Pobierz Magazyn My!Ślęza nr 3 - luty 2014

Transkrypt

Pobierz Magazyn My!Ślęza nr 3 - luty 2014
Wrocław
Wroc
aw
Wydanie 1
KOSZYKÓWKA
PIŁKA NOŻNA
Filcowe koszulki
i męskie slipy
– w tym grały
koszykarki
w latach 80.
Co powiedziała
trenerka, gdy
pierwszy raz
zobaczyła
8-letnią Gosię?
Rafał Brusiło:
Nasz awans
do drugiej ligi
to byłaby
wielka rzecz
str. II-III
str. IV
FOT. PIOTR ZADUMIŃSKI (ŚLĘZA WROCŁAW)
Pi tek 7.02.2014
Piątek
Z KART HISTORII
str. II
magazyn
Tutaj czuć już
ekstraklasę
b Gdyby dziś zaczęły się play-offy, Ślęza grałaby
o awans z zespołem Poznań City Center.
Na zdj. z lewej Monika Jasnowska w wygranym
przez 1 KS (76:62) meczu w Wielkopolsce
Osiem, a w najgorszym wypadku dziewięć meczów muszą
jeszcze rozegrać koszykarki Ślęzy, by świętować awans do BLK
[email protected]
Nie powinno się dzielić skóry na niedźwiedziu, ale w tym przypadku czujemy
się usprawiedliwieni. A to dlatego, że
nasz zespół znakomicie rozpoczął zmagania w drugiej części sezonu. Na razie
wszystko „trybi” tak jak powinno.
W minionym tygodniu koszykarki
Ślęzy odniosły dwa cenne zwycięstwa
w województwie mazowieckim. Najpierw z Uniwersytetem Warszawskim,
a potem z SMS-em PZKosz-em Łomianki. – Rywalki niczym nas nie zaskoczyły, bo byliśmy dobrze przygotowani
do tych spotkań. Wytrzymaliśmy fizycznie, a to było bardzo ważne – mówił trener Radosław Czerniak. Ważne, bo
wrocławianki miały tylko jeden pełny
dzień na regenerację sił.
Czołową zawodniczką Ślęzy była
w tych dwóch meczach Joanna Czarnecka. Można by rzecz – w końcu, wszak
do tej pory koleżanki z zespołu nie
do końca potrafiły wykorzystać potencjał doświadczonej środkowej.
– Pomysł na umiejętne wykorzystanie atutów Aśki właściwie sam się znalazł, ale był poparty ciężką pracą na treningach. Dziewczyny po prostu nie by-
ły przyzwyczajone, że mają obok siebie
prawdziwą środkową. Trochę czasu
musiało minąć, zanim udało nam się
zbilansować grę w ataku i uruchomić grę
wewnętrzną – tłumacz trener Czerniak.
Cieszy nie tylko dobra postawa Czarneckiej, ale także innej wysokiej zawodniczki, Kingi Bandyk. Czerniak: – Kinga
i Aśka świetnie się uzupełniają. Często
też razem przebywają na parkiecie i naprawdę dobrze nam to wygląda. Tego
wcześniej nie było. To był brakujący element.
By podkreślić znaczenie zwycięstw
w Warszawie i Łomiankach, dodajmy,
że Ślęza przystępowała do gry z małymi problemami kadrowymi. Agnieszka
Śnieżek była świeżo po kontuzji stopy,
a Agnieszka Czmochowska musiała zostać we Wrocławiu na egzaminie i z Uniwersytetem w ogóle nie było jej w składzie.
Po dwóch (z ośmiu) meczów drugiego etapu I ligi ślęzanki są już praktycznie pewne udziału w play-offach (awansują cztery najlepsze zespoły). Powoli
można więc zastanawiać się, z kim
przyjdzie im grać o awans. Z kim chciałby zagrać trener Czerniak? – Zdaję sobie
sprawę, że jesteśmy w komfortowym
położeniu, ale nie układam w głowie
pierwszej czwórki. Nie miałbym jednak
nic przeciwko, gdyby pozostał taki
układ, jak jest teraz – zdradza szkoleniowiec.
No to zerknijmy w tabelę. Gdyby dziś
miały się rozpocząć play-offy, Ślęza walczyłaby z ekipą Poznań City Center AZS.
Ale przed nami jeszcze dużo grania
i pierwsza trójka może się przetasować.
Zwłaszcza że już jutro Ślęza gra na wyjeździe z MKK Siedlce.
Przypomnijmy, że prawo gry w ekstraklasie uzyskają dwa najlepsze zespoły. Po pierwszej rundzie play-off (toczonej do dwóch zwycięstw) poznamy więc
najważniejsze rozstrzygnięcia. 29 marca i 2 kwietnia – zapiszmy sobie te daty.
Jeden z tych dni może być bardzo radosny dla wrocławskiego basketu. a
I liga kobiet, grupa C
Piątek: Dekorex – SMS PZKosz. Sobota: MKK – Ślęza (godz.
16), AZS UMCS – Poznań. Niedziela: Ostrovia – Uniwersytet.
1. MKK Siedlce
8 15
1.207
2. Ślęza Wrocław
8 14
1.101
3. Poznań City Center
8 14
1.048
4. Dekorex Pabianice
8 12
1.025
-----------------------------------------------------------------------------5. AZS UMCS Lublin
8 11
0.863
6. Ostrovia Ostrów Wlkp.
8 10
0.951
7. Uniwersytet W-wa
8 10
0.943
8. SMS PZKosz Łomianki
8 9
0.898
FOT. WALDEMAR WYLEGALSKI
Paweł Kucharski
II • Sport
Polska Gazeta Wrocławska
Piątek, 7 lutego 2014
www.gazetawroclawska.pl
Liga Partnerów //Promipol Development// Koszykówka //Wrocławska sztafeta pokoleń//
Małgosia Zuchora, mamu
Rozmowa
Paweł Kucharski
Z Mirosławem Poniżnikiem,
prezesem firmy Promipol
Development, która jest jednym z filarów Ligi Partnerów
Ślęzy Wrocław
FOT. JAROSŁAW JAKUBCZAK
Pobawmy się w sportowego
typera. Czy Ślęza awansuje do
ekstraklasy?
Jest to teraz całkiem możliwe.
Skład drużyny bardzo się zmienił w porównaniu z zeszłym
sezonem. Wzmocnienia, które
zostały poczynione przez
Ślęzę, mogą przynieść upragniony przez wszystkich kibiców awans do ekstraklasy.
Trzymam kciuki za dziewczyny i mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem.
Koszykówka kobiet była we Wrocławiu szalenie popularna. Teraz
Ślęza stara się odbudować pozycję
tej dyscypliny. Czy to ma szansę?
Wszyscy mamy taką nadzieję.
Wrocław był kiedyś potęgą koszykarską zarówno wśród kobiecej, jak i męskiej elity tej dyscypliny. Sam pamiętam lata
80., kiedy to Ślęza bez problemu zapełniała Halę Ludową.
Dzisiaj będzie ciężko do tego
powrócić, czasy się zmieniły,
ale na pewno jest miejsce dla
koszykówki kobiet na dużą
większą skalę niż obecnie.
Dlaczego firma Promipol wspiera
sport w najstarszym wrocławskim klubie?
Wspieraliśmy Ślęzę jeszcze
w czasach, gdy występowała
w Siechnicach. Obecnie jeste-
[email protected]
b Zdaniem Poniżnika Ślęza ma
duże szanse na awans do BLK
śmy częścią Ligi Partnerów.
Staramy się od lat wspierać
sport. Ślęza to nasz klub i na ile
możemy, to pomagamy.
Jakby Pan zarekomendował
Ślęzę innym przedsiębiorcom?
Ślęza to nasz wrocławski klub,
którego istnienie i kondycja leży w naszych rękach. Warto zastanowić się nad możliwością
zaangażowania w ten projekt.
Ślęza to masa dzieci, którym
należy pokazać, że sport i zdrowy styl życia to wartość sama
w sobie. Ponadto koszykówka
kobiet jest wdzięczną dyscypliną, która bez negatywnych konotacji może być ciekawym
narzędziem promocji firm.
Wystarczy spojrzeć na zdjęcia
drużyny (śmiech). Krótko mówiąc – wspierajcie wrocławski
sport – naszą Ślęzę! a
Rozmawiał Paweł Malczewski
Kiedy mama Małgorzaty
Zuchory była w wieku córki,
miała w kolekcji już trzy medale mistrzostw Polski. Seniorów!
Zdobyła krążek złoty (rok 1987)
i dwa srebrne (1985-1986). Ale
to wcale nie znaczy, że 20-letnia Małgosia, która takich
osiągnięć nie ma, posiada mniejszy talent. Dostała go
przecież od mamy w genach. Są
na to dowody.
Pani Iwona Zuchora-Kowalczyk to wrocławianka z krwi
i kości, a pierwsze koszykarskie
kroki stawiała w asyście trenera Romualda Krauzego. Inne to
były czasy – sprzyjające młodym sportowcom – więc
do pierwszej drużyny weszła
jako 18-latka. W sezonie
1986/1987, który przyniósł
Ślęzie jedyne jak dotąd mistrzostwo Polski, była już podstawową zawodniczką.
Krótko potem dopadła ją paskudna kontuzja – uszkodzona
łękotka, zerwane więzadła
krzyżowe. Podobne urazy kończyły kariery wielu znakomitych sportowców. Ale w przypadku pani Iwony co innego
zdecydowało, że już w wieku
23 lat odwiesiła buty na kołku.
Górę wziął instynkt macierzyński.
Pierwszy na świat przyszedł
Damian (dziś ma 25 lat). Potem
Łukasz, Paweł i Mateusz (22 la-
ta). – Ciągnęło mnie do koszykówki, ale trzeba było zająć się
dziećmi i zmienić profesję –
uśmiecha się pani Iwona, która
dziś pracuje w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej.
23 czerwca 1994 roku urodziła się Małgosia.
– Ona zawsze była moim
oczkiem w głowie – nie ukrywa
Zuchora-Kowalczyk.
Trenerka była w szoku
Mąż pani Iwony w młodości
trenował piłkę nożną w Pafawagu Wrocław, był bramkarzem. Sport miał więc w domu
państwa Zuchorów duże znaczenie, ale rodzice nie upierali
się, by dzieci również podążyły tą drogą. One jednak same
wyszły z założenia, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Wybór
był zaskakujący.
– Wszyscy synowie wsiedli
do kajaków i zostali kanadyjkarzami. Śmiali się, że mogliby
wystawić rodzinną osadę. Każdy z osobna zdobywał medale
na mistrzostwach Polski. Mateusz jest w reprezentacji Polski,
specjalizuje się w maratonach.
Ostatnio zajął piąte i szóste
miejsce na mistrzostwach świata – opowiada pani Iwona.
A Gosia i koszykówka? – To
był czysty przypadek. Nie ciągnęłam jej na siłę – zaznacza mama. – Kiedyś moja koleżanka
Iwona Wojciechowska, która
prowadziła zajęcia z młodymi
zawodniczkami, zaproponowała, żebym przyprowadziła
FOT. PIOTR ZADUMIŃSKI (ŚLĘZA WROCŁAW)
Los Ślęzy w naszych rękach
b Małgorzata Zuchora (177 cm) robi stałe postępy i jest
coraz ważniejszą zawodniczką w składzie Ślęzy Wrocław
Nie było jarzeniówek, więc rzucały „w ciemno“
Z kart historii Ślęzy
Przed awansem do ekstraklasy w 1980 r. Ślęza nie była klubem profesjonalnym, nawet
jak na standardy PRL. Klub pomagał im na miarę możliwości
Sławomir Szymański
„Wrocław Sport PRL“
Romantyczne czasy widać było także po konfekcji. – Miałyśmy filcowe koszulki, męskie
slipy, do których wciągało się
gumki, a na nogach zwykłe tenisówki – opowiada Teresa Kępka-Swędrowska, jedna z najlepszych snajperek w polskiej lidze
w latach 80. – Regularnie miałyśmy poodbijane pięty. Nie dostawałyśmy wtedy żadnych pieniędzy. Grałyśmy za bilety tramwajowe, bo prezesem Ślęzy był
dyrektor MPK. Dostawałyśmy
bilety, które trzeba było przyklejać w specjalnym zeszycie.
A później miałyśmy legityma-
cje społecznego kontrolera. Poza tym dostawałyśmy talony
do baru Barbara, na tosty
w przejściu podziemnym
na Świdnickiej i na kurczaki
w Rynku. Po awansie zaczęłyśmy już dostawać jakieś pieniądze, ale to była sprawa drugorzędna. Cieszyłyśmy się grą
w koszykówkę – kończy.
Konfekcja sportowa z czasem się zmieniała. Najpierw koszykarki grały w obcisłych,
krótkich spodenkach, a potem
pojawiły się szerokie szorty, jakie znamy dzisiaj z parkietów
koszykarskich. Kibice z trudem
akceptowali te zmiany. Mariola
Palak-Marzec, środkowa Ślęzy
z lat 80., wspomina: – Kiedy zaczęły wchodzić luźne spodenki, kibice przychodzili do trenera i pytali niepocieszeni: dlaczego wy im te stroje zmieniacie?
Przed awansem do ekstraklasy i jeszcze przez jakiś czas
już w pierwszej lidze zespół
Ślęzy grał w sali WOSS przy Stadionie Olimpijskim. Koszykar-
ki wspominają, że panowała
tam sympatyczna, rodzinna atmosfera, choć zdarzały się też
obiektywne, bo kryzysowe, niedogodności. W listopadzie 1980
r. „Słowo Polskie” poinformowało, że „Koszykarki Ślęzy uczą
się trafiać do kosza >w ciemno<.
Nie muszą nawet zamykać
oczu, gdyż wyręcza je w tym
półmrok panujący w sali na Stadionie Olimpijskim”. Problem
„Wrocław Sport PRL“
Autor: Sławomir Szymański
Wydawnictwo: Via Nova
512 stron
był prozaiczny: brakowało jarzeniówek i nigdzie nie można
było ich kupić.
– W kole na środku boiska
postawiono dużą lampę, żeby
cokolwiek było widać – opowiada Mariola Pawlak. – Na szczęście taka sytuacja nie trwała długo. Atmosfera w tej sali była fajna. Miałyśmy tam panią Basię,
która zawsze robiła nam herbatki z cytryną po treningach, czasem ciasto upiekła. Wtedy takie
drobiazgi miały znaczenie. Ten
obiekt miał tylko jedną poważną wadę: położenie. Po treningu zazwyczaj było już ciemno.
Strach było iść tymi ciemnymi
alejami koło Stadionu Olimpijskiego, bo kręciły się tam różne
typy.
Zawsze wracałyśmy grupami. Poza tym często podglądali
nas pod prysznicami po treningach. Wszystkie te problemy
zniknęły później, kiedy zespół
przeniósł się do „kosynierki”,
a następnie do Hali Ludowej.
a
b Iwona Zuchora
szybko zakończy
W skrócie
KOSZYKÓWKA
Juniorki grają dalej,
wkrótce ćwierćfinał
Zwycięstwem w Jeleniej Górze
nad Karkonoszami zespół MOS
Ślęzy Wrocław zapewnił sobie awans do rozgrywek centralnych w kategorii U-18. Walka
o mistrzostwo Polski rozgrywana jest w trzech fazach, a pierwszą z nich są turnieje ćwierćfinałowe, które odbędą się w dniach
14-16 marca. (DP)
KOSZYKÓWKA
Dwa łyki statystyki.
Nasze są w czołówce
Zawodniczki Ślęzy zajmują
pierwsze miejsca w trzech kategoriach statystycznych I ligi
grupy C. Najwięcej celnych rzutów za trzy oddała Małgorzata
Chomicka, najwięcej przechwytów ma Paulina Kuras, a asyst...
Joanna Czarnecka. (DP)
Polska Gazeta Wrocławska
Wroc awska
Pi tek, 7 lutego 2014
Piątek,
Sport • III
www.gazetawroclawska.pl
Ślęza Wrocław //O co chodzi z tymi mostami?//
FOT. ARCHIWUM IWONY ZUCHORY-KOWALCZYK
a-Kowalczyk (174 cm), mama Małgorzaty,
yła karierę, ale ma w kolekcji trzy medale MP
Gosię na trening. To było w druGosiê
giej klasie szkoły podstawowej.
Trenerka była w lekkim szoku,
jak zobaczyła pierwszy raz
Gosię. Mówiła: ty już ją musiałaś uczyć, pokazywać pewne
elementy. Nic z tych rzeczy. To
był jej pierwszy kontakt z koszykówką! – opowiada. Słowa
pani Wojciechowskiej to właśnie dowód na koszykarski talent przekazany z pokolenia
na pokolenie.
– Pamiętam, że byłam bardzo zestresowana i przestraszona. Wszystkie dziewczyny były starsze ode mnie o dwa lata.
Mama zaprowadziła mnie
do szatni, a potem już jakoś ciśnienie ze mnie zeszło. Po kilku
treningach poczułam, że nie
ma innej opcji, chcę być koszykarką – wspomina Gosia.
A rodzice robili wszystko, by
córka mogła realizować swoje
marzenie. – Było trochę wyrzeczeń. Trzy razy w tygodniu woziliśmy córkę na treningi ze
Śródmieścia do szkoły na Nowym Dworze. Ale co tam... Fajnie, że połknęła bakcyle – mówi pani Iwona.
Nie zawsze było tak różowo.
W gimnazjum Gosia była o krok
od zakończenia przygody z koszykówką. Wyprowadziła się
z domu, by trenować w MUKSie Poznań. Do tego przytafiła się
kontuzja kolana. – Pierwszy raz
byłam tak długo poza domem,
było mi ciężko. A do tego zamiast trenować, leżałam
w szpitalu. Po rozmowach z tre-
ner Iwoną Błaszczak i rodzicami szybko się podniosłam
i wróciła mi radość z koszykówki – wspomina Gosia.
Więcej pewności siebie!
I ta radość trwa do dziś.
Po trzech latach w MUKS-ie Poznań kolejne dwa Zuchora spędziła w Polkowicach. Od tego
sezonu znów jest we Wrocławiu i gra w Ślęzie. Ale wcale tak
być nie musiało.
– Gdy trenowała z nami
na pierwszym obozie przygotowawczym, nikt by nie powiedział, że Gosia może wskoczyć
do składu. Ale to bardzo ambitna i pracowita dziewczyna
i dziś jest ważną dla nas zawodniczką – mówi trener 1 KS-u Radosław Czerniak.
– Dobrze biega do szybkiego
ataku, fajnie czyta obronę, ma
niezły rzut z półdystansu, choć
jeszcze do poprawy. Jej największym mankamentem jest przygotowanie fizyczne. Na pozycji
numer dwa trzeba rywalizować
z mocnymi zawodniczkami. No
i powinna mieć więcej pewności siebie – oto jak Zuchorę charakteryzuje Czerniak.
Przy okazji przypomina, że
gdy sam był koszykarzem Śląska, dane mu było grać... przeciwko mamie Gosi. – W wieku
juniora mieliśmy wiele sparingów z dziewczęcą drużyną
Ślęzy Wrocław w hali
przy Dworcu Świebodzkim. Eh,
to były dobreczasy... – wspomina. a
Z wrocławskim charakterem
Loża Sponsorów
Mosty i wyspy to integralne
elementy naszego miasta.
Ślęza chce się z nimi identyfikować, podkreślając w ten
sposób swoją „wrocławskość“
Paweł Malczewski
[email protected]
Ślęza powstała jako pierwsza organizacja sportowców i działaczy sportowych w powojennym
Wrocławiu i przetrwała do dzisiaj. Od zawsze zrzeszała ludzi
zaangażowanych w bezinteresowne działania społeczne.
Wspierana przez wrocławskie
przedsiębiorstwa i instytucje,
wychowała tysiące sportowców
wielu różnych dyscyplin. Dzisiaj Ślęza przywiązuje ogromną
wagę do wrocławskiego charakteru. Klub istnieje dla mieszkańców naszego miasta i dzięki
nim.
Wszystkie działania Ślęzy
wiążą się ściśle z Wrocławiem
do tego stopnia, że firmy, które
chciałyby dołączyć do grona
sponsorów i partnerów, mogą
wybrać dla siebie miejsce spośród wrocławskich mostów
i wysp. To właśnie mosty:
Grunwaldzki, Milenijny, Zwierzyniecki, Rędziński oraz wyspy: historyczna wyspa Ostrów
Tumski, Słodowa, Opatowicka,
Piasek czy też Młyńska użyczyły swych nazw pakietom Loży
Sponsorów i Ligi Partnerów
Ślęzy.
FOT. PIOTR ZADUMIŃSKI
usi oczko w głowie
b Mecze Ślęzy w hali przy ul. Wojciecha z Brudzewa praktycznie
zawsze ogląda komplet widzów. Transmituje je Telewizja Wrocław
– Mosty i wyspy to integralna część Wrocławia i jego tożsamości, zwanego przecież Wenecją Północy. Dążymy do tego,
aby Loża Sponsorów i Liga Partnerów były niczym mosty i wyspy – nierozłączne części jednej,
wrocławskiej całości, wspierające siebie nawzajem. Synergia
takiego działania ma olbrzymi
potencjał twórczy. Chcemy tą
wizją zarazić przedsiębiorców
z naszego miasta. Jednocześnie
staramy się podkreślić nasz
na wskroś wrocławski charakter – opowiada Katarzyna Ziobro, dyrektor działu marketingu
Ślęzy.
Wrocław i jego mieszkańcy
to energia, kreatywne działania.
To miasto, w którym spotykają
się ludzie z różnych części Polski i świata, by tworzyć razem
swoją przyszłość. Ślęza Wrocław właśnie z tego modelu czerpie inspirację do stworzenia nowoczesnego klubu, który pamiętając o historii, stanie się
„naszą wrocławską sprawą”.
Czy wiesz, że...
W latach 50. XX wieku pod
przęsłem mostu Grunwaldzkiego przeleciał samolot! Różne źródła podają, że dokonał
tego słynny wrocławski pilot
– akrobata Stanisław Maksymowicz, aby zaimponować
swojej dziewczynie. Sam zainteresowany jednak nigdy oficjalnie nie potwierdził tych rewelacji. Jedno jest pewne – ten,
kto tego dokonał, miał wielką
odwagę i fantazję, biorąc pod
uwagę, na jakiej wysokości
znajduje się przęsło mostu! a
Zdobyły Bydgoszcz i zagrają o medale! Ta Liga jest dla wszystkich. Dołączysz?
Koszykówka
Dariusz Parossa
[email protected]
Zespół Ślęzy MOS-u WKK
Wrocław nie jechał do Bydgoszczy na półfinałowy turniej MP
U-20 w roli faworyta. Zdecydowanie wyżej stały akcje drużyn
z Gdyni i gospodyń. Tuż przed
samymi zawodami drużyna
Basketu 25 pozyskała cztery
najlepsze koszykarki z Gimbasketu Białystok, który również
miał wystąpić w turnieju półfinałowym, lecz w ostatniej
chwili się z niego wycofał.
W pierwszym meczu nasz
zespół wyraźnie przegrał
z VBW GTK Gdynia, a że również gospodynie nie sprostały
gdyniankom, o drugim, premiowanym awansem do turnieju finałowego meczu miejscu decydowało ostatnie spotkanie zawodów pomiędzy
Basket 25 Bydgoszcz i Ślęzą
MOS WKK Wrocław. Ku naszej
radości podopieczne trener
Ingridy Ryng zdeklasowały fa-
woryzowanego rywala, wygrywając 63:34. Turniej finałowy
rozegrany zostanie 12-16 lutego
w Gdyni, a przeciwnikami Ślęzy
w grupie będą: Huragan Wołomin, Rivera Bryza Gdynia
i Basket Aleksandrów Łódzki.
Awans dla Ślęzy wywalczyły: Małgorzata Zuchora, Martyna Pyka, Pamela Stachnik, Justyna Hołtyn, Adrianna Płaskocińska, Nikola Janczak, Martyna Pióro, Anna Pelc, Karolina
Woroniecka, Nikola Bienias,
Natalia Kucharczyk, Małgorzata Sawzdargo. a
Liga Partnerów Ślęzy
Katarzyna Ziobro
[email protected]
Liga Partnerów przy Ślęzie
Wrocław to organizacja szczególnego rodzaju. Przede wszystkim skupia ludzi i firmy, które wspierają finansowo i materialnie klub, ale także buduje więzi biznesowe pomiędzy
jej członkami. Przy tworzeniu projektu „My! Ślęza!” zależy nam na jak najszerszym
uczestnictwie wrocławskich
firm, przedsiębiorstw i instytucji. Chcemy odbudowywać
i podtrzymywać tradycję autentycznie naszego, wrocławskiego klubu.
Obecnie w ramach Ligi
Partnerów
współpracuje
z klubem i pomiędzy sobą ponad 40 podmiotów. Na łamach naszego magazynu
przedstawiamy ich i prezentujemy idee, jakie przyświecały
im w chwili podejmowania
decyzji o przystępowaniu do
Ligi.
Do Ligi Partnerów nie należy się, bo trzeba, tylko dlatego,
że się chce! Bezinteresowne
wspieranie klubu sportowego,
chęć współtworzenia wspólnej
wartości, dzięki której Ślęza
może ułatwiać dzieciom i młodzieży uprawianie sportu, to
wielka sprawa. Dlatego namawiamy: zostańcie naszymi
wspólnikami!
Wszelkie informacje dla
tych, którzy chcieliby dołączyć
do Ligi Partnerów, udziela
dział marketingu Ślęzy ([email protected]). a
IV • Sport
Polska Gazeta Wrocławska
Piątek, 7 lutego 2014
www.gazetawroclawska.pl
Piłka nożna //III liga dolnośląsko-lubuska//
W skrócie
Awans? To byłoby coś wielkiego
Rozmowa
Za Wami pierwszy okres przygotowań. Jak możesz go podsumować?
Jesteśmy po pierwszym zgrupowaniu w Nowej Rudzie. Był
to bardzo ciężki obóz, ukierunkowany głównie na przygotowanie fizyczno-motoryczne.
Graliśmy też mecze sparingowe, między innymi z renomowanym przeciwnikiem, jakim
jest Warta Poznań. Myślę, że
zaprezentowaliśmy się w nim
całkiem nieźle. Teraz przed nami kolejne sparingi, w których
trener rozdzieli minuty
na wszystkich zawodników,
więc każdy swoje zagra i każdy
będzie miał szansę, żeby się
pokazać. Trener na pewno
wyciągnie konstruktywne
wnioski.
FOT. PAWEŁ RELIKOWSKI
Z Rafałem Brusiłą,
pomocnikim trzecioligowej
Ślęzy Wrocław, o przygotowaniach zespołu do rundy
wiosennej
b Rafał Brusiło (w środku) zdobył jesienią cztery bramki dla Ślęzy
Do zespołu dołączają nowi piłkarze. Jak ich oceniasz?
Na tę chwilę oficjalnie zakontraktowano trzech zawodników
[rozmowa przedprowadzona
przed pozyskaniem Jakuba
Jakóbczyka – dop. red.]. Marcin
Gąsiorowski wraca po półrocznym epizodzie w Kowarach
i na pewno będzie wzmocnieniem. Damian Szydziak po raz
trzeci wraca do Ślęzy i chcielibyśmy, aby ten trzeci raz był najlepszy w jego wykonaniu. Bar-
tek Ożga, młodzieżowiec z Kątów, dysponuje bardzo dobrymi
warunkami fizycznymi, jest silny, dobrze gra głową i po kolejnych zajęciach będzie wartościowym wzmocnieniem.
Szeroka kadra juniorów również
aspiruje do pierwszego zespołu?
Dokładnie tak, pchają się
do drużyny, a my ich obserwujemy, motywujemy i zachęcamy do pracy. Na pewno paru
z nich dostanie szansę, by zaistnieć w pierwszym zespole. Moje oczekiwania wobec nich są
też takie, że nie będą tylko chłopakami na pokaz, ale też pomogą zrealizować nasze cele.
Jakie są Twoje oczekiwania
przed rundą wiosenną?
W zespole postawiliśmy sobie
za cel walkę o awans. Trener powiedział nam, że jak uda się ten
cel zrealizować, to pokonamy
140 zespołów z całego kraju.
Jest to zadanie z gatunku bardzo, bardzo trudnych do zrealizowania, ale będąc sportowcami, wymagamy od siebie rzeczy
wielkich i wierzymy, że uda się
je zrealizować. a
Nowi zawodnicy
A Jakub Jakóbczak to najnowszy nabytek Ślęzy Wrocław.
Jakóbczak piłkarskiego rzemiosła
uczył się w drużynach młodzieżowych Śląska Wrocław, a następnymi przystankami w jego
karierze były Wulkan Wrocław
i Burza Godzieszowa. Od jesieni
2010 roku występował w Polonii
Trzebnica, gdzie z roku na rok stawał się coraz lepszym snajperem.
W sezonie 2012/13 z dorobkiem
18 bramek został trzecim strzelcem III ligi dolnośląsko-lubuskiej.
W obecnych rozgrywkach ten
23-letni zawodnik wystąpił w 18
meczach (zawsze w podstawowym składzie) Polonii, w których
zdobył 8 bramek.
Wcześniej zespół trenera Grzegorza Kowalskiego wzmocniło
trzech innych zawodników.
Dwóch z nich – Marcin Gąsiorowski i Damian Szydziak – w przeszłości grało już ku chwale 1 KS-u.
Całkowicie nową postacią jest
za to Bartłomiej Ożga.
Młodzież nie nudzi się Żórawina staje się żółto-czerwona
W Witoszowie Dolnym, Środzie Śląskiej, Żernikach i we
Wrocławiu. Młodzi piłkarze
Ślęzy nie próżnują i szlifują
formę w turniejach halowych
Dariusz Parossa, PK
[email protected]
Nie ma tygodnia, by drużyny
młodzieżowe Ślęzy Wrocław
nie brały udziału w turniejach
halowych. Wyniki ich są różne, lecz nie o nie w głównej
mierze chodzi. Ważne, że młodzi piłkarze dobrze się bawią
i po sportowemu spędzają ten
zimowy czas.
Drużyna rocznika 1998 zajęła czwarte miejsce w turnieju Gryf Cup rozgrywanym
w Witoszowie Dolnym.
W zawodach juniorów starszych rozegranych w Środzie
Śląskiej zespoły Ślęzy zajęły
drugie i trzeciej miejsce. Reprezentanci naszego klubu byli wyróżniającymi się postaciami imprezy i zgarnęli nagrody
indywidualne. Królem strzelców został Mateusz Drabicki,
a Michała Poznańskiego wybrano na najlepszego bramkarza.
Również w Środzie Śląskiej
rywalizowały ekipy juniorów
młodszych, a bilans naszego
klubu to pierwsze i trzecie
miejsce. Ale to nie wszystko. Tytuł najlepszego piłkarza
trafił dla Norberta Kowalczyka, a króla strzelców dla Patryka Kulki.
W turnieju orlików w Żernikach wygrał zespół Ślęzy trenerów Domaszewicza i Dębiczaka, a w miniturnieju rozegranym we wrocławskiej
Oławce dwa pierwsze miejsca
zajęły żaczki trenowane przez
trenera Dłużniaka. a
Piłka nożna
1 KS Ślęza to nie tylko Wrocław,
ale również kilka miejscowości
ościennych. Akademia piłkarska rozwija się, tworząc ośrodki
w takich gminach, jak Żórawina
Paweł Malczewski
[email protected]
Piłkarska Ślęza prowadzi grupy
szkoleniowe dla dzieci i młodzieży w wielu miejscach Wrocławia oraz poza jego granicami.
Jednym z bardziej dynamicznych oddziałów 1 KS-u jest filia
w Żórawinie.
Historia Ślęzy w Żórawinie to
początek 2013 roku. Wtedy odbyły się pierwsze spotkania z zarządem KS-u Żórawina, dyrekcją szkoły i rodzicami. W krótkim czasie udało się zebrać 50
dzieci z roczników 2001-2009,
a zainteresowanie wciąż rośnie.
FOT. ŚLĘZA WROCŁAW
Piłka nożna
b Ślęza ma zgłoszonych 390
młodych adeptów w DZPN-ie
– W Żórawinie na każdym
kroku spotykamy się z przychylnością zarówno społeczności lokalnej, jak i gminy pod wodzą
wójta Jana Żukowskiego oraz
pani dyrektor tamtejszej szkoły
Lucyny Wasinkiewicz – mówi
Robert Sawicki, kierownik grup
młodzieżowych 1 KS-u.
Filia w Żórawinie liczy 50 zawodników i zawodniczek. Do tego dochodzą również: oddział
w Smolcu, oddział przedszkolny
w Mokronosie i przede wszystkim Wrocław, gdzie jesteśmy
drugą siłą pod względem zgłoszonych zawodników w Dolnośląskim Związku Piłki Nożnej.
Wyprzedza nas tylko Śląsk, który ma 439 młodych piłkarzy
(Ślęza – 390). Do tego dochodzą
klasy sportowe w Gimnazjum nr
21 i 19 oraz w XI Liceum Ogólnokształcącym. Powstał też plan
stworzenia klasy sportowej w SP
w Żórawinie. – Jak widać, Ślęza
się rozwija, a na mapie wrocławskiego sportu robi się coraz bardziej żółto-czerwono – opowiada Arkadiusz Domaszewicz, trener koordynujący zajęcia w Żórawinie. a
JUBILEUSZ ŚLĘZY
To już prawie 70 lat,
zbieramy pamiątki!
Wielkimi krokami zbliża się
okrągła, 70. rocznica powstania
Ślęzy Wrocław. W związku
z tym zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu wszelkich pamiątek klubowych, takich jak zdjęcia, wszelkie dokumenty, proporczyki,
szaliki, puchary etc. Będziemy
wdzięczni za udostępnienie
ich, umożliwienie sfotografowania lub zeskanowania. Prosimy o kontakt pod numerem
882-097-624 lub e-mail: [email protected]. (PM)
KOSZYKÓWKA
Kadetki Ślęzy radzą
sobie coraz lepiej
W poprzednim sezonie zespół
kadetek MOS Ślęzy Wrocław
przegrywał mecz za meczem.
Byli już tacy, którzy postawili
na tej ekipie krzyżyk, nie wierząc w możliwość rozwoju
młodych koszykarek.
Na szczęście tak się nie stało,
głównie za sprawą trenera Mariana Czajkowskiego. Jego
podopieczne mocno przepracowały okres przygotowawczy,
a efekty tej pracy stają się
z dnia na dzień coraz bardziej
widoczne. Co prawda drużyna
nie należy jeszcze do ligowej
czołówki, jednak liczyć się
z nią musi już każdy. Ślęza wielokrotnie w tym sezonie rywalizowała już jak równy z równym z silniejszymi przeciwnikami, często pechowo przegrywając minimalną liczbą punktów. Pojawiły się też wreszcie
zwycięstwa; choć jeszcze nie
ma ich zbyt wielu, to pokazują
jednak, że przed tą czyniącą
stały progres drużyną nie można zamykać zbyt wcześnie
drzwi, bo przy dalszej ambitnej
pracy trenera Czajkowskiego
i jego podopiecznych w przyszłości możemy się jeszcze wiele
dobrego po tym zespole spodziewać. (DP)

Podobne dokumenty