Wywiad z Katarzyna Dowbor

Transkrypt

Wywiad z Katarzyna Dowbor
w
y
w
i
a
d
y
w
k
Katarzyna Dowbor
Dziennikarki Akademickiego Gimnazjum WSM w
rozmowie z Katarzyną Dowbor
Kuryer: Ile miała Pani lat, kiedy zaczęła się
interesować dziennikarstwem?
Katarzyna Dowbor: Bardzo dużo, ja w ogóle nie
miałam pomysłu, żeby być dziennikarzem. Poszłam
na studia niedziennikarskie, chciałam wychowywać
młodzież, trudną zwłaszcza. Ale ja myślę, że w
ogóle młody człowiek... Ile macie lat?
Kuryer: 15
KD: Dziewczyny w waszym wieku nie wiedziałyby,
co by chciały robić. Czy już wiecie?
Kuryer: Tak, wiemy.
KD: Ale ja właściwie nie miałam zupełnie planów i
wszystko zaczęło się na studiach, kiedy poszłam
do tzw. radia studenckiego i dopiero na studiach,
kiedy byłam chyba na drugim roku zaczęłam się w
to bawić, no i radio studenckie, jak to radio
studenckie… Pojechałam na pierwszy materiał, taki
duży. Na festiwal studenckiej piosenki w Krakowie,
no i wtedy spodobał mi się ten zawód. Potem
trafiłam na festiwal z nagraną moją piosenką.
Przyniosłam do Trójki kasetę z nagraniem piosenki
w moim wykonaniu , wyszedł tam taki młody
człowiek, stażysta i zapytał, o co chodzi, ja mu
dałam taśmę a on powiedział, że mam taki ładny
głos i może bym przyszła do radia pracować. I tak
zaczęłam w radiu. Pracowałam rok w radiu, a
potem z radia wykupiła mnie telewizja.
Ola Matejek
u
r
y
e
r
z
e
Kuryer: Co by Pani poradziła zaczynającym
dziennikarzom?
KD: Ja myślę, że naprawdę warto się
interesować wszystkim. Po pierwsze w
dzisiejszych czasach u młodzieży, (bo w końcu
mam syna dużo starszego od was i córkę dużo
młodszą) zanika kultura rozmowy, tzn. coś
takiego się dzieje, że jesteście młodzieżą
wychowaną na komputerach i sms-ach i
właściwie mało się czyta, dużo się ogląda,
prawda? To nie jest tak, że dużo czytacie, tyle,
co wam zadadzą w szkole, natomiast, jeżeli
chce się być dziennikarzem trzeba mieć duży
zasób słów. I to jest bardzo ważne.
Kuryer: Teraz mamy pytania dotyczące Pani
dzieci. Czy spotyka się Pani z opinią, iż przez to,
że Pani pracuje w telewizji, syn ma zapewnioną
pracę?
KD: Mój syn pracuje w telewizji, bo tak sobie
wybrał. Ja nie jestem ani dyrektorem, ani
prezesem, więc ja go nie przyjmowałam. Akurat
mój syn w tej chwili pracuje w Polsacie, tam
w ogóle nikogo nie znam.
Kuryer: Pani córeczka, Marysia jest jeszcze
mała. Nie brakuje Pani czasu, który mogłaby
Pani jej poświęcić?
KD: Ja bardzo dużo czasu spędzam z Marysią,
ponieważ na szczęście udało mi się urodzić
Marysię wtedy, kiedy już zrobiłam to, co miałam
zrobić zawodowo. A teraz pracuję, bo muszę,
tak to bym nie pracowała, ale z czegoś trzeba
żyć. Natomiast już się nie biję o swoją pozycję,
nie walczę o to, żeby coś tam osiągnąć. Czy coś
poprowadzę czy nie, to już nie ma znaczenia.
Natomiast rzeczywiście jak pracuję głównie w
weekendy, to nie jest miłe. Dzisiaj jest sobota,
a ja pracuję, jutro natomiast jadę na zdjęcia do
Wrocławia, ale to takimi falami jest. Jeżeli
popracuję jutro, to wolne mam cztery dni i wtedy
cały ten czas poświęcam Marysi, bo ona jest
głównym moim zajęciem, potem mam jeszcze
swoje koniki i to jest jakby mój świat. Czasami
jeszcze na bankiety, na przyjęcia, ale ja myślę,
że jak Marysia się urodziła, kiedy byłam dojrzałą
osobą, to akurat ma dobre jej wyszło, bo mam
dla niej czas
Kuryer: Czy Pani córka zadawała Pani pytania
dotyczące pracy?
KD: Marysia jest śmieszną osobą, ponieważ
uważa, że wszyscy ludzie pracują w telewizji. Ja
pracuję, brat pracuje, narzeczona brata też z
kolei, bo jest w filmie. Tata też się czasem
pokazuje, bo komentuje różne wydarzenia
polityczne, W związku z tym, ona myśli, że cały
świat pracuje w telewizji.
w
y
w
i
a
d
y
w
k
Kuryer: A może zadała Pani pytanie „Mamo, co Ty
tam robisz?”
KD: Nigdy, ona się tak przyzwyczaiła, że nawet jak
ja siedziałam koło niej i był jakiś mój program, dla
niej to kompletnie nie robi wrażenia.
Kurier: Nie boi się Pani, że Marysia w końcu
rozwinie skrzydła, zakocha się i odfrunie z domu?
KD: (śmiech) Oczywiście, że się boję. Ona jest
oczkiem w głowie, bo w rodzinie jest najmłodsza. A
poza tym boję się, że będzie kolejną osobą, która
będzie w telewizji pracowała. Na to wygląda, bo
ona kocha estradę, uwielbia się pokazywać,
wyrywa mi zawsze mikrofon, jak chce coś mówić.
Ania Danielak
Kuryer: Pani wielką fascynacją są konie. Od kiedy
tak naprawdę zaczęła się Pani tym interesować?
KD: Dosyć późno zaczęłam. Jak byłam małym
dzieckiem, moja mama jeździła konno, mój dziadek
jeździł konno, w ogóle w rodzinie to była taka
tradycja. Jak miałam osiem lat wsadzili mnie na
konia i wtedy spadłam, obraziłam się na
jeździectwo i stwierdziłam, że na konia już nigdy
nie wsiądę no i myślałam, że to jest koniec tej
przygody, ale to siedziało w człowieku. Potem
byłam bardzo dorosła, miałam 35 lat i wsiadłam na
konia tak naprawdę i zaczęłam się uczyć jeździć.
Uczęszczałam do szkółki z dziewczynkami
czternastoletnimi, które były dużo odważniejsze
ode mnie, ale się okazało, że dziewczyny się
wykruszyły się, a ja zostałam. Sporo jeżdżę, mam
u
r
y
e
r
z
e
swoje własne konie, to jest właśnie takie wielkie
hobby moje.
Kurier: Po tym wypadku, gdzie Pani spadła z
konia to bardzo się Pani potem bała wsiąść na
niego?
KD: Bardzo, tzn. oduczyłam się wsiadania na
cudze konie, takie, których nie znam. Kiedyś
byłam bardzo pewna siebie i myślałam, że sobie
z każdym koniem poradzę, ale to w końcu koń
sobie ze mną poradził (śmiech). Większość koni,
kiedy się już zgra z właścicielem i tak jakby
przewidzieć jego pewne zachowanie, chociaż
nie zawsze, bo to jest tylko zwierzę.
Kuryer: A znajduje Pani czas żeby jeździć
konno?
KD:Jeżeli mam wolne, to odwożę rano Marysię
do szkoły, bo staram się to robić jak ona się
właśnie tam jest, bo po południa są dla niej.
Jakoś o 9 jestem w stajni i staram się wtedy
jeździć, codziennie, jeżeli nie jestem zależna od
czasu.
Kuryer: Ma Pani może jakieś inne hobby
związane ze sportem?
KD: Jeżdżę na nartach, nie ma takiej zimy,
żebym nie pojechała. Ale jak na razie, to brakuje
czasu. Chciałoby się go trochę więcej mieć
(śmiech).
Kuryer: Czy Pani czuje się spełniona, czy
jeszcze chce coś zrobić, osiągnąć?
KD: Oj dziewczyny, trudne pytania zadajecie.
Myślę, że to, co miałam zrobić to już zrobiłam i
że jeżeli nic więcej mi się nie udało to poprzez
brak czasu, bo swoje przeżyłam. No i kawał
świata zwiedziłam, zrobiłam parę rzeczy, z
których jestem zadowolona. Więc mówię, że nie
uważam, że jeszcze wszystko przede mną, ale
jak nie to nie ma problemu. Natomiast w
człowieku zawsze się kołacze taka myśl, że
może jeszcze coś, jeszcze pokazać pazur, ale z
drugiej strony wiem, że jeżeli miałabym zrobić
coś jeszcze to byłoby to kosztem Marysi, a ona
ma siedem lat i to jest taki czas, że jestem jej
teraz najbardziej potrzebna.
Kurer: Dobrze, dziękujemy.
KD: Macie wszystko?
Kuryer: Tak mamy ☺
ANIA DANIELAK I OLA MATEJEK (3a)

Podobne dokumenty