Pobierz Magazyn My!Ślęza nr 3 - luty 2014
Transkrypt
Pobierz Magazyn My!Ślęza nr 3 - luty 2014
Wrocław Wroc aw Wydanie 1 KOSZYKÓWKA PIŁKA NOŻNA Filcowe koszulki i męskie slipy – w tym grały koszykarki w latach 80. Co powiedziała trenerka, gdy pierwszy raz zobaczyła 8-letnią Gosię? Rafał Brusiło: Nasz awans do drugiej ligi to byłaby wielka rzecz str. II-III str. IV FOT. PIOTR ZADUMIŃSKI (ŚLĘZA WROCŁAW) Pi tek 7.02.2014 Piątek Z KART HISTORII str. II magazyn Tutaj czuć już ekstraklasę b Gdyby dziś zaczęły się play-offy, Ślęza grałaby o awans z zespołem Poznań City Center. Na zdj. z lewej Monika Jasnowska w wygranym przez 1 KS (76:62) meczu w Wielkopolsce Osiem, a w najgorszym wypadku dziewięć meczów muszą jeszcze rozegrać koszykarki Ślęzy, by świętować awans do BLK [email protected] Nie powinno się dzielić skóry na niedźwiedziu, ale w tym przypadku czujemy się usprawiedliwieni. A to dlatego, że nasz zespół znakomicie rozpoczął zmagania w drugiej części sezonu. Na razie wszystko „trybi” tak jak powinno. W minionym tygodniu koszykarki Ślęzy odniosły dwa cenne zwycięstwa w województwie mazowieckim. Najpierw z Uniwersytetem Warszawskim, a potem z SMS-em PZKosz-em Łomianki. – Rywalki niczym nas nie zaskoczyły, bo byliśmy dobrze przygotowani do tych spotkań. Wytrzymaliśmy fizycznie, a to było bardzo ważne – mówił trener Radosław Czerniak. Ważne, bo wrocławianki miały tylko jeden pełny dzień na regenerację sił. Czołową zawodniczką Ślęzy była w tych dwóch meczach Joanna Czarnecka. Można by rzecz – w końcu, wszak do tej pory koleżanki z zespołu nie do końca potrafiły wykorzystać potencjał doświadczonej środkowej. – Pomysł na umiejętne wykorzystanie atutów Aśki właściwie sam się znalazł, ale był poparty ciężką pracą na treningach. Dziewczyny po prostu nie by- ły przyzwyczajone, że mają obok siebie prawdziwą środkową. Trochę czasu musiało minąć, zanim udało nam się zbilansować grę w ataku i uruchomić grę wewnętrzną – tłumacz trener Czerniak. Cieszy nie tylko dobra postawa Czarneckiej, ale także innej wysokiej zawodniczki, Kingi Bandyk. Czerniak: – Kinga i Aśka świetnie się uzupełniają. Często też razem przebywają na parkiecie i naprawdę dobrze nam to wygląda. Tego wcześniej nie było. To był brakujący element. By podkreślić znaczenie zwycięstw w Warszawie i Łomiankach, dodajmy, że Ślęza przystępowała do gry z małymi problemami kadrowymi. Agnieszka Śnieżek była świeżo po kontuzji stopy, a Agnieszka Czmochowska musiała zostać we Wrocławiu na egzaminie i z Uniwersytetem w ogóle nie było jej w składzie. Po dwóch (z ośmiu) meczów drugiego etapu I ligi ślęzanki są już praktycznie pewne udziału w play-offach (awansują cztery najlepsze zespoły). Powoli można więc zastanawiać się, z kim przyjdzie im grać o awans. Z kim chciałby zagrać trener Czerniak? – Zdaję sobie sprawę, że jesteśmy w komfortowym położeniu, ale nie układam w głowie pierwszej czwórki. Nie miałbym jednak nic przeciwko, gdyby pozostał taki układ, jak jest teraz – zdradza szkoleniowiec. No to zerknijmy w tabelę. Gdyby dziś miały się rozpocząć play-offy, Ślęza walczyłaby z ekipą Poznań City Center AZS. Ale przed nami jeszcze dużo grania i pierwsza trójka może się przetasować. Zwłaszcza że już jutro Ślęza gra na wyjeździe z MKK Siedlce. Przypomnijmy, że prawo gry w ekstraklasie uzyskają dwa najlepsze zespoły. Po pierwszej rundzie play-off (toczonej do dwóch zwycięstw) poznamy więc najważniejsze rozstrzygnięcia. 29 marca i 2 kwietnia – zapiszmy sobie te daty. Jeden z tych dni może być bardzo radosny dla wrocławskiego basketu. a I liga kobiet, grupa C Piątek: Dekorex – SMS PZKosz. Sobota: MKK – Ślęza (godz. 16), AZS UMCS – Poznań. Niedziela: Ostrovia – Uniwersytet. 1. MKK Siedlce 8 15 1.207 2. Ślęza Wrocław 8 14 1.101 3. Poznań City Center 8 14 1.048 4. Dekorex Pabianice 8 12 1.025 -----------------------------------------------------------------------------5. AZS UMCS Lublin 8 11 0.863 6. Ostrovia Ostrów Wlkp. 8 10 0.951 7. Uniwersytet W-wa 8 10 0.943 8. SMS PZKosz Łomianki 8 9 0.898 FOT. WALDEMAR WYLEGALSKI Paweł Kucharski II • Sport Polska Gazeta Wrocławska Piątek, 7 lutego 2014 www.gazetawroclawska.pl Liga Partnerów //Promipol Development// Koszykówka //Wrocławska sztafeta pokoleń// Małgosia Zuchora, mamu Rozmowa Paweł Kucharski Z Mirosławem Poniżnikiem, prezesem firmy Promipol Development, która jest jednym z filarów Ligi Partnerów Ślęzy Wrocław FOT. JAROSŁAW JAKUBCZAK Pobawmy się w sportowego typera. Czy Ślęza awansuje do ekstraklasy? Jest to teraz całkiem możliwe. Skład drużyny bardzo się zmienił w porównaniu z zeszłym sezonem. Wzmocnienia, które zostały poczynione przez Ślęzę, mogą przynieść upragniony przez wszystkich kibiców awans do ekstraklasy. Trzymam kciuki za dziewczyny i mam nadzieję, że wszystko pójdzie zgodnie z planem. Koszykówka kobiet była we Wrocławiu szalenie popularna. Teraz Ślęza stara się odbudować pozycję tej dyscypliny. Czy to ma szansę? Wszyscy mamy taką nadzieję. Wrocław był kiedyś potęgą koszykarską zarówno wśród kobiecej, jak i męskiej elity tej dyscypliny. Sam pamiętam lata 80., kiedy to Ślęza bez problemu zapełniała Halę Ludową. Dzisiaj będzie ciężko do tego powrócić, czasy się zmieniły, ale na pewno jest miejsce dla koszykówki kobiet na dużą większą skalę niż obecnie. Dlaczego firma Promipol wspiera sport w najstarszym wrocławskim klubie? Wspieraliśmy Ślęzę jeszcze w czasach, gdy występowała w Siechnicach. Obecnie jeste- [email protected] b Zdaniem Poniżnika Ślęza ma duże szanse na awans do BLK śmy częścią Ligi Partnerów. Staramy się od lat wspierać sport. Ślęza to nasz klub i na ile możemy, to pomagamy. Jakby Pan zarekomendował Ślęzę innym przedsiębiorcom? Ślęza to nasz wrocławski klub, którego istnienie i kondycja leży w naszych rękach. Warto zastanowić się nad możliwością zaangażowania w ten projekt. Ślęza to masa dzieci, którym należy pokazać, że sport i zdrowy styl życia to wartość sama w sobie. Ponadto koszykówka kobiet jest wdzięczną dyscypliną, która bez negatywnych konotacji może być ciekawym narzędziem promocji firm. Wystarczy spojrzeć na zdjęcia drużyny (śmiech). Krótko mówiąc – wspierajcie wrocławski sport – naszą Ślęzę! a Rozmawiał Paweł Malczewski Kiedy mama Małgorzaty Zuchory była w wieku córki, miała w kolekcji już trzy medale mistrzostw Polski. Seniorów! Zdobyła krążek złoty (rok 1987) i dwa srebrne (1985-1986). Ale to wcale nie znaczy, że 20-letnia Małgosia, która takich osiągnięć nie ma, posiada mniejszy talent. Dostała go przecież od mamy w genach. Są na to dowody. Pani Iwona Zuchora-Kowalczyk to wrocławianka z krwi i kości, a pierwsze koszykarskie kroki stawiała w asyście trenera Romualda Krauzego. Inne to były czasy – sprzyjające młodym sportowcom – więc do pierwszej drużyny weszła jako 18-latka. W sezonie 1986/1987, który przyniósł Ślęzie jedyne jak dotąd mistrzostwo Polski, była już podstawową zawodniczką. Krótko potem dopadła ją paskudna kontuzja – uszkodzona łękotka, zerwane więzadła krzyżowe. Podobne urazy kończyły kariery wielu znakomitych sportowców. Ale w przypadku pani Iwony co innego zdecydowało, że już w wieku 23 lat odwiesiła buty na kołku. Górę wziął instynkt macierzyński. Pierwszy na świat przyszedł Damian (dziś ma 25 lat). Potem Łukasz, Paweł i Mateusz (22 la- ta). – Ciągnęło mnie do koszykówki, ale trzeba było zająć się dziećmi i zmienić profesję – uśmiecha się pani Iwona, która dziś pracuje w Regionalnym Zarządzie Gospodarki Wodnej. 23 czerwca 1994 roku urodziła się Małgosia. – Ona zawsze była moim oczkiem w głowie – nie ukrywa Zuchora-Kowalczyk. Trenerka była w szoku Mąż pani Iwony w młodości trenował piłkę nożną w Pafawagu Wrocław, był bramkarzem. Sport miał więc w domu państwa Zuchorów duże znaczenie, ale rodzice nie upierali się, by dzieci również podążyły tą drogą. One jednak same wyszły z założenia, że w zdrowym ciele zdrowy duch. Wybór był zaskakujący. – Wszyscy synowie wsiedli do kajaków i zostali kanadyjkarzami. Śmiali się, że mogliby wystawić rodzinną osadę. Każdy z osobna zdobywał medale na mistrzostwach Polski. Mateusz jest w reprezentacji Polski, specjalizuje się w maratonach. Ostatnio zajął piąte i szóste miejsce na mistrzostwach świata – opowiada pani Iwona. A Gosia i koszykówka? – To był czysty przypadek. Nie ciągnęłam jej na siłę – zaznacza mama. – Kiedyś moja koleżanka Iwona Wojciechowska, która prowadziła zajęcia z młodymi zawodniczkami, zaproponowała, żebym przyprowadziła FOT. PIOTR ZADUMIŃSKI (ŚLĘZA WROCŁAW) Los Ślęzy w naszych rękach b Małgorzata Zuchora (177 cm) robi stałe postępy i jest coraz ważniejszą zawodniczką w składzie Ślęzy Wrocław Nie było jarzeniówek, więc rzucały „w ciemno“ Z kart historii Ślęzy Przed awansem do ekstraklasy w 1980 r. Ślęza nie była klubem profesjonalnym, nawet jak na standardy PRL. Klub pomagał im na miarę możliwości Sławomir Szymański „Wrocław Sport PRL“ Romantyczne czasy widać było także po konfekcji. – Miałyśmy filcowe koszulki, męskie slipy, do których wciągało się gumki, a na nogach zwykłe tenisówki – opowiada Teresa Kępka-Swędrowska, jedna z najlepszych snajperek w polskiej lidze w latach 80. – Regularnie miałyśmy poodbijane pięty. Nie dostawałyśmy wtedy żadnych pieniędzy. Grałyśmy za bilety tramwajowe, bo prezesem Ślęzy był dyrektor MPK. Dostawałyśmy bilety, które trzeba było przyklejać w specjalnym zeszycie. A później miałyśmy legityma- cje społecznego kontrolera. Poza tym dostawałyśmy talony do baru Barbara, na tosty w przejściu podziemnym na Świdnickiej i na kurczaki w Rynku. Po awansie zaczęłyśmy już dostawać jakieś pieniądze, ale to była sprawa drugorzędna. Cieszyłyśmy się grą w koszykówkę – kończy. Konfekcja sportowa z czasem się zmieniała. Najpierw koszykarki grały w obcisłych, krótkich spodenkach, a potem pojawiły się szerokie szorty, jakie znamy dzisiaj z parkietów koszykarskich. Kibice z trudem akceptowali te zmiany. Mariola Palak-Marzec, środkowa Ślęzy z lat 80., wspomina: – Kiedy zaczęły wchodzić luźne spodenki, kibice przychodzili do trenera i pytali niepocieszeni: dlaczego wy im te stroje zmieniacie? Przed awansem do ekstraklasy i jeszcze przez jakiś czas już w pierwszej lidze zespół Ślęzy grał w sali WOSS przy Stadionie Olimpijskim. Koszykar- ki wspominają, że panowała tam sympatyczna, rodzinna atmosfera, choć zdarzały się też obiektywne, bo kryzysowe, niedogodności. W listopadzie 1980 r. „Słowo Polskie” poinformowało, że „Koszykarki Ślęzy uczą się trafiać do kosza >w ciemno<. Nie muszą nawet zamykać oczu, gdyż wyręcza je w tym półmrok panujący w sali na Stadionie Olimpijskim”. Problem „Wrocław Sport PRL“ Autor: Sławomir Szymański Wydawnictwo: Via Nova 512 stron był prozaiczny: brakowało jarzeniówek i nigdzie nie można było ich kupić. – W kole na środku boiska postawiono dużą lampę, żeby cokolwiek było widać – opowiada Mariola Pawlak. – Na szczęście taka sytuacja nie trwała długo. Atmosfera w tej sali była fajna. Miałyśmy tam panią Basię, która zawsze robiła nam herbatki z cytryną po treningach, czasem ciasto upiekła. Wtedy takie drobiazgi miały znaczenie. Ten obiekt miał tylko jedną poważną wadę: położenie. Po treningu zazwyczaj było już ciemno. Strach było iść tymi ciemnymi alejami koło Stadionu Olimpijskiego, bo kręciły się tam różne typy. Zawsze wracałyśmy grupami. Poza tym często podglądali nas pod prysznicami po treningach. Wszystkie te problemy zniknęły później, kiedy zespół przeniósł się do „kosynierki”, a następnie do Hali Ludowej. a b Iwona Zuchora szybko zakończy W skrócie KOSZYKÓWKA Juniorki grają dalej, wkrótce ćwierćfinał Zwycięstwem w Jeleniej Górze nad Karkonoszami zespół MOS Ślęzy Wrocław zapewnił sobie awans do rozgrywek centralnych w kategorii U-18. Walka o mistrzostwo Polski rozgrywana jest w trzech fazach, a pierwszą z nich są turnieje ćwierćfinałowe, które odbędą się w dniach 14-16 marca. (DP) KOSZYKÓWKA Dwa łyki statystyki. Nasze są w czołówce Zawodniczki Ślęzy zajmują pierwsze miejsca w trzech kategoriach statystycznych I ligi grupy C. Najwięcej celnych rzutów za trzy oddała Małgorzata Chomicka, najwięcej przechwytów ma Paulina Kuras, a asyst... Joanna Czarnecka. (DP) Polska Gazeta Wrocławska Wroc awska Pi tek, 7 lutego 2014 Piątek, Sport • III www.gazetawroclawska.pl Ślęza Wrocław //O co chodzi z tymi mostami?// FOT. ARCHIWUM IWONY ZUCHORY-KOWALCZYK a-Kowalczyk (174 cm), mama Małgorzaty, yła karierę, ale ma w kolekcji trzy medale MP Gosię na trening. To było w druGosiê giej klasie szkoły podstawowej. Trenerka była w lekkim szoku, jak zobaczyła pierwszy raz Gosię. Mówiła: ty już ją musiałaś uczyć, pokazywać pewne elementy. Nic z tych rzeczy. To był jej pierwszy kontakt z koszykówką! – opowiada. Słowa pani Wojciechowskiej to właśnie dowód na koszykarski talent przekazany z pokolenia na pokolenie. – Pamiętam, że byłam bardzo zestresowana i przestraszona. Wszystkie dziewczyny były starsze ode mnie o dwa lata. Mama zaprowadziła mnie do szatni, a potem już jakoś ciśnienie ze mnie zeszło. Po kilku treningach poczułam, że nie ma innej opcji, chcę być koszykarką – wspomina Gosia. A rodzice robili wszystko, by córka mogła realizować swoje marzenie. – Było trochę wyrzeczeń. Trzy razy w tygodniu woziliśmy córkę na treningi ze Śródmieścia do szkoły na Nowym Dworze. Ale co tam... Fajnie, że połknęła bakcyle – mówi pani Iwona. Nie zawsze było tak różowo. W gimnazjum Gosia była o krok od zakończenia przygody z koszykówką. Wyprowadziła się z domu, by trenować w MUKSie Poznań. Do tego przytafiła się kontuzja kolana. – Pierwszy raz byłam tak długo poza domem, było mi ciężko. A do tego zamiast trenować, leżałam w szpitalu. Po rozmowach z tre- ner Iwoną Błaszczak i rodzicami szybko się podniosłam i wróciła mi radość z koszykówki – wspomina Gosia. Więcej pewności siebie! I ta radość trwa do dziś. Po trzech latach w MUKS-ie Poznań kolejne dwa Zuchora spędziła w Polkowicach. Od tego sezonu znów jest we Wrocławiu i gra w Ślęzie. Ale wcale tak być nie musiało. – Gdy trenowała z nami na pierwszym obozie przygotowawczym, nikt by nie powiedział, że Gosia może wskoczyć do składu. Ale to bardzo ambitna i pracowita dziewczyna i dziś jest ważną dla nas zawodniczką – mówi trener 1 KS-u Radosław Czerniak. – Dobrze biega do szybkiego ataku, fajnie czyta obronę, ma niezły rzut z półdystansu, choć jeszcze do poprawy. Jej największym mankamentem jest przygotowanie fizyczne. Na pozycji numer dwa trzeba rywalizować z mocnymi zawodniczkami. No i powinna mieć więcej pewności siebie – oto jak Zuchorę charakteryzuje Czerniak. Przy okazji przypomina, że gdy sam był koszykarzem Śląska, dane mu było grać... przeciwko mamie Gosi. – W wieku juniora mieliśmy wiele sparingów z dziewczęcą drużyną Ślęzy Wrocław w hali przy Dworcu Świebodzkim. Eh, to były dobreczasy... – wspomina. a Z wrocławskim charakterem Loża Sponsorów Mosty i wyspy to integralne elementy naszego miasta. Ślęza chce się z nimi identyfikować, podkreślając w ten sposób swoją „wrocławskość“ Paweł Malczewski [email protected] Ślęza powstała jako pierwsza organizacja sportowców i działaczy sportowych w powojennym Wrocławiu i przetrwała do dzisiaj. Od zawsze zrzeszała ludzi zaangażowanych w bezinteresowne działania społeczne. Wspierana przez wrocławskie przedsiębiorstwa i instytucje, wychowała tysiące sportowców wielu różnych dyscyplin. Dzisiaj Ślęza przywiązuje ogromną wagę do wrocławskiego charakteru. Klub istnieje dla mieszkańców naszego miasta i dzięki nim. Wszystkie działania Ślęzy wiążą się ściśle z Wrocławiem do tego stopnia, że firmy, które chciałyby dołączyć do grona sponsorów i partnerów, mogą wybrać dla siebie miejsce spośród wrocławskich mostów i wysp. To właśnie mosty: Grunwaldzki, Milenijny, Zwierzyniecki, Rędziński oraz wyspy: historyczna wyspa Ostrów Tumski, Słodowa, Opatowicka, Piasek czy też Młyńska użyczyły swych nazw pakietom Loży Sponsorów i Ligi Partnerów Ślęzy. FOT. PIOTR ZADUMIŃSKI usi oczko w głowie b Mecze Ślęzy w hali przy ul. Wojciecha z Brudzewa praktycznie zawsze ogląda komplet widzów. Transmituje je Telewizja Wrocław – Mosty i wyspy to integralna część Wrocławia i jego tożsamości, zwanego przecież Wenecją Północy. Dążymy do tego, aby Loża Sponsorów i Liga Partnerów były niczym mosty i wyspy – nierozłączne części jednej, wrocławskiej całości, wspierające siebie nawzajem. Synergia takiego działania ma olbrzymi potencjał twórczy. Chcemy tą wizją zarazić przedsiębiorców z naszego miasta. Jednocześnie staramy się podkreślić nasz na wskroś wrocławski charakter – opowiada Katarzyna Ziobro, dyrektor działu marketingu Ślęzy. Wrocław i jego mieszkańcy to energia, kreatywne działania. To miasto, w którym spotykają się ludzie z różnych części Polski i świata, by tworzyć razem swoją przyszłość. Ślęza Wrocław właśnie z tego modelu czerpie inspirację do stworzenia nowoczesnego klubu, który pamiętając o historii, stanie się „naszą wrocławską sprawą”. Czy wiesz, że... W latach 50. XX wieku pod przęsłem mostu Grunwaldzkiego przeleciał samolot! Różne źródła podają, że dokonał tego słynny wrocławski pilot – akrobata Stanisław Maksymowicz, aby zaimponować swojej dziewczynie. Sam zainteresowany jednak nigdy oficjalnie nie potwierdził tych rewelacji. Jedno jest pewne – ten, kto tego dokonał, miał wielką odwagę i fantazję, biorąc pod uwagę, na jakiej wysokości znajduje się przęsło mostu! a Zdobyły Bydgoszcz i zagrają o medale! Ta Liga jest dla wszystkich. Dołączysz? Koszykówka Dariusz Parossa [email protected] Zespół Ślęzy MOS-u WKK Wrocław nie jechał do Bydgoszczy na półfinałowy turniej MP U-20 w roli faworyta. Zdecydowanie wyżej stały akcje drużyn z Gdyni i gospodyń. Tuż przed samymi zawodami drużyna Basketu 25 pozyskała cztery najlepsze koszykarki z Gimbasketu Białystok, który również miał wystąpić w turnieju półfinałowym, lecz w ostatniej chwili się z niego wycofał. W pierwszym meczu nasz zespół wyraźnie przegrał z VBW GTK Gdynia, a że również gospodynie nie sprostały gdyniankom, o drugim, premiowanym awansem do turnieju finałowego meczu miejscu decydowało ostatnie spotkanie zawodów pomiędzy Basket 25 Bydgoszcz i Ślęzą MOS WKK Wrocław. Ku naszej radości podopieczne trener Ingridy Ryng zdeklasowały fa- woryzowanego rywala, wygrywając 63:34. Turniej finałowy rozegrany zostanie 12-16 lutego w Gdyni, a przeciwnikami Ślęzy w grupie będą: Huragan Wołomin, Rivera Bryza Gdynia i Basket Aleksandrów Łódzki. Awans dla Ślęzy wywalczyły: Małgorzata Zuchora, Martyna Pyka, Pamela Stachnik, Justyna Hołtyn, Adrianna Płaskocińska, Nikola Janczak, Martyna Pióro, Anna Pelc, Karolina Woroniecka, Nikola Bienias, Natalia Kucharczyk, Małgorzata Sawzdargo. a Liga Partnerów Ślęzy Katarzyna Ziobro [email protected] Liga Partnerów przy Ślęzie Wrocław to organizacja szczególnego rodzaju. Przede wszystkim skupia ludzi i firmy, które wspierają finansowo i materialnie klub, ale także buduje więzi biznesowe pomiędzy jej członkami. Przy tworzeniu projektu „My! Ślęza!” zależy nam na jak najszerszym uczestnictwie wrocławskich firm, przedsiębiorstw i instytucji. Chcemy odbudowywać i podtrzymywać tradycję autentycznie naszego, wrocławskiego klubu. Obecnie w ramach Ligi Partnerów współpracuje z klubem i pomiędzy sobą ponad 40 podmiotów. Na łamach naszego magazynu przedstawiamy ich i prezentujemy idee, jakie przyświecały im w chwili podejmowania decyzji o przystępowaniu do Ligi. Do Ligi Partnerów nie należy się, bo trzeba, tylko dlatego, że się chce! Bezinteresowne wspieranie klubu sportowego, chęć współtworzenia wspólnej wartości, dzięki której Ślęza może ułatwiać dzieciom i młodzieży uprawianie sportu, to wielka sprawa. Dlatego namawiamy: zostańcie naszymi wspólnikami! Wszelkie informacje dla tych, którzy chcieliby dołączyć do Ligi Partnerów, udziela dział marketingu Ślęzy ([email protected]). a IV • Sport Polska Gazeta Wrocławska Piątek, 7 lutego 2014 www.gazetawroclawska.pl Piłka nożna //III liga dolnośląsko-lubuska// W skrócie Awans? To byłoby coś wielkiego Rozmowa Za Wami pierwszy okres przygotowań. Jak możesz go podsumować? Jesteśmy po pierwszym zgrupowaniu w Nowej Rudzie. Był to bardzo ciężki obóz, ukierunkowany głównie na przygotowanie fizyczno-motoryczne. Graliśmy też mecze sparingowe, między innymi z renomowanym przeciwnikiem, jakim jest Warta Poznań. Myślę, że zaprezentowaliśmy się w nim całkiem nieźle. Teraz przed nami kolejne sparingi, w których trener rozdzieli minuty na wszystkich zawodników, więc każdy swoje zagra i każdy będzie miał szansę, żeby się pokazać. Trener na pewno wyciągnie konstruktywne wnioski. FOT. PAWEŁ RELIKOWSKI Z Rafałem Brusiłą, pomocnikim trzecioligowej Ślęzy Wrocław, o przygotowaniach zespołu do rundy wiosennej b Rafał Brusiło (w środku) zdobył jesienią cztery bramki dla Ślęzy Do zespołu dołączają nowi piłkarze. Jak ich oceniasz? Na tę chwilę oficjalnie zakontraktowano trzech zawodników [rozmowa przedprowadzona przed pozyskaniem Jakuba Jakóbczyka – dop. red.]. Marcin Gąsiorowski wraca po półrocznym epizodzie w Kowarach i na pewno będzie wzmocnieniem. Damian Szydziak po raz trzeci wraca do Ślęzy i chcielibyśmy, aby ten trzeci raz był najlepszy w jego wykonaniu. Bar- tek Ożga, młodzieżowiec z Kątów, dysponuje bardzo dobrymi warunkami fizycznymi, jest silny, dobrze gra głową i po kolejnych zajęciach będzie wartościowym wzmocnieniem. Szeroka kadra juniorów również aspiruje do pierwszego zespołu? Dokładnie tak, pchają się do drużyny, a my ich obserwujemy, motywujemy i zachęcamy do pracy. Na pewno paru z nich dostanie szansę, by zaistnieć w pierwszym zespole. Moje oczekiwania wobec nich są też takie, że nie będą tylko chłopakami na pokaz, ale też pomogą zrealizować nasze cele. Jakie są Twoje oczekiwania przed rundą wiosenną? W zespole postawiliśmy sobie za cel walkę o awans. Trener powiedział nam, że jak uda się ten cel zrealizować, to pokonamy 140 zespołów z całego kraju. Jest to zadanie z gatunku bardzo, bardzo trudnych do zrealizowania, ale będąc sportowcami, wymagamy od siebie rzeczy wielkich i wierzymy, że uda się je zrealizować. a Nowi zawodnicy A Jakub Jakóbczak to najnowszy nabytek Ślęzy Wrocław. Jakóbczak piłkarskiego rzemiosła uczył się w drużynach młodzieżowych Śląska Wrocław, a następnymi przystankami w jego karierze były Wulkan Wrocław i Burza Godzieszowa. Od jesieni 2010 roku występował w Polonii Trzebnica, gdzie z roku na rok stawał się coraz lepszym snajperem. W sezonie 2012/13 z dorobkiem 18 bramek został trzecim strzelcem III ligi dolnośląsko-lubuskiej. W obecnych rozgrywkach ten 23-letni zawodnik wystąpił w 18 meczach (zawsze w podstawowym składzie) Polonii, w których zdobył 8 bramek. Wcześniej zespół trenera Grzegorza Kowalskiego wzmocniło trzech innych zawodników. Dwóch z nich – Marcin Gąsiorowski i Damian Szydziak – w przeszłości grało już ku chwale 1 KS-u. Całkowicie nową postacią jest za to Bartłomiej Ożga. Młodzież nie nudzi się Żórawina staje się żółto-czerwona W Witoszowie Dolnym, Środzie Śląskiej, Żernikach i we Wrocławiu. Młodzi piłkarze Ślęzy nie próżnują i szlifują formę w turniejach halowych Dariusz Parossa, PK [email protected] Nie ma tygodnia, by drużyny młodzieżowe Ślęzy Wrocław nie brały udziału w turniejach halowych. Wyniki ich są różne, lecz nie o nie w głównej mierze chodzi. Ważne, że młodzi piłkarze dobrze się bawią i po sportowemu spędzają ten zimowy czas. Drużyna rocznika 1998 zajęła czwarte miejsce w turnieju Gryf Cup rozgrywanym w Witoszowie Dolnym. W zawodach juniorów starszych rozegranych w Środzie Śląskiej zespoły Ślęzy zajęły drugie i trzeciej miejsce. Reprezentanci naszego klubu byli wyróżniającymi się postaciami imprezy i zgarnęli nagrody indywidualne. Królem strzelców został Mateusz Drabicki, a Michała Poznańskiego wybrano na najlepszego bramkarza. Również w Środzie Śląskiej rywalizowały ekipy juniorów młodszych, a bilans naszego klubu to pierwsze i trzecie miejsce. Ale to nie wszystko. Tytuł najlepszego piłkarza trafił dla Norberta Kowalczyka, a króla strzelców dla Patryka Kulki. W turnieju orlików w Żernikach wygrał zespół Ślęzy trenerów Domaszewicza i Dębiczaka, a w miniturnieju rozegranym we wrocławskiej Oławce dwa pierwsze miejsca zajęły żaczki trenowane przez trenera Dłużniaka. a Piłka nożna 1 KS Ślęza to nie tylko Wrocław, ale również kilka miejscowości ościennych. Akademia piłkarska rozwija się, tworząc ośrodki w takich gminach, jak Żórawina Paweł Malczewski [email protected] Piłkarska Ślęza prowadzi grupy szkoleniowe dla dzieci i młodzieży w wielu miejscach Wrocławia oraz poza jego granicami. Jednym z bardziej dynamicznych oddziałów 1 KS-u jest filia w Żórawinie. Historia Ślęzy w Żórawinie to początek 2013 roku. Wtedy odbyły się pierwsze spotkania z zarządem KS-u Żórawina, dyrekcją szkoły i rodzicami. W krótkim czasie udało się zebrać 50 dzieci z roczników 2001-2009, a zainteresowanie wciąż rośnie. FOT. ŚLĘZA WROCŁAW Piłka nożna b Ślęza ma zgłoszonych 390 młodych adeptów w DZPN-ie – W Żórawinie na każdym kroku spotykamy się z przychylnością zarówno społeczności lokalnej, jak i gminy pod wodzą wójta Jana Żukowskiego oraz pani dyrektor tamtejszej szkoły Lucyny Wasinkiewicz – mówi Robert Sawicki, kierownik grup młodzieżowych 1 KS-u. Filia w Żórawinie liczy 50 zawodników i zawodniczek. Do tego dochodzą również: oddział w Smolcu, oddział przedszkolny w Mokronosie i przede wszystkim Wrocław, gdzie jesteśmy drugą siłą pod względem zgłoszonych zawodników w Dolnośląskim Związku Piłki Nożnej. Wyprzedza nas tylko Śląsk, który ma 439 młodych piłkarzy (Ślęza – 390). Do tego dochodzą klasy sportowe w Gimnazjum nr 21 i 19 oraz w XI Liceum Ogólnokształcącym. Powstał też plan stworzenia klasy sportowej w SP w Żórawinie. – Jak widać, Ślęza się rozwija, a na mapie wrocławskiego sportu robi się coraz bardziej żółto-czerwono – opowiada Arkadiusz Domaszewicz, trener koordynujący zajęcia w Żórawinie. a JUBILEUSZ ŚLĘZY To już prawie 70 lat, zbieramy pamiątki! Wielkimi krokami zbliża się okrągła, 70. rocznica powstania Ślęzy Wrocław. W związku z tym zwracamy się do Państwa z prośbą o pomoc w zebraniu wszelkich pamiątek klubowych, takich jak zdjęcia, wszelkie dokumenty, proporczyki, szaliki, puchary etc. Będziemy wdzięczni za udostępnienie ich, umożliwienie sfotografowania lub zeskanowania. Prosimy o kontakt pod numerem 882-097-624 lub e-mail: [email protected]. (PM) KOSZYKÓWKA Kadetki Ślęzy radzą sobie coraz lepiej W poprzednim sezonie zespół kadetek MOS Ślęzy Wrocław przegrywał mecz za meczem. Byli już tacy, którzy postawili na tej ekipie krzyżyk, nie wierząc w możliwość rozwoju młodych koszykarek. Na szczęście tak się nie stało, głównie za sprawą trenera Mariana Czajkowskiego. Jego podopieczne mocno przepracowały okres przygotowawczy, a efekty tej pracy stają się z dnia na dzień coraz bardziej widoczne. Co prawda drużyna nie należy jeszcze do ligowej czołówki, jednak liczyć się z nią musi już każdy. Ślęza wielokrotnie w tym sezonie rywalizowała już jak równy z równym z silniejszymi przeciwnikami, często pechowo przegrywając minimalną liczbą punktów. Pojawiły się też wreszcie zwycięstwa; choć jeszcze nie ma ich zbyt wielu, to pokazują jednak, że przed tą czyniącą stały progres drużyną nie można zamykać zbyt wcześnie drzwi, bo przy dalszej ambitnej pracy trenera Czajkowskiego i jego podopiecznych w przyszłości możemy się jeszcze wiele dobrego po tym zespole spodziewać. (DP)