Najsłynniejszy pojedynek «Iliady»

Transkrypt

Najsłynniejszy pojedynek «Iliady»
--------.,.---------------------
-------.-----
Lesław M. Bartelski
Najsłynniejszy pojedynek «Iliady»
rojanie wpadli do miasta niczym stado spłoszonych jeleni. Stanęli
---p-rzy murach, ocierając pot z czoła i gasząc pragnienie. Achajewie
podchodzili już pod Troję z tarczami przewieszonymi przez plecy.
Przeznaczenie sprawiło, że królewicz Hektor nie zeszedł z pola, lecz
czekał u bramy Skajskiej. Wówczas Apollo odezwał się do biegnącego za
nim Achillesa:
- Czemu ścigasz mnie, synu Peleusa? Jesteś tylko śmiertelnikiem, ja
zaś bogiem. Nie poznałeś mnie w swym zaślepieniu. Nie dbasz widocznie
o losy walki z Trojanami, którzy uciekli przed tobą do miasta, tylko' tru10 dzisz się nadaremnie, goniąc mnie po bezdrożach. Mnie nie zabijesz, gdyż
śmierć nie dósięgnie boga!
- O Srebmołuki! - wykrzyknął w gniewie Achilles. - Zrobiłeś ze
mnie głupca, naj złośliwszy z bogów! Wyprowadziłeś mnie na manowce,
z dala od bram Troi, a przecież bez twej pomocy nie ocaleliby Trojanie,
których wysiekłbym co do jednego, zanimby się skryli poza bramami
miasta. Wydarłeś mi sławę! Przyszło ci to z łatwością, ponieważ nie
musisz drżeć przed moją zemstą, chociaż, prawdę mówiąc, stawiłbym ci
czoła.igdybym tylko mógł!
Odwrócił się i pobiegł w kierunku Troi. ~rzucał
do góry kolana
20 niczym koń, który wyprzedza inne w wyścigach rydwanów, przemierzając
przestrzeń cwałem]
-~
Pierwszy dostrzegł go sędziwy król Priam, gd - -Pelida biegł równiną
jaśniejąc na podobieństwo Psiej Gwiazdy, poja:wiając . się późnym latem,
przyćmiewającej jednak swym blaskie~ozostałe
i, mimo iż taka jasna,
niosącej zapowiedź ludzkich nieszczę~ Tak błyszczała zbroja na:yiele
Achillesa, kiedy zbliżał się do miasta. Jęknął król i zacząłsię bić dłońmi
w głowę, nawołując drogiego syna krzykiem pełnym rozpaczy. Królewicz
Hektor stał u bramy i pałał żądzą walki z Achillesem. Priam zwrócił ku
niemu ręce i wołał żałośnie:
30
Synu ukochany! Nie wyczekuj na przeciwnika samotnie, bez przyjaciół! Możesz zginąć, pokonany przez Achillesa, gdyż on silniejszy od
ciebie. Psy i drapieżne sępy szarpałyby jego ciało już dawno,g<iyby bogowie odnosili się do niego jak ja! Spadłby mi wtenczas ciężar
serca.
Przecież to on właśnie przyczynił się do tego, że noszę żałobę po wielu
eT
z
102
<
* Argolida - kraina historyczna w Grecji, we
wsch. części Peloponezu, nad Morzem
Egejskim
synach, zabitych lub zaprzedanych w niewolę. Wracaj do miasta, drogi
synu, uciesz serca Trojanek i Trojan, nie przysparzaj sławy Achillesowi,
tracąc życie. Ulituj się nade mną nieszczęsnym! Ulituj się nad biednym
ojcem, któremu Kronida szykuje okropną starość! Nim umrę, zobaczę
straszliwy los bliskich - masakrę synów, córki zabrane w niewolę, splądrowany pałac, maleńkie dzieci mordowane w szale bitewnym, synowe
w rękach achajskich wojowników. Ja zginę ostatni i u wrót pałacu dosięgnie mnie cios włóczni lub miecza, pozbawiając życia.
Rwał sobie król włosy z głowy, jednak Hektor ani drgnął i wyczekiwał
10 przeciwnika. Z kolei jego matka uderzyła w lament i z głośnym płaczem
wołała:
- Hektorze, synu mój drogi! Zmiłuj się nad tą, co cię wykarmiła
własną piersią! Przypomnij sobie te dni, naj droższe dziecko! Broń się
przed tym straszliwym wrogiem spoza murów i nie narażaj się stając do
boju samotnie. Ten barbarzyńca zabije cię, a ja, twoja matka, oraz twoja
żona nie będziemy nawet mogły złożyć cię na marach ani godnie, opłakać,
gdyż ciało twe będą z dala od Troi szarpać psy w achajskim obozie.
Płakali już teraz oboje i wciąż głośno nawoływali Hektora, ale królewicz nie zwracał na nich uwagi i wyczekiwał nadejścia śmiertelnego
20 wroga, który' się właśnie już zbliżał ku niemu.
[Jak górski wąż odurzony trującymi ziołami pozwala podejść człowiekowi, kiedy leży zwinięty w kłębek z niedobrym blaskiem w oczach, tak Hektor, pełen zapału bojowego, stał twardo, oparłszy błyszczącą tarczę o mury.
Ciężko mu było na sercu, więc rozmyślał:
"Jeślibym teraz się skrył za mury i bramy miejskie, Polidamas, który
owej nocy, kiedy znakomity Achilles zdecydował się wystąpić do boju,
wzywał mnie, abym się wrócił do Troi, pierwszy by mógł mnie teraz
wyśmiać. Nie usłuchałem przyjaciela, ściągając tyle klęsk na Trojan. Teraz przejmuje mnie lęk, bym wstydu ,nie przyniósł mym ziomkom i ich
30 żonom, odzianym
w powłóczyste szaty. Nie chciałbym, żeby mi ktoś
zarzucił, iż zaufałem sile własnych ramion i wygubiłem swe wojsko. Tak
mógłby ktoś powiedzieć i dopiero wtedy zrozumiałbym, że lepiej stawić
czoło dumnemu Pelidzie, zabić go lub zginąć samemu w pełni chwały
u bram rodzinnego miasta.
A gdyby tak złożyć broń na ziemi, zaś włócznię oprzeć o mury i wyjść
potem naprzeciw wspaniałego Achillesa, by obiecać Atrydom, że oddamy
Helenę wraz z jej skarbami, które uwiózł z Argolidy* Parys, co stało się
przyczyną naszego nieszczęścia? Można także przecież obiecać, że resztę
posiadanego majątku rozdzielimy sprawiedliwie pół na pół i przekażemy
103
część Achajom, a nasza starszyzna mogłaby przysiąc, że dzielić będzie
uczciwie i niczego nie ukryje. Ale po cóż o tym wszystkim myślę? Przecież nawet gdybym mu wyszedł naprzeciw, nie mogę liczyć ani na litość,
ani na szacunek z jego strony. Zabiłby mnie jak słabą niewiastę, gdybym
tylko stanął przed nim bezbronny i nagi. Nie, nie pragnę wcale zobaczyć
w tej godzinie Achillesa, nie będzie to słodkie spotkanie ani miłosna
rozmowa, jaką toczą między sobą chłopiec i dziewczyna. Przeto trzeba mi
jednak iść do boju! Lepiej nie tracić na próżno czasu i należy przeć do
pojedynku. Tedy poznamy zaiste, komu zwycięstwo przyzna wielki Zeus".
10
Tak rozmyślając, czekał na wroga, gdy naraz pojawił się podobny bogu
Achilles, w hełmie o rozwianej kicie, potrząsając groźnie włócznią z peliońskiego jesionu.(~go zbroja siała blaski wokół niczym skry ognia lub
pierwsze promienie wschodzącego SłO~C~Lęk przejął królewicza Hektora. Gdy dostrzegł nadciągającego Peli ę, nie starczyło mu odwagi i odbiegł od bramy, by się ratować ucieczką Rzucił się za nim Achilles w pogoń,
pewny, że go dopadnie. Królewicz Hektor ~rzucał wysoko kolana, biegnąc wzdłuż murów, Achilles gonił za nim.~dobnie
sokół, najśmiglejszy
z ptaków, uderza na gołębicę, która przerazdna jego atakiem, stara się
wymknąć niskim lotem, lecz on raz po raz jej dosięga z głośnym skwirem,
20 chcąc pochwycić w szpony.
Minęli wieżę strażniczą i olbrzymi figowiec targany wiatrami, biegnąc
drogą używaną przez woźniców, aż dotarli do dwóch źródeł o krystalicznych wodach, z których bierze swój początek Skamander, rzeka obfitująca w wiry. Tędy obaj wojownicy przebiegli w pośpiechu. Hektor uciekał,
gonił go Achilles. Mknęli niczym wicher, gdyż stawką było tu życie syna
Priamowego, nie zaś sk6rawołowa czySztuka bydła, jak to jest wezwyczaju podczas wyścigów !Obiegli obaj wojownicy trzykrotnie mury miasta, podobnie jak na urociy"stościach ku czci poległego rycerza rwą się do
walki mężowie na rydwanach o nagrodę w postaci niewolnicy lub cennego
30 trójnoga.
Achilles nadal biegł bez przerwy za Hektorem.~onił go niczym ogar,
który wytropił młodego jelenia w górskim legowisku i gna go przed sobą
poprzez jary i leśne polanki i nawet, gdy zmęczone zwierzę ukryło się
w zaroślach, to gończy je wytropi i schwyci swą zdobycz. Tak i Hektor
nie zdołał uciec przed szybkonogim Achillesem. Raz za razem podbiegał
ku bramie Skajskiej licząc, że tam znajdzie osłonę lub też Trojanie przyjdą
mu z pomocą, obrzucając Achillesa z murów dzidami. Ale Pelida za każdym razem odcinał mu drogę i zmuszał, by Hektor kierował się na otwartą
przestrzeń. Pościg trwał bez skutku, jakby we śnie, kiedy ściga człowieka
104
zmora, a on ujść jej nie może, chociaż i ona także nie może go dopaść.
Ktoś mógłby się jednak zdziwić, dlaczego królewicz Hektor nie zginął,
skoro śmierć deptała mu po piętach? Sprawił to Apollo, dodając Trojaninowi w ostatniej chwili sił i ducha, zaś nogom szybkości. Ponadto
Achilles nie pozwolił, ażeby Achajowie wmieszali się do walki, atakując
królewicza trojańskiego włóczniami czy strzałami z łuków, i ruchem głowy dał im znać, że nie życzy sobie, ażeby ktokolwiek pomagał mu w boju.
Kiedy po raz czwarty zbliżyli się do źródeł, Zeus sięgnął' po wagę i złożył na jej złotych szalach dwa losy oznaczające śmierć; na pierwszym
10 z nich był znak Achillesa, na drugim Hektora, miłośnika koni. I natychmiast opadła szala w dół z losem Hektora - wypełniło się jego przeznaczenie. W tej chwili opuścił Trojanina, wyrokiem losu, skazanego na
śmierć, i bóg Apollo.
Płomiennooka Atena podbiegła do Pelidy i szepnęła:
- Sławny Achillesie, ulubieńcze bogów! Oto nadeszła wreszcie chwila, kiedy powrócisz do obozu Achajów jako niepokonany zwycięzca!
Hektor może walczyć aż do gorzkiego końca, ale ty ija pokonamy go. Nie
ujdzie on przeznaczeniu swemu, chociażby nawet Apollo błagał nie wiem
jak wielkiego Zeusa i czołgał się u jego stóp. Ty teraz zatrzymaj się
20 i odpocznij chwilę, a ja postaram się nakłonić Hektora do walki.
Posłuchał rad bogini wódz Myrmidonów, pełen dumy i zadowolenia.
Przystanął i oparł się na włóczni jesionowej o spiżowym grocie, podczas
gdy Pallas Atena przybrała postać Deifobosa. Zbliżyła się do Hektora
i zaczęła mówić:
- Bracie drogi! Dał ci się we znaki szybki Achilles? Ścigał cię przecież nieustannie wokół murów Troi. Stańmy więc tutaj i wspólnie odeprzyjmy jego napaść!
- O Deifobosie! - ucieszył się królewicz Hektor, pobłyskując wspaniałym hełmem. - Zawsze cię najbardziej kochałem ze wszystkich braci,
30 synów króla Priama i królowej matki Hekabe. Ale od tej chwili staniesz
mi się jeszcze droższy, gdyż odważyłeś się, widząc mnie w niebezpieczeństwie, wyjść spoza murów miasta, gdy inni wojownicy kryją się tam
dotychczas.
Odpowiedziała mu na to płomiennooka bogini:
-Bracie!
Mogę cię zapewnić, że-nasz ojciec i matka czcigodna błagali
mnie gorąco i zaklinali na wszystko w świecie, bym pozostał w Troi.
Również i nasi wojownicy, przerażeni wystąpieniem Achillesa, namawiali
mnie do pozostania. Ale niepokoiłem się o ciebie. Stańmy więc teraz do
boju i nie szczędźmy wysiłku. Niebawem okaże się, czy Achilles pokona
105
nas obu i zaniesie skrwawione zbroje do obozu, czy też padnie pod ciosami twej włóczni!
Zwiódłszy podstępnie królewicza, bogini poprowadziła go do boju.
A skoro już przeciwnicy byli blisko siebie, pierwszy przemówił mężny
Hektor, noszący połyskliwy hełm:
- Nie będę więcej przed tobą uciekał, Achillesie! Trzykrotnie obiegałem wielkie miasto króla Priama, nie przystając ani razu ini deoydując
się na walkę. Ale teraz chcę spotkać się z tobą twarzą W twarz i pokonać
ciebie lub zginąć. Zawrzyjmy układ, biorąc na świadków nieśmlert lnych
10 bogów, że jeśli ja ciebie pokonam za zgodą Zeusa, nie pohańbię twego
ciała, lecz wezmę jedynie twą wspaniałą zbroję, zaś ciało wydam Achajom. Ty zaś uczynisz podobnie.
Achilles popatrzył na niego z nienawiścią.
- Hektorze! - krzyknął. - Nie wspominaj mi o żadnych układach!
Lwy nie zawierają paktów z ludźmi, ani też wilki z owcami, pozostając na
zawsze śmiertelnymi wrogami. I my też nie staniemy się przyjaciółmi i nie
zaprzysięgniemy żadnej ugody, jeden z nas musi paść i niech krwiąjego
nasyci się Ares, bóg wojny! Nadszedł czas walki i musisz wykazać się nie
lada jaką odwagą, Nic cię nie ocali, gdyż niebawem mój cios ugodzi cię za
20 sprawą Pallas Ateny. Ta chwila będzie zapłatą za śmierć wszystkich bliskich,
których pokonałeś w bitewnym szale, i będzie nagrodą za moje cierpienia!
Cisnął z rozmachem swą ogromną i dającą długi cień włócznią, ale
sławny Hektor uważał i uniknął ciosu, przysiadając. Dzida przemknęła mu
nad głową, wbiła się ostrzem w ziemi, z której wyrwała ją bogini i odniosła Achillesowi.
Zaś królewicz Hektor, świetny wódz, powiedział, nie dostrzegłszy bogini:
- Chybiłeś, podobny bogom Achillesie! A już byłeś taki pewny, że
Zeus powiadomił cię o dniu mojej śmierci. Pospieszyłeś się z przemową
i chciałeś, bym się uląkł twych słów i wojennej sławy. Nie myślę uciekać
30 przed tobą, nie wbijesz mi włóczni w plecy. Celuj w mą pierś, gdy będę
cię atakował. Może bogowie dadzą ci przewagę, lecz strzeż się, bym to ja
pierwszy nie wbił w twe ciało ostrza mej włóczni! O ileż łatwiej byłoby
potykać się nam z Achajami, gdybyś zginął! Tyś bowiem biczem na Trojan.
Cisnął z rozmachem swą dzidą i nie chybił. Trafił w sam środek tarczy
Achillesa, jednak ostrze się od niej odbiło. Rozwścieczony tym niepowodzeniem stanął jak wryty, zabrakło mu bowiem drugiej dzidy. Krzyknął
na brata, by mu podał inną włócznię, nikogo jednak nie .było w pobliżu.
Królewicz Hektor zrozumiał, że został oszukany. Powiedział do siebie:
"Biada mi! Widocznie wyroki losu dla mnie niełaskawe i czeka mnie
106
-------------------------------------------
,
śmierć. Sądziłem, że Deifobos jest przy mnie, tymczasem on wypatruje
brata z murów, a mnie zwiodła bogini. Nadchodzi wobec tego koniec i nie
ma przed nim ucieczki. Dotychczas wielki Zeus i jego syn, Srebrnołuki
. Apollo, wspomagali mnie, teraz pozostawili własnemu losowi. Nie chcę
ginąć w niesławie bez walki i postaram się pokazać, com wart, by wspominały o tym pokolenia".
Sięgnął po ogromny, potężnej mocy ostry miecz, który miał przy boku.
Runął na przeciwnika podobny do orła, który spada z nieba ku ziemi
przebijając się przez zwały ciemnych chmur, by pochwycić jagnię lub
1~ przycupniętego
pod krzakiem zająca. Tak właśnie Hektor rzucił się n
Achillesa, potrząsając groźnie mieczem. Wódz Myrmidonów podskoczył
do przodu pełen zajadłości. Osłaniał się dużą tarczą, kunsztownie kowaną,
l)a hełmie chwiała się kita, którą osadził tam bóg Hefajstos, by go uczynić
piękniejs~m.@iask
~ił. od ~otu je~o włóczni, świe~ącej ~c~m wsc~o-J
dzącawśród CIemnOSCIgwiazda WIeczorna, co najwspanialej błyszczy'
wśród innych. Potrząsnął dzidą i mierzył uważnie w Hektora, patrząc,
gdzie by najtrafniej ugodzić w ciało. Trojanin był cały okryty zbroją zdobytąna Patroklosie, ale miał nagie obojczyki i odsłoniętą szyję. Gdy natarł
na Achillesa, szybki Peli da uderzył go włócznią w obnażone miejsce i grot
20 przebił krtań, nie przeciął jednakże tchawicy.
Padł królewicz trojański na ziemię, ale nie stracił głosu. Achilles stanął
nad nim i powiedział chełpliwie:
- Nie spodziewałeś się, Hektorze, gdyś zdzierał zbroję z Patroklosa,
że będzie on tak szybko pomszczony? Zapomniałeś o mnie, przyjacielu
poległego *,który pozostał w achajskim .obozie? Giń, głupcze, teraz! Synowi Menojtiosa* sprawię uroczysty pogrzeb, a twoje ciało będąrozwłóczyć psy i sępy na hańbę Trojanom!
Odpowiedział mu Hektor słabnącym głosem;
- Leżąc u twych stóp, zaklinam cię na twe własne życie i na twych
30 rodziców, byś nie rzucał mego ciała psom! Weź za nie okup w złocie i spiżu, dostaniesz go w darze od mego ojca i matki. Wydaj im mego trupa,
proszę, niech go przeniosą do Troi i spalą godnie na stosie, jak przystało
na potomka królewskiego rodu, którego żegnać będzie ludność miasta.
- Ty psie, nie odwołuj się dl? pamięci mych rodziców ani mnie nie
proś nadaremnie! - odezwał się z nienawiściąAchilles. - Gdybym mógł
rozszarpać twe ciało na strzępy i pożreć je na surowo za wszystkie moje
cierpienia, nie zawahałbym się ani chwili! Nie ma wśród żyjących nikogo
takiego, kto mógłby mnie powstrzymać od rzucenia ciała na pożarcie
f] n~'
l
I
t
l
* Pałroklos
był największym
przyjacielem
Achillesa, walczył w jego zbroi i został zabity
przez Hektora.
* Menojtios Patroklosa
ojciec
107
hOlM
/
t:
tll>~1A
* nie omieszkać -
przepuścić
ności
108
nie
sposob-
psom, nawet gdyby Trojanie ofiarowali mi za ciebie dziesięciokrotny lub
dwudziestokrotny okup i przyrzekli jeszcze więcej, nawet gdyby król
Priam z Dardanowego rodu przyniósł mi tyle złota, ile sam ważysz! Nie
złoży cię matka twa na marach ani modły odprawi żałobne, staniesz się
padliną dla psów i drapieżnych sępów!
Konał królewicz Hektor. Ostatkiem sił oświadczył:
- Znam cię dobrze i przypuszczałem, że nie zmienisz swego postanowienia, gdyż masz w piersiach żelazo miast serca. Uważaj jednak, by
bogowie nie odpłacili ci za moją krzywdę gniewem w tym dniu, gdy
10 zginiesz u Skajskiej bramy zabity przez Parysa, któremu z pomocą przyjdzie Apollo ...
Śmierć czarna przesłoniła mu oczy, zaś dusza jego odeszła do Hadesu,
płacząc nad swą dolą i żałując utraconej młodości oraz wieku męskiego.
Achilles rzucił jeszcze słowa w stronę konającego królewicza:
- Giń. Kiedy Zeus i inni bogowie zawyrokują o mej śmieci, ja pogodzę się z losem!
Wyszarpnął z ciała zabitego spiżową włócznię, położył ją obok i zaczął
zdzierać z trupa skrwawioną zbroję.
Otoczyli go inni wojownicy achajscy i podziwiali smukłą postać i uro20 dę pokonanego wodza, ale żaden z nich nie omieszkał* wbić swej dzidy
w ciało Hektora. I mówili między sobą: ,,0 ileż łatwiej teraz dosięgnąć
Trojanina, aniżeli wtenczas, gdy wzniecał ogień na naszych statkach".
Wciąż kłuli trupa ostrzami włóczni, zadając mu rany.
Achilles, kiedy już zdarł całkowicie z Hektora zbroję, przemówił do
Achaj ów! - 0, przyjaciele, dowódcy i członkowie rady! Oto bogowie
pozwolili mi pokonać tego człowieka, który był dla nas większym przeciwnikiem aniżeli wszyscy pozostali Trojanie. Teraz zaś udajmy się pod
Troję, by zorientować się i rozpatrzyć w zamiarach wrogów: czy odstąpią
z warowni na wzgórzu, czy będąjej bronić, nawet jeśli Hektora nie stało?
30 O czym jeszcze myślą? W obozie naszym leży martwy Patroklos, dotąd
nie pogrzebany i nie opłakany. Och, nie zapomnę o nim, póki, nosi mnie
ta ziemia. Nie zapomnę o nim w Hadesie, chociażby tam przestano myśleć
o innych zmarłych. Żołnierze achajscy! Teraz wracajmy ku statkom zabierając ze sobą trupa i wznieśmy pieśń triumfu: "Zdobyliśmy wielką sławę!
Padł z rąk naszych mężny Hektor, do którego w Troi odnoszono się jak do
boga!"
Zdobył się Pelida na haniebny czyn, gdyż przebił ścięgna obydwu stóp,
między kostką i piętą, po czym przeciągnął przez nie rzemień wołowy
* Król Priam udał się potem do obozu Achajów
z okupem. Za zgodą
Zeusa, przy pomocy
Hermesa udało mu się
dotrzeć do Achillesa.
Priam prosił go o wydanie zwłok Hektora.
Achilles wzruszył się
cierpieniem ojca, ulitował się nad nim i oddał ciało Hektora, by
Trojanie mogli bohatera uczcić godnym pogrzebem.
i uwiązał go do drugiego końca rydwanu. W ten sposób głowa Hektora
całym swym ciężarem opadła na ziemię.
Achilles, zabrawszy zbroję przeciwnika, sam zajął miejsce na wozie
bojowym i cmoknął na konie, a te ruszyły z kopyta. Ciało królewicza
trojańskiego poniewierało się podczas tej szalonej jazdy, głowa obijała się
o ziemię, ciemne włosy przyprószył kurz, ciągnący się za zwłokami chmurą pyłu. Tak Zeus dopuścił do pohańbienia ciała bohatera w jego ojczyźnie.
Skoro matka ujrzała wleczonego trupa swego syna, zaczęła rwać włosy,
ściągnęła chustkę z głowy i zawodziła głośno, pełna boleści. Rozpaczał
10 i sędziwy król Priam, lamentowali wszyscy Trojanie, jak gdyby palił się
warowny zamek i całe miasto.
Priam, odchodząc od zmysłów, rzucił się ku Skajskiej bramie, by wyjść
nią z Troi, i poddani z wielkim trudem powstrzymywali go na miejscu.
Tarzał się w błocie i błagał wszystkich, zwracając się do każdego:
- 'Puśćcie mnie, przyjaciele, pójdę do obozu Achajów i będę prosił
tego strasznego człowieka, by miał litość nad mą starością, aczkolwiek to
nieludzkiwojownik! Ale wszakże i on ma ojca, równie sędziwego jak ja,
króla Peleusa, który chował go, miał o niego staranie po to tylko, by
Achilles stał się postrachem Trojan i sprawcą naj cięższego dla mnie niesz20 częścia! Iluż mi zabił synów w kwiecie wieku! I chociaż serce me krwawi,
gdy ich wpominam, to śmierci żadnego z nich nie przeżyłem tak głęboko,
jak śmierci Hektora! Ten żal wpędzi mnie wkrótce do Hadesu! Och, czemuż nie zmarł on na moich rękach! Łatwiej by było znieść nam wszystko
pospołu z nieszczęsną matką! Sędziwy król Priam zawodził i łkał wśród
powszechnego lamentu poddanych*. Królowa Hekabe zawodziła najgłośniej ze wszystkich kobiet.
- Moje dziecko! - wołała. - Biada mi! Jak mam żyć teraz, kiedy ty
zginąłeś! Byłeś dumą Trojan, obrońcą wszystkich! Nie było żadnego mężczyzny czy kobiety wśród Trojan, którzy by cię nie czcili jak boga. Okry30 łeś wielką sławą nasze miasto! A teraz dosięgły cię śmierć i przeznaczenie!
A słowa jej przerywane były szlochem.
Zaś żona królewicza Hektora dotychczas nie wiedziała o niczym, bo
nikt nie przyniósł jej wieści o wojowniku, który pozostał na pobojowisku
poza bramami grodu. Siedziała w swojej komnacie pałacowej i tkała purpurowe płótno, zdobiąc je wzorami kwiatów. Kazała swym służącym
o trefionych włosach nastawić na trójnogu kocioł z wodą i rozpalić ogień,
by Hektor, skoro zjawi się z pola walki, miał przygotowaną kąpiel. Nawet
jej na myśl nie przyszło, nieszczęsnej, że z dala od pałacu Achilles zabił
jej męża za sprawą płomiennookiej Ateny. Leci gdy usłyszała lamenty
109
* chiton -
starogrecka
luźna szata zszyta po
bokach z dwóch prostokątnych
kawałków
tkaniny, spinana na ramionach
110
i krzyki, dochodzące z murów, zadrżała Andromacha i tkackie czółenko
wypadło jej z rąk na posadzkę. Zwróciła się do służby:
- Prędko! Niech dwie spośród was podążą za mną, muszę wiedzieć,
co się stało! Słyszałam głos mojej szlachetnej teściowej, serce mi bije
w piersiach, podchodzi do gardła, ugięły się pode mną kolana. Widocznie
stało się jakieś nieszczęście! Obym miała fałszywe przeczucia, ale obawiam się, czy dzielnemu Hektorowi nie zabiegł drogi do miasta straszliwy
Achilles i czy nie nęka go samotnego na polu bitwy. Mój małżonek odznaczał się zawsze szaleńczą odwagą, nigdy nie krył się w tłumie wojow10 ników i wysuwał na czoło przy lada okazji, gdyż nikt mu nie dorównywał
w męstwie. Czyżby zginął?
Wypadła z komnaty z bijącym sercem, a za nią pogoniły w wielkim
pośpiechu służebnice.
Dotarły na miejsce, gdzie zgromadził się tłum Trojan, wdarła się Andromacha wysoko na mury i dostrzegła Hektora, wleczonego za rydwa- .
nem Achillesa.
Wspaniałe konie unosiły za wozem trupa w stronę achajskiego obozu.
Upadła Andromacha na ziemię zemdlona i omal nie odbiegło jej życie.
Spadł z czoła diadem małżonki Hektora i przepaska na włosy, spadła
20 wierzchnia szata, będąca ślubnym darem złotej Afrodyty; otrzymana w tym
dniu radosnym" gdy królewicz Hektor, przybrany w lśniący hełm, urzeczony jej urodą, brał ją z domu Eetiona, obsypawszy cennymi darami.
Otoczyły ją zewsząd przejęte wielkim bólem córki starego króla Priama, podtrzymywały ją, gdy popadała w omdlenie. Skoro wreszcie przyszła
do siebie i ocknęła się, zaczęła rozpaczać i zawodzić, otoczona gronem
Trojanek:
".
- Mężu, mój drogi mężu! Jednaki nam IOĘ; pisany, nieszczęsny Hektorze, tobie, któryś przyszedł na świat w pałacu króla Priama, i mnie
biednej, zrodzonej w Tebach u stóp lesistego Plaskosu, w królestwie mego
30 ojca Eetiona. Bodajbym nie ujrzała nigdy dziennego światła! Ty zstępujesz teraz w otchłanie Hadesu, a ja jestem już wdową, której bólu nic
nie złagodzi. Opuszczasz na zawsze nasze jedyne dziecko, któremuśmy
- o nieszczęśni! - dali życie! Nie będziesz dla niego podporą ani on nie
stanie się pociechą dla ciebie. Jeśli ta wojna, sprawczyni tylu nieszczęść,
przynajmniej jego oszczędzi, czeka go ciężka przyszłość! Obcy ludzie
mogą odebrać mu włości, a jako sierota, nie będzie się cieszył poważaniem wśród rówieśników! Odejdzie z pochyloną głową i zapłakaną
twarzyczką, by szukać przyjaciół ojca. Jednego uczepi się za skraj szaty,
drugiego ułapi za chiton* i może ktoś się nad nim ulituje. Może ktoś mu
poda kielich wina, by zwilżył wargi, lecz nie ugasi to jego pragnienia. Bo
oto jakiś rówieśnik przegoni go pięściami z uczty, wykrzykując: "Uciekaj
z tego domu, bo nie ma tu twego ojca!" Odejdzie z płaczem, powróci do
matki-wdowy biedny chłopiec, który niegdyś wysiadywał na ojcowskich
kolanach i był karmiony pożywnymi potrawami, a kiedy był już senny,
kładziony do miękkiego łóżeczka, kołysany przez niańkę, pełen uciech
dziecinnych i radości, że ma tak piękne życie. Teraz ojca straciwszy,
nacierpi się wiele biedny Astyanaks, którego nazwano tak na cześć ojca,
obrońcy miasta.
10
I oto nadszedł, Hektorze, straszny dzień, w którym staniesz się żerem
robaków, gdy psy u achajskich statków nasycą się do syta twym ciałem.
A przecież w komnatach twego pałacu wiele jest pięknych szat, utkanych
przez nasze niewiasty, cienkich i delikatnych, które się już na nic nie
przydadzą. Cisnę je w ogień, by obróciły się na popiół! Nawet nie dane ci,
byś został w nich pogrzebany, chociaż kobiety oraz mężowie trojańscy
i tak'oddadzą ci cześć!
Tak żaliła się Andromacha ..
I płakała po Hektorze cała Troja.
Z opowieści: «Pod Troją na podstawie "Iliady" Homera», «Pieśń dwudziesta druga.
Śmierć Hektora», Nasza Księgarnia, Warszawa 1982.
Walka Hektora
I.
l
l
""=-""--'-"~---------.l_._-------_
.._
....
ż Achillesem
(waza grecka z ok. 500 r. p.n.e.).

Podobne dokumenty