Anna Kowalska
Transkrypt
Anna Kowalska
Anna Kowalska II Liceum Ogólnokształcące Zamość A mój pociąg jedzie dalej… „Czasami jest tak, że wiesz o kimś zbyt wiele i zbyt mało jednocześnie… To budzi największą niepewność.” Basia. Ma 37lat. Jest fryzjerką. Oprócz własnego salonu fryzjerskiego prowadzi z mężem niewielkie gospodarstwo. Ma trójkę dzieci. Wygląda na szczęśliwą żonę, spełnioną matkę. Lecz tak naprawdę jest tylko dobrą aktorką, która potrafi zamaskować smutek, ból, a także odrazę do życia i bliskich. Basia jest bardzo pracowitą osobą. Długie godziny spędza stojąc przy fotelu fryzjerskim. Bóle kręgosłupa i stawów to tylko nieliczne dolegliwości wywołane długą i żmudną pracą. Jej największym marzeniem po dniu pracy jest powrót do domu, do dzieci i rodzinnej sielanki. Jednak Basi marzenia nie spełniają się. O 16:00 wraca do pijanego męża, brudnego mieszkania, pustych garów, sterty niewyprasowanych ubrań i innych czynności wynikających z prowadzonego gospodarstwa. Głodne dzieci czekające na obiad, mąż, który przepitym głosem powtarza „Daj na papierosy!” Podniesiony ton głosu wskazuje na niezadowolenie i awanturę, która wisi w powietrzu. Nie mam i nie dam! Zostawiłam mu rano pieniądze na chleb i papierosy. Co z nimi zrobił? Pewnie przechlał! Nigdy mi nie pomaga! Zawsze muszę radzić sobie ze wszystkim sama ... Basia nie może liczyć na wsparcie i pomoc męża. Razem z najstarszym synem wykonuje ciężkie prace w gospodarstwie. Waldek w tym samym czasie bawi się, rusza w trans, bagatelizując wszystkie problemy. Wiesz co w tym wszystkim jest najgorsze? Ja nawet nie mam na niego wpływu. Moje zdanie już od dawna przestało się liczyć. Nieważne jest to, że mamy trójkę dzieci, które trzeba utrzymać. To, że każdego wieczora kładę się zapłakana, że ze wszystkimi problemami jestem sama, samiuteńka… Kiedyś ktoś zapytał mnie, jak ja to robię? Jak potrafię utrzymać dom, dzieci, gospodarstwo, zakład? Miłość już nie motywuje Basi do działania. Nie pamiętam kiedy ostatnio usłyszałam słowo „kocham, szanuję”… Nasz ślub z perspektywy czasu był jedną wielką pomyłką. Nie umiem o tym mówić inaczej. Od 15 lat słyszę na dzień dobry wiązankę oszczerstw. Dla Waldka jestem tylko babą od garów, ciężkiej roboty. Uważa mnie za skończoną idiotkę, która nie umie poradzić sobie z własnym życiem i codziennymi obowiązkami. Życiowa porażka… Po powrocie z pracy na Basię czekają kolejne obowiązki. Hałasujące dzieci. Puste garnki i zadane w szkole zadania, z którymi nie radzi sobie Konrad. A przecież noc jest krótka, stanowczo za krótka …Choć to jedyny czas, kiedy Basia może ugotować obiad zrobić, pranie. Największym wyzwaniem jest włączenie pralki tak, by tylko nie obudziła dzieci...Basia nie ma własnego, wolnego czasu. Jedyna wolna chwila, kiedy mogła odpocząć, to czas przed przyjściem na świat pierwszego dziecka. Wtedy właśnie miała chwilę dla siebie. Nie czytała ulubionej książki, nie słuchała muzyki. Zwyczajnie leżała wdychając wolno szpitalne powietrze. Dzień porodu. Basia leży w szpitalu. Odwiedza ją tylko starsza sąsiadka oraz pijany, brudny, zarośnięty mężczyzna. Był zwyczajnie pijany! Prosiłam, by wyszedł, zanim przyjdzie ktoś z personelu. -Wracaj do domu! Dzieci głodne, lodówka pusta, a ty tu sobie leżysz i masz w nosie całą rodzinę! Odwróciłam się na bok. Nie mogłam patrzeć na tą czerwoną, przepitą mordę. Nawet nie zdążyłam zauważyć, jak Waldek zabiera mi resztę pieniędzy z szafki. Odszedł, a ja cała roztrzęsiona trafiłam na porodówkę. Nawet w takiej chwili byłam sama. Zawsze sama… Nie lubię mówić o swoich uczuciach, o tym, jak się czuję, co czuję.... Obecnie chyba nie mam w sobie żadnych pozytywnych uczuć. Jak może się czuć osoba, która w dzień swoich urodzin słyszy, że jest zerem, nikim… A za niedoprawioną zupę dostaje w twarz.... Nic nie jest proste. Jedna z wielu zimowych nocy. Dochodziła 22:00. Dzieci Basi właśnie położyły się spać. Kobieta poszła do nich do pokoju zgasić lampkę i dać buziaka na dobranoc. Waldka wtedy nie było. Około 23:30 po tym, jak umyła naczynia i naszykowała dzieciom ubrania do szkoły, położyła się do swojego łóżka. Pełnia księżyca rozjaśniła mrok pokoju. Usłyszała ciężkie stąpanie po schodach. Wracał mąż. Basia wyszła mu naprzeciw, by go uciszyć. Zmarznięta w samej koszuli stanęła na schodach. Był pijany, ledwo stał na nogach. Szyderczy śmiech i słowa „Już mi nie uciekniesz” wprowadziły Basie w osłupienie. Szybkim ruchem wepchnął mnie do mojego pokoju i rzucił na łóżko. Zimnymi, szorstkimi dłońmi podsuwał koszulę. Nie krzyczałam, milczałam, by tylko nie obudzić dzieci. Próbowałam się wyrwać, wysunąć spod przesiąkłego alkoholem ciała. Ta noc była dłuższa niż zawsze. Koszmar, okrutny sen stał się jawą. Tej nocy nie spałam, nie myślałam, nie czułam. Leżałam półmartwa, poniżona, oderwana od rzeczywistości. Po tej nocy miałam mętlik w głowie. Myśli, że noszę pod sercem niechciane, znienawidzone dziecko. Było mi wtedy bardzo ciężko. Wiedziałam, że kolejny raz jestem zdana wyłącznie na siebie. Klepałam się po brzuchy, nosiłam ciężkie torby, robiłam wszystko, by… Minęło dziewięć miesięcy. Wiele się zmieniło we mnie. Oswoiłam się z myślą, że kolejny raz będę mamą. Cieszyłam się. Justynka i Konrad dużo mi pomagali. To właśnie oni dali mi siłę do działania. A Waldek? Był tylko mężem na papierze. Nic do niego nie czułam, żadnego głębszego uczucia poza odrazą. Waldek okazał się moją wielką, życiową pomyłką, ale nigdy nie zdecyduję się na odejście. Nie mogę pozwolić na to, aby obcy ludzie odebrali mi cały mój dorobek. Ciężko pracowałam na każdy kawałek chleba. Wiem, że gdybym odeszła, Waldek sprzedałby cały nasz majątek. Roztrwonił wszystko na co tak ciężko pracowałam. Nie mogę na to pozwolić, nie pozwolę sprzedać cząstki siebie. Minęło kilkanaście lat. Basia jest już inną osobą. Konrad, Justynka i Maciek studiują. Waldek ma nadzór kuratora. Nie ma prawa dotykać ani naruszać prywatności Basi. Jest wyjałowiony z ludzkich odruchów. Wódka odebrała mu rozum, zniszczyła godność. Znalazł się na marginesie społecznym. Basia dalej pracuje, ma więcej czasu dla siebie. Wieczorami czyta, ciągle uczy się życia. Ostatnio uświadomiła sobie, że najgorzej jest żyć w samotności. Każdy myśli, że wie o tobie jak najwięcej, rozumie twój ból, twą własną tragedię. Ale tego nie da się zrozumieć. Nie da się wcielić w cudzą rolę.