„ Opowiedz mi babciu, opowiedz mi dziadku”
Transkrypt
„ Opowiedz mi babciu, opowiedz mi dziadku”
Weronika Borkowska Szkoła Podstawowa Im. C.K. Norwida w Dąbrówce „ Opowiedz mi babciu, opowiedz mi dziadku” Gdy poprosiłam swojego dziadka o to, by opowiedział mi o swoim dzieciństwie, na jego twarzy zobaczyłam słoneczny uśmiech. Myślę, że każdy z nas lubi wracać wspomnieniami do beztroskich lat swego życia. Powiedział mi, że po powrocie ze szkoły jego obowiązkiem było wyprowadzanie krów na pastwisko. Sama nie wiem czy żartował, ale wspomniał o tym, że krowa nie mogła jeść trawy z pola sąsiada, bo wtedy sąsiad był zły. Gdy była zima chodził w duży mróz nad sadzawkę i jeździł na łyżwach. Podczas zabaw zimowych złamał sobie rękę i nie powiedział o tym rodzicom. Po dwóch dniach dokuczał mu taki ból, że musiał o wszystkim opowiedzieć mamie. U dziadka w domu nie było telewizora i dlatego cały wolny czas spędzał na dworze. Latem pomagał rodzicom przy zbiorach owoców w sadzie. Jego zadaniem było też zbieranie jajek z kurnika. Pewnego razu bez zgody rodziców zaniósł jajka do sklepu i sprzedał je. Za pieniądze kupił sobie ciastka o nazwie „Katarzynki”. Gdy dowiedzieli się o tym jego rodzice nie byli zadowoleni. Dziadek dostał za to karę, ale nie chciał o tym nam powiedzieć. Mimo to, że nie miał tylu atrakcji co maja teraz dzieci, dziadek miło wspomina ten czas. Teraz opowiem jak moja babcia Zuzia wspomina swoje dzieciństwo. Jesienią motyką wykopywała ziemniaki. Mówiła, że wielkim szczęściem było to, gdy zebrane ziemniaki wujek przewiózł wozem na podwórko, gdyż w innym przypadku trzeba było je wozić taczką, a pole było daleko od domu. Na wykopki zabierane były nawet małe dzieci, które czekały na swoich rodziców leżąc w łubiankach między grządkami ziemniaków. Po skończonej pracy na polu babcia musiała wyprowadzać krowy na ugorek. Brała tam ze sobą laleczkę zrobioną ze szmatki lub ściereczki wykonaną własnoręcznie. Z wielkim zainteresowaniem słuchałam, jak babcia spędzała wolny czas. Chodziła do lasu bawić się w „domek” lub „sklepik”. Gałązkami czyściła ziemię z kolek i szyszek, żeby było czysto. Między drzewami rozwieszała sznureczki i wieszała na nich szmatki, a na małych sękach stare garnuszki. Moim zdaniem moi dziadkowie mieli niełatwe dzieciństwo. Musieli pracować ciężko w polu, gdyż nie było maszyn rolniczych. Mimo to, że nie mieli zabawek i telewizora potrafili zorganizować sobie świetne zabawy na świeżym powietrzu. Myślę, że i ja miałabym ochotę na takie „ bawionki”.