134 - WZZ Konfederacja Sierpień 80

Transkrypt

134 - WZZ Konfederacja Sierpień 80
Historia. Mówi się, że uczy, wprowadza tradycję,
obyczaje. Dlatego, że uczy, pozwala unikać w przyszłości
błędów. Przez to, że ciągnie za sobą pewne kanony, jest
naszą dumą i pamięcią o przodkach. Tylko co w przypadku, kiedy ktoś zupełnie się z nią nie liczy, miesza ją z błotem, wyrzuca na śmietnik i poniewiera?
Nasza historia, historia Tramwajów jest piękna. I
stara. Może nie jak świat, ale swoje lata już ma. Do dnia
dzisiejszego można usłyszeć opowieści naszych emerytów, jak to było za starych dobrych czasów, jak w tramwajach pracowały całe rodziny, jak firma była ciepła, przyjazna pracownikowi, jak miała swój klimat. I aż się chciało w
niej pracować. I aż żal serce ściska, jak się teraz słyszy –
to już nie to. To nie ta firma, nie te obyczaje, nie ten klimat.
Nasze kochane tramwaje, ciepłe i rodzinne, które
zawsze szczyciły się swoim jestestwem, nagle zrobiły się
komercyjne i bezduszne. Hasła, którymi tak się szczyci,
m.in. to najbardziej popularne (tylko nie wiem wśród kogo,
bo chyba nie wśród mieszkańców) „Tramwaje Warszawskie – przyjazne ludziom i miastu” są puste, a już na pewno nie uwzględniające swoich pracowników.
Nasza firma zmienia się nie do poznania. I to niestety wcale nie na korzyść pracowników. Pracownik zostaje zdegradowany do roli zwykłego parobka, który ma robić
to co mu każą i nie ma prawa narzekać. Ludzie się skarżą,
że coraz więcej się im zabiera, coraz bardziej ogranicza,
coraz częściej karze. I zdarza się, ze niestety za rzeczy,
na które oni sami nie mają wpływu. Ale ponieważ każdy
pilnuje swojego stołka, to najprościej odpowiedzialność
zwalić na zwykłego Iksińskiego, który i tak ma niewiele do
powiedzenia. Jak zacznie się stawiać, to się go ukarze
jeszcze raz, albo zwolni.
Kiedyś kierownik był kimś, kto wiedział co i jak, co
jest potrzebne, co nie, miał wpływ na to, co się dzieje na
zakładzie, w jego zespole, etc… Teraz kierownik stał się
kimś, kogo się nie słucha, bo mądrzejsi wiedzą lepiej, co
komu potrzebne. Kierownik dostaje zarządzenia. Z których
ma rozliczyć swoich pracowników. I co z tego, ze często te
zarządzenia są nielogiczne i niewykonalne?
Przecież wszyscy święci po 5 szkołach się pod nimi podpisali, więc muszą być dobre. I nieważne, że człowiek, słuchając ich, często odnosi wrażenie, że nasz zarząd totalnie nie wie, jaka jest specyfika zakładów, jak wygląda praca na nich, czego im trzeba.
Kiedyś kierownik był dla pracownika. Można było
do niego iść z każdym problemem, dogadać się, coś zaradzić. Dziś pracownik dostaje polecenie – wykonać. Jak w
jakimś zakładzie karnym. I nie ma możliwości dyskusji.
Możliwe, że niestety taki sposób bycia zostaje im po prostu
"narzucony". Ale on nic dobrego nie wnosi. Wydaje się, że
patrząc, co się dzieje w innych firmach to u nas i tak nie
jest źle.
Ale niestety tramwaje z firmy ciepłej, rodzinnej , pro
pracowniczej, stają się powoli strasznie komercyjne i
rynkowe. I zaczynają w nich panować warunki, jak w
każdej innej prywatnej firmie. Jest to przykre, bo zatraca się w ten sposób nasze ego. A człowiek odnosi wrażenie, że co władza, to zmiana frontu. Że polityka wkradła się i do nas na zasadzie „kto u żłobu, ten rządzi,
nieważne czy mądrze i z korzyścią, czy na odwrót”. Że
na górze siedzą co i rusz to mądrzejsze głowy, które
chcą się czymś wykazać, zajmują się unowocześnianiem, ale chyba nie do końca tego, co trzeba…bo można coś udoskonalić, ale trzeba wziąć się za to od podstaw a nie nałożyć czyste na brudne. Ale ciężko jest
naprawiać coś, o czym nie ma się zielonego pojęcia.
Zostaliśmy poddani wpływom amerykańskich
rynków pracy, zalani hasłami SOOP, zasoby ludzkie
(tak, my już nie jesteśmy pracownikami), bo to wszystko tak nowocześnie brzmi. Tak szpanersko. Bo u nas
też jest SOOP. Tylko szkoda, że wprowadzony w formie, z której i tak nic nie wynika, jest bo jest, większość
go robi, bo musi, i tak nie wiedząc po co. I – co najgorsze ...jak. To trochę tak, jakby do chińskiej szkoły wpuścić Polaka i oczekiwać, że wszyscy go zrozumieją.
Jesteśmy oszukiwani wzniosłymi hasłami, a nikt nie
dostrzega prawdziwych problemów – że pracownicy nie
są szkoleni, przez co nie mogą efektywnie wykonywać
swojej pracy, że przetargi wygrywają firmy, które są
najtańsze, ale odwalają fuszerkę, za którą konsekwencje ponoszą pracownicy – przełożeni – kierownicy.
Tak, nasze Tramwaje zmieniają się. Wydawać
by się mogło, że jedynym ratunkiem, żeby powstrzymać
tą pędzącą lawinę, jest jedno wielkie bum, które wstrząśnie i oprzytomni niektórych. Potrzeba nam kogoś od
nas, a nie z zewnątrz. Kogoś, kto powie „nu nu nu, nie
będziemy się prywatyzować i upodlać, możemy się
zmieniać ale z głową”.
WLS
W przeciągu ostatnich dwóch lat Zarząd
Spółki podjął decyzję o rozwiązaniu umów o pracę
na stanowisku motorniczego z osobami, które wykonywały ten fach w niepełnym wymiarze (np. 1/8
czy 1/4 etatu). Patrząc na tą decyzję od strony
rynku pracy to dobra decyzja, ponieważ zwolniły
się etaty dla bezrobotnych, jest jednak i druga strona medalu, na której chciałbym się skupić. Otóż w
znakomitej większości na wspomnianym niepełnym etacie pracowali mechanicy, mistrzowie, dyspozytorzy, kierownicy, instruktorzy C.R., czy instruktorzy nauki jazdy. I chociaż wiele osób
grzmiało, że dorabiają się fortuny to ich praca przynosiła ogromne zyski dla firmy. Jakie? Wiadomo,
że nic w przyrodzie nie ginie, a wręcz jest to system naczyń połączonych.
Mechanicy. Nie raz i nie dwa byłem świadkiem
rozmów w kantorku mistrzów żeby ustawić kłopotliwy wagon, który wymaga dokładniejszego przyjrzenia się na brygadę, którą będzie, jako motorniczy obsługiwał mistrz czy mechanik. Wiadomo, że
jemu łatwiej zdiagnozować pewne usterki, zwłaszcza te, który występowały sporadycznie czy dopiero po nagrzaniu się wagonu. Sprzyjało to większej
niezawodności wagonów, ułatwiając pracę szeroko
pojętego zaplecza a nie zapominajmy: mniej zjazdów = mniej kar.
Instruktorzy C.R. oraz Nauki Jazdy. Choć w ich
przypadku nie ma mowy o aspekcie materialnym to
mamy tu do czynienia z gorszą sytuacją. Jedni i
drudzy oderwani zostali od rzeczywistości. Jeszcze
parę lat temu ciężko było by mi uwierzyć, że trudnej sztuki, jaką jest prowadzenie tramwaju uczyć
mnie może osoba powiedzmy... niepraktykująca.
Co mam na myśli? Otóż nauczycielami są osoby,
które przestają mieć pojęcie o tym, co mówią, o
tym, co wpajają swoim podopiecznym (mniej jak
połowa instruktorów praktykuje pracę motorniczego). Tu pole do popisu jest szerokie. Zwyczajowe
uprzejmości, pułapki, jakie czyhają na mieście,
ustawienie cykli świateł, usterki pojawiające się w
wagonach oraz wiele, wiele innych. Pamiętajmy,
że miasto zwłaszcza tak duże jak Warszawa jest
jak żywy organizm, który się rozrasta, zmienia,
ewoluuje. To samo dotyczy wagonów, które po
każdym remoncie są przebudowywane. Taki niepraktykujący instruktor, który przez kilka lat sam
nie ma okazji siąść za pulpitem staje się pusty…
...a jego wiedza z zamierzchłych czasów przestaje
być wartościowa. Tak wyprodukowany kursant poza wiedzą gdzie są pedały czuwaka, hamulca i jazdy nie prezentuje żadnych innych walorów. Staje
się kulą u nogi dla innych motorniczych, i zagrożeniem, bo kto wpoi mu wiedzę o niebezpieczeństwach i nietypowych sytuacjach skoro jego mentor
sam ma duże oczy ze strachu ruszając na stalowe
szlaki. Zakończę ten wywód pytaniem: Wolisz być
uczony / uczona przez praktyka czy teoretyka?
Fakt o praktyce i teorii tyczy się również instruktorów CR. Odsunięci od możliwości jazdy zapominają
o szarej rzeczywistości, za krótkich cyklach, nieprzejezdnych skrzyżowaniach, nierealnych przepisach. W skrócie „zapomniał wół jak...”. Zaowocowało to nie jednym niesprawiedliwym raportem. A
instruktorzy przestają być odbierani, jako „nasze
chłopaki” a stają się zimnym organem kontroli i restrykcji. Pozwolę znów zakończyć sobie pytaniem.
Bo czy gdyby instruktorzy jeździli i znali fach motorniczego to wypłynęłoby kilkadziesiąt (nieuzasadnionych jak się później okazało) raportów ze
skrzyżowania Jagiellońska / Cyryla i Metodego?
Wychodzi na to, że brak możliwości pracy
dla osób zatrudnionych w spółce na innych stanowiskach ma same minusy, a nie podchodząc indywidualnie do każdego zatrudnionego „zasilaka” zarząd wylał dziecko z kąpielą. Mamy dzięki temu nie
zawsze idealne wagony, nauczycieli teoretyków,
bezwzględnych kontrolerów z CR, dyspozytorów,
którym trudniej interweniować przy organizacji pracy czy kierowników ruchu oceniających pracę motorniczego znając ją tylko z pozycji fotela za biurkiem. Nie bez znaczenia pozostaje fakt, iż ci sami
zasilający nie raz i nie dwa ratowali tzw. plan wyjazdów. Dla tego wydaje mi się, iż zarząd powinien
jeszcze raz indywidualnie pochylić się nad możliwością zatrudnienia niektórych zasilających, bo będzie to tylko z korzyścią dla Naszej Spółki. Jako
przykład dążący do ideału podłożę przykład patronów. Aby oceniając i modelując pracę motorniczych nie byli tylko teoretykami mają obowiązek
przepracowania za pulpitem przez 1/4 swojego
czasu pracy.
Eudyptes
Powszechnym jest, że wiatr najbardziej wieje w oczy pracownikom, którzy mają
nad sobą dziesiątki przełożonych. W Tramwajach Warszawskich występuje analogiczne zjawisko fizyczne - im jesteś na niższym
szczeblu drabiny, tym mocniej wieje.
Zwróciliśmy się do Zarządu TW z pismem, w którym prosimy o wyjaśnienie dlaczego w naszej firmie dochodzi do sytuacji, że pracownik zgłaszający chęć wykorzystania przysługującego mu urlopu na żądanie często słyszy iż brak jest takiej możliwości. Dzieje się tak
nawet, gdy pracownik zgłasza urlop przed rozpoczęciem dnia pracy, często z dwudniowym, a
nawet tygodniowym wyprzedzeniem.
Zupełnie nie wiemy, na jakiej podstawie
kierownicy odmawiają pracownikowi jego prawa
do tego urlopu. Kodeks Pracy, a także nasz Regulamin Pracy, określa warunki rozpoczęcia
przez pracownika „unż” jako: „ Pracownik może
rozpocząć urlop(…) na żądanie pod warunkiem
zgłoszenia żądania najpóźniej w dniu rozpoczęcia urlopu swemu bezpośredniemu przełożonemu”. Pojawiły się również zapowiedzi, że w sytuacji zagrożenia realizacji zadań przewozowych nie będą udzielane wolne dni przysługujące honorowemu krwiodawcy w dniu oddania
krwi. Przepisy Regulaminu Pracy TW w tym temacie stwierdzają wyraźnie – Pracodawca jest
obowiązany zwolnić pracownika od pracy w celu
oddania krwi albo przeprowadzenia zleconych
przez stację krwiodawstwa okresowych badań
lekarskich.
Basen
Joga
Nordic walking
Spinning
Taniec
Aerobik
Fitness
Pilates
Squash
Aqua aerobik
Grota solna
Lodowisko
Sauna
Sztuki walki
Łaźnia
Siłownia
Ściana wspinaczkowa
Indoor cycling
Taka sama sytuacja ma miejsce w
przypadku „dnia na badania okresowe”, który jest umawiany przez pracownika z lekarzem z pewnym wyprzedzeniem czasowym.
Takie decyzje wśród pracowników niepokój i uważamy je za niezgodne z obowiązującym prawem.
Podobne problemy stwarza się pracownikom w przypadku urlopu okolicznościowego tj. opieka nad dzieckiem. Na mocy art. 188 kp pracownikowi wychowującemu dziecko do lat 14 przysługuje płatne
zwolnienie od pracy w wymiarze 2 dni rocznie, niezależnie od liczby posiadanych dzieci w stosownym wieku. Dni te mogą być wykorzystane zarówno razem (pod rząd), jak i
pojedynczo. Pracownik nie musi uzasadniać
powodu wykorzystania tych dni wolnych.
Stwierdzamy ze smutkiem, że w
przypadku, gdy pracownik domagał się
swych praw wynikających z kodeksu pracy
dochodziło do jego zastraszania przez kierowników – „zostaniesz przeniesiony na inny zakład”; ” bo zmienię ci termin urlopu” i
działo się tak nie tylko na zakładach ruchowych. W związku z ww. przypadkami skierowaliśmy do Zarządu Tramwajów Warszawskich pismo stwierdzając w nim, że
jeżeli praktyki te będą się powtarzały zgłosimy je do Państwowej Inspekcji Pracy informując o nieprzestrzeganiu przez TW obowiązującego prawa pracy.
Zapraszamy !
Karta Fit Profit dla członków WZZ „Sierpień
80” to usługa umożliwiająca godny dostęp do zajęć sportowych, łączący wiele dyscyplin sportowych w ramach jednej karty, w tym: pływalnie, siłownie fitness, joga, taniec, sztuki walki i inne w
całej Polsce honorowanej we wszystkich współpracujących z nami placówkach, przez 7 dni w tygodniu, bez deklaracji korzystania z określonej
lokalizacji, czy dyscypliny sportowej. Zapisy na
kolejny miesiąc tylko do 15 dnia bieżącego miesiąca. Szczegóły dotyczące obiektów:
fitprofit.pl/wyszukiwarka_obiektow
wzz
Kurjer Warszawski
W dniu wczorajszym do tramwaju na Marszałkowskiej wsiadł jakiś jegomość, który znalazłszy wszystkie miejsca zajęte, bez ceremonii usiadł na kolanach
pani K. Obecni pasażerowie spędzili zuchwalca, który stawiał opór i formalnie bił się ze wszystkimi. Zatrzymano więc wagon celem przywołania policji, lecz
łotr w porę się usunął i zdołał zemknąć bezkarnie.
Jest podejrzenie że to był złodziej, który chciał wywoławszy zamieszanie oporządzić kieszenie wśród
pasażerów. Na szczęście nikt nie został okradziony.
Okazuje się, że warto by było abyśmy w zimę jako motorniczowie notowali
prócz godzin pracy również temperaturę
powietrza w danym dniu.
Wiadomo, że radar laserowy to
urządzenie które pracuje wg pewnych ustalonych zasad. Jedną z nich jest temperatura powietrza. Dla TruCAM zakres prawidłowej pracy zawiera się w temperaturach od –10 do +60˚C.
Tak więc wg producenta w temperaturze np. poniżej –10
radar może działać nieprawidłowo, a więc jego wskazania
będą niewiarygodne. Jak widać temperatura może nas uratować przed karą dyscyplinarną nałożoną niesłusznie.
Zajście tramwajowe. O g. 6-ej w., na ul. Dzikiej, wynikła w tramwaju elektrycznym sprzeczka pomiędzy
konduktorem a jednym z pasażerów, który konduktora nazwał „parobkiem”. Konduktor zatrzymał tramwaj
i zawezwał policjanta, aby usunąć z wagonu niegrzecznego pasażera. Tymczasem nadeszły inne
wagony i zatrzymały się w liczbie 20, tworząc długi
szereg. Wystarczyło to, aby dokoła pierwszego wagonu zgromadził się tłum przechodniów, którzy do
wagonu, w którym powstała awantura. Widząc to
motorowy, Mateusz Barański, uzbroiwszy się w drąg
żelazny, używany do zmiany szyn na zwrotnicach,
zaczął rozganiać niesfornych, na co jeden z gapiów
porwał miotłę stróża i kijem uderzył motorowego w
głowę, raniąc go dotkliwie. Nakoniec zjawił się rewirowy miejscowy, na widok którego tłum rozpierzchł
się momentalnie i tramwaje mogły ruszyć. Poszwankowanego motorowego opatrzył felczer prywatny.
fc
ZARZĄD TW Spółka z o.o.
W związku z uzyskanymi informacjami odnośnie
wprowadzenia w ZRP „Praga” tzw. „służb DD - systemu
przerywanego czasu pracy”, zwracamy się z wnioskiem o
wyrażenie zgody aby w ww. systemie przerywanego czasu
pracy były zatrudniane osoby, które wyrażą zgodę na zatrudnienie ich w tym systemie przez cały miesiąc.
Obecny stan budzi wiele kontrowersji wśród załogi i
nawet dodatek za przerywany czas pracy w wysokości 50 %
stawki godzinowej nie zachęca pracowników do pracy w tym
systemie. Znajduje się jednak grupa pracowników która
podjęłaby się pracy w tym systemie.
Jeżeli istnieje szansa polepszenia warunków pracy
pracowników to należy z tego skorzystać tym bardziej, że
jeżeli chodzi o ogólne skutki finansowe należy podkreślić, że
wynagrodzenie za czas przerwy nie ulega zmniejszeniu ani
też zwiększeniu w przypadku, gdy w systemie przerywanego czasu pracy będą zatrudnione te same osoby.
W związku z powyższym wnosimy o przychylenie się
do naszego wniosku,
tym bardziej, że nie ma żadnych racjonalnych przeciwskazań.
Babcia pyta się kierowcy autobusu PKS: - Jedzie
pan do Nowego Sącza? - Tak babciu, wsiadaj. - Ale
dojadę do Nowego Sącza? - Tak babciu, jadę! - Ale
jedzie pan do Nowego Sącza? - Nie, do Nowego
Jorku! - Ale przez Nowy Sącz ?
Żona do męża: - Nie mogę zasnąć... - Bo zło nigdy
nie śpi.
Mój dziadek ciągle narzeka, że koszty życia strasznie wzrosły w dzisiejszych czasach. Mówi: ...pamiętam kiedy byłem młody. Mama mi dała 5
złotych na zakupy, a ja wróciłem do domu z pełną
reklamówką: wędliny, mleko, chleb, ser, masło, konfitury. A teraz co?! Wszędzie te lustra, te kamery!!
Na sali sądowej prawnik zwraca się do świadka: Jak na pana pochodzenie społeczne, odznacza się
pan wielką inteligencją... Na to świadek: - Gdybym
nie był pod przysięgą z pewnością odwzajemniłbym
komplement.
Siedzi admin w pracy. Nagle pukanie do drzwi.
Otwiera, a tam stoi stara, chuda i blada kobieta ze
śrubokrętem w ręku... - O co chodzi? - Jestem
śmierć! - Śmierć ?? A to dlaczego ze śrubokrętem, a
nie z kosą? - Ja do serwera…
WYDAWCA: KOMISJA ZAKŁADOWA WZZ „Sierpień‘ 80”- KONFEDERACJA
w Tramwajach Warszawskich Sp. z o.o.
02-640 WARSZAWA UL: JANA PAWŁA WORONICZA 27
Redaktor naczelny: Regina Szcześniak
Nakład: 1000 egzemplarzy. (nr.134)
Numer zamknięty 20-01-2015 r.