ciekawostek
Transkrypt
ciekawostek
60 WARTO WIEDZIEĆ Bartosz Guran Magazyn ciekawostek Apetyt na słodycze Większość ludzi nie odmawia, gdy ktoś częstuje ich słodyczami. Lubimy je, bo są... słodkie. Oczywiście, my, jako czytelnicy „KiF”, już nie od dziś wiemy, że słodycze (produkty o wysokim indeksie glikemicznym – IG) wyzwalają w organizmie gwałtowny skok insuliny do krwi, a co za tym idzie – magazynują te słodkie treści pokarmowe, które z czasem mają szansę zamienić się w „treści tłuszczowe”. Czy w ogóle kulturyści mogą sobie pozwolić na słodycze? Wśród specjalistów z zakresu dietetyki zdania są podzielone, ale na ogół każdy z nich się zgadza z tym, że są „okazje”, gdy słodycze szkodzą minimalnie. Okazją bezsprzeczną jest czas po tre- KiF nr 3/ 2009 ningu, gdy organizm stara się wyrównać poziom glikogenu we krwi. Mimo wszystko zaleca się, aby obok słodkiego batona zawodnik spożył również banana albo wypił porcję odżywki węglowodanowej zmiksowanej z wodą. Mimo wszystko dietetycy nie są specjalistami „bez serca”. Dopuszczają mianowicie możliwość za- spokojenia głodu słodyczy zaraz po posiłkach, bo gdy podsumujemy IG spożytych potraw plus słodyczy i podzielimy wszystko przez ilość zjedzonych produktów, to i tak powinniśmy „wyjść na swoje”. Bezwzględny zakaz jedzenia ciastek, batonów itp. dotyczy natomiast czasu między posiłkami, kiedy słodycze stają się jedyną przekąską, z gruntu szkodliwą. Poleca się coś „zamiast”, np. pomarańczę, jabłko, jogurt, kostkę gorzkiej czekolady, suszone figi lub morele. Bodźce „negatywne” Na ogół zwracamy uwagę na ciężar przemieszczający się w górę, podczas gdy jego powrót do pozycji wyjściowej WARTO WIEDZIEĆ traktujemy raczej automatycznie, nie zwracając uwagi na to, że tracimy okazję do stymulowania wzrostu siły i że – wbrew pozorom - ta okazja ma większą wartość niż ruch koncentryczny (wypychanie, podnoszenie). Jeden z czołowych kulturystów świata, Melvin Anthony, twierdzi nawet, że czołowi kulturyści już od kilku lat bardziej się nastawiają na ruchy negatywne (opuszczanie ciężaru) niż pozytywne (unoszenie ciężaru), bo są one bardziej wydajne (czytaj: bardziej rozwojowe). On sam wprowadził do treningów metodę eksplozywno-ekscentryczną, która polega na tym, że zaraz po zakończeniu hamowanego przez niego ruchu opuszczania ciężaru do pozycji wyjściowej następuje gwałtowne i przyspieszone jego unoszenie. Nie jest to łatwe, bo mięśnie trzeba dość długo przyzwyczajać do takiej szybkiej zmiany, a ponadto reakcja ze strony stawów może być nieprzyjemna, ale podobno efekty, szczególnie w rozwoju siły, są bardzo wartościowe. 61 się w tym, co robi, ale gdy faktycznie robimy ciągle to samo, to organizm przyzwyczaja się do tego, jak do chodzenia. Czy widział kto, aby od chodzenia poprawiła się moc mięśni czworogłowych ud? Nie, bo chodzenie to stereotyp. Siedmiokrotny Mr. Olympia, Ronnie Coleman, twierdzi przy każdej okazji, że każdy jego trening (w taką dosłowność akurat trudno uwierzyć, ale doceniamy tendencję) jest inny. Jak nie pod względem kolejności ćwiczeń, to w zakresie wyboru ćwiczeń albo liczby powtórzeń. Mistrz uważa, że robienie ciągle tego samego kojarzy mu się tylko ze stagnacją. Ronnie preferuje poza tym dużą liczbę powtórzeń w seriach: od 12 do 15, a nawet więcej, jeżeli tylko kondycja pozwoli. liczną granicę, jaką wyznacza tradycyjna pierś kurczaka z ryżem. A tymczasem... im niższy jest poziom tłuszczu w diecie, tym niższy poziom testosteronu we krwi. Jak wiadomo, testosteron to hormon, który gra zasadniczą rolę w gromadzeniu masy i siły, więc gdy jego poziom maleje, maleje również masa mięśniowa. Nie sugerujemy jedzenia chleba smarowanego smalcem ze skwarkami (aczkolwiek czasami jest to wyjątkowy przysmak!), ale na szczęście w sklepach spożywczych nie brakuje zdrowych tłuszczów. Nawiasem mówiąc, do tej kategorii zaliczają się też tłuszcze Omega-3. Poza tym trzeba pamiętać, że jedząc befsztyk albo inne przysmaki mięsne, jemy również tłuszcz, mimo że wydaje nam się, iż mięso jest chude Uważa on, że robiąc 5–6 powtórzeń nie pozwalamy włączyć się do pracy włóknom, które uaktywniają się dopiero na końcu długiej serii. Radzi nie przejmować się faktem, że mięśnie puchną w trakcie wykonywania dużej liczby powtórzeń, bo oznacza to przede wszystkim, że do mięśni napływa krew, a wraz z nią tlen i składniki odżywcze, które pobudzają mięśnie do wzrostu. i beztłuszczowe. Ale jedzenie chudego mięsa jest jak najbardziej wskazane dla sportowców. „Dwie omegi” Jedząc potrawy mleczne, pamiętajmy o tym, że w trakcie takiego posiłku dostarczamy organizmowi kwasów tłuszczowych Omega-6. Dla równowagi (a nawet pożądanej przewagi!) powinniśmy po takiej potrawie spożyć pokarm zawierający kwasy Omega-3, które są zawarte w największej ilości w rybach morskich. Ponieważ jednak po jogurcie czy po serku granulowanym trudno byłoby spożyć śledzia w oleju, więc spróbujmy czegoś zastępczego o takiej samej wartości, a więc kapsułek z olejem rybnym Omega-3. Może to być Iskial, Chrząstka Rekina albo „zwykłe” (czytaj: najtańsze) kapsułki Omega-3 zawierające olej z łososia. Im więcej wiemy o wymaganiach organizmu, tym częściej dochodzimy do wniosku, że jedzenie to sztuka, której trzeba się ciągle uczyć. W każdym razie starajmy się jeść tak, aby nie dopuszczać do przewagi kwasów Omega-6 nad kwasami Omega-3, a będziemy na pewno zdrowsi od tych, którzy tą regułę omijają. Liczba powtórzeń w serii Niezależnie od przeczytanych nowinek z zakresu zdobywania masy i siły, na pewno każdy z nas ma na to swój własny sposób i nie bardzo chce nam się zmieniać przyzwyczajenia. Niestety, to błąd! Przyzwyczajenia dają poczucie bezpieczeństwa, bo człowiek coraz lepiej czuje Dieta beztłuszczowa Bywa „modna”, niektórzy nawet się chwalą, że rzadko przekraczają symbo- Nogi, nogi, nogi... Kiedy ktoś przychodzi na trening po raz pierwszy, to może odnieść wrażenie, że większość osób tam ćwiczących ma tylko mięśnie górnej połowy ciała, bo mięśnie nóg raczej rzadko ktokolwiek ćwiczy. A przecież powiedzmy sobie jasno: wielka klata to przede wszystkim „dekoracja”, podczas gdy potężne mięśnie nóg to duża siła i dobrze będzie, jeżeli podczas nr 3 / 2009 KiF 62 WARTO WIEDZIEĆ treningów zachowamy równowagę w ćwiczeniach na wszystkie mięśnie. Na trening mięśni nóg powinniśmy wyznaczyć sobie przynajmniej jeden dzień w tygodniu i cały trening poświęcamy tylko ćwiczeniu tych mięśni. Proponuję po 2 serie następujących ćwiczeń: przysiady ze sztangą, wypychanie nogami platformy suwnicy skośnej, wyprosty nóg siedząc (maszyna), wykroki ze sztangą, syzyfki, martwy ciąg w stylu sumo (ręce między kolanami – nogi nieco ugięte), unoszenie podudzi leżąc przodem, inaczej nakrywka (maszyna). W sumie 14 serii, po których już następnego dnia poczujemy trening w nogach. Aminokwas numer 1 Wiadomo, że każdy początkujący kulturysta chciałby urosnąć w ciągu pierwszego tygodnia co najmniej o pół metra wszerz i dlatego kupuje on kreatynę z nadzieją, że – jak u tego przysłowiowego chłopa – on będzie spał, a wszystko w tym czasie będzie mu rosło. Już nawet nie warto pisać, że najpierw powinno się dać szansę organizmowi, aby sprawdzić, jak daje sobie radę bez suplementacji, bo każdy się spieszy i nie ma czasu czekać na muskulaturę. Warto jednak wiedzieć, że suplementem nr 1 nie jest kreatyna lecz arginina. To właśnie ten aminokwas sprawia, że w organizmie pojawia się tlenek azotu (NO), którego zasadniczą funkcją jest poszerzanie średnicy naczyń krwionośnych. Dzięki poszerzonym naczyniom dostaje się z krwią do organów więcej treści odżywczych, tlenu i hormonów anabolicznych. Ponadto mamy od razu większą „pompę” podczas treningu. I jeszcze jedno: wysokie dawki argininy pobudzają aktywność hormonu wzrostu! Aby wykorzystać wszystkie możliwości przemiany argininy w tlenek azotu, dobrze jest zastosować również multiwitaminę, która odegra rolę katalizatora tych przemian. W składzie kreatyny znajdziemy również argininę, ale cały ten suplement funkcjonuje na innej zasadzie, a mianowicie przez powiększenie poziomu insulinopodobnego czynnika IGF-1, co nadaje całej operacji charakter „tymczasowości” i służy raczej zawodnikom startującym w zawodach (niekoniecznie KiF nr 3/ 2009 kulturystycznych) niż kulturystom budującym stopniowo masę i siłę. Zapomniane obszary Czyli mięśnie brzucha, łydek i przedramion. Ćwiczymy duże grupy mięśniowe, obiecując sobie, że jak wystarczy czasu, to zrobimy po kilka serii na grupy „drobniejsze”. Zwykle nic z tego nie wychodzi, bo czasu na to brakuje. Kończymy trening z mocnym postanowieniem, że następnym razem „odpracujemy” zaległości. Warto od razu wyjaśnić sobie kilka ważnych rzeczy. Otóż, nigdy nie powinno się robić przysiadów bez wcześniejszego „uruchomienia” mięśni łydek, które przecież, wbrew pozorom, biorą udział w tym ćwiczeniu. Jeżeli ktoś wątpi, to niech spróbuje zrobić przysiad na lekko nawet uszkodzonej łydce – po kilku seriach dojdzie do obrzęku! Ustalmy więc raz na zawsze: przed przysiadami rozgrzewamy łydki, stosując kilka serii wspięć na palce. Druga sprawa: Nie powinno się robić unoszenia przedramion z ciężarem (na bicepsy) bez uprzedniego rozgrzania mięśni przedramion, najlepiej poprzez unoszenie przedramion ze sztangą nachwytem. I wreszcie brzuch. Akurat ta część ciała bywa najmniej zapomniana, natomiast same ćwiczenia na mięśnie brzucha są przeprowadzane raczej bardzo amatorsko: 3–4 serie i do domu! A powinno się robić 3–4 gigant-serie, aby mieć z tego jakiś pożytek. Gigant-serie polegają na tym, że 4–5 różnych ćwiczeń wykonuje się jedno po drugim i to dopiero jest jedna seria. Trzy takie serie zajmą nam 15 minut, ale wtedy to ma sens! Nocne proteiny Pamiętajmy, że na strawienie mlecznych protein organizm potrzebuje siedmiu godzin! Co to znaczy? Otóż to, że w bardzo prosty sposób możemy uniknąć skutków nocnego katabolizmu – wystarczy zjeść na pół godziny przed snem jedno opakowanie serka granulowanego. Będziemy mieli z głowy kłopot polegający na nocnym ulatnianiu się zdobytej muskulatury „nie wiadomo gdzie”, bo kazeina zawarta w produktach mlecznych jest najpowolniejszą odmianą protein. Najnowsze badania pokazują, że kazeina ułatwia syntezę protein także wtedy, gdy zastosuje się ją po treningu (ewentualnie obok innych, ulubionych produktów). Do tego jeszcze jedna kapsułka antykatabolicznego HMB, również przed snem i możemy spać spokojnie. Szerokie bary Są trzy podstawowe ćwiczenia na mięśnie naramienne – wyciskanie sztangi (najlepiej w pozycji siedzącej) w szerokim albo w bardzo szerokim chwycie, podciąganie sztangi wzdłuż tułowia stojąc oraz unoszenie ramion ze sztangielkami bokiem w górę. Te trzy ćwiczenia można sobie urozmaicać w dowolny sposób, np. sztangę można wymienić na sztangielki, a ruch koncentryczny można uzupełnić ruchem ekscentrycznym (powtórzenia negatywne) z pomocą kolegi. Efekty zależą w dużej mierze od predyspozycji genetycznych, ale i tak ćwiczenia służące rozwojowi mięśni naramiennych należą do bardzo skutecznych. Specjaliści radzą wykonywać je dwa razy w tygodniu, dzięki czemu zostanie zwiększona stymulacja włókien mięśniowych. Nadmiar szkodzi Dość często trafiają się kulturyści, którzy starają się jak najszybciej przybrać na wadze i w związku z tym pochłaniają duże ilości białka, uważając je za zupełnie bezpieczne dla zdrowia. Otóż, wcale tak nie jest, bo białko konsumowane w nadmiarze bardzo łatwo zostaje zmagazynowane jako tłuszcz. Niestety, łykając nadmiar białka trzeba jednocześnie zaplanować wydatek energetyczny. Jeżeli jest on zbyt mały, inaczej mówiąc – jeżeli organizm nie pozwoli sobie na przerobienie zapasów, to nosimy w sobie magazyn tłuszczu i zaczynamy wyglądać jak „chodzący dobrobyt”, którego symbolem staje się i wystający brzuch. Samo wyciskanie sztangi w leżeniu, a więc ćwiczenie, które początkujący kulturyści najchętniej wykonują, nie jest formą wydatkowania energii, która by zrównoważyła uzyskany w pożywieniu nadmiar kalorii. Aby taką równowagę uzyskać, trzeba do treningów włączyć ćwiczenia aerobowe. Opr. J.W. Podyskutuj o tym artykule w serwisie facet.wp.pl na stronach