Żolnierze Liquid Force
Transkrypt
Żolnierze Liquid Force
| 28 | kite |www.h2o-magazyn.pl W szyscy jesteśmy żołnierzami Liquid Force! – hasło to dumnie rozbrzmiewa wśród bywalców szkółki Water Sport Center w Kuźnicy i bynajmniej nie jest hymnem oddziału wojskowego. Chodzi raczej o obozowiczów Liquid Camp, których z roku na rok przebywa. W tym roku na obozach zagościły zarówno znane, jak i zupełnie nowe twarze. Liquid Camp to projekt młodzieżowych obozów sportowych, nad którym patronat medialny objął również Magazyn H2O. Jego celem jest zaszczepienie pasji do sportów wodnych zarówno wśród starszych, jak i młodzieży. Swoim zamiłowaniem do sportów wodnych dzielili się w tym sezonie obecni i byli zawodnicy kite, wind, jak i wakeboardingu oraz znane postaci ze sceny muzycznej. Autorem obozowej przyśpiewki jest lider grupy Molesta-Ewenement – Vienio. Klimat Półwyspu Helskiego jak zwykle sprzyjał różnego rodzaju aktywnościom i zajawkom. Obozowicze poznali podstawy kiteboardingu, windsurfingu oraz wakeboardingu. Zapoznali się również z zasadami ruchu oraz przepisami obowiązującymi na akwenach, co niezbędne było do korzystania ze sprzętu motorowodnego oraz katamaranów. Wszystko oczywiście odby- wało się w towarzystwie wykwalifikowanych instruktorów oraz ratownika. Atrakcji w tym roku nie brakowało, a wielu z uczestników Liquid Campu chciało spróbować dosłownie wszystkiego. Niestety, ograniczał nas czas. Doba trwa tylko 24 godziny, więc nie było to łatwe do wykonania. Już od ósmej rano Marek zbierał wszystkich na poranny rozruch. Później ledwie chwila na śniadanie i przygotowanie się do szkolenia. W zależności od panujących warunków przystępowaliśmy do prowadzenia zajęć. Po solidnych dwóch godzinach treningu wszyscy z apetytem siadali do obiadu, aby po krótkiej przerwie znowu ruszyć na wodę. Po takiej liczbie godzin spędzonych w wodach Zatoki Puckiej mało kto miał siłę iść na kolację do pobliskiej Czerwonej Tawerny. Jako że był to czas na podzielenie się z pozostałymi obozowiczami refleksjami z minionego dnia i wskazówkami szkoleniowymi, kolacja trwała czasami i dwie godziny. Oczywiście w grafiku zajęć znajdował się również czas na odpoczynek, jak i solidną dawkę adrenaliny na skuterach wodnych czy bananie. W nie lada zdziwienie wprawiał nas fakt, iż dzieciaki na plażę zabierały częściej skimbo- Żołnierze Liquid Force www.h2o-magazyn.pl | kite | 29 | Newsy z Rodos by Tomek Daktera ardy niż leżaki plażowe. Nie ukrywam, że dotrzymanie kroku młodzieży nie było łatwe. W dniu zakończenia ostatniego turnusu odetchnęliśmy z ulgą, ale już teraz brakuje nam atmosfery, którą wnosiły ze sobą dzieciaki i nie możemy doczekać się przyszłego sezonu. Standardowy turnus obozowy trwał siedem dni lub dwa tygodnie. Tegoroczny rekord pobił szkółkowy ulubieniec Wojtuś, który gościł w Water Sport Center aż 6 tygodni i nawet kontuzja palca nie była w stanie zmusić go do powrotu do domu. Całe szczęście, bo wiele się w tym roku nauczył, zresztą tak samo jak i inni. Podsumowując miniony sezon, można śmiało stwierdzić, że należał on do bardzo udanych, mimo że Liquid Campy odbyły się w zupełnie nowym i zgoła innym miejscu niż w roku ubiegłym. Obozowicze mogli dzięki temu skupić się na rozwoju swoich umiejętności w dyscyplinach, które najbardziej ich interesowały. Słowem, był czas zarówno na sport, na relaks, jak i na zabawę w gronie nowo poznanych i starych znajomych. Już dziś zapraszamy wszystkich na przyszłoroczne Liquid Campy! ❚❚❚❚❚ Joanna Kółkowska, Mariusz Korlak W tym roku postanowiłem aktywniej spędzić wakacje, poświęcając każdą wolną przerwę między zawodami Forda na ostrą jazdę na kajcie. Zacząłem już po pierwszej eliminacji w Chałupach trzytygodniowym pobytem na Rodos. Na szczęście bilety na samolot były bardzo tanie, a sam pobyt pomimo spartańskich warunków okazał się bardzo owocny i ciekawy. Koszty wyżywienia na Prasonisi nie są niestety tanie. Serki z miodem pozwalały mi trzymać linię, a sporadycznie wyhaczeni do nauki kursanci ratowali, zapraszając na sytą kolację. Po trzech tygodniach wróciłem na następną eliminację Forda do Rewy. Odbyty trening pozwolił mi uplasować się w klasykacji generalnej Ford Kite Cup na trzeciej pozycji. Nie ukrywam, że było to jedno z moich marzeń i czeka mnie naprawdę dużo pracy, aby ten wynik utrzymać. W następnych numerach opowiem o moim treningu w Egipcie oraz Danii. foto: archiwum autora foto: Mariusz Korlak Na szczęście wiatr wiał stale ze zmienną siłą, umożliwiając mi stały trening na kajtach o różnej powierzchni. Akwen na Prasonisi oceniam jako rewelacyjny. Można pływać na wodzie płaskiej i zafalowanej. Trening zaczynałem wcześnie rano i korzystałem z zupełnie pustego akwenu. W czasie największego tłoku robiłem sobie przerwę, aby wyjść jeszcze raz na wodę późnym wieczorem.