Strona 1
Transkrypt
Strona 1
Strona 6 www.gazetagazeta.com piątek - niedziela, 10 - 12 lutego 2012 POLONIA w MONTREALU "Spotkanie Podróżnicze" poświęcone zmarłemu w grudniu 2011, Bogdanowi Wileckiemu - wieloletniemu organizatorowi spotkań 1 lutego 2012 w środę o godz. 19:00 odbyło się "Spotkanie Podróżnicze" poświęcone zmarłemu w grudniu 2011 Bogdanowi Wileckiemu - wieloletniemu organizatorowi spotkań. Spotkanie zorganizował i prowadził inicjator cyklu, Jerzy Adamuszek. Bogdan Wilecki odkrył u siebie pasję poznawania świata dość wcześnie, np. jako 5-letni chłopak potrafił podróżować cały dzień tramwajem. Nie pomagały groźby i kary, zawsze robił wszystko po swojemu. Związany był z Wrocławiem, gdzie ukończył studia i zaczął pracować jako nauczyciel fizyki. Będąc aktywnym członkiem PTTK, czynnie uczestniczył w pracach wielu komisji. Pozwalało mu to na organizowanie wycieczek szkolnych po całej Polsce. Pierwszą wielką wyprawę rowerową odbył w 1979 z trzynastoletnim synem, Krzysztofem. Był to "Wielki Rajd Dookoła Polski" (3500 km.). - W 1980 wyruszyli obaj na 5000 km. rajd dookoła Skandynawii, docierając aż do Nordkapp. Zajęło im to dwa miesiące. - Do Montrealu przybył z rodziną w 1982. - W 1983 zabrał syna Krzysztofa na kolejną, wielką rowerową przygodę. Wyruszyli z Saskatoon, aby przez Albertę, Kolumbię Brytyjską, wzdłuż tzw. Alaska Highway, dojechać na Alaskę. - Siedem lat później zabrał młodszego syna, Pawła, na tę samą trasę. - W 1995 pan Wilecki odbył samotną wyprawę rowerową dookoła Islandii. - W 1996 trzy miesiące spędził w Australii, gdzie objechał - większość trasy na rowerze - całą wschodnią część kontynentu. - Kilka lat później, zabrał swój rower do Argentyny, aby jeździć nim po Patagonii i Ziemi Ognistej. Ciekawy był nowych miejsc i ludzi oraz kontaktu z przyrodą. Szukał takich jak on, nienasyconych świata obieżyświatów. Wilecki ciągle powtarzał, że rower był dla niego najlepszym środkiem podróży. W samochodzie nie czuje się wiatru, upału, deszczu, zimna ani gorąca. Pan Wilecki od początku pobytu w Montrealu pracował społecznie, między innymi pomagając w ogranizacji wielu imprez polonijnych. Przez kilka lat był kierownikiem zespołu tanecznego "Tatry". Ten krótki życiorys Bogdana Wileckiego opracowałem na podstawie artykułu pt: "Rowerem przez świat", napisanego przez Bożenę Szarą dla torontońskiej Gazety. Jego zaangażowanie w cyklu "Spotkania Podróżnicze": - od maja 2001 do 18 maja 2011 był odpowiedzialny za dobór prelegentów, organizację i prowadzenie spotkań, - w latach 1999-2001 pan Bogdan pięciokrotnie prowadził spotkania, - od początku cyklu, czyli od marca 1994, państwo Wileccy pomagali mi w jego organizacji, - Jego żona, Rita, cały czas odpowiedzialna była za serwowanie napojów i pączków. Moje najważniejsze wspomnienia o Bogdanie Wileckim: Poznałem Bogdana zaraz po ich przybyciu do Montrealu w 1982 r. Poczuliśmy, że mamy ze sobą wspólny temat. Nie o polityce, ani nie o nauce - tym wspólnym tematem był rower (dla mnie rower był nie tylko środkiem przemieszczania się, ale i "przyjacielem"). Na rowerze Bogdan i ja - czuliśmy się wolni. Zrozumie to tylko ten, kto ma podobne zainteresowania. Zawsze będę stanowczo podkreślał i przypominał: Bogdan czuł podróże, czuł tzw. wyzwania eksBogdan Wilecki Rita Wilecka Krzysztof Wilecki ploracyjne. Bogdan zawsze rozumiał tych, których działanie związane było z podróżami, szczególnie rowerem. Kiedy wróciłem do Montrealu z samotnego rajdu samochodowego przez obie Ameryki po rekord Guinnessa, w styczniu 1987 Bogdan zorganizował ze mną spotkanie w Domu Weteranów na Pine Ave. Nieważne, że przyszło tylko kilkanaście osób - ważna była inicjatywa! W latach 1989-94 organizowałem masową imprezę sportową "Kajakiem i rowerem dookoła wyspy montrealskiej (122 km.)" - Bogdan ze swoim młodszym synem zawsze brali udział w części rowerowej (rzadko startowali Polacy). To, o czym wspomniałem, mogło mieć wpływ na Jego oddanie się "Spotkaniom Podróżniczym", ponieważ była to swego rodzaju promocja podróżowania, dzielenie się światem z innymi. Graliśmy czasem w bridża. Żałuję, że ostatnio nie mogłem namówić Bogdana, aby z powrotem wsiadł na rower. Jestem przekonany, że każdy kto Go znał, mógłby napisać nie mniej na Jego temat. Na temat Jego życzliwości i bezinteresownego pomagania przyjaciołom i znajomym. Na temat Jego szerokiej wiedzy w prawie każdej dziedzinie. Ktoś potrzebował konkretnej informacji? - dzwonił do Bogdana. Bogdan - jak niektórzy mówią potrafił być w kilku miejscach w tym samym czasie. Relacja ze spotkania: Pełna sala Konsulatu była dowodem, że Bogdan Wilecki miał dużo przyjaciół i znajomych. Mogło być jeszcze więcej, ale niektórzy zostali w domach ze względu na niezbyt sprzyjające warunki atmosferyczne. Spotkanie rozpocząłem od przedstawienia w skrócie sylwetki Bogdana. Bożena Szara, która od lat prowadzi radio "Jedynka" i długo współpracowała z torontońską Gazetą, zwierzyła mi się kiedyś: "Nie udało mi się nigdy namówić Bogdana do wywiadu w studio. Opublikowałam jedynie z Nim wywiad dla Gaze- ty, który nie był standardowym wywiadem, ale zebranym materiałem z wielu rozmów." Myślę, że sporo ludzi na sali nie znało wszystkich osiągnięć Bogdana. Był oszczędny w słowach, jeżeli chodzi o swoje dokonania. Powiedziałem przybyłym, że czas, który wspólnie spędzimy nie będzie tylko poświęcony podróżom Bogdana, ale również wspomnieniom o Nim. Przez obecność razem w sali Konsulatu RP damy dowód, że Bogdan był osobą ważną i popularną wsród Polonii Montrealskiej. Był postacią barwną i nietuzinkową. Bez Niego życie polonijne będzie wyglądało jakoś inaczej - będzie nam Go brakowało. Wieczór podzieliłem na cztery bloki, w których pokazywałem wybrane slajdy z: dwóch rajdów z Jego synami z Saskatoon na Alaskę, rajdu wokół Islandii, rajdu po wschodniej części Australii i rajdu po Patagonii. Pierwszą część komentował Jego starszy syn, Krzysztof - razem byli na trzech długich wyprawach rowerowych: dookoła Polski, po Skandynawii oraz na Alasce. Stwierdził on, że sukces długich wypraw rowerowych tkwi głównie w psychice każdego rowerzysty - nie tylko w jego mięśniach. Krzysztof zapamiętał szczególnie rajd wzdłuż granic Polski, ponieważ był jeszcze wtedy młodym chłopcem i było to dla niego pierwsze tego typu "rowerowe wyzwanie". Rajd dookoła Islandii komentowała Rita Wilecka, żona Bogdana. W trakcie pokazywanych slajdów, przeczytała kilka stron notatek Bogdana z tej wyprawy. Dodała, że to jedyny spisany materiał, jaki pozostał po podróżach jej męża. Dwie pozostałe wyprawy Bogdana komentowałem już sam. Ograniczyłem się do ogólnych informacji o wschodniej części Australii, po której Bogdan jeździł rowerem i autobusem oraz o południowej części Argentyny (Patagonia, Ziemia Ognista), którą też objechał w podobny sposób. W programie wystąpili również nasi profesjonalni muzycy.