Strona 1 - ROW 1964 Rybnik

Transkrypt

Strona 1 - ROW 1964 Rybnik
4
12 czerwca 2009, nr 11
nie – GKS Tychy wygrał swój mecz i spadek ROW do
II ligi stawał się coraz bardziej realny. Zmiana nastąpiła z kolei w czubie tabeli. Fotel lidera kosztem Śląska
Wrocław opuścił ŁKS. Dwa tygodnie później zielonoczarni zmierzyli się na wyjeździe z Pogonią Szczecin. W pierwszej połowie padła tylko jedna bramka
(dla Portowców zdobył ją Kasztelan z karnego) i tylko
końcówka tej części meczu mogła się podobać 18tysięcznej widowni. Po zmianie stron pięknym uderzeniem z 35 metrów szybko wyrównał Lorens. Niestety 20 minut później było już 3:1 dla szczecinian.
ROW chcąc odwrócić losy spotkania, nadal atakował. Zdołał jednak zdobyć tylko kontaktową bramkę
za sprawą Błachuta. Trzy dni później nieliczna widownia (2 tysiące) najwierniejszych fanów rybnickiej jedenastki cieszyła się ze zwycięstwa 2:0 nad warszawską
Legią. Po asystach Lorensa gole zdobyli Zdebel i Błachut. Nawet słynny Kazimierz Deyna nie był w stanie odmienić losów tego spotkania. Nasza drużyna
odzyskała nadzieję na utrzymanie w gronie pierwszoligowców, która jednak już trzy dni później została chyba ostatecznie rozwiana. W meczu „o 4 punkty”
ROW uległ na wyjeździe tyskiemu GKS i na trzy kolejki przed końcem sezonu miał do niego aż 4 punkty
straty. Obie ekipy sparaliżowane wielką stawką stworzyły kiepskie widowisko. Gospodarze w 26. minucie objęli prowadzenie. Rybniczanie mogli wyrównać,
Szymura dwukrotnie bliski był pokonania tyskiego
bramkarza, ale gola w końcówce meczu znów zdobyli
miejscowi. Tydzień później ROW podejmował lidera
pierwszoligowej tabeli – wrocławski Śląsk. Faworyzowani rywale od początku meczu posiadali inicjatywę, ale już pierwszy strzał na bramkę bronioną przez
Zygmunta Kalinowskiego na gola zamienił Szymura.
Miało to miejsce w... 67. minucie. Wrocławianie szybko wyrównali, a w końcówce meczu po pięknej akcji
najlepszego na boisku Janusza Sybisa przechylili zwycięstwo na swoją stronę. Rezultat ten sprawił, że Śląsk
zapewnił sobie pierwszy (i dotychczas ostatni) tytuł
Mistrza Polski. Zielono-czarni spadli tymczasem na
dno ligowej tabeli tracąc nawet iluzoryczne szanse na
szczęśliwe zakończenie ówczesnego sezonu. 29. kolejka sezonu 1976/77 przyniosła siedemnastą porażkę
rybniczan. W meczu dwóch ostatnich drużyn w tabeli bardziej zdeterminowany, bo mający jeszcze szanse na utrzymanie, Lech Poznań w Rybniku pewnie
pokonał ROW 3:1. W naszej drużynie po raz pierwszy wiosną zagrali Edward Żywica i Bogdan Gunia, a
honorowe trafienie w końcówce meczu zaliczył Jakubczyk. Trzy dni później Kolejorz pokonał nowo ukoronowanego Mistrza Polski, co przy porażce GKS Tychy
dało poznaniakom utrzymanie. Rybniczanie tymczasem w meczu „o pietruszkę” bezbramkowo zremisowali na wyjeździe z Arką Gdynia.
Andrzej Frydecki
urodzony 22. 10. 1948 roku w Czerwionce. Rozpoczynał karierę w Górniku 23 Chwałowice, kontynuował ją w KS ROW Rybnik. Później zajął się trenerką.
Od 2003 roku pracuje w KS Energetyk ROW. Z żoną
Sylwią i córką Mają mieszka w Żorach.
Po rundzie jesiennej wspomnianego sezonu nasza drużyna zajmowała jeszcze bezpieczne, 14. miejsce w tabeli. W przerwie zimowej do zespołu dołączyli Bernard
Bytomski z Zagłębia Wałbrzych i Krzysztof Gacek z
Wisły Kraków. ROW miał 3 punkty przewagi nad
strefą spadkową. Niestety wiosna była fatalna w wykonaniu rybniczan. W utrzymaniu nie pomógł nawet
powrót do Rybnika trenera Teodora Wieczorka.
ponadplanowy fedrunek
Na „dzień dobry” do stolicy Rybnickiego Okręgu
Węglowego przyjechał lider ekstraklasy – ŁKS Łódź.
Nasza drużyna tylko raz poważniej zagroziła stojącemu w bramce łodzian Janowi Tomaszewskiemu, ale ten
„dowiódł, że niczego nie zapomniał z dni jego triumfu”. Jedyna bramka w tym meczu padła po strzale Milczarskiego w 36. minucie. Później ŁKS skoncentrował
się na obronie, lecz mimo to był bliższy zdobycia drugiego gola, aniżeli ROW wyrównania. Zielono-czarni w tym pojedynku wystąpili w składzie: Franciszek
Pelczar - Stanisław Sobczyński, Józef Golla, Tadeusz
Śmietana, Andrzej Gramza, Emil Szymura, Edward
Lorens, Zbigniew Kubelski, Paweł Janduda, Bernard
Bytomski, Andrzej Frydecki. Tydzień później w wyjazdowym meczu z Zagłębiem Sosnowiec do składu w
miejsce Jandudy wskoczył Tadeusz Jakubczyk, lecz niewiele to dało. Po szybko straconej bramce rybniczanie wprawdzie zabrali się do roboty, ale nic nie wskórali. Po przerwie przy fatalnej postawie rybnickich
obrońców, Włodzimierz Mazur dołożył kolejne dwa
gole i było po meczu. Tydzień później ROW u siebie
podejmował Odrę Opole. Przed tą potyczką trener
popularnej „Przykopy” wymienił niemalże pół drużyny. Od pierwszych minut na murawie pojawili się
między innymi Jerzy Fojcik, Henryk Zdebel, Franciszek Krótki, czy debiutant Krzysztof Gacek. Zielonoczarni znów jednak schodzili z boiska ze spuszczonymi głowami. Po zasłużonej porażce 0:1 (bramka po
ładnym woleju Tyca) ROW spadł na ostatnie miejsce
w tabeli… Bezbramkowymi remisami kończyły się
kolejne trzy mecze naszego zespołu. Najpierw rybniczanie niespodziewanie wywieźli punkt z Krakowa
po potyczce z miejscową, naszpikowaną gwiazdami
(Szymanowski, Maculewicz, Kapka, Kmiecik) Wisłą.
Dzięki defensywnej taktyce w tym spotkaniu, ROW
opuścił ostatnią lokatę w tabeli. W meczu z Szombierkami Bytom u siebie, w ataku Bytomskiego zastąpił
Zbigniew Zasiński, ale po nudnym spotkaniu indolencja strzelecka rybniczan nie została przerwana. Podobnie było trzy dni później w wyjazdowym pojedynku
z Ruchem Chorzów. Wprawdzie nasi piłkarze mieli
okazję do „ponadplanowego fedrunku”, ale sędzia
nie uznał im bramki twierdząc, że piłka po strzale z
wolnego Szymury nie przekroczyła linii bramkowej.
Dopiero w siódmym wiosennym meczu ROW zdołał trafić do siatki rywala. I to aż trzykrotnie. Stało
się to niespodziewanie podczas spotkania z ówczesnym Mistrzem Polski, mielecką Stalą. Mimo szybkiej utraty bramki podopieczni Wieczorka, który od
kilku meczów prowadził ekipę z Rybnika, „nie przejawiali najmniejszego kompleksu dla sławnych reprezentantów, od których aż roiło się w składzie mielczan” (m.in. Kasperczak, Lato, Szarmach) i w miarę
szybko wyrównali po trafieniu rutynowanego Zdebla. Parę minut później niewiele brakowało, a „grający po długiej przerwie Błachut podwyższyłby wynik”.
Co się odwlecze, to nie uciecze: parę minut po przerwie prowadzenie dla ROW celną główką uzyskał Frydecki. W końcówce meczu jego losy przesądził Szymura skutecznie egzekwując rzut wolny i 10 tysięcy
widzów oglądających tą potyczkę mogło z satysfakcją udać się do domów.
Ostatecznie w sezonie 1976/77 ROW zajął 16.
(ostatnie) miejsce w tabeli z dorobkiem 18 punktów (5 zwycięstw, 8 remisów i 17 porażek) i bilansem bramek 29:46. Rycerzem wiosny został Górnik, które w efekcie z 12. miejsca zajmowanego
po rundzie jesiennej, na koniec sezonu wskoczył
na najniższy stopień podium. Wicemistrzem Polski został Widzew, dla którego było to wówczas
najlepsze osiągnięcie w historii. Wśród zawodników z Rybnika we wszystkich meczach w pełnym
wymiarze czasu zagrał tylko Sobczyński. Trzy spotkania opuścili Lorens i Szymura, a cztery Kubelski. Sumując uzyskane noty za grę, pierwsza trójka wyglądał identycznie. Kubelskiego wyprzedzał
za to Golla, mimo tego że zagrał o cztery mecze
mniej niż on. Wśród wszystkich ligowców najwięcej punktów w sezonie zebrał Kasperczak ze
Stali, który wyprzedził Deynę z Legii oraz Szołtysika z Górnika. Królem strzelców z 17 trafieniami
został Mazur z Zagłębia. Dla rybniczan gole zdobywali: Szymura i Janduda po 5, Błachut i Kubelski po 4, Lorens i Zdebel po 3, Jakubczyk i Frydecki po 2 oraz Krótki 1. Słabiej niż w poprzednich
sezonach prezentowała się frekwencja na meczach
ROW. W Rybniku 15 pojedynków zielono-czarnych
oglądało w sumie 95500 widzów, co daje średnią
6367 na mecz. Znacznie lepiej było na wyjazdach:
186000 osób, czyli 12400 na mecz. Patrząc jednak
na wyniki naszych piłkarzy nie powinno to nikogo dziwić...
TABELA KOŃCOWA SEZONU 1976/77:
1. Śląsk Wrocław
41
38-32
2. Widzew Łódź
38
46-31
3. Górnik Zabrze
37
41-32
4.Stal Mielec
36
42-30
5. Zagłębie Sosnowiec
35
40-28
6. Pogoń Szczecin
35
38-44
7. ŁKS Łódź
33
35-29
8. Legia Warszawa
30
40-38
9. Szombierki Bytom
27
34-35
10. Wisła Kraków
27
32-33
11. Arka Gdynia
27
27-32
12. Odra Opole
26
36-39
13. Ruch Chorzów
26
30-40
14. Lech Poznań
23
37-48
15. GKS Tychy
21
33-41
16. ROW Rybnik
18
29-46
17 porażek i spadek
Niestety ósmy wiosenny pojedynek przyniósł rybniczanom czwartą porażkę. Zielono-czarni ulegli w
Łodzi miejscowemu Widzewowi 1:3, a jedyną bramkę dla rybniczan strzelił Zdebel. 17 tysięcy widzów
przyszło na stadion ROW obejrzeć derbową potyczkę z zabrzańskim Górnikiem, jedyną drużyną która
do tamtej pory nie przegrała meczu wiosną 1977 roku.
W pierwszej połowie, mimo przewagi „Przykopy” to
przyjezdni zdobyli bramkę (Szołtysik z karnego). Po
zmianie stron gra się wyrównała, ale nadal groźniej
atakowali rybniczanie. Niestety nie zdołali oni trafić
do siatki i ostatecznie schodzili z boiska pokonani.
Tymczasem bezpośredni rywal w walce o utrzyma-
fot. archiwum
Łukasz Kozik
W sezonie 1976/77 piłkarzy ROW Rybnik poprowadził nowy trener, Jerzy Kulig. Jak się później okazało, siódemka nie była szczęśliwa. Był
to siódmy sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej, który w 1977 roku przyniósł spadek do
II ligi. Niestety zielono-czarni już nigdy nie
wrócili do ekstraklasy…
niższa frekwencja
Nawet zimowy obóz w Bułgarii nie pomógł piłkarzom ROW utrzymać się w I lidze.
Od prawej: Bogdan Gunia, Stanisław Sobczyński, Krzysztof Gacek, Antoni Adamczyk
(kierownik), Andrzej Frydecki.

Podobne dokumenty