Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
Transkrypt
Pobierz w pdf - CzytajZaFREE.pl
76667 Publikacja na extrastory.czytajzafree.pl Autor: YukiHakai PROLOG Biegłam przez las ogarnięta paniką. Lawirowałam pomiędzy drzewami, momentami miałam wrażenie, że same odskakują na boki. Jedynie od czasu do czasu korzenie łapały mnie za stopy, przez co traciłam rytm stawianych kroków. Takie potknięcia bardzo irytowały i na pewno nie pomagało to, że słyszę za sobą szczekanie psów. Moje myśli wypełniała tylko modlitwa, żeby żaden z żołnierzy nie wpadł na „inteligentny” pomysł spuszczenia za smyczy swojego pupila. Zacznijmy jednak od początku. Nazywam się Alicja Kruk „and welcome to Jackass” . Prawie. Wierzcie mi, wolałabym. Znajduję się jednak w Polsce i przed chwilą uciekłam z jakiegoś super tajnego więzienia wojskowego o zaostrzonym rygorze (ponoć…) wypełnionego po brzegi zjawiskami, których ludzki umysł nie do końca jest w stanie ogarnąć. Zapewne myślisz, że to jakiś kiepski żart… A jednak to prawda. Nawet nie jestem w stanie powiedzieć, gdzie dokładnie ten ośrodek się znajduje (tak między nami, to wydaje mi się, że gdzieś na pograniczu z Rosją). Kolejne pytanie jakie ciśnie się wam pewnie na usta dotyczy tego co ja tam robiłam. Żebyś wszystko dobrze zrozumiał cofnę się do dnia kiedy to wszystko się zaczęło. ROZDZIAŁ I -Alicja?! Co ty tu jeszcze robisz?- krzyknęła na mój widok mama. Była piękną kobietą z czarnymi włosami opadającymi kaskadami na ramiona. Miała niecałe trzydzieści pięć lat i jeden problem. Nie potrafiła znaleźć sobie odpowiedniego faceta. Własnego ojca nie znam, bo kiedy miałam trzy latka to nas zastawił (ponoć był artystą…). Widziałam go tylko na zdjęciach, chudy zielonooki blond przystojniak. Byłam zdecydowanie bardziej podobna do niego, po mamie miałam tylko czarne włosy. Po moim ojcu pojawił się jakiś lekarz, był też biznesmen i architekt. Teraz ostatnio panoszy się jakiś sierżant i usiłuje wprowadzić w moje życie rygor wojskowy ( jak na razie idzie mu kiepsko, no ale cóż). Co do krzyku mojej mamy, to nie to, że jest wyrodna albo coś w tym stylu. Po Strona: 1/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl prostu się martwi. I szczerze dzisiaj także powinnam się przejmować czymś istotnym. Mianowicie za niecałe pięć minut zaczynało mi się zakończenie roku szkolnego. Zerwałam się z łóżka przerażona, że zaspałam. Znowu. Ogarnęłam się szybko, założyłam czarne spodnie i białą koszulę, i z grzanką w zębach zakładałam buty (woli ścisłości były to czarne Conversy). Wybiła trzynasta. Właśnie na Sali zaczęli śpiewać hymn. Biegłam przez miasto chyba z trzysta kilometrów na godzinę. Już po dwudziestu minutach zawitałam w Lubelskim Stasiu. Popędziłam korytarzami w stronę Sali gimnastycznej. Uff… Ale ulga. Dyrektorka nadal przemawiała. Weszłam powoli do sali i stanęłam obok drzwi. Och… Jaki stres. Jako, że moja klasa to 3”a” byliśmy pierwsi do odebrania dyplomu. Wbiłam się między znajomych i szłam powoli po moje świadectwo. Kiedy je w końcu złapałam i podałam rękę dyrektorce, to ta się do mnie nachyliła i powiedziała: -A myślałam, że już nie przyjdziesz.- uśmiechnęłam się nonszalancko. -Jak zwykle w ostatniej chwili.- odpowiedziałam. Odeszłam i siadłam pomiędzy moimi koleżankami. Czekałam na koniec akademii. Próbowały zagadać mnie w między czasie, ale byłam tak głodna, że nie kontaktowałam (jednak jedna grzanka nie wystarczyła jako śniadanie). Wiedziałam, że po całym rozdaniu świadectw będzie pizza klasowa, ale (o dziwo) wcale mnie to nie interesowało. Chciałam jak najszybciej wrócić do domu. Wychodząc ze szkoły pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam na przystanek autobusowy przed szkołą. Czekało mnie półgodziny jazdy autobusem do domu, ale to nic. Związałam w między czasie włosy bo zaczynałam się pocić (zasłaniają mi całe plecy i działają jak gruby koc). Niewiadomo kiedy znalazłam się pod moim blokiem. Pokonałam schody prowadzące na drugie piętro. Wparowałam do mieszkania i popędziłam od razu do ubikacji żeby wskoczyć pod prysznic. Byłam tak zaabsorbowana tym, żeby zmyć jak najszybciej pot, że nawet nie zauważyłam obecności mamy w kuchni. Odkryłam to dopiero, kiedy zapukała do ubikacji. -Czy wszystko w porządku?- zapytała się przez zamknięte drzwi. -Tak. Jak wyjdę to porozmawiamy. -Dobrze. Kiedy zawitałam w dużym pokoju to zauważyłam, że Adam (ten sierżańcik) już zdążył się rozsiąść na kanapie obok mamy. Nadal nosił jednak swój mundur. Strona: 2/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl Podeszłam do nich i dałam mamie swój dyplom. Przyglądała się mu przez chwilę, a potem rozlał się po jej twarzy piękny uśmiech. -Jaka jestem z ciebie dumna.- wyszeptała przez zaciśnięte gardo. Też byłam dumna. W końcu nie co dzień kończy się liceum ze średnią cztery osiem. Nawet Adam, któremu nigdy nic się nie podoba (jeśli tyczyło się mnie), to podniósł brwi z aprobatą (nie żeby mnie to interesowało). Nagle mama wstała i szybkim krokiem ruszyła do swojej sypialni. Po drodze tylko oddała mi dyplom. Kiedy po kilku sekundach wróciła, wręczyła mi kwitek. Spojrzałam na nią pytająco, a potem zaczęłam analizować wydruk. Zaniemówiłam. Najzwyczajniej na świecie nie wiedziałam co powiedzieć. MOJA MAMA KUPIŁA MI ŁUK! Mówiłam jej o tym od blisko roku, ale nigdy nie miałam na tyle kasy by go kupić. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Wstałam powoli żeby zobaczyć kto to. Kurier. -Przesyłka do pani Alicji Kruk. Wzięłam podłużną paczkę i dałam podpis. Ledwo zamknęłam drzwi i już rozrywałam papier pakowy. W środku znajdował się piękny łuk z włókna szklanego. Oprócz niego było w opakowaniu dziesięć strzał zakończonych czerwoną lotką, schowanymi w skurzany kołczan. Dodatkowo dostałam na to wszystko pokrowiec, który mogłam założyć na ramie. Podniosłam wzrok i ujrzałam mamę. -Musiał kosztować krocie.- powiedziałam na głos to o czym myślałam. -Ale widzę, że było warto.- uśmiechnęła się do mnie- Tak możesz pojechać go wypróbować.Odpowiedziała na moje nie zadane pytanie. Szybko spakowałam sprzęt i pobiegłam po rower do piwnicy. Pędziłam przed siebie jakby sam szatan za mną gonił. Oczywiście gdzie jechałam? Nad Zalew Zęborzycki. ROZDZIAŁ II Stanęłam w lekkim rozkroku i naciągnęłam powoli łuk. Mierzyłam spokojnie do góry piachu na której stała puszka po Coka-Coli. Wypuściłam cięciwę i strzała przeleciała przez sam środek czerwonego aluminium i wbiła się w drzewo. Powoli kręciłam grotem żeby go nie uszkodzić Spojrzałam na zegarek. Szusta. Czas się zbierać. Kucnęłam żeby spakować sprzęt i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić usłyszałam dźwięk odbezpieczania broni. W jednym Strona: 3/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl momencie naciągnęłam łuk i energicznie odwróciłam się w stronę usłyszanego dźwięku. Mierzył do mnie facet ubrany cały na czarno, tylko oczy mu świeciły w zachodzącym słońcu. -Odłóż to dziecinko zanim zrobisz sobie krzywdę.- zwrócił się do mnie siląc się na ironię. Puściłam cięciwę posyłając strzałę nad jego głowę. Zdążyłam zobaczyć tylko jak potyka się o własne nogi kiedy uskakiwał na bok. Już znikałam w lesie. Spojrzałam za siebie i zdecydowanie nie spodobało się to co zobaczyłam za sobą. Biegły za mną trzy cienie. Zarzuciłam łuk na plecy żeby mieć wolne ręce i przyśpieszyłam. Przez moją głowę przemknęła jedna myśl i kurczowo się jej złapałam. Skierowałam się w stronę Zalewu. Przebiegłam przez ulicę i już po chwili brodziłam w wodzie po kolana. Zdążyłam odpłynąć od brzegu zaledwie na piętnaście metrów, kiedy prześladowcy wbiegli do Zalewu. Szybko zanurkowałam i zaczęłam płynąć pod wodą chcąc uniknąć jakiejkolwiek możliwości postrzału. „Ohyda!”- nie wiem jak to możliwe ale nadal pod taką presją byłam w stanie myśleć o brudnej wodzie. Szczerze nie cierpię się za to. Wynurzyłam się na powierzchnię i zaczęłam młócić rękami wodę. Nie warzyłam się spojrzeć za siebie żeby sprawdzić co dzieje się za mną. Skierowałam się w stronę lasu po drugiej stronie i nie zważając na protestujące mięśnie zdwoiłam wysiłki, aby tam dotrzeć. Wybiegłam z wody i schowałam się w gęstwinie drzew. Szybko się rozejrzałam żeby sprawdzić czy nikt niepożądany w pobliżu się nie kręci i odwróciłam się w stronę wody. Nigdzie nikogo podejrzanego nie widziałam. Nawet nie myślałam, że będę się cieszyć z dzisiejszych trzydziestu stopni Celsjusza. Weszłam głębiej w las szukają małej polanki, żeby wysuszyć i ogarnąć ciuchy. Zajęło mi to chwilę ale w końcu osiągnęłam swój cel. Przede mną rozpościerała się mała łączka zalana słońcem. Położyłam sprzęt na ziemi w cieniu, a sama zdjęłam ciuchy. Po rozłożeniu ich padłam na trawę i leżałam aż zrobiło mi się ciepło. Gdy tak adrenalina w moim krwioobiegu powoli znikała to uświadomiłam sobie, że zostawiłam komórkę na polanie razem z pokrowcem na łuk. -Mama mnie zabije…- stwierdziłam przerażona CDN… Strona: 4/4 Wszelkie prawa zastrzeżone dla CzytajZaFree | Zobacz opowiadanie na extrastory.czytajzafree.pl