15 października 2008 roku rozpocząl się w Fundacji Schumana już
Transkrypt
15 października 2008 roku rozpocząl się w Fundacji Schumana już
FRANCJA I JEJ MIESZKAŃCY 5. seminarium 10 grudnia 2008 r. koordynator: Joanna Różycka-Thiriet [email protected] Kolejne spotkanie w ramach seminariów francuskich w dniu 10 grudnia poświęcone było podsumowaniu prezydencji francuskiej w Unii Europejskiej, która zaczęła się 1 lipca i potrwa do 31 grudnia br. Naszymi gośćmi byli Aleksandra Kreczmańska z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych i Andrzej Bobiński z Centrum Spraw Międzynarodowych. Aleksandra Kreczmańska zaczęła od przypomnienia, że prezydencja to nie instytucja Unii, a aspekt działalności Rady Unii Europejskiej. Jedna prezydencja trwa bardzo krótko, tak więc przy ocenie prezydencji danego kraju trzeba brać pod uwagę ograniczenia czasowe i instytucjonalne. Następnie krótko scharakteryzowała priorytety Francji na to półrocze. Po pierwsze, Unia dla Morza Śródziemnego. Pierwotnie miała to być równoległa do UE organizacja, ale temu sprzeciwiła się kanclerz Angela Merkel. Ostatecznie wpisano ją w tzw. Proces Barceloński. 13 lipca dokonano uroczystej inauguracji Unii Śródziemnomorskiej, potem odbyło się jeszcze tylko jedno spotkanie o instytucjach. Konkretów, z jakich miała się składać ta współpraca, nie ma póki co zbyt wiele. Po drugie, Europejski Pakiet Imigracji i Azylu, przyjęty przez Radę Europejską w październiku. Tu także mamy do czynienia z kontynuacją tego co było. Przyszła prezydencja szwedzka opracuje wieloletni plan w tym obszarze. Prawdopodobne więc jest, że Francja poruszając ten temat podczas swojej prezydencji, chciała już teraz wywrzeć wpływ na przyszłą debatę. Po trzecie, Wspólna Polityka Bezpieczeństwa i Obrony, flagowy projekt, który jednak rozbił się o kryzys ratyfikacji Traktatu lizbońskiego. Irlandia przywiązana jest do swojej neutralności. Tak więc po referendum debata polityczna na ten temat nie była możliwa. Zrobiono małe kroczki, jak stworzenie „wojskowego Erasmusa”. Po czwarte, przegląd Wspólnej Polityki Rolnej, który zakończył się w listopadzie, ale przeszedł bez echa z powodu kryzysu. Ograniczono np. interwencje w niektórych sektorach, zdecydowano o większych pieniądzach na rozwój obszarów wiejskich. Po piąte, pakiet klimatenergia. Celem Francuzów jest zakończenie negocjacji do końca roku. Zdaniem pani Kreczmańskiej, Francuzi rozbudzili tym wielkie oczekiwania obserwatorów i negocjujących. Tymczasem Europa Środkowo-Wschodnia ma zastrzeżenia z powodu swojego węgla. Niemcy natomiast boją się delokalizacji, tego że produkcja przeniesie się do krajów, które mają mniej wyśrubowane limity w zakresie emisji. Wg. Aleksandry Kreczmańskiej, wszystkie priorytety zeszły na dalszy plan z powodu innych czynników. Zamierzenia francuskiej prezydencji zderzyły bowiem z trzema kryzysami: irlandzkim, gruzińskim i finansowym. Odnośnie Irlandii, dano jej krótki czas na refleksję. Francja naciskała na jak najszybsze powtórzenie referendum, wywierała silną presję. Teraz premier Brian Cowen będzie się starał z jednej strony nie wyznaczać od razu daty ponownego głosowania, a jednocześnie zapewnić „twarde” gwarancje dla swojego kraju. W kryzysie gruzińskim UE była głównym aktorem, jej mediacja została zaakceptowana przez dwie strony konfliktu, co było dla niej nobilitacją. Pozostaje pytanie o efekty działań. Pierwsze porozumienie było nieścisłe, bez harmonogramu. We wrześniu podpisano kolejne porozumienie. Zachowanie Francji w całej tej sytuacji było, zdaniem pani Kreczmańskiej, raczej pozytywna, bo Unia nie ma mechanizmów rozwiązywania kryzysów, charakteryzuje się miękką siłą. Kiedy państwo odmawia współpracy, to oddziaływanie UE jest nikłe. Reakcja prezydencja Sarkozy’ego była szybka, można mieć do niej zastrzeżenia, ale to wynika ze specyfiki obszaru, jakim jest polityka zagraniczna. Kryzys finansowy z kolei przekracza możliwości całej UE. W jego początkowym stadium wypierano się, że mamy do czynienia z kryzysem. Potem niektóre kraje zaczęły działać same, ze szkodą dla innych (irlandzkie gwarancje bankowe). W końcu, dzięki prezydencji, ustalono ogólne ramy działania. Co ważne. włączono w nie Gordona Browna, premiera Zjednoczonego Królestwa, mimo że jego kraj nie należy do strefy euro. Teraz mamy do czynienia ze sporem Niemiec, które nie chcą obniżać podatków, a Francją i Niemcami, które chcą obniżyć podatki, żeby stymulować konsumpcję. W opinii Andrzeja Bobińskiego Nicolas Sarkozy zawiódł nadzieje na przeprowadzenie reform, a prezydencja była dla niego szansą na podreperowanie sobie notowań. Mógł pokazać siebie i Francję. Unia Śródziemnomorska to, jego zdaniem, jeden wielki kłopot. Pogorszyła stosunki z Niemcami, co rzutowało na przebieg prezydencji. Członkami Unii Śródziemnomorskiej miały być tylko kraje UE z basenu Morza Śródziemnego. Była obawa, że to rozbije UE, umniejsza Europejska Politykę Sąsiedztwa, stwarza wrażenie, że Północ jest mniej ważna. W dodatku projekt podszyty był niechęcią Francji do członkostwa Turcji w UE. Ale wylansowanie Unii Śródziemnomorskiej przyspieszyło wysunięcie projektu partnerstwa wschodniego. W działaniach obejmujących Wspólną Politykę Bezpieczeństwa i Obrony chodziło o wzmocnienie francuskiego systemu zbrojeniowego (o to by państwa członkowskie kupowały od siebie nawzajem sprzęt). Mimo małych sukcesów, nic w tym obszarze się nie zmieniło, a kryzys w Gruzji pokazał słabości WPZiB. Francja starała się wpłynąć na debatę o Wspólnej Polityce Rolnej. Rozdać karty przed kolejną reformą. Odnośnie pakietu klimat-energia, Francji wydawało się, że sprawa będzie łatwiejsza. Sarkozy chciał wszystko sam załatwić, żeby to był jego osobisty sukces. Zanim szczyt Rady Europejskiej się zakończy, ciężko powiedzieć czy cała prezydencja będzie udana. Tak naprawdę będzie to wiadomo za parę miesięcy, lat. Z perspektywy czasu zobaczymy czy podjęte inicjatywy zakończą się sukcesem. Z pewnością była to prezydencja Nicolasa Sarkozy’ego, który musi być wszędzie obecny. Czasem było go „za dużo”, jak podczas wizyty w lipcu w Irlandii, kiedy bardzo naciskał na ponowne głosowanie. Jeśli w kolejnym pośpiesznym referendum traktat zostanie ponownie odrzucony, to będzie to po części wina Sarkozy’ego, bo nie rozpatrzono alternatywnych scenariuszy. Mówi się, że w przypadku Gruzji głowa mniejszego państwa byłaby w dużo gorszym położeniu. Francja miała posłuch zarówno w Gruzji, jak i w Rosji. Inna teoria mówi, że to Miedwiediew dał Sakozy’emu słynny już 6-punktowy plan, że to wizyta prezydenta Kaczyńskiego i innych zatrzymała rosyjskie czołgi. Na pewno udział prezydenta Sarkozy’ego jest niejednoznaczny. W kryzysie finansowym zaskoczyło Andrzeja Bobińskiego to, że w pewnym momencie francuski prezydent oddał przywództwo Brownowi. Zarzucił z kolei Francji „podkopywanie” autorytetu kolejnej, czeskiej prezydencji. Zaproszeni eksperci różnili się w ocenie francuskiej prezydencji. Zdaniem analityk z Polskiej Instytutu Spraw Międzynarodowych, oficjalne priorytety zeszły na plan dalszy, ale ogólnie prezydencja zasługuje na pozytywną ocenę. Są głosy, że to kryzysy uratowały Francję, bo na początku prezydencji prezydent Sarkozy popełnił kilka gaf, np. krytykował Europejski Bank Centralny, atakował komisarza ds. handlu Petera Mendelsona. W sytuacji kryzysu mógł spożytkować swoje cechy, swoją superaktywność. Francja była dobrze przygotowana do przewodnictwa, elastyczna w działaniu, przedstawiała różne scenariusze. Podczas poprzedniego przewodnictwa w 2000 r. była bardzo sztywna i forsowała swoje interesy. Według Andrzej Bobińskiego nie wiemy wszystkiego o zakulisowych działaniach podczas prezydencji, które podobno dotyczyły przyszłego składu Komisji, WPR itp. Czego od francuskiej prezydencji mogłaby się nauczyć Polska, która przygotowuje swoje przewodnictwo w 2011 roku? Wg Aleksandry Kreczmańskiej, tego że trzeba zawczasu zadbać o priorytety. Dobrze, że Polacy już pracują nad partnerstwem wschodnim, którym zajmą się kolejne prezydencje. Zdaniem Bobińskiego nie za bardzo można porównać sytuację Polski, kraju średniego, i Francji. Mamy mniej siły przebicia, musimy działać z partnerami. Dobrze, że Polska przedstawiła projekt partnerstwa ze Szwecją. Warto też zauważyć, że francuska prezydencja była prezydencją bez Stanów Zjednoczonych, które wycofały się z areny międzynarodowej z powodu wyborów. Dlatego Europa mogła zająć ich miejsce. Zdaniem eksperta z Centrum Stosunków Międzynawowych nie ważne jest, kto będzie twarzą polskiej prezydencji, ważne jest to, który traktat będzie wtedy obowiązywał. Możliwe jest też to, że jeden rząd przygotuje przewodnictwo, a inny je zrealizuje. Seminaria odbywają się pod patronatem Ambasadora Francji w Polsce