LEGENDA O STAREJ DZWONNICY W zamierzchłych czasach
Transkrypt
LEGENDA O STAREJ DZWONNICY W zamierzchłych czasach
LEGENDA O STAREJ DZWONNICY W zamierzchłych czasach, dziedzic cycowski postanowił wybudować dzwonnicę, którą zamierzał postawić w środku wsi na placu przykościelnym, aby było dobrze słychać wszelakie powiadomienia i każdy wiedział o tym, że coś się stało. Miała ona informować o wszystkich ważnych wydarzeniach i ostrzegać o niebezpieczeństwie. Dziedzic zamówił za morzem potężny dzwon z mosiądzu. Przy budowie dzwonnicy pracowała cała wieś, a ukończono ją w 1871 r. Budowlę wymurowano czerwoną cegłą w stylu bizantyjskim, na planie czworokąta. Dzwonnica została pokryta blachą, a na czubku dachu zamontowano krzyż, który wykonał miejscowy kowal. W ścianach było po dwa otwory w kształcie łuku, przez co lepiej było wszystko słychać. Drzwi zbudowano na wzór naciągniętej cięciwy. Ostatnim krokiem było zawieszenie dzwonu - elementu, dzięki któremu wszystko będzie miało sens. Potem zaczęto poszukiwania dzwonnika. Po jakimś czasie okazało się jednak, że nikt nie mógł ruszyć serca dzwonu. Usłyszał o tym pewien chłopak. Był sierotą. Pomagał ludziom w gospodarstwie, aby mieć co jeść i gdzie spać. Nazywał się Michał. Postanowił spróbować swoich sił przy dzwonie. Inni nie dowierzali, że mu się uda, ale ku ich zdziwieniu właśnie tak się stało. Nikt nie wiedział jednak, że dzwon był niezwykły. W każdej sytuacji brzmiał inaczejkiedy Michał dzwonił w południe, dzwon wydawał inny ton, gdy powiadamiał o pożarze albo innym nieszczęściu jego dźwięk bardzo smucił, a jeżeli informowano o Mszy Św. lub ważnym święcie, ton był radosny. Ale każdy z nich był także magiczny. Dzięki temu mieszkańcy Cycowa nie musieli zastanawiać się, po co użyto dzwonu, bo umieli rozróżnić każdy dźwięk. Brzmiało to tak, jakby sam dzwon wiedział, co się stało. Cała tajemnica tkwiła w tym, że w dzwonie nie było ważne tylko jego serce, ale też dusza. Dzwonem mógł zadzwonić tylko ten, kto wierzył, że ją posiada. Michał wierzył. Nowy dzwonnik zamieszkał w dzwonnicy, a ponieważ dobrze mu się wiodło, ożenił się i miał trzech synów. Po wielu latach przyszedł czas na to, aby ktoś zastąpił Michała. Tym kimś musiał być jeden z jego synów. Po próbie stwierdzono, że zadzwonić dzwonem umiał tylko najmłodszy z braci. Nosił imię Jan i to właśnie on stał następny w kolejce do tego, aby zostać dzwonnikiem. Reszta potomstwa wyjechała. Potem dzwonem dzwonili jeszcze Dawid, Zenon i Adam. Trwało to tak wiele lat, aż w końcu Artur - szóste pokolenie dzwonników - stwierdził, że nie chce wykonywać tego samego zawodu, co jego przodkowie, a mógł, ponieważ wiedział i wierzył, że dzwon ma duszę. Postanowił, że wyjedzie, a skoro tylko potomkowie Michała, w dodatku nie wszyscy, mogli dzwonić dzwonem, to zamilkł on na wieki i milczy aż do dziś.