Gry komputerowe, czyli to, co dzieciaki kochają
Transkrypt
Gry komputerowe, czyli to, co dzieciaki kochają
Gry komputerowe, czyli to, co dzieciaki kochają najbardziej Być może kogoś to zdziwi, ale dorasta obecnie pokolenie, które nie wyobraża sobie świata bez Internetu, telefonii komórkowej czy gier komputerowych. Co więcej, osoby takie robią ogromnie zdziwioną minę, kiedy dowiadują się w rozmowie z kimś ze starszego pokolenia o tym, że dawniej nie było po prostu czegoś takiego, jak gry komputerowe. Pytają wówczas: "Dziadku, to w takim razie, co robiliście? Jak bawiliście się, jak spędzaliście wolny czas? Naprawdę nie mogłeś wysłać do babci sms-a o tym, że spóźnisz się na obiad?" Pytania te unaoczniają nam, jak szybki jest obecny postęp technologiczny, w jakich zwariowanych czasach przyszło nam żyć. Kiedy więc przysłowiowy dziadek zdobędzie się na odwagę i kupi wreszcie sobie telefon komórkowy – wnuczek od razu sprowadza go na ziemię: "Dziadku, ale to jest strasznie przestarzały model, sprzed roku!" Bardzo podobnie wygląda sprawa w przypadku gier komputerowych. Jeszcze nie tak dawno ludziom wystarczała rozrywka w stylu nieśmiertelnego "ping-ponga". Dziś – poziom gier, zwłaszcza grafiki – zbliża się nieuchronnie do hiperrealizmu. Co przyniesie przyszłość w tej dziedzinie – strach pomyśleć... E-papieros: szkodliwy czy nie? Popularne przysłowie mówi: "każda pliszka swój ogonek chwali". Nie inaczej jest w przypadku producentów e-papierosów, którzy zapewniają, że ich produkt jest oczywiście nieszkodliwy (w przeciwieństwie do tych strasznych, rakotwórczych papierosów). Takie postępowanie producentów nie może dziwić. Chodzi wszak o rynek wart miliony dolarów. Wspomniani producenci bronią swojego e-wynalazku, argumentując przy tym, że ich papierosy nie zawierają najbardziej szkodliwych składników obecnych w tradycyjnych papierosach: ciał smolistych czy też tlenku węgla. Jednak według zamieszczonych w brytyjskiej prasie specjalistycznej badań, które zostały przeprowadzone przez greckich naukowców – nie ma niestety żadnych dowodów na to, że e-papierosy to zdrowa alternatywa dla nałogowych palaczy. Badania nad szkodliwością e-papierosów prowadzono również w Stanach Zjednoczonych. Tamtejsi naukowcy wykryli w tychże papierosach ślady substancji rakotwórczych. Do podobnych wniosków doszli badacze z Nowej Zelandii. Ich dochodzenie udowodniło jednak mniejszą toksyczność papierosów elektronicznych. Każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma... Pamiętacie ten przebój dziecięcych dyskotek sprzed prawie 30 lat? Piosenka ta miała za zadanie promować posiadanie zwierząt: psów, kotów i innych chomików. Zresztą, robiła to z doskonałym skutkiem – wielu dzisiejszych trzydziesto i czterdziestolatków z pewnością miało w dzieciństwie jakiegoś pupila. Jednak artykuł ten nie będzie o zwierzętach, a o czymś zgoła innym. Tytułowe zdanie z piosenki z lat osiemdziesiątych mogłoby służyć obecnie za motto producentów i dystrybutorów... elektronicznych papierosów (a z małymi modyfikacjami – byłoby przydatne również w reklamach innych używek...) Spytacie może: jak to możliwe? Otóż wydaje się, że producenci e-papierosów wychodzą z nastepującego założenia: Bardzo wiele osób ma jakieś przyzwyczajenia, codzienne rytuały czy mówiąc wprost – nałogi. Większe lub mniejsze. Dla niektórych będzie to lampka wina do obiadu, dla innych – hektolitry wypijanej kawy, a dla jeszcze innych – odprężający papieros, fajka lub inne niezdrowe przyjemności. Więc jeśli tak, skoro i tak ludzie ci są od czegoś w mniejszym lub większym stopniu uzależnieni, to zróbmy tak, by ich nałóg nie niszczył ich zdrowia, a my (oczywiście przy okazji i mimochodem) – zarobimy na tym trochę pieniędzy. Dlatego producenci e-liquidów wypuszczają w świat następujący komunikat: "każdy ma jakiegoś bzika, każdy jakieś hobby ma, więc Ty - w domu, przy kominku zapal epapierosa". Oczywiście zdanie jest żartobliwe, ale bardzo dobrze ukazuje strategię koncernów produkujących różnego rodzaju "uprzyjemnacze życia".