rajstopy pod choinke

Transkrypt

rajstopy pod choinke
Rajstopy pod choinkę
O PRL-u z babcią Anną rozmawia Monika Ślusarczyk z klasy 1c
Czy to były dla Ciebie trudne czasy?
Urodziłam się zaraz po wojnie. Mieszkałam pod Skierniewicami, na wsi. Potem przez trzy
lata w Łodzi, a od piątego roku życia w Warszawie. Moja matka samotnie wychowywała
trójkę dzieci, ale zakład pracy zapewniał wsparcie: żłobek, świetlice, kolonie letnie,
zimowiska. Dlatego było łatwiej. Skończyłam szkołę podstawową, średnią i wyższą za darmo.
Pod tym względem nie mogę narzekać. Ciężko było, kiedy Gierek przestał rządzić, bo wtedy
zrobiło się pusto w sklepach. Trzeba było o wszystko walczyć, nawet o chleb i szynkę. Na
półkach stał tylko ocet i jakieś makarony. Długie godziny spędzałam w kolejkach. Wszystko
było na kartki, nawet buty. Trzeba było kupować na zapas, kiedy coś w sklepie było, a nie
kiedy się tego potrzebowało. Potem jadło się to przez tydzień czy więcej. A teraz kupujesz to,
co chcesz, po trochu.
Jak wyglądało twoje nastoletnie życie?
Na pewno nie miałam tyle ciuchów, co dzisiejsze nastolatki, chociaż obowiązywała jakaś
moda. Moja matka była biedna, jeśli coś mi kupowała, np. rajstopy, dostawałam to jako
prezent pod choinkę. Poza tym... no cóż, nie było tych wielkich sklepów. Chodziliśmy na
spacery, do kina, kawiarni czy do parku. Często robiliśmy prywatki. Było całkiem normalnie.
Jak miałam siedemnaście lat, zaczęłam dawać korepetycje, żeby mieć pieniądze na
pończochy, czy nowe ubrania. Pamiętam, że często chodziliśmy do kina na zagraniczne filmy,
bo były jedynym łącznikiem ze światem.
Czy bardzo tamte czasy różniły się od obecnych?
Teraz jest w sklepach wszystko, mamy kontakt ze światem i pootwierane granice. Kiedyś,
żeby wyjechać, miesiącami trzeba było czekać na wizę, a i tak w końcu mogło się okazać, że
jej nie dostaniemy.
Teraz jest wolny rynek, a kiedyś wszystko było państwowe. Ja nie pamiętam prywatnych
sklepów...no może bazar Różyckiego. Teraz każdy może założyć własną firmę.
Kiedyś służba zdrowia lepiej działała, nie czekało się tygodniami, żeby się dostać do lekarza.
W tej chwili jest o wiele łatwiej żyć kobietom, bo mają pralki, lodówki, zmywarki,
mikrofalówki. Za PRL-u swoją pierwszą elektryczną pralkę kupiłam, jak dostałam talon od
kuzyna. Nieliczni ludzie mieli telefony w domu, a teraz każdy ma komórkę. Ta łączność ze
światem jest plusem demokracji. Jednak muszę powiedzieć, że gdyby mojej mamie przyszło
żyć w tych czasach to byśmy zginęli, bo bylibyśmy zbyt biedni, żeby się utrzymać bez takiej
pomocy, jaka była wtedy oferowana.
Ile miałaś lat, gdy PRL się skończył?
Byłam już dorosła, miałam swój dom i rodzinę.
Czy chciałabyś, żeby te czasy wróciły?
Są powody, dla których bym chciała: darmowa służba zdrowia, szkoła, wakacje. Ale z drugiej
strony, gdy pomyślę o tych kolejkach.... Poza tym, niektórzy ludzie walczyli o wolność i byli
gnębieni, chociaż ja tego nie odczułam. Byłam nauczycielką i się nie angażowałam. Nigdy nie
czułam się gnębiona ani przez tamten ustrój, ani przez ten. No i teraz człowiek może żyć tak,
jak go na to stać, a nie tak, jak musi.
Monika Ślusarczyk Ic’

Podobne dokumenty