Agnieszka Urbańska - Wydawnictwo Skrzat

Transkrypt

Agnieszka Urbańska - Wydawnictwo Skrzat
Agnieszka Urbańska
Ilustrowała
Karina Jaźwińska
Wydawnictwo Skrzat
Kraków
Smoczyca Błyskawica machała skrzydłami
najszybciej w Smokowicach. Jednocześnie
była największą gapą w smoczym świecie,
bo ciągle coś gubiła. Zapodziała gdzieś złotą
łuskę, którą dostała od babci wiele lat temu.
Już od dłuższego czasu nie mogła znaleźć
w swojej pieczarze podręcznika do nauki
ziania ogniem, choć przeszukała każdy kąt.
Na dodatek zginął jej ulubiony włochaty koc,
3
którym przykrywała się w jesienne i zimowe
Wybrała się więc na polankę koło jeziora,
wieczory.
dookoła której rosły krzaki najsłodszych na
Któregoś poranka smoczyca zgubiła coś
świecie malin i jeżyn. To miejsce uważano
najcenniejszego. Właśnie leciała z pięknym,
za najpiękniejsze w lesie. By się tam jednak
błyszczącym i kształtnym jajem. Dzień
dostać, należało przefrunąć nad miastem.
wcześniej usłyszała dochodzące z niego
Gdy Błyskawica przelatywała nad blokami,
cichutkie popiskiwanie. „To już czas, lada
zobaczyła suszący się na balkonie kolorowy
moment smoczątko pojawi się na świecie.
koc. Wyglądał tak, jakby ktoś pochlapał go
Gdy się wykluje, powinno mieć przed
farbą. Były na nim plamy czerwone, żółte,
oczyma wspaniałe widoki, a nie szare
zielone, różowe, fioletowe i pomarańczowe.
ściany pieczary. Że też wcześniej na to
Smoczyca wpatrywała się w niego oczarowana,
nie wpadłam” –
pomyślała.
myśląc: „Pod takim kocem i smoki muszą
mieć kolorowe sny”. Zachwycona wypuściła
jajo z łap. Po prostu zapomniała, że ma go
strzec, bo to przecież jej najcenniejszy skarb.
4
5
Smocze jajo zleciało prosto na balkon
mieszkania na parterze. Wpadło do
kartonowego pudła po telewizorze i pękło
wszystkim, że takie właśnie imię da swojemu
maleństwu.
– Ono będzie cudowne. Czuję to po
w kilku miejscach. Po jakiejś godzinie
sposobie, w jaki kopie. To wyjątkowy chłopak –
popękana była już cała skorupka. Nagle
cieszyła się.
coś w środku zatrzeszczało i po chwili…
Smoczek wygramolił się z pudła. „Dziwne,
jajko rozpadło się na dobre. Drobne kawałki
że nie ma tu ani mamy, ani taty” – pomyślał
pokryły dno pudełka. Siedział teraz w nim
zmartwiony. Po chwili poczuł, że bardzo chce
całkiem ładny i zgrabny zwierz. Miał
mu się pić i jeść. Zaczął więc popiskiwać.
wszystko, co jest potrzebne smokowi do życia:
Miał nadzieję, że zaraz zjawi się mama
ogon, łuski, łapy z pazurami i łeb.
z butelką mleka albo tata z herbatką z sokiem
Ponieważ z jaja wykluł się smoczy
malinowym. Mógł ją pić do woli,
chłopiec, pierwsze dziecko smoczycy
bo smocze niemowlaki nie są
Błyskawicy i smoka Mruka, było wiadomo,
tak delikatne jak ludzkie
że to Cudok. Błyskawica mówiła bowiem
maluszki.
6
Na wszelki wypadek złapał plastikowy
miecz, który leżał na górze zabawek
wrzuconych do pojemnika. Uznał, że może
mu się przydać, bo w końcu nie wiadomo,
kto pojawił się na balkonie. „Może to jakiś
przybysz z kosmosu? A jeśli się na mnie
Gdy Cudok popiskiwał na balkonie, Grześ
właśnie wstawał z łóżka. Ziewnął szeroko
i schylił się po kapcie. Wsunął stopę do
jednego, ale do drugiego już nie zdążył, bo
usłyszał jakieś dziwne dźwięki. „To chyba
dlatego, że wczoraj wieczorem nie umyłem
uszu” – pomyślał w pierwszej chwili. Jednak
piszczenie wyraźnie dochodziło z balkonu.
Postanowił tam zajrzeć.
8
rzuci?” – Chłopca przeszedł lekki dreszcz.
Grześ wyszedł na balkon. Spojrzał
Kiedyś pokazano mu takiego na obrazku
w prawo, potem w lewo. Nie zobaczył
i dobrze go zapamiętał. Tylko że ten
jednak zielonego stworka z czułkami,
balkonowy był jeszcze malutki. Chłopiec
jednego z tych, które podobno żyją na obcej
ostrożnie podsunął palec pod pyszczek
planecie. Widział kiedyś takiego na rysunku
Cudoka. „Może mnie nie ugryzie? Może
w książce. Nie spotkał też myszy, szczura czy
tylko powącha, a potem się zaprzyjaźnimy?” –
kota. Coś jednak ciągle piszczało. „Może
pomyślał.
zapadłem na jakąś chorobę uszu? Może to
jakaś piskawica złośliwa?” − wystraszył się
chłopiec. − „Od dziś myję uszy codziennie” –
obiecał sobie.
Tymczasem zwierzak złapał jego palec
i zaczął go ssać.
− Oj, smoku-dziwaku! Nie jestem krową,
która daje mleko! – krzyknął Grześ.
Ponieważ długi obrus przykrywający stolik
Chłopiec zrozumiał, że smoczek chce
w kącie poruszył się, Grześ zajrzał pod niego
jeść. Zawinął go w bluzę i poszedł z nim
i aż krzyknął z wrażenia:
do łazienki. Tam szybko się umył. Po kilku
− O rety, a to co? Najprawdziwszy smok!
10
minutach Grześ i Cudok byli już w kuchni.
11
Na stole stały miseczki z twarożkiem,
się mdły, a owocowy
rzodkiewkami, pokrojonymi ogórkami
był dla niego za kwaśny.
i papryką. Na talerzu leżały plasterki szynki.
Nałożył smokowi niedużą
Pękate słoiki kusiły pysznymi wiśniowymi
porcję i postawił naczynie
konfiturami babci. „Co jedzą smoki?” –
na podłodze. Ależ smakowało
zastanawiał się Grześ. On, jak zwykle,
smoczemu malcowi! Zjadł
sięgnął po płatki. Tym razem wybrał te
wszystko z apetytem i do czysta
z posypką orzechową. Podtykał Cudokowi
wylizał talerzyk. Widząc to, Grześ
pod pyszczek różne smakołyki: bułkę,
nabrał ochoty na jogurt malinowy
szynkę, ogórki. Do plastikowej miski
i wyjął z lodówki kolejne opakowanie. „To
nalał trochę mleka z kartonu. Smok tylko
jest całkiem dobre” – odkrył. I postanowił,
obwąchiwał podsuwane mu produkty, ale
że odtąd na śniadanie będzie jeść nie tylko
jeść ich nie chciał. Chłopiec wyjął więc
kukurydziane płatki oraz zbożowe kulki
z lodówki jogurt, za którym nie przepadał.
i poduszeczki: „Jadać codziennie to samo?
Ten o smaku biszkoptowym wydawał mu
Eee, nuda…”.
12
13