przez chrystusa – bóg wśród nas
Transkrypt
przez chrystusa – bóg wśród nas
POWSTANIE MASONERII O. Kornelian Dende 29 stycznia 1989 Witam Was zacni Rodacy i miłe Rodaczki staropolskim: Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus! W podróży autobusem z Toronto do Montrealu przysiadł do mnie starszy, zażywny, elegancki pan, zainteresowany moim brewiarzem. Opowiedziałem mu, że jest to obowiązkowy modlitewnik kapłański i zakonny zawierający psalmy, hymny, modlitwy, gorące wezwania do Chrystusa, Matki Najświętszej i świętych, czytania z Pisma świętego i krótkie komentarze Ojców i Doktorów Kościoła na wszystkie święta i dni roku liturgicznego. Z kolei sąsiad pochwalił się swoim sygnetom i zapytał czy wiem co to jest? Zdawało mi się, że był na nim monogram albo herb a nawet wizerunek Matki Bożej. Był to jednak sygnet masoński ze znanymi emblematami – cyrklem, kielnią i kątownica. Po dłuższej rozmowie, mason zapytał czy nie zechciałbym zapisać się do ich organizacji. Odpowiedziałem, że katolikowi nie wolno do niej należeć. Odparł, że stowarzyszeni świadczą sobie bratnią miłość i wzajemną pomoc. On sam tego doświadczył. Ma liczna rodzinę, której nie mógłby utrzymać, gdyby nie pomoc masonerii. Dzięki niej otrzymał dobrą pracę i mógł zapewnić dzieciom studia wyższe. Przy takiej rozmowie dotarliśmy do Montrealu. Przy ulicy Sherbrooke towarzysz podróży wskazał mi jeszcze świątynię masońską, siedzibę jego loży. Czym jest masoneria? Jakie jest jej prawdziwe oblicze? Dlaczego katolikowi nie wolno do niej należeć? To pytania ciągle aktualne. Zajmę się więc tym zagadnieniem. Dzisiejsza pogadanka nosi tytuł: „Powstanie masonerii” Bractwo murarzy-budowniczych Powstanie masonerii kojarzy mi się z obyczajem kukułki, która składa swe jajka w cudzym gnieździe, wyrzucając z niego jajka prawych właścicieli. Tak i masoneria zajęła struktury organizacyjne katolickich cechów rzemieślniczych i w nich się rozwinęła. Różne były cechy rzemieślnicze w średniowieczu: rzeźników, piekarzy, szewców, złotników, płatnerzy i innych. Stowarzyszenia te o charakterze bractw kościelnych miały na celu podniesienie poziomu swego zawodu, gospodarcze poparcie pracy zawodowej członków i samopomoc. Dziś zadania te spełniają unie, czyli związki zawodowe. Każdy cech miał w sobie przydzieloną jakąś bramę czy wieżę obronną w murach miasta, własną gospodę, chorągiew cechową i miejsce w procesji kościelnej lub pochodzie cywilnym. Spośród wszystkich cechów wyróżniało się przede wszystkim bractwo murarzy-budowniczych. Korporacją rzemieślników budowlanych kierowała elita zawodowa znająca się na kunszcie budowlanym: architekci, budowniczowie, inżynierowie oraz najliczniejsi w tym gronie: artyści – rzeźbiarze w kamieniu. Wznosili oni imponujące swym ogromem i artyzmem strzeliste świątynie gotyckie, opactwa, zamki warowne, ratusze i inne, które po dziś dzień zdobią stare miasta. Zespoły owych wysoko kwalifikowanych fachowców nie mogły znaleźć stałego zatrudnienia w jednym miejscu, przeto przenosiły się z jednej miejscowości do drugiej, a nie rzadko z jednego kraju do drugiego. Tak na przykład zamek krzyżacki w Malborku stawiać musiały polskie zespoły budowniczych wraz ze sprowadzonymi z Zachodu innymi zespołami. Wynajmowanie zespołów artystów i mistrzów budowlanych było praktykowane już w starożytności. Król Salomon sprowadził je z Fenicji do budowy świątyni jerozolimskiej, a król rzymski Numa z Grecji do upiększenia Rzymu. Średniowieczne zespoły budowlane wymieniały doświadczenia zawodowe w różnorodnych warunkach pracy, bytowania i sposobów myślenia, stąd szerzyły idee równości wszystkich ludzi, większą tolerancję religijną i polityczną i powszechna solidarność zawodową. W życiu społecznym korporacje te i cechy budowlane cieszyły się wielkim prestiżem. Rosły zadziwiające budowle, które zdumiewają po dziś i utrzymało się powszechne przeświadczenie, że stowarzyszenia budowniczych przechowują przekazane im w zamierzchłej przeszłości ważne tajemnice, dzięki którym potrafiły wznosić tak wspaniałe budowle. Miały dużą autonomię, autorytet i szczególną pozycję w systemie cechów rzemieślniczych i gildii kupieckich. Już w XIV wieku stowarzyszonych nazywano wolnymi mularzami, po angielsku „freemasons”, po francusku „franc-maçons”. Przeobrażenie mularstwa W XVI (szesnastym) wieku w Europie zaprzestano już budować kościoły i zamki w stylu gotyckim, bo nastała nowa architektura renesansowa. W następnych wiekach – XVII i XVIII rozwinął się już przemysł i handel. Cechy mistrzów budowlanych straciły swe dawne znaczenie i poczęły zamierać. Wtedy nastąpiło dziwne przeobrażenie tych cechów. Zaczęto przyjmować do cechów ludzi, którzy z zawodem budowlanym nie mieli nic wspólnego, ale byli wykształceni i wpływowi. Nazywano ich członkami honorowymi ze względu na ich wiedzę i wpływy społeczne, w przeciwieństwie do członków operatywnych, czyli kwalifikowanych mistrzów budowlanych. W szeregach tych bractw coraz częściej pojawiali się różnego typu liberałowie, wolnomyśliciele, głosiciele nowych porządków, wywrotowcy, sekciarze, którzy pod ochroną zasłużonego bractwa murarskiego zamierzali budować nowy świat, na nowych podstawach. Niepostrzeżenie wolnomularstwo zawodowe przeobraziło się w wolnomularstwo filozoficzne. Nowe bractwa budowlane zrzeszały przywódców w klubach przyjaźni. Pozostały tylko dawne formy cechowe, lecz wypełniano je inną, nową, tajemnicza treścią. Do bractw coraz rzadziej wpisywali się kwalifikowani budowniczowie, a ich miejsce zajmowali wolnomyśliciele propagujący zasady wolności, równości i braterstwa w duchu świeckiego humanizmu, oderwanego od Boga i Ewangelii. Tak więc nowe wolnomularstwo, nowa masoneria zaadoptowała całą organizację korporacyjną dawnych katolickich bractw rzemieślników i architektów budowlanych. Zachowała stopnie ucznia, czeladnika i mistrza, rytuał i terminologię. Dawni budowniczowie wznieśli niebotyczne katedry gotyckie, ratusze miejskie i zamki. Masoni-wolnomyśliciele planują wznieść nową budowlę świata, gmach „szczęśliwej ludzkości”, oparty na fundamencie rozumu, bez pomocy Boga. Stąd ich nazwa ”wolni mularze”. Innymi słowy, pragną tworzyć i zorganizować nowe, harmonijne społeczeństwo ludzkie. Posługują się w tych planach tajemniczymi symbolami i alegoriami. Głównym surowcem budowy ma więc być człowiek. Należy go ociosać, by zrobić z niego bryłę geometryczną, nadającą się do nowej konstrukcji. Ociosywanie symbolizuje pracę wolnomularza nad samym sobą, żeby mógł się włączyć do Newego społeczeństwa. Stąd masoni zachowali symboliczne, tradycyjne insygnia: pion mularski, młotek, dłuto, węgielnicę i kielnię. Formują swój pion moralny, gorliwość, wierność swoim zasadom, braterstwo… Powszechne braterstwo ma być wynikiem wyzwolenia z różnic religijnych, stanowych i narodowościowych. Konstytucja masońska głosi, że „przez drzwi loży nie może zostać wniesiony jakikolwiek spór w sprawie religii, narodowości, polityki, gdyż jako mularze należymy do religii powszechnej”. Masoneria zachowała również stroje i odznaki dawnych cechów budowlanych. Nadal więc ceremonialnie zasiadają na posiedzeniach w białych fartuchach, rękawicach i w szarfach w zawieszonymi na nich insygniami narzędzi budowlanych. Nie mają warsztatów budowlanych, więc masoni zbierają się w pomieszczeniach zwanych „lożami”, od słowa angielskiego „lodge”. Pielęgnują rytuał, obrzędy, bo przyjmowali do lóż apostatów od wiary katolickiej czy protestanckiej, którzy od dzieciństwa byli przyzwyczajeni do ceremonii religijnych. Obrzędowość lóż stanowi namiastkę kultu religijnego, zaspakaja potrzebę psychiczną człowieka w tej dziedzinie. Loża masońska pragnie zastąpić uniwersalną misję Kościoła. Próba budowania szczęśliwej ludzkości bez Boga Budowa szczęśliwej ludzkości wymaga wspólnego, uzgodnionego wysiłku, wobec czego poszczególne loże masońskie łączą się w związki. I tak w roku 1717 powstała Wielka Loża Anglosaska z siedzibą w Londynie. Na kontynencie europejskim zaś powstała Loża Wielkiego Wschodu z siedzibą w Paryżu. Rozwój masonerii był zdumiewająco gwałtowny. Loże mnożyły się jak grzyby po deszczu, zarówno w Anglii i jej koloniach jak i w całej Europie. Loże stały się ośrodkami życia intelektualnego i politycznego. Niemal wszyscy przywódcy Rewolucji Amerykańskiej, tak zwani Founding Fathers, byli masonami. W krajach anglosaskich masoneria przybrała łagodniejszy charakter, filantropijno-klubowy, skupiając w lożach zamożne mieszczaństwo, które wywierało wielki wpływ na rządy i rozwój wielkiego kapitału. Ale występuje ona przeciw chrześcijaństwu, jako religii objawionej, choć ponoć nie przeciwko religii jako takiej. Kto rozszyfruje ich przepis, że mason nie może być „ani głupim niedowiarkiem ani bezbożnym libertynem”? Masoneria francuska, tak zwany Wielki Wschód szybko stała się radykalna i antyklerykalna, ateistyczna, i o zgrozo, przyjęła za swego wodza, szatana. Obie masonerie są tajemniczymi organizacjami. Są dla katolika niebezpieczne i przez Kościół zakazane. Masoneria anglosaska głosi przecież nieokreśloną bliżej religię powszechną, naturalną, odrzuca objawienie Chrystusa i Jego dzieło zbawienia, zakłada przy tym, że rozum ludzki sam sobie wystarczy bez pomocy Boga. Masoneria zaś francuska jako całkiem ateistyczna żywi wrogość do wiary i praktyk chrześcijańskich według bezbożnego hasła Voltaire’a – „Écrasez L'infâme!” – „Zniszczcie chrześcijaństwo, hańbę ludzkości”! Tak więc masoneria jest parodia religii. Usiłuje zastąpić religię nadprzyrodzoną przez religijność naturalną, ziemską, powszechną. Buduje własne świątynie, ma swój ołtarz, modlitwy, kodeks prawa moralnego, nabożeństwa, szaty liturgiczne, święta, obrzędy inicjacji, przysięgę i tajemniczą hierarchię. Dążenie masonerii, by zastąpić religię nadprzyrodzoną religię powszechną, ludzka jest mrzonką, utopią. Jest powtórzeniem starodawnego buntu szatana: nie będę służył! Przecież w całym zakrwawionym XX (dwudziestym) wieku obserwujemy okrutną i nieudana próbę budowania gmachu szczęśliwej ludzkości bez Boga. Żadna „pierestrojka” nie potrafi ujawnić morza niesprawiedliwych cierpień tych szatańskich prób. „Jeśli Pan nie zbuduje domu, na próżno trudzą się budowniczowie” – wyśpiewał natchniony Salomon w swojej pieśni (Ps 127, 1). Już Papież Leon XIII ostrzegał ludzkość przed takimi próbami w swej encyklice. Na zakończenie przypomnę jego ojcowską przestrogę: „Byłoby roztropniej i pożyteczniej dla pospolitego dobra, gdyby książęta i ludy łączyły się nie z masonami na zburzenie Kościoła, lecz z Kościołem na złamanie zapędów masońskich”.