PDF Button

Transkrypt

PDF Button
Wegańska sekta
Ile razy zdarzyło wam się zostać oskarżonym o wypranie mózgu?.
Co chwila spotykam się z zachowaniami sugerującymi, że ze mną coś jest nie tak. Co
najmniej jakby porwali mnie kosmici albo przygarnęli scjentolodzy a ja po prostu nie chcę jeść
mięsa. Czy mięsożercy są rozliczani z tego co jedzą tak samo jak weganie i wegetarianie?
Dlaczego ktoś w dzieciństwie zakodował nam, że ziemniaki są do niczego a kotleta należy
zjeść w całości? Zaczęło się niewinnie, od powiedzenia rodzinie, że nie jem jakże ulubionego
przez wszystkich kurczaka, odkładam na bok szynkę oraz rybę:
Matka: Jak to śledzika nie zjesz na święta?
Ja: Nie!
Matka: No ale może chociaż pasztet, sama robiłam to nie jest z fabryki tylko z ryneczku,
wszystko czyste i w porządku.
Ja: Nie dziękuję mamo!
Matka: To co Ty dziecko będziesz jadła?
Kolejne podejścia były z rosołem bez mięsa bo przecież nic w nim nie pływa, ze schabem bo
domowy i tak dalej. Rodzina to nie problem, zaakceptują jak każde moje wybryki a co z
przyjaciółmi z którymi niegdyś jadło się kotleta? To bardzo trudne a może to kwestia ludzi?
Za każdym razem jak opowiadam o swoich przepisach słyszę, że zwariowałam, jak to może
smakować skoro nie ma jajka? Czym to zlepić? Na pewno nie jest tak dobre jak mięsko i jak
można nazywać smalec wegański smalcem, przecież to mięsna potrawa. Z każdej strony
zarzuty, że „wy weganie” to żrecie trawę, to takie jałowe i bez witamin. Wasze produkty są z
soi modyfikowanej a to gorsze niż mięso (na pewno gorsze!), jak uzupełniacie witaminy?
Zawsze wybrzydzacie w restauracjach! Po co sobie życie utrudniacie?
Tak, do restauracji czasem chciałabym pójść ale po 10 minutowym wstępie z prośbą o
nienakładanie sera na pizzę patrzą na mnie jak na debila a ja się zastanawiam czy nikt mi
tam nie napluje. Zaczęłam mówić, że nie toleruję białka, dla świętego spokoju. Pamiętam tę
samą sytuację tylko kraj trochę inny. Słoneczna Italia, zamawiam pizzę i ze strachem w
Wegańska sekta
oczach pytam czy mogę dostać pizzę bez sera? Pani z uśmiechem odpowiada of course i
wskazuje palcem na pizzę bez sera jako coś standardowego w ich menu. Nikt nie dziwił się,
że będę jadła same ciasto z sosem pomidorowym. Oczywiście nie trzeba wyjeżdżać z kraju by
dostać produkt wegański bez problemu, w Warszawie takich miejsc jest milion ale nie tu.
Wracając do przyjaciół. Próba opisania im mojej diety, niesamowitości smaku oraz
najistotniejsze opowiadania o niekrzywdzeniu zwierząt często kończy się fiaskiem.
„Bo Ty uważasz się za lepszą, bo ja jem mięso i mam przez Ciebie wyrzuty, że jem gorzej, bo
Tobie się wydaje, że Twoja dieta jest lepsza a już na koniec Twoje zwierzęta to nie dzieci i
należy je odpowiednio tresować”.
Rachunek? Empatia = 0, Przyjaźń = 0, wracam do swojej wegańskiej sekty gdzie ludziom nie
jest obojętne co jedzą, gdzie zwierzęta mają takie same prawa jak ludzie i nikt nikogo nie
tresuje i nie zabija a każdy człowiek jest traktowany ze zrozumieniem. Na szczęście nie każdy
ma takie podejście i są mi bliscy ludzie, którzy z wiekiem dojrzewają i rozwijają się
świadomie. Nie odrzucają badań naukowych oraz faktów, poszukują wiedzy całe życie a los
zwierząt nie jest im obojętny tak jak kiedyś. I to nie dzięki filmom obrazującym cierpienie w
klatkach, czy ukazującym „humanitarne” zabijanie zwierząt. Wystarczy rozejrzeć się dookoła,
jeżeli istnieje w Tobie choć odrobina empatii i logiki zrozumiesz, że tak dalej być nie może.
Oczywiście masz parę opcji. Możesz założyć ręce i powtarzać sobie samemu/ej, że i tak nic
nie zmieni to, że nie zjesz mięsa bo sam/a nie uratujesz miliona krów, twoja jedna
reklamówka więcej nic nie znaczy w oceanie plastiku, który nas zalewa a Twoje buty skórzane
na pewno są zrobione z odpadów i nie ma w tym nic złego. Oczywiście możesz sobie siedzieć
tak dalej i uspokajać swoje sumienie ale nie neguj działań ludzi, którym się chce i którzy
jednak wierzą w to, że świat można zmienić małymi krokami. Możesz też poszukać informacji
sam/a bez „nagonki” wegańskiej i dowiedzieć się o czym oni mówią i jak z nimi rozmawiać bo
to nie są suche fakty, to są lata badań, spostrzeżeń obserwacji rynku a przede wszystkim lata
cierpień zwierząt, które to my ludzie im zafundowaliśmy.
Może rzeczywiście porwali nas kosmici, wyprali nam mózgi i zesłali na ziemię by uratować
jeszcze jakieś istnienie, jakiekolwiek. Bo jak mogliśmy od jedzenia mięsa i bycia obojętnym na
to skąd ono się bierze przejść taką drogę i walczyć o zupełnie coś odwrotnego? Walczyć, bo
w końcu zrozumieliśmy, że jak my nie pomożemy zwierzętom to nikt inny im nie pomoże.
Wegańska sekto, mam nadzieję, że opanujesz cały świat albo chociaż pół. Mam nadzieję, że
Wegańska sekta
w 2048 roku nadal będą istniały oceany pełne ryb, zboże produkowane będzie tylko na mąkę
a woda nie okaże się towarem tak deficytowym jak obrazują to filmy o przyszłości.
Podziel się:
Udostępnij na Twitterze(Otwiera się w nowym oknie)
Click to share on Facebook(Otwiera się w nowym oknie)
Click to share on Google+(Otwiera się w nowym oknie)
Click to share on Pocket(Otwiera się w nowym oknie)
Kliknij, aby udostępnić na LinkedIn(Otwiera się w nowym oknie)
Więcej
Dodaj do ulubionych:
Lubię Wczytywanie...

Podobne dokumenty