Jest jeden sekret .. for you...fragm.
Transkrypt
Jest jeden sekret .. for you...fragm.
Żadna część niniejszej publikacji nie może być reprodukowana i udostępniana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy – autora. Melissa Wise Jest jeden sekret ISBN: 978-83-9433-641-7 Wydawnictwo Art of Life Wydanie II Melissa Wise Jest jeden sekret ...atrakcyjności. Zachowaj go dla siebie. Niech będzie tylko twój! Słowo wstępne Impulsem do powstania książki było pewne wydarzenie. Jest rok 2004. W czasie mojego pobytu na Florydzie jedna ze znajomych, pod koniec spotkania dotyczącego feng shui gabinetu, zapytała czy udzielam również konsultacje w kwestii osobistego coachingu – dbania o figurę, bo chętnie by skorzystała. Zaskoczona odpowiedziałam, że nie. Ale widząc, że jej zależy na tym, zgodziłam się. Chcę podkreślić, że kobieta ta nie miała większej nadwagi, chodziło jej raczej o ,,pakiet’’ pracy nad figurą, nad jej doskonaleniem czy utrzymaniem. Zgodziłam się na udzielenie konsultacji, bo czułam się już kompetentna w tym momencie mego życia do podjęcia tego tematu, w końcu stale go przerabiałam... Częścią wschodniej kosmologii, którą od lat praktykowałam (praktykuję), jest kultywowanie energii ludzkiej na poziomie ducha i ciała; wzięcia odpowiedzialności za siebie w tym względzie. I tak czyniłam... na siebie tylko liczyłam! Umówiłyśmy się na spotkanie. Po powrocie do domu zaczęłam zastanawiać się, co zaproponować tej młodej kobiecie z tego, co od wielu lat wiem i praktykuję, i w jakiej kolejności, aby jak najwięcej dla siebie zapamiętała, a tym samym skorzystała. Zaczęłam spisywać punkt po punkcie moje przemyślenia i w pewnym momencie skonstantowałam, że przez lata wypracowałam system dbania o figurę - kultywowania ciała i – co podkreślam - ducha, i że jest on efektywny, ale jego efektywność opiera się na sekrecie, którym niekoniecznie chciałam się dzielić. Dlaczego? Znałam jego wartość, bardzo go ceniłam. Nie chciałam, aby był niedoceniony... wyśmiany... Tak sobie myślałam... Jak będzie odebrany? Czy będzie zrozumiały? Ale według wszelkich prawd życiowych ... Sekret nabiera mocy, gdy o niego prosimy… wtedy go cenimy! Maria poprosiła. I to rozwiało moje obawy! Bardzo mile wspominam tę pierwszą udzieloną przeze mnie konsultację z coachingu osobistego (choć muszę przyznać, że byłam lekko skrępowana). Na koniec spotkania, które upłynęło w sympatycznej a jednocześnie podniosłej atmosferze (kobieta w skupieniu chłonęła przekazaną jej naukę), słyszę, jak by to było przed chwilą, jak Maria mówi: ,,Melissa, I keep a sekret’’ (Melisso, zatrzymam to w tajemnicy). Wyczuła moje wewnętrzne napięcie związane z dzieleniem się z nią bardzo osobistymi sugestiami (sekretami). - Nie chodzi o jedzenie, chodzi o ciebie! - Zmiana podejścia do interesującego wyzwania... odchudzania Chcesz schudnąć, weź koło i trzepnij się w czoło (tak się w Polsce mówiło, żeby człowieka olśniło, zresztą w każdej materii). Dokładnie tak sobie pomyślałam, jak te niezliczone diety cud - w popularnej sieci książek za oceanem widziałam. Udzielając Marii konsultacji w tym temacie ani przez moment nie wspomniałam o jedzeniu. Jedzenie jest bardzo delikatną, wręcz intymną sprawą... Faktem jednak jest, że chcący się odchudzić - i to niezależnie od szerokości geograficznej - zaczynają najczęściej od diet, od sięgania po różnorodne preparaty zapowiadające szybki sukces w tym względzie. Proponuję ci coś innego... Naturalnie, wszystko zaczyna się od myśli. Jeśli masz błysk - myśl w głowie (lepiej bez stukania się po czole), chcę schudnąć, chcę pozbyć się tych paru niepotrzebnych kilogramów - to bardzo dużo, to decydujący punkt wyjściowy (wielu takiej potrzeby nie odczuwa). Bez chcenia, bez tego momentu przebudzenia twojej świadomości w tym względzie ani rusz. Teraz tylko potrzebujesz siły woli (wrócę do tego), aby swoje pragnienie zrealizować. Jak wspomiałam, chcący się odchudzić zaczynają najczęściej od tego, co najbardziej ich frustruje, czyli od ograniczenia jedzenia, liczenia kalorii. W efekcie kręcą się wokół tego, czym nie powiem - nie powinni się w ogóle zajmować - ale zdecydowanie mniej! To tak, jakbym miała odzwyczaić się od jedzenia ulubionej gorzkiej czekolady z orzechami laskowymi, analizując (czyli stale się nią zajmując), która firma produkuje ją z mniejszą zawartością kalorii. Oj, dopiero rozpaliło by to moją namiętność do niej. Myślę, że skuteczniejsza jest zasada: czego oczy nie widzą, tego serce nie chce. Wracając do koła, czemu by nie, gdyby szybciej człowieka olśniło, że tak naprawdę każda dieta jest na swój sposób dobra. Zabawa jednak polega na tym, aby w niej wytrwać. I że dieta to dopiero początek, bowiem na głębszym poziomie chodzi o dużo więcej... i że jak się to ,,dużo więcej’’ przerobi, to odniesie się sukces nie tylko w odchudzaniu. To ,,dużo więcej’’ to umiejętność radzenia sobie w życiu. To stopień świadomości o sobie, o świecie. To umiejętność ofiarowania sobie szczęścia. To dzień po dniu twoje myślenie... - A co będziesz myślała, to będziesz miała - I w tym kontekście proponuję ci: * po pierwsze, odłóż liczenie kalorii na najwyższą półkę w kredensie, abyś o tym zapomniała. To oczywiste, jeżeli chcesz schudnąć, nie koncentruj się na jedzeniu. * po drugie, rozszerz perspektywę podejścia do tematu odchudzania. Uświadom sobie... - ... nie chodzi o jedzenie. Chodzi o ciebie! - Pomyśl o sobie jako o doskonałej całości... a odżywianie traktuj tylko jako jego malutką cząstkę. Bądź egoistką w swoich przemyśleniach – wysuń siebie na plan pierwszy! Poczuj się gwiazdą, poczuj się postacią pierwszoplanową – twoje nowe ciało, twój nowy stan istnienia; określam to nowym stanem istnienia, bowiem wszelkie przeobrażenia w temacie odchudzania, to nie tylko zrzucenie paru kilogramów, to specyficzna forma stawania się nie tylko inaczej wyglądającą, ale inaczej myślącą, inaczej żyjącą. Tak naprawdę, w głębi serca każdej z nas (kwestia tylko jak daleko same przed sobą, przyznajemy się do tego), nie chodzi o odchudzanie, ale... o atrakcyjności sobie dodawanie; o zwiększenie poczucia własnej wartości. I tak właśnie podejdź do tego zagadnienia. Raz na zawsze pozbądź się uczucia stresu wywołanego odchudzaniem i zastąp uczuciem zadowolenia ze stawania się piękną, atrakcyjną kobietą w swoim pojęciu. - Jak tak będziesz myślała, to pozytywnie będziesz się polaryzowała Myśl sobie, pragnę być piękna, zgrabna, atrakcyjna pod każdym względem! Niechaj to będzie cel, który każdego dnia motywuje cię pozytywnie - radośnie do życia ustawia, a czynienie tego dzień po dniu, potraktuj jako fascynującą przygodę w procesie przeistaczania się w taką, jaką sobie życzysz być. To tak troszeczkę, jak metamorfoza z kaczątka w łabędzia czy kopciuszka w księżniczkę... * po trzecie, ofiaruję ci sekret pracy nad sobą i system jego realizacji, oparty na ponadczasowach zasadach, i prowadzący cię do sukcesu! Ranga sekretu budzenie samoświadomości Sekrety fruwają w powietrzu, w pewnym sensie stale są w pobliżu nas, wypada tylko w odpowiednim momencie skierować na nie spojrzenie (szukać i dotrzeć), a nie dać się pochłonąć przez tysiące błahostek albo w determinacji przywołać do siebie. Sekrety wzbudzają zaciekawienie, zapowiadają tak wiele. Jest to pewna forma objawienia - oświecenia. Oczekujemy, że jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, odmienią nam los. Jakże często sekrety są bardzo oczywistymi prawdami. Myślę, że sekrety - informacje w nich zawarte mają niesamowitą moc przeobrażenia naszego życia, ale dzieje się tak wtedy, gdy jesteśmy gotowi do ich przyjęcia, gdy dojrzeliśmy do nich. Gdy w pewnym momencie ,,zaskoczymy’’ na ich energetyczny poziom informacyjny. Można wtedy mówić o wzajemnym dopełnianiu, a tym samym zaangażowaniu w proces ich urzeczywistnienia. Bywa, że nie od razu rozumiemy ich przesłanie, ale istnieją w nas i wraz z upływem czasu stają się coraz bardziej czytelne (usłyszane słowo, zaobserwowany gest - dopiero po latach nabierają dla nas ogromnego znaczenia). Sekrety nas uczą i motywują do osobistego rozwoju, dlatego jak najbardziej wskazane jest - na poziomie podświadomości - być stale otwartym na nie! Przekazuję ci sekret chudnięcia (kultywowania ciała i ducha), przywołany przeze mnie w determinacji. W perspektywie czasu wiem, że właśnie dzięki tej determinacji gotowa byłam na jego przyjęcie - na docenienie i przepracowanie. Pozostałe sekrety (metody) służące do pozostawania na poziomie energetycznym przewodniego sekretu, wymagań przez niego przejawianych, zdobywałam w procesie doskonalenia siebie. To moja droga życiowa, to - I Ching, yoga, medytacja. To świat energii, a wszystko wzbogacone o życiowe doświadczenia. To kawał pracy nad sobą... Bardzo chciałam schudnąć, wbrew temu co mi sugerowano (co wielu jest sugerowane), że taka jak babcia, czyli jak to się mądrze tłumaczy - genetycznym uwarunkowaniom do nadwagi; co od razu jako młoda dziewczyna zbojkotowałam. Już wtedy uważałam, że to jak żyjemy, decyduje o naszej kondycji. Bardzo chciałam schudnąć, wbrew temu - co już namacalnie odczułam, czyli utuczenie mnie w wieku nastolatki (w trakcie leczenia), prawie jak prosiaczka świątecznego, bowiem w ciągu siedmiu miesięcy aż dziewiętnaście kilogramów! To było dla mnie całkowite zaskoczenie. Szok. Nie muszę mówić, co czułam. Odebrano mi cząstkę zgrabnej nastolatki. Mieściłam się tylko w spodnie w rozmiarze 42. No cóż, zostałam sama z tym zagadnieniem. Potem były studia, praca, rodzenie – to co każda z nas w większości przerabia - i ciągłe, w pewnym sensie niezadowolenie... za dużo kilogramów na sobie noszenie... Ale pozostało mi pragnienie!!! Chciałam udowodnić sobie i całemu światu, że sama wykreuję siebie taką, jaką chciałam być. Stawałam z nosem przy wystawie sklepowej i myślałam... Jak to jest możliwe zmieścić się w coś tak małego? Marzyłam zawsze o kupowaniu garderoby w rozmiarze 36, co w owym czasie - jak już wspomniałam wydawało się zupełnie nierealne. Po prostu wręcz absurdalne! W pewnym momencie, gdzieś około trzydziestki, doszłam do wagi 61 kg - przy wzroście 163, co dla wielu oznacza normę. Słyszałam – schudłaś, dobrze wyglądasz. Nie akceptowałam jednak tego stanu. Nie zadowalało mnie to... wiedziałam, że jestem dopiero w drodze do sukcesu. Nie chciałam być mamuśką. Chciałam być nastolatką... (odzyskać i utrzymać figurę nastolatki). Przez długi okres zresztą, nie mogłam tego zrealizować... Jednak osiągnęłam to! Prowadzę cię drogą, którą sama przeszłam. U mnie zajęło to sporo czasu. Ty masz szansę pójścia na skróty. Szkoda czasu - pięknych lat - im szybciej, tym lepiej. Działaj! Walcz o swoją figurę... Walcz o siebie! W sumie chodzi o jakość życia. O zdrowie! Przekazuję ci sekrety chudnięcia bez głębszego, w tym momencie uzasadnienia ich pozytywnego działania na biochemiczne reakcje zachodzące w ciele, a wpływają znakomicie! - i celowo w takiej trochę naiwnej formie, abyś mogła automatycznie, nie łamiąc sobie głowy - na wesoło, punkt po punkcie je realizować. Trzy pierwsze sekrety, te bardziej materialne, są z pozoru proste, ale bardzo efektywne. Praktykując je szybko dostrzeżesz, że chudniesz, a ciało nabiera ciekawej formy. To wpłynie silnie mobilizująco na twoją podświadomość. Chodzi o pozyskanie jej wsparcia, jej daleko posuniętej współpracy, bowiem od tego momentu przemiany nabierają zadziwiającego tempa. Następuje proces nie tylko sublimacji ciała, ale i ducha. Pozostałe sekrety polegają na pracy na poziomie mentalnym; jedne i drugie wzajemnie się uzupełniają. Idealnie przenikają... Wprowadzam cię w mój intymny świat. Nie da się ukryć, daję ci cząstkę siebie! Ufam ci. Moją intencją jest, aby sprawiło ci frajdę wprowadzanie moich sekretów systemu, w życie. Z przymrużonym oczkiem, ale konsekwentnie, dzień po dniu. Są efektywne!!! Dostajesz gotowca do przerobienia. Kolej na ciebie! Start... Jak praktycznie skorzystać z sekretu... Przeczytaj całość… następnie wróć do sekretu pierwszego, przeczytaj go ponownie, zakoduj, praktykuj. Następnie wróć do sekretu drugiego, przeczytaj ponownie, zakoduj, praktykuj… Wróć do trzeciego… czwartego…piątego… szóstego i siódmego. Czytaj, koduj, praktykuj! po prostu odszukaj talię ...niech na zawsze przy tobie zostanie ! Sekret 1 Talia Popatrz, wokół siebie - jak wiele kobiet nosi szerokie suknie, luźne t-‐shirts. Nie zastanawiają się nad talią, Zapomniały o jej istnieniu. Z wygody. Z braku motywacji. Przede wszystkim z pędu życia! Ty sama... bez względu w jakiej formie ją masz, okaż jej natychmiast szalone zainteresowanie - poprzez jej wyeksponowanie. Weź bawełniany szal czy chustę, stań przed lustrem i przewiąż się w talii tak, abyś ją poczuła. Nie za mocno nie za lekko ...takie miłe otulenie. Następnie bacznie obserwuj, jakie odczucia i zmiany w ciele (przejrzyj się uważnie z każdej strony w lustrze), wywołuje jej podkreślenie; na początku twoje ciało może być zaskoczone, w pewnym sensie ograniczeniem swobody, aby już po chwili odczuć, że jest mu z tym bardzo dobrze. Nie będę dalej tego opisywała, doświadczaj sama! Doceniaj sama! Wiesz, teraz zamknij oczy, wciągnij głęboko powietrze, a wypuszczając, skieruj uwagę na talię, połącz się z nią emocjonalnie. Ty i talia to jedno! Praktycznie od tego momentu zapomnij, że chcesz schudnąć; nie rób sobie z tego zagadnienia życiowego. Zaufaj swojej Talii! Od teraz twoim sekretnym celem jest bycie kobietą z fantastyczną talią. Uśmiechnij się do siebie! Utrwalaj świadomość talii! Przez chwilę jeszcze koncentruj się na talii, myśl o talii, czuj talię. Ona uwielbia jak gwiazda, jak każda z nas, być w centrum zainteresowania, czuje się wreszcie dostrzegana, doceniana! Z miłości do ciebie, naturalnie do siebie (zdrowy egoizm), uczyni wszystko, abyś się w niej rozmiłowała i w doskonałej formie zawsze miała. Ona uwielbia być zgrabna ! Nawet przez moment nie wątp - miej pełne zaufanie, twoje marzenie o ładnej figurze, dzięki współpracy z talią, staje się realne, powiem więcej... łatwo i przyjemnie osiągalne! Ciesz się już myślą: Mam super talię! Mam super talię! Mam super talię ! Aby tak się stało, aby przyspieszyć tempo talii kreowania, cudnego kształtu jej nadawania, przystąp natychmiast do działania. I nie ma, chce mi się, czy nie, traktuj siebie serio (tym bardziej, że jest to fajne!) i dzień po dniu przy każdej nadarzającej się okazji albo i bez - podkreślaj talię! ... Spróbuj... w sobotnie dopołudnie albo popołudnie, albo w inny dzień, kiedy jesteś w domu sama ...odkurzanie mieszkania z przewiązaną talią, w wysokich obcasach i białej bluzce, staje się ciekawym przeżyciem, w trakcie którego możesz oddać się różnorodnym marzeniom. Jak na przykład o zakupie spódniczki, która ci się szalenie podobała, ale była dużo, dużo za mała; proponuję kup ją teraz, dzięki podkreślaniu talii, wkrótce będzie ci pasowała! Albo wyobraź sobie, jakie niesamowite wrażenie wywierasz na mężczyźnie, który zawładnął twoim sercem, będąc o siedem kilogramów lżejszą! Albo marz... bez końca marz... wyobraź sobie płaski brzuszek, piękne wcięcie w talii; pofantazjuj jak wyśmienicie czujesz się w tej nowej postaci. Zobacz, jak pieszczona zazdrosnymi spojrzeniami kobiet (nieprawdopodobnie skuteczny masaż – w dodatku nic nie kosztuje!) paradujesz w bikini po plaży! Podobnie robienie porządku na biurku czy układanie książek na regałach, czy wreszcie wyciąganie naczyń ze zmywarki - przewiązana w talii i w wysokich obcasach (albo niższych, ale obcasach, chodzi o to, abyś tempo zwolniła, ale zębów nie straciła !) - jest doskonałym momentem do pracy nad ciałem. Ruchy stają się majestatyczne, a myśli optymistyczne! Czujesz doskonałość swego ciała. Jak się domyślasz (jeśli jeszcze nie wpadłaś na to, to ci podpowiem), celem tych wszystkich poczynań jest to, aby twoje ciało się przeprogramowało! I abyś i bez przewiązanej talii tak się poruszała, tak zachowywała, jak z przewiązaną. Pięknie i z wdziękiem. Abyś się z tym stanem oswoiła, abyś go bardzo, ale to bardzo polubiła! Przecież lubisz być piękna ! Proste ramiona! Głowa uniesiona! Przepona wciągnięta! Rozkoszuj się talią, bądź z siebie dumna! Każdego dnia doświadczaj radość, jak talii podkreślenie, rewelacyjnie wpływa na ciebie. Jej delikatne impulsy, takie trochę wymuszanie - to urokliwe ukierunkowanie, to ciała balansowanie, to jego piękna eksponowanie - wręcz potęgowanie! To miłością siebie obdarowywanie! To dobrego nastroju przywoływanie! Dlatego uwaga - nawet w największym zgiełku dnia codziennego, słuchaj jej podszeptów: o wciąganiu brzucha, o uniesieniu głowy! Czyż to nie cudne, nawet gdy jesteś zajęta rozmową, siedząc przy stole w gronie towarzyskim, upomni się o siebie: Proszę, nie krzyw się, wyprostuj ramiona! Pamiętaj, piersi wyeksponowane! Podniesiona głowa! Uwierz (może to zabrzmi okrutnie), ale tak naprawdę, to nikomu nie zależy jak wyglądasz. Najczęściej każdy zajęty jest wyłącznie sobą. Jej zależy... Talia - wysokokaratowy diament - pozazmysłowo stale wspiera cię w pracy nad sobą ! Eksponuj talię na różne sposoby... chusty, szale, pasy, paski, materiały z odzysku; daj upust swej fantazji w tym względzie. Ignoruj zdziwione spojrzenia na twoje ,,nowe - niestandartowe siebie wyrażanie’’. A mogą się ludziska dziwić, to znaczy w wolnym przekładzie... zazdrościć! Taka za ładnie chodząca, za ładnie siedząca, jakoś tak głębiej oddychająca, a w dodatku piersi eksponująca i biodrami lekko kołysząca (czyli się balansująca, a nie kokietująca !, ale każdy myśli co chce); bądź na to przygotowana – możesz być, jak już wspomniałam, zazdrością otaczana. Zarozumiała nazwana (bo przecież powinnaś być pokrzywiona ... piersi prawie na stole opierająca, że żyjesz przepraszająca - STOP). Nie przekonuj nikogo, że z wyeksponowaną talią jest fajnie; nawet najbliższej koleżanki - no chyba, że bardzo, ale to bardzo poprosi! (pamiętasz... sekret nabiera dopiero mocy, gdy się o niego prosi!). - Niech to będzie twój słodki sekret ciała balansowania, swego piękna potęgowania, odwagi sobie dodawania ! Miej stale tę świadomość, że to talia gwarantuje ci balans ciała, lekkość i zwinność poruszania się, że nie chodzi o odchudzanie, ale o talii posiadanie - naturalnie w super kondycji ! - i na tym się skoncentruj! Dlatego pamiętaj o talii (życiowe przesłanie), kieruj na nią uwagę, a temu służy - powtórzę - jej podkreślanie i z tym związane... brzucha wciąganie... wdzięczne biodrami poruszanie... pełną piersią oddychanie! Czuj w sercu radość, słysz w głębi swego istnienia... Z talią jest fajnie! Z talią jest bardzo fajnie! Mam super talię! Historia - nie, nie żółtej ciżemki, ale za małej spódniczki! Kupiłam przed laty spódniczkę, która szalenie mi się spodobała, tylko drobnostka, była dużo za mała, bo w rozmiarze 36, a ja w owym czasie przypisana byłam 40. Ale... jak ją chwyciłam, to już jej z ręki nie wypuściłam! (Tylko kobieta może to uczucie zrozumieć). W głębi serca łudziłam się, że w domu wcisnę się w nią; jak słowo daję, taką irracjonalną miałam nadzieję! Realność była okrutna, doszłam do wysokości ud. Rozczarowana i z emocji czerwona – i trochę na nią rozeźlona i obrażona , ... myślisz, że ją wyrzuciłam! Nie, ale prawie… schowałam, a właściwie ukryłam przed sobą i całym światem głęboko do szafy, wcisnęłam w zakamarek. Odnalazłam spódniczkę we właściwym momencie, bowiem ku mojej radości pasowała na mnie jak ulał... Idealnie... cóż za uczucie... czułam się w niej po prostu fantastycznie. Nadal ją mam... czarna, krótka, aksamitna. Bombowa! ... ale to dzięki talii... stale mnie pozytywnie motywowała! ... żaden najlepszy deser nie jest jej wart! Całość książki – kolejne sekrety - w wersji pdf do pobrania na home.