Miłość i uczucia równoważne nie rdzewieją

Transkrypt

Miłość i uczucia równoważne nie rdzewieją
Miłość i uczucia równoważne nie rdzewieją
Tomasz Barbaszewski
Tomasz Barbaszewski o konkurencji, kodach, zdrowym rozsądku i ich roli w informatyzacji.
Jeśli użytkownik (np. Ministerstwo czy inny Urząd) nie mają prawa do modyfikacji programu poza przewidzianymi przez jego dostawcę to
muszą dostosować swą pragmatykę służbową do możliwości oprogramowania - czyli w skrócie nosy należy dostosowywać do tabakierek.
Zaiste, wygodne to dla producentów tabakierek - ale czy dla nosów? Nie jestem pewien... - to fragment felietonu Tomasza Barbaszewskiego,
wykładowcy Uniwersytetu Jagiellońskiego i Politechniki Krakowskiej, prezesa firmy ABA, zapalonego informatyka.
Tak, to prawda! Zajmuję się Wolnym i Otwartym Oprogramowaniem! Zgroza - proszę o szybki wymiar kary...
Ale nim mnie anonimowi fani zaprowadzą pod gilotynę (lub może tylko na galery) należy mi się chyba ostatnie słowo...
Otóż gdy na przełomie lat 1989 i 1990 instalowaliśmy pierwsze sieci IP w Administracji Państwowej powszechnie królował NetWare firmy
NOVELL i protokół IPX/SPX. Dyskusje "UNIX czy NOVELL" nie miały wręcz końca. Muszę przyznać, że NetWare najczęściej pokonywał
zwolenników Uniksa - tym bardziej, że COCOM (restrykcje wobec "krajów wrogich") kładł zwolennikom Uniksa kłody pod nogi - np. dla
Urzędu Wojewódzkiego w Krakowie dostarczono SCO UNIX, SCO NFS - a odmówiono dostawy SCO TCP/IP (kupowało się to wówczas
osobno). Trzeba było odbyć podróż do Wiednia (w Europie restrykcje wobec Polski już były wycofane).
I jak wówczas wyglądała tak zwana licencja? Oto oryginalny nagłówek jednego z plików konfiguracyjnych:
# Copyright (C) 1988-1996 The Santa Cruz Operation, Inc.
# All Rights Reserved.
# The information in this file is provided for the exclusive use of
# the licensees of The Santa Cruz Operation, Inc. Such users have the
# right to use, modify, and incorporate this code into other products
# for purposes authorized by the license agreement provided they include
# this notice and the associated copyright notice with any such product.
# The information in this file is provided "AS IS" without warranty.
ZGROZA! Każdy, kto zakupił licencję od firmy SCO uzyskiwał prawo nie tylko do użytkowania - ale także do modyfikowania kodu i tworzenia
produktów zawierających ten kod (utworów zależnych)...
Nikt mi nie zabraniał analizowania pracy oprogramowania, debugowania kodu (także jądra systemu - OK,. musiałem sobie dokupić
debbuger), linkowania własnego kodu do jądra. Uważano, że jak zdecydowałem się na zakup profesjonalnego oprogramowania to jestem
profesjonalistą i można mi zaufać.
I to jest pierwszy z powodów, dla którego polubiłem Wolne i Otwarte Oprogramowanie, ponieważ nie tylko zachowano takie podejście - lecz
również je znacznie poszerzono:
Copyright (C) yyyy name of author
This program is free software; you can redistribute it and/or
modify it under the terms of the GNU General Public License
as published by the Free Software Foundation; either version 2
of the License, or (at your option) any later version.
This program is distributed in the hope that it will be useful,but WITHOUT ANY WARRANTY; without even the implied warranty of
MERCHANTABILITY or FITNESS FOR A PARTICULAR PURPOSE. See the GNU General Public License for more details.
Proszę porównać oba nagłówki oraz przeczytać licencję dołączaną do oprogramowania firmy Microsoft - stanie się jasne, dlaczego wielu
programistów zdecydowało się na tak radykalną obronę wolności kodu, jaką zapewnia Wolne i Otwarte Oprogramowanie!
Oczywiście, większości osób, które korzystają z komputerów w domu taka wolność nie jest w zasadzie potrzebna, bo ponad 80% czasu pracy
komputera to zastosowania rozrywkowe. Ale zastosowania profesjonalne to zupełnie co innego. Jeśli użytkownik (np. Ministerstwo czy inny
Urząd lub Instytucja) nie mają prawa do żadnych modyfikacji programu poza przewidzianymi przez jego dostawcę to przecież tak naprawdę
muszą dostosować swą pragmatykę służbową do możliwości oprogramowania - czyli w skrócie nosy należy dostosowywać do tabakierek.
Zaiste, wygodne to dla producentów tabakierek - ale czy dla nosów? Nie jestem pewien.
Drugim powodem jest wolność gospodarcza. Otóż drogi Anonimie, zarzucasz mi promocję Open Source. Chwileczkę - co to za podmiot
gospodarczy to Open Source? Czy to Spółka Akcyjna, z Ograniczoną Odpowiedzialnością czy może Spółka Jawna? A może osoba prywatna
prowadząca działalność gospodarczą? Jaki jest numer konta bankowego "Open Source"? Proszę mnie oświecić - bo ja nic nie wiem o istnieniu
takiego podmiotu gospodarczego! Moja firma (jak wiele innych oferujących rozwiązania Open Source) nie jest Autoryzowanym Dealerem
Open Source na poziomie srebrnym, złotym czy diamentowym nadawanym zależnie od wielkości sprzedaży. Zupełnie czym innym jest
podanie nawet nazwy LINUX (ponieważ znów nie jest to nazwa podmiotu gospodarczego) niż nazwy Microsoft Windows. Nawet pisząc w
SIWZ przetargu "system LINUX" zachowujemy warunki swobodnej konkurencji, bo może do niego przystąpić wielu producentów wspomniany już NOVELL, RedHat, Mandriva i inni. Jeśli napiszemy Microsoft Windows - to ograniczamy konkurencję do jednego producenta,
jednego produktu i jego autoryzowanych dealerów! Pozostaje ulubione kryterium - "kto mi sprzeda te Windowsy najtaniej!". Czy to jest
prawdziwa Wolność Gospodarcza, drogi Anonimie? Wybacz, ale śmiem wątpić!
Trzeci powód jest bardziej osobisty - po prostu przyzwyczajenie, na które bardzo często powołują się miłośnicy Microsoft Windows. Otóż
wyobraźcie sobie Państwo, że jest możliwe przyzwyczajenie się do innego systemu - w moim przypadku systemu UNIX. Otóż od początku lat
osiemdziesiątych ubiegłego wieku (a w zasadzie od 1978 r.) korzystałem z Uniksów (nie tylko SCO). PDP-11 było mi dane poznać na tak
zwanym "zgniłym zachodzie", potem przysiadłem się do polskiego (a właściwie RWPG-owskiego) klona - SM4, różnych Uniksów na PC
(począwszy od XENIXa 286) - i Linux był dla mnie kolejnym systemem "Unix-Like" (wiem, wiem GNUs not Unix!). Windowsów w zasadzie
prawie nie używałem - pierwszych wersji (np. 2.x) się zresztą nie dało, zaś działającą 3.0 (i Windows for Workgroups 3.11) traktowałem jako
znacznie uproszczony system X Window dla DOS... I żyję! Dziś mój notebook pracuje pod Linuksem - podobnie jak dawniej stacja robocza
lub maszyna, do której miałem jedynie dostęp terminalowy.
W zasadzie jedynym problemem była konieczność radzenia sobie z polskimi znakami w aplikacjach biurowych pracujących pod Uniksami i to
właśnie silne wsparcie aplikacyjne stało się podstawą sukcesu Windowsów - podobnie, jak przedtem systemu CP/M, a po nim DOS. I to
przede wszystkim wina "UNIX GURU", którzy lubili się obnosić jako "Kapłani Wiedzy Tajemnej" lekceważąc "pospólstwo potrzebujące maszyn
do pisania". A tak w ogóle, to niewielu już pamięta, że istniał produkt zwany Microsoft Word for UNIX Systems Release 5.1 ! Takie to
figle-migle lubi płatać technika komputerowa!
Czy jestem odmieńcem? Chyba jednak nie. Po prostu odbyłem taką samą drogę, jak inni użytkownicy profesjonalnych, szybkich komputerów
(patrz wykresy obok).
Proszę zwrócić uwagę, że niebieski kolor, który reprezentował system UNIX został w 2009 r. zawłaszczony przez Linuksa - a zmiana odbyła
się praktycznie płynnie. Chyba warto się zastanowić nad marketingowymi argumentami braku skalowalności Linuksa! Dlaczego udział
systemu MS Windows na liście Top500 wynosi jedynie 5 komputerów czyli cały 1%?
Czwarty powód jest czysto techniczny. Stosując Open Source uzyskuję dostęp do najnowszych rozwiązań technicznych - i nie ma tu na myśli
gier i innych programów rozrywkowych kierowanych na rynek "hipermarketowy", a technologie informatyczne opracowywane przez czołowe
Uniwersytety i Instytuty i firmy na całym Świecie - od słynnego Berkeley, Caltech, MIT poprzez NASA (choćby klastery), NCSA (słynny
Apache) aż do takich gigantów jak IBM, NOVELL i mniejszych - NoMachine (NX) i wiele innych.
Udało mi się także uniknąć (i to przez ponad 20 lat działalności firmy) uzależnienia od dostawcy/producenta (Vendor-Lock In). Rozwiązania
Open Source charakteryzują się bardzo dużą interoperacyjnością - nie ma w zasadzie żadnych problemów (oprócz sztucznie tworzonych
barier) aby współpracowały one z systemami komercyjnymi (w tym także Microsoft Windows).
Jednak przyznaję, jest jeden poważny problem - systemy Open Source są tak dobre, jak osoby, które je wdrażają - Integratorzy,
Administratorzy itp. . Trudniej tu zostać "GURU" - wiedza, gdzie jest jakaś "zakładka" jest często niewystarczająca. Za pomocą
nieśmiertelnego vi można nadal zrobić wszystko - jeśli oczywiście wie się jak całość systemu pracuje. A niestety, coraz mniej lubimy się
uczyć, czytać dokumentację itp. Wielu "informatyków" woli po prostu zwalić winę na oprogramowanie - i dotyczy to także Windowsów czy
innych programów komercyjnych a nie tylko Linuksa i Open Source. Za tak zwanych "moich czasów" mówiło się - "program Ci chodzi wolno optymalizuj kod" dziś w takich przypadkach mówi się "czas na procesor QUAD Core i 20 GB pamięci RAM". Szkoda tylko, że za nasze
pieniądze - dobry inżynier-programista byłby znacznie tańszy i efektywniejszy...
14 lutego 2010 22:49

Podobne dokumenty