukcesy są skrzętnie odnotowywane i premiowane, to
studentom kierunków ścisłych kładzie się przede wszystkim do głowy, że
wczorajsze spory między naukowcami są tyle warte co zeszłoroczny śnieg.
[…] dyskusja dotycząca miejsca człowieka we wszechświecie i tego, skąd się
w ogóle tutaj wzięliśmy, traktowana jest jako płocha rozrywka” /Tamże, s.
16/. „Pytanie o to, skąd się wziął wszechświat i jak człowiek zdobył w nim
swoje miejsce, nie jest bynajmniej nierozstrzygalne, lecz posiada bardzo wiele
odpowiedzi. I to jest właśnie problem: nauka żąda bowiem, by odpowiedź
była jedna i niepodważalna – taka, żeby można ją było umieścić w
podręcznikach uniwersyteckich. Podobnie biologowi wolno wypowiadać się
na temat pojawienia się życia na Ziemi pod warunkiem, że nie będzie
dociekać, dlaczego doszło do tego frapującego wydarzenia. W związku z
powyższym, „czysta nauka” ma we współczesnym świecie dwojakie znacznie.
Rozumie się mianowicie przez nią nie tylko przeciwieństwo nauki stosowanej,
lecz także ziemski wyraz tego, co ostateczne, transcendentne, absolutne”
/Tamże, s. 17.
+ Żądanie od Boga by On był i by się okazał Bogiem, jest najgłębszą formą
uznania. Bóg jako postulat nie jest czymś mniej pewnym niż próba dedukcji
Jego istnienia z bardziej podstawowych prawd. Nietzsche zdawał sobie
sprawę z tego, że racjonalizm, który polega na redukcji sensu do tego, co faktyczne, niszczy sam siebie. Za każdym oświeceniem rozumu znajduje się
jeszcze konstytutywna naturalność działającego, to znaczy egzystencja, która
rozumie sens. Teoretyczno-alienująca refleksja, która demaskuje sens jako
zjawisko wtórne, nie wznosi się ponad naturalność, lecz spada poniżej niej.
Totalizacja narzędnego rozumu pozwala jednak zniknąć podmiotowi: owej
władzy dysponującej. Opanowujemy naturę, ale właściwie nie ma nikogo
więcej, kto miałby rzeczywiście świadomość, że jest panem natury B 13 25.
+ Żądanie od inteligencji całkowitego wyrzeczenia się wartości kulturalnych
nie tylko w imię dobra ludu, ale wręcz w imię jego przesądów, niektórzy
narodnicy. „Obrońcą jednostki, rzecznikiem indywidualistycznego socjalizmu
był także Paweł Ławrow. Był to człowiek wszechstronnie wykształcony,
znacznie gruntowniej niż Michajłowski, lecz mniej uzdolniony literacko.
Początkowo był profesorem Akademii Artyleryjskiej, następnie większą część
19
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
życia spędził na emigracji i był ideowym przywódcą ruchu rewolucyjnego lat
70-tych. Drwiono z niego, że przystępuje do uzasadniania socjalizmu
rewolucyjnego na sposób kosmologiczny, odwołując się do ruchu mgławic.
Najbardziej znana jego książką są Listy historyczne, wydane pod
pseudonimem Mirtowa. Ławrow głosił antropologizm w filozofii i za
podstawową siłę napędową procesu historycznego uznawał krytycznie
myślące jednostki. Lecz moralna wartość jednostki realizuje się według niego
w grupie, w partii. Personalizm Ławrowa ma ograniczony zakres. Według
niego człowiek jako odrębna jednostka w rzeczywistości nie istnieje, rozwija
się tylko w społeczeństwie. U Ławrowa obecne są już elementy marksizmu.
Podobnie jak wszyscy socjaliści-narodnicy, jest jednak przeciwnikiem
liberalnej walki o konstytucję, oparcia szuka w gminie i artelu. Związany z
filozofią pozytywistyczną socjalizm nie pozwala uzasadnić wartości i
niezależności jednostki. Problem jednostki postawiony został w sposób
właściwy dopiero przez Dostojewskiego. Narodnictwo Ławrowa wyrażało się
przede wszystkim tym, że uznawał on winę inteligencji wobec ludu i wymagał
jej odkupienia. W latach siedemdziesiątych istniały jednak formy
narodnictwa, które żądały od inteligencji całkowitego wyrzeczenia się
wartości kulturalnych nie tylko w imię dobra ludu, ale wręcz w imię jego
przesądów. Te formy narodnictwa nie broniły jednostki. Niekiedy
narodnictwo przyjmowało charakter religijny i mistyczny. W latach
siedemdziesiątych działały różne towarzystwa religijne, które również
reprezentowały pewne formy narodnictwa. Lud pozostawał pod „władzą
ziemi” i oderwana od ziemi inteligencja gotowa była podporządkować się tej
władzy” M. Bierdiajew, Rosyjska idea, wyd. II poprawione, Stowarzyszenie
Kulturalne Fronda, Warszawa 1999, s. 125.
+ Żądanie od każdego człowieka, żeby poszedł za Jezusem w sensie sposobu
życia, moralności, postawy religijnej i absolutnego związku duchowego z Jego
Osobą (np. Mk 10, 21-23; Mt 8, 20-22; Łk 9, 57-62). „Chrystologia
implikacyjna / Skrypturystyczne fakty chrystologiczne. / Chrystus
występuje jako prawodawca równy Jahwe: „Słyszeliście, że powiedziano
przodkom: Nie zabijaj, a kto by się dopuścił zabójstwa, podlega sądowi. A Ja
wam powiadam: Każdy, kto się gniewa na swego brata, podlega sądowi” (Mt
5, 21-22). Zwłaszcza formuła legacyjna: „Ja zaś powiadam wam” stawia
Jezusa Chrystusa na równi z Jahwe, bo koryguje Prawo wydane w imieniu
Jahwe w przeszłości (Mt 5, 27.34.38.44-48; Mk 3, 28). W tym duchu
Chrystus ogłasza się Panem szabatu Bożego (Mt 12, 8), przywraca pierwotną
nierozerwalność małżeństwa (Mk 10, 1-9 par.; 7, 5-13) i inne. Korygowanie
Tory według pierwotnej myśli Jahwe zakłada równość prawodawczą albo
przynajmniej specjalną legację Bożą. / Jezus używa oficjalnej formuły:
„Amen, Amen” – „Zaprawdę, Zaprawdę mówię wam”, oznaczającej mowę
samego Boga: „Tak mówi Jahwe” (Mk 3, 28; Mt 5, 18; Łk 9, 27; J 5, 19). /
Chrystus jest kimś nieskończenie wyższym od królów, proroków,
patriarchów, aniołów (Mt 4, 1; 12, 41-42; 16, 27; Mk 13, 27). Jest to jakby
określanie Bóstwa przez nazwy zastępcze, „zapożyczone” i prowadzenie myśli
ewangelizowanego według indukcji wstępującej: od postaci stworzonej
wzwyż. / Na sposób wyższy od człowieka lub anioła przenika on wnętrze
każdego człowieka: widzi bezpośrednio grzechy ludzkie (Mt 9, 2), myśli (Mt 9,
4), stan wiary lub niewiary (Mt 14, 31; 16, 7), obłudę i fałsz (Łk 7, 39): „Nie
20
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
zwierzał się im, bo wszystkich znał i nie potrzebował niczyjego świadectwa o
człowieku; sam bowiem wiedział, co w człowieku się kryje” (J 2, 24-25).
Uczniowie mówili: „teraz wiemy, że wszystko wiesz” (J 16, 30). / Tym więcej
wyraża fakt, że Jezus przypisuje tylko sobie pełne poznanie i dogłębne
przenikanie Boga jako swego Ojca (Łk 10, 22; Mt 11, 25-27; J 1, 18). /
Transcendentną wymowę ma powoływanie w sposób bezwarunkowy swoich
uczniów: „Pójdź za mną!” (Mk 1, 16-20; 2, 14; 3, 14; 4, 19; Mt 4, 18-22; Łk 5,
1-11; 9, 61-62), implikuje to boską władzę nad człowiekiem, światem i
dziejami zbawienia. / To samo oznacza żądanie pod adresem każdego
człowieka, żeby poszedł za Jezusem w sensie sposobu życia, moralności,
postawy religijnej i absolutnego związku duchowego z Jego Osobą (np. Mk
10, 21-23; Mt 8, 20-22; Łk 9, 57-62). Wezwani przez Jezusa opowiadają się
tym samym za Bogiem lub przeciw (Łk 12, 8-9 par.; Mk 8, 38 par.)” /Cz. S.
Bartnik, Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999,
s. 700.
+ Żądanie ofiary wszelkiej od poddanych przez władcę absolutnego.
„Ubóstwianie państwa bardzo często przybiera formę ubóstwiania samego
władcy. Państwo i panujący często się utożsamiają („państwo to ja”, w tym
powiedzeniu króla Ludwika XIV jest jeden z przejawów odżycia idei państwa
pogańskiego). Państwo staje się często po prostu własnością panującego, a
panujący własnością państwa. W takim państwie panujący ma rzeczywiście
władzę absolutną, całkowitą, zupełną, najwyższą. Wszystkie atrybuty boskie
są mu przypisywane” /M. Poradowski, Palimpsest, Agencja „Armel”,
Wrocław, s. 60/. „Staje się władcą panem życia i śmierci wszystkich swych
poddanych, od niego zależy pokój czy wojna. Od poddanych swych może
żądać wszelkiej ofiary. Otaczany jest czcią i kultem religijnym. […] Ten
pierwiastek religijno-filozoficzny, polegający na ubóstwieniu państwa,
stanowi główną tajemnicę potęgi totalnego państwa pogańskiego. […] Religia
wtedy jest na usługach państwa, staje się, w całym tego słowa znaczeniu,
religią państwową, gdyż staje się tylko jedną z funkcji życia państwowego, ale
funkcją bardzo doniosłą [Sprzeczne z religią prawdziwą, w której nie może
być czci boskiej poza Bogiem żywym. Dlatego jest likwidacja religii
prawdziwej i w jej miejsce wchodzi religia, w której w miejsce Boga wchodzi
państwo. Państwo może zachować religię prawdziwą, ale pozbawia ją sensu
dla niej istotnego, traktuje ja jako religię bez Boga, wchodzi w Jego miejsce].
Nie oddawanie czci panującemu jest obrazą bóstwa i, odwrotnie, nie czczenie
bóstwa jest obraza panującego i państwa, a więc przestępstwem przeciw
państwu [Gdy władca nie wchodzi w miejsce Boga, lecz w miejsce Boga
żywego wstawia bóstwo, z którym się zespala, utożsamia]. To powiązanie
życia państwowego z życiem religijnym, na skutek ubóstwienia pa©ństwa,
czy panującego, sprowadziło na człowieka najokropniejszą niewolę sumienia,
bo ciągłą ingerencję państwa w najbardziej osobiste i najbardziej prywatne
życie człowieka. Państwo, poprzez religię, sięga do sumienia, do duszy
człowieka” /Tamże, s. 61/. „człowiek jest niczym. Faktycznie w państwie
pogańskim człowiek jest rzeczą, przedmiotem, pozbawionym wszelkiej
godności, odartym z tego wszystkiego, co nazywamy osobowością. Jest
przedmiotem wymiany, handlu, kupna, sprzedaży. Jak każda rzecz może być
kupiony czy sprzedany, jak każde zwierzę może być bity czy zabity. Jako
rzecz nie ma żadnych praw, żadnego głosu” /Tamże, s. 62.
21
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
+ Żądanie ortodoksów w państwie Izrael wielorakie. „Gdyby kiedykolwiek
wyniknęła sprzeczność między prawem państwa a prawem religijnym,
należałoby dać pierwszeństwo temu drugiemu. Stanowisko, które traktuje
prawo państwowe jako prawo „gojów” i konsekwentnie zatem je odrzuca,
odrzuca zarazem narodową suwerenność ludu żydowskiego. Gloryfikuje zaś
suwerenność rabinów. Ten punkt widzenia jest głęboko zakorzeniony w
prawodawstwie talmudycznym” /U. Huppert, Izrael. Rabini i heretycy, tłum.
T. Misiak, Res Polona, wyd. II, Łódź 1994, s. 45/. „Proces niszczenia rządów
prawa ulega przyspieszeniu […] prawodawstwo religijne doskonale przenika
przez filtr parlamentarny, dojście przez demokrację do Tora-kracji jest zatem
rzeczą całkowicie możliwą. […] Jedyną księgą konstytucyjną takiej władzy
byłoby prawo talmudyczne. […] Można też byłoby ustanowić Sanhedryn
(najwyższy
trybunał
rabinacki),
ukamienować
Żydów
obrządku
reformowanego za profanację szabasu” /tamże, s. 47/. „Rabin Richard
Hirsch jest jednym z przywódców religijnego reformowanego żydostwa w
Izraelu. Jego ruch stał się pierwszą ofiarą ekstremizmu w obozie religijnym”
/tamże, s. 48/. „Na ironię, Agudat Yisrael, partia reprezentująca
niesyjonistyczną ortodoksję, z sukcesem opanowuje coraz to większą
przestrzeń władzy w Izraelu, a także izraelskie ciała legislacyjne” /tamże, s.
50/. „Świecki system polityczny zmuszony jest teraz zajmować się obszerną
listą żądań ortodoksów. […] prawie wszystkie grupy ortodoksyjne kierują się
ku linii ekstremistycznej. […] Pionierami religijnego współdziałania ze
świeckimi syjonistami byli członkowie ruchu Mizrachi, a później Narodowej
Partii Religijnej. […] oświata w Izraelu została podzielona na trzy nurty, które
z kolei podzieliły między sobą prawo do oddziaływania na dusze przyszłej
generacji. Każdy nurt edukacyjny ma swoje własne szkoły: publiczneświeckie, publiczne-religijne (syjoniści – ortodoksi) i niezależne-religijne
(ortodoksi niesyjonistyczni i ugrupowania „Heredi”)” /tamże, s. 51. „nawet
nieco łagodniejsza wersja ortodoksji, jaka zaakceptowali ortodoksyjni rabini
w większości krajów zachodnich, także stawiana jest pod pręgierzem krytyki.
[…] komentarze Leibowitza. Zauważa on, że Państwo Izrael jest państwem
świeckim, starającym się grać rolę państwa religijnego. […] Aby
usatysfakcjonować spolityzowaną ortodoksyjną społeczność, Państwo Izraela
stworzyło klerykalny lokalny system zarządzania, konkurujący z przyjętym w
demokracjach zachodnich systemem municypalnym. W wielu sytuacjach
działania rad religijnych nakładają się na działania świeckich rad
municypalnych” /tamże, s. 52.
+ żądanie prawa pierwszeństwa dla siebie przez nowe ruchy i nowe
wspólnoty kościelne powinno być odrzucone, i wszelkie wzajemne
niezrozumienie. „Aby można było przeżywać pełniej komunię w Kościele,
trzeba dowartościować różnorodność charyzmatów i powołań, które zdążają
coraz bardziej ku jedności i mogą ją ubogacić (por. l Kor 12). W tej
perspektywie trzeba, aby z jednej strony nowe ruchy i nowe wspólnoty
kościelne, «odrzucając wszelką pokusę żądania dla siebie prawa
pierwszeństwa i wszelkie wzajemne niezrozumienie», czyniły postępy na
drodze bardziej autentycznej komunii między sobą i ze wszystkimi innymi
środowiskami kościelnymi oraz by «żyły z miłością w pełnym posłuszeństwie
biskupom»; z drugiej strony, konieczne jest również, aby biskupi, «okazując
im ojcowską troskę i miłość właściwą pasterzom» (Por. Propositio 21), umieli
22
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
rozpoznawać, doceniać i koordynować ich charyzmaty oraz ich obecność w
budowaniu jedynego Kościoła. Istotnie, dzięki wzrastającej współpracy
między
różnymi
środowiskami
kościelnymi
pod
pełnym
miłości
przewodnictwem pasterzy cały Kościół będzie mógł ukazać wszystkim oblicze
piękniejsze i bardziej wiarygodne, jako wyraźniejsze odbicie oblicza
Pańskiego; w ten sposób będzie mógł przyczynić się do przywrócenia nadziei i
radości zarówno tym, którzy jej szukają, jak i tym, którzy – choć nie szukają
– potrzebują jej. Ażeby móc odpowiedzieć na ewangeliczne wezwanie do
nawrócenia, «musimy wszyscy razem z pokorą i odwagą dokonać rachunku
sumienia, aby poznać nasze lęki i błędy oraz szczerze wyznać nasze
zaniedbania i ociężałość, nasze niewierności i winy» (Synod Biskupów –
Drugie Zgromadzenie Specjalne poświęcone Europie, Orędzie końcowe, 4:
«L'Osservatore Romano», wyd. codzienne, 23 października 1999 r., s. 5; wyd.
polskie, n. 12/1999, s. 51). Dalekie od sprzyjania postawie rezygnacji i
zniechęcenia, ewangeliczne uznanie własnych win budzi we wspólnocie
doświadczenie, jakiego doznaje każdy ochrzczony: radości z głębokiego
wyzwolenia i łaski nowego początku, która pozwała z większą mocą
kontynuować drogę ewangelizacji” /(Ecclesia in Europa 29). Posynodalna
adhortacja apostolska ojca Świętego Jana Pawła II. Do Biskupów, do
Kapłanów i Diakonów, do Zakonników i Zakonnic oraz do wszystkich
Wiernych w Jezusie Chrystusie, który żyje w Kościele jako źródło nadziei dla
Europy. W Watykanie, u Św. Piotra, dnia 28 czerwca 2003 roku, w wigilię
uroczystości świętych Apostołów Piotra i Pawła, w dwudziestym piątym roku
mego Pontyfikatu.
+ Żądanie rehabilitacji literatury apokryficznej, a nawet gnostyckiej ze strony
zwolenników określania Ducha Świętego jako osoby rodzaju żeńskiego.
Odrodzenie analogii rodzinnej Trójcy Świętej, a w szczególności zespolenie
Ducha z postacią kobiecą, miało miejsce w wieku XVII i w wieku XIX. Jedną
z przyczyn było powodzenie jakim w owym czasie cieszyła się Piąta Mowa
Teologiczna Dydyma Ślepego z wieku IV. „Jej wpływ widoczny jest u biblisty
Korneliusza a Lapide oraz u teologów: Guillermusa Estiusa, Denisa Petau i
Louisa Thomassina. W XIX wieku niemiecki teolog Maria_Joseph Scheeben
odkrył na nowo to zespolenie Ducha z postacią kobiecą, stając się jego
propagatorem w swoim stuleciu, a także ze względu na ponowne wydanie
jego dzieł po II wojnie światowe – także w naszych czasach” P23.8 129; Por.
M.-J. Scheeben, Tajemnice chrześcijaństwa, Kraków 1970; Handbuch des
katholischen Dogmatyk, t. II, Freiburg 1948. Traktowanie Ducha Świętego
jako Matki Chrystusa widoczne jest w literaturze gnostyckiej i apokryficznej,
zwłaszcza w Ewangelii według hebrajczyków. Z tego powodu „niektórzy
zwolennicy żeńskiego określania Ducha Świętego posuwają się aż do żądania
rehabilitacji literatury apokryficznej, a nawet gnostyckiej. Por E. Pagels, The
Gnostic Gospels, New York 1979” P23.8 130.
+ Żądanie rządu Republiki hiszpańskiej II roku 1932, gwarancja nauczania
języka kastylijskiego w szkołach podstawowych. Dyskusja w sejmie
rozpoczęła się 6 maja. Słowo wstępne wygłosił przewodniczący komisji
przygotowawczej Lui Bello. Azaña stwierdził, że Bello nieczego nie rozumie
(M. Azaña, Plumas y palabras, Compańía General de Artes Gráficas, Madrid
1930 s. 357-395). Miguel Maura w sejmie dał do zrozumienia, że Statut
został w San Sebastián dokładnie określony w ten sposób, że Katalonia uzna
23
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
republikę i zredaguje swój Statut wewnętrzny zgodnie z tym, co uchwali sejm
Hiszpanii /J. Arrarás, Historia de la Segunda República Española, T. 1. wyd.
5, Editora Nacional, Madrid 1970, s. 383/. Gdy trwa dyskusja sejmowa,
Azaña i Carner prowadzą tajne negocjacje. Rząd sprzeciwia się istnieniu
dwóch uniwersytetów w Barcelonie, przyznaje sobie kontrolę nad szkołami
średnimi i chce gwarancji nauczania języka kastylijskiego w szkołach
podstawowych. Ortega y Gasset 13 maja uznał, że trzeba problem Kataloński
rozwiązać raz na zawsze. Problem kataloński jest przypadkiem tego, co nazywa
się „nacjonalizm partykularny”, który jest intensywnym uczuciem
ogarniającym jakiś lud lub społeczeństwo, dążące do istnienia obok innych
ludów lub społeczeństw. Nikt tutaj nie jest winny. Jest to przeznaczenie,
ujawniające swą moc w historii (Tamże, s. 386). Problemu tego nie można
rozwiązać na drodze prawnej, przez Statut. Nacjonalizm wymaga poważnego
potraktowania historycznego. Przemowa ta była bardziej esejem literackim albo
wykładem uniwersytecki, niż przemową parlamentarna. Nikogo Ortega y
Gasset nie przekonał. Wtedy wystąpił Lerroux. Stwierdził on, że punkty paktu
z San Sebastián już zostały zrealizowane. Uznał on, że cała dyskusja była
niepotrzebna. Najważniejszą sprawą aktualnie jest brak bezpieczeństwa
publicznego. Trzeba wzmocnić siły policyjne. W policji jest wielu ludzi młodych
i niedoświadczonych, ale za to są oni lepiej uzbrojeni niż dawniej. Opinia
publiczna uważa, że policja została przemieniona w regularne wojsko, które
pewnego dnia, nawet wbrew woli rządzących, może powstać przeciwko
integralności ojczyzny. To wszystko jest bardzo niebezpieczne. Nie wolno tej
siły militarnej oddać w ręce władz regionalnych /Tamże, s. 388.
+ Żądanie skanalizowania seksualności w małżeństwie zmieniło świat. Tora,
zabraniając seksu pozamałżeńskiego, umożliwiła wytworzenie cywilizacji
zachodniej. Społeczeństwa, które nie nałożyły żadnych granic na
seksualność, utrudniały proces swego rozwoju. Dominacja świat
zachodniego, która później nastąpiła, może być w dużym stopniu przypisana
rewolucji seksualnej, zainicjowanej przez judaizm i następnie kontynuowanej
przez chrześcijaństwo” /D. Prager, Rewolucja seksualna judaizmu, „Brulion”,
1998, 7-18, s. 7/. „Konsekwencją nie skanalizowanego popędu płciowego jest
seksualizacja wszystkiego – włączając religię. Jeśli popęd płciowy nie byłby
odpowiednio opanowany (nie chodziło o stłumienie, bo to doprowadzi do
destrukcyjnych efektów), wyższa forma religii – nie będąca częścią religijności
pierwotnej – nie mogłaby się rozwijać. Tak więc pierwszą rzeczą dokonaną
przez judaizm, była deseksualizacja Boga: na początku Bóg stworzył niebo i
ziemię przez swoją wolę, nie poprzez jakiekolwiek zachowanie seksualne.
Taka koncepcja stworzenia radykalnie zrywała z tradycją wszystkich innych
religii i zmieniła historię człowieka” /Ibidem, s. 8/. „Dokonane w judaizmie
ograniczenie zachowania seksualnego było jednym z najbardziej
zasadniczych elementów, umożliwiających społeczeństwu postęp. Wraz z
etycznym monoteizmem rewolucja seksualna rozpoczęta przez Torę
spowodowała najdalej idące zmiany w historii. „Biblia hebrajska, a zwłaszcza
Tora (Pięcioksiąg Mojżesza) uczyniła więcej dla ucywilizowania świata niż
jakakolwiek inna książka lub idea w historii. To pięcioksiąg dał ludzkości
takie idee jak: uniwersalny, moralny, kochający Bóg; etyczne zobowiązania
wobec tego Boga; istnienie historii, z której wynika imperatyw rozwoju w
kierunku moralnego i duchowego odkupienia; wiara, że historia ma sens
24
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
oraz mniemanie, że ludzka wolność i sprawiedliwość społeczna są stanami
upragnionymi przez Boga dla wszystkich ludzi” /Ibidem, s. 10.
+ Żądanie słuchaczy muzyki dzisiejszych wzruszenia uczuciowego, dreszczu,
czegoś, co można by określić jako romantyczny niepokój „przy całej swej
obrazowości i czysto muzycznej sile wyrazu romantyzm tworzy wyłom w
historii muzyki. Ta muzyka […] stanowi niewielki odprysk ogólnego dorobku
muzyki zachodniej. Odznaczająca się wysokim stopniem emocjonalnego
wyrazu i często antropocentrycznym „tematem”, muzyka romantyzmu w
uszach kompozytorów, wykonawców i słuchaczy ze stuleci poprzedzających
jej własną epokę mogłaby brzmieć jak wiele pompatycznego hałasu o nic.
Jednak zwycięstwo romantyków było absolutne […] zmiatając z powierzchni
ziemi wszystko, co było wcześniej. […] W epoce romantyzmu muzyka po raz
pierwszy stała się przedsięwzięciem komercjalnym – kolejna ważna analogia z
tym, co działo się wówczas w muzyce” /J. James, Muzyka sfer. O muzyce,
nauce i naturalnym porządku wszechświata, (Tytuł oryginału: The Music of
the Spheres. Music, Science, and the Natural Order of the Uniwerse, Grove
Press, New York 1993), przeł. M. Godyń, Znak, Kraków 1996, s. 21/.
“Jednym z najpoważniejszych następstw owego triumfalnego zwycięstwa
romantyzmu było jego potężne modernizujące oddziaływanie na kompozycje
minionych epok. […] poprawianie utworów baroku […] W nieco subtelniejszy,
choć nie mniej szkodliwy, sposób romantyczna wrażliwość wpłynęła na to,
jak my sami słuchamy muzyki pochodzącej z dowolnej epoki, nawet wtedy,
gdy intencje wykonawców są bez zarzutu” /tamże, s. 22/. „Współczesny
meloman może reagować [na utwory wcześniejsze i romantyczne] w
identyczny sposób [chociaż] zamiary kompozytorów [w obu epokach] były
diametralnie różne […] Kompozytorzy dwudziestowieczni, a w każdym razie
większość najlepszych z ich grona, zerwali z egzotycznym i emocjonalnym
idiomem muzycznym romantyzmu równie radykalnie jak romantycy z
wyrafinowaną, dostojną muzyką wieku oświecenia. Paradoksalnie,
współcześni bywalcy filharmonii […] są zakłopotani, gdy słuchają muzyki
pochodzącej z ich własnej epoki. Nauczono ich bowiem oczekiwać (a potem
żądać) od muzyki uczuciowego wzruszenia, dreszczu, czegoś, co można by
określić jako romantyczny niepokój. Słuchając kompozycji współczesnych są
zdezorientowani, bo nie brzmią one tak, jak muzyka ubiegłego stulecia. […]
wielu kompozytorów powraca – na swój własny, ekscentryczny sposób – do
Wielkiego Tematu, który dominował w muzyce do czasów obłędnej inwazji
romantyzmu” /Tamże, s. 23.
+ Żądanie stawiane architekturze pod wpływem idei filozoficznych
Budowniczy pierwszej katedry gotyckiej Suger był nie tylko patronem, czy
mecenasem budowli, nie tylko głównym architektem-amatorem, ale przede
wszystkim duchowym kierownikiem pierwszej budowli gotyckiej, człowiekiem
obdarzonym duchową wizją, którą ku chwale Bożej konsekwentnie
realizował. (E. Panowsky, Studia z historii sztuki-Suger, opat St-Denis,
Warszawa 1971, s. 92) W swych pismach Suger jawi się jako architekt, który
budował teologię. Myśl ta nie przyszła mu do głowy dopiero po ukończeniu
świątyni, Suger rzeczywiście doznał wizji, którą zrealizował w swym kościele,
a potem opisał w dziełku O konsekracji. Nie uroił sobie też, że nowy styl –
będący w pewnym sensie jego wynalazkiem – zawdzięczał swe narodziny
myśli dionizyjskiej Por O. von Simson, Katedra gotycka, Warszawa 1989, s.
25
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
181; Sz1 61. Wszystkie przekształcenia, jakim uległo St-Denis są efektem
urzeczywistnienia w sztuce idei Pseudo-Dionizego. W swej relacji o budowie
kościoła Suger odsłania niejako proces twórczy, podczas którego dokonywał
się przekład teologii światła na styl gotycki. Innymi słowy, zdobycze
techniczne, odróżniające wczesny gotyk od innych stylów, wynikały raczej z
żądań, jakie Suger stawiał architekturze, niźli żądania te poprzedzały Por O.
von Simson, Katedra gotycka, Warszawa 1989, s. 184; Sz1 62.
+ Żądanie Syna każde spełniane przez Boga. „Językiem najwyższej poezji
religijnej mesjaństwo jest wyrażone w psalmach królewskich, zwanych
niekiedy mesjańskimi: 2, 10, 21, 45, 72, 78, 89, 101, 132, 144. Pojawienie
się króla-mesjasza będzie stanowiło centralny punkt dramatu historii
ludzkiej na scenie tego świata: Czemu burzą się ludy a narody knują zamysły
daremnie? Powstają królowie ziemscy i książęta radzą społem przeciw Panu i
Pomazańcowi Jego. „Potargajmy ich więzy, zrzućmy z siebie ich pęta”. Drwi z
nich ten, który mieszka w niebie, Pan im urąga. Aż przemówi do nich w
swoim gniewie i w zapalczywości swojej ich zatrwoży: „Ja ustanowiłem króla
mego na Syjonie, mojej świętej górze”. Wyrok Pański ogłaszam: Pan rzekł do
mnie: „Moim synem jesteś, dzisiaj zrodziłem ciebie. Zażądaj ode mnie, a
dam ludy w dziedzictwo Twoje i krańce ziemi na Twoją własność. Rządy
nad nimi sprawować będziesz rózgą żelazną, jak naczynia garncarskie pokruszysz je”. Teraz, królowie, rozumiejcie, ukorzcie się, sędziowie ziemi. Służcie
Panu w bojaźni i drżąc radujcie się Nim. Hołd składajcie Synowi, aby nie
rozgniewał się i byście nie zgubili drogi. Bo łatwo zapali się Jego gniew.
Szczęśliwi są, którzy uciekają się do Niego (Ps 2 w tł. Cz. Miłosza). Psalmy
królewskie-mesjańskie są różnie datowane: jeśli nie na czasy Dawida i
Salomona, to na okres przed niewolą babilońską lub tuż po niewoli. Niektóre
mogły być przeredagowane. Niemniej góruje w nich temat Dawida i jego
królestwa, stanowiący pewien teologumenon, czyli prawdę przyjmowaną
powszechnie przez ówczesną świadomość religijną, choć nie redagowaną
expressis verbis. Mimo że sama idea króla była u Żydów późna, z roku 1010,
i Samuel chciał ją powstrzymać, to jednak, według Psalmów, analogicznie do
ościennych tradycji, mezopotamejskiej i egipskiej, król jest namaszczany,
intronizowany, koronowany, otrzymuje wraz z berłem dekret legitymacyjny
(tzn. protokół królewski), zawierający jego prawa, obowiązki, znak legalności
- jako syn Jahwe i zastępca Boga w królestwie ziemskim” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 510/.
Z czasem kształtowało się rozumienie królestwa trochę inne niż u pogan:
królestwo wybrania, przyjaźni z Bogiem, powszechnej świętości, religijnej
równości mężczyzn i kobiet, wraz z przedziwną kategorią Syjonu (Ps 2, 6;
110, 1) jako „Świętej Góry”, „Domu Boga”, „Raju miłosierdzia, przebaczenia i
prawdziwego kultu” i jako najintymniejszego związku między Bogiem a
ludem. Podobnie Dawid jako znak Mesjasza jest coraz bardziej idealizowany i
metaforyzowany. W tym sensie Mesjasz to Dawidowicz - David redivivus.
Będzie on Głową Izraela, będzie namaszczony cierpieniem i Duchem,
intronizowany do królestwa mesjańskiego, koronowany przez wniebowstąpienie i otrzyma berło po prawicy Boga” /Tamże, s. 511.
+ Żądanie śmierci Jezusa wysuwane przez lud żydowski „Na widok Jezusa
Herod bardzo się ucieszył. Od dawna bowiem chciał Go ujrzeć, ponieważ
słyszał o Nim i spodziewał się, że zobaczy jaki znak, zdziałany przez Niego.
26
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Zasypał Go też wieloma pytaniami, lecz Jezus nic mu nie odpowiedział.
Arcykapłani zaś i uczeni w Piśmie stali i gwałtownie Go oskarżali. Wówczas
wzgardził Nim Herod wraz ze swoją strażą; na pośmiewisko kazał ubrać Go w
lśniący płaszcz i odesłał do Piłata. W tym dniu Herod i Piłat stali się
przyjaciółmi. Przedtem bowiem żyli z sobą w nieprzyjaźni. Piłat więc kazał
zwołać arcykapłanów, członków Wysokiej Rady oraz lud i rzekł do nich:
Przywiedliście mi tego człowieka pod zarzutem, że podburza lud. Otóż ja
przesłuchałem Go wobec was i nie znalazłem w Nim żadnej winy w
sprawach, o które Go oskarżacie. Ani też Herod – bo odesłał Go do nas; a oto
nie popełnił On nic godnego śmierci. Każę Go więc wychłostać i uwolnię. <A
był obowiązany uwalniać im jednego na święta>. Zawołali więc wszyscy
razem: Strać Tego, a uwolnij nam Barabasza! Był on wtrącony do więzienia
za jakiś rozruch powstały w mieście i za zabójstwo. Piłat, chcąc uwolnić
Jezusa, ponownie przemówił do nich. Lecz oni wołali: Ukrzyżuj, ukrzyżuj Go!
Zapytał ich po raz trzeci: Cóż On złego uczynił? Nie znalazłem w Nim nic
zasługującego na śmierć. Każę Go więc wychłostać i uwolnię. Lecz oni
nalegali z wielkim wrzaskiem, domagając się, aby Go ukrzyżowano; i
wzmagały się ich krzyki. Piłat więc zawyrokował, żeby ich żądanie zostało
spełnione. Uwolnił im tego, którego się domagali, a który za rozruch i
zabójstwo był wtrącony do więzienia; Jezusa zaś zdał na ich wolę” (Łk 23, 825).
+ żądanie tłumu wobec Piłata. „Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać
im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany Barabaszem,
uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo. Tłum
przyszedł i zaczął domagać się tego, co zawsze im czynił. Piłat im
odpowiedział: Jeśli chcecie, uwolnię wam Króla żydowskiego? Wiedział
bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli
tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: Cóż więc
mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem żydowskim? Odpowiedzieli
mu krzykiem: Ukrzyżuj Go! Piłat odparł: Cóż więc złego uczynił? Lecz oni
jeszcze głośniej krzyczeli: Ukrzyżuj Go! Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum,
uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.”
(Mk 15, 6-15)
+ żądanie tłumu wobec Piłata. „Na każde zaś święto miał zwyczaj uwalniać
im jednego więźnia, którego żądali. A był tam jeden, zwany Barabaszem,
uwięziony z buntownikami, którzy w rozruchu popełnili zabójstwo. Tłum
przyszedł i zaczął domagać się tego, co zawsze im czynił. Piłat im
odpowiedział: Jeśli chcecie, uwolnię wam Króla żydowskiego? Wiedział
bowiem, że arcykapłani wydali Go przez zawiść. Lecz arcykapłani podburzyli
tłum, żeby uwolnił im raczej Barabasza. Piłat ponownie ich zapytał: Cóż więc
mam uczynić z tym, którego nazywacie Królem żydowskim? Odpowiedzieli
mu krzykiem: Ukrzyżuj Go! Piłat odparł: Cóż więc złego uczynił? Lecz oni
jeszcze głośniej krzyczeli: Ukrzyżuj Go! Wtedy Piłat, chcąc zadowolić tłum,
uwolnił im Barabasza, Jezusa zaś kazał ubiczować i wydał na ukrzyżowanie.”
(Mk 15, 6-15)
+ Żądanie usunięcia rzeźb późnoromańskich z klasztorów cysterskich
wysuwane przez św. Bernarda z Clairvaux. Sztuka w klasztorze cysterskim
zasadzała się przede wszystkim na wyrzeczeniu. Duch wyrzeczenia ogołaca
kościół ze wszystkich ozdób (G. Duby, Czasy katedr, Warszawa 1986, s.
27
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
147). Trzeba pamiętać, że postulaty te wysuwane były przez cystersów w
czasach, kiedy triumf święciła monumentalna architektura kluniacka, pełna
przepychu i ogromu, będąca dojrzałą formą romanizmu. Dlatego też św.
Bernard potępia antropo- i zoomorficzny świat przedstawień późnej rzeźby
romańskiej, nazywając go szkaradnym i żądając usunięcia go z klasztorów;
gani także niezmierzoną wysokość, nieumiarkowaną długość i nadmierną
szerokość kościołów kluniackich, jako cechy nie dające się pogodzić z
duchem mniszej pokory Por. O. von Simson, Katedra gotycka, Warszawa
1989, s. 72; Sz1 52.
+ Żądanie uwolnienia się człowieka od przyjętego powszechnie świata
wartości i obyczajów, i aby sam szukał rozwiązania każdego problemu
kwestii moralnej. „Głoszenie potrzeby całkowitej swobody, otwartości w
zakresie życia moralnego człowieka wynika z uznania absolutnej jego
autonomii. Człowiek nie potrzebuje pomocy innych ludzi w rozpoznawaniu
powinności moralnych, ustalaniu hierarchii wartości, ponieważ sam potrafi
ocenić, co jest dobre lub złe. Na pozór się wydaje, że takie twierdzenie jest
słuszne. Człowiek bowiem ze swej istoty jest zdolny do wartościowania
etycznego, poszukiwania tego, co jest najlepsze. Z drugiej zaś strony, jako
istota ułomna, zmienna, narażony jest na błędy i pomyłki, na moralny
subiektywizm, który jeszcze bardziej wyjaławia go duchowo i sam niczego nie
wnosi
/Por.
S.
Wielgus,
Kapłan
wobec
ofensywy
ideologii
neomarksistwowskiej i postmodernizmu we współczesnym świecie, w:
www.radiomaryja.pl/artykuły, s. 4/. Niemniej jednak uznanie kompetencji
osoby do rozpoznawania dobra nie przekreśla wcale potrzeby uwzględnienia
ogólnie ważnych i społecznie przyjętych norm moralnych i zasad
postępowania. Nie mogą one oczywiście zastąpić osobistych wyborów
człowieka ani też zwolnić go z odpowiedzialności za podejmowane decyzje.
Stanowią jednak skuteczną pomoc w rozpoznawaniu osobistych powinności”
/K.
Świerszcz,
Destrukcyjność
laickiego
wychowania
w świetle
współczesnych ideologii, Communio”, 3 (2007) 3-16, s. 12/. „Przyjęte normy
moralne w wartości są bowiem społeczną obiektywizacją indywidualnego
doświadczenia moralnego osób, które w ciągu dziejów kształtowały daną
kulturę. W nich kryje się mądrość wielu pokoleń. Nieroztropne, a nawet
nierozumne jest więc żądanie od człowieka, aby się uwolnił od przyjętego
powszechnie świata wartości i obyczajów, i sam szukał rozwiązania każdego
problemu kwestii moralnej. W ten sposób jedynie utrudnia się rozwój
prawdziwie ludzkiego życia człowieka, tzn. samorealizacji siebie w wolności i
miłości. A nadto skazuje się go na trud i niebezpieczeństwo częstego
popełniania błędów. Stąd też tak cenny jest intelektualny dorobek –
obejmujący również informację moralną – całych pokoleń, przekazywany w
procesie edukacji. Człowiek ma prawo otrzymywać od społeczeństwa, a tym
samym ma obowiązek przyjmowania i urzeczywistniania w swoim życiu
dziedzictwa kultury moralnej” /Tamże, s. 13.
+ Żądanie uwzględnienia tradycji apostolskiej w egzegezie biblijnej. Ireneusz
krytykował dowolność wykładu biblijnego gnostyków. Domagał się rzeczowej
i dokładnej interpretacji Pisma świętego. Żądał uwzględnienia tradycji
apostolskiej i reguł wiary zdefiniowanych przez Kościół. Nie przeszkadzało
mu to jednak w stosowaniu alegorycznego wykładu tekstów natchnionych.
Według przekazu św. Ireneusza („Adversus haereses” IV 27,1), istniała
28
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wczesna
chrześcijańska
tradycja
egzegetyczna,
przekazywana
prawdopodobnie tylko ustnie przez bliżej nie znanych prezbiterów W044 37.
+ Żądanie wiary absolutnej przez Jezusa co do Ojcowego mandatu Jego misji
wyrażało świadomość Synostwa Boże u Jezusa (H. Langkamer). Trójca
Święta objawiona w Ewangeliach synoptycznych. „2o Syn Boży. Już w
pierwszej kerygmie Jezus przedstawia siebie jako Syna Bożego, jako
adekwatna i naturalną relację osobową do Boga jako swego Ojca w
dosłownym znaczeniu. Na samym początku wszakże świadomość synostwa
Bożego wystąpiła nie tyle w tytułach wysokościowych Jezusa jako Boga, co
wymagało opracowania bardziej teologicznego, lecz raczej w żądaniu
absolutnej wiary co do Ojcowego mandatu Jego misji (H. Langkamer).
Żądanie to opiera się przede wszystkim na chrystologii pośredniej, która nie
mówi wprost, że Jezus jest Synem Bożym, lecz prawdę tę zakłada pośrednio,
np. w wezwaniu do „pójścia za Jezusem”. W duchu tej chrystologii pośredniej
Jezus budził zawsze „wiarę absolutną”, która „wszystko może”: „wszystko
możliwe jest dla tego, kto wierzy” (Mk 9, 23). Wiara Jezusowi i wiara w
Jezusa utożsamia się z wiarą Bogu i z wiarą w Boga. W tej wierze jest Moc
Boża i sam Bóg: „…bo u Boga wszystko jest możliwe [dla wierzącego w
Jezusa]” (Mk 10, 27). Tę wiarę rodzi wewnętrzne i jakieś absolutne spotkanie
z Osobą Jezusa Chrystusa, Syna Bożego. W spotkaniu tym przychodzi
Królestwo Boże – Królestwo Ojca dla Syna i Królestwo Syna dla Ojca. Z
czasem, oczywiście, ukształtowały się tytuły godnościowe chrystologii
bezpośredniej: Pan (Dz 2, 36), Mesjasz-Chrystus (Mt 11, 5), Syn Boży (Mt 14,
33), a także tytuł jahwistyczny: jam Jest, Który Jest (Mk 6, 50), ale wyraźniej
wystąpiły one dopiero po Zmartwychwstaniu” /Cz. S. Bartnik, Dogmatyka
katolicka, t. 1. Lublin 1999, s. 173/. „U Jezusa dominuje świadomość Syna
Bożego (W. Kwiatkowski). Objawia świadomie wolę Boga jako Ojca, powołuje
do Królestwa Bożego i zarazem swojego, zachowuje pełne posłuszeństwo
synowskie aż do śmierci krzyżowej (Mk 14, 36 par.). Czuje się tak ściśle
związany z Ojcem, że tylko sobie przyznaje „poznanie” Boga, prawdziwą
teofanię i absolutnie pełne zjednoczenie u swoich uczniów oraz u wszystkich
ludzi pochodnej postawy synowskiej względem Boga Ojca – do poznania
Ojca, umiłowania Go ponad wszystko, bezgranicznego zaufania Mu i do życia
we wspólnocie wiary w Boga. Wierzący mają swoją wolę poddać autorytetowi
Syna Bożego (J. Werbick, F. J. Schierse, A. Skowronek, L. Balter). W ten
sposób Jezus z Nazaretu kształtował najwyższą ideę Boga osobowego i
najdoskonalszą z możliwych religię” Tamże, s. 174.
+ Żądanie wiary od uczniów Jezusa „Pewnego dnia wsiadł ze swymi uczniami
do łodzi i rzekł do nich: Przeprawmy się na drugą stronę jeziora! I odbili od
brzegu. A gdy płynęli, zasnął. Wtedy spadł gwałtowny wicher na jezioro, tak,
że fale ich zalewały i byli w niebezpieczeństwie. Przystąpili więc do Niego i
obudzili Go, wołając: Mistrzu, Mistrzu, giniemy! Lecz On wstał, rozkazał
wichrowi i wzburzonej fali: uspokoiły się i nastał cisza. A do nich rzekł: Gdzie
jest wasza wiara? Oni zaś przestraszeni i pełni podziwu mówili nawzajem do
siebie: Kim właściwie On jest, że nawet wichrom i wodzie rozkazuje, a są Mu
posłuszne” (Łk 8, 22-25).
+ Żądanie wolności absolutnej, nie uznającej „ani boga, ani pana”, i uległe
zawierzenie logice „tego, co zapisane”, to dwa nierozdzielne oblicza tego
samego zjawiska. Technika bez Opatrzności Bożej zniewala człowieka, który
29
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
spada najpierw w sferę materii, a wreszcie w niebyt. Natomiast otwarcie się
na Stwórcę wywyższa człowieka ku sferze ducha, ku boskości, czyli ku pełni
istnienia. Nic nie pomaga nawet mistyka, gdy jest to mistyka bez Boga.
Sytuacja odrzucenia Opatrzności „rodzi niepokój znajdujących pozorne
ukojenie w odwołujących się do zachowań irracjonalnych i wierzeń
tajemnych. Można wysunąć tu hipotezę istnienia powiązań między
wyostrzeniem się racjonalności technicznej a umacnianiem się tego, co
irracjonalne, co wyraża się w takich zachowaniach, jak odwiedzanie wróżek,
sięganie do horoskopów czy odwoływanie się do astrologów. Człowiek nie
odnajduje
się
w
świecie
„odczarowanym”,
zracjonalizowanym,
stechnicyzowanym. Najprostszym sposobem wydostania się z tego modelu
ludzkości ukształtowanej przez technikę jest dowartościowanie tego, co w
człowieku stawia opór „myśli kalkulującej”, to znaczy dowartościowanie jego
zdolności wierzenia, w najbardziej dostępnych, najbardziej naiwnych, a
zwłaszcza najbardziej natychmiastowo dających się skonsumować
postaciach nadprzyrodzoności. Stąd taki rozkwit różnorodnych ofert
wróżenia i przepowiadania, które wszystkie odpowiadają na ten głód
Opatrzności w formie różnej od nieubłaganego postępu technicznego:
człowiek pozbawiony kontroli nad swym przeznaczeniem nie wie już, jakiemu
„guru” ma się powierzyć, by oddać się wierze w opatrznościowy porządek
istnienia, który ma, ze tak powiem, zapisany w sercu. Wierzenia te
zarysowują się w odwróconej symetrii do postulatu absolutnej wolności
człowieka: ponieważ postulat ten zostaje unieważniony przez niepodzielne
królowanie porządku technicznego, człowiek współczesny wyrzeka się praw
posługiwania się własną wolnością i zawierza fatalizmowi zapisanemu w
gwiazdach czy w kartach. Żądanie absolutnej wolności, nie uznającej „ani
boga, ani pana”, i uległe zawierzenie logice „tego, co zapisane”, to dwa
nierozdzielne oblicza tego samego zjawiska” /L. Lavaud, Opatrzność otwarta
na ryzyko wolności, „Communio” 6 (2002) 104-116, s. 108.
+ Żądanie wolności nauczania wyrażała prawica hiszpańska roku 1933.. Rząd
pozwolił jedynie na wiec 27 czerwca w Mieście Zaragoza (Saragossa). Wiec
został ostrzelany i obrzucony petardami. Udział w tym brały siły porządkowe.
Kilka dni wcześniej, 23 czerwca, z okazji święta Serca Jezusowego, większość
miejscowości w Hiszpanii, w tym również stolica kraju, zostały udekorowane w
pełnej gali. Była to spontaniczna i jednomyślna manifestacja religijna,
specyficzny plebiscyt narodowy przeciwko polityce antyreligijnej. Manifestacja
wiary rozwścieczyła rewolucjonistów. Uzbrojone bandy, z pomocą sił
policyjnych, napadały na mieszkania niszcząc obrazy i insygnia religijne albo
rzucały kamieniami w okna. Rząd pozwalał na to traktując wystrojenie okien
jako „prowokację monarchistów” (J. Arrarás, Historia de la segunda república
española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional, Madrid 1970,
s. 128). Nienawiść do Kościoła była podsycana przez rządową propagandę.
Wynikiem tej propagandy były liczne podpalenia (Tamże, s. 129). Typowym dla
ówczesnej sytuacji był przypadek usunięcia przez zarząd miejski w Bilbao w
lutym tego roku monumentu Serca Jezusowego. Ludzie nieustannie,
manifestacyjnie modlili się przed cokołem z którego usunięto figurę. Ludzie ci
spotykali się z nieustannymi szykanami ze strony policji (Tamże, s. 130).
Podobna sytuacja była w Polsce w stanie wojennym na początku lat
osiemdziesiątych. Gubernator zarządził mandat 10.000 peset dla modlących
30
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
się w tym miejscu. Było to bowiem jego zdaniem czynem zniesławiającym
republikę (Tamże, s. 131).
+ Żądanie wykazania przez Jezusa kompetencji mesjańskich przez
obsypywanie swojej Rodziny i ojczystego miasteczka cudownymi
dobrodziejstwami materialnymi. „Cechy charakteru. Dawni teologowie nie
omawiali psychiki Jezusa, nie dostrzegając jej w duchu dalszego doketyzmu
lub uważając ją za jakąś psychikę „w ogóle”, nie konkretną. Od strony zaś
negatywnej nie brakło zarzutów, że był On fanatykiem, dziwakiem,
iluzjonistą, utopistą, smutnym marzycielem, a nawet chorym psychicznie.
Kiedy wzbudził pierwszą wielką falę misyjną przez swą naukę, cuda i
osobisty wpływ na prosty lud, sami Żydzi, odrzucający Jego roszczenia
mesjańskie, zaczęli głosić bluźnierczo: „Odszedł od zmysłów” (Mk 3, 21).
Uczeni w Piśmie natomiast mówili, że jest opętany przez samego Belzebuba
(Mk 3, 22; por. Mt 12, 24; Łk 11, 15), że „ma ducha nieczystego” (Mk 3, 30).
Zresztą ówcześnie często chorobę psychiczną utożsamiano z opętaniem. Z
przekazów biblijnych wynika, że Jezus nie miał żadnych defektów fizycznych:
niczego nie brakowało Jego Ciału, nie chorował, odznaczał się niezwykłą
wytrzymałością w postach, całonocnych modlitwach, wielogodzinnych
nauczaniach, licznych podróżach, pieszych i łodzią, znoszeniu wszelkich
niewygód. Przy tym normalnie korzystał z pokarmów i napojów, snu, kąpieli,
obmyć, mycia rąk i nóg, wszystko to uświęcając. Znał co to pot, trud, kurz,
praca, uciążliwość, mocowanie się z żywiołami, potrzeba zwykłego
odpoczynku. Przysłowie: „Lekarzu, ulecz samego siebie” (Łk 4, 23), wkładane
w usta mieszkańców Nazaretu i odnoszone do Jezusa, nie miało nic
wspólnego z jakąś chorobą, lecz oznaczało żądanie wykazania przez Jezusa
„kompetencji mesjańskich” przez obsypywanie swojej Rodziny i ojczystego
miasteczka cudownymi dobrodziejstwami materialnymi” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 2000, s. 593/.
„Jak najbardziej normalne i „zdrowe” były również reakcje, zachowania się i
postawy psychiczne. Poprawna ocena ludzi i sytuacji zbiorowych,
rozróżnianie dobra i zła, otwarcie wobec każdego, od dziecka po starca,
bezinteresowna miłość i życzliwość, głębokie przyjaźnie z kobietami i
mężczyznami, umiłowanie dzieci, wspólne czucie z otoczeniem, płacz nad
upadłym miastem (Łk 19, 41), rozrzewnienie i płacz nad grobem przyjaciela
(J 11, 35), radość z dziejącego się dobra (Mt 11, 25). Nie sposób tego
wszystkiego wyliczyć. 1 sami Ewangeliści nie fabularyzowali tej Postaci, lecz
po prostu oddawali ją wtórnie, omawiając czyny i słowa” /Tamże, s. 594.
+ Żądanie zaangażowania osobowego [personalnej zegzystencjalizowanej
akcji], rezygnując zaś z racjonalnej, wydumanej sofistyki. „Absolutny
paradoks nie unicestwia rozumu, a raczej żąda indywidualnego uznania jego
ograniczeń, wreszcie akceptacji i naśladowania jako właściwej drogi ku
najwyższej prawdzie. Podążający tą drogą rozum honoruje wiarę /Søren
Kierkegaard’s Journals and Papers. 7 vol. Edited and translated by Howard
V. Hong and Edna H. Hong, assisted by Gregor Malantschuk, Bloomington:
Indiana University Press 1967-1978, t. I, s. s. 4/. Kierkegaard przeto w
swoim sterylnym badaniu usiłuje ukazać iż chrześcijaństwo i wiara winny
spoczywać w absolutnym paradoksie, i że wszelkie próby ich wyjaśnienia w
skończonych kategoriach ludzkiego rozumu są z góry skazane na
niepowodzenie jednakże skutkiem tego Kierkegaard wcale nie przedkłada
31
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
wniosku, jakoby stawanie się wierzącym chrześcijaninem było czymś
irracjonalnym. Absolutny paradoks jest znakiem, poprzez który ujawnia się
podstawowe napięcie tkwiące wewnątrz samej racjonalności, wreszcie
konflikt pomiędzy czystym i praktycznym [zegzystencjalizowanym] rozumem.
Należy powiedzieć, że czysto spekulatywne rozważania nie gwarantują stania
się
człowiekiem
wierzącym,
natomiast
praktyczno – egzystencjalna
aproksymacja czyni i przedkłada decyzję wiary doskonale racjonalną.
Powyższe sformułowania wyraźnie sugerują, że wiara żąda przede wszystkim
osobowego zaangażowania [personalnej zegzystencjalizowanej akcji],
rezygnując zaś z racjonalnej, wydumanej sofistyki. Wypada wspomnieć iż
egzystencjalistą w tym kontekście, rzecz jasna par excellence był Sokrates
/Henning Schröer, Die Denkform der Paradoxalität als theologische Problem.
Eine Untersuchung zu Kierkegaard und der neueren Theologie als Baitrag zur
theologischen Logik, Göttingen, Vandenhaeck & Ruprecht 1960, s. 71/, czy
święty Wincenty à Paulo. Drugi z nich stał w opozycji do wybujałości
abstrakcyjnych siedemnastego wieku, zajmując postawę konkretną.
Gadulstwu
naukowemu,
szafowaniu
frazesami,
operowaniu
powszechnikami, abstrakcji, przeciwstawił konkretny czyn: miłosierdzie
chrześcijańskie /Albert Warkocz, Blaski i cienie egzystencjalizmu
Kierkegaarda, „Ateneum Kapłańskie”, 1950, t. 52, s. 371/” /J. A. Prokopski,
Søren Kierkegaard. Dialektyka Paradoksu wiary, Wrocław 2002, s. 137.
+ Żądanie zapłaty od ojczyzny przez lisowczyków za swoje zasługi
domniemane, podczas gdy Polsce wyraźnie szkodzili. „armia hiszpańska w
chwili wybuchu powstania była organizmem, mającym wiele słabych stron.
Nie była ani dostatecznie spoista, ani dostatecznie potężna technicznie. Miała
jednak jedną nieocenioną właściwość, stanowiącą istny skarb Hiszpanii:
miała stare, doskonałe tradycje. Tradycja – to wielka rzecz! Stara,
wielowiekowa instytucja, przechowująca w sobie dziedzictwo doświadczeń,
pojęć, zasad honoru, nieomylnych reguł obowiązku – to jest coś, co pod
pewnymi względami góruje w sposób nieskończony nad instytucjami
młodymi. Armie młode i improwizowane mogą być narzędziem znakomitym,
narzędziem niesłychanie sprawnym, – dość wymienić armie Napoleona! – to
też nieraz armie stare są przez nie bite. Ale nieraz są narzędziem nie dość
pewnym. Czy armie Napoleona, przy całej swej świetności, zawsze dobrze
służyły Francji? Czy nie za daleko i nie w kolizji z interesem ojczyzny służyły
ambicji dyktatora?” /J. Giertych, Hiszpania Bohaterska, Ossolineum Nowy
Świat, Warszawa 1937, s. 310/. „Wiekuista Francja z pewnością trwalsze w
swej historii zachowa wspomnienie o starych armiach królewskich, niż o
znakomitych, ale zbyt awanturniczych; więcej myślących o własnej sławie,
niż o potrzebach ojczyzny, armiach napoleońskich. W starych armiach więcej
jest ducha równowagi, więcej rzeczywistych cnot (choć nieraz mniej
błyskotliwego rozmachu) więcej – pełnego nieraz pokory – oddania ojczyźnie.
Znamy i my w Polsce ten dylemat różnicy między żołnierzem w służbie Boga i
Ojczyzny, a typem wojennego zawadiaki, nie wprzężonego w mechanizm życia
narodowego! Ileż np. szkód narobili Polsce w XVII wieku „lisowczycy” dzielni
na miarę wojsk napoleońskich i wsławieni szeregiem olśniewających czynów,
ale spełniający te czyny niejako na marginesie ówczesnej polityki polskiej i
nieraz wbrew istotnym wymogom polskiej racji stanu. W dodatku – dumni ze
swych czynów i zasług, żądali od ojczyzny, by im wciąż za te zasługi płaciła,
32
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
żądali w ówczesnej Polsce stanowiska uprzywilejowanego, anarchizowali
życie Rzeczypospolitej i stawali się jej istną plagą. Armia hiszpańska jest
klasycznym przykładem starej, mającej za sobą tysiącletnią tradycję europejskiej armii, która aż do największych głębin swego instynktu jest – zbrojnym
ramieniem ojczyzny, zbrojnym ramieniem narodu. W armii takiej są kwestie,
które rozstrzyga nie regulamin i nie nakaz – ale prosty odruch instynktu”
/Tamże, s. 311.
+ Żądanie zatwierdzenia królewskiego, a nie rzymskiego dla Konstytucji
cywilnej kleru uchwalonej 12 VII 1790 roku. „Idea postępu I połowy XIX w.
opanowała 3 główne kierunki myśli europejskiej: 1) Racjonalistyczny
idealizm, 2) Rewolucyjny socjalizm, 3) Transcendentny idealizm” /W. Müller,
Gesellschaft und Fortschritt, Berlin 1966, s. 58/. „Ten ostatni daje o sobie
znać szczególnie w protestantyzmie, gdzie Prawda, Piękno i Dobro
zastępowały często pojęcia teologiczne o Bogu, a Królestwo Boże
przedstawiano na równi ze stanem idealnym ludzkości na tym świecie, ku
czemu postęp właśnie miał prowadzić. […] Dla chrześcijanina postęp będący
rezultatem rozwoju jest tak samo oczywistym zjawiskiem jak przemiany
somatycznej, ale wiara w postęp nie może zastąpić wizji świata opartego na
prawach natury będących transmisją mocy Bożej do świata” /Z. Zieliński,
Epoka rewolucji i totalitaryzmów. Studia szkice, RW KUL, Lublin 1993, s.
65/. „Nastroje antykościelne nie wywoływały przed rewolucją paniki, gdyż
przypisywano je garstce „filozofów”, których wpływ na szerszy ogół wydawał
się wówczas ograniczony /Tak sądzi ks. M. Żywczyński w swej pracy Kościół
a rewolucja francuska, Warszawa 1951, s. 13-14/. Rewolucja francuska
pokazała jednak, że groźba jest realna i nie ogranicza się do złośliwej, mało
jednak skutecznej krytyki uprawianej niegdyś w salonach. […] Pius VI z
pewnością dopiero po pewnym czasie zdał sobie sprawę z konsekwencji
przewrotu. Tym można wytłumaczyć jego długie, nazbyt długie milczenie w
obliczu wydarzeń rozgrywających się we Francji. […] siły rewolucyjne żądały
właśnie zatwierdzenia królewskiego, a nie rzymskiego dla Konstytucji
cywilnej kleru uchwalonej 12 VII 1790 r., tylko bowiem tym sposobem można
było ukoronować gallikańskie dzieło rewolucji – Kościół narodowy” /Tamże,
s. 68/. „Postęp musiał kojarzyć się papieżom okresu rewolucji i Restauracji
zawsze z godzeniem nie tylko w prawdy chrześcijańskie, ale także w porządek
społeczny, stanowiący naturalne dla Kościoła środowisko” /Tamże, s. 69.
+ Żądanie zerwania istniejących więzów rodzinnych, jeśli przeszkadzają w
powołaniu (Łk 14, 26-35; Mt 10, 37). „Chrystologia implikacyjna / Podobnie
Jezus pozwala idącym za Nim – w razie posiadania przez nich takiego
charyzmatu – zrezygnować z małżeństwa (Mt 19, 10-12) i żąda, choćby
metaforycznie, zerwania istniejących więzów rodzinnych, jeśli w tym
przeszkadzają (Łk 14, 26-35; Mt 10, 37), a także podjęcia krzyża aż po śmierć
za Jezusa (Łk 9, 23; 14, 27; Mt 10, 38). Oznacza to kategoryczność postawy
religijnej, postulat heroiczności życia moralnego i żądanie przeciwstawienia
się zdecydowanie ateistycznym i niemoralnym prądom tego świata. Żądania
te, niejako imperatywy, mogą być uprawomocnione tylko przy założeniu, że
Jezus jest Panem człowieka, jego życia i historii. / Boskość zakłada też
postawienie siebie za cel, normę i wzór życia religijno-moralnego, nie mówiąc
już o postulowaniu szczególnego odniesienia do siebie (Mt 11, 30; 16, 24; 19,
29; Ap 22, 8-9). / Na tej samej supozycji opiera się obietnica eschatycznej,
33
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
niebieskiej i wiecznej zapłaty za wiarę w Chrystusa, za pójście za Nim oraz
zachowanie Jego nauk i poleceń (Mk 10, 28-30; Mt 19, 27-29; Łk 18, 28-30).
/ Jezus głosi swoje przebywanie w każdym człowieku, zwłaszcza dotkniętym
złem, niedolą, nieszczęściem (Mt 25, 40) oraz nadejście ogólnego Królestwa
Bożego w Jego Osobie i działalności (Mk 1, 15; 9, 1; 14, 25; Mt 13, 1 nn.; 16,
18; Łk 3, 39; J 18, 33-37). Jest świadom „chrystologicznego” znaczenia
swego działania jako eschatologicznego Posłańca Bożego i Realizatora
Królestwa Bożego (Mk 1, 38; 2, 17; 10, 45; Łk 4, 43; 12, 49; 19, 10; Mt 15,
24). / Na boskości Chrystusa opiera się ostatecznie legacyjne wiązanie ludzi
w społeczność eschatologiczną przez Eucharystię, chrzest, wiarę i Eklezję
(Mk 14, 22-25 par.; 1 Kor 11, 23-26; Łk 22, 11-20)” /Cz. S. Bartnik,
Dogmatyka Katolicka, t. 1, Redakcja Wydawnictw KUL, Lublin 1999, s. 701.
+ Żądanie zmian w rządzie przez związki zawodowe niezależne od UGT.
Republika hiszpańska II roku 1932 Strajk w Asturias łączył się z niszczeniem
urządzeń technicznych i potyczkami z policją republikańską. Do górników
dołączyli się hutnicy w mieście Gijon a ukoronowaniem był strajk w dolinie
Langreo, najsilniejszym zagłębiu węglowym w tym rejonie, dnia 7 grudnia, gdy
związek zawodowy górników już ogłosił koniec strajku i nakłaniał do
rozpoczęcia pracy. Już nie słuchano władz swego związku zawodowego. Strajki
i zamieszki trwały do 13 grudnia. W Salamance strajk 5 grudnia ogłosiła
Federación Obrera (Fedracja Robotnicza). Rząd uznał strajk za nielegalny i
nakazał aresztowanie przywódców. Po trzech dniach zorganizowano wiec, który
zakończył się zagarnięciem okolicznych gospodarstw rolnych. Rozruchy
zakończyły się w tym rejonie 16 grudnia (J. Arrarás, Historia de la segunda
república española, T. 2, wyd. 3 (wyd. 1 Madrid 1964), Editora Nacional,
Madrid 1970, s. 76). Socjaliści ze sfer rządowych byli zaniepokojeni brakiem
dyscypliny wśród robotników. Tracili autorytet i wpływ w Domach Ludowych.
Przewodniczący UGT Julián Besteiro i sekretarz UGT Trifón Gómez 10 grudnia
podpisali następujące oświadczenie: „UGT doszło do smutnego, ale niestety
całkowicie oczywistego wniosku, że elementy buntownicze, anarchistyczne i
komunistyczne, namawiają do systematycznej walki z rządem republikańskim
z niewątpliwym zamiarem ustanowienia w Hiszpanii innego ustroju politycznospołecznego bardziej odpowiadającego im interesom, nie odpowiadającego
ogółowi społeczeństwa, a zwłaszcza klasie robotniczej. Komitet Narodowy
zaleca jako właściwe a nawet konieczne, powstrzymywanie się od strajku
generalnego w miejscowości, prowincji, rejonie lub w całym kraju, bez
wcześniejszego rozpoznania przez Komisję Wykonawczą UGT i wysłuchania jej
rady”. Zalecenia te nie były brane pod uwagę. Szczególnie niebezpieczna była
postawa Fedración de la Industria Ferroviaria, tworzona przez ludzi, którzy
odeszli z Sindicato Nacional Ferroviario, zależnego od UGT. Przedłożyli oni
listę zmian w rządzie, grożąc jednocześnie strajkiem. Tę sytuację
wykorzystali radykalni republikanie, którzy odpowiedzieli ofensywą wobec
ministrów socjalistycznych na sesji parlamentu 16 grudnia. Socjalistyczny
minister Indalecio Prieto odczuwał paradoksalność swej sytuacji. Będąc
socjalistą musiał sprzeciwiać się tym, którzy bezprawnie uważali się za
reprezentantów narodowej gospodarki. Obiecał, że będzie walczył przeciwko
nim z pomocą swej partii, a jeżeli tej pomocy nie otrzyma, będzie walczył sam
przeciwko wszystkim. W rzeczywistości bronił on wszechwładzy Sindicato
34
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
Ferroviario związanego z instytucją Domów Ludowych, przeciwko tym, którzy
chcieli uwolnić się spod władzy UGT (Tamże, s. 77.
+ Żądanie znaków przez Żydów. „Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił,
lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć
Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą
na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia.
Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość
przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego,
co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro
bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało
się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy
Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa
ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan,
dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków,
Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u
Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą
ludzi. Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam
mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie
urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby
zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć; i to, co
nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest,
wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie
chełpiło wobec Boga. Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie,
który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i
odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się
chlubi” (1 Kor 1, 17-31).
+ Żądanie znaku od Jezusa przez uczonych w Piśmie i faryzeuszów.
„Wówczas rzekli do Niego niektórzy z uczonych w Piśmie i faryzeuszów:
«Nauczycielu, chcielibyśmy jakiś znak widzieć od Ciebie». Lecz On im
odpowiedział: «Plemię przewrotne i wiarołomne żąda znaku, ale żaden znak
nie będzie mu dany, prócz znaku proroka Jonasza. Albowiem jak Jonasz był
trzy dni i trzy noce we wnętrznościach wielkiej ryby, tak Syn Człowieczy
będzie trzy dni i trzy noce w łonie ziemi. Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie
przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni wskutek nawoływania
Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz. Królowa z Południa
powstanie na sądzie przeciw temu plemieniu i potępi je; ponieważ ona z
krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej
niż Salomon.” (Mt 12, 38-42)
+ Żądanie znaku przez plemię przewrotne. „Gdy On to mówił, jakaś kobieta z
tłumu głośno zawołała do Niego: «Błogosławione łono, które Cię nosiło, i
piersi, które ssałeś». Lecz On rzekł: «Owszem, ale przecież błogosławieni ci,
którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je». A gdy tłumy się gromadziły,
zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. żąda znaku, ale
żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz
był znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego
plemienia. Królowa z Południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego
plemienia i potępi ich; ponieważ ona przybyła z krańców ziemi słuchać
mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon. Ludzie z Niniwy
powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki
35
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz” (Łk
11, 27-32).
+ Żądanie znaku z nieba od Jezusa przez faryzeuszów i saduceuszów.
„Przystąpili do Niego faryzeusze i saduceusze i wystawiając Go na próbę,
prosili o ukazanie im znaku z nieba. Lecz On im odpowiedział: «Wieczorem
mówicie: "Będzie piękna pogoda, bo niebo się czerwieni", rano zaś: "Dziś
burza, bo niebo się czerwieni i jest zasępione". Wygląd nieba umiecie
rozpoznawać, a znaków czasu nie możecie? Plemię przewrotne i wiarołomne
żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza». Z
tym ich zostawił i odszedł.” (Mt 16, 1-4)
+ Żądanie zwrotu długu wypowiadane podczas uczty jest złem. „Przez dobre
wychowanie pierwszy zaprzestań jedzenia, nie bądź nienasycony, byś kogo
nie zraził. Jeśli zajmiesz miejsce między wieloma, nie wyciągaj ręki jako
pierwszy spomiędzy nich. Jakże mało wystarcza człowiekowi dobrze
wychowanemu, na łóżku swym nie będzie ciężko oddychał. Zdrowy jest sen
człowieka, gdy ma umiarkowanie syty żołądek, wstaje on wcześnie, jest
panem samego siebie. Udręka bezsenności, bóle żołądka i kolki w brzuchu –
u łakomego człowieka. A jeśli byłbyś zmuszony do jedzenia, wstań, zrzuć to
na uboczu, a ulżysz sobie. Słuchaj mnie, synu, i nie gardź mną, w końcu
uznasz słowa moje za słuszne. We wszystkich czynach swych bądź uważny, a
żadna choroba nie zbliży się do ciebie. Wargi wychwalać będą tego, kto hojny
jest na ucztach, i prawdziwe jest świadectwo o jego szlachetności. Miasto
będzie szemrać przeciw skąpemu na ucztach i świadectwo o jego sknerstwie
jest prawdziwe. Przy piciu wina nie bądź zbyt odważny, albowiem ono zgubiło
wielu. Jak w kuźni próbuje się twardość stali zanurzając ją w wodzie, tak
wino doświadcza przez bójkę serca zuchwalców. Wino dla ludzi jest życiem,
jeżeli pić je będziesz w miarę. Jakież ma życie ten, który jest pozbawiony
wina? Stworzone jest ono bowiem dla rozweselenia ludzi. Zadowolenie serca i
radość duszy daje wino pite w swoim czasie i z umiarkowaniem.
Udręczeniem dla duszy jest zaś wino pite w nadmiernej ilości, wśród
podniecenia i zwady. Pijaństwo powiększa szał głupiego na jego zgubę,
osłabia siły i sprowadza rany. Na uczcie przy piciu nie rób wymówek
bliźniemu ani nie lekceważ go z powodu jego wesołości; nie mów mu słów
obelżywych ani nie drażnij go żądaniem zwrotu długu!” (Syr 31, 17-31).
+ Żądanie zwrotu podarunku przez głupiego jest spodziewane. „Bywa
upomnienie, ale nie w porę, niejeden milczy, a jednak jest mądry. O ileż
lepiej jest upomnieć, niż trwać w gniewie. Kto uznaje swój błąd, ustrzeże się
szkody. Czym jest pożądanie eunucha, by dziewczynę pozbawić dziewictwa,
tym jest przeprowadzanie sprawiedliwości przemocą. Niejeden milczący
został uznany za mądrego, a innego skutkiem wielomówstwa znienawidzono.
Jeden milczy, bo nie wie, co odpowiedzieć, a drugi milczy, gdyż umie czekać
na stosowną chwilę. Człowiek mądry milczeć będzie do chwili odpowiedniej, a
chełpliwy i głupi ją lekceważy. Kto w mówieniu miarę przebiera, odrazę
budzić będzie, a ten, co na wszystko sobie pozwala, popadnie w nienawiść.
Czasem powodzenie przynosi człowiekowi nieszczęście, a niespodziewany
zysk wychodzi na szkodę. Bywa podarunek, który ci nie daje pożytku, i bywa
też taki, który podwójną przyniesie ci korzyść. Zdarza się poniżenie z powodu
chwały, a znajdzie się taki, który po uniżeniu podniesie głowę. Czasem ktoś
kupuje wiele za małe pieniądze, a płaci za to siedem razy więcej. Mędrzec
36
o. prof. Dr hab. Piotr Liszka CMF
słowami zdobywa sobie miłość, a uprzejmości głupich będą wzgardzone.
Podarunek nierozumnego nie przyniesie ci pożytku, ma on bowiem wiele
oczu, zamiast jednego; mało on daje, a wymawia wiele, otwiera swe usta jak
herold, dzisiaj pożycza, a jutro żądać będzie zwrotu: obrzydły jest taki
człowiek!” (Syr 20, 1-15).
+ Żądanie Żydów wyroku Piłata skazującego Jezusa na śmierć. „Bracia,
synowie rodu Abrahama, i ci spośród was, którzy się boją Boga! Nam została
przekazana nauka o tym zbawieniu, bo mieszkańcy Jerozolimy i ich
zwierzchnicy nie uznali Go, i potępiając Go wypełnili głosy Proroków,
odczytywane co szabat. Chociaż nie znaleźli w Nim żadnej winy zasługującej
na śmierć, zażądali od Piłata, aby Go stracił. A gdy wykonali wszystko, co
było o Nim napisane, zdjęli Go z krzyża i złożyli w grobie. Ale Bóg wskrzesił
Go z martwych, a On ukazywał się przez wiele dni tym, którzy z Nim razem
poszli z Galilei do Jerozolimy, a teraz dają świadectwo o Nim przed ludem.
My właśnie głosimy wam Dobrą Nowinę o obietnicy danej ojcom: że Bóg
spełnił ją wobec nas jako ich dzieci, wskrzesiwszy Jezusa. Tak też jest
napisane w psalmie drugim: Ty jesteś moim Synem, Jam Ciebie dziś zrodził.
A [to], że Go wskrzesił z martwych i że nie miał już nigdy ulec rozkładowi, tak
wyraził: Wypełnię wierne, święte sprawy Dawida. Dlatego i w innym miejscu
mówi: Nie dozwolisz, aby Twój Święty uległ skażeniu. Dawid jednak,
zasłużywszy się swemu pokoleniu, zasnął z woli Bożej i został złożony u boku
swych przodków, i uległ skażeniu. Lecz nie uległ skażeniu Ten, którego Bóg
wskrzesił. Niech więc będzie wam wiadomo, bracia, że zwiastuje się wam
odpuszczenie grzechów przez Niego: Każdy, kto uwierzy, jest przez Niego
usprawiedliwiony ze wszystkich [grzechów], z których nie mogliście zostać
usprawiedliwieni w Prawie Mojżeszowym. Baczcie więc, aby nie sprawdziły
się na was słowa Proroków: Patrzcie, szydercy, zdumiewajcie się i odejdźcie,
bo za dni waszych dokonuję dzieła, dzieła, któremu byście nie uwierzyli,
gdyby wam ktoś o nim mówił” (Dz 13-26-41).
37

Podobne dokumenty