Długa Droga Rozdział Siedemnasty ,,Verum cures” by Maya

Transkrypt

Długa Droga Rozdział Siedemnasty ,,Verum cures” by Maya
Długa Droga Rozdział Siedemnasty ,,Verum cures” by Maya
Usiadłam, musiałam wszystko przemyśleć, przetrawić i przyswoić. Potrzebowałam planu,
który dałby mi jakieś szanse wyjścia stąd. Zaprzeczanie nie miało większego sensu, z zasady
„Im więcej zaprzeczę tym bardziej będą widzieli we mnie wariatkę”. Pozostaje mówienie
prawdy, tylko jak to się dla mnie skończyło ostatnio, przecież wylądowałam tutaj. Jedyną
opcją było by przewyższyć intelektem swoich „oprawców” ale minusem były leki które mi
przepiszą. Długo się tak zastanawiałam co robić i nawet nie zauważyłam że Lili siedzi przy
mnie.
-Może spróbujemy poprosić ich o to by nas wypuścili?
-Ulka, proszę Cię, trzymają Cię tu już kilka dni, myślisz że ot tak Cię wypuszczą?
-Dokładnie, trzymają mnie już kilka dni i jak na razie były tylko rozmowy z psycholożką i
środki uspokajające, nic poza tym. Może chcą bym była spokojna i wtedy nas wypuszczą.
-Spróbować nie zaszkodzi ale musimy ustalić wersję wydarzeń. Wiarygodną.
-Dobra to ja proponuję:
Wymyśliłam sobie Ciebie aby mieć jakąś koleżankę i nie czuć się samotna. Gdy brak innych
osób zaczął mnie przytłaczać zaczęłam się moczyć i jako że widziałam w necie że innych może
to bawić postawiłam na tę kartę i zaczęłam traktować to jako fetysz. Gdy całe moje życie
chciałam sobie podporządkować byciu dzieckiem to na de mną zawładnęło i zaczęłam być
agresywna. Agresja była wynikiem niezaspokojenia swoich potrzeb i fantazji. Teraz chcę
wrócić do domu by zacząć wszystko od nowa i fetysz traktować z dystansem. A co do
koleżanek to postaram się znaleźć kogoś w szkole.
Powrót do szkoły będzie na pewno dobrym pomysłem.
-Ula, powiem tak, jesteś genialna.
- Się wie, się ma.
Pani doktor weszła do pokoju, powiedziała coś co mnie bardzo zdziwiło.
-Witaj, dziś porozmawiamy gdzie indziej, myślę że masz już dość tego pokoju i przyda Ci się
trochę ruchu.
- Dziękuję, oczywiście szczerze mówiąc to ma pani rację, chciałabym wyjść z tego pokoju.
- Poczekaj tylko sprawdzimy pampersa, nie możesz paradować w pełnym, prawda.
- Dobrze, tylko że ja nic nie zrobiłam.
- Sprawdzę i tak, ale dobrze że mi mówisz, może za niedługo nie będziesz już ich nosić.
Sprawdzanie pampersa było dla mnie normą ale zdziwiłam się faktem że nasikałam do niego
nawet nie czując. Zawstydziłam się trochę ale Pani Doktor szybko mnie przewinęła i było po
wszystkim.
Wstałam na nogi i wyszłam z Sali. Poczułam jak wzbiera we mnie radość bo oto po raz
pierwszy od kilku dni mogłam poczuć pod stopami podłogę, jej twardość i stabilność. Po
drodze mijałyśmy jakichś ludzi którzy widząc mnie nagą w samym pampersie byli zdziwieni i
niespokojni. Ja natomiast uśmiechałam się do nich i coraz pewniej robiłam kroki po
przyjemnie chłodnej podłodze.
Weszłyśmy do jej gabinetu i usiadłam na krzesełku który mi wyznaczyła.
Usiadłam i ona też usiadła, bałam się co prawda żebym niczego złego nie zrobiła, ale Lili była
przy mnie cały czas i miałam wrażenie że trzyma mnie za rękę.
- Więc powiedz jak się czujesz, co Ulu?
- Czuję się świetnie, jestem wypoczęta i pełna pomysłów.
- Wczoraj byłaś zdenerwowana a przed wczoraj zamknięta i obojętna, skąd taka zmiana?
- Wie pani, sama w tym pokoju bez możliwości robienia czegokolwiek czułam się
niepotrzebna i zbędna ale dziś gdy postawiłam nogę na podłodze zrozumiałam jak bardzo mi
jej brakowało.
- A wczoraj pytałam się o to czy masz jakieś koleżanki, powiedziałaś że nie, jak myślisz
dlaczego?
- Szczerze mówiąc nie wiem sama, może to moja wina, bo widzi pani czasem zdarza mi się
popuścić siku jak dziś ale to pojedyncze incydenty, ja po prostu lubię nosić i używać
pampersów. Sprawia mi radość gdy jestem traktowana jak małe dziecko i gdy nie czuje
odpowiedzialności.
- Dlaczego mówisz mi o tym, przecież pytałam o coś innego ?
- Myślę że wszystko jest ze sobą połączone i że to może być przyczyną mojego braku
koleżanek. Wiem że to dziwne ale czuję się szczęśliwa gdy mam na sobie pampersa. Czytałam
w internecie że to taki fetysz, i że bywa niebezpieczny gdy stara się go przełożyć na własne
prywatne życie.
- Widzę że rozumiesz, a powiedz mi co Lili myśli na ten temat?
- Lili tak naprawdę nie istnieje, wymyśliłam ją sobie by nie czuć się samotna i w efekcie
uwierzyłam że naprawdę tu jest ale jest tylko moją wyobraźnią, sposobem ucieczki od myśli
że jestem sama.
- Mówiłaś że to niebezpieczne przełożyć na prywatne życie fetyszu który w sobie czujesz,
dlaczego?
- Ponieważ gdy się uwierzy że jest się dzieckiem to zaczyna się żądać od innych by traktowali
mnie jako dziecko. To w pewnym sensie narkotyk który pod kontrolą nie jest groźny ale gdy
przyjmuje się go za dużo można przedawkować.
- Powiedz mi proszę, jak sobie wyobrażasz dalszą fascynację tym fetyszem?
- Cóż muszę wrócić do szkoły więc będę musiała być normalną nastolatką ale wieczorami gdy
będę sama bądź będzie mi ciężko, mogłabym stać się dzieckiem które przecież tkwi w każdym
z nas.
- Dobrze, myślę że to wszystko o co chciałam Cię zapytać ale może ty masz do mnie jakieś
pytania?
- Właściwie to tak, chciałbym zapytać się pani o kilka spraw.
Po pierwsze Czy długo będę musiała jeszcze tu zostać?
Po drugie Dlaczego mama mnie tu wysłała?
A po trzecie ale to już prywatnie do Pani… Pierwszego dnia gdy pani do mnie przyszła
powiedziała pani że dużo przeżyła i że wie więcej o bólu i cierpieniu niż mogę zrozumieć,
proszę niech mi pani powie co się stało?
- No cóż może zacznę od końca, widzisz nie zawsze tu pracowałam i nie zawsze byłam
psychologiem. Byłam na studiach i mój chłopak chciał mnie zabrać ze sobą na
imprezę, nie chciałam tam iść ale gdy się kogoś kocha to nie chce mu się sprawić
przykrości więc poszłam z nim. Bawiliśmy się świetnie, gdy nagle grupa mężczyzn nas
zabrała i wyprowadziła na ulicę. Nie wiedziałam co się dzieję ale to co się stało później
było ciosem po którym się nigdy nie otrząsnęłam. Oni go zabili, tak po prostu, bez
powodu, bez motywu czy pretensji, jeden z nich wyciągnął z auta siekierę i wbił ją w
mu w głowę. Nie mogłam zrozumieć dlaczego ale szybko się dowiedziałam co było ich
motywem. Było ich tam pięciu. Dwóch mnie trzymało a reszta mnie rozbierała, gdy
byłam już naga zaczęli mnie gwałcić i po kolei mnie zgwałcili. Po drugim nie czułam
już nic, patrzyłam na oczy swojego chłopaka który z siekierą w głowie na to wszystko
patrzył. Czułam wstyd i obrzydzenie, ale nie mogłam nic zrobić. Gdy już ze mną
skończyli pobili mnie i uciekli. Znaleziono mnie na drugi dzień nagą i obitą obok
jednego śmietnika. Pobyt w szpitalu był ciężki, nie mogłam sobie poradzić z utratą
chłopaka i nawiedzali mnie w snach moi oprawcy grożąc mi śmiercią. Szalę goryczy
dopełnił fakt że byłam w ciąży. Lekarze zalecali aborcję ale powiedziałam że urodzę to
dziecko. Dziś Dominik ma już żonę i dwoje dzieci, tworzą szczęśliwą rodzinę, a moi
oprawcy są w więzieniu gdzie będą przez resztę ich życia. Zrozumiałam że ból może
być pomocny o ile można z niego wyciągać wnioski i żyć dalej nadzieją.
- Przepraszam, nie wiedziałam.
- Nie musisz przepraszać, jestem szczęśliwą babcią i psychologiem z powołania, czuję że moją
misją jest pomaganie młodzieży w ich przejściach.
- Dziękuję, nie wiem co powiedzieć.
- Może ja odpowiem na inne twoje pytania…
- Dobrze, proszę .
- Pytałaś dlaczego mama cię tu wysłała, dlatego że jesteś zagubiona i jej przyjaciółka jest
również moją przyjaciółką, a dla twojej mamy jesteś najważniejsza więc chciała byś
przemyślała sobie wszystko w spokoju i ciszy.
-…- Łzy same popłynęły mi do oczu nie tylko słysząc opowieść Pani ale także słysząc motyw
mamy.
- A co do twojego pobytu tutaj uważam że jutro będziesz mogła wrócić do domu i mamy. Nie
jesteś szalona a jedynie zagubiona i powinnaś przebywać wśród swoich rówieśników gdzie
jest twoje miejsce.
- Dziękuję, jak ja się Pani odwdzięczę ?
- Najlepsze co możesz zrobić to poukładanie sobie swojego życia i powrót do kochającej Cię
rodziny.
- Dziękuję, oczywiście zrobię tak, jestem wdzięczna za pani pomoc.
- Dobrze, jako że nie masz łóżka w swoim pokoju dzisiejszą noc spędzisz w innym pokoju a
jutro przyjedzie po Ciebie mama i będziesz wolna.
- Dobrze, a gdzie będę dziś spała?
- Chodź za mną, pokażę Ci salę dla nocujących.
Poszłyśmy przez korytarz i weszłyśmy do Sali. Była cała kolorowa i miała dwa łóżka. Jako że
oba stały puste to mogłam wybrać sobie miejsce, wybrałam miejsce przy oknie a pani
pielęgniarka dała mi ubranie szpitalne i nowego pampersa na noc. Byłam szczęśliwa że nie
muszę już chodzić nago.
Przebrałam się w to ubranie i poszłam spać. Obudziła mnie ręka pani pielęgniarki i jej
zapytanie.
- Chcesz zjeść obiad ?
- Tak, umieram z głodu.
- A zjesz sama czy Cię nakarmić ?
- A może mnie pani nakarmić ?- Zapytałam z lekkim strachem w głosie.
- Oczywiście, że mogę zaraz przyniosę Ci śliniaczek. Tylko dam obiad innym pacjentom. Nie
będzie mnie 10 minut ale przyjdę do Ciebie.
- Dobrze, dziękuję bardzo.
- Nie ma sprawy słoneczko, nie ma sprawy.
Poszła i jak powiedziała za 10 minut wróciła by mnie nakarmić. Po zjedzeniu a była to
godzina 15 poczytałam sobie książkę która leżała na stoliku i czekałam aż nadejdzie jutro.
Wieczorem zaś Przyszła pielęgniarka i przewinęła mnie na noc w nowego pampersa i
dostałam butelkę z mlekiem. Pielęgniarka głaskała mnie po głowie i nuciła kołysankę. Ja
wciągając mleczko i czując że odpływam powiedziałam jedynie dobranoc i zasnęłam.
Pielęgniarka dała mi smoczek do buzi i wyszła gasząc światło.
------------------------------------------W Rozdziale użyłam postaci Pani Psycholog która jest oparta na matce jednego z moich
pacjentów.
Historia Pani Renaty jest autentyczna i otrzymałam zgodę od Niej na umieszczenie jej(
historii) w opowiadaniu. Kolejną sprawą jest Tytuł - Verum cures (łac. Prawda leczy ).